szerzej:
Tak myślę, że boczniaki. Ponieważ nigdy nie spotkałam takich brązowych to zostały na miejscu. Spód - jasnoszare blaszki. Ach 😬 z dwóch i tak bym flaczków nie ugotowała.
Ale spacer zaliczony, 5 godzin, nogi mi w tyłek wchodzą bo to już trzeci dzień 😂
Pogoda fajna, wiatr słaby, nie pada, można łazić 😂😂
Pozdrawiam wszystkich🌲🌲🌲🌲🌲
szerzej:
Spacer ponad 6 godzin po puszczy bukowej. Nareszcie mogłam wyjść z domu, po trzech tygodniach siedzenia na pupie, koszmar to był dla mnie 😳. Dobrze, że ten koszmar wreszcie się skończył. Pomimo braku grzybów i tak wypad uważam za udany. Ale zimno jak cholera. A na zdjęciu kawałek mapy z jeziorem, które obowiązkowo muszę odwiedzić 😂
szerzej:
Dodam, że na grupie lokalnej na facebooku cały czas pojawiają się wpisy o znaleziskach podgrzybków w ostatnich dniach, tak więc nie jestem jedyny.
szerzej:
Spacer 8,5 godziny do ogrodu dendrologicznego w Glinnej. Niestety od listopada jest nieczynny. Ale po drodze piękne widoki. Szczególnie urzekły mnie mokradła bo ja lubię takie klimaty. Brakuje tylko krokodylków 😂😂😂
szerzej:
ale przy okazjo znajomy pokazał mi, gdzie nazbierał kilkadzesiąt prawdziwków właśnie po drodze więc w przyszłym roku będę atakować ten teren 😂 a nóż 😂
Pozdrawiam 🌲🌲
szerzej:
To był już naprawdę ostatni wypad do lasu w tym sezonie. Przynajmniej z koszem, bo na spacer to i owszem, bardzo chętnie. Pora by moje autko znowu zamieniło się z terenowego na miejskie 😊 Dziękuję za komentarze i uwagi, chociaż z portalu jeszcze nie znikam. Będę śledziła wyczyny zimowych grzybiarzy 😊Powodzenia!
szerzej:
Zero ludzi w lesie. Tylko Zenobia i podgrzybki mrożonki. Zimowa kurtka, podwójne skarpety i podwójne rękawice. Temperatura odczuwalna poniżej zera. W plecaku imbirówka (zero procent) na rozgrzewkę. Bez niej nie dałabym rady. Ale spacer super, w sumie 9,5 godziny z czego 3 na zbieranie. Pozdrawiam Wszystkich!!! 😀
szerzej:
Trzy udane grzybobrania w ciągu 10 dni, wszystkie w rejonie dwóch leśnych działek. Wysoki młodnik lub drągowina, zakrzaczone, pełne pociętych gałęzi, pobrużdżone. Trudno zbiera się grzyby w takim terenie, ale co za gimnastyka! Wszystkie mięśnie w ruchu, wygibasy ratujące ciało przed spotkaniem z glebą i oczy przed wysieczeniem gałęziami. I tak przez całe trzy godziny. Ale cóż, w wysokim lesie grzybów jak na lekarstwo, tylko w młodnikach jeszcze się uchowały: grzybek tu, pięć podgrzybków tam... Dużo trzeba było zostawić, bo albo już rozmiękły, spleśniały, albo miały licznych lokatorów. Te, które zebrałem, też na pewno ich mają - to się okaże przy czyszczeniu. Cisza w lesie jak makiem zasiał, od czasu do czasu przerywa ją szum pociągu. Ani żywej duszy, nawet puszek po piwie i plastikowych butelek nie widać. No i wyraźny spadek plonów z dnia na dzień. Sezon na podgrzybki najwyraźniej dobiegł końca. Są też opieńki, ale musiałem obejść się smakiem, bo rosną w uprawach młodych sosenek, które są ogrodzone, a czasu na przełażenie przez siatkę nie miałem. Warto byłoby wpaść jeszcze na inne kwartały, oprócz tych spenetrowanych, bo to jak odwiedziny u rodziny w jednej wsi. Nie pójdziesz, to się obrażą. Ale to może w ramach spaceru, już bez nastawienia na obfity zbiór. Ot, takie pożegnanie z lasem przed zimą.
szerzej:
Las nie kładzie się jeszcze do snu. Wciąż na twarzy czujesz pajęczyny, słychać pracującego zawzięcie dzięcioła i drwali. Ci ostatni w ogóle nie odlatują, co najwyżej zapadają w sen zimowy😡 Nie odpuszcza też paskudztwo zwane strzyżakiem sarnim😡 Jak siada mi taki na brwi i próbuje wgryźć się w nią, to mechanicznie uderzam w nią wierzchem dłoni. To odruch bezwarunkowy, nie panuję nad tym, ale kiedyś będę bez oka, bo trzymam w tej dłoni nożyk. Ponieważ kurek jest tylko tyle, czyli niewiele, dziś na obiadokolację będą jajka z kurkami, nie odwrotnie😠 Pozdrawiam
szerzej:
Już pożegnałam Brzeziny w tym roku. Jednak coś w tym "nigdy nie mów nigdy" jest. Życie trochę mnie w domu przystopowało, ale tęsknica za leśną włóczęgą szarpała serce. Kiedy więc słonko przyswieciło, za Scarlett OHara powiedziałam sobie "Pomyślę o tym jutro", chwyciłam jedną ręką koszyk w drugą telefon, nie dałam swojej leśnej koleżance szans odmowy, i w drogę. Moje lasy w tym roku skąpo jesienią darzyły, więc postanowiłyśmy odwiedzić jeszcze raz lasy sosnowe nieopodal Brzezin, z nadzieją, że jakieś niedobitki grzybów umilą spacer. I tu wielkie zaskoczenie! Mimo wielu śladów buszowania innych grzybiarzy i nam udało się jeszcze nieźle uzbierać. I to prowadząc ostrą selekcję, krojąc na miejscu podejrzane grzyby. Oczywiście mnóstwo robaczywych zostało w lesie. Zbiór to głównie podgrzybki od malucha do starszaka. Znaleźć można też bardzo ładne kurki, niestety rosną po 2-3 owocniki. Na deser każda z nas trafiła po prawdziwku. Koleżanki bardzo ładny, młody, mój niestety zapozował tylko do zdjęcia. W lesie prowadzą intensywne wycinki, ludzi w zasadzie nie ma, spotkałyśmy tylko dwie osoby. Grzyby wciąż rosną i mimo wielu robaczywych i splesnialych można jeszcze sporo nazbierać. Kto może, to do lasu 😊