(100/h) Myślałem, że to już koniec z grzybami w tym roku ale tutaj miłe zaskoczenie, pojawiły się opieńki na zrębach. Młode i stare przerośnięte co może świadczyć, że już od tygodnia można było je zbierać. Pięć wiader zdrowych ładnych kapeluszy opieniek w 2,5 godziny.
(10/h) Z grzybów to najlepiej ostatnio mi wychodzi wiśnia i mirabelka- naprawdę zdrowe i wyrośnięte 7 sztuk schowałem do garażu na ciężkie zimowe dni!🤪 A tak poza tym w lesie bida z nędzą, 2 h łażenia po bukach, zagajnikach brzozowych i przesiekach w poszukiwaniu prawusów i czerwonołepków i raptem 1 maleńki borowik (który jest tylko typowym wyjątkiem potwierdzającym smutną regułę). Na jednej polanie trafiłem na stado maślaka modrzewiowego, ale po przekrojeniu i zostawieniu w trawie z 50 kolejnych sztuk zarobaczonych całkowicie lub nadgniłych, dałem sobie na luz z tą rzeźbą w ściółce!🤬
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Mocno zniechęcony i lekko zniesmaczony takim obrotem sprawy, postanowiłem przeprosić się z pieprznikiem jadalnym i odwiedzić stare dobre kurniki- tutaj zawsze mogę liczyć na wyrozumiałość i chojność warmińskiego drobiu i tak było i tym razem, kolejne 2 h to tu, to tam i ze 3 litry kurek nadziobałem, akurat na gęstą i aromatyczną zupę! Poza tym praktycznie pustynia w pięknym, cichym, kolorowym i mokrym lesie, nawet korzenia czy kapcia prawusa nie uświadczysz!😱 Oczywiście rośnie całkiem sporo wszelkiej maści surojadek i gołąbków, ale ja jako klasyczny dyletant grzybowy, kompletnie się na nich nie znam i nie zbieram. Gdzieś tam jakieś pojedyncze wiekowe i przesiąknięte wodą kołpaki, kanie czy podgrzybasy nie rozjaśniają zbytnio szarości październikowego bezgrzybia... Moim zdaniem na Warmii w tym roku lepiej to już było i teraz tylko równia pochyła w dół bez szans nawet na mikro wysypik... masa ludzka z kozikami też już zredukowana do absolutnego fanatyzmu, idealny czas dla najbardziej zagorzałych fanów wędrowek po leśnych ostępach i grzyboświrów!😎 Bardzo kapryśny i trudny w tym roku do czytania okazuje się las- można przejść 2 km i nie natknąć się na jednego sensownego grzyba, by na kolejnych 20 m napełnić pół kosza! W sumie to się nie dziwię, będąc na miejscu przeciętnego prawdziwka, doświadczając takich upałów latem i długotrwałej suszy, a teraz niby dużej ilości deszczu, ale temperatur w nocy bliskich zeru, sam bym się schował pod ciepłą kołderkę z mchu i liści i pokazał grzybiarzom środkowy palec!🤪 No ale nadzieja umiera ostatnia i może jeszcze będziemy taszczyć pełne kosze tej jesieni!💪
(14/h) 14/h koźlarzy. Duże ładne, ten czerwony ma kapelusz średnicy 15 cm. Nic innego jadalnego nie znalazłem. Żadnych podgrzybków, prawdziwków a nawet opieniek...
(8/h) Niektórzy tu (z W-M) narzekają na 20-30/h rurkowców i kurek, a co ja mam powiedzieć... Z wczorajszej nadziei na wysyp rurkowych niewiele się ostało. Las liściasty i sosnowy. Po ponad 2 godzinach ledwo kilkanaście gołąbków, jak zwykle pogryzionych, 2 podgrzybki brunatne i na pociechę 2 miniaturowe prawdziwki. Może zły wybór miejscówki na podgrzybki, bo teraz chyba one najłatwiejsze do znalezienia wśród rurkowych. Może po zapowiadanym ociepleniu od wtorku coś jeszcze się polepszy...
(30/h) Dziś stary las sosnowy. Niskie mchy i igliwie. Prawie pusto. Nieliczne młode podgrzybki, ze 40 kurek, kilka gąsek żółtych i jeden prawdziwek małżonki. No i 10 dużych, zdrowych rydzy w trawach. Ogólnie słabiutko, wstyd wyskakiwać ze zdjęciem. Szkoda, bo miesiąc temu w tym lesie było zatrzęsienie podgrzybków i kołpaków. W lesie mokro, idzie ocieplenie, więc moim zdaniem za tydzień, 10 dni powinno być znacznie lepiej. Ale to tak jest: letni wysyp był opóźniony (wrzesień) to i jesienny później - koniec października, połowa listopada. Pozdrowienia dla zagrzybionych.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Rydzy nie ma na foto, bo zaraz po powrocie wylądowały na patelni z masłem. Do tego był lin w śmietanie (nie, nie złapany tylko zakupiony w Swaderkach). Przynajmniej obiad wynagrodził sromotę z grzybobrania.
(20/h) Bida, ale sporo mlodych maślaków, duzo kurek, raptem 2 nlode podgrzybki, kolpaki, maślaki pstre etc. Bedzie wysyp na mazurach ale jeszcze nie teraz.
(20/h) Las liściasty z domieszką sosny. Miały być gołąbki, ale z gołąbków prawie tylko wymiotne (po deszczach niektóre przebarwiły się tak, że przypominały wyborne, więc język ucierpiał), brudnożółte i czarniawe. Ze zbieranych przeze mnie ledwie kilka sztuk, uszkodzonych. Za to pod sosnami, na mchu, znalazłem sporo grupek maślaków żółtych, które zdecydowanie uratowały dzień. Od maleńkich do całkiem dużych, wszystkie zdrowe (co najwyżej nadgryzione przez ślimaki). Łącznie ponad 50, ale do statystyk liczę na pół. Na koniec w gratisie, już prawie o zmroku, 7 podgrzybków brunatnych. Rurkowce wracają?
(1/h) Dziś, jeszcze przed zmrokiem, szybki wypad w miejscówki bukowe, gdzie we wrześniu były cudne prawe. A teraz - NIC! Zero. Jeden marny podgrzybek. Srogi zimny prysznic. I dosłownie też, bo zaczęlo padać. Jutro na podgrzybki w stary las sosnowy. Zobaczymy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Tęgi smutek w miejcówkach liściastych. Miałem nadzieję na prawe, a tu kompletny ich brak. Po drodze, w okolicach Strzegowa, tłum sprzedajacych gąski, podgrzybki i maślaki. Jutro próba podgrzybkowa w lasach na Purdę. Pozdro dla Babett, która dziś też była zawiedziona zbiorami.
(15/h) Marna pogoda, marne grzyby-opieńki w maliniaku na kilkuletnim zrębie/nie w lesie!/przemoczone na wskroś. łamią się od ciężaru wody przy próbie dyslokacji do wiaderka, w lasach żadnych "rurkowych" a jedynie kiepskiej jakości kulinarnej gołąbki brudnożółte i nieliczne, oraz o dziwo, wolne dziś od darmozjadów, czarniawe. Ponadto sporadycznie cudnie pachnące anyzkiem pieczarki polowe i jeszcze mniej liczne wodnichy pachnące/ale jak!? - silny zapach gorzkich migdałow zniewala z kilku metrów/. Znaleziona też gąsówka fioletowawa i kilka gąsek zielonych na pewno nie zamyka jeszcze tegorocznej sagi o grzybach.
(1/h) Dzisiaj kompletne bezgrzybie. W lesie liściastym (buki, brzozy) po deszczu od rana i trochę w czasie deszczu krótki wypad po pracy - prawie żadnych grzybów nie ma, nawet niejadalnych bardzo mało (trochę żółtych gołąbków, których nie zbieram). Łupem padły 1 kania (albo czubajka gwiaździsta, nie jestem pewien) jeszcze w postaci "buławy" i 2 gołąbki tak marne, że nie liczę do statystyk. Pocieszam się tym, że warunki były fatalne - pełna pokrywa grubych chmur, dużo opadłych liści po porannej wichurze, więc mogłem młodych osobników nie dostrzec. Ale jakoś tracę nadzieję na wysyp w tym roku...
(10/h) Dziś marny wybór miejscówki - albo brak grzybów, albo przezbierane po weekendzie, nawet chyba gołąbki. Las liściasty - buki, brzozy. Kilkanaście zaledwie gołąbków, duży zgrzybiały podgrzybek, wielki koźlarz pomarańczowy (z wyjedzoną gąbką) i kępka ładnych maślaków. Prawdziwków brak. Jako bonus - 2 "czarcie jaja" sromotnika (już raz jadłem), w tym jedno nadpęknięte, z którego, ku memu zdziwieniu, po ok. godzinie od przewiezienia do domu wykluł się pełnoprawny sromotnik bezwstydny (na zdjęciu). Na razie nie czuję, żeby śmierdział, ale jeść go nie będę, choćby ze względów estetycznych...