(30/h) Sytuacja grzybowa na Wzgórzach Twardogórskich zmierza ku końcowi sezonu, który pewnie potrwa jeszcze przez okres tygodnia/dwóch, przy czym coraz częściej będziemy mieć do czynienia z wyprzedażą grzybów, podczas której dominują starsze i mniej jędrne owocniki. Wśród opadłych liści coraz trudniej dostrzec grzyby. Alternatywą pozostają lasy iglaste, w których nie ma tego problemu. Największe, grzybowe emocje tej jesieni są za nami, ale ostatnie, okazałe prawdziwki lub skupiska podgrzybków mogą jeszcze pozytywnie namieszać wśród grzybiarzy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Darz Grzyb!;-) Były potężne Bory Dolnośląskie, a w nich wybitne grzybobrania od świtu do wieczora, kiedy nocna pora zasłaniała swoją szatą grzybowe skarby. Jednak w nich zawsze jestem tylko gościem, choćbym i z Bolesławca na świętoszowskie poligony przeszedł wzdłuż i na szagę. To nie moja wina, że serce do lasu i grzybów ukształtowała mi Bukowina. W pierwszym dniu listopada, już nie tak wcześnie z rana, wysiadłem na bukowińskiej stacji, gdzie czas płynie we mgle, a rosa obficie moczy każdemu buty, kto chce iść przez pola i łąki do lasu na skróty. Słońce wyjrzało, świeżo spadającymi z drzew liśćmi zapachniało, po prostu natchnienie lasu już na dzień dobry mnie dorwało. Ten rok jest wybitny z opadami, wszędzie można spotkać kałuże, po których gumowcami idę dumnie, chlapię na boki, akcentuję swoją obecność: To ja! Dziwny, ale nieszkodliwy dla ogółu człek z miasta, któremu marzy się cały czas las i basta!;)) Wejście w bukowińskie lasy, podświetlone od wschodu, za kilka godzin zaświecą od zachodu. listopadówy dzień krótki, wkrótce zakończy się światła panowanie, a w lasy wleje się noc i marzenie o leśnym śnie na jawie. W prognozach pogody ołowiane chmury i opady zapowiadali, a tymczasem błękit nieba w Bukowinie rządzi. Jesienne barwy lasu, szumiące na wietrze liście, rozciapciane błoto na drodze, po którym idę z ochotą po kolejne, bukowińskie przygody. Dawno nie było tak mokrej jesieni, kiedy trawy od wilgoci kładły się i kłaniały, jakby na królewskim dworze przed majestatem króla falowały. Zapachy wydzielają wspaniałe. Kojące, jesienne, przemijające, pewien okres w roku podsumowujące. Wśród nich ukrywają się perły złociste, białe, szlachetne, bo z życiodajnej wody zbudowane, chociaż nietrwałe. Do wieczora większość z nich spadnie, za to obfita, wieczorna rosa wyda ich drugie pokolenie. Liście topli osiki mienią się tysiącami jesiennych barw. To puzzle i mozaika drzew, których tajemnica tkwi w ciągłym procesie narodzin i śmierci. Za to w piachu odnalazłem norę, szeroką i głęboką, choć pewnie zrobioną w pośpiechu, na szybkim zwierzęcia-budowniczego wdechu. Bukowina wprowadza mnie w hipnozę, ukazuje swoją metamorfozę, która dokonuje się właśnie teraz, w listopadzie. Las porzucił przepych czerwca, lipca i sierpnia. Oddał też urok września i października. Zawiera przymierze z listopadem, aby następnie połączyć się duchowo z mrocznym grudniem. Słoneczne, przyjemne chwile i ulotny, morski kolor nieba napawają głowę myślami, że jeszcze ciepło i światło rządzą w lesie. To tylko pozory i ulotne chwile przed nastaniem mroku i chłodu. Synowie Północnych Ciemności już tu nadchodzą, ale jeszcze zwodzą… Widoki, które są dla mnie cenne jak skarby. Czujne zwierzęta, chociaż patrzyły pod Słońce, zwęszyły, że coś jest nie tak, że ktoś tam w oddali się krząta. Hej koziołki i i sarenki! To ja! Bukowiński włóczęga!;)) A mów sobie Lenart co chcesz, my swoje wiemy, że jak coś na dwóch nogach przy skraju lasu lezie to lepiej zwiać w knieje i trawy, niż skończyć na Golgocie, którą nazywacie pokotem. Może i Ty nie jesteś myśliwym, lecz uciekamy, bo tak nam natura każe.;)) Co pod kątem mykologicznym miała mi do zaoferowania pierwszo-listopadówa Bukowina? Na pewno nie przepych i bogactwo wysypu grzybów, jak w Borach Dolnośląskich. Cały czas można spotkać czubajki kanie, czubajki gwiaździste i czubajki czerwieniejące. Jest jedno ale. Grzyby w znacznej większości nie nadają się do zbioru. Są przede wszystkim bardzo namoknięte wodą, często do tego stopnia, że obłamują się i spadają z trzonu. Na łąkach można spotkać “cmentarzyska” kani, na których każdy owocnik to po prostu stary, przemoknięty kapeć. W lesie także przeważają czubajkowi weterani, w związku z czym należy ich honorowo pozostawić w lesie, ale twarde i młode, nadające się do zbioru egzemplarze też jeszcze można spotkać. Za to pod młodym dębem znalazłem kilka, nieco sponiewieranych muchomorów zielonawych. Różnią się od swoich przodków – owocników sprzed kilku tygodni, które były w grzybowej sile wieku, masywne, okazałe i duże. Teraz zmizerniały, warto zauważyć, że i ślimaki je podgryzły, ale trucizny się nie wyzbyły. To wciąż śmiertelnie trujące grzyby dla człowieka. Powinno się zawsze o tym pamiętać, że w zależności od warunków pogodowych, rodzaju podłoża, nasłonecznienia, itp., wygląd muchomora zielonawego może być różny, inny od tego “atlasowego”, chociaż pewne, bardzo charakterystyczne cechy gatunkowe wciąż są widoczne i rozpoznawalne. Nadal można też podziwiać muchomory czerwone, chociaż i one największy festiwal 2020 mają już za sobą, a część owocników rozłazi się od nadmiaru wilgoci, rozczłapują się oraz rozpadają. Podobny los spotkał prawdziwki, zwłaszcza te rosnące na bardziej otwartej przestrzeni, gdzie nic je nie uchroniło przed ostatnimi, dość obfitymi opadami deszczu. Nasiąknęły wodą jak gąbka i rozpływają się, tylko na zdjęciach dobrze wyglądają. Lepiej radzą sobie prawdziwki rosnące w lesie, zwłaszcza te w buczynach i o ile wyglądają na mocarne, piękne i twarde, o tyle często są robaczywe. Myślałem, że robaki na koniec sezonu im odpuszczą, jednak w tym roku, postanowiły wkurzać grzybiarzy po całości. Kilka z nich okazało się na szczęście zdrowych, a więc mogłem przypieczętować pojedyncze zwycięstwa nad robakami i wilgocią. Szkoda tylko, że zdrowych i mocarnych borowików znalazłem i zebrałem niewiele, około 12 sztuk. Z podgrzybkami, przynajmniej tu, w Bukowinie i okolicach jest już raczej słabo lub przeciętnie. I do tego część grzybów nie nadaje się do wzięcia z powodu znacznego zarobaczywienia. Czyli kulminacja bukowińskiego, jesiennego wysypu grzybów przeszła do historii. Nieliczne, młode i zdrowe podgrzybki uchwyciłem w obiektywie, a także klującą się, młodą “kozią brodę”, którą pozostawiłem w lesie. Być może w innych częściach lasu z grzybami jest lepiej. Znalazłem też kilka owocników pieprzników jadalnych, czyli pospolitych kurek, które w tym roku powróciły na grzybową arenę bukowińskich lasów po dwóch latach nieobecności. Listopad to ostatni miesiąc meteorologicznej jesieni i zarazem okres, w którym las bardzo się zmienia. O ile na początku miesiąca, pomimo znacznej ilości opadłych liści, można jeszcze podziwiać wiele drzew w jesiennej, złocisto-kolorowej odsłonie, o tyle na końcu listopada rozpoczyna się najbardziej szary i ponury okres w życiu lasu, który potrwa aż do marca, z niewielkimi, subtelnymi incydentami wiosennymi w lutym. Tak w skrócie minęła wspaniała wycieczka, podczas której las obdarował mnie całą paletą leśnego dobra i piękna, a pod koniec wyprawy ukłonił się za pośrednictwem wyjątkowo wygimnastykowanej sosny.;)) Na stację przyszedłem już po ciemku, jakichś pośpieszny pociąg śmignął w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego, a nad Bukowiną rozlała się cisza, którą wysłały do mnie lasy tej ziemi, zapraszając mnie w ten sposób na następną wyprawę. Wykorzystam to zaproszenie jak najszybciej. Całą relacja dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/listopadówa-metamorfoza-bukowiny. html
(200/h) Przeważnie młody podgrzybek, prawdziwki okazjonalnie kilka młodych borowików sosnowych, parę koźlarzy pomarańczowożółtych, maślaków różnych rodzajów nie do wyzbierania. Dużo tropów wilka na ścieżkach widać ich liczba powiększa się w tych lasach. Zbierane przez dwie osoby z przerwą na kawę i przesypanie zapełnionych koszy do tych rezerwowych
(60/h) 1 listopada. Do lasu wszedłem późno bo dopiero ok. 12 tej. Jadąc mijałem pełne leśne parkingi. Mnóstwo ludzi, bo pogoda piękna. Postanowiłem więc pojechać do mojego "rydzownika", gdzie zazwyczaj nie ma nikogo. rydze rosły głównie pojedynczo, ale trafiłem na 3 miejsca, gdzie spod jednej sosny udało się wyciąć po kilkanaście sztuk. Dużo młodych, a więc sezon na rydze trwa. W 2,5 godziny ok. 150 rydzów.
(120/h) Prawdziwek ze zdjęcia, jak i kilkanaście innych rozpadł się w rękach. Ostały się cztery sztuki zdrowe plus dwa kosze podgrzybków z odrobiną pstrych i jednym ceglakiem. Zbierane w jagodzinach, rzadziej w igliwiu czy trawie. Grzyby zaczynają pleśnieć. Czy zbliżające się chłodniejsze noce to będzie koniec krótkiego sezonu w Borach?
(80/h) Nie jestem w stanie powiedzieć ile nazbieraliśmy. Dużo podgrzybków nawet dobrze do lasu nie weszlismy. Efekt 5 wiader grzybów na 2 osoby. Zbierane w ciągu 3 godzin. Dużo robaczywych i spleśniałych ale to pierwsze grzybobranie w którym tyle nazbieraliśmy :) pozdrawiam
(200/h) Same młode podgrzybki, 5 prawdziwków. Szliśmy z dziećmi w kierunku Pustyni Kozłowskiej - jakieś 4 km. Wszystko to nazbierane idąc tylko wzdłuż drogi na pustynię - żadnego łażenia głębiej w las.
(300/h) Byliśmy dzisiaj na spacerze w lesie w sumie późno bo po 12 weszliśmy do lasu 2.5 h spaceru i dwa wiadra podgrzybków zebrane :) Właśnie poszły do suszenia Młode A dużo robaczywych szkoda bo w sumie mało w tym sezonie bylo
(100/h) Grzybow w brod, spacer 2 godziny i kilka kilogramow. Prawie same duze, sporo splesnialych. Ludzi tak, ze nie ma gdzie zaparkowac ale i tak kazdy znajdzie swoje. Glownie podgrzybki ale tez kilka prawdziwków w lesie lisciastym, same okazy, zdrowe.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Chyba sie powoli konczy. Bardzo malo mlodych grzybkow. Za to blaszkowych (w tym opienki) tyle ze ciezko przejsc bez potracania lub nadepniecia jakiegos. Zero niestety rydzy.
(25/h) Praktycznie same podgrzybki, niestety nie już te najpiękniejsze, sporo większych, a nawet i spleśniałych. Na pocieszenie chyba, trafiło się kilka zgrabnych, z zamszowymi kapeluszami. Grzybiarzy przy krajowej 15 tce multum!
(120/h) W Borach Dolnośląskich wciąż panują bardzo dobre warunki grzybowe. Rosną młode podgrzybki, maślaki, gąski zielonki, pojedyncze borowiki szlachetne. Trafiłam też, ku swojej ogromnej radości, na 3 borowiki sosnowe! Ogromna ilość grzybiarzy, droga obstawiona przez auta, jednak raczej każdy spokojnie zapełnił koszyk czy wiadro :)
(200/h) Dzięki wcześniejszym wpisom zrobiliśmy wypad do Trzebienia. Poprostu eldorado. Po trzech godzinach nie mieliśmy już w co zbierać i trzeba było wracać do domu. Multum podgrzybków i sporo ludzi ale myślę że wystarczyło dla wszystkich. Dziękujemy za wcześniejsze wpisy z tą fantastyczną lokalizacją.
(130/h) Zamiast na cmentarz do lasu. To chyba szczyt wysypu podgrzybków. Gdzie spojrzysz rodzinki albo pojedyncze. 3.5 h w lesie ponad 400 zdrowych grzybów zebranych (głównie podgrzybki, ale też maślaki oraz kurki).
(100/h) Przechodzący obok mnie Pan zapytał z troską, czy zabrałem kosę. Niestety nie, a przydałaby sie😂. podgrzybki w natarciu. W zasadzie, gdybym nie był wybredny to mogłoby być i 200 i więcej na godzinę. Spotkałem innego grzybiarza, który wiaderko 10-litrowe machnął w godzinę i zbierał się do domu. Ja ponownie postawiłem na małe podgrzybki (po co mi tyle tych marynowanych?🤣) i oczywiście z nadzieją odwiedzałem swoje prawdziwkowe miejscówki. Niestety prawdziwków coraz mniej, 23 (tydzień temu było 59, a w środę 40) i dzisiaj nie natrafiłem na żadnego sosnowego😭.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Do tego 2 kozaki czerwone (właściwie pomarańczowożółte), kilka młodych maślaków zwyczajnych, trochę gąsek. podgrzybki rozrosły się po większości lasów. Z pewnością wysyp się rozwinął. podgrzybki małe i średnie, ale też już można trafić duże. Jak kto woli, jak kto lubi. Niestety robaczywe bez zmian. A nóżki przy główce to praktycznie wszystkie, dlatego zbierałem tylko główki. Między środą a niedzielą musiało strasznie padać, bo nie pamiętam kiedy w tych lasach było tak mokro. Zatem grzyby strasznie wilgotne i klejące się 😖. Ludzi w lasach bardzo dużo, ale każdy napełniony i spełniony 👍
(50/h) podgrzybki średnie i duże. Prawie wszystkie na fragmencie lasu ok. 0.5 ha. Gdybyśmy ominęli ten kawałek, to byłoby 5/h. Trochę przeterminowanych kań (nie zbieram).
(80/h) Ok. 2,5 godziny w lesie i bardzo pokaźny zbiór - przede wszystkim podgrzybki oraz kilka prawdziwków. W niektórych miejscach po 15-30 sztuk grzybów obok siebie. W lesie ciepło i wilgotno.
(80/h) Praktycznie same podgrzybki, parę prawdziwków, kilka sarniaków.
Bory dolnośląskie są niesamowite, bardzo dużo ludzi, ale nikt nie wychodził z pustym koszem.
(40/h) 2 osoby 2 godziny 2 kobiałki. Głównie podgrzybki, trochę maślaków pstrych. Parę babek, zielonek i rydzów. Kań do wyboru do koloru. Pierwszy raz w życiu 1 XI w grzyby ciąłem. Zamiast na cmentarz spacer w lasach mieszanych w okolicach lotniska w Lubinie. I niespodzianka- pełno grzybów. Dobrze że jakaś kobiałka w samochodzie się znalazła. Mimo, że sporo ludzi wokół to każdy coś niósł. Fajny koniec sezonu.
(70/h) Za Parową w kierunku Świętoszowa lasy po lewej stronie drogi. podgrzybki 3 duże kartony i 3 koszyki wiklinowe, parę maślaków i 9 prawdziwków. Grzyby male. Nie widziałem przerośniętych podgrzybków. W miejscu gdzie ktoś wcześniej zbierał rosły następne. Jest OK Przy tej dobrej dla podgrzybków temperaturze może to potrwać jeszcze 2 tygodnie. Pozdrawiam andchrus
(50/h) Orzeszków. podgrzybki, maślaki. Świetna wycieczka pociągiem z Wrocławia do lasu. To nie Bory Dolnośląskie, ale również tu znajdziemy jeszcze sporo grzybów.
(200/h) W końcu doczekaliśmy się wysypu podgrzybka. podgrzybki przeważnie małe i średnie. Prawdziwki raptem 3 szt. Nie liczyłem ale ok 500 szt. podgrzybka. Grzybki rosną na mchach, igliwiu, młodnikach. Jak na podgrzybki to teraz.
(150/h) Pierwsza wyprawa w Bory Dolnoslaskie w 2020 i jaka owocna :) podgrzybki male i srednie w duzych ilosciach, pelne kosze i pelno szescia. Prawdziwki sztuk 15.4 osoby zbierajace przez 6 h.
(100/h) Dokładnie las między Osiecznicą, a Parową. Grzyby zebrane przez 2 osoby w promieniu do około 800 metrów od auta. podgrzybki małe i większe, po 3 prawdziwki. Ogólnie grzybów bardzo dużo. Ręce bolały od dźwignia koszy, a kręgosłup od schylania, ale przecież o to w tym chodzi☺ Jeśli ktoś jeszcze nie ma grzybków to polecam Bory. I na zakończenie taka mała uwaga-nie znasz grzyba to nie zbieraj, a tym bardziej nie niszcz i nie depcz, omijaj! Pozdrawiam 🍄
(100/h) Popołudniowy spacer z dziećmi, same podgrzybki w efekcie wyszly dwa kosze przez 3.5 h. Ludzi bardzo dużo ale dla kazdego podgrzybków wystarczy. Tylko dwa prawdziwki. Warto wybrać sie do lasu bo większość grzybów to maluchy więc jeszcze powinny rosnąć.
(100/h) podgrzybek :)
Byliśmy w czwartek, byliśmy dzisiaj :) Ludzi sporo, ale wszyscy wychodzili z uśmiechem :) Młody podgrzybek w ilościach kosmicznych :) Nie szło wyjść z lasu. Złapał nas deszcz na koniec, ale pomimo to na zejściu każdy się jeszcze potykał o grzyby :) Jest moc :)) Jeśli pogoda się utrzyma to i przyszły tydzień będzie obfitował w spacer połączony z pełnymi koszami :)) Powodzenia :))
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Darz Grzyb!;-) Czwartek, 29 października 2020 roku. Po sobotnim transie grzybowym w Borach Dolnośląskich i czarach, które odprawiły lasy w tańcu z mgłą, promieniami słonecznymi, rosą, wędrówką złotego blasku po drzewach i wielu innych atrakcjach, świtała nam tylko jedna myśl w głowie. Trzeba to powtórzyć! Wybór padł na czwartek. Tym razem przywitało nas spore zachmurzenie i chwilami padający deszcz. Niezrażeni, lasu spragnieni i grzybów wciąż nienasyceni, ponownie wyruszyliśmy jeszcze ciemną nocą, gdzie nogi po grzyby przez magiczne lasy poniosą. Te same miejsca, a czar jakby inny. Każdy dzień w lesie jest inny, jedyny, niepowtarzalny, choć pozornie podobny, to zawsze inny. Tę inność potrafimy wyłapać naszymi zmysłami. Zbyt wiele lat włóczymy się po lasach i zbyt długo wchłaniamy ich moc. Im częściej w lesie przebywasz, tym większy worek leśnych niezwykłości jest w stanie pomieścić dusza. Pierwsze bory, zagajniki i multum podgrzybków. Grube trzony, twarde, brązowe kapelusze, lekko podlane nocnym deszczem. Świecą się i zachęcają do zbierania, fotografowania i radowania się z obfitości grzybowej jesieni. Grzybobranie to nałóg bez możliwości wyleczenia. Jedynym antidotum jest… ponowna wycieczka do lasu.;)) Bory Dolnośląskie opanowuje żywioł jesiennego wysypu grzybów, a nas żywioł grzybobrania. Już na samym jego początku wiemy, że będzie ono wyjątkowo udane, wspaniałe, pozostające w głowach i pamięci przez całe życie. Pamięć o nim przetrwa jeszcze dłużej. Na fotografiach. Znajdujemy rodzinkę borowików szlachetnych, a gdzieś przy zwierzęcej norze czają się podgrzybki. Zresztą są one dosłownie wszędzie. W środku lasu, przy drogach, pod gałęziami, w mchu, na buchtowiskach, a nawet w miejscu, gdzie leśnicy i drwale prowadzili szlak zrywkowy. Deszcze raz siąpi, raz nie. Słońce próbuje nieśmiało przedrzeć się przez ciemne chmury, ale one nie ustępują. Na razie. Zbieramy podgrzybki, tylko od czasu do czasu spoglądamy na siebie, żeby się nie zgubić. Czasami gdzieś słychać spadającą kroplę wody z drzewa, czasami sosny potrą się korą, co sprawia wrażenie, jakby ktoś otwierał stare, skrzypiące drzwi. I wszędzie one. Klasyczne czarne łby, które przez kilka tygodni niepodzielnie rządzą na piaszczystym podłożu, wśród królestwa sosen, igliwia i mchu. To najbardziej emocjonujące momenty grzybowej jesieni. Mamy świadomość, że październik lada moment przejdzie do historii, a na jego miejsce jest przygotowany ponury listopad, który swoją ciemnością i chłodem zakończy panowanie dynastii podgrzybków 2020. Ale jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz. Jeszcze panują niepodzielnie, a ich herb wyryty jest w brązowym kolorze tak, jaki ich kapelusze, zaś druga strona przybrała kolor żółtooliwkowy, czyli barwy hymenoforu. Grzybiarz kłania się każdemu grzybowi, którego chce zebrać, chyba, że chodzi po lesie na kolanach.;)) Słońce zaczyna coraz śmielej przedzierać się przez chmury, a wnet podgrzybki nabierają blasku. Są jeszcze bardziej kuszące, atrakcyjne, tajemnicze i niesamowite. Choć runo leśne jest tu dość skąpe botanicznie, grzybowo tłoczno w nim i suto. Maślaki postanowiły wyrosnąć na środku piaszczystej drogi. Wyszły spod ziemi całymi zgrajami. Świecą się i lepią od wilgoci, ale na sos trudno znaleźć od nich lepsze pychoty. Duszone na maśle to rarytas i wariactwo kubków smakowych. Tradycyjnie podziwiamy muchomory czerwone oraz liczne sarniaki, których nie zbieramy, chociaż chętnie oglądamy. Niektóre z nich wyrosły na spore, grzybowe olbrzymy. Mając już w koszach bardzo dużo podgrzybków, postanawiamy “zapolować” na szlachcice. Udaje się. Wśród niezliczonej ilości czarnych łebków, co jakichś czas znajdujemy przepiękne prawdziwki. Część z nich prezentuje się wybornie wśród kęp wrzosu. Rosną owocniki małe, średnie i duże. Dużo rzadziej niż podgrzybki, ale napotykamy takie miejsca, w których rośnie po kilka sztuk króla grzybów. Radość nie do opisania i tętno 250 uderzeń na minutę! Czujemy się jak nowo narodzeni.;)) I w końcu, wśród leśnych otchłani rośnie on. Arcymistrz i marzenie każdego grzybiarza. Przepiękny, napakowany, twardy jak stal i zdrowy jak ryba borowik sosnowy. Należy do najbardziej fotogenicznych i najpiękniejszych grzybów rurkowych. Jest też jednym z najbardziej tajemniczych grzybów. Nigdy nie rośnie w tak dużych ilościach co podgrzybek czy prawdziwek (borowik szlachetny). Potrafi pojawić się już na początku maja, gdzie inne grzyby jeszcze “śpią” twardym snem lub w listopadzie, kiedy jesienny wysyp grzybów zmierza do mety. Andrzej szybko chwycił za telefon i uwiecznił zagrzybionego i szczęśliwego Lenarta ze swoją sosnowo-borowikową zdobyczą. Pomimo penetrowania terenu wokół znaleziska przez ponad kwadrans, nie znaleźliśmy już drugiego borowika sosnowego. Za to do koszyków trafiały kolejne prawdziwki i oczywiście podgrzybki, które zapełniły nam już ich pojemności, w związku z czym, podjęliśmy decyzję o powrocie do samochodu, a dochodziła dopiero godzina 11. Nawet stary patent pończochowy, zwiększający pojemność chłonną koszy wyczerpał się, a podgrzybki wciąż rosły i rosły… Co za szaleństwo! Co za grzybobranie! Wróciliśmy do auta, przesypaliśmy grzyby do innych pojemników w bagażniku i po odpoczynku, ponownie wystartowaliśmy w magiczne Bory… Spotkaliśmy w lesie starszego pana, który miał oryginalny wózek na grzyby, dzięki czemu nie musiał tachać koszy w dłoniach. Na grzybobraniach tak bywa, że spotykamy innych ludzi, przeważnie raz w życiu. Czasami zastanawiam się, dlaczego akurat tę osobę i w tych okolicznościach? Trochę to filozoficzne i pewnie mało kto się nad tym zastanawia, ale ja tak mam.;)) Grzyby ponownie nas zagrzybiły po czubate kosze, ale tym razem Słońce zaczęło przeważać nad chmurami. I tak, jak w sobotę, tak i teraz rozpoczęło się natchnione szaleństwo piękna i tajemnicy Borów Dolnośląskich, gdzie żywioł grzybobrania i zachodu Słońca nie pozwalają się skupić nad niczym innym, jak tylko na podziwianiu przyrodniczego majstersztyku. Wieczorny las, nadszedł czas, zanurzyć się w grzybowy trans. Dolnośląskie Bory, prawdziwków zebrane wory, podgrzybków kosze, zielonek piaszczyste moce, koźlarzy pełno w brzozach, maślaków przy drogach, jak nóg w stonogach. Klejnoty jesieni, zebrane pieczołowicie, lśnią i pachną obficie, to wszystko dzieje się już o świcie, choć do południa czasu sporo, grzybowe zwierciadło kręci się wkoło, grzybiarze garbią się i kucają, nawet o bólach placów zapominają. Mgliste i kolorowe lasy stopniują doznania, głowa pełna marzeń i wrażeń, a grzybów wciąż jej mało, bo 1000 borowików się zachciało. Tylko dłonie ciężaru by miały w nadmiarze i odmówiły współpracy z grzybiarzem, bo ileż kilogramów mogą tachać, jak nawet palcem nie mogą swobodnie zamachać? Kolory jesieni, zapachy natury, podążamy ścieżką po grzybowe runy. Czasem w igliwiu skrzętnie ukryte, a czasem we wrzosach mocno poskręcane, jakby plastelina ulepiła ich grzybowe ciało. Nam lasu ciągle mało, chociaż zrobiło się zimno i często padało. W końcu doszliśmy z powrotem do samochodu, gdzie po ułożeniu naszych zbiorów, zrobiliśmy pamiątkowe fotki z tego wyśmienitego i ponownie pełnego magii Borów Dolnośląskich grzybobrania. Będzie co wspominać i oglądać w zimowe wieczory i na starość. Pozdrawiam serdecznie! Cała relacja ze zdjęciami pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/grzybowy-zywiol-w-borach-dolnoslaskich. html
(10/h) Witam 😊 Dzisiaj grzybobranie w deszczu. Plus to brak konkurencji. Dzisiaj obraliśmy za cel podgrzybki brunatne, co nie było łatwe bo lasów świerkowych praktycznie nie ma. W ich resztkach w zapętlonej trawie udało się 🙌 znaleźć upragnione podgrzybki. Chodzenie prawie na kolanach bo z wysokości nic nie widać. Zebraliśmy 65 podgrzybków brunatnych, 35 złotawych (dwa razy tyle robaczywych zostało w lesie), 42 borowiki oprószone i 13 prawdziwków. Te ostatnie wyrwane z "rąk" ślimaków 😁 Wszystkie grzyby duże i małe ale punktowo poza brunatnymi. Znalazłam jeszcze mnóstwo grzybów, których nie znam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Mogłabym ich uzbierać spokojnie pół kosza choć były małe. Proszę o pomoc w identyfikacji. Myślę że to jakiś pieprznik. Poza tym mnóstwo sitaków - nie zbieraliśmy. Nadal wychodzą muchomory czerwone i żółte gołąbki. Kanie w większości kończą żywot. Opieńki w lasach liściastych wielkie jak talerze, w iglastych malutkie szpileczki. Też nie zbieraliśmy. Mimo brzydkiej pogody super wypad. Miał być ostatni. Zobaczymy 😁
(100/h) Mimo deszczowej pogody grzybobranie nadzwyczaj udane. Liczba na godzinę orientacyjna, miejscami zdarzało się w jednym miejscu znaleźć ponad 30 grzybów. Sporo "słoiczkowych" podgrzybków, trochę maślaków. Jest też kilka prawdziwków i zielonek. 4 h w lesie (2 osoby) i zebrane 13 kilo grzybów, w zdecydowanie większości małych. 70% poszła w słoiki.
(60/h) W lesie bardzo mokro, jesień w pełni. Aut na parkingu mało, cisza i spokój. Grzyby głównie podgrzybki. Młode słoiczkowo octowe. 4 prawdziwki, 3 kozaki, troszkę bagniaczkow. 3 godziny w lesie w dwie osoby, efekty na zdjęciu.
(150/h) Lasy pomiędzy Świętoszowem, a Iłową tak na pograniczu województwa. Króluje nadal podgrzybek, można trafić ładne prawdziwki, maślaków wszelkiej maści mnóstwo, gąski zielonki na piaskach. Pojaw grzybów trwa w pełni trzeba korzystać jak są.
(35/h) To był już drugi wypad w tym tygodniu. Poranny 3,5 godzinny spacer w dżdżystej otoczce i pięknie leśnego aromatu. Kilka rodzajów lasu od świerkowych młodników po stary sosnowy las i mieszanki iglaste- brzozowe. Masa małych i średnich podgrzybków, trafione zielonki, których „wygrzebanie z piasku zajęło mi kilkanaście jeśli nie więcej minut, co by koszyka nie zbrukać piaskiem 😎, kilka kozaków, opieniek. Do tego 8 okazałych prawdziwków i tylko jeden okazał się częściowo „zamieszkały”. Do tego jeden malutki borowik ceglastopory. Ten sezon kończy się urokliwym i bogatym finiszem.
(120/h) Parę dużych prawdziwków i masa małych i średnich podgrzybków. Las sosnowy
Pomimo deszczu ruszyłem rano w okolicę Osiecznicy. Nie zawiodłem się. Wygląda jakby wysyp się rozkręcał. W 2 h dwa kosze i to max 500 metrów od auta. Wracałem mokry ale szczęśliwy
(100/h) Okazałe prawdziwki, młode podgrzybki, masa maślaków, jeden kozak szary. Grzybobranie w deszczu ale wyniki fenomenalne. Trafiliśmy na stary las z którego nie dało się wyjść z pustym koszem. Skończyliśmy po 3.5 h i tylko dlatego, że mocno padało.
(80/h) Witam😀 Piękne lasy sosnowe a w nich mięciutki mech. A w tych mchcach czarne łebki. Grzybki głównie malutkie. Sa też prawdziwki, ale niestety z lokatorami. Jak nas nie zamkną w domach to w niedzielę będzie kolejny wyjazd w te strony na zakończenie sezonu 🌲🍄🍄🌲
(100/h) Głównie podgrzybek mały i średni. Ilości nad wyraz zadowalające ale też nie wszędzie. Po wtorkowym wypadzie koło Miedzyborza szukałem lasu niskiego z gęstością taką aby spokojnie człowiek o szerokich barkach się zmieścił. Do tego raczej igliwie niż mech. I tam było najlepiej, w innych rodzajach lasu różnie. Pojedyncze prawdziwki, opór sitakow i maślaków nie liczonych. Odpadło 10% robaczywych i w domu kolejne 10% bo dużo robaczywych tylko na styku ogonka z kapeluszem.
(35/h) Początek bardzo obiecujący. Po 10 minutach 27 podróżników. Potem już tylko gorzej. Sporo młodych sitaków ( nie zbierałem i nie uwzględnił w statstyce). W sumie jeden prawdziwek, a reszta to maleńkie i średnie podgrzybki.
(100/h) Dziś trasa po lesie ok. 3 h same podgrzybki młodziutkie. Kilka kań, ale to tylko na koteciki zabrałam 4. Nawet nie było potrzeby iść jakoś bardzo daleko w las, wyłaniały się na każdym kroku z mchu. 😁 Trochę robaczywych, ale to w większości te starsze osobniki więc ogólnie miłe popołudnie czas 10-13
(100/h) Różne lasy, w promieniu 500 m od parkingu, ilośc na godzinę zmienna, aż do bólu kręgosłupa od zginania. Do tego co widać doszedł jeszcze duży kosz i siatka maślaków (ulubione na masełku przez moją kochaną małżowinkę).
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Jesienny podgrzybek (ten na grubych nózkach) trzeba sprzwdzać bo pomimo extra wyglądu zewnętrznego bywają "lokatorzy". Prawdziwek 30% zamieszkały przez "obcych". Generalnie dwa staruszki (66+) ponad 15 kg grzybków. I czego chcieć więcej.
(60/h) 1 prawdziwek (z lokatorami) 4 zdrowe koźlarze, masa podgrzybków, maślaków i sitakò w sporo, ale zbierałem mało. Bardzo dużo grzybiarzy, ale wszyscy z pełnymi koszami
(250/h) Słuchajcie!! Na zakończenie sezonu taka niespodzianka. Niezliczona masa podgrzybka brunatnego ten grubych nogach. Las świerkowy z dużą ilością igliwia. Nie byłem w stanie tego wyzbierać. Takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Na deser znalazłem 15 prawdziwków i poroże jelenia. To mój ostatni wypad do usłyszenia w przyszłym roku. Jakby coś mam zapisane lokalizacje GPS jakby ktoś chciał. Zostało grzybka naprawdę dużo 😀🖐
(50/h) Od niedzieli sytuacja nieco się zmieniła. podgrzybki pojawiły się już w większości lasów, aczkolwiek takiego mega wysypu w jednym lesie, jak w niedzielę, nie trafiłem. podgrzybki wciąż wychodzą młodziutkie, jest nieco więcej średnich. Stan zarobaczywienia na pewno się pogorszył. Byłem wybredny jeśli chodzi o podgrzybki dzisiaj, więc zbierałem jedynie małe grubiutkie, ale i w tym przypadku co piąty był całkowicie robaczywy, a nóżki były robaczywe w 80%. Prawdziwki niestety też robaczywe (nogi prawie wszystkie). Tym razem do kosza trafiło 40 sztuk, pół na pół młodziutkie i starsze.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Jeśli chodzi o prawdziwki sytuacja bez zmian. Przeważnie rosną pojedynczo. Wygląda na to, że nie doczekamy się wysypu prawdziwkowego. Rano, o 7:30 na parkingu minus 2 stopnie. Brrr. Ale na szczęście grzyby jeszcze nie zmrożone.
(10/h) Jak na zakończenie sezonu, jestem zadowolony, wszystkie zdrowe, wyrośnięte. Lasy bardziej iglaste dały mi takie owoce, w liściach nic nie znalazłem.
(80/h) podgrzybki, tylko młode /słoiczkowe/. dwa prawdziwki. wysyp jest wszędzie, na mchu, na igliwiu czy w borowinach, nie ma to znaczenia, starszy las, młodszy las, daleko od drogi /4 km/ czy blisko auta, wszędzie można trafić na rodzinki podgrzybków. Trafiało się czasem na bezgrzybie do 10 min. spacerku ale to traktowałem jako odpoczynek po częstym schylaniu się i przysiadach :) Im dalej w las tym ciszej :). Pozdrawiam.
(5/h) W porównaniu do soboty lipa. W poprzednich miejscówkach zero. 90% zebrane w jednym lesie chodząc slalomem a czasami wokół własnej osi. Rosną młode prawe i aksamitki ale tylko miejscowo i co dziwne w przypadku aksamitek pojedynczo. Uciułaliśmy 25 prawych, 2 kozaki babka, 8 podgrzybków brunatnych (to u mnie rarytas ze względu na zrównoważoną gospodarkę leśną), 57 aksamitków i złotawych. Mnóstwo zostało w lesie robaczywe. Coraz mniej kań, za to wychodzą nadal gołąbki żółte i muchomory czerwone. W drodze powrotnej dla sąsiada torba prześlicznych opieniek na grubych nogach. Rosły przy pniakach w
... szerzej o tym grzybobraniu ...
wyciętym lesie świerkowym. Przegonił nas pracownik, który miał za zadanie wszystko zmielić. I wjechał traktorem z takim ogromnym urządzeniem. Jechał łamał gałęzie i drzewka, cofał i wyrzucał tak drobno zmielone jak śrut. Ziemia po takim przejeździe wyglądała jak na polu a nie w lesie. Nikt już tam opieniek nie zbierze. Zdążyliśmy w samą porę. Mam nadzieję że to przygotowanie pod szkółkę bo żal patrzeć jak zarastało chwastami i trawą. Dzień słoneczny, ludzi trochę spotkaliśmy, w koszykach mieli tylko opieńki. Definitywnie powoli zbliża się koniec. Coś tam się zawsze znajdzie jak się wie gdzie szukać. Ale nachodzić trzeba się sporo. Trzy dni od poprzedniego grzybobrania a liści na ziemi przybyło po kostki. Mniej grzybów a więcej ślimaków. To już prawdziwa jesień w lesie. Pozdrawiam 😊
(100/h) Multum małych podgrzybków. Setki maślaków zwyczajnych, starzy i pstrych. Wszystkie napotkane większe grzyby robaczywe, a najbardziej żal pięknych borowików.
(50/h) Druga fala wysypu w pełni, średni las sosnowy, trawy, piękne podgrzybki. Jednak nadchodzące zimniejsze noce mogą zwiastować koniec tego sezonu, który i tak był bardzo dobry.
(120/h) Przede wszystkim chcę podziękować grzybiarzom: Grzyb82, Miras2 za informacje o miejscowości Trzebień, gdzie w ostatnich dniach odnieśli grzybowe sukcesy. Sugerując się ich doniesieniami wybraliśmy się tam dzisiaj. Cudowne lasy sosnowe, mięciutki mech a w nim niezliczona ilość mniejszych i sporo nieco większych podrzybków. Zebraliśmy dwa potężne kosze. Trafiliśmy też na lasek sosnowo-świerkowy a tam kilkanaście dorodnych prawdziwków. Znajdowaliśmy również maślaki zwyczajne oraz pstre i kilka gąsek. Przyjemna dżdżysta pogoda podkreślała zapach lasu i grzybów.
(40/h) Tu o wysypie jeszcze nie ma mowy. Dominował mały i średni podgrzybek i widać, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Około 20% robaczywe. Ogólnie pojawiał się punktowo, za wyjątkiem jednego rodzaju lasu - wysoki, przy brzegach i suche igliwie. Tu było lepiej. Podobnie wysokie paprocie ale 90% spleśniałych. Z innych kilka prawych, 3 kozaki i sitaki czy bagniaczki, których nie zbierałem.
(60/h) Młode podgrzybeczki, śliczne, czysciutkie, w większości zdrowe. Całkiem sporo starszych podgrzybków ukrytych w trawach, o dziwo też zdrowych! Wpadł też jakiś prawy, kilka maślaków pstrych. W lesie okresowo mżył deszcz, ale bardzo przyjemnie było.
(120/h) Bardzo dużo małych podgrzybków, sporo prawdziwków oraz kozaków czerwonych. Zapewne za kilka dni będzie jeszcze większy wysyp. Zdjęcie niestety zrobiłem jak już większość grzybów się suszyła, więc ilością w wiadrze się nie sugerujcie
(25/h) Głównie podgrzybki, końcówka kań! Większość przemoknięta😱 mamy piękne leśne jesienne kolory, temperatura wręcz porywa do lasu! Wiec korzystajmy 🌲🌳🌲🌲🌳🌿🌿☘🌲 z leśnych uroków🐿 pozdrawiam grzybniętych😁