szerzej:
😙👌 Znalezione. Zebrane. Obrobione 😍😅🤪 Popołudniowy sobotni wypad w las znajdujący się rzut beretem od Krakowa (a potraktowany ostatnimi czasy bardzo po macoszemu) niespodziewanie przyniósł mnóstwo radości i mnóstwo pięknych, i różnorodnych grzybków 🤗 Biorąc pod uwagę porę dnia, weekend i ilość już powracających (i z raczej pustawymi koszykami) grzybiarzy nie napawał zbyt optymistycznie. A tu na wstępie zachwycająca niespodzianka (kilka metrów od auta), dorodny siedzuń sosnowy 🤗 który niezwykle delikatnie i natychmiast, został umieszczony w bagażniku (zmieścił się 😉). Po kilku minutach jeszcze dwa mniejsze (jeden został, może podrośnie 😉) i pierwszy podgrzybek brunatny. Potem długo nic i kolejna piękna kozia broda 😵💫 Dopiero po blisko godzinie pierwszy podwójny (a może i potrójny 🤔) młody prawdziwek, garść kurek, kilka młodych brunatnych i znów kawałek do przejścia na miejscówkę dalej położoną od głównego traktu. Po drodze dramat 😑 już w ubiegłym roku pisałam że ten las, tą urokliwą pozostałość po pradawnej puszczy, niemiłosiernie haratają z kuażdej możliwej strony.. ale teraz już mi po prostu brakuje słów … Zwłaszcza że ostatnio bywałam w innych miejscach gdzie również.. ale aż tak nie.. Blisko Kraków wiec może w planach jakiś „beton” tam ma być 🤔 Ciężko chodzić bo mnóstwo naścinanych gałęzi i miękkiej zrytej ziemi, kolein i rozjeżdżonego błotska 🤬 W związku z tym kolejnej miejscówki brak 😢 ale przy okazji wykarczowano drogę do innej 🥴 gdzie na kilkunastu metrach kwadratowych spora niespodzianka 😵💫 bo piękne i liczne podgrzybki brunatne w trawach i paprociach i młodnikach sosnowo/buczynowych 🤗 i obok pod piękna starą sosną kolejny piękny szmaciak 🤗🤩😍 Wcześniej jeszcze na kawałku starej miejscówki kilka młodych beczułeczek w mchach 🥰 rozkosznie grubych, twardych i zdrowych 😍 (takich by się chciało jeszcze i jeszcze 😵💫) … plus jędrne młode ceglasie i kolejne brunatne.. nawet dwa dorodne gorzko borowiki (😐). Goryczaki też były liczne 🤢. Oczywiście była i kawa na pieńku z drożdżóweczką i potem jeszcze przerwa na herbatkę z kanapeczką … i chwila na delektowanie się zapachem i smakiem (jeżyny) lasu … i kilometry (dobrze że mój ortopeda tego nie widział 😱🤭) po stromym w dół i pod górę i w dół stromo i jeszcze stromiej pod … i but utopiony w jakiejś rdzawej brei (fuj) przy przekraczaniu bagnistego strumyczka … W jednej ręce kijek w drugiej koszyk (często też jako podpórka 😅) i czasami jeszcze do tego pomocna dłoń małża … uff … Człek brudny, upocony, pod warstwą igieł … rąk chyba po ceglastych nie domyję 😬 ale jakże szczęśliwy 😃😄😁 Lesie, do zobaczenia za tydzień … bo w tygodniu bardzo mili rehabilitanci z Emaus będą mieli pełne ręce roboty ze mną 😅🤫 (ale i ususzonych skarbów leśnych też 😉 bo jest już ich tyle że można się dzielić z innymi). Daaażżż grzyb!!! 🍄🍂🍃
szerzej:
Jak się okazało przyroda była i owszem, krzaczory po pachy, parowy, wąwozy i 15 km w nogach, zaliczone dwie sąsiadujące miejscowości 🙂🌲🌳⛰️ Z dydaktyką słabo 😁 przewodnik chyba słabo opłacany 😅😘 wycieczka dwa razy się zbuntowała i za karę wyszła daleko od parkingu 🥶😂🙃 plus dodatkowe 2 km w nogach... można wsuwać kolejne babeczki 😁 Nika 😘
szerzej:
Dojazd do lasu katastrofalny, droga zawsze trudna, bo wąska na jedno auto, w tej chwili się po prostu rozsypuje, dziury takie, że wkrótce da się tam przejechać tylko czołgiem. Szkoda tej miejscówki.
szerzej:
w suszarkach ( dziękuję V&W) za wypożyczenie drugiej ( jedna to jednak za mało 😁). Małż mówił weźmy dwie, ale się nie posłuchało, to się ma... A właściwie nie ma 🤣😆. Wracajac do lasu, to część jodeł, część buków i pewnie różne inne, których nie pamiętam 😅. Do tego górki, potoki... No wiecie, jak to w górach.... Jutro część dalsza poszukiwania przygód.. Tfu, grzybów... Do tego towarzystwo doborowe 😘, wieczór nad jeziorem... I nic to, że ciemno wokół... Księżyca brak nawet, ciemne chmury... Tak na prawdę to nie policzyłam grzybów, bo... jakoś o tym zapomniałam, więc doniesienie trochę oszukane 😁. Miłego wieczoru Wam życzę, pełnych koszy grzybów, jakich tylko chcecie 😘
szerzej:
Wypada napisać: górki to nie jest łatwy teren. I do chodzenia i dla nawigacji samochodowej.. Leśne dróżki, kamienie, drogi przez pola i pastwiska. Gdyby się dało te 10 km dojazdu z buta przez las chętnie bym skorzystał. Na miejscu tylko Groszek i ABC, bez autka ani rusz.. najlepiej z napędem na 4 koła. Ale tak bywa, gdy chłopek-roztropek z nizin pojedzie w górki 😉. "W ŻYCIU NIE MA NIC ZA DARMO.. LECZ IDŹ ŚMIAŁO SWOJĄ DROGĄ.. RÓŻNĄ WIEDZĄ CIĘ NAKARMIĄ.. TY POZOSTAŃ ZAWSZE SOBĄ.."Dobrze, że motywacja i "uspakajacz" na siedzeniu pilota 😘
szerzej:
Krasnoborowik ceglastopory (wysyp sądząc po wielkości i ilości dużych zaczął się kilka dni temu, przed pełnią), zdrowych, zebranych około 30 na godzinę, drugie tyle lub więcej z robakiem lub spleśniałych zostało w lesie, młode jeszcze wychodzą; podgrzybek brunatny, młode i pięknie wyglądające lecz robaczywe w większości; Masłoborowiki żółtobrązowe (lub górskie 🤔) kilka dorodnych sztuk; borowik szlachetny, kilka zdrowych sztuk, pozostałe robak; Kurki głównie na miejscówce kurkowej (około kilograma); maślaki zwyczajne wysyp + pojedyncze żółte; suchogrzybków złotoporych zatrzęsienie (nie zbierane, nie wliczane); inne grzybki śladowo.
🍄🍄🍄 Dziś na szybko średnia z czterech dni (od piątku do poniedziałku i już z Krakowa, bo był problem z zasięgiem i nie było szansy dodać ani doniesienia ani nawet komentarza). Grzybki zbierane w towarzystwie koleżanki która na grzyby co prawda sama nie chodzi (nie chodziła) ale zna miejscówki (sąsiedzka poczta pantoflowa) i codziennie był wypad do innego okolicznego lasu po inny rodzaj grzybka (najbliższy las za płotem). Tereskę zaraziłam grzybami niespełna rok temu w listopadzie podczas pobytu w sanatorium i to były jej pierwsze zbiory grzybów od ponad 40 lat. I tak jej się to spodobało że obiecałam jej wspólne grzybobranie w jej rodzimych lasach na przyszły sezon czyli właśnie na teraz 😃 Dodatkowym bodźcem był ubiegłoroczny (mieć las za płotem i kupować grzyby 😱) zakup grzybów suszonych (jeszcze przed wspólnymi zbiorami) a właściwie suszonych robaków z dodatkiem grzybów i sos z obfitą wkładką mięsną 🤢 który wylądował w koszu 🤢…
🍃🍂 Dwukrotnie dolało nas w lesie niemiłosiernie (wodospady deszczu, tak że oczy jak pod wodą) i dobrze że rzut beretem od domu bo za pierwszym razem powrót autem w stroju niekompletnym he he 🤭 ale przynajmniej bez mokrego całunu i kataru. 💦 Pierwsza ulewa wygoniła nas po niepełnej godzinie z lasu ale ponad 30 sztuk maślaków + kilka mieszanych trafiło do koszyka a przy drugiej ulewie w dniu kolejnym, (na szczęście zapobiegliwie podkoszulki na zmianę) obfita miejscówka z ceglaczkami i tych w ponad godzinę pełny kosz i łubianka. W poniedziałek już samotny, krótki, popołudniowy wypad na miejsce kurkowe (gdzie przy ich wysypie ponoć zbiera się je tam wiadrami a tu skromnie, zaledwie niepełny kilogram) i przy okazji kilkanaście sztuk ceglastoporych, pojedyncze podgrzybki brunatne i borowiki. Dużo starych, przerośniętych grzybów i bardzo mało maluchów 🤔. Może po tych ulewnych deszczach jeszcze doczekamy się obfitego jesiennego wysypu? Pozdrawiam serdecznie Wszystkich 🤗 …
szerzej:
Jak się nie zna lasów jest ciężko, teren trudny, co chwilę wąwozy i parowy, nie pomagała wycinka i sterty gałęzi 🌳🌲🌳🌲Ale nie jestem nizinną dziewczynką więc mimo kłopotów nawigacyjnych 😘 było extra 😅😁
Teraz obróbka, bo Yaga za daleko by pomogła 🙂😘