szerzej:
Sezon zacząłem w tym roku bardzo późno. Dopiero w czerwcu. Wcześniej zdarzyło mi się pojeździć gdzieś pod Wrocławiem rowerem ale niestety bez rezultatu. Pierwsza poważniejsza wycieczka na grzyby to dopiero 26 czerwca. Pojechałem rowerem zgodnie z opisem trasy "Na północ od Wrocławia". Las początku lata przywitał mnie świeżą zielenią, śpiewem ptaków, które zdawały się chyba przekrzykiwać siebie na wzajem. Optymistycznie nastrajały też przechodzące przelotne deszcze. Zmuszały mnie co prawda do kilkukrotnego przerywania wycieczki i poszukania schronienia ale za to nawilżały ściółkę leśna i dawały nadzieję na letni pojaw grzybów. Jak wspomniałem często zjeżdżałem z szosy w las i sprawdzałem co w ściółce piszczy. Grzybów póki co nie spotkałem żadnych za to było dużo jagód i postanowiłem pofatygować się po nie. Kolejne dwie wycieczki to wyjazdy samochodem na "stare śmieci" do Bukowiny Sycowskiej. Bardziej co prawda na jagody niż na grzyby ale rzecz jasna w ramach przerwy sprawdzałem miejscówki grzybowe. Niestety moja Lepsza Połowa pilnowała żeby te przerwy nie trwały zbyt długo i chcąc nie chcąc musiałem wracać do naszego podstawowego zajęcia czyli zbioru jagód. Co do grzybów to nie było ich w ogóle. Czerwcowe deszcze szybko "odparowały" i w lesie było bardzo sucho, trudno było liczyć na zbiór grzybów. Natomiast jeśli chodzi o jagody to tych było ile kto chciał. Trzeba było tylko cierpliwości do ich zbioru. W lipcu wspólnie z Żoną zaliczamy jeszcze jeden wyjazd tym razem do Milicza. Wprawdzie bardziej naszym celem był spływ kajakowy Baryczą (polecam) ale przecież nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie posprawdzali pod względem grzybowym pięknych lasów w okolicy Milicza i Sułowa. Cóż tutaj można napisać suszy ciąg dalszy. Z jadalnych grzybów znalazłem kilka podgrzybków zajączków, które nie wiem jakim cudem wyrosły przy ścieżce rowerowej, pomimo tego, że sprawdziliśmy chyba wszystkie możliwe typy lasów występujących na Dolnym Śląsku. Grzybów nie było ale turystycznie wyjazd był bardzo udany, sam spływ kajakowy do tego wycieczki rowerowe a i w Miliczu jest fajne kąpielisko gdzie można popływać po turystycznych trudach dnia. Lipiec minął i nadszedł czas na pierwszy urlopowy wyjazd na Pomorze Zachodnie. Jeśli chodzi o grzyby była to totalna klapa. Zresztą trzeci rok z rzędu. Ale o ile dwa poprzednie lata coś tam jeszcze nad brzegami jezior czy torfowisk można było skubnąć to w tym roku praktycznie nie było w ogóle grzybów. Ot garstka kurek, bodaj jeden ceglaś kilka maślaków modrzewiowych. W lesie było po prostu bardzo sucho. Rozmawiałem z sąsiadami. Twierdzili, ze ostatnie deszcze padały na Pomorzu Zachodnim w czerwcu. Pod względem grzybowym wyjazd był nieudany kompletnie, za to pod względem turystycznym jak najbardziej. W szczególności zazdroszczę miejscowym tych ich basenów kąpielowych dostępnych całą dobę za zero złotych z wodą czystości pierwszej klasy. Zamiast grzybów musiały nam wystarczyć jagody, borówka bagienna no i wędkarstwo. Nota bene bardzo udane. Urlop szybko nam minął i trzeba było wracać do obowiązków zarówno służbowych jak i tych na RODOS. Ale doniesienia z naszego portalu pozwalały na optymizm. Jakby nasza karta miała się odwrócić. Zresztą na RODOS byłem zaskoczony sporą ilością gatunków grzybów. Aż zastanawiałem się skąd one się tam wzięły? Spotkałem maślaki zwyczajne i modrzewiowe, pieczarki, podgrzybki zajączki, sporą paczkę olszówek ponadto twardzioszki przydrożne. Oczywiście nie było tych grzybów dużo ale zaskakiwała duża ilość gatunków grzybów. Następnego dnia wybrałem się rowerem na zwiad do Bukowiny. Byłem mile zaskoczony szczególnie dużą ilością rydzów. Szkoda tylko, że chyba więcej jak polowa była już zasiedlona. Nie brakowało również podgrzybków. Za tydzień pojechaliśmy już z Lepszą Połową do Bukowiny samochodem. Nazbieraliśmy jeszcze sporo podgrzybków ale letni wysyp ewidentnie się kończył. Praktycznie brak było młodych owocników. A w lesie znowu robiło się sucho. Lato dobiegło końca. Przyszedł październik i ponowny wyjazd na Pomorze Zachodnie. Jesienią nieco poprawił się nasz marny w tym roku grzybowy los. W pomorskich lasach rosło sporo podgrzybków. Trafiały się nieliczne boletusy, kurki, kozaki a pod koniec pobytu dość licznie zaczęły pojawiać się opieńki. Było tylko jedno ale. Co najmniej połowa znalezionych grzybów pozostawała w lesie z powodu robaczków, no te w tym roku sobie pojadły... Pomimo sprawdzania zbioru w lesie jeszcze sporo wyrzucaliśmy przy czyszczeniu zbioru w domu. Trudno taki to był rok, ale i tak nie było tak źle w porównaniu do innych rejonów Polski. Październikowy pobyt na Pomorzu Zachodnim był w zasadzie końcem sezonu. Jeszcze dwa rowerowe wypady w listopadzie i grudniu do Lasków Mokrzańskiego i Strachocińskiego ale to bardziej po prostu na przejażdżkę niż na grzyby i... czekamy na otwarcie sezonu 2022. Gdybym miał oceniać sezon według szkolnej skali to postawiłbym ocenę co najwyżej dostateczną i to tylko ze względu na późnoletni pojaw na Dolnym Śląsku i pomimo wszystko dość przeciętne grzybobranie w październiku na Pomorzu Zachodnim. Dziękuję wszystkim Leśnym Ludkom za wymianę doświadczeń, za piękne opisy i zdjęcia. Nie sposób wymienić wszystkich ale szczególnie chciałbym podziękować właśnie za komentarze, wymianę poglądów: Pawłowi Lenartowi, Inie, Tuśce, Ninie, Nice, Zenobii ze Szczecina, Fungii. A oczywiście pierwsze i największe podziękowania kieruję do naszego Admina za prowadzenia tego wspaniałego portalu.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę wszelkiej pomyślności, samych pięknych dni, niezapomnianych leśnych przeżyć, obfitości zbiorów w Nowym 2022 Roku. Do zobaczenia na Leśnych Szlakach.
Darz Grzyb!
szerzej:
Przy okazji życzę by Nowy Rok był czasem, w którym spojrzy się inaczej, może nieco łagodniej na swoich bliskich i przyjaciół, zrealizuje marzenia, które od dawna kurzą się na którejś z półek wyobraźni, zadba wreszcie, tak jak się sobie rokrocznie obiecuje o zdrowie.
Życzę by w nadchodzących miesiącach każda łza w oku miała smak szczęścia, by nadziei płomiennie nie gasły w mroku a każde marzenie spełniło się jak najszybciej. Wszystkiego dobrego dla wszystkich z tego portalu i naszego przewodnika po tajemniczym świecie grzybów Pana Marka 🍾🥂🙂
szerzej:
Poniżej załączam piękny wiersz autorstwa Pani Elżbiety Zechenter
Strącając z szyszek złoty puszek
drogą daleką, chociaż bliską,
przychodzi do nas taki duszek,
który nazywa się Dzieciństwo.
I jakby trochę zawstydzony,
że wszyscy już do stołu przyszli,
siada nieśmiało i po cichu
na wolnym krześle naszych myśli.
I gdy - dorośli - udajemy,
że nic nas smarkacz nie obchodzi -
on podpowiada nam kolędy
tak jak co roku: "Bóg się rodzi..."
szerzej:
Darz Grzyb!;) SIERPIEŃ. Sierpień w gminie Międzybórz to czas dojrzałego lata. Kończą się żniwa, jabłonie uginają się od ciężaru coraz bardziej muskularnych jabłek, zaczynają kwitnąć wrzosy. Zielone barwy liści i lasów, które zachwycały na wiosnę żarówiastymi, delikatnymi odcieniami zieleni, w sierpniu stają się ciemno-zielone. Chociaż trwa beztroski czas lata, dni skracają się coraz szybciej, a przyroda codziennie ukazuje subtelne sygnały, że wkrótce rozpoczną się w niej wielkie zmiany i kolorowe przeobrażenie. Po dużej przewadze w ostatnich latach suchych i bardzo ciepłych sierpni, tegoroczny okazał się bardzo deszczowy i nieco chłodniejszy, mając na uwadze okres referencyjny 1991-2020. Bezapelacyjnym królestwem wilgoci okazały się tereny Polski południowej, gdzie miejscami spadło aż 300 i więcej mm deszczu, co spowodowało wiele lokalnych podtopień i tzw. powodzi błyskawicznych. Generalnie tendencja opadowa była taka, że im dalej na wschód, tym więcej padało, im bliżej ściany zachodniej, tym opady były mniejsze, a lokalnie nawet poniżej normy (zwłaszcza północno-zachodnia ćwiartka kraju poza Pomorzem). Gmina Międzybórz znalazła się w bardziej suchym fragmencie deszczowego sierpnia, ale opady zanotowano mniej więcej w normie, punktowo nawet powyżej normy. Po połowie sierpnia w ściółce wreszcie coś drgnęło, ale dalekie to było do ogłoszenia początku letniego wysypu grzybów. Uważam, że mimo wszystko zbyt wysokie temperatury i przesuszona ściółka nie pozwoliły grzybom rozpanoszyć się na dobre. Z grzybów rurkowych, najliczniej zaczęły pokazywać się krasnoborowiki ceglastopore. I wszystko byłoby idealne, gdyby nie robaki. Jeden na 20 owocników nadawał się do wzięcia do koszyka. Czyli gatunki grzybów rurkowych nie chciały się jeszcze “wysypać”, ale zaczęły reagować i pojawiać się liczne gatunki kolorowych gołąbków, które wyłącznie fotografuję. I tak większość z nich również była obficie opanowana przez larwy. Pojawiły się też czernidłaki kołpakowate, ale z uwagi na wysokie temperatury, bardzo szybko czerniały i rozpływały się. Z mojego punktu widzenia w najlepsze trwał wysyp grzybów nadających się wyłącznie do fotografowania. Podsumowując grzybowo miesiąc sierpień 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że opady kształtujące się w normie dla przyjętego okresu 1991-2020, a lokalnie przekraczające tę normę spowodowały pierwsze subtelne, punktowe wypryski nielicznych grzybów, przede wszystkim krasnoborowików ceglastoporych, czernidłaków kołpakowatych i gołąbków, a także kilku innych gatunków grzybów. Niestety, krasnoborowiki odznaczały się znaczną robaczywością (zaczerwieniem). Czyli był to bardzo słaby miesiąc pod kątem grzybów, za to czar dojrzałego lata w lasach i kwitnące wrzosy roztaczały przed wędrowcami widoki najwyższej próby. WRZESIEŃ. Rozpoczął się wrzesień. Pierwszy z dwóch, najważniejszych dla grzybiarzy miesięcy w roku. Doniesienia z terenu wskazywały, że pierwszy wysyp grzybów jest coraz bardziej prawdopodobny. Jednak pojawiło się zasadnicze pytanie i dylemat – czy będzie to spóźniony, letni wysyp, po którym nastąpi wyraźny okres kiepsko-grzybia przed jesienną bombą grzybową, czy grzyby tak się rozkręcą, że wysyp wczesno-wrześniowy, czyli spóźniony letni, płynnie przejdzie w wysyp jesienny, który spowoduje grzybową kumulację i wielką radość dla grzybiarzy? Mało kto brał pod uwagę, że przyroda napisze inny scenariusz na grzybową jesień 2021. Pierwsze symptomy tego scenariusza zaczęły nakreślać opady, a raczej ich brak. O ile sierpień wylał z siebie przyzwoite masy wody, a miejscami ogromne, zwłaszcza na południu, o tyle we wrześniu chmury coraz bardziej zakręcały kurek z deszczówką. Na pastwisko troposfery nad Polską obficie wśliznęły się wyże i blokowały deszczowe fronty, które były niezbędne dla dalszego, pomyślnego rozwoju grzybów. W efekcie wrzesień zapisał się jako miesiąc suchy, w gminie Międzybórz spadło tylko nieco ponad połowę opadów dla normy 1991-2020. Po sierpniowych, przyzwoitych opadach w gminie Międzybórz, początek września przyniósł też początek pierwszego wysypu grzybów w tym roku. Bardzo spodobało mi się użyte przez Marka Snowarskiego z portalu www. grzyby. pl określenie tego wysypu jako “późnoletnio-parajesienny”. W pierwszy piątek września udałem się do lasów Bukowiny Sycowskiej. Zaczęły pokazywać się młode podgrzybki brunatne, borowiki szlachetne, koźlarze czerwone, topolowe, czubajki kanie, mleczaje rydze (te były kompletnie robaczywe), bardzo sporadycznie kurki. Wysyp rozkręca się, a jego kulminacja następuje przed połową miesiąca. 11 i 14 września zaliczam i odnotowuję najlepsze wrześniowe zbiory i - jak się później okazało - również najlepsze w całym sezonie grzybowym na terenie gminy Międzybórz. Podsumowując grzybowo miesiąc wrzesień 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że opady z drugiej połowy sierpnia był wystarczające, aby ukształtował się pierwszy poważny wysyp grzybów w tym roku, który bardzo trafnie został nazwany przez Marka Snowarskiego z portalu www. grzyby. pl “późnoletnio-parajesiennym”. Pojawiło się większość gatunków grzybów, przy czym najlepiej było z borowikami szlachetnymi, podgrzybkami brunatnymi, czubajkami kaniami, koźlarzami czerwonymi oraz topolowymi, lokalnie więcej spotykało się maślaków, ale bez szaleństw. Sporadycznie trafiały się rydze, kurki, krasnoborowiki ceglastopore, borowiki usiatkowane, a w połowie miesiąca swój spektakl zaprezentowały opieńki miodowe. Zdecydowanie najlepszym okresem na zbiory grzybów była pierwsza połowa września, w której zbierano i notowano największe ilości grzybów. Całkiem przyzwoicie prezentowała się też ich zdrowotność – pod tym względem było na pewno lepiej niż podczas wczesno-wrześniowego wysypu w 2020 roku. Jednak kto przegapił pierwszą połowę miesiąca, ten musiał zadowolić się o dozbieraniem resztek po pierwszym wysypie, przy czym ilość grzybów szybko się kurczyła, a przy okazji wzrastała ich robaczywość. Głównym powodem wyczerpywania się grzybów był brak wystarczających opadów deszczu, co w połączeniu z jeszcze wysokimi temperaturami spowodowało szybkie przesuszenie tej warstwy ściółki, w której klują się grzyby. PAŹDZIERNIK. Październik nie przyniósł wysypu, przez cały miesiąc grzyby kluły się bardzo mozolnie i punktowo - na okaziciela. Podsumowując grzybowo miesiąc październik 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że z powodu przedłużającego się od września znacznego niedoboru opadów, nie doszło do ukształtowania się jesiennego wysypu grzybów. Przez cały miesiąc można było znaleźć tylko pojedyncze owocniki kilku gatunków grzybów, takich jak: podgrzybki brunatne, koźlarze pomarańczowożółte, czerwone, babki i szare, piaskowce modrzaki, borowiki szlachetne, maślaki, pieprzniki jadalne, czubajki kanie, czubajki gwiaździste i kilka innych. Jednak ilość grzybów była bardzo mizerna, dodatkowo niektóre z nich były robaczywe. Na moje oględziny, to 90-95% miejscówek grzybowych świeciło pustkami. Poza pierwszą połową września, sezon grzybowy 2021 w gminie Międzybórz należy uznać za słaby i bardzo słaby, a ostateczna ocena jaką mu wystawię to trójka (w sześciostopniowej skali ocen), na którą w największym stopniu zapracował “późnoletnio-parajesienny” wysyp w pierwszej połowie września. Podsumowanie drugiej części sezonu w wersji brutto znajduje się na www. lenartpawel. pl. Życzę Wszystkim Grzybiarzom-Czytelnikom portalu i naszemu Adminowi Zdrowych i Spokojnych Świąt oraz wielkiej grzybowej kumulacji w Nowym Roku. Darz Grzyb do maja 2022.;-)
szerzej:
Korzystając z pięknej słonecznej niedzieli postanowiłem odwiedzić lasek znajdujący się na wschodnich peryferiach Wrocławia. Jest to typowy las łęgowy. Głównie dębowy, ale spotkamy tam również brzozy, graby a bliżej cieków wodnych wierzby i olchy. Po cichu liczyłem, że spotkam gdzieś na starych, powalonych drzewach płomiennicę zimową lub boczniaki. Nic z tego. Las przywitał mnie zimową szatą i jakby chciał powiedzieć "ten to chyba zwariował, w śniegu chce szukać grzybów, ale zapraszam szukaj sobie". Z zaproszenia rzecz jasna skorzystałem. Pojeździłem trochę rowerem po leśnych, zaśnieżonych alejkach. Oglądałem szczególnie stare wiatrołomy w poszukiwaniu wspomnianych zimowych gatunków grzybów. Tym razem niestety nie udało się. Zresztą na marginesie Las Strachociński raczej jest miejscem na spacer nie na grzyby pomijając już delikatnie mówiąc niezbyt sprzyjającą grzybom zimową aurę :) Cóż sezon grzybowy 2021 uważam za definitywnie zamknięty a podsumowanie zamieszczę na naszym portalu.
Serdecznie pozdrawiam Admina i Leśne Bractwo :)
szerzej:
Usiatków rosło bardzo dużo jednak ich spore zaczerwienie sprawiało, że tylko część trafiała do kosza. Po wstępnej selekcji w lesie i kolejnej w domu zostało ok. 80 szt. Pewną rekompensatą były krasnoborowiki, które jak to mają w zwyczaju, w większości były zdrowe. Największą radość sprawiły mi pierwszy raz zebrane dorodne borowiki sosnowe.
Jednak to co najwspanialsze, miało dopiero nastąpić. Był to sierpniowy urlop w małej wiosce otoczonej rozległymi lasami. Wreszcie las widziałam z okna pokoju, las miałam na wyciągnięcie ręki. A las zapraszał do wędrówek po licznych torfowiskach porośniętych dywanami żurawin i rosiczek, do uroczysk z zieloną rzęsą i wyrastających z nich olch tworzących małe wysepki. Oferował kolorowe łany wrzosów, nadbrzeżne bory bażynowe, jagody i borówki bagienne. Z tych dobrodziejstw runa skwapliwie korzystałam, czekałam jednak na to co się dopiero kluło w leśnej ściółce.
Kiedy 9 sierpnia spotkałam pierwszego złotoborowika wiedziałam, że ich pojaw będzie już tylko kwestią czasu. Po obfitych kilkudniowych opadach deszczu najpierw masowo pojawiły się kurki, pojedyncze złotoborowiki i podgrzybki, po tygodniu podgrzybki rosły już wszędzie jak szalone. Ten pojaw pozwalał na codzienne zebranie nawet kilkuset szt. małych, zamszowych owocników. Kolejny tydzień należał do złotoborowików i zapełnienie kosza nie sprawiało żadnego problemu. podgrzybki rosły przez cały czas pobytu i ciągle pojawiały się małe owocniki, także miłośnicy płachetek zwyczajnych mogli zbierać dowolne ich ilości. Pod koniec 3-tygodniowego pobytu coraz liczniej pojawiały się też prawdziwki. W tym czasie rosło już wszystko: podgrzybki, złotoborowiki, borowiki szlachetne i sosnowe, siedzunie, płachetki zwyczajne, krasnoborowiki ceglastopore, różne gołąbki, muchomory czerwieniejące, lejkowce dęte, maślaki ziarniste i pstre, jedynie kurki już tylko sporadycznie. Przy tej obfitości trzeba było wybierać, które wrzucić do kosza. Mój urlop w tych wręcz magicznych lasach powoli dobiegał końca i była radość jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam ale też i ulga, bo moce przerobowe były już na wyczerpaniu.
Po powrocie, na początku września, kolejny wyjazd w góry gdzie sierpniowe opady deszczu sprawiły, że wstrzeliłam się w swój najobfitszy zbiór borowików szlachetnych. Poddanie ich wnikliwej selekcji już w lesie i tak sprawiło, że łupem padło ponad 300 prawych, a w domu krojenie i tropienie robali uszczupliło go o kilkadziesiąt sztuk. Koniec września to też obfite zbiory opieniek na górskich zboczach. W kolejnych tygodniach robiło się coraz bardziej sucho, letnie temperatury sprawiły, że zbiory były już coraz skromniejsze, a kolejny miesiąc tę tendencję jeszcze pogłębił. W listopadzie ostatnie zbiory pieprznika trąbkowego, którego można było nazbierać ile kto chciał.
Bardzo miłą niespodzianką był też mój ulubiony lejkowiec dęty, który niespodziewanie pojawił się ponownie po trzyletnim urlopie 😊.
Muszę przyznać, że mój sezon grzybowy był wyjątkowo dobry. Zdecydowały o tym obfite grzybobrania w górach, a przede wszystkim odpowiednia aura w czasie sierpniowego urlopu, która sprawiła, że znalazłam się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie 😊. A wszystkie te wspomnienia z mniej lub bardziej szalonych wypraw: w słońcu, w deszczu czy w śniegu pozostaną ze mną na zawsze.
Miłośnicy lasu przecież doskonale wiedzą, że to nie tylko grzyby przynaglają do tych wypadów lecz również radość obcowania z przyrodą, która koi, wycisza i dodaje skrzydeł na wiele kolejnych dni.
Teraz oprócz samodzielnie wypiekanych ciasteczek pod choinkę, z wielką radością 🤗, zapakuję również grzybowe skarby i mam nadzieję, że to też pozostanie tradycją.
I jeszcze na koniec – dostęp do portalu dostałam w prezencie urodzinowym na początku marca. Z dużymi oporami dopiero w maju zamieściłam swój pierwszy wpis. Obecnie doskonale już wiem, że prezent był wyjątkowo trafiony. Cieszę się, że jestem tu z Wami i wszystkich serdecznie pozdrawiam, a tym, którzy czują się rozczarowani minionym sezonem życzę, by mogli zrealizować się w przyszłym roku.
Fungia
szerzej:
Darz Grzyb!;) Przyszedł czas na podsumowanie tegorocznego sezonu grzybowego w gminie Międzybórz. Jak to najczęściej bywało przy okazji sporządzania podsumowań w poprzednich sezonach, podzieliłem je na dwie części. Pierwsza część obejmuje miesiące maj-lipiec, druga – miesiące sierpień-październik. Na podsumowanie 2021 nie załapał się listopad, ponieważ wraz z końcem października można było oficjalnie stwierdzić, że nic spektakularnego z grzybowego punktu widzenia już się nie wydarzy i – jak las oraz czas pokazały – rzeczywiście nic się nie wydarzyło. MAJ. Właściwy, czy też zasadniczy sezon rozpocząłem 8 maja. Maj był miesiącem, w którym pojawiła się szansa na pierwsze grzyby, zwłaszcza tak lubiące majowe wypryski w tych lasach koźlarze pomarańczowożółte. Opady były na bardzo przyzwoitym poziomie, przekraczając normę dla okresu referencyjnego 1991-2020. Tyle, że był jeden czynnik, który mógł spowodować bunt pierwszych grzybów. Tym czynnikiem była opóźniona wiosna. Kwiecień był zimny, a i początek maja nie należał do zbyt ciepłych. Największe opady w maju skumulowały się w gminie Międzybórz w pierwszej połowie miesiąca, przechodząc w kilku porcjach, chociaż niektóre z nich stanowiły już tylko resztki z frontów, które główną zawartość upuściły na południowo-zachodnich krańcach województwa dolnośląskiego. Mimo to na początek sezonu z wilgotnością ściółki było bardzo przyzwoicie. Większe opady przeszły też m. in. w dniach 17/18 maja, ale głównie w wąskim pasie od południa kraju ku północy. Gmina Międzybórz niewiele otrzymała z tego wydajnego i jednocześnie wąskiego pasa opadowego. Można napisać, że chłodny kwiecień ostudził zapędy szybkiej wegetacji i początek maja wyglądał tak, jak powinien wyglądać początek maja.;)) Na początku maja 2018 roku, po rekordowo ciepłym kwietniu i kontynuacji tego ciepła w maju, stan wegetacji był bardziej zbliżony do czerwca niż do początku maja. W tym roku duża wilgotność, ale jednocześnie trzymające w ryzach wegetację umiarkowane temperatury sprawiły, że można było delektować się wiosną przez kilka tygodni, a nie jej przejściem do lata w 1-2 tygodnie. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, podczas wyprawy inaugurującej sezon znajduję typowo wiosenne grzyby – piestrzenice kasztanowate, które najczęściej spotyka się w marcu i kwietniu. Z majowych grzybów znajduję właściwie tylko czernidłaki błyszczące, inne gatunki śpią w najlepsze. Piestrzenice dają mi wyraźny sygnał – Paweł, wegetacja jest o kilka tygodni w plecy i o pierwszych rurkowcach należy zapomnieć co najmniej do czerwca. Końcówka maja przygotowuje las do nadejścia w czerwcu meteorologicznego lata. W ciągu kilku tygodni delikatna, prześwitująca zieleń rozrasta się, gęstnieje i zaczyna panować w lasach, na polach i łąkach. Wciąż mieni się jaskrawymi barwami, tylko znacznie więcej jej w porównaniu do początku maja. Podsumowując grzybowo miesiąc maj 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że zarówno korzystne warunki hydrologiczne, jak i termiczne nie pobudziły żadnych grzybów rurkowych, w związku z czym miesiąc ten zapisał się jako bezgrzybny. Dostateczna ilość wilgoci i zniewalające widoki wiosennej przyrody budzącej się do życia rekompensowały stagnację w grzybowym świecie. Jako główną przyczynę bezgrzybnego stanu lasów wymieniłbym zimny kwiecień, który spowodował opóźnienie w wegetacji, a w związku z tym również opóźnienie grzybowych ruchów ściółki leśnej, która jeszcze w pierwszej połowie maja kluła gatunki typowo wczesno-wiosenne jak np. piestrzenice kasztanowate, które normalnie powinny owocnikować w marcu i kwietniu. Także maj zapisał się poniżej normy termicznej, co mogło mieć wpływ na przedłużające się bezgrzybie. CZERWIEC. W 2020 roku czerwiec znacznie wyostrzył apetyty grzybiarzy na pierwsze większe wypryski grzybów dzięki bardzo obfitym opadom, które w kilku falach przetoczyły się nad lasami Wzgórz Twardogórskich i nad gminą Międzybórz. Do pierwszego wysypu nie doszło, ale sypnęło wówczas kurkami oraz pojedynczymi koźlarzami pomarańczowożółtymi. Tymczasem prognozy pogody na czerwiec 2021 pod kątem opadów nie były już optymistyczne jak rok wcześniej. Mimo tego, nadzieją była wilgoć z maja, która – według rozważań grzybiarzy, mogła spowodować punktowe pojawienie się grzybów. Te niekorzystne prognozy sprawdziły się i czerwiec okazał się miesiącem suchym, a opady względem przyjętego okresu referencyjnego 1991-2020 kształtowały się w gminie Międzybórz na poziomie około 60%. Do tego było przeważnie ciepło, ale na szczęście bez szaleństwa upałów z temperaturami powyżej 35 stopni C. Niemniej z każdym ciepłym dniem i wielogodzinną operacją słoneczną, nadzieje na pierwsze grzyby suszyły się i kruszyły. Podsumowując grzybowo miesiąc czerwiec 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że zapisał się on identycznie jak maj, czyli ogólnym bezgrzybiem panującym w lasach. Grzyby nie pokazały się w pierwszej połowie czerwca, chociaż niektórzy grzybiarze liczyli, że pojawią się po majowej wilgoci, natomiast czerwiec był ciepły i suchy. Takie warunki nie pobudziły żadnych gatunków grzybów rurkowych do wydania owocników. Sezon jagodowy zaczął się po połowie miesiąca. Ilość i jakość jagód pozwoliły wstępnie stwierdzić, że lipcowe zbiory będą kształtować się na dobrym poziomie. LIPIEC. Lipiec 2021 pod kątem opadów zapisał się w gminie Międzybórz w normie względem okresu porównawczego 1991-2020. Niemniej był to miesiąc mocno zróżnicowany pod kątem charakteru opadów i czasu ich wystąpienia. Można napisać, że największą ilość normy dla lipca wyrobiły burze, które przetoczyły się w nocy 8. lipca i w godzinach porannych 9. lipca. Były to dwa rozległe układy mezoskalowe, które łącznie dały opady w wysokości nawet 60-70 mm. Zanim nadeszły, w pierwszych dniach lipca w gminie Międzybórz było sucho, padało niewiele, ale np. w Polsce północno-wschodniej, częściowo południowo-wschodniej i północno-zachodniej burze przynosiły solidne porcje opadów, które miały ograniczony zasięg. Podsumowując grzybowo miesiąc lipiec 2021 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że utrzymał on widoczny od wielu lat niekorzystny trend bezgrzybia w tym okresie. Wprawdzie warunki hydrologiczne nie były najgorsze, a w pierwszej połowie miesiąca nawet dobre, to i tak nie wystarczyły one do uformowania się chociaż kilkudniowego punktowego wysypu niektórych gatunków grzybów. Po połowie lipca pojawiły się pojedyncze krasnoborowiki ceglastopore oraz kurki i właściwie to wszystko co można napisać o lipcowych grzybach. Sezon jagodowy oceniam na 4+, czyli ciut niżej w porównaniu do 2020 roku z powodu mniejszej ilości grubszych jagód i przedwczesnego wysychania niektórych stanowisk po połowie lipca. Niemniej, ogólnie sezon jagodowy był jak najbardziej udany. Pozostaje jeszcze ocena pierwszej części sezonu grzybowego. Mając na uwadze ciągnące się od maja do końca lipca bezgrzybie, nie można wystawić innej oceny niż najsłabszą, czyli jedynkę, ale z plusem. Na ten plusik zapracowały pojedyncze krasnoborowiki ceglastopore z końca lipca i kurki. Punktowych wyprysków borowików usiatkowanych, o których informowali niektórzy grzybiarze nie biorę pod uwagę z powodu kompletnego ich zarobaczywienia. Całe podsumowanie pierwszej części sezonu tradycyjnie zamieściłem na blogu: https://www. lenartpawel. pl/podsumowanie-sezonu-grzybowego-w-gminie-miedzyborz-czesc-1-maj-lipiec-2021. html Przed połową grudnia opublikuję drugą część tegorocznego podsumowania. Pozdrawiam serdecznie.;-)
szerzej:
Efekty owszem były: dwa stare podgrzybki, spodnie przemoczone do kolan i woda chlupiąca w butach. Najgorsze jednak były te głosy, które cały czas słyszałam w głowie: jesteś zupełnie szalona...
Pozdrawiam :)
szerzej:
To takie moje krótkie podsumowanie tego (po za pomarańczową królową) marnego roku grzybowego. A w późnolistopadowym lesie hurtowe ilości lisówki. Kurek tak dobre 2 garści, zebrane „po drodze”. Nie jechałem na moje miejsca (poligon) bo to jednak mała wyprawa. A dzień krótki, więc wróciłbym tak gdzieś pojutrze dopiero… z przemkowskich lasów informacje i kurki wytargał – nierob.
p. s. śmieci, śmieci, śmieci! Ci co je zostawiają w lesie będą się w piekle smażyć. Dzisiaj pośród niezliczonych puszek po piwie trafiła się też puszka po śledziach po gdańsku w oleju. Cholera, żeby to jeszcze dobre było...
szerzej:
Korzystając z w miarę jak na koniec listopada ciepłej pogody postanowiłem odwiedzić Las Mokrzański, znajdujący się na zachodniej granicy Wrocławia, częściowo już poza granicami administracyjnymi miasta. Po śniadaniu wsiadłem więc na rower i jazda do lasu. Miałem nadzieję na znalezienie opieniek lub boczniaków. Niestety tych gatunków nie było nawet śladu. Zresztą tak na marginesie. Choćby to był środek sezonu i nawet obfity pojaw to w Lesie Mokrzańskim grzybów raczej się nie nazbiera :) Na każdy owocnik przypadałoby pięciu chętnych. Zresztą i wczoraj spotkałem sporo spacerujących po lasku ludzi. Pojeździłem alejkami często się zatrzymując, sprawdzałem co ciekawsze miejsca. Bez efektu. Trzeba dodać, że w lesie jest bardzo sucho. Przechodzące nad Wrocławiem słabe opady deszczu sytuacji nie poprawiły. Na koniec zauważyłem szpaler uschniętych topoli, które rosły wzdłuż drogi gruntowej. Obejrzałem jeszcze i to miejsce w poszukiwaniu boczniaków. Niestety znowu nic z tego. Jedyne czego można by nazbierać przy wspomnianej drodze to dzika róża rosnąca w dużej ilości. Nie wiem czy to była ostatnia wycieczka w tym sezonie czy jeszcze się skuszę na rowerowy wypad gdzieś za miasto. To będzie w dużej mierze zależeć od pogody. Jeśli utrzyma się jesienna aura z miarę znośną temperaturą to pojadę jeszcze na pewno.
Pozdrawiam serdecznie Admina i Leśnych Ludków