szerzej:
pożądania coraz liczniejszych łowców. Nie przeszkadzają im krople wody, spadające z drzew ( a jakże, za kołnierz 😅) ani brak przyczepności do podłoża 🤣. To nasz polski gen grzybiarza się uaktywnia, silny, słowiański 😁.
Jodły, buki darzą pięknie 😊. Określony wcześniej na dwie godziny czas grzybobrania został przedłużony o kolejne 30 minut, no bo jak wyjść? Jak wyjść... Określona ilość grzybów zebrania: dwa koszyki, pełne oczywiście - zadanie wykonane. Moglibyśmy jeszcze zbierać, ale trzeba to jeszcze przerobić, sprawdzić pod kątem życia wewnętrznego 😁. Zaczynam się robić zdyscyplinowana 🤣. I tak 170 prawdziwków, 2 usiatki, 4 ceglasie w pełnej krasie, jeden masłoborowik górski ( czy ktoś spożywał halucynki przy wymyślaniu nazw?), jeden borowik ( borowiczusiek😁) sosnowy - na środku leśnej drogi a jakże 😂, koźlarze babki, czarnobrązowe, 1 pomarańczowożółty i chyba dębowy ( rósł pod dębem), pieprzniki ( kurki zebrane około 70 ) i pomarańczowe do podziwiania. Wychodząc z lasu śpiewałam: czy warto było szaleć tak... 😂. Faktu wlezienia w największe chabazie - nie wiem po kiego czorta- nie będę komentować 🤓. Część prawdziwków ( podczas obróbki w domu) okazała się niestety zaczerwiona - a nogi w szczególności ( jakieś 40 ℅). Kapelutki na szczęście w większości zdołały się jeszcze obronić przed robalami. Pierwszy raz w tym sezonie suszarka przestała się lenić 😂. No i cóż... Sezon się rozkręca 😄. Tym, którzy dalej czekają na wysyp - życzę jak nie wiem co - takich ilości, o jakich marzą. A tym, którzy zaczęli przygodę z grzybami - cierpliwości przy obróbce, a wszystkim radości z buszowania 😊. Dobrego tygodnia 🥰
szerzej:
Nowy las stanowi pewne wyzwanie. Z grzybami jest tak: mimo, że ściółka wszędzie podobna to w pewnych miejscach grzyby są a w innych chodzi się kilometrami i nie ma nic. Dlatego w nowym lesie nie mamy szans np. z "lokalsami", którzy znają las jak własną kieszeń i mają w zanadrzu tzw. miejscówki. Ale przyznam się, że lubię trafiać do nowych nieznanych mi lasów i nadal będę to robił mimo, że efekty często są mizerne. Właśnie dziś łaziłem prawie przez godzinę po jednym zboczu bez efektu a na innym trafiały się sztuki jedna za drugą. He, he, teraz i ja mam już tu miejscówki. Pozdrawiam wszystkich.
szerzej:
Ale inni też wiedzą, że jasne łebki lepiej w igłach widoczne - tam tylko pojedyncze egzemplarze 😤. No to w liściach trzeba poszukać, szkoda tylko, że prawdziwki jak kameleony potrafią się do otoczenia dopasować... Jest! Pierwszy, na dobrą wróżbę... Zaczyna się zabawa z grzybami, nieśpiesznie, w określonym kierunku, tzn. w koło 😂. Tu trzeba zachować odpowiednie tempo, a nie latać jak co poniektórzy... wtedy ma się szansę młodzież prawdziwkową wypatrzyć, choć przyznać muszę, że skora jest do zabawy w chowanego- szczególnie w bukowych liściach. Obchód miejscówek zrobiony, pomalutku, po cichutku, żeby potencjalnych zdobyczy nie spłoszyć 😂. Lasek z krzaczorami, który z reguły jest omijany ( no bo to siedlisko kleszczy przecież jest 🙁) zaskoczył gromadami prawdziwków, w porywie 10 w jednym miejscu 😊. Nad głową jakiś ptak krzyczy: eeeeej, eeeeej - usiłuję wypatrzeć, który to taki nieuprzejmy... No rozumiem, dzień dobry lub chociaż ćwir ćwir, ale żeby zaraz eeej...? Z ptactwa i kury się pojawiły, niektóre w gromadach, inne samotne, wszystkie piękne i optymistycznie żółte, a jedna z nich, mogę przysiąc, z baletu zwiała i dalej, w tańcu zatracona, na moją uciechę w lesie schronienie znalazła. Ceglasie, przecudnej urody, tak że aż ręka sama do głaskania się rwie... Parka bliźniaków lub po prostu para, w uścisku, w promieniach słońca się przytula, pod okiem starszego opiekuna... Są po prostu piękne, mechate i zamszowe... 😍 Jest cicho, jest pięknie, zielono i jest potencjał na duży wysyp - warunki wprost idealne. Dwa dni buszowania ( jeden szybki wypad przed pracą) i dzisiejszy, nieśpieszny, z lepszym niż wczoraj rezultatem, relaks, pomimo fizycznego zmęczenia, moc radości i odprężenia ☺ ( przy obróbce skala relaksacyjna poszybowała w dół 🤣). Zdrowotność prawdziwków nie najgorsza, po wstępnej weryfikacji w lesie około 1/3 trzonów okazała się zasiedlona i 6 kapeluszy. Czyli tak czy siak nieźle jak na sierpniowe... Finalnie w podróży do domu wzięło udział: 84 prawdziwki, 1 podgrzybek 🥰, 1 koźlarz pomarańczowożółty, 8 babek w kozakach 😉 i około pół kg kurek, w tym dwie w rozmiarze wypasionych kogutów. C. D. N. niebawem.
szerzej:
Wtorek... od rana w myślach, oby tylko szybko do lasu... udało się dotrzeć około 14... lekka mżawka, zero samochodów, dobre myśli myśli głowie... pierwsze miejsce... I są! W myślach, będzie więcej! I było!;) razem 204 sztuki pięknych prawdziweczkow w 80% zdrowiutkie;) Oj dzieje się koleżanki i koledzy;) hmm... w czwartek mała powtórka? Wszak z 30 mikruskow zostawiłem zostawiłem lesie, a ile jeszcze było pod liśćmi i ziemia?;)
szerzej:
… których nie zbierałam. Pod brzozami wypatrzyłam dwie sztuki koźlarza babki i tyle … Innych grzybków jak na lekarstwo a po przejściu przez drogę do kolejnego, większego lasu kompletne nic! Sucho jak pieprz. Tylko jeżyny podratowały sytuację. Czerń onyksu już się pojawiła na kolczastych krzaczkach ale jest jej jeszcze niewiele. Natomiast mnóstwo niedojrzałych bromberów wabiło soczystą (można rzec krwistą i to dosłownie, ach te wszędobylskie, czepliwe kolce) czerwienią udając ciut nieudolnie maliny. Tak więc do krwi ostatniej, półtora litrowe wiadereczko zostało zapełnione z kopką. Jagód jeszcze sporo ale taka drobnica i takie kwaśne że odpuściłam a już gdzieniegdzie zieleń mchu koralową czerwienią krasiła borówka brusznica. To był wspaniały, piękny i pachnący upalnym latem dzień …