szerzej:
A dziś? Pewno, że byłem! Ostatni raz w tym roku wypada być. Czy można kochać swój las, pomimo tego, że 45 % największych drzew wycięli: (? Tak, można. Czy miłością bezgraniczną? Nie do końca, śmieci już nie zabieram. Jak dbają, tak mają. Czy można się wybrać bez komórki i aparatu? Jak najbardziej. Bo przecież, chodzimy dla siebie, nie dla innych, nie dla szpanu, "chwalipięctwa". Dziwnie ludzie patrzyli, ale co zrobić, mus to mus. Kilka obserwacji do notesika trafiło.. sarny na głowę właziły, aby coś przegryźć.. więc bez zdobyczy :). Telefon nie naładowany.. tylko 2-3 zdjęcia.. prawdziwek wspominkowy od Emila :))). 3-majcie się, dziękuję, że jesteście!!!
szerzej:
Jakbym chciała napisać w jednym zdaniu to bazyliowy constans non stop😉Sezon długi, równy i bez pustych przebiegów. Z małym plusem w sierpniu i wrześniu, kiedy kozaków czerwonych, ceglasi i prawdziwków rosło więcej. Październik i listopad, to oczekiwanie na jesienny pojaw prawdziwka, którego nie było. Rosły pojedyńcze ślicznoty, ale bez szału. W 2019 roku stawiałam koszyk na pniu i robiąc kółeczka po 30 minutach mogłam kończyć grzybobranie. W tym roku borowiki bawiły się w chowanego. Za to moje ulubione kozaki czerwone pięknie rosły od maja do połowy listopada całymi rodzinkami i świeciły z daleka różnymi odcieniami purpury. Podsumowując, sezon na piątkę z plusem🙂Trochę dziwny i smutny przez pandemię... Szczególnie wiosną jak zamknięto lasy! Na zawsze pozostanie w mojej pamięci przygnębiający obraz rodziny z małymi dziećmi przy biało-czerwonej taśmie na skraju lasu i bojących się mandatu za spacer po nim😕Dziękuję "moim" bukom, dębom i brzozom za wszystkie piękne chwile i przyspieszone bicie serca na widok cudnie rosnących skarbów lasu. A Wam wszystkim bez wyjątku życzę Szczęśliwego Nowego Roku i pełnych koszy w kolejnym sezonie😍😘
szerzej:
które pozwoliły zebrać podgrzybki, prawdziwki, kozaki czerwone, kozaki babki, sitaki, ceglasie i maślaki w większych ilościach aniżeli w latach wcześniejszych. W tym roku odwiedziłam Zagnańsk z niewielkimi zbiorami, Grotniki i Wolę Zbrożkową ( spotkanie zakręconych) już z trochę lepszym zbiorem i Lubsko już z większymi zbiorami. Ale jednak większość moich grzybobrań odbywało się na terenach lublinieckich, tarnogórskich i obleganym Krupskim Młynem. Nie zbieram do ilości, ale do przyjemności. Nigdy nie zazdroszczę gdy ktoś nazbiera więcej niż ja. Lubię chodzić do lasu, tam ożywam i nabieram sił. Na tych moich wypadach korzysta mój kręgosłup i nie muszę się wspomagać w tym czasie środkami przeciwbólowymi. A ze zbiorów korzysta moja rodzina i znajomi, bo lubię się dzielić, nie jestem w stanie tego przerobić i zjeść. W tym roku las był odskocznią od tego wszystkiego co się działo. Nie jeden i nie jedna z nas powie, że las leczy, wycisza, dodaje sił, odstresowuje itp. Było fajnie i niech tak dalej będzie.
szerzej:
Dawno nie robiłam wpisów więc się usprawiedliwię, choć wpis będzie gorzko-słodki. Przez ostatnie miesiące starałam się każdą chwilę spędzić tak, aby jak najbardziej ułatwić ostatni czas życia mojemu psiemu przyjacielowi staruszkowi Michasiowi. Często mi towarzyszył przez lata w leśnych spacerach i zbieraniu grzybów. Mówiłam czasem do niego "mój grzybeczku", bo gdy miał mokrą sierść pachniał suszonymi grzybami. Gdy stało się, co nieuniknione, poszłam 4 grudnia na ostatni w tym roku, prawie 4 godzinny spacer do lasu w miejsca gdzie chodziliśmy najczęściej i wszędzie tam rozsypałam jego prochy. Płakałam jak dziecko. Mąż zapowiedział, że już żadnych psów... Przez 3 tygodnie ryczałam po kątach nie mogąc dojść do siebie. Nadal mi go brakuje i będzie zawsze brakować. Upływ czasu pomaga, ale wiedziałam, że nie wytrzymam. I tak po 3 tygodniach przeglądania ogłoszeń hodowli, rozmów i trudnych dylematów - w zeszłą sobotę razem z mężem pojechaliśmy aż za Płock po szczeniaczka. O spacerach leśnych póki co nawet nie ma czasu pomyśleć, bo czas mija pomiędzy karmieniem zabawą i sprzątaniem (szczegóły pominę). Dom ożył na nowo. Coś się w życiu kończy i coś zaczyna. Przed nami wyzwanie, bo maluch to takie psie dziecko specjalnej troski. Wierzę, że wszystko się uda i za kilka miesięcy będzie ze mną odkrywał las i fajne miejsca grzybowe. Do usłyszenia /zobaczenia na grzybowych ścieżkach.
szerzej:
Chciałbym podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna pozytywnie grzybniętym za to, że jesteście, że mimo trudnego czasu przynajmniej wirtualnie możemy trzymać się razem i dzielić się naszymi doświadczeniami, poznawać wspólnie nowe lasy, nowe gatunki grzybów, uśmiać się do łez z zabawnych wpisów, uczyć się o naturze i wspólnie dbać o nią. Serdecznie Wam życzę wszystkiego co najlepsze, w nowym roku spełnienia marzeń, dużo zdrowia oraz pełnych emocji i radości wycieczek do lasu!... w dopiskach trochę foto-wspomnień z 2020 roku :)
szerzej:
Zdrowych i Spokojnych, życzy złośliwy, leśny stworek - Grinch.. PS. Ograniczeń nie będzie.. w śpiewaniu :)))
szerzej:
To już mój trzeci pełny sezon grzybowy, w którym chodzę do lasu przez cały rok nawet w zimę, w związku z czym mam dość dobre porównanie co do sytuacji grzybowej z ostatnich kilku lat. Sezon rozpoczynał się bardzo obiecująco, pierwsze smardze znalazłem w walentynki, ale potem przyszedł bardzo suchy marzec i kwiecień, co całkowicie zastopowało grzyby wiosenne, w rezultacie był to najsłabszy rok na smardze odkąd je zbieram. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni w maju, który przyniósł duże opady, co jednak wcale nie poprawiło sytuacji grzybowej. Wilgotność była na dobrym poziomie, ale ciągle było za zimno. Przełożyło się to na dość puźny i słaby pojaw pierwszych rurkowców, ceglastopore, szlachetne, maślaki występowały nielicznie, trochę lepiej było z koźlarzami czerwonymi i bardzo słabo z borowikami usiatkowanymi, które lubią wysokie temperatury. Pierwszy lepszy wysyp w moich okolicach nastąpił od 10-15 lipca do początku sierpnia, niestety ciągłe nadgodziny i niewiarygodny natłok pracy, który był następstwem pieprzonej corony, spowodował, że totalnie przegapiłem ten czas. Praktycznie przez cały miesiąc nie mogłem wyrwać się do lasu. Potem nastąpiła totalna grzybowa flauta, przez blisko miesiąc, sytuacja zaczęła poprawiać się dopiero od końca sierpnia i początku września. Wysyp rozwijał się w różnych rejonach niepozornie, to tu to tam jakieś lepsze przebłyski. Najlepsze trzy tygodnie sezonu późno letniego nastąpiły od 6 do 26 dnia września, w tym czasie, królowały borowiki i różnej maści koźlarze, kulminacja wysypu przypadała mnie więcej na połowę września. Wysp letni kończył się ciepłem i suszą. Potem przyszedł nadspodziewanie obfity w deszcze początek października. Cały las pływał, hektary moich miejscówek zamieniły się w jedno wielkie bajoro, czasem dobre 100 metrów musiałem brodzić w wodzie, żeby dostać się do jakiejś suchej wysepki. Ta wielka ilość wody pobudziła podgrzybki, które sypnęły całkiem nieźle choś nie był to taki szał jak w 2019. Dodatkowo wielkie ilości grzybów pleśniały i gniły z nadmiaru wody. Potem jednak przyszedł suchszy okres, który zdecydowanie przeciągnął wysyp podgrzybków, aż do drugiej połowy listopada. Po tym czasie odpuściłem już jakieś większe zbiory. Rok 2020 grzybowo uważam za nie najgorszy, ale w skali ostatni bardzo dobrych lat na pewno był zdecydowanie słabszy od 2017 i 2019, zastanawiam się czy był lepszy od 2018. Ciężko powiedzieć, na pewno, ani przez tydzień w tym roku nie było takiego zmasowanego wysypu, jak w poprzednich latach, przez długi czas można było zbierać, ale nigdy w ilościach przyprawiających o zawrót głowy. Zawsze trzeba było jednak mocno się postarać, żeby coś więcej wynieść z lasu. Ogólnie wystawiam mu ocenę dobry, żeby nie zapeszyć i nie doczekać się sezonu, w którym naprawdę nic nie można uzbierać. Czekam z niecierpliwością na sezon 2021 i jestem bardzo ciekaw co nowego mnie spotka w lesie. Każdy sezon jest inny i nie powtarzalny. Do usłyszenia😘 w dopiskach wrzucę trochę kolarzy z kolorowymi borowikami z tego roku. DARZ GRZYB!
szerzej:
Zimówki czyli płomiennice zimowe w natarciu. Rosną w wielu miejscach. Mógłbym zebrać dwa razy więcej ale zawsze biorę według potrzeb. Może jeszcze wybiorę się po nie przed świętami. W końcu spotkałem uszaki bzowe. Coś im jednak nie służy bo jest ich mało i w kiepskiej formie. Wypatrywałem boczniaków ale nawet nie znalazłem cosia, który może nim zostać 😉. Poza tym kilka innych nie znanych mi grzybów. W lesie spokój. Sikorki ćwierkają, dzięcioły stukają. Po śniegu nie ma już śladu. Kretom zachciało robić się kopce. Nie wiem co to oznacza 🤔 Czy zimę, czy wiosnę ? Wszystko jakieś takie pokręcone. Pozdrawiam 🙂
szerzej:
W sumie - to oprócz pięknej wycieczki, miałem dzisiaj przyjemność widzieć trzy pory roku, i co najważniejsze, sentymentalne odwiedziny u brata, a co z tego wynikło ? link w pierwszym tazokowym dopisku
szerzej:
Powrót do macierzy czyli kolejne grzybobranie w pobliskim lesie. Na początek smutne odkrycie bo ślady dzików jakieś 150 m od mojego bloku. Wiem, że to obecnie norma, że dziki kręcą się po osiedlach ale u mnie do tej pory był spokój. Myślałem, że ruchliwa droga szybkiego ruchu to dobra zapora ale jak widać nie przeszkadzała im za bardzo. Ale wróćmy do grzybobrania. W lesie zimówki fajnie urosły i pojawiły się w wielu nowych miejscach. Lekka zima im ewidentnie służy. Ciągle nie ma uszaków bzowych i boczniaków na moich dwóch miejscówkach. Ale za to znalazłem podgrzybka. Jak na ten las i porę roku to rzadkie zjawisko. To pewnie ostatni spotkany rurkowiec w tym roku. Za tydzień pewnie znowu się wybiorę na zimówki. Trzeba by też już pomyśleć o podsumowaniu sezonu. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂
szerzej:
AKTUALIZACJA!
Sunie widziano w poniedziałek 07.12. przy garażach na Osadzie Jana w Tarnowskich Górach przy Obwodnicy, więc nadzieja wróciła. Proszę jeszcze raz o udostępnienie.🙏🏻♥️
ZAGINĄŁ PIES!
Błagam was wszystkich o udostępnienie tego posta. Nigdy nie wiadomo, kto na twojej liście znajomych mógł zobaczyć tę kochającą istotę. Dziś 17.11. o 13:40, suka o imieniu Gaja uciekła do lasu w okolicach Kalet / Woźnik na drodze w kierunku do Brusiek (skrzyżowanie dróg nr 908 i 789).
Ma ok 5 lat. Wygląd: czekoladowe umaszczenie, białe łapki, biała pierś i końcówka ogona. Średniej wielkości. Sierść dłuższa, zielona obroża, czip. Gaja jest nieufna, wycofana i bojaźliwa. Boi się wszystkiego: hałasów, gwałtownych gestów, nawet podejść do człowieka, ale jest bardzo łagodna i nie szczeka. Lubi surowe mięso i podroby.
Z nami jest pół roku, wcześniej ponad 4 lata spędziła w azylu. Pies po przejściach, ze zniszczoną psychiką. W każdej chwili proszę o kontakt przez messenger lub numer 577909611. Dziękuję!
szerzej:
Śmieci niewiele, przysypane liśćmi. Do drugiej miejscówki musiałem się kulać przez cały powiat, ale nie żałuję, bo widziałem tysiące gęsi pasących się na polu po kukurydzy. Szkoda, że nie było jak stanąć i zrobić zdjęcia. Na miejscu rżnięcie lasu i stosy śmieci, załamało mnie. Idioci wjeżdżają w las i wysypują. Napełniłem torbę, zostawiając 99,9% śmieci w lesie. Przy okazji namierzyłem stadko żółtych kolczaków, co mnie bardzo ucieszyło, bo potwierdziło moje wcześniejsze obserwacje, menu w tym lesie się rozszerza.
szerzej:
Mikołaj nic nie przyniósł to sobie zrobiłem prezent i pojechałem w buki. No bo co tam w domu będę siedział jak taka pogoda. Plus 10 w grudniu nie często się zdarza. W lesie bardzo fajnie mi się ułożyło bo już po kilku minutach trafiłem na boczniaki na grubym starym bukowym pniu. Zresztą czego tam jeszcze nie było: łycznik późny, galaretnica mięsista, rozszczepki i kilka innych gatunków grzybów nadrzewnych. Dobrze, że są jeszcze miejsca gdzie takich pni nie usuwają i toczy się w nim bogate życie nie tylko grzybowe. Zadowolony poszedłem pospacerować bez większych oczekiwań bo chociaż marzył mi się jakiś rurkowiec wystający nad liśćmi to wiedziałem, że raczej go nie spotkam. Ale żeby wykorzystać czas i zrobić coś dobrego postanowiłem pozbierać śmieci. Także las dostał dzisiaj mały prezent ode mnie. Należało mu się za jego całoroczne dary.
szerzej:
Kolejna wyprawa na grzyby zimowe do pobliskiego lasu. Las ten sam ale jednak inny. No i dobrze bo nie ma nudy. Płomiennie dopisały. Myślę że przymrozki były katalizatorem, który przyczynił się do ich wzrostu. Innych zimowych nie znalazłem. W pewnym momencie myślałem, że znalazłem nową miejscówkę na boczniaki. Ale to był łycznik późny, który łudząco je przypomina. Dla mniej wtajemniczonych podaję różnice. Ma on przede wszystkim wyraźnie oddzielony trzon od blaszek. Owocniki mają często kolor ciemno zielony. To chyba wszystko jeżeli chodzi o grzyby. Ale innych znalezisk nie brakowało. Pierwsze z nich to znak drogowy Zakaz ruchu. Pomyślałem że może przydać się w domu. Fajnie by było tak sobie go ustawić przed wejściem do pokoju kiedy leci mecz 😀 Ale wolałem nie ryzykować bo kto wie jaki byłby rewanż 😉 A później znalazłem chrust. Pomyślałem, że albo Zapaleniec się tu kręcił albo w Gliwicach ma swoich naśladowców. I to by chyba było na tyle. Za tydzień kolejny spacer.
szerzej:
A w dopiskach: cuda i dziwy :). Tak wygląda Las Kobiórski.. zdjęcia autorstwa mojego wujka, Franka Długajczyka.. Pełna profeska..
szerzej:
Za jakiś tydzień odwiedzę to miejsce zobaczyć jak boczniaczki podrosły, sprawdzę też czy można już znaleźć pierwsze wiosenne grzyby🤣, tzn czarki austriacki. Do usłyszenia!
szerzej:
Kolejny szaro-bury listopadówy dzień. Ale to fajny dzień bo można było iść do pobliskiego lasu. Szukałem zimówek i boczniaków. Na początku w chaszczach gdzie nie brakuje omszałych pni drzew liściastych. W tamtym roku spotkałem tam stado dzików więc chodziłem wyczulony na każdy szelest. Dzisiaj nie było ani dzików ani grzybów. Zimówki trafiłem już w normalnym lesie. Spotkałem też trzęsak pomarańczowożółtego. Sporo jest też rozszczepem. Niestety nie spotkałem boczniaków. Mam z nimi problem bo znam co najmniej trzy miejsca gdzie rosną w Gliwicach. Problem polega na tym, że przy drogach. A w lesie nie mogę znaleźć fajnych miejsc. Może i dobrze bo jest czego szukać 🙂
szerzej:
Do prawusów doszedł jeszcze podgrzybek i umownie 2 boczniaki.
szerzej:
Witam. Nie raz przekonałem się że oczekiwania wobec lasu mają się nijak do rzeczywistości. Przed pięcioma laty tak z głupa" wybrałem się do lasu 22 listopada. Pogoda była nieco inna niż dziś: po długotrwałych deszczach, chłodno ale bez przymrozków. Nawet dzień tygodnia się zgadzał z obecnym rokiem. Zebrałem wtedy kilkanaście dorodnych kań. Dziś postanowiłem odwiedzić to miejsce w cichej nadziei na znalezienie chociaż jednego okazu ale nic z tego. Za to trafiła się kępa młodego łuszczaka. Ciekawe co będzie następnym razem...
szerzej:
Wiatr wiał paskudny, na szczęście nic z góry nie leciało na głowę, tylko sosny skrzypiały oparte o siebie. Nazbierałem około 60 podgrzybków, z tego przy czyszczeniu odpadło kilkanaście i w sumie zostało 44 plus torba śmieci. Reszta w dopiskach.
szerzej:
Przez większą część czasu nie znalazłem niczego prócz starych podgrzybków, na koniec trafiłem kilka ceglasi, które jednak ze względu na działalność ślimaków nie wyglądały zbyt ładnie, choć nie były wcale stare. Pogoda nie sprzyjała raczej spacerom, ja też nie czułem się rewelacyjnie przyszedł więc czas, żeby pożegnać się z lasem: powiedziałem do zobaczenia w kwietniu mój stary przyjacielu, nie daj wyrąbać się tym rębajłom i ruszyłem w stronę samochodu, po drodze miałem już ostatnią miejscówkę, w której rosną często listopadówe borowiki. Pomyślałem, że skoro ładnie się pożegnałem, to dostanę coś od lasu na do widzenia😁 i tak też się stało. Na miejscówce rosły sobie dwa novenbrusy😁 Sezon zimowy kończę więc idealnie, teraz czas płomiennic, boczniaków, uszaków i innych cudaków😁
szerzej:
Witam Państwa po długiej tygodniowej przerwie. Na początku gratuluję wszystkim uczestnikom wyścigu po złote runo czyli tym co pojechali na prawdziwki w Lubuskie. Gratuluję zbiorów a przede wszystkim fantazji. Jeżeli chodzi o mnie to już chyba przez najbliższe pół roku spędzę na zwiedzaniu osiedlowego lasku. Na razie pokazały się zimówki i to na kilku z kilkunastu znanych mi miejsc. Boczniaków jeszcze nie ma. Tak samo uszaków bzowych. Tak naprawdę to dzisiaj sprawdziłem miejsca tylko z grubsza bo już ciemno się zrobiło koło 16. To tyle. Pozdrawiam i do usłyszenia ☺️
szerzej:
... czy to już tak na do widzenia? Wiem, że nic nie trwa wiecznie... Ale czy to już koniec?🤔🙂
szerzej:
.
szerzej:
Można trafić na duże, kilkudniowe osobniki, jak i malutkie łebki dopiero co wyrosłe. Jestem mega szczęśliwy, bo nie spodziewałam się takiej ilości. Nie podaję całkowitej ilości zebranych grzybów, bo gdyby to doszło do ZeUSU to ktoś tam mógł by pomyśleć że ma do czynienia z dinozaurem. Koszyk zawiera większość zebranych grzybów. Jest jeszcze jedno "opakowanie", ale ze względów estetycznych go nie ujawnię. Pozdrawiam ciepło. Ćwir, ćwir. E.