(0/h) Ostatni raz w tym roku, nie da się usiedzieć w domu. Poszedłem na farmę uszaków ale ani jednego. Jedynie tylko jedno małe stanowisko płomiennicy zimowej. Szczęśliwego Grzybowego 2024 roku dla wszystkich grzyboświrków. Pozdrowienia z Lublina
(0/h) i ja pdsumuje sezon, choć u mnie to nie ma on końca, ani początku. Jak są jadalne to do koszyka trochę wezmę, nigdy nie zbieram na ilość, lubię jak jest więcej gatunków, ale jak i zimne dni ponuro to da się zawsze wypatrzeć różne grzybowe ciekawostki. Ato mnie najbardziej interesuje, to co zanika niestety tak szybko, tyle piękna kryje się w lesnych zakamarkach, można wchłaniać tą czarowną atmosferę bez końca. A co do sezonu jadalnych to w zimie płomiennice zimowe, uszaki bzowe, i czarki obdarzały, wiosna pustawa, ale w maju zaczeły się dzwonkówki tarszowate, smardze, i inne, lato było średnie, ale nie narzekam, za to cały sierpień, wrzesień praktycznie bez deszczu, co odbiło się na zbiorach. Ale ja coś zawsze znajdę, bo też zbieram sporo gatunków powszechnie nieznanych, jesień skromna, ale odwita w unikalne gatunki rzadkich grzybów, co mnie najbardziej cieszyło, grudzień to boczniaki, uszaki, i płomiennice, tych ostatnich najwięcej. Pozdrawiam wszystkich co im dobro przyrody na sercu leży
(100/h) dziś ponownie w zabłocone wierzbowe łęgi, dzień ładny, słoneczny, nazbierałem tylko płomiennic zimowych, uszaków brak, u mnie są ostatnio silne wiatry, i wysuszają wszystko, jednej nocy było nawet tylko 60 procent wilgotności, nazbierałem pod 2 kg płomiennic zimowych, pozdrawiam forumowiczów
(0/h) definitywnie mamy już koniec sezonu, biały puszek dotarł na świętowanie Bożego Narodzenia a grzybki będą ze słoika. Dla "testkniących" załączam moją choinkę. Serdeczne życzenia dla Wiesi i Ziótka, Grażynki i Władzia i całego bractwa
(100/h) dziś rano pojechałem rowerem w błotniste wierzbowe krzaki, tak z 2 godziny pobabrałem sie w błotku, po drodze niespodzianka, zobaczyłem bociana białego, podszedłem na 40 metrów, odleciał kawałek, dzień pod znakiem płomiennicy zimowej, większość nie zbierałem bo dopiero rosną małe, więc zostały, tak z 1,5 kg zebrałem, mogłem jeszcze pozbierać, ale błoto, i krzaczory mnie pokonały, uszaki wiatr podsuszył w 2 dni, na drodze natrafiłem chyba na bardzo dużą gąsówkę dwubarwną, tak i trochę grzybów trafiło, no i bocian samotny, aby do wiosny dotrwał biedaczek
(20/h) wracałem dziś z zakupów, wstąpiłem do znanej zdziczałej działki, znalazłem z pół kg uszaków bzowych, zrobiłem zdjęcie płomiennicy zimowej, na pniu dębu chyba grzybówki, i na drugim pniu dębu chyba jakaś bardzo ciekawa grzybówka, może bardzo rzadka, poproszę forumowiczów o prubę identyfikacji, udany krótki spacer
(15/h) Prawie cały miesiąc musiałem niestety przebywać w mieście. Wreszcie udało mi się wygospodarować 2 dni na "odpoczynek na łonie natury". Na wioskę wyjechałem z duszą na ramieniu koło 11.00 i cały czas myślałem czy instalacja z której nie spuściłem wody przetrzymała mrozy, które na ścianie wschodniej były dość solidne i trwały dość długo. Okazało się, że wszystko jest o. k. Pozałatwiałem sprawy i musiałem gubić pół godziny bo na 15.20 byłem umówiony na plantacji choinek zatem wpadłem na miejscówkę przed lasem, żeby zerknąć co tam jest. Dojechałem tuż przed 15.00 i już widoczność była słaba, na
... szerzej o tym grzybobraniu ...
moim ostatnim miejscu zobaczyłem ślady po zbieraniu zielonek, ale grzybków nie było, za to 100 metrów dalej piękne młode zielonki, które ledwo co wyszły z piachu - wszystkie zdrowiutkie twarde nieprzemrożone, kilka rosło nawet w resztkach śniegu. Jak w miarę szybko jutro ogarnę tematy z przygotowaniem chaty na zimę /tym razem łącznie ze spuszczeniem wody z instalacji/ to może wpadnę do lasu bo tam jest sporo fajnych odsłoniętych miejsc i zielonka powinna ładnie rosnąć. W sprawozdaniu podałem 15 sztuk na godzinę, ale to było 15 sztuk w 10 minut. A płacąc rachunek za Zakładzie komunalnym za wodę dowiedziałem się, że jednak miałem bardzo dużo szczęścia, gdyż pewna pani mająca domek niecały kilometr ode mnie jak przyjechała spuszczać wodę to zastała zalany i zniszczony w środku domek, bo w czasie mrozów pękła rura pod bojlerem i przez 2 tygodnie lała się woda, a na dodatek dostała rachunek za pobraną z sieci wodę w kwocie powyżej 4500,00. Na głównym cały mój szybki zbiorek, chyba jutro na śniadanko usmażę na masełku i zrobię jajecznicę na świeżutkich wiejskich jajach