szerzej:
Więcej niż grzybów jest w lesie grzybiarzy. Urządzają sobie w nim jeden wielki parking, jeżdżą nawet mniejszymi duktami. Wyprowadzają przy okazji psy na spacer, oczywiście bez smyczy i hałasują. Na szczęście zostawiają za sobą nie tylko zdeptaną ściółkę, ale i nieco grzybów.
szerzej:
(zbierane tylko octóweczki), 5 prawdziwków, 4 rydze. Dodatkowo wziąłem dla żony 4 gołąbki zielonawe. Ogólnie grzyby zdrowe. Ze względu na niedzielę i dość późną porę trudno mi jest ocenić skalę pojawu podgrzybów brunatnych w tych lasach. Najliczniejsze trafione dzisiaj gniazdo to 5 owocników, a większość trafiona pojedyńczo, ewentualnie po 2 sztuki. Dzisiaj ze względu na trudne warunki pogodowe zrobiłem tylko kilka zdjęć. Na głównym cały zbiór. Pozdrawiam
szerzej:
Witajcie. Narzekałem wczoraj, że borowiki się skończyły, no i mam za swoje, ale po kolei. Tradycyjnie zacząłem od miejscówki na sosnowe - niestety tylko kilka podgrzybków, kolejne kroki w suchy młodnik sosnowy (samosiejka, jeszcze kilkanaście lat temu była tam łąka) i zaczęło się. W kilka minut znalazłem kilkanaście wyrośniętych ale zjadliwych borowików i zapełniłem 1/3 koszyka, a chciałem sobie tylko kilka godzin pospacerować, poszurać po igliwiu, popływać w dywanach mchów, a tu masz 5 minut i prawie pozamiatane. Wróciłem do samochodu, zrzuciłem wsad z koszyka i zacząłem wszystko od początku. Aby nie powtórzyć błędu z przed kilku minut, udałem się na rozległe mszane pustkowia (tzn. bez podszytu) tam gdzie zapewne wczoraj przeszły kohorty grzybiarzy. I tam tak jak chciałem tu podgrzybek, tam płachetka, tam podgrzybek, tu płachetka, miejscami całe rodzinki podgrzybków 20,30+. Jak już sobie poskubałem tych maluchów zboczyłem w młodnik brzozowy, no i znów się zaczęło, kolejne kilkanaście borowikowych potworów i wyrośnięte podgrzyby. A że po pierwsze około południa zaczęło padać (a ja znów zapomniałem futerału na szkiełko) i po drugie nie miałem wolnych zasobów w koszyczku, zakończyłem nadbużańską przygodę i wróciłem do domku. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień.
szerzej:
Niestety tubylcy z blachami WZW i WRA mają paskudny zwyczaj wjeżdżania w głąb lasu samochodami. Jakby mogli to po każdy grzyb podjechaliby autem. Nikomu nie przeszkadza fakt że tuż obok jest rezerwat. Najlepszy był osobnik z czarnego mercedesa, który zatrzymał na środku leśnej drogi, nie zgasił nawet silnika diesla wyjął sobie plastikowy kubełek z limuzyny i zbierał przy drodze. Wygląda na to, że nadleśnictwo Zwoleń jest tak tolerancyjne, że można i tirem ze śmieciami wjechać bezkarnie. Smutne
szerzej:
No tylu samochodów przy lesie, to już dawno nie widziałem. Start o 11.00 - skoro świt. Na początek kilka prawych na zachętę (piękne i niewdzięczne, porównywał nie będę, robaczywe), PODGRZYBY mniamuśne w rożnych dziwnych miejscach, maślaki pstrokaki pokaźnych rozmiarów i zdrowe, no i kilka kozaków- nieboraków, ale też zjemy. Pogoda była super. Mili zbieracze runa, których zagadywałem, zadowoleni, uśmiechnięci, jakby nie u nas. Super. Więcej takich dni. Pozdrawiam wszystkich mushroomersów. Kibic.
szerzej:
Miejsca obfite (lub niedokładnie przezbierane) rozpoznawaliśmy po grubości mchu i wysokości borówek, jak było dużo i wysokie, to i grzyby były, zwłaszcza na głębinach, gdzie w mech można się było zapadać dobrze za połowę łydki (nie żartuję!), a borówki sięgały za kolano, trudnością było głównie wypatrzenie grzybów ledwo wychylających się z mchu i widocznych tylko z jednej strony, więc jak już znalazło się gniazdo, to trzeba je było obejść ze trzy razy i obejrzeć ze wszystkich stron. Na płyciznach, gdzie każdy grzyb z daleka widoczny, niemal nic nie było, nie wiem czy za sucho, czy wyzbierane. podgrzybki zdrowotność 99%, reszta bliżej 90%, ale to dlatego, że wielkie i robaczywe zostały w lesie. Przetwarzaliśmy do nocy, dla suszarki wyszły dwa pełne wsady, słoiczków w occie "tylko" 15 (mało było małych łebków, ale i moje słoiczki małe), grzybów na gęsto (same kapelusze, podgrzybki plus lepsze maślaki) wielki gar 11 litrów, korzonki i badziew (sitarze i blaszaki) poszły na farsz do pierogów, wyszło tego po zmieleniu 10 pojemników po 600 ml, do tego została zupa na dwa dni (woda z obgotowania grzybów do octu i na farsz, na trzy raty w tej samej wodzie, więc tak mocno grzybowa, że żal zmarnować, wystarczy wrzucić kilka grzybków, zrobić lane kluseczki, pycha!), siedzuń zjedzony od razu na obiad, w jajecznicy. Jak ten farsz pierogowy i grzyby na gęsto zniesie zamrażarka? W tym roku już nic więcej się chyba nie zmieści...
Pozdrawiam grzybniętych!
szerzej:
W lesie jak już pisałem ludzi bardzo dużo, może dlatego podgrzybki nie idą w setki. Za to z rydzów jestem zadowolony. Kanie wstawione do wody, muszą się rozwinąć. Zdrowotność przyzwoita. W podgrzybkach zdarzają się sporadycznie robaki, prawdziwki zdrowe, najsłabiej jest w przypadku rydzów, kilka zostało z robaczkami jeszcze w lesie. Reszta zdrowa. Wczoraj padało, więc dzisiaj podgrzybki błyszczące i śliskie, uciekały z rąk. Jak nie przymrozi to jeszcze będzie co zbierać, a niestety dzisiaj o 6:45 w samochodzie szyba już była lekko oblodzona...
szerzej:
Witajcie. Era borowików ewidentnie dobiega końca, natomiast kozaki czerwone i pomarańczowe nie maja dosyć. Gdybym zbierał je wszystkie spotkane wyszło by tak pewnie ze 20 koszy, ograniczyłem się tylko do tych octowych i twardych grubych średniaków. Jeszcze 2 miesiące temu nie uwierzyłbym, że będę przebierał, selekcjonował i wybierał do koszyka tylko te najładniejsze. Aż serce mi się krajało jak przechodziłem "obojętnie" obok całych dziesiątek wyrośniętych czerwonych i pomarańczowych kozaków. A jutro sprawdzimy jak się maja nadbużańskie piaski. Pozdrawiam.
szerzej:
Godziny: 7-9 rano
Ludzi sporo ale piękna bezwietrzna słoneczna pogoda ciągnie do lasu. Zbiór udany, grzyby ładne. Kilkanaście starszych ale przeważają młode. Robaczywych 3-5%.
szerzej:
Dziś sprint po rowach, zagajnikach leśnych tzw. lasach chłopskich w Ojrzanowie w celu przeglądu sytuacji panującej w tych okolicach a szczególnie za gąskami liściowatymi. Sprint i to z początku przy świetle latarni i latarki z telefonu a także dlatego że sporo czasu zajmuje droga od jednego lasu do kolejnego i też po tych rowach a chciałem przejrzeć tych lasów jak najwięcej oczywiście pobieżnie. Pplokazuje się sporo grzybów i to wirjscach widocznych przy drodze czy przy samej ścieżce od dyskoteki a i po gęściejszym młodym lasku brzozowo-osinowym za stadniną koni. Można pewnie jeszcze sporo prawdziwków znaleźć po tych gesciejszych obszarach tych chlopskich lasków jakby było więcej czasu. W Ojrzanowie jest potężny wysyp różnego rodzaju muchomorów: muchomor czerwony, muchomor twardawy, muchomor cytrynowy, muchomor czerwieniejący, dużo miiejscami rozmaitych gołąbków: gołąbek zielonawy, gołąbki koloru żółtego, fioletowego, różowego białego bo gołąbków jest sporo i nie będę bawił się w ich dokładne rozpoznanie. Dużo jest też olszówek grzybów z rodzaju zasłonak, mleczaj wełnianka i różnych mniejszych grzybów a i pojedynczych zajączków i kani. W zagajnikach brzozowo-osinowych jest znowu sporo grzybni a szczególnie w miejscach gdzie zwykle można znaleźć gąski liściowate. Po kolejnych opadach deszczu i trochę chłodniejszych rankach powinno być więcej tych gąsek a szczyt ich wysypu powinien być w tych okolicach jak nie za tydzień to z początkiem listopada.. W każdym bądź razie jeszcze wysyp rozmaitych grzybów w tych okolicach jest przed nami. Mimo tego że coraz częściej ranki mogą być z przymrozkami to takiej mieszanki grzybowej o coraz większą ilością gąsek liściowatych, rydzy, gąsek niekształtnych powinno się jeszcze znaleźć. Już też gdzieniegdzie można znaleźć takie gąski szare podobne do gąsek ziemistoblaszkowych. Jutro najprawdopodobniej już spokojne i długie mam nadzieję grzybobranie w innej lokalizacji, dlugie bo w Niedzielę spotkanie rodzinne
szerzej:
Nie przypominam sobie tylu ludzi w tych lasach odkąd tam jeżdżę. Z tego powodu jednak trzeba było się trochę nachodzić za tymi grzybkami - wg aplikacji zrobiłem ponad 11000 kroków... Wydaje się, że prawdziwki powoli zaczną przechodzić w podgrzybki, albo jest to tylko takie wrażenie będące wynikiem liczby osób zbierających. Tydzień temu jak w tych okolicach zebrałem 30 sztuk, głównie młodych, to teraz dużo mniej, ale nadal rosną. Dzisiaj udał mi się ten jeden "wielki", ciekawie wygląda na zdjęciu w porównaniu z innymi.
szerzej:
W końcu na Choszczówce pojawiły się grzyby, co prawda tylko podgrzybki, ale jednak. W lesie widać grzybiarzy, może nie tak wielu, jednaj jak dla mnie to o wielu za dużo. W lesie lubię być sama nie zależnie od tego czy to grzybobranie czy tylko spacerołazęga. Szczęśliwie nie byli natrętni :) któregoś dość grzybowego roku jakaś, domorosła chyba, "grzybiarka" wciąż za mną szła a jak zobaczyła, że schylam się po grzyby to mało pod nogi mi nie właziła :)