szerzej:
W sobotę po raz kolejny postanowiłem odwiedzić stare kąty w Bukowinie Sycowskiej. Ponieważ moja Lepsza Połowa tym razem nie wyrażała chęci na wycieczkę do lasu zdecydowałem się na wyjazd rowerem. Odległość nie jest duża ok 60 km w jedną stronę. Podróżując rowerem można zwrócić uwagę na więcej szczegółów niż podczas jazdy samochodem. Przede wszystkim widziałem ogromną ilość samochodów zaparkowanych przy duktach i parkingach leśnych - pogoda sprzyjała leśnym wycieczkom. Mogłem też obserwować las, ale pomimo że niektóre miejsca kusiły postanowiłem jechać prosto do Bukowiny, Chociaż.... w pewnym momencie jazdę przerwał mi telefon od Żony. Musiałem złożyć meldunek sytuacyjny ale akurat stanąłem przy łące pod młodnikiem sosnowym. Zaraz co tam rudego wygląda z trawy? Znalazłem na dzień dobry całą rodzinkę rydzów. Po prostu żona wiedziała dokładnie kiedy ma zadzwonić :) Ruszam więc dalej. Wadą roweru jest to, że w jakiś sposób ograniczał mi możliwość swobodnego poruszania sie po lesie ale niewątpliwie jego zaletą jest szybsze przemieszczanie sie po leśnych duktach. Niestety spotkałem też anty-grzybiarzy poruszających się po tych duktach jeszcze szybciej samochodami. Samo grzybobranie można by napisać w jednym zdaniu. Pozostawiałem rower z gratami w miarę widocznym miejscu i sprawdzałem teren. Następnie przenosiłem się sto-dwieście metrów dalej i powtórka. Co do grzybów. Jak wspominałem na wstępie z zdecydowana większość zbioru to podgrzybki brunatne. Cieszy fakt iż znalazłem sporo młodych owocników a na marginesie warunki pogodowe też nam sprzyjają. Zrobiło się cieplej i są zapowiadane opady deszczu, także jest nadzieja na dalszy wysyp (darujcie ale ten pojaw jakoś mi nie pasuje :) grzybów. Oprócz podgrzybków rośnie dużo młodych maślaków modrzewiowych (żółtych). Ponadto ogólnie zaobserwowałem, że jest znacznie więcej grzybów niż tydzień temu. Rośnie dużo goryczaków, pokazały się różne gatunki muchomorów, kolorowe gołąbki ale też sporo innych nie znanych mi z nazwy gatunków. podgrzybki rosną jednak raczej punktowo. Trzeba się było troszkę nachodzić żeby znaleźć liczniejszą rodzinkę. Mówiąc szczerze swoje naczynia czyli niewielkie wiaderko i dwie małe skrzynki mogłem napełnić za 2 godziny i wracać do domu ale po co tak robić? Wolałem pospacerować po jesiennym już lesie, chłonąć jego klimat i wspominać minione już lato. Tym bardziej, że jakoś szczęśliwie byłem cały dzień praktycznie sam. Konkurencję widziałem tylko z daleka. Niestety pomimo moich zaklęć nieubłaganie nadeszła godzina 17:00, na którą założyłem sobie koniec grzybobrania i powrót do domu. Trudno siadłem więc na rower i z żalem rozpocząłem odwrót. Ale zaraz chwileczkę, ten modrzewiowo - sosnowy młodnik z grubym mchem warto by jeszcze sprawdzić, chociaż na przyszłe grzybobranie. Ogłosiłem więc doliczony czas gry i zajrzałem we wspomniany młodnik. Efekt nie był zły jeśli wziąć pod uwagę kilkanaście minut "zwiadu". Rosły piękne podgrzybki i młode maślaki żółte. Niestety brutalny dźwięk gwizdka sędziego ogłosił definitywnie koniec wycieczki. Koniec? No nie. Przecież miałem jeszcze z perspektywie około 3 godziny jazdy do domu. I znowu dylemat. Czy jechać starą trasą przez Golę Wielką, Twardogórę, Grabowno, czy pojechać DK 25 do Oleśnicy i starą trasą nr 8 do Wrocławia. Biorąc pod uwagę późna porę i tragiczny stan nawierzchni na szosie z Twardogóry do Grabowna wybrałem drugą wersję. Nawierzchnia rzeczywiście jest tam o wiele lepsza. Natomiast wadą jest bardzo duży ruch kołowy, ale przy zachowaniu ostrożności da się jechać. Przy okazji zaobserwowałem ogromną ilość kań i pieczarek rosnących w rowach przy szosie. Z przyczyn obiektywnych oczywiście ich nie zbierałem. Wspomnę jeszcze o jednej letniej ciekawostce. Otóż jeśli ktoś miałby cierpliwość to może jeszcze naskubać jagód. Biorąc pod uwagę późną jak na nie porę roku jest ich jeszcze całkiem sporo. Pozostaje teraz czekać na kolejną możliwość "wyrwania" się do lasu.
Serdecznie pozdrawiam Admina i Leśnych Ludków.
szerzej:
Zadziwiające jak dużo jeszcze borowika po tych tabunach, które przeszły przez lasowrzosy. Nie zgadzam się z Nierobem, że po wysypie nie ma śladu. Śladów jest od groma... Generalnie trzy rodzaje grzybków. Te jeszcze z zasadniczego wysypu, stareńkie giganty, choć kilka było jeszcze do wzięcia. Marudery, które wyrosły po czasie, wdobrym stanie choć z reguły mniejsze i na cieńszych nóżkach. No i te, które cieszę najbardziej - młode raptusy, które nie czekając na księżyc już wyrywają się na powierzchnię. Twarde jak kamień, edulisy z ciemnymi głowami a sosnowe aż fiioletowe, z trzonami pękatymi jak słoiki do których wkrótce, mam nadzieję, będę je pakował.
szerzej:
Grzyby w 100% zdrowe poza zajączkami, tu 80%.
Lejkowców mnóstwo, prawdziwe eldorado 😁 gdybym się o nie nie potykała co chwilę pewnie bym nie wzięła 😱
Dla wielbicieli tych grzybków, dobra wiadomość: w godzinkę można spokojnie nazbierać dwa kosze 😁 Poza tym mnóstwo wszelkiej maści gołąbków i kanie, których nie zbieraliśmy.
Nowe miejsce jak znalazł na kolejne leśne wypady, bardzo dobrze rokuje. Mały przebieg, tylko 7,5 km ale koszyk pełny 😁
Mała dygresja na koniec: las to nie tylko grzyby, licytowanie się na ilość bez względu czy maślak czy opieńka, to przede wszystkim obcowanie z naturą 🌳🌲🍄 Tak to rozumiem 🙂
Życzę wszystkim by las natchnął ich pozytywnie 🙂 by Ci którzy żyją po to by innym "umilać" życie zastanowili się czy warto.
Dobro wraca ale zło też.
Pozdrawiamy wszystkich pozytywnych grzyboświrków 😁 W&V
szerzej:
Darz Grzyb! Piątek, 23 września 2022 roku. Pierwszy poranek astronomicznej jesieni. Wysiadam na stacji PKP w Bukowinie Sycowskiej. Nie w jakiejś tam wiosce, miejscowości czy mniej lub bardziej znanym miejscu. W Bukowinie Sycowskiej! Co to oznacza? Rejs po najgłębszych zakamarkach cudownych lasów i jeszcze głębsze zanurzenie się w nich mojej duszy. Przyjechałem tu nie tylko jako grzybiarz i leśny włóczęga. Moja dusza jest częścią tych lasów, swobodnie podążająca za światłem przeznaczenia i ciemnością boru podczas Święta Przesilenia Jesiennego. W Bukowinie zaczyna się sen utkany ze wspaniałych leśnych melodii. To układanka prowadząca przez marzenia, zamglone leśne korytarze, komnaty zbudowane z dębów, buków, sosen, topoli, świerków i brzóz. Budzi się nowy dzień. Słychać licznie spadające krople wody z drzew. Czy to jest niemowlęcy płacz nowo narodzonej pory roku? Pani Jesieni, która w kolorowym zwierciadle jesiennych liści będzie kołysać drzewa do późnego listopada, aż zapadną w zimowy sen? Po godzinie 7. rozpoczyna się kompletnie oszałamiająca magia pierwszego jesiennego poranka. Przez najbliższe pół godziny nie będę szukał grzybów, nie będę na nic zwracał uwagi, tylko postaram się maksymalnie wchłonąć magię, którą przygotowały dostojne knieje Bukowiny. W świetle promieni Słońca wędrują zaszyfrowane znaki odwiecznej tajemnicy między tym co poznane, a tym co ciągle niezbadane i tajemnicze. Tu marzenia wypływają na zewnątrz z ludzkiej podświadomości. Człowiek doznaje duchowego oczyszczenia. Jesień o poranku otwiera bramę do nieosiągalności. Jej klucz delikatnie faluje we mgle. Wciąż dominuje barokowy przepych lata, który wkrótce zastąpi płomiennisty i różnokolorowy jesienny gotyk. Wrzesień 2022 roku w lasach Bukowiny Sycowskiej należy do prawdziwków. Leśne stworzenia bezapelacyjnie i jednomyślnie wybrały borowika szlachetnego na króla grzybów i nadały mu zaszczytny tytuł Grzybowego Władcy Lasów. Od poszukiwania szlachciców rozpocząłem grzybobranie po zaczarowanym transie magicznego poranka. Nie musiałem długo szukać pierwszych owocników. Zaledwie po kilku minutach ujrzałem pierwsze borowiki. Ten wysyp prawdziwków przejdzie do historii nie tylko z uwagi na obfitość występowania owocników, ale również ze względu na ich wyjątkową zdrowotność, którą podczas tego grzybobrania oceniłam aż na 97-98%. To fenomenalny wynik. Praktycznie każdy borowik był całkowicie zdrowy, bez towarzystwa robaków. Bardzo nieliczne borowiki miały częściowo robaczywy trzon, a jeszcze bardziej nieliczne były całkowicie robaczywe. Takich okazów znalazłem raptem kilka. Pozostałe to 100% zdrowotności i świetnej jakości. Zacząłem odwiedzać sprawdzone miejscówki i na każdej z nich znajdowałem szlachcice w doskonałej formie. Część z nich postanowiłem fotografować. Tak rozpoczynało się kolejne wspaniałe grzybobranie. Dla celów statystycznych policzyłem prawdziwki na końcu grzybobrania. 124 sztuki. Prawdziwków nie ma już tak dużo jak na początku wysypu, trzeba trochę pobiegać za nimi, nie znalazłem ich też na każdej znanej mi miejscówce borowikowej. I taki stan zagrzybienia borowikami szlachetnymi lubię najbardziej, kiedy swoje trzeba wyszperać, wywłóczyć się po lasach i wyszukać króla grzybów.;)) Co można napisać o podgrzybkach? Prawdopodobnie nadchodzi czas czarnych łepków. Wciąż znajdowałem jeszcze letnie podgrzybki z trawy i jagodników, często już przerośnięte i mocno nasiąknięte wodą. Pozostały w lesie. Jednak w igliwiu zaczynają wychodzić brunatni mistrzowie jesieni rozległych borów sosnowych. Na razie znajdowałem je w mniejszych lub większych skupiskach. Nie ma jeszcze mowy o masowym wysypie, ale sytuacja na plus powinna zmieniać się z każdym dniem. Mając na uwadze fakt, że moja relacja ukazuje się 5 dni po grzybobraniu, to w lesie sytuacja podgrzybkowa mogła się już mocno zmienić i kto wie, czy najbliższy weekend nie okaże się podgrzybkowym eldorado, które zresztą już ma miejsce w części województwa dolnośląskiego, w tym w Borach Dolnośląskich. Wrzesień obficie sypie również koźlarzami. O ile na początku miesiąca dominowały koźlarze czerwone, o tyle – wraz z postępującą jesienią, prym wiodą koźlarze w szarych odmianach kapeluszy, chociaż koźlarze czerwone wciąż można znaleźć. Zaczęły się też pojawiać koźlarze pomarańczowożółte. Ten gatunek w ostatnich sezonach mocno kulał, istnieje szansa, że w tym sezonie wróci do grzybowej gry. Już teraz warto sprawdzać swoje miejscówki, gdzie można spotkać jaskrawe krawce o brzozowych trzonach. Większość gatunków koźlarzy kocha brzozy i topole osiki, ale mamy też koźlarze dębowe, sosnowe, świerkowe czy grabowe. W lasach Wzgórz Twardogórskich najczęściej rosną jednak te mikoryzujące z brzozami. I są równie fotogeniczne co inne rurkowce. Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie spowolnić nieco tempa grzybobrania dla uwiecznienia na zdjęciach kilkunastu pięknych owocników. W lasach mamy przyzwoite ilości maślaków, zwłaszcza zwyczajnych i żółtych. Te pierwsze zrobiły mi miłą niespodziankę. Znalazłem skupisko już dosyć sporych, ale twardych i jędrnych owocników. Wahałem się, czy je wziąć, ponieważ maślaki w większych rozmiarach, często są już zasiedlone przez larwy owadów. Te były zdrowe, podobnie jak znaleziona rodzinka mleczajów rydzów, dosyć można zakopanych w ściółce. Zbiory w koszyku ważyły coraz więcej, ale stawały się też coraz bardziej zróżnicowane gatunkowo. Świat grzybów ukazywał mi coraz bardziej wykwintne i różnorodne oblicze. Znalazłem garstkę masywnych pieprzników jadalnych (kurek), a na śródleśnych łąkach młode czubajki kanie przypominające pałki perkusyjne. Las zaczął grać na grzybowych skrzypcach balladę o zarośniętych kniejach, rozległych borach, rozpoczętej jesieni i rykowisku, które było słychać w oddali i nadawało szczypty napięcia nad oazą leśnego spokoju. W młodej dębinie i buczynie wciąż można znaleźć krasnoborowiki ceglastopore. Również zdrowe, pachnące i jędrne. Kosz ważył już bardzo dużo. Podążałem za grzybami dalej, las prowadził mnie od grzyba do grzyba.;)) Jesień ma wiele symboli. W świecie grzybów jednym z najbardziej wyrazistych i najpiękniejszych są muchomory czerwone. To chyba najbardziej patriotyczne grzyby w Polsce, ponieważ ich owocniki w całości namaszczone są naszymi barwami narodowymi.;)) Wysypały masowo, ubarwiły, czy wręcz olśniły leśną ściółkę i oznajmiły swoją obecnością, że jesień 2022 przejęła stery w przyrodzie. Po magii poranka, teraz podziwiałem magię zaklętą w czerwonych kapeluszach z białymi kropkami/ciapkami. A poza tym obfitość różnych gatunków grzybów zachwyca coraz bardziej. Wiele martwych pniaków ożywiły grzyby rosnące w skupiskach, np. maślanki lub łuskwiaki. Postanowiłem poszukać opieniek, gdyż w tym sezonie ich jeszcze nie znalazłem. Klują się też różne gatunki gołąbków, widziałem m. in. muchomory zielonawe vel. sromotnikowe, ale rosły w wyjątkowo ciemnym niefotogenicznym stanowisku i nie zrobiłem im zdjęć. A zatem astronomiczna jesień w Bukowinie powitana, grzybowo perfekcyjna z głęboką hipnozą magii leśnego poranka. Czas szykować gumowce i kosze na następną wyprawę! Relacja w pełnej wersji znajduje się na moim blogu (www. lenartpawel. pl). Pozdrawiam serdecznie!
szerzej:
Nie sztuka rozbudzić apetyt, ważne by realnie ocenić potencjał. Wrześniowy wysyp się już kończy, możliwe, iż w październiku zdarzy się mały cud. 1 zdrowy okaz równoważy 10 robaczywych, prawda? Zdjęcia oddają aktualną sytuację. Mniej, ale ładniej. Pozdrawiam leśnych ludków i Darz Bór.
szerzej:
W trawach i Jagodziński zatrzęsienie podgrzybka, którego zostawiłem dla innych zapaleńców 😊. Borowików w lasach świerkowych już nie ma gdyż wszystko wycięte, więc zachęcam szukać w miejscach trudniejszych gdzie jest ich cała masa ale to sport naprawdę tylko dla prawdziwych zapaleńców 💪
szerzej:
Oczywiście jakbyśmy brali kanie, maślaki czy opieńki nie byłoby z tym problemu 🙂 jak również z muchomorami 😅 tu koszyk w 10 minut 😁 tylko brak chętnych 😝
Cieszy różnorodność grzybów 😅 i mimo, że uwielbiam zbierać prawe, najwięcej emocji jest przy czerwońcach 😍 tu też przegrałam 😁🥶 nie zaprasza się wilka do lasu... czy jakoś tak 😉
Efekt dzisiejszego dnia to 85 podgrzybków brunatnych, 10 zajączków, 15 złotawych, 21 czerwońców 😍😍😍, 15 brzozowych (kolory kapeluszy od jasnego brązu do gorzkiej czekolady), 19 ceglasi (braliśmy tylko seksowne baryłki), 28 prawych, 3 szmaciaki i na sos: 11 maślaków modrzewiowych, 2 zwyczajne i po wczorajszej hubankowej akcji tylko 1 hubanek na okrasę 😅😂😁
PS. pielęgniarz Adam niezwłocznie potrzebny 😁 Nikuś 😘 ja dzisiaj udzielałam szybkiej pomocy medycznej, bo okazało że król lasu 😘 przegrał w pierwszej rundzie z młodnikiem 😅😂
szerzej:
Maślaki różne, zwyczajne, modrzewiowe, sitarze. Tak samo z kozakami: pomarańczowożółte, dębowe, brzozowe, babki. Borowik szlachetny i usiatkowany. podgrzybki brunatne, zajączki i chyba 1 ciemnobrązowy. Masa muchomorów i gołąbków wszelkiego rodzaju i w każdym kolorze. Opieńki miodowe obsiadują pnie, kanie rosną sobie niczym na leśnej łączce, siedzunie się klują pod sosnami.. Normalnie żyć nie umierać 🥰. Las mieszany, głównie dęby oraz buki, ale też brzoza, świerk, modrzew. Jutro zaś 😀😍😛