szerzej:
Przy okazji przetestowałem nowe buty z softshel, spisały się wyśmienicie - lekkie i stopa sucha. Ciężkie gumowce w kąt.
szerzej:
… galaretek kolczasty (kilka stanowisk); okratki australijskie (kilka, w kiepskim stanie); muchomor czerwony (tylko gdzieniegdzie); mleczaj biel (niektóre wielkości wazy do zupy, bardzo liczne); gołąbki i wszelkie im podobne wszędzie i nadal dużo. Brak szlachetnych 🥲 Teoretycznie grzybki znalezione przez 3 osoby + 🐶 ale właściwie tylko dwie zbierały bo … 🤣 bo trzecia była zajęta pilnowaniem aby ta czwarta nie: jadła żołędzi, nie łapała os, nie goniła za sarnami, wiewiórkami i wszelkim innym żywym nadającym się do pogonienia (ech ta smycz) … ale i tak psina przeszczęśliwa pomimo licznych zakazów i ciągłego „Fryga, nie idź za Iwoną, Fryga, naprawdę nie musisz iść krok w krok za Iwoną, Fryga idziemy obok Iwony a nie za Iwoną …” 🤣🤣🤣 i zbieracze również przeszczęśliwi, zwłaszcza że był również czas na regenerację sił i pełną michę dla każdego, i napitek, i to w takiej scenerii że dech zapierało bo pod granatowo/biało/zielonym baldachimem, pośród wysokich aż do nieba, pachnących żywicą sosen … na mchu … 😉 Ech…
🍂🍃🍁🍃
Pięknie skąpany w słońcu las powitał mnie jak poprzednio dorodnym siedzuniem sosnowym 😄 Ale tylko dlatego że pognałam w ciemno na miejsce gdzie zostawiłam pewnego malucha i chciałam sprawdzić (z czystej ciekawości) czy jeszcze coś po nim zostało.
Aż nieprawdopodobne bo był i pięknie podrósł ten mały, potrójny kalafiorek, zostawiony 12 dni temu 🤗 i to w stanie nienaruszonym (widać cudy się zdarzają 😇). Jednak po takim czasie (ponad półtorej tygodnia!) i częstych, obfitych opadach deszczu, nie powiększył się bardzo spektakularnie. Czyli wychodzi na to że, aby taki siedzuń sosnowy osiągnął wielkość średniego koszyka na grzyby, potrzebuje w dogodnych warunkach, conajmniej jakichś 3-4-5? tygodni 🤔.
Potem jeszcze do koszyka trafiły dwa kolejne 🤗. Znalazłam też miejsce po wyciętym szmaciaku, czyli nie tylko ja je zbieram w tym lesie 😉😝👹. Czytałam że miejsce po wyciętym siedzuniu powinno się przykryć ziemią, liśćmi, mchem.. czymkolwiek. Poproszę o sprostowanie jeśli nie ma to większego znaczenia aby nadal kolejne kozie brody mogły rosnąć pięknie w tym samym miejscu. Jeśli jednak ma to znaczenie, proszę wszystkich amatorów tego smocznego grzybka o poświęcenie minuty na zrobienie tego. Nie chcemy przecież aby ponownie trafił na czerwoną listę. Tyle mędrkowania 😉 bo poza moimi ukochanymi siedzuniami były też i inne piękne grzybki, i inne radości 🤗 Na zalanej słońcem leśnej polanie rosły gromadnie ogromne kury 😵💫 pochowane w nadal soczyście zielonej, wysokiej trawie. Gdyby jedna z nich nie wystawiła ciekawskiego łebka na słońce to zapewne nie odkryłabym tej licznej a przepysznej kolonii 😵💫 zwłaszcza że udawaczy/podrabiaczy, czyli żółciutkich liści leżało wokół mnóstwo. Jednak to maślaki żółte wiodły prym bo rosły dosłownie wszędzie i w trawach i na igłach, i zbutwiałych liściach, i pośród jeżyn … 🍃 Blisko sześcio godzinny, fantastyczny spacer po Radziszowskim lesie, w trzy osoby plus niezmordowany, dzielny czterołap 🐶 który mężnie pokonywał nie tylko kilometry (blisko 10) alejek spacerowych ale i różne chaszcze i zasieki (pomimo to że odpuściłam kilka trudno dostępnych miejscówek), słowem niezły tor przeszkód jak na taką dość delikatną Whippetkę 🐶 zaowocował nie tylko koszykiem pełnym grzybków ale i naładował pozytywną energią 🍃🍁🍃🍂
szerzej:
Nie zebrane a licznie występujące gołąbki i inne muchomorki (czerwieniejące również) oraz całe mnóstwo grzybków mniej lub bardziej jadalnych ale tu pozostawiam pole do popisu Nikuni, która je pięknie obfociła i wie na ich temat bardzo dużo więcej niż ja 🤗😘😵💫
🍂💕🍁 A miało być tak pięknie 🤔🥺🤣…. I było!!! Choć bez pełnych koszy to był cudny, przepiękny, popołudniowy spacer połączony z pasją i jak to Nika określiła „zamiast zbierać grzyby, jest czas na oglądanie tego co pięknie rośnie a na co przy wysypie zazwyczaj nie ma czasu …” Był i zapowiadany deszczyk a potem ulewa (na szczęście już prawie w aucie 😅), był nawet obiecany wcześniej Monice siedzuń sosnowy, spożyty a jakże, na miejscu i w dodatku w jeszcze ciepłym leczo 😂👌 Strzyżaki też były 🤬🤬🤬 … i lokales z kilkoma podgrzybkami brunatnymi wykopanymi chyba spod ziemi w tajemnych chaszczach do których nas również poniosło (a jak, za dobrze byłoby tylko tak grzecznie po ścieżkach 🤣🤦♀️🤣). Las niby już jesienny, bo i jesienne grzybki, i zapach, i aura … Ale jednak nadal pełen soczystej zieleni, ożywionej szczodrze ostatnimi ulewami i jakby jeszcze niechętnie, tylko gdzieniegdzie, ubarwiony złotą nicią, i brązem liści. Cdn. Patrz Nika 😝😘💕🍄🎶🍂🍁