szerzej:
A teraz trochę prywaty. Do koleżanki, która była ze mną w lesie zadzwonił Pan, który znalazł mój telefon. Chciałabym serdecznie Mu podziękować, czeka nie jedno piwo, ale nie mam żadnego namiaru na niego. Może odezwie się do mnie. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.
szerzej:
dopiero, gdy się weszło w chaszcze. Prawdziwki ogromne i stare, umierające i oklapłe wyglądem i rozmiarem przypominające nieco kretowiska - aż żal, że nie znalezione :) podgrzybki, młode i stare, parę maślaków, ale przede wszystkim ogromna ilość koźlarzy pomarańczowożółtych. Te zbieram chętnie, bo nawet te większe nie mają robaków (na drugi raz trzonki od razu odkroję w lesie, bo i tak wyrzucam, ale tym razem jakoś bez sensu nosiłem ze sobą). Grzybów tyle, że musiałem się opanować, bo torba i kosz zrobiły się zbyt ciężkie, a do auta daleko. W drodze powrotnej, jakieś 200 metrów od auta naszła mnie myśl, że nie da się do jasnej... lery wyjść z tego lasu, bo co rusz jakiś podgrzybek itp sobie rośnie - i jak go nie zabrać. Starając się już nie patrzeć, wyszedłem na drogę by wreszcie dotrzeć do auta. Na parkingu tłok, a mimo to wciąż przyjeżdżają następne samochody, których kierowcy parking znajdą tylko gdy ktoś wyjedzie.
Grzybów ogrom, jednak pewien niedosyt czułem z tego powodu, że nie znalazłem prawdziwków. Obowiązki rodzinne nie pozwoliły na dłuższy pobyt w lesie, a i nie chciało mi się już więcej chodzić, bo nogi bolały :) Obrabiać to wszystko skończyłem o 3 w nocy. Część suszę, część do marynowania, a część do zamrażarki. Nawiasem mówiąc, ja marynuję także większe grzyby pokrojone na kawałki. Malutkie ładniej wyglądają, to prawda, ale ja marynuję dla siebie do pomaszkecenia w zimie, a nie na pokaz :) Parę ładniejszych słoiczków na święta też się znajdzie.
szerzej:
I parę sobie zabrałem, ale powiem tak jest wysyp Muchomorka czerwieniejącego, masa gołąbków różnej odmiany i ceglaczków bym mógł dziś nakosić naprawdę dziesiątki kilogramów, ale już w tym sezonie jestem zaopatrzony w ceglaczki i nie zabrałem żadnego niech sobie som w swoim domku a ja je czasem odwiedzę sobie jak pojadę po prawocki 🥳, w zagajnikach świerkowych zauważyłem piękne muchomory czerwone, cytrynowe, rdzawo brązowe a więc pucować koszyki i w las, co niektórzy muszą też wypucować lakierki ps, piękny zbiór Tazoka i Zapaleńca pozdrowionka🙋🌞🌧️🌞
szerzej:
Pewnie ktoś się wybierze w weekend na grzybobranie do Brennej :) Prawda jest taka, nie musicie mieć "żelaznych" miejscówek, choć to z pewnością bardzo pomoże. Wystarczy nieco "nosa grzybiarskiego" np takiego jak ma Rubik :). Dzisiejsza wycieczka na Hale Jaworową z Brennej zajęła nam ok 4 godzin. W tym długi piknik z kawą i kołoczami na hali. Samo grzybobranie - to właściwe - ok 1,5 godziny. Można przejść duże kwartały lasu - zwłaszcza tego stricte bukowego i mieć w koszyku przysłowiową figę z makiem. Ale jednocześnie wystarczy wdepnąć w kilka przypadkowych zagajników czy zarośli - głownie iglastych - i tam rozdziawiać buzię co kilka metrów. Nawet te najbliżej szlaku, czy uczęszczanych ścieżek mogą nieźle zaskoczyć. Prawdziwki rosną w niektórych miejscach jak na sterydach, długo już chodzimy po beskidzkich lasach ale ten rok, a zwłaszcza ostanie 2 tygodnie to GRZYBOGEDDON prawdziwkowy. Nie pamietam takiego sezonu. Rejony w których dzisiaj byliśmy to żadne nasze pewne miejsca, żadnych tajnych skrytek czy sejfów z prawdziwkami - po prostu spacer do najpiękniejszej hali w śląskich górach. Aaa start o 12.00, kiedy wszyscy "normalni grzybiarze" już dawno skończyli. Ludzi bardzo mało. Powodzenia i niech Wam górski las darzy
szerzej:
Ostatnio ciężko mi się zdecydować na konkretny las i dlatego zaczynam w jednym a kończę w drugim 🙂 W pierwszym o siódmej rano dwa prawdziwki, kilkanaście ceglasi i całe mnóstwo młodych kozaków czerwonych i dębowych. W lesie tym zbieram od kilku lat ale nigdy nie przyszło mi do głowy zajrzeć w pewien mały osikowy lasek. Dzisiaj wszedłem i zobaczyłem w ściółce małe czerwone bobasy. Potem pojechałem do lasu na borowiki i podgrzybki. Liczyłem bardzo na te ostatnie. Niestety nie wysypały jeszcze porządnie w tym lesie. Ale jeden z nich przepiękny. Jeden z ładniejszych jakie znalazłem w życiu. W lesie mnóstwo ludzi. Co ciekawe blisko drogi przy której stoją samochody znalazłem wiele całkiem dużych ceglasi i prawdziwka. Tak jakby Ci ludzie gnali do przodu nie patrząc pod nogi. Wcale mnie to nie martwi 😃 W weekend przerwa. Do usłyszenia 🙂
szerzej:
Dziwne dzisiaj to grzybobranie. Dziwne bo miejsca w których nazbierałem ostatnio prawie puste. Nie wiem czy wybierane czy nie urosły. Z drugiej strony większość prawdziwków młodych i zdrowych. Może dopiero las się rozkręca po tych ostatnich deszczach. Zdecydowanie więcej rośnie tych których nie zbieram czyli muchomorów, gołąbków i różnych mleczai. Za to ludzi coraz więcej pod lasem. No cóż. Jest sezon to każdy chce nazbierać. Do następnego razu 🙂
szerzej:
Zawsze muchomor był dla mnie synonimem trucizny. Zawsze. Jeszcze dwa lata temu, musiałbym postradać zmysły, żeby położyć je sobie panierowane na talerzu. muchomor truje, służy szamańskim praktykom. Sromotnikowy zabija!! Czerwony wyprawia w świat halucynacji. Jadowity - nazwa raczej nie zachęca by użyć go jako jako dodatku do jajecznicy. Takie są stereotypy. Jednak Tazok ewoluuje ( dzięki Krysiu 😊) - od dwóch lat jestem jego smakoszem i fanatykiem choć droga do jego odkrycia zawierała elementy podstępu - no bo ta nazwa "muchomor" ma w sobie coś co człowieka blokuje. Obrywa więc muchomor czerwieniejący od braci grzybiarskiej i nie tylko na każdym kroku. Nie wnikam co tą "bracią" kieruje, że tak skrupulatnie i niestrudzenie niszczą jego owocniki, ale na pewno nie są to ich "otwarte umysły". Nie chcę tu w żaden sposób "on line" czy też zdalnie przekonywać kogokolwiek do zapełnienia koszyka muchomorami, bo żeby to zrobić bezkrytycznie musisz dokładnie poznać tego smacznego grzyba - nie tylko jego kształt, wygląd i kolor. Musisz poznać gdzie, w jakim lesie, w jakim towarzystwie rośnie z jakim drzewem się koleguje, a kogo nie lubi. Może to banał ale przy okazji przypominam, również Wam, tym doświadczonym, że na grzybobraniu nie ma miejsca na eksperymenty - zbieramy tylko takie grzyby, które znamy i jesteśmy pewni nie w 100 a w 200 procentach, że są jadalne. Zwłaszcza, że tuż tuż przy "moich czerwieniejących smakołykach" rosną muchomory cytrynowe i czerwone, które raczej niechętnie widziałbym na swoim widelcu. A z mojej strony proponuję - skorzystajcie jeśli ktoś Wam będzie proponował poznanie tego - było nie było - dziwnego grzyba, skorzystajcie, otwórzcie głowy na rzeczy tak nietypowe jak muchomor czerwieniejący, bo może bezpowrotnie tracicie coś, co jest tuż tuż, a po prostu boicie się po to coś sięgnąć. Lecę 😊 Słoiczki ogarnięte - będą bez wypisanych etykietek żeby nie straszyć obdarowanych 😊... a jutro w planach obiadowych - A jakże.... Łososie w muchomorowym sosie.... tylko gdzie ja znajdę w Wiśle łososia... ?? Aaa wiem w wiślańskiej Biedrze będzie promo na łososia 😊. Aha... i żebyście nie myśleli, że jestem taki "hej do przodu"... czarciego jaja póki co nie tknę... no chyba że się trafi doświadczony przewodnik. Poszerzajcie swoje horyzonty 😊 I Niech Wam las darzy Grzyboświrki
szerzej:
Aj znalazł się jeden gorczak ale wychwycony. Super czujność!!!!