(6/h) Witajcie. Udało mi się dziś wyrwać na 4 godzinny spacer pomimo ulewnego deszczu. W przyrzecznych zaroślach (głównie klon jesionolistny) wypatrzyłem sporo płomiennic, wiele uszaków, a nawet trafiła się kępka boczniaków. Przemokłem, dostałem burę za brak zakupów, ale jak tu nie skorzystać z odwilży 😁 Dużo grzybków bardzo młodych, więc jest szansa na piękne zimowe zbiory. Wspaniałego sylwestra i mocy grzybów w 2022 🍾🍾🍾
(1/h) Pora i na nasze grzybowe podsumowanie 2021. Rok przedziwny, totalnie nieprzewidywalny mimo względnych warunków pogodowych i opadowych, niemniej jednak ciekawy i nie taki ubogi w grzyby, jakby to mogło się wydawać. Wiosna dość mokra, w późniejszym okresie też nie było bardzo sucho, co kilka dni przepadywało a jednak niektórym gatunkom coś najwyraźniej nie pasowało. Ten rok mogę podsumować krótko - rok robaka, ślimaka i lejkowca dętego 😁 I nie uważam, że był zły. Był inny, ale równie ciekawy i obfity.
2021.12.29 18:29
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Początek roku to oczywiście spacery i grzyby zimowe - boczniaki ostrygowate, płomiennice i uszaki bzowe. Cały marzec uziemieni w domu, więc dopiero z początkiem kwietnia zaczęło się buszowanie na maxa. Celem było znalezienie w okolicy Celestynowa smardzówek - udało się! Kilka stanowisk, rosły ich setki a z nimi dziesiątki czarek - piękny widok! 😍 W międzyczasie udało się trafić naparstniczki stożkowate i smardze półwolne (nasze pierwsze w życiu) oraz smardze z kory. Co się napatrzyliśmy i napstrykaliśmy zdjęć to nasze:D Trafiały się też pojedyncze piestrzenice kasztanowate oraz spore ilości piestrzenicy olbrzymiej, która jest jadalna i całkiem smaczna 😋Były też żagwiaki łuskowate, piestrzyce zwyczajne, kustrzebki i inne przeróżne kolorowe maleństwa - te lubię najbardziej 😍 Więcej smardzów rosnących na dziko trafiliśmy podczas wizyty w okolicy Dąbrowy Górniczej, plus naparstniczki czeskie i piękne pietrzenice wzniesione na stanowisku Roberta. Maj/czerwiec to pierwsze pieprzniki jadalne, borowiki usiatkowane i pierwszy pełny kosz - z żółciakiem siarkowym. W lipcu trafiały się już konkretne zbiory pieprznika jadalnego, do kosza wpadały też koźlarki grabowe, gołąbki zielonawe, koźlarze czerwone, pierwsze pojedyncze podgrzyby brunatne, czasem jakiś borowik szlachetny też się trafił a w niektórych miejscach spore ilości muchomora czerwieniejącego. Pod koniec lipca pojechaliśmy na urlop do Polańczyka, ale tam bardzo słabiutko z grzybami. Rosły różne kolorowe gołąbki i mleczaje, trafiały się niby i kurki ale 90% zaczerwionych niestety. W drodze powrotnej wstąpiliśmy w okolice Dynowa no i tam się zaczęło - krasnoborowiki ceglastopore, podgrzyby brunatne, mleczaje smaczne, masłoborowiki górskie, pieprzniki ametystowe i jadalne i pierwszy raz trafiony pieprznik pomarańczowy. Do podziwiania łuskowce szyszkowate. Drugi przystanek w okolicy Kraśnika - dziesiątki gołąbków zielonawych i muchomorów czerwieniejących, kilka borowików usiatkowanych i szlachetnych. Końcówka lipca a początek sierpnia to buszowanie w okolicach Mińska Mazowieckiego i zbiory lejkowca dętego i znalezienie przez potoksc rarytaska - żółtych lejkowców (Craterellus cornucopioides var. flavicans) 💛 Tam też sporo kurek, muchomorów + lejkowniczek pęłnotrzonowy, koźlarki grabowe, pojedyncze borowiki i mój rarytasik - Entoloma parasiticum na pieprzniku jadalnym 🤩 Celem na sierpień były złotoborowiki wysmukłe w okolicy i udało się! 🤩 Trafiliśmy kilka miejscówek. A przy okazji okazało się, że mamy pod nosem koźlarze sosnowe, haha 🙃 Robiliśmy sobie też latem wypady w świętokrzyskie lasy a tam jak wiadomo - gatunkowo różnorodnie i kolorowo, na pusto nie wracaliśmy nigdy:D Na koniec sierpnia trafiliśmy przypadkiem w lasy nadleśnictwa Garwolin, gdzie lejkowców było nie do wyzbierania, rosły ich tysiące! Były też piaskowce modrzaki i kasztanowate, borowiki szlachetne, maślaki pstre i zwyczajne, podgrzybki, czubajki kanie, czernidłaki kołpakowate, pieprzniki trąbkowe, kolczaki, a we wrześniu porządnie obrodziło siedzuniami sosnowymi :) We wrześniu mieliśmy też możliwość pobuszować po świętokrzyskich lasach będąc na zlocie grzybowym w Sielpi. Były podgrzybki, borowiki szlachetne i sosnowe, koźlarze pomarańczowożółte, lejkowce i ceglasie. Wyjątkowo też w tym roku obrodziło płachetką kołpakowatą. Od października zaczeły się podgrzybki w lesie za domem, jeszcze nie obgryzione tak bardzo. Nadal trafiały się pieprzniki jadalne. Pokazały się gąski liściowate (niestety większość z robalem), gąski niekształte i zielonki, lakówki pspolite, nawet jakiś siedzuń też. Pod koniec października zlot w Dworku nad Wkrą i tam głównie podgrzybki, pół na pół ze zdrowotnością. Koniec pażdziernika a początek listopada to już głownie obgryzione i w większości zaczerwione podgrzyby koło domu, ale i tak udawało się za każdym razem coś przytargać w koszyczku. Dodatkowo wpadały boczniaki ostrygowate i gąski niekształtne. Listopad/grudzień to już głównie płomiennice, boczniaki i uszaki.
W kwestii grzybowych ciekawostek - w okolicy Celestynowa trzy żagwie wielogłowe i kilka krwistoborowików purpurowych na stałych miejscówkach a soplówka jodłowa i lakownica żółtawa w świętokrzyskim.
No cóż, miało być krótko i zwięźle ale nie wyszło 😅 Jest nieco chaotycznie, musicie wybaczyć 😁 Korzystając z okazji chcielibyśmy razem z potoksc życzyć Wam, by 2022 obfitował w pełne kosze, ciekawe znaleziska, wspaniałe grzybowe przygody i żebyście mieli dużo, dużo zdrówka na leśne wojaże. Darz grzyb! 😘
(0/h) Podsumowanie roku 2021 r. W Mogielnicy i Ponurzycy (otwocki) znalazłem jak na ten dziwny rok niezbyt dużo grzybów. Natomiast jak co roku wyjeżdżam we wrześniu na 7 dni w Bory Tucholskie. Mimo podobnej pogody jak w Mazowieckim, przywiozłem 2 kg suszonych, 12 l marynowanych i ok. 18 l duszonych (gotowych do jedzenia). Tam jak nie ma grzybów jak mówią tubylcy to i tak jest co zbierać (bagniaki, kozaki różnej maści, amerykańce, sitki, maślaki). Do sitków i maślaków nawet się nie schylałem, kozaków i bagniaków miałem full. Oby 2022 r. nie był gorszy, życzę tego sobie i wszystkim grzybiarzom.
(0/h) Podsumowanie sezonu 2021. Magia kilku minionych mroźnych śnieżnych świątecznych dni skłoniła mnie do refleksji a dzień odpoczynku po świątecznym obżarstwie (tudzież pijaństwie) umożliwił mi ubranie przemyśleń w słowo pisane:
2021.12.27 21:39
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dla takich dziwaków jak ja leśny sezon trwa 365 dni w roku. Co prawda niestety nie mogę przeznaczyć na las 365 dni, ale jak już nastanie ten leśny dzień, staram się wykorzystać każdą jego minutę a nawet każdą sekundę aby zaczerpnąć dłonią jak najwięcej leśnych sekretów. A sekretów są nieskończone ilości i niby wydawać by się mogło, że znamy już wszystkie tajniki życia, to tak naprawdę nic nie znamy. A że jednym z moich dziwactw jest również "focenie" staram się udoskonalać wszelkie jego techniki tak aby klapnięcie lustra zatrzymało w czasie to, co już w niedługiej przyszłości może pozostać tylko w postaci ciągu zerojedynkowego na cyfrowym nośniku danych. I tak w 2021 roku stosownie: STYCZEŃ - Pierwsza dekada ze względu na wręcz jesienną pogodę pozwoliła pozachwycać się zarówno późnojesiennymi grzybkami (ze zbiorem kilkunastu kurek 3 stycznia) jak i całą plejadą kisielnic, galaretnic etc.. Dwie pozostałe dekady pod znakiem śniegu pozwoliły co prawda na dojrzenie płomiennic i boczników, ale najwięcej frajdy sprawiły mi obserwacje czterokopytnych wygrzebujących z zasp pożywny zielony przemarznięty rzepak. LUTY - (podkuj buty) Jak to na luty przystało śnieg i jak to na Wschód przystało siarczysty mróz. Warunki słabe na grzyby ale przemrożone H2O petarda, oprócz bajecznych widoków mogłem przemierzać bagna wzdłuż i wszerz suchą aczkolwiek przemarzniętą stopą. Dopiero pod koniec miesiąca lody odpuściły i odsłoniły wyżej wymienione jak również sypnęło trąbką otrębiastą, czarkami i całymi koloniami grzybówki dzwoneczkowatej. MARZEC - (jak w garncu) Trochę jeszcze z zimowych jak i również pierwsze grzybowe jaskółki. Miesiąc pod znakiem czerwieni czarki z pierwszą fałdką, która jak się później okazało wyrosła na olbrzymią piestrzenicę. KWIECIEŃ - (tym razem nie plecień) Czerwień czarek została złamana zielenią zawilców, a wśród tych zawilców eksplodowały fałdki wszelkiej maści. Czas kwitnienia zawilców nałożył się ze szczytem rozwoju smardzówki czeskiej, mitrówki półwolnej, piestrzenicy olbrzymiej i oczywiście twardnicy bulwiastej, co zaowocowało wręcz bajkową scenerią. MAJ - (pierwsze anomalie) Kolejne ogniska smardzówki czeskiej oraz bardzo obfite stanowiska piestrzenicy kasztanowatej, która królowała przez cały miesiąc. Dopiero pod koniec maja zaczęły wyskakiwać czernidłaki błyszczące, drobnołuszczaki jelenie i bejecznie efektowne ruliki nadrzewne. Tym razem maj nawet bez jednej kureczki, nawet bez jednego kozaczka i nawet bez jednego usiatka. CZERWIEC - (anomalii cd.) Pierwsze dni upłynęły pod znakiem zachodniopomorskich buków, gdzie mogłem poobcować z żółciakiem siarkowym. Pierwsze kurki odnotowałem 5-go już w rodzimym lesie, a na pierwsze koźlarze grabowe i usiatka musiałem wyczekiwać aż do 20-go. No cóż czerwiec bez koźlarza czerwonego, smuteczek. LIPIEC - W wigilię święta niepodległości zza oceanu, wielkie święto w moim lesie. Pierwszy kontakt z ukochanymi i to od razu w ich najlepszej dębowej odsłonie, niestety na moje nieszczęście umiarkowanie bez masowych wysypów. Masowe wysypy za to odnotowywał przez cały miesiąc koźlarz grabowy, za którym ganiałem dosyć często nawet i poz zmroku. SIERPIEŃ - Ten miesiąc okazał się dla mnie łaskawy, mogłem sobie poużywać. Masowo kurki, masowo grabowe, czerwone ze szlachcicami umiarkowanie. 21-go letni wysyp opieńki, 28-go nadzwyczajny jak na moje lasy megawysyp płachetki kołpakowatej a od 29-go menu urozmaiciły podgrzybki. WRZESIEŃ - 11-go czerwona kartka do czerwonodębowego koźlarzowego kalendarza i jak się później okazało jedyna taka kartka w roku, kilka bajecznych stanowisk o liczebności 20+. Wraz z czerwonymi 12-go bardzo obfity wysyp opieńki ciemnej i jak się później okazało niestety właściwy wysyp jesienny. Uprzednia świetność grabowych z każdym dniem przechodziła do lamusa, pomarańczowożółte i szlachcice umiarkowanie bez fajerwerków, a weekendowy wypad w zachodniopomorskie zakończył się nawet bez poobcowania z bukami. Aczkolwiek warto zaznaczyć, iż jak na moje lasy piaskowiec modrzak odnotował niespotykanie obfite wysypy, jak również patyczka lepka tworząc bardzo rozległe i liczebne kolonie mocno zamieszała w moich uczuciach. PAŹDZIERNIK - 16-go przedwczesne ostatnie tango z czerwonymi, cóż za dziwny sezon. Pozostały mi tylko piaski. A na piaskach również bez rewelacji. Fala kolejnych rannych przymrozków zrobiła swoje, teoretycznie tylko 2 podgrzybkowe miejscówki chciały ze mną współpracować i obdarowywały mnie podgrzybkową młodzierzą. Taka sytuacja wymusiła u mnie konieczność zmiany taktyki. Ilość zamieniłem na jakość co okazało się kluczem do sukcesu, fotosukcesu. LISTOPAD - Długowyczekiwany dzień niepodległościowy, który przez kilka kolejnych minionych lat przyzwyczaił mnie do święta szczytu podgrzybkowego wysypu na nadbużańskich piaskach tym razem przyniósł chłodny prysznic. Co prawda jeszcze do końca miesiąca odnotowywałem zbiory o liczebności +- 100 szt., aczkolwiek aby osiągnąć ten wynik musiałem wykazać się nadzwyczaj anielską cierpliwością w pozyskiwaniu każdego kolejnego niezaczerwionego podgrzybka. Z gąskami zielonymi l niekształtnymi było jeszcze gorzej. GRUDZIEŃ - Koło historii się zamyka, wraz z nadejściem mrozów i opadów śniegu poluję na okienka pogodowe z odwilżą aby móc popodziwiać zimowe cuda w herbie z płomiennicami, kisielnicami i galaretnicami. W podsumowaniu pragnąłbym wyrazić z pokorą, iż pomimo bardzo ilościowo "słabego" sezonu w klasyki, odnotowałem kilka ewenementów. Pierwszy raz w życiu widziałem takie ilości piestrzenicy kasztanowatej, utrzymującej się przez 1.5 miesiąca do końca maja. Pierwszy raz w życiu widziałem w moim lesie liściastym takie ilości piaskowca modrzaka. Pierwszy raz w życiu widziałem w moim lesie liściastym takie ilości płachetki kołpakowatej. Pierwszy raz w życiu widziałem takie ilości patyczki lepkiej. Nauczmy się w niesprzyjających okolicznościach zatrzymać się, uspokoić oddech, oddalić złe myśli, a dostrzeżemy wnet mnóstwo "perełek", które nasz nakręcony i pędzący donikąd na co dzień umysł ignoruje. I tym mniej lub bardziej optymistycznym akcentem życzę wszystkim forumowiczom Wszystkiego Najgrzybszego w Nowym Roku. Pozdrawiam.
(0/h) Ja tu tylko wpadam na życzenia serdeczne dla Was. A zamiast grzybka moja wierna towarzyszka grzybobrań, która dziś ustroiła się w śniegowe bombki. Eko-choinka:D Najlepszego!!!
(0/h) Przyszła pora na krótką ocenę sezonu 2021, późna, zimna wiosna, smardze jadalne pokazały się prawie miesiąc później niż zwykle, potem przez lato i wczesną jesień susza, zdarzały się deszczowe epizody i wtedy pokazywały się grzyby, niestety w większości zaczerwione. Październik to krótki pojaw rydzy i podgrzybki, początkowo zdrowe, później niestety w większości robaczywe. Sezon słabiutki w szkolnej skali 2+, no może 3=. Teraz o GREJu, odkąd zgłaszam grzyby do tego rejestru był to najgorszy rok, następny będzie lepszy, tego Wam i sobie życzę. Spokojnych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
(0/h) Biało, czysto, wspaniałe powietrze i las przystrojony w puchową pierzynkę. Miejscami tropy leśnej zwierzyny i oczywiście żadnych grzybków. Trochę relaksu po przygotowaniach przedświątecznych i przypomnienie sobie jak to było zaledwie 2 miesiące wstecz. ŻYCZĘ WSZYSTKIM ZDROWIA, POMYŚLNOŚCI I RADOŚCI W GRONIE RODZINNYM Z OKAZJI ŚWIĄT, A TAKŻE WSPANIAŁEGO 2022 ROKU. Nie zapominajcie o lesie :)) jest piękny także zimą :))
(0/h) Cześć wszystkim zagrzybionym, tym bardziej (od grzybów zimowych) i tym mniej, zbierającym grzyby latem i jesienią (ale to nie znaczy, że mniej szurniętym). I Marka Snowarskiego witam serdecznie. Kurka, tak dawno niczego nie znalazłem w lesie, tak dawno nie miałem czym się Wam pochwalić, że..... zapomniałem, jak wpisuje się doniesienie! Słabo!
2021.12.23 15:26
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Kochani, jutro Wigilia, zaraz Święta! Ale to szybko zleciało, co? Niesamowicie! Życzę Wam przede wszystkim ZDROWYCH i spokojnych Świąt. Niech zapach choinki i świątecznych wypieków sprawi, że te dni, mimo pandemii, będą jednak wyjątkowe, pełne ciepła, radości i miłości. Niech upływają w szczęściu, uśmiechu i pogodzie ducha. Mimo, że w tym roku są one wyjątkowo krótkie, życzę umiaru w jedzeniu i dobrego samopoczucia po świątecznym biesiadowaniu, a także udanego odpoczynku w rodzinnej i sympatycznej atmosferze. No i zajadajcie się swoimi grzybkami, jakkolwiek byłyby one przygotowane. Pozdrawiam Wszystkich wyjątkowo, świątecznie!
(20/h) Koło południa postawiłem na Wiśle blisko domu dwie gruntówki na świątecznego sandacza. A że nic się nie działo rozejrzałem po brzegu, a tu niespodziewany przyłów - rodzinka mikołajków. Po godzinie zwinąłem wędki i w drodze powrotnej znalazłem kilka zimówek. Zauważyłem, wysyp zimówek wielkości do 1 cm i kilka stanowisk uszaka.
(0/h) Oczywiście spacerek musiał być. Po trzech minutach zaczęło padać. Ale zdążyłam zrobić foto rozszczepce i szyszkówce świerkowej. Widziałam kilka mizernych wodnich, rozmrożonego gołąbka, w sumie bryndza. W domu napadły mnie wątpliwości co do szyszkówki. Kapelutek za ostry ciutkę. Szyszkówka, czy grzybówka wiosenna. Na rozłożonej świerkowej szyszce 🙂
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Jeśli można mówić o idealnych zimowych warunkach na zimowe grzyby, to chyba właśnie to jest to. Po śniegu i mrozach nie ma śladu aczkolwiek zostawiły mnóstwo wilgoci, temperatury minimalnie na plusie, i to chyba właśnie to jest to. Trwa zimowy wysyp. A las chyba wiedział, że jest to moja ostatnia przedświąteczna wizytacja i na kilka dni wprzód sprawił mi najwspanialszy gwiazdkowy prezent podsuwając mi co chwila pod nogi same perełki. Tak więc dzielę się z Wami tymi wspaniałymi widokami, jednocześnie życząc Wam zdrowia i lasu, zdrowia i lasu i jeszcze raz zdrowia i lasu, na te nadchodzące podniosłe świąteczne dni. A z cyklu ciekawostek: zaliczyłem dzisiaj kolejnego orzeła - ten to dopiero był najprzedniejszy z przednich - widząc kisielnicę karmelowatą po drugiej stronie okorowanego ogromnego wykrotu sosnowego, przyszło mi do głowy aby go przeskoczyć, a że był naprawdę duży przyszło mi do głowy aby podeprzeć się ręką, własnie tak, ręką wytrzymała tylko moment wybicie się, co zakończyło się poczynieniem flopa, którego nie powstydziliby się skoczkowie olimpijscy, na szczęście nic mi się chyba nie stało, lustereczko też sprawne. Buziaki, i do usłyszenia chyba już na jakimś podsumowanku.
(0/h) W sobotę, po miesięcznej przerwie, ponownie odwiedziłem rezerwat Noskowo. Tym razem wyłącznie w celach turystycznych i poznawczych. Po cichu liczyłem na spotkanie z bobrami, których na żywo nigdy nie widziałem. W tym celu musiałem wejść do lasu nieco głębiej aż do strumyka o nazwie Struga. Po drodze minąłem potężne jesiony (tu znajduje się drugi pod względem wysokości w Polsce jesion wyniosły), powoli zaczęły pojawiać się olchy, graby i inne nieznane mi drzewa liściaste i w końcu niewielki potok. Wszystko wygląda trochę strasznie bo, jak to w rezerwacie, nikt tu" nie sprząta".
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Mnóstwo powalonych drzew, próchna i zgniłych liści co utrudniało obserwacje. Niestety obecności bobrów nie stwierdziłem, możliwe, że obcują na innym odcinku Strugi. Raz przeleciał potężny ptak drapieżny z białymi skrzydłami od spodu, potem w oddali widziałem spłoszone sarny. Ponieważ poczułem się trochę nieswojo w tym miejscu postanowiłem zakończyć ten ponad 1 godzinny spacer i wróciłem do samochodu. Może doniesienie nie w temacie forum ale w tym martwym dla mnie okresie pozwoliłem sobie na ten występek. Pozdrawiam i życzę jeszcze raz Zdrowych Wesołych Świąt.
(0/h) Dzień dobry, dzisiaj wybrałem się nad Wkrę w okolicach Sochocina. Niestety żadnych płomiennic, uszaków czy boczniaków nie znalazłem. Tym niemniej zrobiłem trochę zdjęć i chciałbym nimi udokumentować swój dzisiejszy prawie 2 godzinny spacer. Z ciekawostek to na pewno znaleziona kurka w naprawdę dobrym stanie. Jeżeli jest coś jeszcze ciekawego to proszę o komentarz. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę Wesołych Świąt 🎄🎄🎄
(4/h) Witajcie. Dziś znalazłem trochę czasu na zimowy spacer nad rzeką. Sam w sobie był urokliwy - mam wielką słabość do małych rzek - a również dostarczył wrażeń grzybowych 😊 Udało mi się mianowicie zaobserwować po raz pierwszy uszaka bzowego, który był dla mnie grzybem nieledwie mitycznym... Jednak one rzeczywiście, namacalnie istnieją!.😁 Poza uchatymi udało mi się wypatrzeć kilka stanowisk płomiennicy! A nawet zebrać nieco. Ogólnie zima zimą a grzyby zbierać można i należy. Pozdrawiam.
Jeśli się dobrze rozejrzeć po drzewach to grzybów jest na prawdę sporo. Jednak to nie letnie kapelusze, a w większości "porosty" korzystające z wyciekającej mocy ściętych lub przewróconych drzew. Jednak z ciekawością je obserwuję, poznaję i zbieram 🙂
(0/h) odwilż na bagnach - śniegi odpuściły i co nieco odsłoniły - kurki, podgrzybek, płomiennice zimowe, trzęsak listkowaty i już chyba też trąbki zimowe?
Witajcie. Po rześkim tygodniu nastąpiła odwilż, a szkoda. Jak już ustępujący śnieg odsłonił trochę więcej ciekawostek postanowiłem to totalnie wykorzystać, kolejna szansa może być dopiero np. w marcu;-) Tak więc pobuszowałem, pobagniłem, pofociłem, na tydzień mi wystarczy. Pozdrawiam.
(0/h) Dzisiaj na zewnątrz 8° mrozu więc udałem się na spacer nad Wkrę. Ponieważ z założenia był to spacer więc nic nie znalazłem😁 Na potwierdzenie mojego pobytu kilka fotek. Muszę przyznać, że spacer w takich chaszczach do najprzyjemniejszych nie należał. Poza tym śnieg przykrył to co mógłbym ewentualnie znaleźć Były klony jesionolistne, topole i inne ale moim podstawowym celem było przedzieranie się przez krzaczory nie zważając na nic innego😠 Ponieważ wróciłem na pusto cel wycieczki został spełniony. Jutro powtórka, oby znów się udało.
(0/h) Dzisiaj postanowiłem po raz pierwszy pospacerować wzdłuż rzeki Płonki, którą widzę przez okno. Ponad godzinny spacer poza miastem nie przyniósł żadnych efektów poza oczywiście zdrowotnymi. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mogę tu spotkać takie skupiska drzew liściastych i najprzeróżniejszych krzaczorów. Udało mi wypłoszyć pięknego samca bażanta i zająca ale ten drugi to tak naprawdę mnie wypłoszył. Natomiast kaczki w ogóle nie zwróciły na mnie uwagi. Zdjęcie główne z jakimś tajemniczym "czymś".
(5/h) Witajcie. Skorzystałem z zaproszenia Madziul i potoksc i odwiedziłem dzisiaj nadwiślańskie łęgi w Otwocku. Dla mnie to zupełnie nowe doświadczenie, pierwszy raz poszukiwanie grzybów zimowych. Dziękuję Magdzie i Robertowi za przemiły 2,5-godzinny spacer po nadwiślańskich krzaczorach. Sam może niewiele jeszcze dzisiaj wypatrzyłem, ale dzięki Nim wiem już jak wypatrywać płomiennicy zimowej, boczniaka i uszaka bazowego. Pogoda sprawiła, że grzybków może niewiele, zebrane same płomiennice zimowe nieliczone, kilka uszaków bazowych, boczniaki zostały na pniach. Na jajecznicę i sosik wystarczy. Super
doświadczenie. Jeszcze raz dziękuję Magdzie i Robertowi i ich pozdrawiam.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. No i zaczęła się zima, w sobotę od rana sypało, sypało... no i nasypało. Dzisiaj rano po przebudzeniu i zerknięciu za okno oraz na termometr (-6) już wiedziałem, że za 15 minut będę taplał się w śniegu. Pierwsze minuty były dla zmysłów szokiem - może śnieżnobiałej bieli. Jednakże w miarę upływu czasu zmysły zaczęły wyodrębnić jakieś kolory i czasami nawet jakieś znajome kształty. Grzybków niewiele udało się wypatrzeć, ale to nie szkodzi, widok śnieżnobiałych czapeczek na młodych smereczkach w zupełności mnie zaspokoił. Już nie mogę się doczekać, kiedy prawdziwy mróz skuje bagna (-6 nie dało rady) i będę mógł je nieskrępowanie przemierzać wzdłuż i wszerz nie nadrabiając zbędnych kilometrów. Pozdrawiam.
(0/h) Oto moje podsumowanie sezonu, nie oficjalne jeszcze jego zakończenie bo jeszcze nie wykluczam spaceru jeszcze w Grudniu. Ten rok rozpoczelem Noworocznym rewelacyjnym grzybobraniem w Chroslach koło Mińska Mazowieckiego. I tak jak go rozpocząłem zbiorem kolczaka rudawego w sporej ilości tak samo on królował jesienią w moich zbiorach. Później okres zimy i wiosny a z racji tego że Ja nie zbieram grzybów typowych w tym okresie tylko przyglądałem się Waszym rewelacyjnym zbiorom.
2021.12.5 11:14
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wiosna mokra, chłodna ale taka jaką lubię spowodowała że późno pokazały się grzyby i to głównie kurki. Od początku Czerwca zaczełem spacerować po lesie, lecz w połowie Czerwca były tylko zalążki kurek a taki prawdziwy wysyp ich zaczął się dopiero z początkiem Lipca i trwał do początku Sierpnia. Las w Krakowianach i okolicach przetrzebiony przez drwali niestety nie mógł obdarzyć wszystkich takimi ilosciami jak kiedyś przed wycinką ale i tak w tym roku nie mogę narzekać na ich niedostatki bo po trochę zastoju w Sierpniu spowodowanego trochę i wyzbieraniem ich a i mniej odpowiednią pogodą na nie nastał czas wysypu ich i to równie bogatego jak z początkiem Lipca we Wrześniu. Sierpień za to zachwycił w Cybulicach ślicznym dużymi złotoborowikami wrzosowymi w hurtowych ilościach czasem i po 200 i więcej sztuk. W Ojrzanowie zaczęły się pokazywać najpierw pojedyńcze piaskowce modrzaki a potem w końcówce miesiąca można było ich znaleźć i powyżej 100. Sierpien to też miesiąc kiedy trafiały się i prawdziwki z początku nawet i bez lokatorów ale z upływem czasu każdy był robaczywy przynajmniej w Ojrzanowie bo w Cybulicach gdzie niby było trochę bardziej sucho pojedyńcze sztuki były czyste. Wrzesien to jeszcze miesiąc który może nie obfitował w jakieś duże opady deszczu ale też nie był za suchy, jednak zabrakło tych kluczowych opadów centralnie na nów księżyca więc nie było praktycznie wysypu borowików. Wrzesień a szczególnie jego początek to kontynuacja wysypu piaskowcow modrzaków ale i znalazłem i piaskowce kasztanowate, pokazały się gąski lisciowate nierobaczywe w hurtowych ilościach lecz z biegiem czasu już pojedyńcze tylko były czyste. W Ojrzanowie też zaczełem znajdować także koźlarze czerwone osinowe, czasem i trafiło się koło 30 sztuk na raz a i trochę rydzy, opieniek. W połowie miesiąca szczególnie w Cybulicach nastąpił kolejny wysyp złotoborowików wrzosowych, gdzie razem z super grzybiarzem z radaru grzybowego Acerem znaleźliśmy ponad 400 ich a także i sporo podgrzybków, trochę prawdziwków i borowików sosnowych. Później też jeszcze udane ich zbieranie i koło 200 sztuk ale niestety z końcem miesiąca już powoli się kończyły z racji i nielicznych skapych opadów deszczu wystepujacych szczególnie w tej okolicy. Koniec Sierpnia a w zasadzie jego ostatni dzień wyprawa do Chrosla i trochę ślicznych podgrzybków głównie w jednej części lasu. Pierwsza połowa Pazdziernika to raczej słabe zbiory jeszcze po trochu wszystkiego po starej grzybni głównie w Ojrzanowie piaskowcow modrzaków, koźlarzy czerwonych i pojedynczych innych grzybów. W Cybulicach ostatki borowików wrzosowych z początkiem miesiąca października i ostatni prawdziwek a także i pojedyncze zdrowe bagniaki. Pozniej w drugiej połowie jego podgrzybki nierobaczywe pośród tych zasiedlonych przez robaki. Listopad to gąski lisciowate po najpozniejszej na nie miejscówce i zielonki z piasku w Cybulicach A w Chroslach porządny zbiór kolczaka rudawego
(5/h) Krótki wypad po pracy nad Wisłę z potoksc. Młode klony jesionolistne, gdzieniegdzie stara wierzba. Miejscówka z poprzednich lat, tym razem nie dała pocieszyć się zbiorami. Niby dno w koszyczku płomiennicą przykryliśmy + dwa uszaki bzowe, aczkolwiek to nie to i lekki niedosyt pozostał. Płomiennice, część młoda, część starsza - większość zmrożona, bądź wysuszona przez wiatr i mróz. Mimo to, coś tam jest i na jajecznicę wystarczy 🙂
(0/h) Witam Wszystkich. Chwali się Zapaleniec, piękne zdjęcia pokazuje Niszczu, Acer nie próżnuje. To i ja podzielę się z Wami swoimi fotkami i spostrzeżeniami z kończącego się właśnie sezonu. Muszę zaznaczyć, a właściwie przypomnieć, że moje grzybobrania od wielu, wielu lat koncentrują się na okolicach Nowej Wsi Ostródzkiej k/Olsztynka (NWO). Tam mam działeczkę, na której spędzamy wszystkie wolne chwile. Jest jezioro Mielno, w którym czasami (ostatnio słabiej) łapię fajne rybki. Inne rejony - czasami (zwłaszcza jesienią), gdy jesteśmy w Wawie, odwiedzamy podwarszawskie lasy. Tu ponowne
... szerzej o tym grzybobraniu ...
dzięki dla Gucia Dobre Serce za wskazanie b. fajnych lasów w okolicach Cybulic Małych (Puszcza Kampinoska). W okolicach NWO, tak naprawdę, w odległościach pieszych lub rowerowych, mało jest grzybowego lasu. Kiedyś było tam inaczej, ale po długoletnich wycinkach tamtejszych lasów mieszanych z przewagą buka, pozostały jedynie wyspy bukowe. Jest ich kilka, są niewielkie, ale potrafią hojnie obdarować grzybkami. Można też pojechać dalej, za Olsztynek, na Szczytno. Tam, okolice m. Kurki czy Dąb, są zupełnie inne lasy, stare, sosnowe, z machami, na podgrzybki i kołpaki. A i jeszcze jedno. Mam szajbę na punkcie prawdziwków. Z nimi są emocje, bezsenność, głosy słyszane w ciszy i podlewanie konewką maluchów w liściach w dzieciństwie. Dla mnie grzybobranie bez prawych to oszustwo. Dalej dłuuugo, długo nic i potem kilka gatunków: rydze, kozaki, podgrzybki, kołpaki, Kurki. Wiem, wiem, strasznie ubogo wobec zbiorów i zainteresowań niektórych z portalu, ale tak mam. Moje grzyby zaczęły się w maju, na działce, gdy próbowałem namierzyć smardze. Szukałem, łaziłem, ale były tylko nieliczne piestrzenice. Cd i fotki w dopiskach.
(0/h) Dzień dobry. Pozwólcie, że i ja zrobię króciutkie podsumowanie sezonu. U mnie jak zwykle dominowała para królewska kurka i podgrzybek z tym, że korona należy się bezapelacyjnie kurce. Od niej sezon rozpocząłem i na niej zakończyłem. Ale dwa wydarzenia spowodowały, że ten sezon był wyjątkowy. Po pierwsze grzybobranie z Guciem i zebranie pierwszych borowików wrzosowych w Cybulicach Małych oraz również pierwszych w życiu borowików sosnowych. Po drugie mój wrześniowy debiut na tym portalu. Dzięki temu dowiedziałem się, że świat grzybów jest magiczny i że to niekończąca się historia.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Poza tym wirtualnie poznałem wielu sympatycznych grzybiarzy, osób totalnie zakręconych na punkcie lasu i jego dobrodziejstw. Wspomnę tu Gucia Szlachetne Serce, RoStrzela będącego ciągle W poszukiwaniu zaginionej zimówki, Nikę autorkę pięknych grzybowych baśni, Madziulę tę od gruzełka cynobrowego, pięknoroga i innych tego rodzaju wynalazków, Kikusia który za takimi wynalazkami nie przepada, Tuśkę naszą grzybową Skarbnicę Narodową, gościa o podwójnym nicku Niszczu Mistrzu, sympatycznego Zapaleńca zakochanego po uszy w borowikach i który ma kolegów za Brynicą i wiele wiele innych miłych osób. To forum to strzał w 10. I na koniec bardziej osobista sprawa. W tym roku żadnej wznowy więc chyba ostatecznie pokonałem tego potwora😃. Carpe diem i "do zobaczenia" na wiosnę.
(0/h) Krótki wypad na działkę, częściowo zalesioną i w dopiskach parę fotek grzybków na pieńkach po ściętych klonach i podłożu sosnowym. Grzybów tych nie znam więc tylko foto dla satysfakcji i informacji dla innych.
(10/h) Liczę tylko nadające się do zabrania. 8 szt. podgrzybek, 9 gąska niekształtna, 6 kurek, garść wodnichy. Po 2 tygodniach łażenia po nadrzecznych krzakach i zbiorach mizernych / za ciepło/ zimówek oraz mniej mizernych boczniaków, pociągnęło mnie do "prawdziwego" lasu. Zbiór różnych uparcie wyrastających mimo śniegu resztek wystarczył na potrawkę dla 2 osób.
(0/h) Witajcie! Sezon 2021 nieubłaganie dobiega końca i choć może jeszcze wyskoczę na jakieś grzyby zimowe, to można się pokusić o jego krótkie podsumowanie. Na ten rok moje przedsezonowe plany wiele się nie zmieniły – w letnich miesiącach głównym celem miały być kurki, we wrześniu prawdziwki, w październiku podgrzybki, a w listopadzie gąski. Założyłem sobie także, że spróbuję znaleźć odpowiednie miejscówki i nauczyć się zbierać rydze. Oczywiście założenia założeniami, ale jak zwykle to pogoda – opady i temperatura – była głównym rozgrywającym. A jaki scenariusz napisała tym razem? O tym poniżej…
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dość deszczowy maj spowodował, że na początku czerwca pojawiły się pierwsze Kurki i można było rozpocząć sezon. Trochę trwało zanim pieprzniki osiągnęły wielkości i ilości konsumpcyjne, ale od połowy czerwca można już było iść z wiaderkiem do lasu. Pod koniec czerwca Kurki rozkręciły się na dobre i zebranie kilku litrów nie stanowiło problemu. W zależności od temperatur i ilości wilgoci pieprzniki rosły z różną intensywnością. Zwykle pozyskanie 3-4 litrów (taka moja standardowa porcja, żeby nie zarobić się przy czyszczeniu) zajmowało mi 2-3 godziny, ale w najlepszych okresach tempo zbierania rosło nawet do 2,5 l/h. Kurki rosły praktycznie nieprzerwanie do połowy sierpnia, a mi na 10 wypadach udało się pozyskać ponad 40 litrów pomarańczowych grzybków. W połowie sierpnia, po fali opadów z początku miesiąca, pojawiły się prawdziwki. To skłoniło mnie do odwiedzenia prawdziwkowego zagłębia – Puszczy Świętokrzyskiej. Zgodnie z oczekiwaniami trafiłem na letni wysyp borowików. Niestety, jak to często bywa w tym rejonie, letni pojaw był równie obfity co robaczywy. Już w lesie odrzuciłem ogromną ilość całych grzybów i zaczerwionych trzonów, zabrałem 268 młodziutkich prawdziwków i co młodszych kapeluszy. Mimo selekcji w lesie, wiele jeszcze odpadło w trakcie obierania w domu, co zniszczyło trochę radość ze zbioru. Powtórka tydzień później dała jeszcze gorsze efekty – stopień zaczerwienia wciąż koszmarnie wysoki, prawusy już się kończyły, przestały wychodzić świeże grzyby. Pod setkę owocników udało się pozyskać, ale ponownie w trakcie obierania duża część wylądowała na śmietniku. Specjalnie się tym nie przejąłem, z wykrojonych zdrowych części udało się trochę uzupełnić zapasy suszonych borowików, a na poważne zbiory, wzorem lat ubiegłych, szykowałem się podczas jesiennego wysypu. Tymczasem mocno się ochłodziło, a wraz z niższymi temperaturami pojawiło się doniesienie o tym, że na Mazowszu ruszyły rydze. Jako, że był to mój cel na ten sezon, ostatnią dekadę sierpnia spędziłem na poszukiwaniu rydzowych miejscówek. Całkiem dla mnie nieoczekiwanie (wszak nigdy wcześniej nie szukałem rydzów) z całkiem niezłymi efektami. Już na pierwszej wyprawie znalazłem ponad 30 rydzów, a gdy zdałem sobie sprawę, że należy ich szukać w takich trochę „śmieciowych” sosnowych laskach, okazało się, że rosną dość powszechnie, trzeba tylko wiedzieć gdzie. Następne 3 wypady to znajdowane kolejne miejscówki i pozyskane po ok. 100 rydzowych owocników, często okraszonych pięknymi kaniami. Radocha z grzybów, ale i ze zrealizowania założonego celu, trudna do opisania. Ostatnia dekada sierpnia ponownie obfitowała w opady, co spowodowało, że wrzesień rozpoczął się od wysypu rurkowców. Niskie temperatury jak na przełom sierpnia i września sprawiły, że dość niespodziewanie na Mazowszu wystartowały podgrzybki. Najwięcej deszczu spadło z kolei w Puszczy Świętokrzyskiej. Oba te czynniki miały dla mnie swoje konsekwencje. Gdy w pierwszą sobotę września zawitałem w Świętokrzyskie, okazało się, że las jest praktycznie zalany wodą, a prawusów nie ma. Zrezygnowałem i skupiłem się na zbieraniu podgrzybków na moich mazowieckich miejscówkach. Pojaw podgrzybków był bardzo obfity i zbiory świetne – na 3 wypadach zbierałem po 400-500 w większości słoiczkowych brązowych łebków i kolejne ponad 2 setki przy okazji wyjazdu integracyjnego z pracy. Ilość zbieranych podgrzybków spowodowała, że odpuściłem szukanie prawdziwków. Byłem przekonany, że prędzej czy później, moje świętokrzyskie miejscówki jednak wystartują i wtedy się odkuję. Jak się później okazało, była to błędna decyzja. Nie przyszło mi do głowy, że nadmiar wody może mieć równie destrukcyjny wpływ na grzybnię jak susza – moje ulubione prawdziwkowe lasy nie podniosły się już do końca sezonu. Chwilowo jednak o tym nie myślałem, bo z końcem wysypu podgrzybków, rozpoczął się wysyp gąsek liściowatych. Nigdy wcześniej ich nie szukałem, więc było to dla mnie kolejne wyzwanie, które podjąłem. Druga dekada września to poszukiwanie lasków osikowych i gąsek zielonych odmiany topolowej. I ponownie z sukcesem. Udało się namierzyć kilka miejscówek obfitujących w te grzyby, a 4 zbiory po 160-250 sztuk były bardziej niż satysfakcjonujące. Pierwsza połowa września, w przeciwieństwie do sierpnia, była bardzo sucha, nie spadła nawet kropla deszczu. Dodatkowo wyższe temperatury z drugiej dekady miesiąca dzień po dniu coraz bardziej wysuszały ściółkę i w końcu, równo z końcem kalendarzowego lata, zakończyły letnią część sezonu. Opady z końcówki dekady nie mogły już zapobiec przymusowej przerwie w grzybobraniach. Na jesienny pojaw grzybów długo jednak nie czekałem, bo już 1. października kontrolna wizyta w lesie sosnowym przyniosła wiadro podgrzybków i ogłoszenie, że jesienną część sezonu czas zacząć. Szybko się jednak okazało, że jest to jakiś ewenement i podgrzybki gdzie indziej nie ruszyły, a i u mnie rosną tylko w jednej części lasu i na kilku wybranych stanowiskach. Przez pierwszą połowę października korzystałem z tego skwapliwie i często odwiedzałem las, wychodząc z założenia, że mniejszą łyżeczką również można się najeść, trzeba nią tylko więcej machać. Co drugi dzień wpadało więc do mojego wiaderka po ok. 100-200 octowych podgrzybków. W porównaniu do wrześniowego wysypu niezbyt imponująco, ale i tak całkiem nieźle na tle ogółu Mazowsza. W drugiej połowie października w końcu podgrzybki zaczęły rosnąć i w innych mazowieckich lasach. Mazowieccy grzybiarze donosili o lokalnych i mniej lub bardziej intensywnych pojawach podgrzybków. Udało się skorzystać z takiego lokalnego wysypu w okolicach Makowa by poznać nowy las i zebrać kolejne setki brązowych kapeluszy. Cechą wspólną tych wysypów było bardzo wysokie zaczerwienie i wiele owocników atakowanych przez ślimaki. Ten czynnik, wraz z pokaźnymi już podgrzybkowymi zapasami, skłoniły mnie do przejścia do kolejnego punktu planu. W ostatnich dniach miesiąca dwukrotnie odwiedziłem lasy gąskowe. Gąski jednak, tak jak wcześniej podgrzybki, również rosły chimerycznie i nie wszędzie. Na niektórych miejscówkach nie było ich prawie wcale, na innych rosły, ale tylko miejscami. Szału więc nie było, choć dwukrotnie setkę zebranych owocników udało się przekroczyć.
Niedobór jesiennych opadów i długie okresy stosunkowo niskich temperatur sprawiły, że z początkiem listopada sezon na Mazowszu można było zamykać. Ostatnie resztki podgrzybków i gąsek nie były już warte zachodu, więc tegoroczne zbieranie zakończyłem kilkoma wypadami na boczniaki i zimówki z nadwiślańskich chaszczy.
Na pewno w tym roku łatwo nie było. Żeby nazbierać często trzeba było kombinować, chodzić, jeździć, zmieniać miejscówki. Z tego względu sezon był wymagający, ale również bardzo ciekawy. Był także intensywny (poza krótką przerwą w ostatniej dekadzie września, praktycznie cały czas było co zbierać) i mimo wszystko dla mnie udany, szczególnie jego letnia część. W letnich miesiącach pięknie obrodziły Kurki, udało się pozbierać rydzów i przy okazji kań, we wrześniu świetnie rosły podgrzybki, więc październikowy pełzający, niezbyt obfity ich wysyp łatwiej było przełknąć. To samo z gąskami – nieszczególny ich wysyp w końcu października został zamortyzowany świetnymi zbiorami gąsek liściowatych. Z zupełnych nowości zbierałem lejkowce dęte i mleczaje smaczne. Jedyne rozczarowanie to prawdziwki, których tylko trochę zebrałem w czasie krótkiego, sierpniowego wysypu. W stosunku do nich oczekiwania były daleko większe, ale i z tej wpadki wyciągnę naukę na przyszłość. Do zobaczenia.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
... A na bagnach pełną gębą ruszyło zimowe grzybowe życie. Już wiem, za czym tak mocno tęskniłem przez ostatnie kilka tygodni błądząc po piaskach. Żegnajcie piaski, witajcie bagienne zimowe cudeńka. A z zimowych bagiennych cudeniek, oprócz zimówki, która jest klasykiem gatunku, największe wrażenie zrobił na mnie trzęsak listkowaty o cienkich długich mięciutkich i galaretowatych uchach, i ten kolorek, przepiękny okaz. A chyba najbardziej stęskniłem się za pwdre ser, zaczęło się. No to buziaki i do usłyszenia na zimowych szlakach.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Tak więc tak jakby mamy przed-zimie, trochę przelotnego śniegu, trochę mrozku. Co prawda jeszcze wczoraj nie miałem w planach piasków i pożegnalnych podgrzybków, ale dzisiaj z rana zmieniłem plany. Ranek bezwietrzny na lekkim mrozku, który to osuszył wszechobecną wilgoć. Tak więc nowy plan na dzisiaj - pożegnanie piasków i powitanie zimowych bagien. I tak na piaskach miłe zaskoczenie, kilka obfitych gniazd podgrzybków, aczkolwiek wszystkie już jakieś takie jedno lub nawet dwutygodniowe, brak oznak nowego młodego przyrostu. Ale i tak bomba. Zrobiłem sobie nawet test na czerwie, trzy sztuki rozpołowiłem, z czego jeden czyściutki. Co prawda zbyt mała próba aby wyniki były rzeczywiste ale pobawmy się statystyką. Gdybym zbierał to bym nazbierał około 20 szt., a gdybym pobuszował pięć godzin to dobiłbym do setki. Ale odpuściłem, nieustannie chodził mi po głowie rodzimy las i rodzime bagna, za którymi już się troszeczkę stęskniłem. A na bagnach... a to już inna bajka... już za chwilę.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dziś w miarę dobry dzień na spacer po lesie bo brak pokrywy śnieżnej i opadów a temperatura rano minimalnie dodatnia 1 stopień Celsjusza i nawet przeswitujace słońce. Kolczakow rudawych już trochę mniej ale jeszcze szansa jest że po kolejnych opadach deszczu czy śniegu z deszczem do Świąt Bożego Narodzenia albo dłużej będzie, jeszcze można je znaleźć. Oprócz tych grzybów zauważyłem gołąbki wymiotnego, wodnicha, robaczywa podzielonke i podgrzybki, maślankę wiazkowa.
(30/h) Dzisiejsze buszowanie po nadwiślańskich krzaczorach z potoksc jak zwykle udane, choć łatwo nie było się przez nie przedzierać 😅 Spore ilości młodziutkiej płomiennicy (głównie na klonie jesionolistnym, rzadziej na wierzbie), boczniaki ostrygowate niestety już stare owocniki, więc nie zbieraliśmy no i uszaki bzowe startują - bardzo dużo maluchów, kilkanaście większych udało się trafić i zgarnąć do koszyczka. Za kilka dni powinno być na bogato, jak tylko będzie wilgotno i nie przyjdą mrozy. Dotlenieni, dokrzaczeni i zrelaksowani - to najważniejsze 🙂 Pozdrawiamy 🙂
(0/h) Zapowiedź zmiany pogody od piątku zachęciła mnie do sprawdzenia terenów nad Wkrą pod kątem grzybów zimowych. Niestety nic specjalnego nie znalazłem.
(10/h) Dziś nie będzie lasu. Obeszłam podwórko i drewutnię i pokażę Wam co u mnie rośnie. Później wpadłam na moment do lasu i znalazłam dwa spore zdrowe podgrzybki, ze 30 wodnich (rosną pojedynczo tam gdzie kiedyś były całe polany) i wszystko wylądowało na patelni. Na początek młodziutka płomiennica na orzechu włoskim
(3/h) Przegląd miejscówek - w lesie mokro, ale grzybków nie ma. 8 podgrzybków i 1 maślaczka znalazłem w młodniku sosnowym. W pozostałych miejscach pusto. Grzybki częściowo zaopatrzone w robaczki. Dla mnie to koniec sezonu grzybkowego. Koszyczki na półkę. Oczywiście w okresie zimowym spacerki po poznanych trasach. Pozdrawiam Brać grzybiarską.
(3/h) Krótki obchód po mazowieckich laskach i... przyjdzie chyba odwiesić koszyczek na kołek. Pojedyncze złachmanione lisówki pomarańczowe, nieliczne resztkowe gołąbki, brak opieniek czy boczniaków. Lasy różne, starsze mieszane i sosnowe z głębokimi mchami. Tylko koło domu wyłażą spod ziemi małe czernidłaki kołpakowate - szt. 3 na razie. Ale mrozy idą, więc sami wiecie 😕. Ale trochę kolorków złapałam. Oczywiście niezawodne wrośniaki różnobarwne na początek.
(0/h) Dzisiaj w końcu słońce a ponieważ wyczytałem, że w moim powiecie, 20 km ode mnie, znajduje się rezerwat przyrody Noskowo więc bez wiaderka i nożyka udałem się na zwiady i zarazem spacer. Dominują jesiony wysmukłe, wszystko przykryte liśćmi, mnóstwo powalonych, spróchniałych drzew. To był krótki 40 min rekonesans, który zaowocował wyłącznie zdjęciami.
(0/h) Chciałem sprawdzić plotki o wysypie grzybów, bo niby ciepło i mokro... Stałe miejscówki i 3 godziny chodzenia... I rzeczywiście to wszystko PLOTKI!!! Absolutnie nic nie ma... No, to... do maja!!! :)
(5/h) Dzisiejszy spacer z dziećmi po lesie miał na celu znalezienie boczniaków. Co prawda się nie udało znaleźć boczniaki ale trochę innych ciekawych gatunków grzybów znaleźliśmy. Po raz pierwszy znalazłem wodnichę późną, około 10 sztuk, kilka pieprzników jadalnych oraz gołąbków. Przy okazji znaleźliśmy kilka gatunków łuskwiaka, lejkówkę szarą, maślankę wiązową oraz mleczaje rude. W lesie bardzo przyjemnie, wilgotno ale nie za mokro, grzyby nieprzemrożone
(30/h) Buszowanie po nadwiślańskich łęgach z potoksc udane😊😁 Z początku słabiutko, gdzieniegdzie niedobitki starych boczniaków ostrygowatych, pojedyncze podeschnięte płomiennice, ale im dalej wędrowaliśmy, przeciskając się przez chaszcze i powalone kłody tym było lepiej -płomiennica wszędzie - od maleńkich owocników do wielkich wyrośniętych (sporo zaczerwionych). Udało się spotkać również kępkowca jasnobrązowego, ale niestety nie nadawał się już do wzięcia. Ozięblaka topolowego na stanowisku brak. Mimo wiatru i chłodu spacer przedni a i koszyczek zapełniony po brzegi (+część w torbie)🙂😊 Pozdrawiamy😊
Dodatkowo do podziwiania i focenia trafione włośniczki, rozszczepki kloszowe i dwuzarodniczki 😊
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Słoneczna sobota była tylko jednorazowym wybrykiem natury. Niedziela już listopadówa czyli szara bura i ponura, aczkolwiek jeszcze ciepła. A że przepowiednie (prognozy) mówią już o mrozie i śniegu, dzisiejszy kontakt z podgrzybkami celebrowałem tak, jak by to miał być nasz ostatni raz. I tak wytarzałem się w mchu za wszystkie czasy, a było się przed czym potarzać. Co prawda na sztuki mniej niż ostatnie 3 weekendy ale wagowo i pojemnościowo więcej. A przyczyniła się do tego duża lepsza kondycja zdrowotna podgrzybków. Co prawda wszystkie te stare obgryzki i spękańce cały czas mocno zaczerwione ale nowe pokolenie włącznie z tymi nowo wyrośniętymi gigantami w bardzo dobrej kondycji. Tak więc pofocone i pozbierane, a czy ostatni raz, się okaże już wkrótce. Pozdrawiam.
(6/h) Witajcie. Dziś, żeby daleko nie szukać odwiedziłem znajomą miejscówkę w poszukiwaniu kolczkaków. Przysypały je jesienne liście, ale trochę znalazłem - 54 kolczaki, i niespodziewanie 25 listopadówek (wodnicha) oraz 3 boczniaki. Las sosnowo - dębowo- brzozowy, duża wilgotność podłoża.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Znalazłem też dwa starsze podgrzybki i jedną gąskę niekształtną, ale nie do wzięcia. Miło się spaceruje - las już bezlistny, słońce dociera w zakamarki i rozświetla niegdysiejsze półmroki ściółki.. na której niestety niewiele się dzieje grzybowo. Dzień bardzo ciepły jak na listopad - około 10-12 st. Przyjemna wyprawa. Pozdrawiam.
(10/h) Pożegnalne odwiedziny moich ulubionych miejscówek w lasach garwolińskich zaowocowało zebraniem 11 podgrzybków, 5 gąsek siwych i 19 gąsek zielonek. Pogoda piękna, mocno wilgotno w ściółce leśnej, piękny zapach lasu, śliczne zielone poszycia terenu ale grzybów brak. Warunki wspaniałe dla rozwoju grzybni ale niestety wszystko za pózno i już lasy wchodzą w zimową fazę - a szkoda.. Za tym w/w maleńkim zbiorem, musiałem przemieszczać się na dużych odległościach, bo jest totalne bezgrzybie ale było warto dla samego wspaniałego powietrza. Teraz tylko rekreacyjnie w pobliżu W-wy jak pogoda pozwoli...
(5/h) Sobotni wypad z potoksc nad nieduży zbiornik wodny, wokół którego były powalone topole i wierzby, sporo czarnego bzu i klonu jesionolistnego, różne inne krzaki i kupa liści😅 A tam po wczorajszym deszczu jędrne uszaki bzowe-kilkanaście dorodnych sztuk i masa kilkumilimetrowych maleństw, płomiennice (przy ziemi świeżutkie, wysoko na drzewie niestety podeschnięte) i kilka kęp boczniaka ostrygowatego, już niemłodego i niestety zaczerwionego... Złotorost ścienny wszędzie-cieszył oczy 🙂 Suma sumarum, wypad udany - zimowe trio zaliczone🙂 Jutro penetracja nadwiślańskich łęgów 😁 Pozdrawiamy grzybowo 😊
(20/h) Dałam 20 na godzinę, choć w ciągu 3 minut zebrałam ok 100. Dziś nie ma zdjęcia z natury. Dlaczego? Dlatego, że ostatni tydzień spędziłam w Ciechocinku wypłukując w solankach złe duchy i zgrzytałam zębami patrząc na Wasze doniesienia - tyle grzybów, a ja uziemiona. Więc jadąc do domu stwarzałam zagrożenie, bo patrzyłam po wszystkich drzewach po drodze, czy nie widać jakiegoś pnia z "kożuchem". I wypatrzyłam. Zatrzymałam samochód, nawet nie pomyślałam o telefonie, tylko jak zatwardziały grzyboholik dorwałam się do pnia (jesion albo klon). I mam. Więc zdjęcie tylko domowe. Jutro szukam :)
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Witajcie. Po kilkunastu dniach jesiennych wietrznych mroków a więc klimatu mokro, szaro, buro i ponuro, nastała przepiękna słoneczna sobota. A co będę w domu siedział;-) Pół godziny spaceru wzdłuż lasu w pełnym słońcu wystarczyło oby napełnić wszelkie zmysły do syta. A głównymi sprawcami sycenia były młodziutkie płomienniczki, czarciątko (czy też czarkociątko?) oraz przebajeczna szyszkolubka a nad głową czar rozsiewała trzmielina tworząc niespotykane o tej porze roku różowe ściany ozdobione pomarańczowymi koralikami. CHWILO TRWAJ. Jaki to też potencjał skrywa się w naszym słoneczku aby w ciągu jednej doby odwrócić świat do góry nogami i aby z mroków przeskoczyć wprost do raju. A jutro piaski. Buziaki.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dziś piękny dzień w Cybulicach, rano ciepło 10 stopni Celsjusza, po opadach mżawka niewiele co znać, wiatr osuszyl las i grzyby głównie znalazłem po terenach piaszczystych poligonu. Gąski liściowate małe w skupisku osin pośrodku niego. Oprocz tego można spotkać robaczywe obiedzone podgrzybki, sarniaki, sitaki, lisiczki, podzielonki. Gdyby pochodził po samych brzegach poligonu może więcej by i znalazł.
(5/h) Szybki wypad po 15:30 do mieszanego lasu z potoksc, a nóż widelec coś...🙃 I to małe coś udało się trafić - pokazał się pieprznik trąbkowy, niewiele ale ważne, że jest - jest nadzieja na weekend i nieco więcej w koszyczku 🙂 Dodatkowo kilka kolczaków i dwie wodnichy 🙂