szerzej:
Takiego zakończenia sezonu nie spodziewałem się. Aż szkoda było z lasu wychodzić, ale brakło koszyków. 3 godziny kręcenia się koło rzeczki i zbieranie, zbieranie i zbieranie. Młody podgrzybek dominował, mało dużych, wyrośniętych okazów. Sama radość.
szerzej:
Cudny czas spędzony w lesie, zamiast na cmentarzu, bardzo dobry do wspominania naszych nieobecnych.
szerzej:
Rano jak zwykle: pobudka, łazienka, kawa, śniadanie, pakowanie. Rzut oka na termometr i kalendarz i już nie jest jak zwykle, same jedynki. Fuu, listopad 😖 Wrzucam do auta akcesoria grzybiarskiego, rower i jadę w tą zimnicę. Na parkingach za Tworogiem o 8 po kilka aut, a na moim jakieś 15. Rower daje mi przewagę, po pół godzinie jestem dalej, niż reszta która zaczęła zdobywać las godzinę wcześniej. Na miejscu okazuje się, że te 3 kilometry od parkingu robi gigantyczną różnicę, podgrzybki prawie same ustawiają się w kolejce do kosza. Mam po 2 godzinach napełnione 2/3, bo grzybki nie są wielkie i wtedy wpadam na pomysł, żeby sprawdzić na oko 12-letni lasek sosnowy. Same blaszkowce, ale na zachodnim skraju jakby podgrzybkowa farma. Cztery skrajne rzędy porośnięte gęsto, szybko dopełniam kosz. Dziwne, tylko te cztery rzędy i nic więcej. W jednym miejscu o szerokości 2-3 metrów podgrzybki sięgają 7 rzędu, patrzę co jest, a to sosny są niższe i wpuściły więcej światła. Ale kto zwraca uwagę na takie niuanse? Teraz rower się przydaje, pakuję pełny kosz i jadę kawałek dalej odwiedzić kolejne "moje" miejsce. Teraz zbieram dla rodziny, dla mnie limit dający się obrobić bez zarywania nocy to jeden kosz. Mam więc spory bonus i jestem przeszczęśliwy, bo podgrzybki rosną jeden na drugim. W domu oczywiście wieczór z głowy, doniesienie piszę o północy, pozdrawiając wszystkich wytrwałych grzyboświrków.
szerzej:
bo co coś znalazłam, to rozdałam po drodze widząc spacerowiczów z turlającymi się pojedynczymi grzybami w koszyku. Dziś gdyby nie data, to patrząc na na główną trasę pieszo-rowerową w Bargłówce i Trachach, można było odnieść wrażenie cofając się do X lat wstecz, że patrzę na pochód pierwszomajowy. Co wytrwalsi zawędrowali na dalsze typowo leśne ścieżki. Niestety byli i tacy, co gdzieś mają leśne dukty i pieszych, w tym wielu z dziećmi, psami, wózkami itp. i zapychali głównym traktem autami, bo ciężko dupy oderwać od siedzenia i się przejść. Dlatego pojechałam daleko, daleko, zaliczając nowe dróżki, w tym takie, gdzie musiałam tachać rower przez las, bo dróżka była bardziej rowem niż dróżką.
3 godziny włóczęgi. Zdążyłam do domu przed deszczem i chyba coraz bardziej lubię swój wehikuł, bo pozwala mi dotrzeć w zakątki, gdzie cisza, spokój i po prostu pięknie.
szerzej:
Witam szanownych grzybiarzy! Dziś udałem się ponownie w już trochę bardziej znany mi kawałek lasu Na Krupskim Młynie. Wybrałem się rodzinnie a co 😎 niech inni też mają ponziej pół dnia przechlapane z czyszczeniem 🤣🤣 a więc tak od 8:00 do 12 w lesie zebrałem 602 sztuki samych podgrzybków i trafił się jeden duży prawdziwek pod dębem gdy wracaliśmy do auta. Rodzinka też nazbierała sporo ale nie będę tutaj pisał o ich wyczynach 😋 niech sobie założą konto to będą dodawać posty 🤣 ludzi w lesie bardzo dużo a aut jeszcze więcej hehe, chociaż powinno być odwrotnie. Wracając do grzybków to rosły w ja godzinach, mchu, trawie, paprociach hmmm... W sumie nie było miejsca w których bym ich nie znalazł. Rosły rodzinkami po kilkanaście sztuk na małym obszarze lub pojedynczo w jakiś zakamarkach lasu. Wypad jak najbardziej udany! Dziś cisza i spokój w lesie jeśli mam nawiązać do ostatniego wypadu i tych wybuchów w lesie co 15 minut 😋 zero strzyzaków, komarów i innych nie lubianych przeze mnie insektów 💪
szerzej:
Bardzo głośno, za głośno trzeba uciekać!!!! Szybki krok i głęboko w las. Cicho, po to tu przyjechałam dzisiaj, pomyśleć, powspominać..... grzyby to tylko dodatek do dzisiejszego dnia. Trzy godzinki szybko minęły. 🍂🌲🍂
szerzej:
... bo z młodnika było żal wychodzić. W małym koszyku było 345. Koszyk XL pomieści sporo więcej (nikt nie miał ochoty policzyć 😁) I jeszcze siateczka. Pewnie zakręciłoby się koło tałzena 🤪 Pełne grzybiarskie spełnienie. Takim zbiorem mógłbym zakończyć ten sezon. Mógłbym, ale jeszcze nie 🤫
szerzej:
Wszystkich świetych - zakaz wizyt na cmentarzu (pewnie i tak byśmy nie pojechali z uwagi na pandemię) no więc co robić? Do lasu! Za daleko w stałe miejscówki tj 230 km od domu i 150 km. Pojechaliśmy za Zawiercie do zupełnie obcego lasu. Ćwierć wiadra grzybków - pewnie jedną suszarkę się zapełni. No niestety musimy pogodzić się z tym, że sezon grzybowy się kończy.
szerzej:
Tak mi się wydaje, że trzeba będzie kończyć sezon jesienny. Dzisiaj pojechałem odwiedzić swój ulubiony las i poszukać prawdziwka. Na początku sprawdziłem miejsce w Rachowicach, które polecił mi znajomy z portalu. Nie było nic więc chciałem pojechać do innego lasu koło tej miejscowości ale droga dojazdowa została zamknięta z powodu remontu. Jakie tam teraz rosną grzyby, których nie ma kto zerwać 😂 I ostatecznie wylądowałem pod Sierakowicami. Przywitała mnie pierzyna kolorowych liści. Zastanawiałem się czy uda mi się coś tam wypatrzeć. Pierwsze wypatrzyłem podgrzybki złotawe. Sprawdziłem kilka i były robaczywe. Postanowiłem nawet się po nie nie schylać. A było ich naprawdę sporo na całym lesie. Przechadzając się po bukowym lesie coś mi się zaświeciło wśród liści. Podszedłem, sprawdziłem a tam śliczny bobasek - listopadówy borowik. Oczekiwania zostały zaspokojone. Potem chodziłem jeszcze po lesie z dylematem czy zbierać czy nie. Tak naprawdę grzybów było jak na lekarstwo. Zostawiłem kilka ceglasi, kilka prawdziwków w dość kiepskiej formie no i te podgrzybki złotawe nawet małe. Na koniec miła niespodzianka. Jak już widziałem samochód spotkałem kilka młodych prawdziwków. Las pożegnał mnie godnie. Odwiedzę go w maju.
szerzej:
wszytko wybrane: (
szerzej:
W bukach klasycznie ceglasi i prawdziwki, ale większość miejscówek pusta. Wśród kilku identycznych jedna zasiedlona prawusami, a inne całkiem puste. Ucieszył mnie kozak czerwony w osikach, na którego pojawienie się czekałem dwa sezony. podgrzybki tylko sporadycznie, ale w modrzewiach regularnie, co odkryłem dzięki niedawnej relacji Dzidka. Obok w sosnach i dębach nic, a w modrzewiach co parę kroków. Jednak bez szału, Krupa bezkonkurencyjna.
szerzej:
Latarki i flashe nie były potrzebne :). Na spokojnie, relaks i odreagowanie. Dużo ludzi, co było do przewidzenia, skoro zamknięte cmentarze, galeria i kina. Gdyby na czasie i nazbieraniu zależało, poleciałbym od razu jak dzik do miejscówki, bylibyśmy z Łukaszem pierwsi. Ale że początek w drugą stronę i powolne "zataczanie" się :), mrowie ludzi zaraz przy wejściu na nią oblazło.. nawet zdjęć nie porobiłem.. jakby ta żółta kamizelka działała na owady (osy:p ) heh.. Wtedy siatka z kieszeni byłaby potrzebna. A tak constans, jak bazylia mawia :) - koszyczek i w drogę powrotną. Towarzysz już dał zdjęcie przy samochodzie. Nie powiem, czuję nogi i ręce, choć tylko 7,8 km przez niecałe 5 godzin. Choćby emeryci heh. Naleję sobie wody do wanny a piwa do szklanki i Wasze zdrowie :)! Aby COVID, nuda i kontuzje omijały. Najgorsze co może być, to 2 tygodnie albo więcej izolacji.. bez lasu, bez przyrody.. Zatem jeszcze raz: ZDROWIA!!!
szerzej:
Kiedy dotarłem na miejsce na wejściu przywitało mnie stado podgrzybków, rosły gromadami po kilkanaście sztuk. W sumie uzbierałem około 100 podgrzybków w 30 min., i nastał zmrok. Dlatego tak żałowałem, że nie pojechałem w to miejsce na samym początku. Przed Krupą byłem w lasach koło miejscowości Koty, podgrzybki rosły w dużych ilościach, ale były tylko same maleństwa. Można było zbierać i zbierać, a w koszyku niewiele przybywało. To był mój pierwszy w tym roku wypad do Krupskiego Młyna, ale chyba nie ostatni.
szerzej:
.... w oddali słychać stukającego dzięcioła. I tak sobie chodziłam i co jakiś czas przykucnięcie aby zabrać grzybka do koszyka. Zdarzały się miejsca gdzie były pojedyńcze, ale i takie gdzie zataczało się ringi i to coraz większe ringi, a do koszyka wpadało po kilkanaście podgrzybków. Nawet natrafiłam dosyć dużego prawdziwka, ale tylko zdolny do pozowania bo cały zajęty (zdjęcie główne). Nie spiesząc się, małymi kroczkami nazbierałam ogółem 265 podgrzybków. Celem mojego dzisiejszego grzybobrania było to żeby się podzielić ze znajomymi. Tych których miałam na myśli zadowoleni z niespodzianki. Zostawiłam sobie parę takich większych do ususzenia. Więc emerytka dzisiaj nazbierała, to co było dla niej oczyściła i teraz się suszą i miała czas aby zrobić doniesienie. Jestem przekonana w 100%, a nawet więcej że ten czas pięknie spędzony. Człowiek oddany pięknej przyrodzie i w pełni zrelaksowany. Pisząc teraz to już nie pamiętam miłego ciężaru koszyka wracając do auta prawie 45 minut. Pozdrawiam wszystkich grzybniętych
szerzej:
p. s 1 rodzynek ostatni w tym roku Octobrus 🤪😜😝
szerzej:
Byliśmy z mężem pierwszy raz w tych lasach pojechaliśmy że względu na dosiesienia grzybarzy.
Bardzo dziękujemy ludziom, którzy kierowali nas na miejsca grzybowe. Mieli po dwa kosze podgrzybków. My skromnie, bo 200 m od parkingu. Mam jeszcze zeszłoroczne.
Musiałam też pamiętać, że należy je przerobić w domu.
Cudowna pogoda i piękny las., czysto bez śmieci.
Pozdrawiamy
szerzej:
Rano usłyszałem od żony - na zakupy jedziemy po południu. Prognozy pogody znowu się nie potwierdziły więc co miałem do roboty. Poszedłem do pobliskiego lasku. Nie miałem, żadnych oczekiwań no może poza kaniami bo te zawsze chętnie przytulę. I zaraz na początku pełne zaskoczenie - nowe stanowisko zieleniatek a dokładnie gąski liściowatej. Super bo to naprawdę blisko mojego bloku. Jakieś dwa lata temu śmiałem się, że idą w kierunku mojego domu i to się dzieje 😀. Zebrałem je a później chodziłem sobie bardzo spacerowo dostrzegając to co czasem umyka podczas normalnego grzybobrania. Pozdrowienia ☺️
szerzej:
pieknie spedzony dzien 😍🥰 w przyszlym tygodniu trzeba bedzie jeszcze powtorzyc 🤪
szerzej:
Tym razem zbieranie było ekstremalnie nierównomierne, 500 metrów nic, a potem nagle kilkadziesiąt sztuk w promieniu 20 metrów. Trafiłem trzy takie miejsca gdzie rósł grzyb przy grzybie, a cała reszta lasu z pojedynczymi sztukami. Generalnie żałuję, że nie rozpocząłem grzybobrania rano, kiedy jeszcze świeciło słońce, tylko zaś musiałem chodzić w deszczu, cyknąłem tylko fotki jak jeszcze nie padało, a potem już w ogóle nie robiłem zdjęć. Niesamowite są miejsca gdzie na 20 metrac rośnie 80 sztuk, a potem przez kilometr nic, te grzyby to jednak wariaty😂. Pozdrawiam wszystkich zbierajcie tak dalej, bo widzę że wszyscy koszą w tych Kaletach i Krupie jak szaleni.
szerzej:
Witam moi mili, dziś postanowiłem wybrać się w nieznane mi dotąd lasy. Pojechałem na Krupski Młyn do lasku obok którego co jakieś 15 minut ktoś detonował jakiś ładunek wybuchowy 😋 jak na wojnie hehe. Chodziłem sobie dosłownie wzdłuż drogi i ciągle wpadało coś do koszyka. Las oceniam na 5+ jeśli chodzi o wygodę dla zbieraczy. Te zamszowe łebki było widać prawie wszędzie 😲 nie ukrywam że obszedłem jakieś 5% tego lasu i taki wynik jaki wam moi drodzy podaje jest na prawdę prawdziwy 😲 sam w to nie wierzę ale to fakt hehehe... Do koszyka wpadło 824 zdrowe podgrzybki od 9:00 do 13:00 bo do tej godziny była super pogoda. Właśnie skończyłem je obrabiać 😔😔 ledwo żyję haha ale warto! Jutro powtórka? Spotkałem dwie sympatyczne Panie,,, hmmm ciekawe czy to jakieś zaprawione w bojach zbieraczki grzybów z naszego portalu czy po prostu zwykle napotkane osoby. Wysyp jest i to duży. Pozdrawiam 🍄
szerzej:
Stwierdziłem, że trzeba coś odmienić. Poszedłem do najtajniejszej z tajnych miejscówek. Tak, są w tych lasach i takie. Tych nie zdradzę:-). Znalazłem tam 60 szt. gąski zielonki zwanej zieleniatką, kilkanaście maślaków pstrych zwanych faryjokami. Rosły też w dużej ilości gąski niekształtne, nie brałem, miejsca brak w koszu. I były, z tych się bardzo ucieszyłem, sarniaki dachówkowate, niech rosną na zdrowie. Jak spojrzałem na kosz to dotarło do mnie, że trzeba jeszcze dotargać do drogi. Przez dwa szerokie, pełne wody rowy, przez krzaczory, wyręby, trawy, na skróty;-) (dały mi popalić ) dowlokłem się resztą sił do mety. Do lasu wchodziłem pierwszy. Dopiero jak wracałem to spotkałem pierwszych grzybiarzy, co ciekawe nie mieli za dużo grzybów, patrzyli na mój kosz z niedowierzaniem. O 6.30 byłem jedyny, wracałem o 12.30 aut na parkingach jak pod hipermarketem:-) Mam nadzieję, że każdy wyjdzie z lasu zadowolony, oderwie się trochę myślami w tych ciężkich czasach. Pozdrawiam.
szerzej:
.... bo wiele spraw do ogarnięcia. Wczoraj byłam na godzinkę w moim tarnogórskim lesie, żeby sprawdzić czy coś się pokazało. Trafiłam w fajne miejsce, koszyk na ziemię i zataczałam "ringi" to w prawo, to znowu w lewo. I tak krążąc zbierałam po kilanaście podgrzybków, prawie w jednym miejscu. Kolejny ruch trochę dalej i to samo. Po godzince w koszyku wylądowało 80 szt. podgrzybka. czyli w moich pobliskich lasach zaczyna być pięknie. Natomiast we wtorek byłam z mężem na Krupie i razem nazbieraliśmy 600 szt. podgrzybka. Las cudny, kolory bajeczne, a przede wszystkim cisza, cisza i jeszcze raz cisza. Pozdrawiam wszystkich i życzę udanych zbiorów.
szerzej:
To było nie planowane grzybobranie. Rano piękna pogoda a miało padać. Sprawdziłem prognozę i zobaczyłem że mam jakieś 4 godziny bez deszczu przed kolejnymi deszczowymi dniami. Po szybkim śniadaniu i kawie pojechałem. Chciało mi się prawdziwków więc padło na las gdzie ich ostatnio nazbierałem najwięcej. I one były w tym lesie. Dość szybko je namierzyłem w takim nieciekawym lesie sosnowo brzozowym. I było ich dużo. Niestety udało mi się wziąć tylko jeden kapelusz z kilkunastu znalezionych. Reszta robaczywa. Chyba się spóźniłem kilka dni. Później jeszcze znalazłem kilka zdrowych. Co do podgrzybków to trochę się zawiodłem. W świerkach kilka sztuk, w sosnach kilkanaście. Dopiero w młodniku modrzewiowym rosły tak jak należy po kilka pod drzewem. Kilkadziesiąt sztuk wypełniło kosz. Szkoda tylko, że trochę obgryzione przez ślimaki. Niespodzianka to ceglastopore, których już dawno nie znalazłem. Chyba poraz kolejny w tym roku się pojawiły. A w lesie cisza i spokój. Nikogo nie spotkałem chociaż kilka aut stało pod lasem. Do usłyszenia ☺️
szerzej:
Temperatura utrzymuje się w normie Jak na razie dzisiaj po przyjeździe z pracy zauważyłem że jest jedynie 7 stopni więc pełnia tutaj niewiele pomoże bardzo dużo biały grzybków pozdrawiam wszystkich grzybiarzy
szerzej:
na kaletach 99% grzybow przyjelo taktyke schowa sie to mnie nie znajdziesz. Ale byl tez ten jeden % ktory wyszedl z zalozenia ze pod latarnia najciemniej 🤔 i ze moze go tym sprytnym sposobem nikt nie znajdzie i tym sposobem laduje na glownym
szerzej:
Mógłbym zacząć w ten deseń: Pojechałem na Kalety.. tam hanyska już, niestety.. Adaś rzecze: nie ma szału.. to nie miejsce dla pacanów.. Pojechałem na Kokotek.. zaraz Teśka wzięła młotek.. No to szybko, hyc na Krupę.. osa chciał mnie kopnąć w doopę.." :) i inne wariacje :). Ale że portal z rzetelności słynie i nie byłoby to zgodne z prawdą, powstrzymam się.. Dobrze wiem, że miło by przyjęli.. Fajnie było, mały korek zjeździe z A4 w Gliwicach (robią barierkę), tak to bezproblemowo.. 2 auta, 3 ludzi, tyle żem po drodze widział na miejscu w Ż... Co innego w Zawadzkim. Było miło.. małe, maleńkie po 100,50 na jednej miejscówce.. reszta po drodze.. koszyk oddany przyjacielowi przed pracą.. plus-minus może być 10-20 różnicy, ale dużo młodych.. sporo spleśniałych.. kapkę robaczywych.. Tak się przedstawia podgrzybkowy obraz.. Postrafiam fszystkich Polaków :)
szerzej:
Piękna złota polska jesień i możliwość grzybobrania w swoich lasach znanych od dziecka. Czy może być coś lepszego ? Grzybobrania były dwa. Wcześnie rano pojechałem z ojcem. Już wjeżdżając do lasu czułem, że będzie dobrze bo widziałem mnótwo rozmaitych grzybów w tym całe stada maślaków sitarzy. I jak ruszyliśmy do lasu to szybko zaczęły się pojawiać młodziutkie podgrzybki. Na początku pojedyncze a później grupowo. Pomyślałem sobie że wiadro które miałem zapełni się w godzinę. Wiadro ponieważ nie wziąłem z domu swego kosza bo nie za bardzo liczyłem na liczne zbiory. Okazało się, że chyba trafiliśmy na początek wysypu w tym rejonie bo nawet ludzi nie było za dużo. Ale nie rosły wszędzie równomiernie. Ku mojej radości dużo znalazłem maślaków pstrych zwanych w tej okolicy hubankiem. Nigdy wcześniej nie udało mi się znaleźć tyle tych uroczych grzybków. I jeszcze jedna bardzo ważna dla mnie rzecz - znalazłem pokrajanego borowika sosnowego. Czyli wiem, że dalej tam rosną i mogę tam ich szukać. Po niecałych trzech godzinach wróciłem do domu, zostawiłem ojca i wziąłem córkę. Pojechaliśmy do innego lasu. Tam również sporo podgrzybków i maślaków pstrych. I to co mnie ucieszyło najbardziej - koźlarz pomarańczowożółty. Córka na początku miała problem ze znajdywaniem, ale jak jej się oczy przyzwyczaiły to zbierała na równi ze mną a czasem nawet te które przegapiłem. To był bardzo fajny dzień. Polecam wyprawę na Jurę a szczególnie do Złotego Potoku. Las tam w tej chwili to pełna paleta barw. Jest przepięknie. Pozdrawiam ☺️
szerzej:
Strzyżaki - chciały mnie zjeść. Nie pomógł Mugga insect repelent - wygląda jakby im się ten preparat podobał.
Pozdrawiam.
szerzej:
Dzień piękny i szwedanie się po lesie naladowalo akumulatory, aż żal było wracać do domu. Młode ceglasie jeszcze dają nadzieję. Pozdrawiamy wszystkich, a szczególnie Bazylię, juz widziałam wpis, przy którym wypadamy bladziutko 😘