szerzej:
SIERPIEŃ: Sierpień 2023 roku były jednym z nielicznych sierpni na przestrzeni wielu ostatnich latach na terenie gminy Międzybórz, w którym doszło do uformowania się letniego wysypu grzybów, ale żeby nie było tak cudownie, to aura postanowiła przeznaczyć go głównie dla… czerwi. Gorące masy powietrza w połączeniu z dużą wilgotnością powietrza i ściółki sprowokowały tłuste, żarłoczne “glisty” do intensywnego żerowania. Podsumowując grzybowo miesiąc sierpień 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że bardzo obfite opady deszczu, które przetoczyły się nad gminą pod koniec pierwszego tygodnia miesiąca, spowodowały pierwszy letni wysyp grzybów, który miał szansę na całkiem dobry rozwój i dużą ilość grzybów, ale został częściowo przyhamowany przez wysokie temperatury powietrza i usłonecznienie. Mimo to, po wielu bezgrzybnych sierpniach, można było nazbierać grzybów, chociaż z ich zdrowotnością było mocno na bakier. Zdecydowanym numerem jeden były podgrzybki – te pokazały się w większych ilościach i odznaczały się bardzo przyzwoitą zdrowotnością. Można było znaleźć również koźlarze czerwone, pomarańczowożółte (oba gatunki w mniejszych ilościach) oraz czubajki kanie i pojedyncze krasnoborowiki ceglastopore. Pojawiło się stosukowo dużo borowików usiatkowanych i szlachetnych, które jednak prawie w ogóle nie nadawały się do zbioru z powodu intensywnego rozwoju żarłocznych czerwi wewnątrz owocników. Po majowo-czerwcowo-lipcowej pustce, sierpień zapisał się miłym grzybowym akcentem. WRZESIEŃ: Pod koniec sierpnia na terenie gminy Międzybórz (i nie tylko) rozpoczęło się najbardziej niepożądane zjawisko dla grzybiarzy. To długa blokada wyżowa w bardzo ciepłych i suchych masach powietrza. Sierpniowa wilgoć odparowała, a nowych opadów na horyzoncie nie było widać. Wrześniowe lato rozgościło się na dobre, a wraz nim grzybowa bieda z nędzą. Podsumowując grzybowo miesiąc wrzesień 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że był on jednym z najsłabszych w mojej statystyce, którą prowadzę regularnie od 1988 roku. Główną przyczyną braku grzybów były dwa czynniki: brak opadów i wysokie temperatury. Panująca we wrześniu blokada wyżowa charakteryzowała się znacznym usłonecznieniem, które również wpłynęło na jeszcze większe przesuszenie ściółki leśnej i niechęć grzybni do jakiegokolwiek klucia owocników grzybów. Tym samym wrzesień 2023 dołączył do grona suchych i bezgrzybnych wrześni, jakie zanotowałem chociażby w latach 1999 20092015, 2016,2018. O ile jeszcze w pierwszej połowie miesiąca można było znaleźć grzybowe niedobitki po letnim sierpniowym wysypie oraz nieliczne wypryski owocników w bardziej sprzyjających grzybom stanowiskach, o tyle w drugiej połowie września, mieliśmy do czynienia z całkowitym brakiem jakichkolwiek owocników i kulminacją jesiennego bezgrzybia 2023, która przeciągnęła się również na początek października. PAŹDZIERNIK: Podsumowując grzybowo miesiąc październik 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że jego pierwsza połowa była właściwie kontynuacją bezgrzybia, którą charakteryzował się suchy i gorący wrzesień. W lasach rosło bardzo mało grzybów, a do tego kiepskiej jakości, natomiast ogólnie to panoszyła się grzybowa bieda. Za to wreszcie zaczęło więcej padać, co w konsekwencji pobudziło rozwój grzybów w drugiej połowie miesiąca. Wysyp rozwijał się powoli, wręcz topornie i mozolnie, ale generalnie tendencja szła ku dobremu i im bliżej było do listopada, tym większą różnorodnością odznaczała się leśna ściółka. Z jadalnych gatunków grzybów, w większej ilości zaczęły pojawiać się podgrzybki, koźlarze, kanie i kilka innych. Jednak różnie było z jakością i zdrowotnością grzybów. Część owocników sflaczała po zbytnim upojeniu się wodą, a część stanowiła wyżerkę dla wciąż nienażartych czerwi. Zatem późno-październikowe grzybobrania były dość wymagające pod względem szukania owocników grzybów zdrowych i jędrnych. Grzyby dały jeden wyraźny przekaz dla grzybiarzy – jeszcze grzybnia nie zginęła, póki jest mokro i nie nadeszły mrozy. Zatem można było oczekiwać, że przynajmniej w pierwszej połowie listopada wystąpi szansa na udane grzybobrania i generalnie będzie to ostatni dzwonek w sezonie 2023, aby coś nazbierać, zjeść, usmażyć, zamarynować, zakisić lub ususzyć. Jak się później okazało, były to słuszne rozważania. LISTOPAD: Listopad to taki miesiąc w sezonie grzybowym, w którym wydarzenia w ściółce są kontynuacją tego, co wydarzyło się w październiku i praktycznie zawsze mamy do czynienia ze spadkiem potencjału klucia się grzybów. Jeżeli wrzesień i październik nie sypnął porządnie grzybami, to szansa na listopadowy wysyp jest znikoma. Jeżeli jednak wysyp wyjątkowo się opóźnił i rozpoczął dopiero w drugiej połowie października, istnieje szansa, że jego kulminacja nastąpi w pierwszej połowie jedenastego miesiąca w roku. Taka sytuacja występuje bardzo rzadko, ale – jak pokazał sezon 2023, – jest możliwa. Podsumowując grzybowo miesiąc listopad 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że był on kontynuacją rozpoczętego w drugiej połowie października, mocno opóźnionego jesiennego wysypu grzybów. Największą niezwykłością był fakt, że to właśnie w pierwszej połowie listopada mieliśmy do czynienia z kulminacją wysypu, który w sezonach o normalnym przebiegu, przypada zazwyczaj na przełomie września/października. Gatunkami dominującymi podczas kulminacji wysypu były podgrzybki brunatne, czubajki kanie/gwiaździste, koźlarze szare i babki oraz opieńki. Las kompletnie zaskoczył dużą ilością borowików szlachetnych, jednak prawie wszystkie owocniki były w znacznym stopniu zaatakowane przez czerwie i nie nadawały się do zbioru. Grzybiarze znajdowali też koźlarze czerwone, pomarańczowożółte, mleczaje rydze, maślaki i siedzunie sosnowe. Z uwagi na bardzo dużą wilgotność, częste opady i niższe temperatury, część owocników pęczniała od wody i cierpiała na syndrom rozczłapania, co też wykluczało je ze zbioru. Ponadto, nadal aktywne były robale, które również nie pozwalały na zbiór niektórych owocników. Wszystko to sprawiło, że jesienne grzybobrania 2023 w gminie Międzybórz były wymagające, ponieważ aby nazbierać większe ilości dobrych, jędrnych i zdrowych grzybów, trzeba było swoje wydreptać, sprawdzić, przeciąć i wywłóczyć. To jednak sprawiało niezłą frajdę dla grzybiarzy “kameleonów”, którzy dostosowują swoje grzybobrania do każdych warunków panujących w lesie i stanu zagrzybienia zagajników.;)) Warto wyraźnie zaznaczyć, że większe ilości grzybów pojawiły się dopiero w drugiej połowie października, jego pierwsza połowa jak i cały wrzesień były okresem kompletnej pustki i ciszy w leśnym runie. Gdyby nie październikowe opady i przyzwoite dla grzybów temperatury, sezon mógłby okazać się jednym z najgorszych. Trudno mi było wystawić ostateczną ocenę całego sezonu. Za ilość grzybów (biorąc pod uwagę również wysyp sierpniowy) i determinację owocników z kulminacją w pierwszej połowie listopada należy się czwórka z małym minusem. Jednak za jakość owocników i często ich silne zarobaczywienie lub zbytnie nasiąknięcie wodą, najsprawiedliwsza wydaje się trójka z plusem i taką też ocenę wpisuję do dziennika gajowego.;)) Do maja pozostał tylko miesiąc i dwa dni, zatem Tour De Las & Grzyb 2024 zbliża się już nie małymi krokami, ale zajęczymi susami. Wiosna napiera na dobre, wegetacja jest przyśpieszona średnio o 3 tygodnie. Kto wie, czy w maju, pierwsze rurkowce 2024 nie zaryzykują wyklucia się ze ściółki. DARZ GRZYB!;-)
szerzej:
Deszczowa pierwsza połowa maja spowodowała wzrost optymizmu grzybowego. Już widziałem pierwsze borowiki usiatkowane i pieprzniki jadalne. Niestety, druga połowa miesiąca wraz z rosnącą temperaturą przyniosła bezgrzybie totalne. Czerwiec i lipiec były zupełnie puste. Dopiero niż genueński z początku sierpnia (który zresztą zastał mnie na urlopie) na nowo kazał rozejrzeć się po przemkowskich lasach. I rzeczywiście opady przyniosły owoce w postaci pieprzników jadalnych w ilościach w zasadzie hurtowych. Pierwszy raz w życiu przywoziłem z lasu wiadra tych grzybów i tylko ich. Po dwóch tygodniach skończyły mi się pomysły, ale i chęci, na ich kolejne formy przetwarzania. Kurki zresztą pozostały dominującym rodzajem grzybów w Wilkocinie i okolicach w kolejnych tygodniach jakoś za nic mając narastającą posuchę. W połowie sierpnia zajrzałem w górskie lasy koło Chełmska Śląskiego. Borowik szlachetny owszem był obecny, ale tabuny czerwii również.
W Wilkocie borowiki (szlachetnie i sosnowe) ruszyły dopiero w początkach września z apogeum koło 10 dnia tego miesiąca. Niestety poziom zaczerwienia wraz z wysokimi temperaturami oraz suszą był na poziomie 90% a w niektórych lasach dobijał do 100%. Poza tym grzybów było dużo mniej niż w analogicznym okresie minionego roku. Potem wszyscy wiemy, jak układała się pogoda. Z tygodnia na tydzień temperatury nie spadały podobnie jak deszcz, ale już nadzieje na udany sezon leciały na łeb na szyję.
Październik przyniósł odmianę aury, ale grzyby w postaci podgrzybków zaczęły pojawiać się po 20 października. Niestety końcówka tego miesiąc i początek listopada były u mnie bardzo zabiegane. Do lasu zajrzałem dopiero 12 listopada i okazał się to dzień największej ilości znalezionych borowików zwłaszcza sosnowych. Niestety zaczerwienie pozostało na wrześniowym poziomie. Zupełnie jakby grzybom i robalom pomieszały się daty w kalendarzu.
Podsumowując miniony sezon uważam za słaby, ale nie bardzo słaby. Uratowały go pieprzniki jadalne, których najadłem sie chyba na dwa lata wprzód. Poza tym sezon wymagał dużej ilości chodzenia i jeśli się znało miejsce, miało cierpliwość to nawet z końcem września z wilkocińskich lasów wychodziło się z pełnym wiaderkiem tyle że zbieranym nie w dwie godziny, ale sześć lub nawet osiem.
Sobie i wszystkim forumowiczom życzę aby sezon 2024 był lepszy niż miniony i aby nie powtórzyła się sytuacja z 2015 roku, gdy również mieliśmy do czynienia z anomalią El Nino.
Pozdrawiam,
Łukasz.
szerzej:
Sezon udało mi się rozpocząć bardzo wcześnie już w styczniu. Fakt, że celem mojej wycieczki pod Wrocław była bardziej dzika róża niż grzyby niemniej spotkałem dużą ilość boczniaków. Część pierwsza sezonu wczesna wiosna aż do czerwca, tutaj niestety ze względu na chorobę błędnika wypadłem z gry. Nieliczne i krótkie wypady do lasu trudno było nazwać wycieczkami na grzyby. Lipiec i początek sierpnia można określić, jak dla mnie, początkiem sezonu. Niestety ze względu na panującą suszę trudno mówić o jakichkolwiek sukcesach. Jeździłem rowerem do Milicza i w okolice ale grzybów to niestety nie znalazłem. W pierwszej dekadzie sierpnia wraz z moją nieodłączna towarzyszką leśnych wypraw Lepszą Połową wyjechaliśmy na Pomorze Zachodnie. Pierwsze wyprawy do lasu przyniosły obfity zbiór podgrzybków brunatnych i prawdziwków. Niestety panujące wściekłe upały i robactwo raz dwa doprowadziły do wygaszenia letniego pojawu. Pewną pociechą w tej sytuacji był obfity pojaw kurek. Jeśli znało się las można było przynieść i 4-5 kg leśnego drobiu dziennie. Cóż wyjazd urlopowy nieubłaganie dobiegł końca. Ocenił bym go w szkolnej skali na ocenę -4 za względu na duży pojaw wartościowych przecież kurek. Wszyscy czekaliśmy na chyba najbardziej nas interesujące miesiące wrzesień i październik. Wrzesień przynajmniej na Dolnym Śląsku zawiódł pod względem grzybowy totalnie. Panująca susza wykluczyła przynajmniej na nizinach jakiekolwiek nadzieje na zbiór grzybów. Owszem jeździłem rowerem nawet pod Milicz robiąc przerwy na zwiedzanie lasu. Jeśli chodzi o grzyby efekt był praktycznie zerowy. Październik to kolejny wyjazd na Pomorze Zachodnie. Teraz nasza grzybowa karta odwinęła się o 180 stopni. Wraz z Lepszą Połową zbieraliśmy ogromne ilości grzybów w zasadzie wszystkich popularnych gatunków. W szczególności podgrzybków, prawdziwków, rydzów, zielonek, maślaków ale też innych. Chociaż w tym miejscu muszę przyznać się do jednej totalnej porażki. Otóż chciałem zebrać trochę opieniek celem przerobienia ich na przetwory w pomidorach. Niestety o ile w 2022 roku były w tych miejscówkach opieniek ile kto chce o tyle w tym roku nie znalazłem ani jednej, podobno pomimo trzeciej dekady października w tym roku pojawiły się one dopiero w listopadzie. No trudno, trzeba było i to przeżyć :) Mieliśmy w planie jeszcze jedną wycieczkę na grzyby w listopadzie. Niestety konieczność wykonania pilnych prac na działce, oraz inne obowiązki uniemożliwiły ten wyjazd. Ciekawostką jest to, że tak jak rozpoczynałem sezon w styczniu tak i zakończyłem go pod koniec listopada na obrzeżach Lasu Mokrzańskiego zbiorem boczniaków i znowu niejako przy okazji zbioru dzikiej róży.
Dziękuję wszystkim Leśnym Ludkom za komentarze ciekawe doniesienia z własnych grzybobrań. Szczególne podziękowania kieruję do Pawła Lenarta za komentarze nie tylko na tym forum do Zenobii ze Szczecina i Fungii również za wymianek doświadczeń nie tylko na tym forum, do Iny, Niki, Niny, Tazoka, Gucia i wielu innych niestety przepraszam ale nie sposób wymienić wszystkich a największe podziękowania kieruję oczywiście do Admina za prowadzenie tego wspaniałego portalu.
Ps.
Adminowi i całemu Leśnemu Bractwu życzę w Nowym 2024 Roku zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności oraz niezapomnianych wrażeń i zbiorów na Leśnych Szlakach w 2024 Roku.
szerzej:
Pierwsze miesiące roku upływają na poszukiwaniu grzybków zimowych. Na szczęście w moim mieście jest kilka fajnych lasków gdzie do woli można za nimi buszować. Już styczniowy rekonesans pozwolił upolować płomiennice i czarki austriackie. Te ostatnie w marynacie wreszcie wyszły jak trzeba – może jednak jeszcze coś ze mnie wyrośnie 😉. Obficie obrodziły też uszaki bzowe i już na stałe lądują w rosole 😋 a płomiennice w jajecznicy i risotto. Jedynie boczniaki uciekły na sam czubek drzewa – z każdym sezonem wspinają się coraz wyżej 🧐.
Kwiecień obdarował niespodziankami. Nie dość, że pojawiły się wiosenne kwiaty i listki na drzewach, to wreszcie znalazłam swoje pierwsze w życiu naparstniczki czeskie i smardze półwolne 🤗. Przygarnęłam też smardze jadalne z działki przyjaciół, bo skoro nie chcieli tych "pomarszczonych dziwolągów", to im pomogłam. No bo czego się nie robi dla przyjaciół, prawda? Dwa pierwsze ceglasie spotykam już 11 maja, tylko kilka dni później niż w poprzednim roku. Malutkie mitróweczki błotne, obserwowane drugi rok z rzędu, też planowo wychylają znad bagienek swoje żółtopomarańczowe, świecące główki. Mają maksymalnie 5 cm "wzrostu", a wyglądają jakby przybyły z innej galaktyki 😀. W miejskich parkach pojawiają się żagwiaki łuskowate a na osiedlowych trawnikach pękate modroborowiki ponure. Tak, jest coraz bliżej...
W czerwcu, kiedy niziny jeszcze "śpią snem sprawiedliwego", w sowiogórskich lasach obok licznych ceglasi klują się pierwsze borowiki sosnowe, tydzień później usiatki. A na początku lipca prawdziwki, kurki, koźlarze, gołąbki i muchomory czerwieniejące. Kiedy dwa tygodnie później odwiedzam te same rejony spotykam już tylko resztki spękanych ceglasi i usiatków. A tak pięknie się zapowiadało... W rezultacie koniec lipca i początek sierpnia upływa pod znakiem pustego koszyka 🤷. Ale dla mnie każdy pobyt w lesie czy w górach i tak jest świętem: chwilą relaksu, nieustannym odnawianiem więzi z naturą i koszyk bez grzybów nie jest w stanie tego zmienić.
Dopiero podczas sierpniowego urlopu w Pomorskiem możemy do woli zapełniać kosze. Wreszcie nie trzeba nigdzie daleko jechać... Najpiękniejsze na świecie lasy 💚 są na wyciągnięcie ręki. I codziennie, jak co roku, zapraszają do wędrówek po torfowiskach usłanych dywanami żurawin i licznych rosiczek, do borów bażynowych i pachnących miodem rozległych łanów wrzosowisk. Kuszą orzeźwiającymi borówkami bagiennymi i czarnymi jagodami 😋. W swoim pakiecie oferują też niczym nie zmąconą ciszę. Ale, żeby nie było reklamacji, to trzeba uciec trochę dalej od zabudowań. Już podczas pierwszego dnia urlopu zgarniamy 140 złotoborowików wysmukłych. A to dopiero początek. Okazuje się, że "obcy" zadomowił się tam już na dobre. Właściwie zawojował nadmorskie wydmy, lasy, kosodrzewiny. Można zbierać ile tylko dusza zapragnie 😀. Są nieskazitelne, nietknięte przez żadne stworzenia. Idealne do marynaty. Ulubione ze względu na delikatny smak i wyjątkową urodę. kurki, płachetki kołpakowate i podgrzybki też mają swoje 5 minut. Zapasy rosną w ekspresowym tempie. Na pewno wystarczy dla przyjaciół i rodziny. Jedyne czego brakuje to większej ilości prawdziwków. Król lasu, w przeciwieństwie do "obcego", jest zdecydowanie bardziej wymagający. Potrzebuje więcej wilgoci, a tej powoli zaczyna brakować. Muszę przyznać, że nasza łapczywość i poziom zagrzybienia w tym czasie sięgnęły zenitu 🤭. A próby zaklinania rzeczywistości, że ich nie ma, że już więcej nie zbieramy – za nic nie zdawały egzaminu...
Kolejne wrześniowe wyjazdy w Góry Sowie i na Przedgórze Sudeckie nie przyprawiają o zawrót głowy. Trzymają się już tylko nieliczne kolczaki obłączaste, kurki i pieprzniki trąbkowe. Dopiero obfite opady deszczu na początku października zwiększają prawdopodobieństwo tak bardzo wyczekiwanego wysypu. podgrzybki i maślaki zaczynają się pojawiać już pod koniec miesiąca. Jeszcze nieśmiało, kapryśnie, tylko wg znanego sobie klucza. Trzeba się porządnie nadreptać, żeby uciułać pełny koszyk. Te zadziwiająco późne żniwa trwają nieprzerwanie do połowy listopada. I zdecydowanie poprawiają humory 😀.
Zamiłowanie do górskich wędrówek tylko raz pozwoliło na wypad w nieznane... I chociaż nie zaspokoiliśmy apetytu na prawdziwki, to rozległe i różnorodne lasy w powiecie bolesławieckim wydają się mieć duży potencjał. Ale to już plany na przyszłość. A prawdziwki? Liczniej pojawiły się dopiero w drugiej dekadzie listopada. Zawsze to lepiej późno niż wcale 😁. I podsumowując – długie okresy z ekstremalnie wysokimi temperaturami i skąpe opady deszczu sprawiły, że w tym roku nie miałam wygórowanych oczekiwań. I powrót z pustym koszem, czy też wypełnionym tylko do połowy nie był tragedią. Był okazją, aby pochylić się też nad różnorodnością kształtów i kolorów tych niejadalnych, które z powodzeniem mogą startować w konkursach grzybowych piękności. Zauważyć pierwsze storczyki, figlujące w kałużach traszki i dać się oczarować widokami z górskich szczytów.
I w oczekiwaniu na wiosnę – tę najcudowniejszą porę roku – historia znowu zatoczy koło. I kiedy spod liści wychylą się naparstniczki i smardze wszystko zacznie się od początku... To już całkiem blisko 😊.
A w nadchodzącym Nowym Roku wszystkim Wam życzę wytrwałości, spokoju i sukcesów zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Niech przez cały Nowy Rok towarzyszy Wam wszelka pomyślność, dobre zdrowie, niech się spełniają najskrytsze marzenia i dzieje się wszystko, co w życiu najlepsze.
A w przyszłym sezonie samych wspaniałych i niezapomnianych wrażeń z leśnych wypraw.
Pozdrawiam Was cieplutko 😘 i do zobaczenia na leśnych ścieżkach.
szerzej:
Trochę zaskoczył brak grzybów zimowych.. bliżej temu grudniowi do marca lub kwietnia niż do prawdziwej zimy.. A może tylko taki drzewostan i urok miejsca? Nic to.. nie narzekajmy.. 3 godzinki, las mieszany, powiat znany 😁.. Do zobaczenia w Nowym Roku 2024! PS. Monika podpowiada z boku, że to nie takie pewne, bo jeszcze 5 dni starego.. O Jezuu! Raportował zielony stworek grinch.
szerzej:
Niestety, lasy są odległe ode mnie. Dlatego na buszowanie po nich mogę z reguły przeznaczyć soboty. Zazdroszczę wszystkim tym, co mają las na wyciągnięcie kosza i mogą go odwiedzić w dowolnym momencie, kiedy tylko przyjdzie ochota.
Ale przecież ilości wcale nie są najważniejsze. Liczą się nadzieje zaraz po wyjściu z auta, momenty z adrenaliną, widoki lasów i dróg leśnych niby te same a za każdym pobytem inne, emocje związane ze znajdowaniem grzybków, zabawne i zaskakujące chwile kiedy natrafiamy na grzyby zupełnie niespodziewanie i nieoczekiwanie... I wreszcie wspomnienia tego wszystkiego co się widziało.
Nie zbieram grzybów zimą, wiosną, wczesnym latem. Lubię wtedy pochodzić po lesie, powąchać go, ale grzyby nie są wówczas moim celem (chociaż wzrok i tak zawsze wędruje na dół 😁).
Czas na grzybobrania zaczyna się od połowy sierpnia i trwa do października (z reguły, bo ten rok był zaskakujący pod tym względem).
Letnie wysypy niestety wiążą się z ogromną robaczywością, a do tego wysokie temperatury i mnóstwo latających (niemile widzianych) towarzyszy to coś co nie daje mi pełnej satysfakcji.
Ona nadchodzi dopiero we wrześniu (a w tym roku jeszcze później ponieważ wrzesień był przedłużeniem lata, wyjątkowo suchy i upalny).
Ale we wrześniu właśnie pojawiły się pierwsze jaskółki. Po przeciętnym sierpniu (jednorazowy wypad w górskie tereny - grzybów nawet sporo, ale chyba z 90% robaczywych), przyszło wyczekiwanie na wrześniowy wysyp. Cisza przez pierwszą dekadę aż... jest. Coś się dzieje. Brat z Bratową wybrali się na rekonesans w Bory Dolnośląskie i trafili na początek wysypu borowików sosnowych. Zdjęcia, które przysłali pokazywały piękno młodziutkich grubiutkich prawdziwków w ilościach hurtowych, po kilka obok siebie. I tak co 2-3 metry. Cóż z tego, jak zdrowotność była poniżej 10%🤦♂️.
Niestety, to była niedziela, więc mogłem się wybrać dopiero tydzień później. I wybrałem się. Prawie same prawdziwki (ponad połowa to sosnowe). Grzybów mnóstwo, ludzi prawie wcale. Z powodu panujących upałów grzyby szybko podrosły. Znalazłem pewnie pół tysiąca. I co z tego. Do zabrania nadawało się 20%.
A grzyby, jak nagle się pojawiły, tak nagle się skończyły. I taki był wrzesień.
Przyszedł październik. Miał pokazać na co go stać. A tu cisza. A tu pusto. Początkowe nadzieje zaczęły przeradzać się w wątpliwości i frustrację. W okolicach połowy miesiąca coś się pokazało. Ale to było prawie nic. Co gorsze, masowo wyskoczyły gąski co zwiastowało koniec sezonu. Anddy, szanowny Kolega z okolicznych terenów, starał się podtrzymywać moją nadzieję i wiarę, które gasły z każdym kolejnym doniesieniem na forum. Szukanie analogii z poprzednich lat, które miało podsycać gasnącą nadzieję, traciło sens z każdym uplywajacym tygodniem.
I kiedy już wydawało się, że nie będzie jesiennego wysypu, tym bardziej że zapowiedzieli nagłe wczesne nadejście zimy (które potem szczęśliwie odwołali), pojawił się on... LISTOPAD.
To był królewski tegoroczny miesiąc. Już od samego pierwszego dnia, kiedy większość ludzi odwiedzała bliskich na grobach, ja przemierzałem dziesiątki kilometrów po moich sprawdzonych (w poprzednich latach) miejscówkach i szukając nowych na przyszłość.
Wysyp obejmował wszystkie gatunki grzybów dolnośląskich borów. Chociaż nie był tak intensywny jak w niektórych latach. Dopisały zarówno w ilościach jak i w jakości gąski, maślaki zwyczajne. Nawet maślaki pstre były zdrowiutkie jak nigdy. Listopadowe czerwone kozaczki były dla mnie fenomenem ogromnym. I też w dość sporych jak na moje lasy i porę roku ilościach.
podgrzybki w tym roku słabo. Były miejsca gdzie było ich sporo, ale większość lasów świeciła pustkami (chociaż kilka kilometrów dalej niektórzy forumowicze "pracowali" na dwie kosy😉).
No i w końcu one. prawdziwki. Główny cel moich wypraw. Było... średnio jak to napisałem na początku. Rosły w dziwnych miejscach. Często całe "superprawdziwkowe" lasy świeciły pustkami a one rosły w miejscach, gdzie nie oczekiwałbym ich znaleźć. Nie było ich na wrzosach. W niewielkiej ilości pojawiały się na podszyciu z mchem. Wolały raczej suchą ściółkę. Może to przez wilgoć, której było tak dużo 🤔. Nie pamiętam tamtych lasów z taką ilością wody. Wyjątkowo mokra to była jesień.
Zima nadeszła "nagle". Nie dała mi dociągnąć do równego 500 na prawdziwkowym liczniku. Cóż. Na pogodę wpływu póki co nie mamy (na szczęście).
Moja prognoza grzybowa na przyszły rok jawi się pesymistycznie. W moich obserwacjach, które prowadzę od 2014 roku, pojawia się cykliczność co trzeciego słabego roku. Takie były lata 2015 2021... Ale to tylko prognoza na podstawie historii. Jak będzie przekonamy się już wkrótce. Przecież czas tak szybko płynie.
Do zobaczenia w przyszłym roku👋.
szerzej:
Zanim nadszedł wyczekiwany i celebrowany, oficjalny początek sezonu, zima była przeważnie łagodna, bezśnieżna z przewagą pochmurnych i ponurych dni. Wiosna miała trudności z porządnym startem. Kiedy wydawało się, że już za chwilę, już za moment “eksploduje”, arktyczne masy powietrza ciągle atakowały z północy i chłostały ochłodzeniami oraz przymrozkami, które były wyjątkowo uporczywe, ponieważ pojawiały się nawet pod koniec maja i na początku czerwca. Jednak kiedy na dobre wiosna przejęła stery w pogodzie i przyrodzie, pojawił się coroczny wróg grzybów i grzybiarzy czyli susza. O ile do końca kwietnia z wilgotnością było jeszcze w miarę jako tako, o tyle od maja rozpoczęła się posucha, która trwała 3 miesiące i została przerwana w sierpniu, aby powrócić od września do połowy października. MAJ Oficjalne rozpoczęcie sezonu nastąpiło 1. maja. Pojechałem wówczas do Bukowiny Sycowskiej i… byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Przyroda lasów Bukowiny weszła w najbardziej uduchowiony i natchniony stan wiosny, a ja razem z nią. Prawie trzydziesto-kilometrowy marsz po kniejach, zagajnikach, łąkach, polach, wszelkich zakamarkach i zaułkach przyniósł efekt w postaci bardzo bogatej dokumentacji fotograficznej z rozhulanej zielonym brzmieniem i kwitnącym patosem wiosny. Jeżeli chodzi o miesięczną normę opadów w gminie Międzybórz dla miesiąca maja względem normy 1990-2020 to był to miesiąc bardzo suchy. W gminie spadło zaledwie około 50-60% normy opadów, a więc wiosenne grzyby nie miały korzystnych warunków do rozwoju. Zimne noce, przymrozki i zwiększający się deficyt wody nie napawały optymizmem co do przebiegu dalszych wydarzeń grzybowych w lesie. Podsumowując grzybowo miesiąc maj 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że niewielkie zapasy wody z miesięcy zimowych nie wystarczyły, aby w jakimkolwiek stopniu doszło do pobudzenia się grzybni wybranych gatunków grzybów rurkowych, np. koźlarzy pomarańczowożółtych, czerwonych lub krasnoborowików ceglastoporych, ewentualnie borowików usiatkowanych. W miesiącu maju czynnikami wstrzymującymi ruchy grzybotwórcze były przede wszystkim: brak wystarczających opadów i zimne noce, niektóre z przymrozkami. Do kompletu anty-grzybowych warunków dochodzi też spóźniona wiosna, która na dobre rozkręciła się dopiero w maju. O jej opóźnieniu świadczy chociażby fakt znalezienia 1 maja piestrzenicy kasztanowatej – gatunku, który najczęściej pojawia się w marcu i kwietniu. Pomimo niesprzyjającej grzybom aurze, wegetacja przebiegała prawidłowo, natomiast wiosna po raz kolejny ukazała swoje finezyjne i mistrzowskie oblicza. CZERWIEC Czerwiec w moim Tour De Las & Grzyb to przede wszystkim rozpoczęcie sezonu jagodowego, który w tym roku wystartował wyjątkowo późno. To również nadzieja, że wiosenna posucha zostanie mocno złagodzona przez deszcze świętojańskie. Około połowy miesiąca pojawiały się w prognozach nadzieje, że wkrótce przyjdą, jednak ostatecznie opady te zostały odwołane i w gminie Międzybórz susza była kontynuowana. Chociaż według oficjalnych map IMGW, czerwiec w gminie Międzybórz wyrobił normę opadów względem przyjętego okresu referencyjnego 1991-2020, to jednak deficyt opadów z poprzednich tygodni, coraz cieplejsza pogoda, długie dni i związane z tym większe parowanie, nie były rekompensowane odpowiednią ilością deszczówki. W odpowiedzi na te warunki grzyby kontynuowały swoją strategię nie wychylania kapelusza ze ściółki. Podsumowując grzybowo miesiąc czerwiec 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że był on kontynuacją bezgrzybia, które zapoczątkował maj. Wprawdzie z opadami było trochę lepiej, to jednak nie rekompensowały one deficytu wody z poprzednich tygodni i miały charakter bardziej przelotny/nawalny a nie równomierny i rozciągnięty w czasie. Wszystko to spowodowało, że grzyby nie znalazły chęci aby pokazać się chociaż w minimalnych ilościach. W czerwcu, zwłaszcza w jego pierwszej połowie wystąpiło kilka bardzo zimnych nocy jako dodatkowy “anty-bonus” dla grzybni. Kiepskie warunki pogodowe odbiły się również na jagodach, które opóźniły się z sezonem o ponad 2 tygodnie. Dopiero na samym końcu miesiąca można było nazbierać leśnych smakołyków w przyzwoitych ilościach, ale nie wszędzie, a jedynie na bardziej wilgotnych i sprzyjających owocom stanowiskach. LIPIEC I nadszedł lipiec. Miesiąc często nieprzewidywalny w historii grzybobrań w gminie Międzybórz. Czasami bywał uporczywo gorący i suchy, a czasami chłostał lasy hektolitrami deszczów świętojańskimi i masowo “produkował” grzyby. Wydaje się, że ta druga opcja na dobre przeszła do wspomnianej historii, natomiast na przestrzeni wielu ostatnich lat, lipce są zbyt gorące i suche lub zazwyczaj za suche, aby grzyby masowo wystrzeliły ze ściółki. W gminie Międzybórz lipiec to przede wszystkim czas jagód. Według oficjalnych danych IMGW, lipiec w gminie Międzybórz zapisał się jako miesiąc bardzo suchy. Spadło zaledwie od 30 do 50% normy z lat 1990-2020. Burze, które czasami dochodziły do gminy, generowały bardzo małe sumy opadów lub przechodziły bokiem. Dopiero w drugiej połowie miesiąca popadało nieco więcej, ale i tak do wyrobienia normy było daleko. Dlatego grzyby nie miały ochoty wychylić nawet skrawka kapelusza. Podsumowując grzybowo miesiąc lipiec 2023 roku w gminie Międzybórz należy stwierdzić, że dużo mniejsze od normy opady przy wysokich temperaturach i pojawiających się w niektórych dniach upałach, stanowiły solidną mieszankę do gwałtownego przesuszenia ściółki leśnej. Przebieg pogody nie dał najmniejszej szansy, aby chociaż punktowo mogły się uformować pojedyncze owocniki letnich grzybów rurkowych. Deficyt solidnych opadów ciągnący się od maja był dodatkowym i niekorzystnym czynnikiem wspomagającym grzybową pustkę. Pojedyncze i wymęczone owocniki krasnoborowików ceglastoporych, które bardzo sporadycznie pojawiły się w pierwszej połowie lipca należy potraktować jako wybryk grzybni i egzotyczną ciekawostkę na masowym bezgrzybiu. Sezon jagodowy otrzymuje ocenę dostateczną z plusem. Jego początek był mizerny, w połowie czerwca na próżno było planować jagodowe wyprawy, które w normalnych pogodowo latach o tej porze dojrzewały i rosły na pewniaka. Dopiero lipiec rozkręcił fioletowe skarby, jednak w wielu miejscach owoce były małe, co powodowało konieczność szukania ich w głębszych, bardziej zacienionych oraz wilgotniejszych fragmentach lasów. Pierwszej części sezonu grzybowego, który w tym roku obejmuje miesiące maj-lipiec, wystawiam najsłabszą ocenę, czyli szkolną jedynkę (lufę), co nie zmienia faktu, że oglądanie leśnego przeobrażenia w tych trzech miesiącach dostarczyło mi hektolitrów frajdy i radości. To był kolejny sezon, kiedy w gminie Międzybórz wystąpił problem z małą ilością opadów w czasie, kiedy rośliny mają na nie największe zapotrzebowanie. Pozdrawiam i Darz Grzyb!;-)