szerzej:
Las jest piękny i niesamowicie pachnie. Jak się robi wszystko dwa razy wolniej, to wrażenia są niesamowite, widać niewidzialne dotąd szczegóły. Ludzi w lesie tyle, że musiałem robić zmyłki, żeby nie ujawniać dobrych miejsc. Na szczęście udało się i mogłem spokojnie część dalej. Najgorszy był powrót na parking, z pełnym koszem i torbą na dodatek. Ledwo żywy z pełnym koszem i torbą wypełnioną czubajkami doczołgałem się do auta, klnąc na chamów, którzy bez żenady jeżdżą po całym lesie. Czemu Straż Leśna nie sypie mandatami, obłowiliby się niesamowicie. A ja będę miał tragiczne zakwasy, które nie dadzą mi zapomnieć o dzisiejszym szczęściu.
szerzej:
Korzystajcie z telefonu, nie musi pół powiatu słuchać waszych wrzasków. Wiem że aktywni użytkownicy tego portalu o tym wiedzą, ale może trafi ta uwaga do tych co w lesie nie są za często, a przez całe dzieciństwo słyszeli "zachowuj się nie jesteś w lesie" i kiedy do lasu trafią.......... Pozdrawiam i przepraszam urażonych. Wiem stary zgred ze mnie.
60+. na szczęście już lekko głuchy, tym z dobrym słuchem współczuję.
szerzej:
Albo też parafrazując kolegę z Sosnowca, co w domu nie siedzi: "Pobyt krótki, w domu smutki.." :) Ponieważ nie ma co obierać heh. Rodzinna impreza była (43 r.), trochę %%% (nie, nie kompozytor.. jakieś kraje norweskie:p ), jajka po 10 szt zgarnęły siostry, chyba rydza na masełku sobie zrobię, bo z durszlaka ktoś się już ucieszył.. Z drugiej strony, gdyby zmienić zakres postronka w przeciwną stronę do 2,5 km, też by nie było źle - ostatnie zdjęcie od kuzyna, te same godziny. Tak to już jest.. nie narzekam :). Bywajcie.
szerzej:
Po obiedzie wybrałem się na krótki spacer po lesie. Że u nas grzybów bardzo mało więc poszedłem z małym wiaderkiem. No i miałem rację. Wiaderko w połowie puste lub jak kto woli pełne. Ale na koniec 10 dorodnych sarniaków. Szkoda tylko że ludzie którzy ich nie zbierają wyjmują je z ziemi i wyrzucają. No ale cóż. Ludzi nie naumisz niestety. No ale flaczki z sarniaków będą 🥳
szerzej:
Ale pomijajac ten aspekt dzien piekny pogoda super czasem nawet za cieplo strzyzakow nawet duzo nie cielo. Spacer tam gdzie ostatnio plus odkrywanie nowych miejsc 🥰. No i super spotkanie w srodku lasa z Trio 😁 postali pogadali grzibkow troche pozbierali i zabrali sie do powrotu do autka 🥰🤗. Dzien zaliczam do super udanych no i w droga powrotna zaliczyli na obiad Gierkrówka po pysznym burgerku 😍. Grzybkow ja zebralem 410 szt ( w wiekszosci maluszki) w 4 godzinki 40 minut kolega mial okolo 250 ale on to jeszcze mocno wczorajszy byl i pierwsza godzine to mu pot oczy zalewal 😂🤣🤣🤪😜😛. Na pewno sie jeszcze w ktorys dzien wybiore jak bedzie pogoda 😇. Pozdrawiam i zycze udanych zbiorow 😘
szerzej:
Udało mi się zatrzymać na mniejszym, koszyk nożyk i w las. Grzybobranie udane zebrałam około 200 podgrzybków, różnej wielkości. Lasy fajne, ludzi sporo, ale każdy coś miał. Jednak najważniejsze to to, że świerze powietrze, pogoda super, strzyżaków prawie wcale i nie trzeba nosić maski na "dziubie". Pozdrawiam wszystkich zdrowo i niezdrowo grzybniętch.
szerzej:
Dziś poza sprawdzonymi miejscówkami, chcieliśmy znaleźć choć jedno nowe miejsce. W starych miejscach źle nie było, każde z naszej trójki w miarę regularnie coś znajdowało. Przede wszystkim maluchy, bo jednak zaglądamy w te miejsca regularnie. Do zbiorów doszły dziś maślaki pstre, ktorych wcześniej nie znaliśmy. Po naszych miejscówkach poszliśmy trochę dalej. Nie trzeba było dlugo szukać. Ledwo kilkaset metrów dalej niż zwykle w młodym lesie sosnowym trafiliśmy na rodzinkę wielkich, grubaśnych podrzybków. Następnie zmiania lasu, więc szliśmy kawałek drogą. Opłacało się, gdyz z trawy nieśmiało wyglądał pierwszym rydz. A wiadomo, rydz zawsze rośnie z rodzinką, więc mimo, że większość robacznych, udało się kilka sztuk zebrać :) a na koniec, w nagrodę za poszukiwanie nowych miejsc, trafiliśmy na grzybowe eldorado. Gdy trafiłeś na 1 grzyba, szybko okazywało się, że wkoło znajdziesz jeszcze 10. Spędziliśmy na tym kawałku lasu, ponad godzine, i większość w koszykach zebraliśmy właśnie tam. Małe, średnie, duże, wszystkie zdrowe i grubaśne. Ciężko było iść do auta, alr wiemy, że za tydzień pojedzieny znów, mimo, że dziś miał być ostatni wypad :) cudowny dzień :) zdjęcie nie oddaje wielkości koszyków. Te dwa duże, to takie większe koszyki od sklepowych. Sklepowe w domu też mamy, podobno o poj 22 l. Te mają 28 l pojemności, więc było co nosić :)
szerzej:
To niesamowite, że udało się tyle nazbierać w tym przeciętnym jak na podgrzybki wysypku😂. Ruszyłem do lasu typowo jak na moje standardy to znaczy o godz 12 i chodziłem sobie po lesie niespiesznie do 17. Na koniec podjechałem jeszcze zobaczyć jak się mają borowiki sosnowe -były 4 szt. Teraz trzeba cieszyć się każdą chwilą, bo niewątpliwie po tym wysypie podgrzybków nastąpi koniec, sezonu. Na szczęście młodzież jest więc może tak do połowy listopada jeszcze dociągniemy😂. Na parkingu aut było naprawdę bardzo mało, tylko trzy samochody, w moim miejscu nie spotkałem nikogo. Z grzybów nietypowych trafiłem dzieżkę pomarańczową co bardzo mnie ucieszyło, bo rzadko ją widuję☺️. Piękne było to grzybobranie i złamałem standardy bo ostatnio za każdym razem, znajdowałem dokładnie jednego prawdziwka, a dzisiaj były dwa😁 Do usłyszenia! Darz grzyb!
szerzej:
Witam serdecznie wszystkich grzybiarzy. Miałem się wybrać do Kalet na podgrzybki lecz czas nie pozwolił na takie wyprawy (prawie 100 km w jedną stronę). Więc udałem się zbadać swoje chaszczory czy coś uroslo od ostatnich opadów. Coś tam uroslo lecz szału nie ma. Jak na tą porę i zwariowaną pogodę to i tak jestem z dzisiejszego wypadu zadowolony. Do koszyczka wpadło 5 prawdziwków. Kilka zostało w lesie ponieważ ich stan nie pozwolił mi na ich zebranie 😋 były jeszcze Bazyliowe kozaki, niestety też w stanie hibernacji przez zimą więc zostały w lesie 😉 pozdrawiam wszystkich i udanych zbiorów życzę!
szerzej:
Pierwszy raz w tych rejonach las piękny. Nawet dał podrzybków i troszkę prawych 😁🍄🍄 oczywiście wynik na dwóch. Na początku się nie zapowiadało ale później jakoś poszło. Bardzo dużo małych podrzybków, może to znak że jeszcze będzie pociecha z grzybobrania😜😜😜 pozdrowienia dla zapaleńców🍄🍄🍄
szerzej:
Dziś 2 godzinki w 2 osoby w lesie. Blisko głównej drogi, dwie miejscówki na maslaczki malutkie sloikowe około 300-350 sztuk. Jeden ładny prawdziwek około 15 podgrzybków kilka kozaków. :)
szerzej:
Grzybkow po podliczeniu w domu 212 sztuk 😛 w dwie godzinki 30 minut liczac dojscie poszukiwania zbieranie i powrot 🤪. Gdyby czas mnie dzisiaj nie gonil to siedzialby tam pewnie do teraz i ciachal te slicznoty 🥰😍 ale jak to mawial slawny aktor senator z USA "i will be back"🤣😂🤣
szerzej:
Pomyślałam, że jak są jabłka wczesne i późne, grzyby może też. Nie tylko od pogody zależy wysyp, ale też od " odmiany". Ale mogę się mylić :)
szerzej:
Piękny, ciepły dzień spędzony w leśnickiej dolinie, w prawie nieznanych miejscówkach. Jedno co można uznać za "stałą aksamitkową" to mchy. Bez mchów nie ma szans na znalezienie "zamszoków" ( dzięki za przypomnienie @lukasnumi ) jak to w śląskiej godce zawsze moje starziki nazywali te smaczne grzyby. Nie chcę wyrokować, ale poza aksamitkami właściwie nic więcej z tych typowych, jadalnych nie rośnie, a i za "zamszokami" trzeba się nachodzić. Za to jak się znajdzie mokry mech w dolinach strumieni, trzeba przyjąć techniką "na dzidka" czyli układać kupki na ściółce, uważając przy tym by nie rozdeptać zamszowych kapeluszy. Super dzień, niezłe zbiory. Jesienny las baśniowy, pomalowany przez Pana Października - mistrza ciepłych kolorów.
szerzej:
Ale było fajnie 😁 Po tygodniu nieobecności w lesie wreszcie się udało. Pod lasem o 14.45 ale słonko świeciło mocno więc pełen werwy ruszyłem napełnić kosz grubymi podgrzybkami 😂 Taki był plan ale życie pokazało coś innego. Ku mojemu zaskoczeniu zacząłem znajdować prawdziwki. Specjalnie chodziłem po różnych lasach gdzie dominowała sosna, świerk albo modrzew. Były trawy, mchy, igły szyszki. Ale podgrzybków jak na lekarstwo. A powinny tam rosnąć bo w ubiegłym roku rosły w tamtym lesie nawet w lasach liściastych. Widocznie to nie był jeszcze ten moment abym mógł nimi się nacieszyć. W zasadzie połowę czasu spędziłem w miejscach gdzie jeszcze mnie nigdy nie było. I rosły tam prawdziwki. Wypad zatem bardzo udany. Pozdrawiam i do usłyszenia.☺️
szerzej:
Udalem sie na kaniowa miejscowke ktora okazala sie strzalem w 10 ale nie do konca to byloby zbyt piekne na 104 sztuki ladnych duzych grubych kani do domu zabralem jedynie 6 reszta posiadala lokatorow 🥶🥵😨😰😥😫 po tym watpliwym sukcesie lekko podlamany tym zajsciem udalem sie na czerwone miejscowki i tutaj efekt zadowalajacy choc nie bez problemow ponownie wszedobylskie slimory atakowaly jak mogly srednia slimakow na czerwonego wynosila od 3-10 mimo to do koszyczka trafilo 40 kozaków czerwonych w tym 3 maluszki. I teraz pozostalo mi pytanie czy to juz byla ostatnia wizyta w moim przydomowym lesie czy ten jeden maly prawdziwek i 3 czerwonki wyrosly mi na zachete zebym je jeszcze za jakis czas odwiedzil 🤔🤔. Jutro mysle gdzie ruszyc 🙈. Milego wieczoru i do uslyszenia 🥰😝🤪😜😛
szerzej:
Byłem, po pracy nocnej, sprawdziłem moje lasy... Niecałe dwie godzinki z rana, sam, tylko ja i las... A w nim po kilku przebiegach moich miejscówek ogólnie niewiele, nie ma 100+ podgrzybków, ani innych rewelacji, ale było super - przede wszystkim spokój, śpiew ptaków, lasu szum... żadnego homo sapiens. Na tą porę roku muszę przyznać, że jest optymalnie, mokro i ostatnio ciepło więc powinny być.. bo przed rokiem były, te brązowe łebki, a i prawusek się zdarzył: ( Niestety ten 2020 jest u mnie na niekorzyść zbieracko-grzybową, no cóż.. tak bywa. Po przejściu kilku rejonów różnego lasu do zbioru dziennego wpadły - trzy "tazokowe" aksamitki z jednego miejsca, 25 podgrzybków złotawych ala zajączków, jeden mały prawusek (tylko kapelusz został, reszta zgnita), i czubajka kania, jedna wzięta ze stada około 6-7 resztę zostawiłem do rozsiewu. Z góry przepraszam za zdjęcie całego zbioru w plastiku (mieści mi się w plecaku), ponieważ dzisiaj jechałem komunikacją miejską do lasu i po co i kto co, ma wiedzieć po co...
szerzej:
Z ciekawości zapuściłem żurawia do netu. I tutaj …. taki zonk …: aksamitek nie należy ani do rodzaju borowik ani podgrzybek. Hybryda ? Krzyżówka ? Jak do tego dodać wojnę w „mykoświecie” o ich nazwę i rodzaj … proponuję przyjąć polubownie określenie … AKSAMITKI …. i basta! niech moja nazwa rozpocznie epokę „Pax – u między chrześcijany” – a być może trafi kiedyś do potocznego języka. A teraz posłuchajcie …. Uzbrojony w towarzystwo Sznupoka i Rubika, kosz, plecak i termos, późnym popołudniem wdepnęliśmy na chwilę do Rubinowej Doliny. Bankowa miejscówka zwłaszcza na hybrydy;). W cudnym, barwionym jesienią lesie dzieje się więcej niż można by się spodziewać. Podzimna aura jeszcze nie tuli leśnych ostępów do zimowego snu. O dźwięczącej w uszach ciszy nie ma mowy. Drzewa, strumienie i zwierzęta słychać, widać i czuć. Dosłownie …. na wyciągnięcie ręki i …. ucha. Cały spacer słyszeliśmy głosy lasu i czuliśmy na swoim ciele wzrok i obecność dzikiej natury. Piknik na pieńku ?. Podwieczorek / a może kolacja ? - gorąca, czarna herbata ( wierzcie mi … nigdzie tak nie smakuje jak w głębi ciemnej i niezgłębionej, górskiej doliny ) i kołocz z serem. Rubik musiał nas „ochraniać” przed tajemniczymi, leśnymi dźwiękami. Dawno nie widziałem go tak przejętego i pełnego niepokoju ….. Do tego dujący w koronach drzew mocny, ciepły wiatr. On dopełniał tajemniczości. Wiedziałem, czułem to po prostu całym sobą, że jesteśmy obserwowani przez mieszkańców lasu z każdego niemal zakątka. Wydawało mi się, że wokół widzę oczy dzikich zwierząt, odprowadzających nas wzrokiem. Wracaliśmy w dół doliny w całkowitym zmierzchu. Trochę na czuja, trochę po omacku, i wtedy stało się!!! … W mrocznej rzeczywistości, usłyszałem „coś” jakby cichy szelest …. Odwróciłem wzrok w głąb tajemniczej j doliny i zobaczyłem dwoje przepięknych. Oczy cudne i ciepłe. Oczy, błyskające jak dwie iskry w popielniku. Wiele oczu mnie w życiu zachwyciło, te dzisiejsze były czarowne. Nie wiem czyje były to źrenice. Ale zobaczyć je – choć przez moment i na dodatek uwiecznić je - to była magia. W głębi siebie, podświadomie, zawsze uważałem, że drzewa mają oczy. Teraz mam tego absolutną pewność.
szerzej:
4 rano... nie, nie poszłam na grzyby, tylko półprzytomna wreszcie poszłam spać. O 5 obudził mnie pies, koło 6 kot, ok. 8 budzik -ten wylądował na ścianie i więcej tego raczej nie zrobi, a po telefonie z pracy kolo 9 już się poddałam i wstałam, żeby dokończyć robotę. I tak, skoro świt czyli po 12 powlokłam się rowerem w las.
Po weekendowym przejściu bojówek i kombajnów zasilanych paliwem nisko i wysokoprocentowym w lesie przybyło butelek i innych śmieci. Dziś byłam zbyt zmęczona żeby część z tego badziewia zabrać ze sobą, poza tym nie miałam do czego.
Grzybów trzeba było szukać z nosem przy ziemi zaglądając w zakamarki, gdzie mogły zostać ewentualnie wczoraj pominięte.
W ciągu 2 godzin wypatrzone cudem 40 podgrzybków. Spacer super, ale z grzybami w Bargłówce cieniutko. We mchach nie widać nawet kiełkujących.
szerzej:
No i te czorne pierony tam rosły. Uwinąłem się w godzinę, koło setki ich było i to różnych, małe, duże, jasne, ciemne ( tych najwięcej). Na koniec pojechałem tam gdzie wczoraj zmrok mnie wygnał, dozbierałem jeszcze trochę i finis coronat opus. Pozdrawiam. P. s. Znajomy był po drugiej stronie Krupy, za "zakładem" i nazbierał kosz małych podgrzybków.