szerzej:
Pierwszy raz po ciemku przez dwa lasy aby dojść tam gdzie miało być eldorado 🙂 Nie było 😱... ale dzięki znajomości miejscówek udało się "trochę" nazbierać 😁 Prawda taka, że można przejść cały las i nic nie znaleźć i nagle pod tym moim tajemnym drzewem osiem 🙂
Koszyk siedzuniowy został zarekwirowany przez prawe 😍 😍😍
Chodziliśmy w czwórkę wolno, dlatego wynik na osobogodzinę taki a nie inny. Ale przy bieganiu nie mielibyśmy za wiele. Dużo czasu na kolanach 😅 bo tak poukrywane w liściach, że z pionu nic nie widać.
Las cudownie mokry, pachnący i wydeptany 🙂
Wynik: 262 prawe, 80 usiatków, 8 ceglaków, 2 podgrzybki brunatne, 3 zajączki, 45 złotawych i 6 aksamitków 😍. Poza tym 2 małe szmaciaki, jeden koźlarz babka, jeden czerwony oraz pięć bruzdkowanych.
90% młodych grzybów 😅
Usiatki zdrowe w 60%, prawe w 80% inaczej musiałybyśmy do bluzek jak Kasia 🤣😁
Fajnie się zbiera, ale obróbka 🥶🥶😱😱 Będzie za to wszystko: suszone, mrożone, marynowane, w pomidorach 😁
Jeden wypad i półeczka w piwnicy przytuli nowych, starych znajomych 😁 jak znalazł na zimę dla tych co nie mogą, nie potrafią lub zwyczajnie nie mają czasu 🙂
szerzej:
Powrót na wczorajszą popołudniową miejscówkę uwieńczony pełnym sukcesem, sukcesem tym większym, że konkurencja przeogromna była - wracając po dwóch godzinach grzybobrania, krótko po g. 10:00, na trasie Siedmica-Paszowice mijaliśmy sznur zaparkowanych na poboczu drogi aut amatorów grzyba, a ten sznur był długi na 3200 m i nie było w nim miejsca na zaparkowanie jeszcze jednego samochodu!!
szerzej:
... z żoną byłem, oczywiście pierwsza znów znalazła grzyba i do tego borowika (ostatnio tylko ona znajdowała) więc tętno mi skoczyło i żyła na czole wyszła... a tu nagle jeeeeest! Jest i mój! A potem już poszło.
Co do spaceru: zameldowaliśmy się w lesie spragnieni tego grzyba jak Beduini wody na pustyni i z duszą na ramieniu... bo aut we wszystkich możliwych wjazdach do lasu tyle, że niebiescy na kogutach lepili mandaty tym, co stanęli przed zielonymi szlabanami. Jak się już udało zaparkować, to 100 m żółtym rowerowym szlakiem w las i potem na prawo, no i są, młodziaczki zdrowiutkie, cudowne.
Spacer od 17:20 do 18:50; las mieszany dąb-modrzew - tu prawdziwki pod samosiewkami dębu. W lesie bukowo-dębowym - maślaki. Generalnie późno byliśmy w lesie, widać byli inni amatorzy wcześniej (może rano?, może tuż przed nami?), wyzbierali większe okazy i mnóstwo pociętych trzonów zostawili w lesie; wyzbierali pewnie te wielkie robaczywki [ :))] szkoda, bo będą teraz niezdrowo pleśnieć.
Zapisałem miejscówkę w GoogleMaps, uderzam o 07:00, ciekawe co się wylęgnie w tym miejscu, zwłaszcza, że nie ściąłem/zostawiłem na jutro kilka sztuk takich mini prawdziwych i dwie niedorozwinięte kanie.
szerzej:
Nawet śródleśna łąka, "ukwiecona" została dorodnymi kaniami. Jak dobrze, że zabrałam dwa koszyki.
Trafiły do nich także różnokolorowe gołąbki, koźlarze babka i pomarańczowe; muchomory czerwieniejące, maślaki modrzewiowe, kurki, maślaczki pieprzowe i lejkówki wonne pachnące anyżkiem. Pierwsze spotkanie z ramarią też zaliczone 🤗.
Wszystkie te leśne cuda – uwierzcie mi – miałam przed oczyma do późnej nocy.
Trzymajcie się ciepło 😚
szerzej:
24 prawe, 4 usiatki, 18 babek, 2 bruzdkowane, 3 ceglaki, 1 zajączek i tadam 3 kurki 😁
Prawe wbrew pozorom (w sobotę nic nie było) w większości duże lub bardzo duże i robaczywe niestety 😭 nogi poddane amputacji....
Ludzi oczywiście więcej niż grzybów, ale idzie ku dobremu. W górach koszą to u mnie zawsze tak tydzień, dwa później 🙂 nic tylko czas na urlop 🙃
PS. przepraszam za jakość zdjęć... operator amator 😁😅
szerzej:
Szybki wypad do lasu przed 12 do godziny 13 mnóstwo prawdziwka i zajączka. Wszystko dopiero wychodzi. Wkońcu ruszyło
szerzej:
Głownie młode owocniki.
szerzej:
Kolejna kontrola w terenie. W powietrzu wyraźnie wyczuwalny zapach grzybów. Runo zaczynają zdobić różne odmiany gołąbków i muchomorów chociaż raczej punktowo i niezbyt licznie. Zebrane grzyby jadalne znalazłem po przejściu w 5 godzin 17,5 kilometra. Wniosek jest prosty: grzybów jeszcze nie ma, ale widać też, że będą. To kwestia najwyżej tygodnia, bo gleba i mchy wciąż trzymają wilgoć.
Co się tyczy spekulacji to moim zdaniem pojaw borowika szlachetnego rozpocznie się około 5 - 8 września. Wcześniej można liczyć na pojedyncze okazy, które wyskoczyły przed czasem i to raczej na terenach z natury wilgotniejszych-obniżenia terenu, grunty lekko podmokłe. Niestety patrząc w prognozy widzę duży problem w postaci wyraźnego ocieplenia od przyszłego poniedziałku. Zbiegnie się ono w czasie z masowym pojawem owocników czego skutkiem może być ponownie znaczne zaczerwienie grzybów. Już dzisiaj 5 z 6 borowików nie nadawało się do zbioru. Mielibyśmy zatem powtórkę z minionego sezonu. Myślę również, że lepiej skorzystać z nadchodzącego pojawu, bo prognozy przychylają się do raczej ciepłej i suchej jesieni. Byłaby to zatem nieprzyjemna kalka z poprzedniego roku. Oby nie!