szerzej:
Pomimo 59 prawdziwków, nie mogę powiedzieć, że jest jakiś wysyp. W większości rosną pojedynczo, prawie brak śladów pociętych (a przecież wczoraj była sobota!). Myślę, że bez znajomości miejscówek, trudno osiągnąć taki wynik, bo spore połacie lasów całkowicie bez prawdziwków. Czy pojawi się prawdziwkowy szturm? Nie wiem, nic na to nie wskazuje na razie. Jedyną nadzieją są niezliczone ilości sitarzy (sporo młodych), a prawdziwki im z reguły towarzyszą. Zobaczymy jak będzie.
Natomiast podgrzybki jak szalone. Też nie wszędzie są, ale myślę, że nie powinno być problemu z wypełnieniem naczynia. Większość malutka, ale są też średnie (nie zbierałem). Uwaga - 90% nóżek robaczywa. podgrzybki z reguły robaczywieją przy samej główce, więc zwracajcie na to uwagę. Ja brałem same główki, bo po co potem w domu się męczyć. Sporo było też całkowicie robaczywych.
Generalnie wyjazd udany, piękne lasy, chociaż coraz bardziej wycinane😞. A teraz chyba dostali jakiś nowy sprzęt, bo strasznie pościnane gałęzie - trudno się chodzi.
Rano o 7:20 tylko 1 stopień na plusie. A samochodów mnóstwo. Później zrobiło się ciepło, nawet chyba za ciepło😉.
szerzej:
Do mojego doniesienia załączam fotkę podgrzybka tęgoskórowego. Pierwszy raz znalazłem okaz tego gatunku. Szkoda, że ktoś go wyrwał i rzucił w jagodnik. Pozdrawiam
szerzej:
Same podgrzybki prawie same do słoiczków pierwszy wypad w tym roku całkiem nieźle
szerzej:
... lekka mgiełka i słońce przebijające się wśród drzew. a co do grzybów: 14 ślicznych borowików, do tego podgrzybki i kozaki. we wtorek uderzam okolice studzianki (jeśli noga będzie "podawać" jak to mówi rafał majka). bo to jakieś 18/19 km w jedną stronę. zobaczymy. z przemkowskich lasów raportował - nierob.
szerzej:
Darz Grzyb!;-) 24 października 2020 roku. Przyjechaliśmy ponad godzinę przed wschodem Słońca. Na miejscu parkingowym były już dwie ekipy grzybiarzy. Razem z Sylwią i Andrzejem, cichutko, na palcach, wyruszyliśmy leśną drogą na grzybowego walca. Przypomniały mi się kultowe grzybobrania z dziecięcych lat za Zieloną Górą, kiedy to z paczką grzybiarzy starej szkoły wędrowaliśmy przy świetle Księżyca w najbardziej niedostępne zakątki Bytnicy, Budachowa lub Pliszki. Na drodze wyrosły muchomory czerwone, a tuż przy jej skraju świeciło się mnóstwo maślaków zwyczajnych. Kiedy doszliśmy po niecałej godzinie na nasze wymarzone lasy podgrzybkowo-prawdziwkowe, rozpoczęła się ceremonia wschodu Słońca. Na pierwszym planie pojawiła się poranna mgła – mistrzyni budowania ezoterycznego nastroju. W parze z obfitą rosą i wilgocią po nocnych opadach deszczu, przy akompaniamencie rozproszonych promieni słonecznych, byliśmy świadkami czegoś mistycznego i niezwykłego. Wilgoć przepełnia jesienny las. Mamy uczucie świeżości, rześkości i ulotności piękna, namalowanego i mistrzowsko ukazanego przez mistyczne Bory Dolnośląskie. Poranna hipnoza trwa w najlepsze. To są takie momenty, kiedy nie wiadomo, co oglądać lub za czym się rozglądać. Dusza grzybiarza rozkazuje wypatrywać grzybów, a pozostałe jeszcze w sercu resztki genów po przodkach, dla których las był domem i schronieniem, nakazują patrzeć na las i upajać się baśniową odsłoną Borów Dolnośląskich, jaką przygotowała Leśna Świątynia. Po monumentalnym i czarującym, porannym widowisku, w końcu zaczynamy wypatrywać charakterystycznych, brązowych kapeluszy w igliwiu, mchu i wrzosach. Pierwsze kilkadziesiąt minut wyszukiwania grzybów rozwiewa nam wszelkie wątpliwości. Nareszcie ukształtował się jesienny wysyp grzybów 2020. Spóźniał się mocno, ale w końcu wystartował w wielkim, podgrzybkowym stylu!;)) Rozpoczynamy najwspanialsze w tym sezonie grzybobranie. Po miękkim podłożu chodzi się jak po dywanie perskim, a co chwilę wystają z jego wnętrza przepiękne podgrzybki. Rosną masowo, znajdziesz jednego, za chwilę widać drugiego, trzeciego, czwartego… dziesiątego i tak dalej. Marzenie o wybitnym grzybobraniu w tym sezonie zaczyna się właśnie spełniać i realizować. Cała nasza trójka jest onieśmielona tym, co przygotowały nam kultowe Bory Dolnośląskie.;)) Im głębiej w Bory, tym obfitsze zbiory. Do zespołu igliwia i mchów dołączają porosty i inne rośliny budujące i stopniujące nastrój grzybobrania. Wśród nich wystają jesienne, czarne łby, które są kwintesencją grzybowego szaleństwa, uroku i magii. Całość uzupełniają i upiększają wrzosy. Także wśród tych wrzosów, dyskretnie wystają podgrzybkowe kapelusze, które zbieramy do naszych koszyków. Przy drogach i wzdłuż duktów mijaliśmy setki maślaków zwyczajnych, a jeden z nich rósł na straży lisiej lub innego zwierza nory. Czuliśmy, że Bory przygotowały nam jeszcze większe niespodzianki, a ich znalezienie to tylko kwestia czasu i wejścia jeszcze głębiej w hipnozę lasów… I nie pomyliliśmy się. Zaczęły się prawdziwki. Pochowane, często rosnące w samotności, ale też w duetach lub tercetach. Zdrowe, masywne, niektóre z długimi trzonami, inne zaś pękate z charakterystycznym, beczułkowatym lub maczugowatym kształtem “nogi”. Takich widoków nam trzeba było! Tego brakowało tej jesieni! Wysyp jesienny nie ma sobie równych, choćby nie wiadomo jak obfity byłby wysyp letni. Podczas jesieni panują komfortowe temperatury, a złociście mieniące się liście i wilgoć lasu to raj dla grzybiarzy. Żadna pora roku nie daje takiej mocy grzybom do wzrostu co jesień! Zbieraliśmy perfekcyjne prawdziwki i podgrzybki, z których tylko nieliczne sfotografowałem, gdyż rosło ich zbyt wiele, aby znaleźć czas na pstryknięcie i uwiecznienie wszystkich na fotografiach. Wybierałem te, które wyglądały najbardziej fotogenicznie w drodze subiektywnej selekcji. Trzeba było bardzo ostrożnie i wolno chodzić, ponieważ niektóre grzyby wychylały jedynie jakąś dziesiętną część swojego kapelusza, chowając swoje grzybowe, delikatne ciałko w grubej warstwie ściółki. Chodziliśmy jak na szczudłach, pozytywnie podminowani i kompletnie oczarowani cudownością Borów Dolnośląskich. Nim na dobre rozpędziliśmy się w amoku i szaleństwie grzybobrania, zauważyliśmy, że pojemność koszyków kurczy się w sposób zagrażający wypadnięciem najwyżej znajdujących się grzybów. Trzeba było podjąć szybką decyzję. A zatem wracamy do samochodu, aby pozostawić w nim zebrane skarby i wrócić na drugą rundę. Weszliśmy na szerokie, wygodne, piaszczyste drogi. I ponownie rozpoczęła się dolnośląsko-borowa, fenomenalna hipnoza lasów! Złote liście brzóz na tle głębi lasu i chwilami przepływające ciemne, złowieszcze, ale tylko straszące chmury, wykonały jesienne widowisko, które oglądaliśmy z wytrzeszczonymi oczami. Przyszedł czas kilkuminutowego odpoczynku i pstryknięcia zdjęć prosto z lasu z fenomenalnym zbiorem jesiennych grzybów. Dochodziła dopiero godzina 12, a my już zagrzybiliśmy się po uszy. Chociaż koszyki były bardzo ciężkie, duma mało nas nie rozsadziła z radości i szczęścia. Cały rok czekamy na takie momenty!;)) Jeszcze tydzień temu wydawało się, że takie widoki będą w tym sezonie utopią i pozostaną w sferze marzeń. Jednak marzenie urzeczywistniło się, a grzyby – jak zaczarowane – wyszły z “podziemi” obficie darząc naszą zbzikowaną na ich punkcie trójkę.;)) Gdy przyszliśmy do samochodu, inni grzybiarze też już nadciągali ze swoimi zdobyczami. Praktycznie wszyscy byli maksymalnie zagrzybieni, zadowoleni i z radością przeglądali zbiory. Szykowali się do drogi powrotnej, ale nie my. Opuścić las tuż po południu to propozycja nie dla nas.;)) Zapakowaliśmy nasze wspaniałe grzyby do bagażnika, posililiśmy się, łyknęliśmy po filiżance gorącej kawy z termosu i popatrzyliśmy ponownie w stronę lasów. A tam niewidzialne, ale słyszalne głosy zaczęły nas wzywać… Chodźcie, chodźcie, chodźcie… Nie było już odwrotu. Magnes Borów Dolnośląskich włączył maksymalne przyciąganie, któremu poddaliśmy się bez stawiania nawet najmniejszego oporu i wcale się tym nie przejęliśmy. Rozpoczęło się ponowne szaleństwo grzybobrania. prawdziwki i podgrzybki – jak malowane – czekały na nas. Chyba dostaliśmy wypieków na twarzach, bo zrobiło się nam bardzo ciepło. Szliśmy pomału i co chwilę schylaliśmy się po kolejne cudowności podgrzybkowo-prawdziwkowego świata. Grzyby ponownie pokazały nam, że nadszedł ich czas i rosną w dużych ilościach. Po kilku godzinach, nasze kolejne pojemniki ponownie zapełniły się cudownymi grzybami. Słońce szybko zaczęło obniżać pułap nad horyzontem, a w lesie zbliżała się złota godzina, tym razem wieczorna. Zrobiło się bezchmurnie, wiatr całkowicie ucichł. Nieliczne ptaki przestały śpiewać. To oznacza, że budzą się leśne, nocne duchy Borów Dolnośląskich i wszelkie stworzenia astralne lasów. Teraz będą odprawiać starosłowiańskie rytuały na cześć bóstw lasu.;)) Las zasypia, energia przygasa, ale w koronach drzew tli się żywioł Borów Dolnośląskich, którego byliśmy w tym momencie częścią… Do samochodu wróciliśmy godzinę po zachodzie Słońca. Nikogo już nie było. Jeszcze raz uwieczniliśmy na zdjęciach cały zbiór grzybów, złożyliśmy pokłon i hołd lasom, które obdarowały nas rewelacyjnymi grzybami, zaczarowanymi krajobrazami i oceanem dostojeństwa Borów Dolnośląskich.;)) Całą relacja dostępna pod linkiem: https://www. lenartpawel. pl/hipnoza-urok-i-magia-epickie-grzybobranie-w-borach-dolnoslaskich. html
szerzej:
Przyjazd na miejsce wcześnie rano w ciemnościach, na parkingu już stały trzy auta. Grzybiarze czekali na świt jak sprinterzy w blokach na bieżni na dźwięk startera. My założyliśmy latarki czołowe i poszliśmy w ciemność... na swoje miejsca. Po sforsowaniu ok 4 km zaczęło świtać, pierwsze promienie słońca ukazały ferie niesamowitych barw tych wspaniałych lasów. Ze ściółki wychyliły swoje czarne łebki pierwsze podgrzybeczki my sięgnęliśmy po noże i rozpoczęła się rzeź. Po dłuższej chwili w ściółce schowany skrzętnie w mchu pierwszy prawdziwek nie umknął uwadze i skończył w koszyku. Ok 12 zabrakło miejsca w koszach i w rezerwowej torbie parcianej więc zarządziliśmy powrót do auta na przerwę. Grzyby wylądowały w skrzynce, rezerwowym koszu w bagażniku. Ok 13.30 jako ze pogoda była przepiękna, a wszyscy uwielbiamy włóczyć się do upadłego po lasach, ponownie uderzyliśmy w leśne ustępy. Prawdziwki paradoksalnie zdrowiutkie natomiast podgrzybek zdarzał się zaczerwiony lub zaatakowany przez skoczogonki. Wycieczka przednia grzybki dopisały w końcu, warto będzie powtórzyć w tygodniu wycieczkę do tych lasów.
szerzej:
3 godziny w lesie i 3 godziny obierania. Na ten rok wystarczy
szerzej:
Dalej masowo rosną kanie, młode, większe i ogromne. W jednym miejscu naliczyłam 20. Poza tym widziałam kilka maślaków zwyczajnych i dużo wykluwających się z igiełek muchomorów czerwonych. Dalej dużo niejadalnych. Na dzień dobry złapał nas deszcz a później już było cieplutko i słonecznie. Piękny dzień, nawet niewielu ludzi widziałam mimo kilkunastu samochodów przy drodze. Pojawienie się miejscowo młodych prawych w różnych miejscówkach daje nadzieję na kolejne dni. Pozdrawiam 😊
szerzej:
... trafiłem na taki okaz borowika sosnowego (średnica kapelusza 17/19 cm). w sumie 11 sztuk prawych (wszystkie zdrowe). jak tak dalej pójdzie (licznik rośnie o 1-2 sztuki więcej - co wędrówka do lasu) to... tak do końca grudnia z 20 sztuk za jednym podejściem znajdę... podgrzybki trafiają się po kilka, kilkanaście sztuk. w mchu ale także samo igliwie. wszystkich napotkanych nie zbierałem (tylko tak dla urozmaicenia) do tego kozak pomarańczowy i brązowy. w lesie matka natura zaczęła wyświetlać bajkowe, jesienne filmy. i to w kolorze! z przemkowskich lasów nadawał - nierob.
szerzej:
podgrzybki są tak małe, że trzeba naprawdę wytężać wzrok i zginać kark. Ludzi, jak na tak niewielki las, całkiem sporo. Niektórzy podwozili się samochodami w sam środek lasu, a co tam, kto zmotoryzowanemu zabroni... Dzisiejsze grzybobranie było wyjątkowe nie ze względu na zbiory, bo te nie powalają, ale z uwagi na leśne spotkanie ze stadem kilkunastu łań i dwóch ogromnych byków z fantastycznym porożem. Wypadły na mnie z trzaskiem łamanych gałęzi wprost w gęstwiny. Odległość - jakieś 50 metrów, stanęły jak wryte, po czym z gracją ruszyły w swoją stronę. Widok niesamowity! Wow!
szerzej:
Pierwsza wizyta w tych lasach, grzybów całkiem sporo, trochę robaczywych zostało.
szerzej:
Pogoda cudowna na leśne spacery, nawet "bez grzybów".
szerzej:
tegoroczna jesień przypomina tę z 2016 roku. tak samo spóźniona/ przesunięta w czasie (co widać po drzewach - dopiero nabierają jesiennych kolorów tak naprawdę). tak samo we wrześniu katastrofa jeśli chodzi o grzyby. i również w ostatniej dekadzie października las się "obudził". różnica jednak jest: 4 lata temu właśnie około 20.10 - zaczął się spóźniony wysyp borowika. w tym roku... no szkoda gadać. i pisać. dwa dni temu 8 sztuk, dzisiaj 10. większość młode. do tego trochę podgrzybków. na i przy ścieżkach. oczywiście mnóstwo maślaków, kań (których nie zbieram), ale chciałoby się - wiadomo czego! no cóż, jeszcze jakieś nadzieje są (bo i prognozy fajne). zobaczymy. z przemkowskich lasów donosił - nierob.
szerzej:
Pojechałyśmy do lasu we dwie, moja mama lat 85 i ja 60 plus. Piękny spacer, grzybków nie specjalnie dużo, ale zdrowe. Pozdrawiam
szerzej:
W lesie byłem Ok 12:30, wiec raczej pusto. Pogoda piękna, wilgoć jest, zatem liczę jeszcze na wysyp. W czwartek planowane okolice Wołowa/Środy Śląskiej - ktoś może polecić miejsce z czystym lasem (moj debiut w tamtym rejonie). Relacja oczywiście będzie :)
szerzej:
brunatnych, 2 kozaki babka, 1 siedzuń, 1 kurę. Wzięliśmy też kilka garści młodych opieniek - nieliczone do statystyki, bo można ją mocno podkręcić a wiadomo jak się zbiera opieńki. Rośnie dużo gołąbków żółtych i czerwonych oraz mnóstwo rozmaitych blaszkowych oraz moje ukochane muchomory czerwone, niektóre pozbawione kropek. Podsumowując grzybów nie ma. Jak ktoś nie ma miejscówek a co gorsza myśli że wejdzie w las i w godzinę natnie to się grubo myli. Chyba że chodzi o opieńki. Od soboty nie zauważyłam jakiejś poprawy. Tam gdzie nie było grzybów nadal ich nie ma. Fakt dzisiaj więcej prawych i więcej młodych, to samo czarne łebki ale rosną tylko miejscowo. Najważniejsze że dzień wykorzystany na maxa, długi spacer w słoneczku, choć rano było tylko 3 stopnie i białe dachy. Wszystkie znaki wskazują że wysypu już nie będzie, choć prawe są teraz w tych miejscach gdzie były pod koniec sierpnia. Więc może jeśli pogoda pozwoli wyjdą też tam gdzie były we wrześniu. Brak grzybów ma za to jeden ale wielki plus - brak rozdartych pseudogrzybiarzy kopiących wszystko co spotkają. Pozdrawiam wszystkich którzy kochają las 😊