szerzej:
Maślaków nie wliczałem o kaniach, których wszędzie od groma nie wspominam, pobyt w puszcy całoweekendowy
szerzej:
Trochę popadało ale i tak przyjemnie :)
szerzej:
A mianowicie rabunkowa gospodarka lesna w okolicach Wypalanek i Podlesia lesniczy z tej okolicy to jakis dziki człowiek
Rozumiem wycinanie chorych lub zagrażających drzew ale to co sie tam dzieje to juz wielka przesada sciolka zryta przez maszyny po sobie zostawiony burdel puszki plastiki to co zarobkowe to wywiezione a reszta dziadostwa zostawiona zniszczone piekne miejsca pod noz poszly sosny srednica pnia moze max 15 cm
Az na usta cisną sie przeklenstwa....
Panie lesniczy oby natura odplacila ci tym samym na co ty pozwalasz ale widac liczy sie tylko pieniądz
Widac pustke w glowie tego pana tylko z kaloszy wypadaja trociny a nie sloma....
szerzej:
Popołudniowy wypad z fotoaparatem do lasu i z koszykiem w pogotowiu. Zgodnie z relacjami innych grzybiarzy - w lesie, pomiędzy drzewami brak jadalnych. Ogólnie było kolorowo ale od samych niejadalnych a miejscami wręcz dywany sromotników.
W pierwszej godzinie trafiłem tylko na pień ściętego drzewa obrośnięty opieńkami. Choć w pierwszej chwili miałem wątpliwości, bo choć cechy typowe dla opieniek, to... czy to możliwe, żeby takie giganty urosły? Uznałem, że kilka z nich to nie "opieńka" lecz raczej "opieniec olbrzymi" - i tak je nazwałem.;)
Jako że między drzewami pusto - postanowiłem zajrzeć tam, gdzie drzew nie ma, czyli na jeszcze nieobsadzone iglakami karczowisko. Bingo! Co kilka-kilkanaście kroków - prawdziwek, czasem 2-3 na przestrzeni metra kwadratowego. W ciągu niecałej godzinki zebrało się ich około 40.
Tak więc oprócz fotek udało się przywieźć z lasu coś pysznego. Dziwne jednak, że pomiędzy drzewami brak jadalnych, choć mech ciepły i wilgotny.
szerzej:
W okolicach jeziora totalne 0. Przenosiny za Sasinowo i tutaj już pachniało grzybami:-) podgrzybki znalezione w zasadzie w jednym miejscu przy dukcie w mchu. Boczniaki na starym świerkowym pniu. Jest nadzieja że coś jeszcze ruszy, żeby tylko nie było za zimno.
szerzej:
To na pewno nie ostatni wyjazd na grzyby w tym sezonie :)
szerzej:
gąsówki fioletowe. Co ważne: zaczynają wyrastać młode podgrzybki. Czyli będzie dobrze 😁. Pozdrawiam 😊 serdecznie wszystkich zakręconych Grzyboświrków.
szerzej:
Minęła moja chwila godzinna z lasem biegiem. Godzinka jak się na coś czeka ciągnie się niemiłosiernie, ale jak zajęć i ręcznych i wzrokowych cała chmara, to mija ona szybciutko jak z bicza strzelił. Maślaczków dzisiaj mniej zdecydowanie. Rosły i nawet grupowo, tylko odległości między nimi jakby się powydłużały. W sumie, po skrzętnym kniei spenetrowaniu uzbierałam dzisiaj- wagowo 1,45 kg a na sztuki biorąc 118 szt. Dodatkowo jakby pod nogami wyrósł mi jeden jedyny rydzyk. Ze spokojem moje zaczarowane rewiry opuszczać zaczęłam. Ale w tym samo siejkowym sosnowym gaju rośnie sobie brzózka, również samosiejka. Nigdy tam żadnych koźlaków nie znalazłam, a tu patrzę pod moimi prawie że stopami roście piękny koźlak. Niestety w pojedynkę. koźlaków na swoich terenach od dawna nie widziałam. Jeden grzyb, a radość, jakby było ich z pół koszyka. Do tego wszystkiego, już na skraju lasu znalazłam 2 młodziutkie podgrzybki. Jak dobrze pójdzie to jutro pojadę do prawdziwego sosnowego lasu. Może więcej tych oczekiwanych na naszym terenie grzybków już urosło, a ja jeszcze o tym nie wiem. Spacer przeuroczy, radość z tych trzech innej maści przeogromna i co najważniejsze moja nadzieja na grzybobranie bardzo wzrosła. Serdecznie i cieplutko Wszystkich Was pozdrawiam: ) Z grzybami do domu przyniosłam 3 zahibernowane komary. Nie wiedziały jak chodzić, albo latać..............
szerzej:
maślaki dzisiaj, po wczorajszym całodziennym deszczu i cieplutkiej nocce, rosły całymi gromadami. Ale z takiej gromady do zabrania do domu łapało się niewiele. Sporo ich było niestety już faszerowanych. Cieszą te młode wyrośnięte i zdrowe osobniki. Pewnie, że chętnie te zbiory na inne bym zamieniła, ale jak na razie widoki są marne. Coś niby drgnęło. Pierwszy raz od dłuższego czasu, wracając do samochodu, przy leśnej drożynce znalazłam dwa podgrzybki, troszkę dalej zajączka. W moim zagajniku - a prawie bym ja w niego weszła- urósł uroczy i młodziutki rydzyk. Pojedynczo się pojawił, bez żadnego towarzystwa. Grzybki do domu przyniesione, obrane, nie miały żadnych robaków. Wszystko ostatnio marynuję. Przyda się na pociechę zimowymi wieczorami. Grzybki na talerzu, a wspomnienia przed oczami. Jeśli chodzi o dzisiejsze zbiory, to one wyjątkowo uklejone, ubrane kapelusze a to w okoliczne drobne trawy, a to szczelnie igliwiem pokryte. Próbowałam w lesie pozbyć się meksyku, ale nie dawałam rady. Podczas ich czyszczenia, wszelkie przyległości zdejmowałam z łebków na ciągnącej się oślizłej nitce. Jutro mam nadzieję w wyższym sosnowym pobuszować lesie. Może coś z podgrzybków przez nockę urośnie i oko zachwyci? Mam nadzieję, że już po niedzieli i u nas sypnie grzybem. I tak jeszcze mi się marzy takie prawdziwe grzybobranie co najmniej kilkugodzinne, zakończone pełnymi koszami. Spacer- dzisiaj, przy tym dość ciepłym poranku, nasączonym rosą, cudowny, i zbiór znowu piękny, zapachem swym maślaki sprawiły i w domu cudowny nastrój. Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam i do następnego razu, oby z koszami podgrzybków :)
szerzej:
dlaczego nie ma podgrzybków. Puszcza Notecka to królestwo podgrzybka, a tu kicha. Brak młodych owocników, ma być chłodniej, więc nie będzie wesoło. Trzeba jeszcze zobaczyć w przyszłym tygodniu i mieć nadzieję że coś wyrośnie. Z tą nutką optymizmu kończę ten wpis, mam nadzieję, że nie ostatni w tym sezonie 😏. Pozdrawiam serdecznie, wszystkich miłośników leśnych wędrówek.