(0/h) Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku 2024!🍾. U nas była jak zwykle wędrówka ze Świnoujścia Przytór do Międzyzdrojów. Trasa krótka ale fajna. Troszkę wzdłuż morza a troszkę przez las. Grzybów jadalnych nie zauważyłam ale coś tam rosło (jak na fotkach). Jeszcze raz pozdrawiam Wszystkich!! I życzę obfitych grzybobrań!
(10/h) Puszcza bukowa. Uszaki bzowe w sporej ilości. Trzęsak pomarańczowożółty.
Spacer świąteczny ze Smerdnicy do Dobropola i z powrotem. Wyszło ok. 15 km. Na drodze kołowskiej, która leci z Dobropola do Trawiastej, wśród pól sporo uszaków. Ja nie zbieram ale jak ktoś lubi to daję namiar, można sporo uzbierać. Dojazd łatwy samochodem.
(0/h) Wszystkiego Najlepszego z Okazji Świąt Bożego Narodzenia i nadchodzącego roku 2024! Obfitych grzybobrań 🙂 i żeby lasów już nam nie wycinali!
Dziś była krótka wędrówka po goleniowskiej. Rozwieszane były słoninki dla ptaków, karmnik powieszony a na pniach wysypany len. Wyszło ok. 14 km. Grzybów niewiele, głównie na brzozach i jakieś małe na drogach ale raczej niejadalne. Pozdrowienia Choinka z puszczy goleniowskiej 🙂🍄🌲🎄
(0/h) Podsumowanie sezonu. Dorzucę i ja kilka zdań na temat minionego sezonu😊. To kolejny, bodajże czwarty sezon z dość suchą późną wiosną i suchym, upalnym latem oraz krótkim wysypem letnim i obfitym jesiennym. Przy czym główny sezon przesunięty na późny październik. Chyba pora zacząć się do tego przyzwyczajać. Jak wyglądało to u mnie, niemalże w środku Zachodniopomorskiego? Styczeń i luty to buszowanie w lasach liściastych w poszukiwaniu zimówek. Wilgoci było pod dostatkiem, więc rosło sporo ucha bzowego, trzęsaka pomarańczowożółtego i płomiennicy zimowej. Boczniaka mniej, ale to też była
2023.12.14 18:24
... szerzej o tym grzybobraniu ...
kwestia raczej miejscówek a nie ich występowania. Wiosna to szukanie smardzowatych. Niestety, mimo dość mokrego marca było z nimi kiepsko. Na obrzeżach lasu nie udało mi się nic znaleźć, w starym sadzie, w którym potrafiły pokazywać się masowo, znalazłam tylko jeden owocnik. Rozmnożyły mi się za to na działce napastniczki ( chyba stożkowate 🤔). Od trzech lat znajduję wiosną po kilka owocników na wyściółkowanej rabacie, w tym roku zaczęły przenosić się też na trawę. Maj był bezgrzybny. Wtedy, gdy powinno padać codziennie, panowała susza, podobnie jak w czerwcu. Upał, wiatr i skąpe, punktowe opady nie sprzyjały rozwojowi grzybni. Dopiero w lipcu zaczęły liczniej pojawiać się kurki, pojedyncze borowiki szlachetne i ceglastopore. Pojawiły się również w bukach podgrzybki brunatne, gołąbki modrożółte i muchomory czerwieniejące. W sierpniu nastąpił krótki, ale bardzo obfity pojaw borowików- szlachetnych, krasnoborowikow ceglastoporych i usiatkowanych. Moje grzybobrania, zwłaszcza latem, to zwykle 2-3 godziny. To wystarczało na zebranie pełnego kosza prawdziwków. A zdarzyło się i tak, że był pełny kosz, torba a przede mną jeszcze kilkadziesiąt proszących o zabranie😄 I nóż poszedł w ruch ponownie, ostra selekcja, przycinanie, docinanie, układanie jak puzzli i darowanie życia flanelowej koszuli 😂 Piękne chwile! Ci, co mówią z przekąsem: "Emocje jak na grzybach", nie wiedzą, co mówią 😄 W tym też miesiącu pojawiły się licznie mleczaje sosnowe i koźlarze pomarańczowożółte. Wciąż można było zbierać spore ilości kurek, którym o dziwo, nie szkodziły upały. Wrzesień grzybowo był bardziej skąpy- niewielkie ilości rydzy, kurek, kań, pojedyńcze prawdziwki i podgrzybki. Październik wziął nas na przeczekanie. Długo nie było nic i wciąż mnie pytano: Będą? Ja nie wróżka, ale żeby pocieszyć i trochę zakląć rzeczywistość mówiłam,: Będą, będą, cierpliwości. I faktycznie w drugiej połowie października sypnęło obficie grzybem. Najpierw podgrzybkami, później borowikiem (głównie w lasach liściastych i sosnowych, bo z buków wiało pustką),. Sypnęło obficie maślakiem pstrym i płachetką kołpakowatą, maślakamisitarzami i zwykłymi, mleczajami i muchomorami czerwonymi. Tych ostatnich były setki! A w listopadzie do gatunków letnich dołączyły późnojesienne- gąski lisciowate i siwe, wodnicha późna. I tylko opieniek było jakoś mało. Mocne przymrozki zakończyły to grzybowe rozpasanie. Skończyłam sezon jesienny 24 listopada i jest to też mój rekord jeśli chodzi o najpóźniej znalezionego prawdziwka😊
(10/h) Ciepło i wilgotno, życie grzybowe w śmieciowych laskach kwitnie (śmieciowych dosłownie, czegóż to ludzie tam nie wyrzucają?! Od słoików poprzez ceramikę sanitarną po zużyte opony. Zgroza!) A mnie zachciało się boczniakowych flaczków. I boczniaki były, niedużo, bardzo namoknięte po wczorajszym całodniowym laniu, trochę już skosztowane przez ślimaki, ale na zupę wystarczy. Rosła też płomiennica, sporo starej, przerośniętej, trochę młodej, ale też niespecjalnej. Dopisały też ucha bzowe. No te to kochają deszcz. Piękne, mięsiste, soczyste. I sporo różnych innych mało mi znanych. Wrzucę w dopiski
rozpoznałam tylko fałdówkę kędzierzawą i roższczepkę.