(10/h) Witajcie :). Nadodrzańskie krzaczory i chaszcze. Pięknie rośnie uszak bzowy :). Jutro ugotowany tylko w osolonej wodzie i pokrojony w paski pójdzie do rosołu zamiast makaronu. Płomiennicy tylko trzy ubogie wiązki. I jak już tu jestem, to chcę złożyć Wam wszystkim życzenia szczęśliwego, urodzajnego Nowego Roku. Abyśmy się spotkali w tym samym gronie, a jeszcze lepiej i większym.
(20/h) Dziś tradycyjny, coroczny spacer świąteczny po lesie. Celem były stare krzaczory wzdłuż rzeczki Lubniewka. Dopisujące nam ostatnio regularne plus 10 i duża wilgotność spowodowało że ucho bzowe ma się wyśmienicie. Napęczniałe, jędrne, piękne. Trafiły się też boczniaki ostrygowate i małe gniazda płomiennicy zimowej która została do podrośnięcia. Więcej w dopiskach. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) Święta Boże się zbliżają. Więc dla wszystkich Grzybolubków, moc radości, dużo zdrówka, pysznych uszek pełnych grzybków. Niechaj nasze lasy piękne nie zostaną szybko ścięte. Grzybów niechże rośnie w bród. Tego życzy Yagi ród.
(10/h) Witajcie :). Nowy las i mam kolejne stanowisko boczniaka ostrygowatego :). Całość sąsiadce oddałam, a było prawie 1,5 kg. Uszak bzowy pięknie rośnie i też sporo zebrałam, bo ponad 1,5 kg, połową się podzieliłam. Reszta schnie, bo zapasy na wyczerpaniu. Płomiennica dopiero startuje, trzy kapelutki wzięłam tak dla urozmaicenia. Wodnichy późnej nie zbierałam. Zauważone cudaczki w dopiskach dodam. Pozdrawiam Was ciepło :). Ps. Mieszany las liściasty i bór sosnowy.
(10/h) Typowo niedzielny spacer z psem, a przy okazji sprawdzamy co w lesie piszczy. Pod nogami pierdylion wszystkich odmian maślaków, sarniaki sosnowe i wodnicha późna. Grzyby przerośnięte do monstrualnych rozmiarów, zamrożone minus ośmioma z pierwszego tygodnia grudnia i rozmrożone obecnymi plus dziesięcioma panującymi od trzech dni, bardziej przypominają krowie placki niż grzyby. Ale jest i gwiazda dnia, jedna jedyna znaleziona w głębokim mchu gąska zielona. Twarda, jędrna, piękna. Musiała urosnąć jak wróciły dodatnie temperatury. Na koniec spaceru sprawdzamy naszą miejscówkę na ucho bzowe.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Bingo! Są duże, średnie i małe ucha. Wybieramy tylko te najładniejsze i zabieramy do domu 0,34 kg uszu. No i ta radość Demona z dwóch godzin biegania po lesie. Więcej w dopiskach. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(10/h) Witajcie :)."Przydomowy borek". A, że sąsiadka jeszcze nie próbowała wodnichy późnej, to cały dzisiejszy zbiór podarowałam właśnie jej. Swoją drogą, odważną mam znajomą zza płota, bo i muchomory czerwieniejące ode mnie brała i żółciaka siarkowego w którym się rozsmakowała i lakówkę ametystową, no cały czas coś jej podrzucam innego niż "normalne" grzyby... Wodnicha rośnie, nie do wyzbierania. I to nie jakieś"rozmrożonki", a młodziutkie rosną. Wszystkie na obrzeżach wysokiego boru sosnowego. Prawie pół kg uzbierałam, a reszta dla zwierzątek została, bo po pozostawionych trzonkach sądzę, że bardzo im smakuje.
Cudaczki też były, a jakże, te w dopiskach dodam. A najważniejsze, że pieseł wybiegany, a ja wylatana😄.
(5/h) Witajcie :). Mżawka nie mżawka, miotłę trza było przepędzić, by rewiry oblecieć i zobaczyć co też w lesie słychać przedświątecznie. A dzieje się, leśne skrzaty na pomoc ruszyły Mikołajowi, aż miło było popatrzeć jak się uwijają przy asyście leśnych zwierzątek. Grzyby rosną jak to w deszczu:płomiennica zimowa, boczniak ostrygowaty, uszak bzowy, wodnicha późna i trzęsak pomarańczowożółty. Miseczkę uzbierałam, będzie dodatek do dania pt."Wariacje jędzy, aż pali język"😄. Inne cudaczki też cieszyły oczy. Fajny, choć krótki lot, bo zimno wygnało do domu. I to by było na tyli 😄.
(20/h) Lekka odwilż i zaczynają rosnąć charakterystyczne dla tej pory roku zimówki. Spotykam je głównie na wierzbach. Często są widoczne z daleka promieniejąc w słońcu. Dziś nie było słonecznie, ale ich jasność na tle ciemnych pni wybrzmiewa optymistycznie.
(5/h) Witajcie :). No i przyszła odwilż... A tę wszystkie glutki, kisielki i galaretki lubią najbardziej. No i oczywiście uszak bzowy. Ależ pięknie napęczniał :), aż miło było patrzeć. Las znowu zrobił się kolorowy, choć gdzieniegdzie śnieg łatami leżał. Półtorej godziny spaceru w krzaczorach i chaszczach. Po błotku i liściach ciap, ciap ostrożnie, by gleby 😄 nie zaliczyć. A wsparcia nie było, bo małż w aucie został żegnając mnie słowami:idź, idź, tylko wróć jak człowiek, a nie w barwach maskujących😅. I udało się, a przy tym ponad pół kg uszaka zebrałam. Inne wypatrzone cudaczki w dopiskach dodam... Do "usłyszenia".