szerzej:
Za to zobaczyliśmy i nafociliśmy to nasze.. płuca odetchnęły, mięśnie się rozruszały, kolanka pozginały 😁. Bo przecież nie zawsze o grzyby chodzi.. czasami jest taki nieuchwytny moment, gdy człowiek zastyga z podziwem nad pięknem i siłą przyrody.. dostrzega rzeczy małe.. I tego Wam w Nowym Roku życzymy oprócz zdrowia, szczęścia i uśmiechu.. małych radości.. jak najmniej smutków.. Aby był lepszy od minionego, a gorszy od następnego.. Co do plonów hmm, hmm:
Nowego roku czas każe winszować,
Więc się zdobywam na powinszowanie;
"Daj Panie Boże, w tym się tak zachować,
Iżby się nasze spełniło żądanie.
I spełni pewnie, kiedy w każdym kroku
O sobie będziem myśleć, nie o roku.
Bo cóż rok? Bożym czas zmierzony darem,
Miejsce i pora naszego działania:
Nie dni, lecz czynów dzielmy go wymiarem,
A czynów plennych prawego starania;
Wówczas, jak wieniec kłosami uwity,
Da plon szacowny, da plon znakomity.."
szerzej:
Fajniutki bo długi, standardowo od maja do listopada, niezbyt przewidywalny ale urozmaicony grzybowo. Mówiąc niezbyt przewidywalny, mam na myśli zmianę w ilości występowania poszczególnych gatunków. Śmiało można napisać, że był to rok pieprzników. Wszystkich pieprzników. Śląskie góry nie były specjalnie hojne jeśli chodzi o to leśne złoto, ale w tym roku karta się odmieniła. Kurek było naprawdę sporo. Tak klasycznych jak ametystowych i pomarańczowych. A trąbkowe to w ogóle w tym sezonie były nie do wyzbierania. prawdziwki rosły w normie, ale już koźlarze czy ceglasie nieco mniej niż w poprzednich latach. Moje ulubione muchomory, też skromniej owocowały, za to do oporu można było nazbierać opieniek. Patrzę na sezon głównie z perspektywy Beskidów ale warto napisać, że poznaliśmy w tym roku piękne, niemal legendarne lasy janowskie na Lubelszczyźnie, tak zupełnie bez przewodnika, na czuja, czyli na rubikowy nos. Uzbieraliśmy tam sporo więcej niż tak zwane „co nie co” a potem powtórzyli podobnie udane zbiory tak w świętokrzyskim jak i na Podkarpaciu. Spory plusik należy się przełomowi lipca i sierpnia, kiedy właśnie w podkarpackich lasach zawrotu głowy dostaliśmy od koźlarzy czerwonych i prawdziwków. A sierpniowe lato, jego pierwsza połowa to również pokaz mocy beskidzkich lasów. Jak nam górskie lasy, zwłaszcza „rubinowe” dały do wiwatu i sypnęły borowikiem, to przez kilka ładnych grzybobrań oprócz prawdziwków zbieraliśmy też na ich widok szczęki z podłogi. Cudownym doświadczenie tego sezonu, były grzybobrania w odkrytej na przedzimiu ubiegłego roku genialnej miejscówce na koźlarze i borowiki. Nie sposób nie wspomnieć o górskiej jesieni – jej też należy się szacunek za rydze, aksamitki, za pierdyliony trąbek i opieniek, i za niesamowite prawdziwki aż do listopada. W ogóle górskie listopadowe borowiki to absolutny „Top of the Top” Nie ma piękniejszych … i zdrowszych. Takich grubych, przysadzistych prawdziwków, z ciemnymi, wpadającymi we fiolet i indygo kapeluszami – to ze świeczką szukać w innych miejscach w Polsce. Kilka z nich zobaczycie na fotach w dopiskach. Ogólnie uważam, że ten sezon zasługuje na mocną piątkę. Jeszcze tylko słowo o inicjacji -, czyli spotkania tazokowych kubków smakowych z czarcim jajem’’. Wynik inicjacji mówiąc po japońsku – jako-tako. Osobno poza clou portalu przemiło wspominam spotkania z mieszkańcami górskich lasów. Wierzcie, że przyglądanie się majestatycznemu jeleniowi, szmaragdowym zimorodkom sunącym wzdłuż nurtu potoków jak eF-y 16, i baraszkującym, rozbawionym jak przedszkolaki – wydrom znad Rubinowego Strumienia, to niesamowite, niezapomniane wrażenia. A teraz, kiedy dość ciepła zima zamknęła drzwi do leśnej, grzybowej spiżarni, pozostaje czekać na maj i pierwsze ceglasie. Przy okazji ciepło pozdrawiam kilkoro poznanych grzyboświrków w tym sezonie i tych spotkanych ponownie w tym roku. I na koniec - Wam wszyscy sympatyczni grzybowi forumowicze, bez wyjątku, i Tobie Adminie - życzę Dosiego, obfitego i świetnego roku i pełnych koszy w kolejnym sezonie. Pozdrowienia T&S&R
szerzej:
Te kurki i podgrzybki to nawet w dobrej formie, a ceglaś zamrożony i rozmrożony miał konsystencję ślimaka. Reszta grzybków w różnym stanie. Świeże powietrze, wiatr w koronach sosen, śnieg za kołnierzem, wysiłek fizyczny i pełny kosz śmieci, zwykły zimowy spacer, a jaki fajny. Wesołych i zdrowych świąt dla wszystkich!
szerzej:
10 sztuk młodzieniaszkow zakopanych gleboko w lisciowej perzynce pojechalo do domu stan igła. No i jak by tu konczyc taki wspanialy spacer bez jabluszka zerwanego prosto z drzewa z lesnego sadu 😜. I tym sposobem zajadajac jabluszko spokojnym krokiem podziwiajac przyrode i zegnajac sezon 2023 doturlałem sie do autka 😀😁. Taki koniec sezonu to ja rozumiem pozdrowionka i do siego roku 😜
szerzej:
Ciekawostką są kowale bezskrzydłe, które jakby na wiosnę grupują się na lipach.. słońce świeci, ciepło to pewnie dlatego mają lekką dezorientację co do właściwej pory roku.. 🤔
szerzej:
Przez kilka kolejnych miesięcy raczej nie wychodziłem do lasu, w sumie nie wiem czemu;). Kolejnego grzyba znalazłem w maju;) i był to znaleziony po raz pierwszy żółciak siarkowy. Skosztowałem i chyba to nie moje klimaty... Później przyszedł czerwiec i ponownie tylko kilka wizyt w lesie. Pojawiły się kurki i maślaki modrzewiowe. Spróbowałem także po raz pierwszy gołąbka zielonawego i w tym przypadku doznania smakowe TOP;) Lipiec to już znacznie regularniejsze poznawanie lasów w mojej okolicy. Pierwsze w tym roku borowiki, koźlarze pomarańczowożółte, grabowe, lejkowce dęte (w małych ilościach ale jednak :) ) i znalezione po raz pierwszy boczniaki łyżkowate (niestety w fazie rozkładu). Stanowisko, które odkryłem owocowało w sumie trzy razy w 2023 i sporo tego gatunku boczniaków zebrałem. Były także kurki i gołąbki. Zatem lipiec był już całkiem fajny. W sierpniu jeszcze lepiej :) Garbowe, pomarańczowe, kurki, gołąbki, lejkowce, maślaki, boczniaki i w coraz większej liczbie prawdziwki. Pierwsze podgrzybki, siedzuń, dębowe, kanie i mleczajowiec smaczy (pierwsza próba i smakowo nie najgorszy) Grzybów było na tyle (szczególnie borowików), że nawet czasami udało się zapełnić koszyczek. Trafiłem w końcu na trochę większą liczbę (niepowalającą;)) czerwonych w miejscówce odkrytej w zeszłym roku (wówczas znalazłem jedna sztukę 😞). No i był Ci on, pierwszy od wielu lat ceglastopory 😁, co prawda nie na moim terenie, ale po sąsiedzku u Emila (raz jeszcze dzięki za wskazówki). Gdybym podsumowanie pisał w październiku to powiedziałbym, że na 100% najlepszym miesiącem był wrzesień, zwłaszcza pierwsza połowa września. A pisząc to teraz to był to jeden z dwóch najlepszych miesięcy (drugi to oczywiście listopad). Na początku września naprawdę się działo, prawdziwki wysypały pięknie, sporo było odrzutów, ale mimo wszystko kilka razu udało się przynieść do domu ponad 100 sztuk głównie młodzieży. Ten wysyp, niestety był dość krótki bo trwało to około tygodnia. Oprócz prawych były także usiatki, kurki, lejkowce, siedzunie, czerwone, dębowe i inne koźlarze, maślaki, gołąbki, boczniaki oraz po raz pierwszy znalezione w moich lasach ceglasie (nie było ich dużo, ale bardzo mnie ucieszyły). Były także pierwsze w tym roku trąbki (pieprzniki trąbkowe) i pierwsze próby smakowe tych pysznych grzybków. Październik dość słaby, ale coś wpadło do koszyka: borowiki koleinowe, dębowe, gąski liściowate (for the first time - FTFT), pomarańczowe, pstre (FTFT), jakaś babka (mało ich było w tym roku), rydze (FTFT), maślaki, trąbki, kanie, podgrzybki i aksamitki (FTFT). A w listopadzie, to wiecie co się działo 😮😮😮: piękne prawdziwki, aksamitki, podgrzybki, trąbki, jodłowe (FTFT), boczniaki ostrygowate (FTFT), tysiące opieniek (FTFT) + aniołek.
Skolażowałem kilka zdjęć, niestety na kompie więc średnio wyszły niektóre, dużo łatwiej to zrobić na telefonie;)
Życzę wszytkim wspaniałego kolejnego sezonu. Trzymajcie się ciepło.