szerzej:
Jako, że w piątek nie byłem usatysfakcjonowany z wieczornego wypadu, w sobotę, 5 rano budzik i do lasu. Możecie sobie wyobrazić, jak żona bardzo była szczęśliwa... Gorzkoborowiki żółtopore i ponure stare, masłoborowiki górskie robaczywe, tak, że po kilku pierwszych przestałem w ogóle się po nie schylać. Reszta usiatków, zostawionych w środę małych, trochę tylko podrosła, a niektóre, jak miały 2 cm, tak im zostało. Sporo prawdziwków, młodych i średnich, choć maluchów nowych nie widziałem. Tym razem najwięcej było kozaków szaro-brązowych, ale do kosza najwięcej trafiło czerwonych i pomarańczowożółtych, ze względu na lepszą "zdrowotność". Kosz dobiły kurki, w dużych ilościach, głównie ametystowe, ale i żółte. Generalnie pojechałem po kolczaki, te małe co zostawiłem w środę, wcale dużo nie urosły, więc wyszła tylko 1 porcja obsmażonych. Co prawda przywiozłem pełny wielki kosz, ale to było grzyborwanie, bo grzyby trudno było znaleźć, wypatrzyć i do nich "dotrzeć" i nie rosły w "stadach". No i coś, co wydaje się niemożliwe. Wlazłem w miejsce rzadko odwiedzane, gdzie jelenie często siedzą i mnie potem straszą, jak w pobliżu przechodzę, więc myślę, trzeba uważać, bo może gdzieś tu rogi będą znowu leżeć. Omiatam wzrokiem brzeg świerkowo-brzozowo-krzakowatego zagajnika i widzę, w środku leży róg, a zaraz obok drugi! Minął miesiąc czasu i mam drugi dublet rogów jelenich. Jak długo się po różnych górach, lasach i "dziurach" włóczę, tak do tego roku 2 rogi pojedyncze dopiero znalazłem, a tu proszę, 2 dublety w 1 miesiąc. Powracając do żony, mimo wszystko dzielnie mi pomagała grzyby kroić, a i tak skończyliśmy po 21:00 i to po rozdaniu jednej czwartej, więc jestem jej wielce wdzięczny... Stąd wpis dzisiaj dopiero.
szerzej:
Gdy już szliśmy do auta cóż za niespodzianka 😁😁😁 na parkingu obok naszego auta stoi auto Zaklinacza gór Tazoka😁👍. Bardzo charakterystyczne auto ponieważ nie ma takiego drugiego w kraju😁👍 ze względu na koło zapasowe😁👍. Jedyne wyjątkowe i oryginalne😁👍. Pewnie byśmy trafili na siebie w lesie ale nasz dzisiejszy pułap zbierania był głównie "nizinny" 😁😁 a jak wiadomo M&M&R lubią szczyty na których robią piękne zdjęcia z widokiem krajobrazu. Jeszcze raz pozdrawiamy serdecznie Wszystkich grzyboświrków 😁👍🖐.
szerzej:
Pierwsze skrzypce grał dzisiaj Rubik. Jako mentor, guru, profesor i trener osobisty - uczył Puchacza zbierać grzyby 🙂 a on okazał się bardzo pojętnym uczniem - więcej w fotkach dopiskowych.... aaa zapomniałem o kozakach - 3 czerwone, 4 szare 🙂
szerzej:
Jak na ostatni okres to grzybobranie trochę słabsze ale obfitujące w różne przygody. Początek udany bo znalazłem w dwóch miejscach piękne borowiki usiatkowane. Drugie miejsce całkowicie nowe co mnie bardzo cieszy. Mam wrażenie że w tej chwili jest bardzo dobry okres na usiatkowane. Później już było znacznie gorzej bo w najlepszych miejscach nie było prawdziwków ani kozaków ani kani. Od czasu do czasu znajdywałem za to kurki. Na koniec poszedłem na miejscówkę na kozaki grabowe. Nie było tylko 3 sztuki. Ale za to 6 ceglastoporych. Porobiłem zdjęcia i postanowiłem iść do samochodu. Jakieś 100 metrów do celu sprawdziłem kieszenie i przerażenie - zgubiłem telefon. Szybko jak tylko się da wróciłem na miejsce gdzie rosły ceglasie. Zguba się znalazła 😃 I postanowiłem iść krótsza inną drogą. Po kilkunastu metrach trafiłem na 3 piękne szlachetne. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ukontentowany wracałem samochodem. Nagle patrzę a tu na łące jakieś białe duże grzyby. Zatrzymałem się i widzę, że to kanie. Ale pojawił się problem. Drogę od łąki odgradzał szeroki rów z wodą i ogrodzenie z drutem kolczastym. Nie wiedziałem jak przejść przez ten rów, szukałem węższych miejsc ale wszystkie były na tyle szerokie, że na pewno bym się skąpał. I wtedy przypomniałem sobie że w bagażniku mam gumowce. No i udało się przejść przez rów, i ogrodzenie i nazbierać kani. Wyprawa zakończona na bogato 😀
szerzej:
No cóż, chłodne powietrze polarno-morskie nigdy nie zwiastuje szału w lesie, a wręcz bywa, że wygania wszelkie grzyby z wszystkich lasów, nawet bardziej niż upały. Szczególnie jak zimny deszcz poleje, a potem zaraz powieje. Niemniej, na jakieś małe co nieco jednak liczyłem. Z początku nigdy grzybów nie ma, bo przebrane, ale napotkane obierki napawały optymizmem. Trzeba łoić dalej. W końcu pojawiły się. Ale po pierwszych niewielkich uniesieniach, wpadłem w czarną prawdziwkową dziurę. Przez prawie 1,5 h, nic, ani śladów po prawdziwkach, ani prawdziwków, żadnych, małym, dużych, starych... Tam, gdzie 2 tygodnie temu grzyby szalały, a ja z lasu z wielkim koszem i siatką nie umiałem się wytoczyć, nic. Na końcu ino kapnęło parę prawdziwków przy potoku, jeden z nich na zdjęciu głównym. No nie byłem usatysfakcjonowany... c. d. n.
szerzej:
Trochę zaniżone. Piękny dzień. Oby takich było więcej :)
szerzej:
Skoro wczoraj - @dzidek - zupełnie jak Joanna Szczepkowska kiedy ogłaszała koniec komunizmu - ogłosił początek wysypu - ruszylim w tajemniczy, stary las. Znam ten las od dawna, ale że są dużo łatwiejsze rewiry na grzybobranie w Beskidach - ostatnio nieco go zaniedbałem. Przywitał mnie chaszczami nie do przejścia tak gęstymi, że Rubika musiałem nieść dobre 300-400 m zanim trochę las się "przejaśnił" i stał się przyjemniejszy. Trochę tak pod nosem pomruczałem... bo Rubik to dobre 10 kg bagażu i pomarudziłem..." co mnie podkusiło" i takie tam inne.... pi pi wypikano. Ale warto było.... stary bór pokazał swoją moc. Drugi raz w życiu czułem się na jak na filmikach z youtuba gdzie nie wiadomo jak postawić nogę żeby nie rozdeptać grzyba. Kozaki po prostu rosły wszędzie, piękne, młode, zdrowiusieńkie, słoiczkowe. Można się poczuć spełnionym po takim dniu. 😊Pozdro Tazok
no i PS musi być. Powrót.... pełny kosz na ramieniu, prawie pełna anuszka foliowa w ręce, Rubik na rękach bo to ciapa nie pies ☺️ zajęte więc 4 ręce. A te france Kozaki rosną dalej ☺️ po drodze powrotnej po prawej i po lewej, chichrają się z Ciebie, i rozpalają w człowieku wynalazczość - jak to wszystko ogarnąć. Klęska urodzaju ☺️ nie ogarnąłem dobrobytu. Ciapa ze mnie wieksza od Rubisia ☺️
szerzej:
Rzadko mam ostatnio czas na wpisy, ale ku pokrzepieniu serc, trzeba. Rosną grzyby prawie wszystkich gatunków, trzeba tylko odpowiednio wybrać las. Borowiki usiatkowane, tam gdzie byłem, za dwa dni się zestarzeją, więc kto ma miejscówki na usiatki, korzystać, póki czas. Grzyby głównie w miejscach wilgotnych i zacienionych, choć kurki, kolczaki i kozaki przy i na ścieżkach. Co ciekawe, usiatki w bardzo dobrej kondycji, nawet jak trzony ześrutowane, to kapelusze zdrowe, ogólnie bardzo mało odrzutu, ok. 15%.
szerzej:
Dziś było dużo chodzenia i małe zbiory. Pewne miejscówki były już zaliczone przez tych co wcześnie buszują :)
Teraz te smaczne piaskowce już są na patelni :)))
szerzej:
Cześć. Dzisiaj już u siebie. Trzeba wziąć się za kolorowanie mapy Śląska 🙂 Tym bardziej, że niby jest wysyp 😉 Na początek wybrałem przyosiedlowy las. W sumie nie było źle ale spodziewałem się więcej kozaków czerwonych. W sumie to rosły ale uprzedzili mniy dwóch panów, którzy byli trochę wcześniej. Natomiast pierwszy plus to maślaki - takie młode idealne do marynaty, w większości zdrowe. A babki też fajne. Młode, czarne z ciemną nogą. W moim typie 😆 Teraz kolej na grubszego zwierza. Ale to nie tak szybko. Pozdrawiam 🙂