szerzej:
ratowała piękna pogoda i udane zbiory. Najwięcej grzybów można było znaleźć w dość wysokich trawach, jagodach i jeżynach. Jeśli pogoda się utrzyma to będzie jeszcze co zbierać.
Pozdrawiamy
szerzej:
Ludzi także mnóstwo.
szerzej:
Zaraz zaznaczę, że dzisiaj niestety nie będzie fotek z lasu. Po prostu robić mi się ich nie chciało. Nie żebym narzekała, ale codziennie w lesie i na grzybobraniu- można troszeczkę czuć się zmęczonym. I tak od samiutkiego rana lasek mój kochany zaczęłam obchodzić. Na początku - rozczarowanie. Brak w lesie jakiegokolwiek grzyba. Po jakiejś tam chwili- jest pierwszy piękny na grubej nodze podgrzybek. Rosły one sobie w lesie bardzo rozrzucone. Trudno było określić, gdzie najlepiej ich szukać. Tak, że las okrążałam jak jakiś krążownik. Największa ich ilość w jednym miejscu dzisiaj znaleziona to szt. 4. Dodatkowo w miejscu, gdzie- jak rosną- to borowiki zbieram- np. ostatnio- dziś po raz pierwszy w tym lesie znalazłam dwa piękne i zdrowiutkie rydze. Później w odleglejsze krańce lasu się wybrałam, a mianowicie pod brzózki. A one kochane skarby dla mnie dzisiaj miały 14 młodziutkich przepięknych, na grubaśnych nóżkach koźlaków. Cudne one były, skrzętnie przed obcym wzrokiem pochowane. Ja już wiem, gdzie spojrzeć, i jak ich poszukać. Radość z tych koźlarzy była przeogromna. Każdy przytulony, ciepłym słówkiem obdarzony. I tak ma przecudnym spacerze powolnym, a to się nachylając, a to gałęzie chcące oczy wdłubać odgarniając, a to między krzaczorami się przeciskając, upłynęły mi w lesie niespełna dwie cudowne godziny. podgrzybków zebrałam, pięknych i zdrowiutkich 44 sztuki. Wagowo całe bractwo złożyło się na 1,25 kg. Wszystkich serdecznie i cieplutko pozdrawiam :)
szerzej:
Coroczny wyjazd "rytualny" z sąsiadem do jego miejscówki sentymentalnej. Grzyby są nie tyle ważne co odbycie obrzędu odwiedzin. Tegoroczny był najsłabszy od kilku lat.
szerzej:
.... tylko trochę do mieszanki grzybowej na bieżące użycie. Strach pomyśleć co będzie działo się w weekend, oby tylko nie zastać zdewastowanego lasu. Miłego pobytu w lesie i obfitych zbiorów życzę wszystkim Grzyboświrkom.
szerzej:
Pełno aut, pogoda dopisała to najważniejsze! Pozdrawiam Grzyboświrków! Monika
szerzej:
Ten sam las, klimat nieco inny. Słoneczko pięknie przyświecało, podgrzybki do wzrostu wybrały miejsca przeróżne. Rosły w mchach- tylko ukryte głęboko łebki było widać. Zbierałam i w jagodzinach, w trawach wysokich, a znalazły się i tacy bohaterowie, co uwagi na bezpieczeństwo nie zwracały, i rosły rządkiem na drodze. Te co na tej drodze zebrałam- na suchutkim podłożu rosły sobie właściwie gęsiego. Tak idąc do przodu, chyba z 10 uzbierałam. Oczywiście i dzisiaj w lesie spotkałam w wielkich ilościach maślaki pstre- je na nie mówię miodówki- młodziutkie- nie zbierałam. Odwiedziłam bez wielkiego przekonania- kilka zagajników- jedynie dla ich niepowtarzalnych widoków. Prawie gołe brzózki, pod stopami kolorowe liście, dodatkowo upstrzone różnymi blaszkowcami. Tak sobie tylko pomyślałam- weź człowieku w w tym meksyku poszukaj choć jednej kurki. Kilka mimo wszystko jednak znalazłam. W lesie cudowny spokój, żadnych grzybiarzy- choć na parkingu stał już dwa samochody. Ciepło tak cudownie było, że idąc śladami grzybowych, powoli warstwy odzieży do plecaka chowałam. Przepiękny spacer sobie dziś zafundowałam, a i zbiór przeszedł moje oczekiwania. Będzie i suszenie i marynowanie. Cieplutko całą zakręconą brać grzybiarską pozdrawiam. Tak coś mi się wydaje, że te ciepłe dni i noce spowodują sezonu przeciągnięcie ku naszej radości :)
szerzej:
A to wcale nie jest takie oczywiste. Las obok lasu, a ich wzrost nie do przewidzenia. I dzisiaj ja też w lesie tak miałam. Po przedwczorajszym- szybkim rekonesansie- byłam święcie przekonana, że będzie w lesie rósł grzyb obok grzyba. A tu niespodzianka. podgrzybka po prostu nie ma. Czasami zdarzyło się jakiemuś wyrosnąć, a to tak mi wyglądało, jakby grzybnia gościa na przyszpiegi wytypowała. Wyrósł taki, na grubej i wysokiej nodze i się dookoła rozgląda- jak to w lesie wygląda. Dalej podziemnymi kanałami widomość nadana; chować się, lub hurtem wyskakiwać. I bądź tu człowieku mądry co one tam pokątnie sobie postanowią? Dziś były tylko "czujki" rosnące gdzie nie gdzie. Udało mi się ich w lesie wypatrzeć sztuk 12. Dodatkowo domaszerowałam kawałek i sąsiedztwem brzózek się zainteresowałam. Jak na ich ilość- niewiele rosło sobie, to się całkiem spisały. Koźlarze piękne na jednej nodze posadowione w ich towarzystwie występowały. Tych zuchów uzbierałam sztuk 6. A najlepsze na koniec sobie zostawiłam. Borowiki- szlachetne, piękne pod moimi dosłownie wyrosły stopami. Po prostu w dół spojrzałam i aż z zachwytu zaniemówiłam. Rosły sztuki 3 jeden zroślak i jeden solista. Zachwycona byłam, bo to znaczy, że znowu można zacząć na nie liczyć. Dodatkowo do palców mi się przykleiły maślaczki soliści w ilości 6 szt. Oj będzie z tego towarzystwa ambrozja dla podniebienia- pyszna pizza. Było czy nie niespełna dwie godzinki w lesie. Spacer, oczu wytrzeszczanie, zdziwienie brakiem podgrzybka, a prawdziwka pojawieniem- wszystkiego dziś w lesie doświadczyłam. Wszystkich grzybo-zapaleńców serdecznie pozdrawiam :)
szerzej:
się znaleźć prawdziwków. Jeszcze dodam, że w lesie sporo wilgoci, niektóre grzyby spleśniały. Las sosnowy z domieszką brzozy niekiedy dębu. W tym tygodniu powinien być wysyp podgrzybków. Trzeba sprawdzić jak radzi sobie Puszcza Notecka. Pozdrawiam serdecznie wszystkich Grzyboświrków
szerzej:
w pięknej cichej okolicy całe dwie godzinki- a efekt tych wysiłków nawet nie zakrył dna koszyków. Uzbierało się ich może i z 50 szt, ale to były takie octowe maluchy, że ledwie w tych koszach było je widać. Krótka piłka i decyzja jednoznaczna- zmiana lasów. Też oczywiście bliskość Nowego Tomyśla, ale już z zupełnie innej strony. Godzina 11 meldujemy się w lesie. Miały być zagajniki, bo nie liczyliśmy na podgrzybki. Udało nam się kilka z nich spenetrować, i tak powiem- znalazłam borowika przepięknej urody oraz 6 pięknych dorodnych koźlaczków. Jakoś tak nam się stało, że jak już z zagajników się wydobyliśmy- trafiliśmy na las- las- sosna wysoka, mech, piaszczyste łachy, a tam podgrzybków od groma. Dosłownie jak pod stopy spojrzałam- jednego widziałam, ale przy pokłonie wyskakiwały jak z procy wszystkie pozostałe. Potrafiło ich w jednym tylko miejscu rosnąć nawet do 20 szt. Kosz jako znak rozpoznawczy na ściółce stawiałam, a ja w kółko się kręcąc te ślicznoty z podłoża wyciągałam. Co dziwne- wszystkie jak jeden mąż na pięknych grubych nogach, a co do kapeluszy to te były jasne- prawie żółte, czy beżowe, a inne ciemno brązowe. Sporo grzybków w lesie zostawionych- pognite nóżki, jak i kapelusze. Dopiero co się pojawiły, a już podgniwają. Tak obfitował w zdobycze jeden jedyny kwartał lasu. W innych- gdy poszliśmy sprawdzić- to i owszem od czasu do czasu coś udało się znaleźć. Dodatkowo- z jadalnych- piękne młodziutkie miodóweczki- nie zbieraliśmy, oraz całe rzesze pięknych wyrośniętych maślaków- też zostały w lesie. Tak na upartego, gdyby je wszystkie wyzbierać to by wyszły pełniutkie trzy kosze na osobę. Ja oczywiście zawsze jakieś mam kłopoty- najczęściej z cywilizacją. W lesie wyjmuję smarta, by zdjęcia porobić, a on mi komunikuje- " brak dostępu- jakiś błąd" i po zdjęciach. Dopiero jadąc z powrotem do domu udało mi się badziewie uruchomić- stąd fotka na parkingu. Wyjazd i całe nasze grzybobranie cudowne po prostu. Las, zero ludzi, cudowne powietrze. Były momenty, że stawaliśmy na leśnych drogach i w głowę zachodziliśmy jaki las na spacer dalszy wybrać. Taki po prostu "leśny zawrót głowy". Uwielbiamy te lasy, za ich różnorodność, piękno, ale i za kapryśność. Utrafić w miejsce zbioru- to czasami jest sztuka. Właściwie jeden parking tylko zaliczyliśmy, i tak w kółko się kręciliśmy. Moje zbiory dzisiejsze to 4,60 kg maleńkiego, a na koniec ciut większego podgrzybka. podgrzybka. Spokojnie mogę napisać, że ilość dziś zebrana to 500 sztuk. Tyleż też schylania. Cudownie spędzone chwile z lasem i tymi pięknymi podgrzybkami, które podczas naszego pobytu ciągle zajmowały nam ręce. Wszystkich Was serdecznie i cieplutko pozdrawiam :)
szerzej:
Napisać nie mogę, bo bym skłamała, że lasami dzisiaj ja się zachwycałam. Na nic zupełnie nie miałam ani minuty czasu. podgrzybki- tyle stwierdziłam najchętniej rosły w igliwiu i szyszkach. Tam gdzie mchy urocze, deszczem nasączone, lub składowiska gałęzi samopas pozostawione- tych maluchów nie spotkałam. Rzecz na tyle miałam utrudnioną, że one dzisiaj nie rosły tak jak ja zapamiętałam w niektórych miejscach były ich małe wysypiska. W jednym jak się schyliłam i pokręciłam, to znalazłam 10 szt. Koźlarze natomiast, te na skraju lasu pod rosnącymi tam brzózkami wypatrzyłam. Do tego parę pokłonów po kultowe maślaczki, parę zajączków i szybki wymarsz z lasu. W lesie w pewnym momencie coś rudego zaczyna mnie dokładnie śledzić. Lis- oczom nie wierzyłam, i nawet na pomysł, żeby foto mu strzelić nie wpadłam. Dzisiaj było w lesie b. krótko, lecz treściwie. I to ta treść tak naprawdę mnie cieszy. Teraz mam znowu dylemat- jakbym tak troszkę dalej chciała się przejechać, to one ze sobą nie miały żadnego drogowskazu. Skąd przywędrowały, z której strony, ze wschodu, a może z zachodu? Mam nie mały dylemat. Krótko było, ale marzenie się spełniło- na razie w takim minimalnym stopniu. Popatrzymy, zobaczymy jak w czaso- przestrzeni sprawę będą się rozwijały. Uściski i pozdrowionka z mych stron dla Was Wszystkich przesyłam :)