szerzej:
Mój synek, który szuka tylko nietypowych grzybów tym razem znalazł piękny okaz okratka australijskiego! Nigdy nie sądziłam, że spotkam takiego grzyba...
szerzej:
Jesień jeszcze gra kolorami, pokazując, co ma najpiękniejszego, lecz i Zima zaczyna pokazywać swe chłodne oblicze, rzucając to tu, to tam diamenty skrzące tajemniczym, zimnym blaskiem. Toczy odwieczną wojnę z Jesienią, zimnym wiatrem rozwiewając jej złote włosy. Liście z drzew spadają niczym łez krople a tkacze życia, plączą nici, pory roku zmieniając. Las cichy, jedynie ptak, gdzieś tam zagubiony, czasem odezwie się, by głos swój usłyszeć. Choć kolorów jeszcze wiele, czuć, że nostalgia powoli wkraczać zaczyna. I właściwie trudne to do określenia, czuje się ją wszystkimi zmysłami. Tak jakby, jakaś twarda skorupa pękała i powiew tego czucia z każdej strony mógł dotrzeć. W poharatanych, jak niejedno ludzkie serce, kawałkach lasu, smutek gości. I tylko pnie równo ułożone, nie wywiezione jeszcze, wchłaniają zapach lasu, ten jedyny, jesienny, czasem żywiczny, czasem przytłaczającej wilgoci, ale zawsze piękny. Temperatura wynosiła - 3 stopnie, szron pomalował trawy, głowy nielicznym słonecznikom na polach zwiesił, lecz pięknem swoim te wybryki wynagrodził. Osobiście mam nadzieję, że Jesień jeszcze za wygraną nie dała, sypnie swymi darami hojnie i kosze nam zapełni. A gdyby jednak chciała odpoczynek grzybni już zapewnić, kolorami liści, tajemniczymi mgłami i słońcem dni umilać nam będzie... 😊
szerzej:
pieprznik trąbkowy - wysyp! (w ubiegłym roku był ponad miesiąc później!) zebrany w trzech zaledwie miejscach (dwie stare, jedna nowa miejscówka) w ilości niepełny 1 kg (bo to lekkie jak piórko ale można było duuużo więcej nazbierać). Były również 4 młode nierozwinięte czubajki gwiaździste.
Skoro świt po 12 😉 mąż ze znajomą osobą wyruszył w las na grzyby (ja nadal na L4, złamana kość strzałkowa w nodze lewej od 13.08 piątek 🥴 więc nie mogę 🤭) 😎 Słońce cudnie oślepiało, dodatkowo złocąc złote już liście. I te, jeszcze radośnie szeleszczące na drzewach w podmuchach lodowatego wiatru jak i te zakrywające wszystkie grzyby pod sobą 🥴 Po pierwszych krokach 💪🏼 dwa, rosnące nieopodal siebie, siedzunie sosnowe 💪🏼 dobra wróżba.. niestety nie bardzo, bo potem dłuuugo (przez blisko godzinę) NIC! Ale potem, po gorącej herbatce i kanapeczce 😉 jakoś poszło. I był pierwszy, i drugi ceglaczek, podgrzybek brunatny łebek pierwszy i kolejne, niewielka ilość dobrych, twardych, białych purchawek chropowatych, mnóstwo pieprzników trąbkowych, kilka żółciutkich (lekkie, mało wody) oraz ametystowych i pomarańczowych. W dwóch miejscach nierozwinięte kanie i jeden nadający się do zebrania maślak żółty. Praktycznie na zakończenie, (i tym razem po kawie z drożdżóweczką 😉) jedynak, maluch prawdziwy w mchach, który ostatecznie został prawie bez nogi 🤨 i dla kolorytu ze trzy garście lakówki ametystowej. Dzień, choć początkowo rześko lodowaty nawet w słońcu... przepiękny 😍 z granatowym, bezchmurkowym niebem, rozlewający się płynnym złotem pod nogami 🤩 okraszony buków purpurą i radością znajdowanych grzybków.. marzenie 🥰.. A teraz trzy łyżki dziegciu: ogólnie szału nie ma (opieńki znikły całkowicie, jedno stanowisko czarnych, rozpływających się, drugie wyrośniętych i tyle 😕) Dużo „starych ” miejscówek rozoranych, zniszczonych i właściwie więcej chodzenia pomiędzy kłodami zdrowych!, wyciętych drzew niż zbierania w sprawdzonych miejscach ☹️ Ponoć miejscowi piszą petycje o niewycinanie lasu 😢 ale czy to coś pomoże 😢 A wilczą jagodą na torcie okazała się informacja od spotkanych miejscowych że w nocy w Mogilanach na okiennym termometrze było -5’ 😱 Na + brak komarów, strzyżaków śladowe ilości 👍 zero kleszcza 👌 A na 100 plusów... zapach jesiennego lasu 🤗🍁🍂🍁🧡
szerzej:
w lesie przy ścieżce 1 stary podgrzybek złotopory, w okolicach ogrodu zoologicznego 9 kolczaków obłączastych, potem jeszcze pieniek suto obrośnięty purchawkami. Wszędzie, ale niezbyt liczne gołąbki (prawdopodobnie zielonawofioletowe, jasnożółte i brązowawe). W tej okolicy i o tej porze roku rośnie też zazwyczaj mnóstwo kań ale obecnie „0”. 🤔 I tylko tyle albo aż tyle grzybków, (zważywszy na to co się dzieje w lasach obecnie i to że to był spacer bez zapuszczania się głębiej w las a tylko alejkami). Pogoda cudowna 😍 las pachnąco szeleszczący liśćmi, granatowe niebo oraz nieliczne floty komarów... psina wybiegana i szczęśliwa a że jeszcze kilka grzybków wpadło podczas tej prawie 11 kilometrowej przechadzki... 👌😁😍👍