(0/h) Podsumowanie 2021 r. "Rok robaka" i "dziwny sezon" najczęściej pojawiały się w podsumowaniach innych. Pozwólcie, że przedstawię to z mojej perspektywy. Mój "sezon" trwał od stycznia grudnia, w tym czasie naliczyłem nieco ponad 200 wypadów do lasu. Zaznaczę, że na tym forum jestem od września 2020 r., a w ogóle grzyby zacząłem zbierać w 2019 r., więc nie mam jakiejś sensownej skali porównawczej. Robactwa w tym roku było mnóstwo - zarówno tego latającego (najbardziej życie uprzykrzały strzyżaki), jak i zasiedlającego grzyby. Wiosna chłodna, potem świetny okres lipiec-wrzesień. Ale po kolei:
2022.1.1 19:51
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Styczeń, luty i początek marca to kontynuacja zapoczątkowanego w poprzednim roku zbierania grzybów zimowych - królowała płomiennica zimowa, przeplatana częstokroć uszakami bzowymi. Boczniak ostrygowaty zdarzał się sporadycznie. Mój największy zbiór to ok. 700 płomiennic, okraszonych dodatkowo sporą ilością pozostałych z Zimowej Trójcy - uszaka i boczniaka. Cały marzec i połowa kwietnia stały pod znakiem czarek - znajdowałem je na wielu stanowiskach, często bardzo licznych. Oprócz fotografowania, kilka razy zebrałem w celach spożywczych - jako dodatek do sałatek sprawdzają się dobrze. W początkach kwietnia próbowałem coś tam z szyszkówką świerkową - owszem, znalazłem 2 lub 3 razy, ale zdecydowanie za mało, żeby powiedzieć coś o ich walorach smakowych. A od połowy kwietnia zaczęły się smardzowate - pierwsze znalezione dzięki namiarom podanym przez "internetowego" znajomego Piotra S. (z którym cały czas mam kontakt mailowy i wymieniamy się doświadczeniami), później udało mi się namierzyć "własne" stanowiska. Najwięcej znalazłem smardzówek czeskich - najbardziej liczne stanowisko miało ok. 250 szt. Mimo że "zbiory" ograniczały się do fotografowania, sprawiły mi one jedną z większych radości w roku. Znalazłem też naparstniczki stożkowate, nieliczne smardze półwolne, piestrzenice olbrzymie i piestrzenice kasztanowate - wszystkie równie piękne. Czas od połowy maja do połowy czerwca to był chyba najgorszy okres - sytuację nieco ratował pierwszy raz znaleziony żółciak siarkowy, jednak po pierwszych zachwytach później stwierdziłem, że nie jest aż tak dobry, jak mi się początkowo wydawało. Jestem natomiast pod wrażeniem szybkości jego wzrostu, no a poza tym - rośnie o takiej porze, kiedy nie ma praktycznie nic innego. W tym czasie popróbowałem też po raz pierwszy żagwi łuskowatej (niezła), łuszczaka zmiennego (dobry) i gęśnicy wiosennej (dobra). Z grzybów rzadkich w końcówce maja znalazłem "namiastkę" późniejszych koralówek - świecznik rozgałęziony. W drugiej połowie czerwca pojawiły się pierwsze jadalne muchomory (oprócz znanych mi już z zeszłego roku muchomorów czerwieniejących do jadłospisu trafiły również muchomor rdzawobrązowy i mochomor twardawy - wszystkie smaczne). Znalazłem też jadalnego muchomora żółtawego, ale nie miałem okazji spróbować, bo suszek "pojechał" do GREJ, a więcej nie znalazłem. Poza tym pojawiły się pierwsze gołąbki - doskonale mi znany gołąbek zielonawofioletowy i trochę później (po raz pierwszy) gołąbek zielonawy. Po moim zeszłorocznym zachwycie wszelakimi gołąbkami i robieniu na nich prób smakowych, od których nieraz kołowaciał język, teraz ograniczyłem się właściwie do tych 2 gatunków - bo moim zdaniem najsmaczniejsze, a przy tym łatwe do oznaczenia. Jest jeszcze niezły gołąbek wyborny, ale strasznie się kruszy, a też oznaczenie bez próby smakowej nie jest tak oczywiste. W końcówce czerwca pojawiły się też pierwsze "normalne" :) grzyby, czyli malutkie kurki. A od lipca rozkręciło się na dobre - ze względu na sporą ilość opadów cały okres aż do końca września był dla mnie znakomity. Pierwszy znaleziony rurkowiec to podgrzybek, zaraz potem pojawiły się (nowe dla mnie) borowiki usiatkowane - niestety w całości lub większości zaczerwione, krasnoborowiki ceglastopore w całkiem dużych ilościach, koźlarki grabowe, a nieco później też borowiki szlachetne. Tych ostatnich nigdy nie zebrałem więcej niż kilkanaście sztuk, ale też nie martwiło mnie to jakoś specjalnie, bo w tym czasie priorytetem były już dla mnie grzyby GREJ-owe, a spożywcze to tak przy okazji :). I tak wśród ciekawych znalezisk z lipca znalazły się: szyszkowiec łuskowaty, pieprznik pomarańczowy (mimo że nieobjety ochroną, nie zbierałem ze względu na rzadkość - status "E" na liście GREJ), pieprznik ametystowy, pieprznik szary, piaskowiec kasztanowaty i piaskowiec modrzak (żadnego nie spróbowałem, bo pojedyncze sztuki, więc...), gorzkoborowik żółtopory, poroblaszek żółtoczerwony. W lipcu był też wysyp mleczaja smacznego - po pierwszym zachwycie jego zapachem, po czasie doszedłem do wniosku, że poza podsmażeniem 2-3 kapeluszy, nie bardzo umiem coś z nich zrobić... W sierpniu w buczynach sypnęło kominkami (lejkowiec dęty) - kilka razy zebrałem tyle, że wyszło na jakieś 12 słoików suszu. Ale w tym czasie byłem już "sfokusowany" na grzybach rzadkich, zwłaszcza że w tym samym czasie zaczęły się pojawiać koralówki (a też trafiły się koralóweczki i koralowniki :), którymi "zaraził" mnie wspomniany wyżej Piotr S. Znalazłem też takie ciekawostki jak soplówka bukowa, kolczatek strzępiasty, bokownik wiązowy, łopatnica żółtawa, buławka pałeczkowata, ozorek dębowy... Po grzyby spożywcze pochylałem się tylko dla lejkowca dętego no i oczywiście borowików, a takie jak gąsówka fioletowawa czy płachetka zwyczajna zostawiałem - nie dlatego, że nie są smaczne, ale nie miałem dla nich czasu i cierpliwości... W początkach września pojawiły się - dziwnie wcześnie - opieńki. Było ich tyle, że można było zebrać dowolną ilość - ja zebrałem ze 3 razy. No i we wrześniu miłe dla mnie zaskoczenie - siedzuń sosnowy, którego w zeszłym roku już znalazłem w Borach Tucholskich, a zdziwiło mnie, że można go też spotkać w moich okolicznych lasach, i to 7 czy 8 razy. No i nastał smutny październik - znikły prawdziwki, siedzunie, kominki, nawet opieńki... pewnie ze względu na brak opadów. Z grzybów jadalnych tylko kilka kań i trochę łuszczaków zmiennych. Z ciekawych - ząbczak kruchy, czernidłak pstry. Na początku listopada odwiedziłem 3 czy 4 razy Pomorskie, skąd przywiozłem pierwszą wodnichę późną, ale przede wszystkim: gwiazdosza czarnogłowego, jedno z moich największych znalezisk w tym roku. No a od połowy listopada powrót w łęgi i podmiejskie krzaki - płomiennice dopisują, i tak krąg się zamyka :). Urozmaiceniem była w początkach grudnia soplówka jeżowata - znaleziona dzięki namiarom podanym przez Skrzypka. Moje subiektywne TOP4: - grzyby jadalne: 1) siedzuń sosnowy - bo wyjątkowy smak, a do tego znaleziony wielokrotnie w bliskiej okolicy, 2) lejkowiec dęty - no co tu uzasadniać..., 3) krasnoborowik ceglastopory - bo było go sporo, a też robactwo się go za bardzo nie ima, 4) płomiennica zimowa - bo smaczna, zdrowa, no i rośnie w zimie... - grzyby niekoniecznie jadalne: 1) gwiazdosz czarnogłowy - bo pierwszy mój gwiazdosz, do tego całkiem rzadki, 2) wszelkie koralówki, a także koralóweczki i koralowniki - bo rzadkie, piękne, co tu pisać..., 3) kolczatek strzępiasty - bo jedyny znaleziony, dość rzadki i bezwzględnie piękny (na głównym foto), 4) smardzówka czeska - bo piękna, rzadka i było jej dużo. Podsumowując - sezon "spożywczy" dość średni, ale jeśli chodzi o grzyby rzadkie - całkiem dobry. Do bazy GREJ wysłałem sto kilkanaście zgłoszeń, w tym ponad 40 osobnych gatunków, a to nie wyczerpuje listy, bo sporo znalezisk (w tym np. wszystkie koralówki) oczekuje na identyfikację mikroskopową.
(7/h) Wyjątkowo mglisty i nieco dżdżysty dzień, czyli znakomite warunki, żeby wybrać się w podmiejskie zadrzewienia i przemoczyć stopy w topniejącym, brejowatym śniegu :). Eksploracja częściowo nieznanej miejscówki zakończona umiarkowanym sukcesem - znalazłem ok. 80 płomiennic zimowych i 8 uszaków bzowych. Bez śniegu byłoby pewnie więcej - ale to już niedługo, przy obecnych +7 st. C do niedzieli śnieg powinien spłynąć całkowicie.
(0/h) Tego miejsca jeszcze w pełni zimy nie odwiedzałem. Specjalnych nadziei na grzyby zimowe nie miałem, bo i powalonych drzew tu niewiele, no a poza tym warunki - jak widać na zdjęciach..., więc i rozczarowania nie było. Widoki ładne w słoneczny dzień, ale ja już czekam na odwilż;).
(0/h) Krótki, półgodzinny wypad w jedną z moich miejscówek płomiennicowych. Zaskoczenia nie było - ze względu na dość grubą pokrywę śnieżną można było wypatrzeć tylko pojedyncze kępki płomiennic rosnące na bocznych lub dolnych częściach pni. Nie było sensu zbierać - dam im szansę po zapowiadanej na końcówkę roku odwilży. Jeśli śniegi spłyną (a jest na to szansa, bo wg prognoz ma być kilka dni z temperaturami w okolicy +5 st. C), może podrosną, a też i odsłonią się inne.
(0/h) Nie umiem układać życzeń jak niektórzy, więc po prostu: wszystkim Forumowiczom bardziej i mniej znanym, wygom i nowicjuszom, a także naszemu niestrudzonemu Adminowi, życzę zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
(5/h) Niecałe półtorej godziny w buczynach i częściowo w łęgach. Tak jak poprzednio (18.12) byłem zaskoczony ilością płomiennic na plus, tak wczoraj (19.12) trochę mnie rozczarowały - ledwie 80 szt., na niektórych znanych mi pniach pojedyncze albo jeszcze (?) w ogóle nie wystartowały. Tym niemniej, w połączeniu z poprzednim zbiorem, wyszedł przyzwoity "wkład" do zupki, której wyszło, bagatela, jakieś 6 litrów :), z tego 5 słoików zapasteryzowanych do rozdania, bo przecież sam tego nie przejem.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ps. Przy okazji dziękuję za liczne pozytywne wpisy pod moim poprzednim doniesieniem - wrzucam tutaj, bo większa szansa, że ktoś przeczyta, niż pod "starym".
(38/h) Mój ulubiony (tylko zimą) łęg płomiennicowy nie zawodzi. Przez 2 godziny zebrałem niecałe 1,3 kg płomiennicy zimowej, co według zaawansowanego algorytmu arytmetycznego (zważyłem 40 reprezentatywnych owocników, dalsza część to tajemnica:-) dało liczbę 450 szt. Do statystyki dzielę przez 6, bo sporo małych, ale też część całkiem wyrośniętych - do 8 cm. średnicy. Do tego jakieś 2-3 średnie boczniaki. Były też pojedyncze uszaki bzowe, ale jeszcze za małe. Sporo małych płomiennic zostało jeszcze do zbioru w Święta lub Nowy Rok.
(0/h) Dziś wspomnienia z lat minionych przed komputerem. Na głównym zdjęciu, wspomnienie z 2019, o którym już dawno zapomniałem. Aż trudno uwierzyć, że się nam to zdarzyło. Jednak już uleciało, i to często przez podziwianie Waszych zdjęć i wpisów. No właśnie, żal patrzeć jak po dwóch tygodniach przepadają nieodwracalnie niesamowite PODSUMOWANIA ROKU i często emocjonujące do nich komentarze. Są to prawdziwe "Białe Kruki" w porównaniu do setek śmieciowych, naciągackich artykułów wszechobecnych w necie. Nie wspomnę już o tych co tkwią po wieki wieków na facebook. Co na to Admin i regulamin.
(1/h) Las bukowy - dorzecza strumyków, to i bzy się zdarzają. Odwiedziliśmy ubiegłoroczną miejscówkę na Ucho Bzowe - niestety tu nic nie ma. 50 krzaków bzu, i 2 uszaki. Buki dziś okryte lekką szadzią. Ruszyła odwilż.
(5/h) Nieco ponad godzina w jednej z moich miejscówek na zimówki. Niestety biały puch, mimo że gruby tylko na 3-4 cm., skutecznie utrudnił znajdowanie płomiennic, stąd też zbiór skromny - ok. 60 szt., w większości odgrzebywanych spod śniegu. Co gorsza, w części lasu ruszyła wycinka i wśród masy pni i pociętych gałęzi nie mogłem znaleźć bardzo "obiecującego" powalonego pnia, na którym już 2 tyg. temu rosło sporo płomiennic i nie tylko. No ale cóż - "las gospodarczy"...
(23/h) Lepiej późno niż później... więc krótko donoszę. W podmiejskich chaszczach płomiennice zimowe (ok. 100, ale duże, więc dzielę przez 5), w części przerośnięte i zaczerwione (!?), pojedyncze boczniaki i uszaki bzowe. Wszystko zmrożone na kość.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ps. Na podsumowanie sezonu dla mnie za wcześnie, bo mój sezon kończy się 31.12, a zaczyna 01.01 :), ale mogę już powiedzieć, że to był dla mnie Rok Robaka. Począwszy od zaczerwionych borowików usiatkowanych latem (normalne), przez zaczerwione borowiki szlachetne (90%, już mniej normalne), po zaczerwione borowiki ceglastopore (zwykle rzadko zasiedlane), no i wreszcie robaczywe boczniaki i płomiennice zimowe (wcześniej nie spotykałem w tych grzybach robali).
(10/h) Las mieszany. Skupiska krzaków. Tylko uszaki. Tydzień temu zostawione do podrośnięcia, raczej nie podrosły, za to zmarniały. Z ciekawostek, w młodniku dębowym, kilka miejsc z trzęsiakiem pomarańczowo żółtym.
(20/h) Krótki (bo zimno) wypad w moje "zagłębie płomiennicowe". Płomiennice od malutkich do całkiem wyrośniętych. Zebranych ok. 200 szt., do statystyk dzielone przez 10. Sporo zostało do zbioru w przyszłych tygodniach.
(1/h) Wizyta w stałej miejscówce płomiennic zimowych bardziej w celu sprawdzenia wzrostu i zrobienia foto niż zbioru. Są i rosną :). Zebrałem tylko jedną kępkę (kilkanaście sztuk) do jajecznicy, bo wydawały się "w sam raz", reszta została do zbioru za tydzień lub 2.
(5/h) Las mieszany z przewagą topoli i wierzby, plus młodniki dęba. No i oczywiście na polanach i przy drogach krzaki bzów. Dziś nareszcie mogliśmy wyjść w las. Cel to sprawdzenie czy uszaki i płomiennice się klują. Uszaki są, i to w większości małe. płomiennicy nie spotkaliśmy.
(11/h) 2,5 godziny w lesie głównie łęgowym z wierzbą, olszą, klonem, dębem. W tym miejscu (miejscówce "pewniaku" jeśli chodzi o grzyby zimowe) płomiennice zimowe dopiero startują, ale znalazło się też sporo już wyrośniętych. Nie chciało mi się się liczyć, ale mocno "na oko" zebrałem jakieś 200 szt. płomiennicy i 10 uszaków bzowych.
(1/h) Las bukowy, a raczej zakrzaczone czarnym bzem wąwozy strumyków, wszechobecnych na Wysoczyźnie Elbląskiej. Tylko na jednej gałązce spotkaliśmy uszaka. Na 50 krzaków bzu, 1 gałązka. Dodatkowo przerośnięty już boczniak ostrygowaty - został w lesie i kilka starych płomiennic. Trzeba udać się w większe krzaczory. Po drodze odwiedziliśmy kudłatego znajomego - Soplówka Jeżowata. Tej jesieni znowu wyrósł, na tym samym bukowym pniu.
(21/h) 2 godziny (bo wygonił mnie deszcz:-/) w lesie bukowym z dodatkami. Grzybów naziemnych w ogóle nie ma, za to zimowe już w pełni ruszyły. Trafiła się pełna "Trójca Zimowa": płomiennica zimowa - ok. 240 (dzielone przez 10), boczniak ostrygowaty - 15, uszak bzowy - 8 (dziel. przez 4). Rośnie sporo młodych płomiennic i uszaków, które jeszcze poczekają na zbiór.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wprawdzie grzybów naziemnych brak, ale też nie ma: - strzyżaków, - komarów, - kleszczy, - much, - tłoku na parkingu, - hałaśliwych ludzi, - konkurencji - przynajmniej u mnie, więc jak tu narzekać na tę porę roku... :)