(100/h) Pięciogodzinny spacer. W koszyku 380 prawdziwków, kozaki zbierałam tylko młode, kilkanaście klgolabkow, kilkadziesiąt maślaków. Mega udany dzień!
(20/h) Cztery miejsca: las bukowo grabowy - jedynie 4 prawdziwki na dwie godziny łażenia las mieszany - 30 młodych prawdziwków w 40 minut - sporo młodych maślaków las mieszany z przewagą świerka - 10 prawdziwków za to masę pomarańczowych kozaków - przekazane miłosnikom, co krok młode ceglastopore - może by zacząć je ponownie zbierać... ? No i kurki!:-) las sosnowy - pustka, susza...
(90/h) Dzisiaj piękny dzień grzybobrania. W lesie nie wszędzie były grzyby, nam udało się znaleść super miejscówki obfitujące w mnóstwo kozaków i żółtych podgrzybków, które były zdrwiutkir. Oprócz nich zebraliśmy 6 borowików, ceglastpore go, pół siatki kominków i kilka piaskowców. Razem dwa koszyki i dwie reklamówki. Wid, mieliśmy dwa dorosłe łosie, piękne. Także dzisiaj było super.
(39/h) Pobudka 4.30, wyjazd 5.15 w lesie od 5.30 do 12.30. Raport będzie zwięzły z uwagi na sobotnio-niedzielne problemy z internetem. Oprócz tego, że jest mnóstwo wczasowiczów to na jeziora w sobotę i niedzielę jest najazd. Wpis robię przed domem, bo w domu sieć jest nieosiągalna. RAZEM 149 borowików większość sosnowych, przy powtórnym przebieraniu w chacie jeszcze 6 odrzuconych + wiad3 litrowe kurek 24 kozak czerwony i pomarańczowy, 10 małych grabowych, 5 małych babka/ tych można dziś było naciąć i 2 wiadra ale poco?, podgrzybek 15 + z działki 1 borowik, 1 grabowy. Reszta w... szczegóły i dopiski
... szerzej o tym grzybobraniu ...
UWAGA: Na zdjęciu brak wiadereczka kurek - z lasu przyjechałem przemoczony i byłem tak zapędzony żeby wszystko ogarnąć, że dopiero o 19.30 stwierdziłem brak kurek biegiem do samochodu, mycie suszenie i w woreczki do mrożenia OD POCZĄTKU: Otwierając bramę pomyślałem: następny wypad powiat Suski lub cieszyński /zweryfikowałem na powrocie wszędzie dobrze a u siebie najlepiej/. Na moich dołach przed zasadniczym lasem 18 borowików, drugie tyle pozostało, a i tak w niektórych musiałem ucinać pół a nieraz prawie całą nogę. Potem las zasadniczy i super brak ludzi - od wczoraj leciały na okrągło alerty i chyba to zniechęciło chętnych, jak wyjeżdżałem to zajechały 2 auta. W młodych lasach sosnowych generalnie brak wilgoci, dobrze jest tylko na brzegach lasu, w pasach pomiędzy lasami, gdzie jest sporo dołów po wydobywaniu piachu zarośniętych mchami, krzewami i utrzymującymi sporo wody od lat. W pasach tych w mchach przy krzewach sporo borowika, ze zdrowotnością niestety co 3 po lekkim okulawieniu do kosza, Między lasami mieszanymi wysoka po pas trawa a tam borowiki jak duże patelnie ale ich to nawet nie dało by się podnieść bo są w stanie agonalnym. Na wrzosowisku znalazłem prawie wszystkie małe czerwonogłowe i pomarańczowe, oraz sporo małych borowików o wyższej zdrowotności niż w innych miejscach. Kurniki, które zostawiłem w piątek z bardzo dużą ilością maluchów oczyszczone do "0". Dwukrotny powrót do samochodu - kawka, pojenie pieska i już myślałem, że czas się wycofywać, ale ruszyłem jeszcze w taki fragment lasu, do którego nie za bardzo lubię chodzić kupa krzaczorów i wszelkiego rodzaju chaszczy, a po przejściu tego dziadostwa piękne duże polany z pojedyńczymi starymi sosnami które nigdy nie miały obcinanych gałęzi - co się obłamało to spadło i się rozłożyło w lesie, brzózki też starsze i trochę kilkuletnich samosiejek sosny a także trochę młodych dębów spore przestrzenie do spacerowania: trawy, mech, wrzosy, ale żeby przejść do następnego takiego "raju" znowu długie chaszczowanie. Z uwagi na ostatnie suche tygodnie widać nikt tam nie zaglądał, a okazało się, że w wielu miejscach gdzie teren się obniżał wilgotność była bardzo dobra. i w tych obszarach znalazłem większość dzisiejszych borowików, a cmentarzysko zostało 4-5-cio krotnie większe niż mój zbiór. Dodatkowo na granicy z krzaczorami 2 miejścówki dały mi 3 litry kurek. O 11.00 zaczęło padać co mnie bardzo ucieszyło bo powoli zapominałem co to jest deszcz, dalej spokojnie zbierałem i przemakałem. Cóż z tego, że na wyposażeniu samochodu mam 2 kurtki przeciwdeszczowe, zapasowe spodnie, koszulę, drugą parę gumowców i kilka par specjalnych skarpet do gumowców a także 2 wiaderka 12 litrowe, 2 20 litrowe i kilka małych 3 l - do samochodu mam około 5 km to i tak bym przemókł. Zatem spokojnie i bez pośpiechu przemoczony łącznie z bielizną i skarpetami bo woda ze spodni spływała do gumowców ale bardzo zadowolony ze zbioru. Szybkie pojenie psa, kawka dla mnie i powolutku ruszamy do domu drogą między lasami. W pewny momencie z lewej strony 30 metrów przed sobą widzę pięknego dużego łosia jak dostojnie bez pośpiechu wychodzi mi przed samochód, hamowanie bez problemu a on tylko patrzył prosto w moje okno, zanim mokrymi rękami wyciągnąłem telefon i chciałem strzelic fotkę był już po drugiej stronie drogi i z kopyta wystrzelił łąką w kierunku lasu. W domu psisko padło i do 22.00 wstawał 3 razy: raz pojeśc i dwa razy na siku. A ja mycie, czyszczenie grzybów: większe borowiki do 3 suszarek, mniejsze z mieszanką innych grzybków zamrażarka i dodatkowo zawekowałem 7 litrów pociętych i zagotowanych z przyprawami grzybów - w dni w których brak czasu na zrobienie obiadu ugotować warzywa dodać słoik grzybów i pyszna zupa grzybowa. I OSTATNI MÓJ DZISIEJSZY SUKCES: wyrównałem swój dzisiejszy przebieg z przebiegiem dzisiejszy Zeni ale żartując to powinienem mieć liczone podwójnie jak ktoś nie wierzy to proponuję z psem 38 kg na smyczy 5 metrowej przejśC przez młodniak sosnowy
(50/h) 10 prawdziwków 34 czarne kozaki ok 30 kurekmleczaj smaczny 21 bo kończy się wysyp lejkowiec dęty ok 200 1 czubajka kania trzy gołąbki zielone 2 podgrzybkisitarze zbieranie do godz 9 potem dosłownie ucieczka z lasu przed żywiołem burza taka że wody nie zbierały wycieraczki w samochodzie trochę szkoda ale po południu pojechałem do lasu za Niemcami CDN
(10/h) Dziś mnóstwo obowiązków przy chacie. Dopiero koło 9.00 pomaszerowałem pd dęba i co widzę maleńki kapelusz borowika, a 3 x większy od niego ślimak zjadł już nóżkę i buł w połowie kapelusza, pod leszczyną dosyć wysoki, kapelusz prawie zjedzony, a potem już same lepsze widoki. Razem 8 borowików nie wliczałem pierwszego, bo został w trawie i 2 młodziutkie grabowe. Najmniejszego zostawiłem, byłem przy nim koło 12.00 zdjąłem z niego ślimaka i dopiero koło 19.00 zabrałem do domu - był 3 x większy od czasu gdy go zobaczyłem/gdybym nie zdjął ślimaka było by po nim/
Pomimo tego, że wszystkie to maluchy czułem się tak jak w lesie po zebraniu 30, a teraz już grzybnie są podlewane 3-ma spryskiwaczami ogrodowymi
(18/h) Witam. Ta sama trasa i ten sam czas co dwa dni temu. Dziś "tylko" 82 borowiki i 8 koźlarzy, borowiki w większości młodziutkie. Jutro deszcze więc chyba jeszcze wysyp będzie trwał. Pozdrawiam
(0/h) wolny piątek to idealny dzień na spacer po lesie, zwłaszcza po ostatnich deszczowych dniach. Niestety w miejscu gdzie zwykle wychodzę z conajmniej połową koszyka grzybów tym razem pustki, sucho, w trakcie godzinnego spaceru natknąłem się na jednego niejadalnego grzyba: (
(25/h) Dziś powtórka po udanym przedwczorajszym grzybobraniu w te same lasy co ostatnio ale w inne miejscówki bo nie lubię za szybko chodzić po tych samych ścieżkach. Wynik bardzo podobny, głównie w koszyku lądowały dorodne kury, kozaki: czerwone i babki a do tego wpadły jeszcze dwa podgrzybki i trzy urodziwe bonusy. Widać sporo przerośniętych koźlarzy, jest trochę muchomorów czerwieniejących i rdzawobrązowych, trochę różnych gołąbków ale prawie wszystko niestety z czerwiem. W prognozach dobre wiadomości dla grzyboświrków a to daje nadzieję na udane grzybobrania w najbliższym czasie.
(30/h) Po długiej nieobecności w lesie pojechaliśmy dziś sprawdzić co w leśnych trawach i innych jagodnikach piszczy. Zatrzymaliśmy się z dala od grzybiarzy. A tu szok. Nie tylko piszczy, ale nawet mruczy i grzmi. W ciągu pierwszych dwóch godzin zebraliśmy 60 prawdziwków, 5 kozaków czerwonych, 20 kozaków młodych w tym młodziutkie czarne łepki, garść kurek i dwie duże kanie. Przejechaliśmy kilometr do drugiego kawałka lasu, a tam nawet nie piszczy. W ciągu godziny 1 prawdziwek, 5 kozaków, 2 kozaki czerwone i garść kurek. I czy są grzyby, czy ich jeszcze nie ma?
Żona się śmieje, że początkowo była rehabilitacja kręgosłupów, więc były grzyby, po dwóch godzinach zaczęliśmy zbieranie, więc grzyby się skończyły!
(20/h) dziś rekonesans grzybowy, nazbierałem z 2,5 kg kurek, koźlarzy grabowych, trafił się gołąbek zielonawy, i lejkowce dęte, odwiedziłem pień z świecznikiem, i zrobiłem zdjęcie żyłkoblaszcze wklęsłokapeluszowej, i dwóm których nie wiem, spokojny spacer zakończony deszczem
(20/h) 20/h o 5.00 wyjazd ze znajomymi, las mieszany z przewaga liściastego. Już dużo ludzi, ale udało się przez trzy godziny zebrać (uratować) 25 prawych, 4 podgrzybki, 2 zajączki, 1 maślaka i ponad 50 kurek. Trzeba deszczu
(35/h) W dniu dzisiejszym 5.30 - 8.30 /z czego 0,5 godz dojazd i powrót. Musiałem się uwijać bo o 9.00 mam odczyt licznika i muszę wpuścić człowieka pod dom. Cel pierwszy szybko osiągnięty - nożyk odzyskany a przy okazji 2 malutkie borowiki, które wyrosły w nocy około 0,5 metra od mojej zguby. Dzisiejszy efekt to: borowik 38 + 1 z działki, malutkie koźlarze czerwonogłowe 16, kurka 43, grabowe brałem tylko malutkie 14 +2 z działki, podgrzybek 4, a na okrasę 1 piękny maślak zwyczajny. Tak jak ostatnio pierwszeństwo doły, potem las w okrojonym zakresie.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W lesie robi się coraz gorzej, co prawda na drodze są jeszcze kałuże ale w lesie już susza, coraz trudniej o wilgotne miejsca, mchy zachowały sporo wilgoci i o dziwo polana wrzosowa ma się dobrze chyba nad nią lepiej popadało, bo na ogół jest to miejsce najbardziej narażone na suszę. Efektem jest to, że połowa borowików została w lesie, a z tych co zabrałem w 1/3 musiałem obciąć więcej niż pół, a nieraz całą nogę, aby można było stwierdzić, że nie ma żadnych żyjątek, w miejscach wilgotnych degustację prowadzą ślimaki. Spotkałem spore ilości babek, ale były to duże osobniki i nawet nie schylałem się aby sprawdzić stan ich zdrowotności, tak też w przypadku grabowych odpuściłem egzemplarze o główkach większych niż 5 -cio złotówka. Piesidło coraz lepiej czuje się w lesie - ma doskonale opanowane komendy w lewo, w prawo, prosto, do tyłu i już smycz nie pląta się w krzaczorach. Niestety obszczekał dwie osoby jadące rowerami - nie toleruje rowerzystów bo jak miał pół roku to wpadł na niego chłopak na rowerku, ale przy okazji jest "rasistą" nie cierpi kolorowych a najbardziej chińczyków i wietnamczyków - nie wiemy dlaczego. Po powrocie szybciutko umyłem grzybki i jak popadło z durszlaka wrzucałem do miedniczki, a po zrobieniu fotek jeszcze na ręczniki papierowe w woreczki i do zamrażarki
(45/h) Z rana dużo zajęć na działce, dopiero koło 12 zajrzałem pod dęby a tam 2 borowiczki podgryzione przez ślimaki i jeszcze 3 małe grabowe. Szybko ubieram pomocnika, zamykam chatę i do chłopskich lasów a tu jeszcze przy bramie 5 maślaczków prawie całkowicie zeżartych przez ślimaki. Razem w dnie dzisiejszym 39+2/na działce borowiki, kozak 29 + 3/na działce/, podgrzybek 6, maślak modrzewiowy 12, kania 3/pierwsze w tym roku, kurka 190 /w większości b. duża/
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W dniu dzisiejszym już Merry się przekonała, że na grzyby chodzi się z rana - ja do chłopskiego lasu na Załuczu dotarłem po 13.00 i na swoich miejscówkach znalazłem 11 obciętych korzonków po dużych borowikach i jeszcze z 8 dużych zostawionych na swoich stanowiskach a kapelusz ich same się poruszały od wkładu, który je toczył. W 2 sąsiednich laskach 2 małe kozaczki i więcej nic bo raczej w laskach jest sucho, pomimo tego, że w nocy wg mojego pomiaru w naczyniu rano miałem 11 mm słupa wody. Zapowiadało się bardzo słabo. Ponad godzina stracona tylko 2 grzybki. Zatem tego nie wliczam do statystyki - ani zbioru, ani czasu spędzonego na spacerze. Dalszy ciąg, który mam we wpisie dotyczy tylko lasu w Babsku
(30/h) Witam. Wczoraj padało po południu i w nocy, pełnia, więc rano myk do lasu. Efekt: 110 borowików (mój rekord wszechczasów), 36 koźlarzy, 1 koźlarz czerwony, były też liczne kanie, których nie zbieram. Zdrowotność grzybów w zadowalającym procencie. Pozdrawiam.
(35/h) Dzisiejszej nocy nie mogłem wcale spać. Nie wiem czym było to spowodowane czy pełnią czy ostatnim wpisem Tazoka z okolic Janowa lubelskiego i jak tylko zamknąłem oczy to widziałem te krępe kraśniaki i wypasione boletusy takie najpiękniejsze podręcznikowe nietknięte i nie nadżarte przez ślimory. Rano telefon do pracy, dzień urlopu, do auta po drodze kawa i hop sasa do lasa. Po godzinie głównie kurki i czasem kozaczek po dwóch więcej i więcej kozaczków w tym sporo czerwonych a po pięciu godzinach Łaaał są te trzy i to te które się śniły z żółtym brzuszkiem i brązowym kapeluszem.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Przyjemne grzybobranie w spokojnej mało uczęszczanej okolicy. Na deser można skosztować borówek rosnących niemal wszędzie.
(50/h) Pobudka o 5.00 i z pieskiem do lasu. W lesie są ślady po padającym deszczu, na drogach kałuże, las brzegami wilgotny, natomiast opady nie dostały się do wewnątrz lasu, prawie całość pochłonęły korony drzew, tak, że w lesie brakuje trochę wilgoci. Po sobotnio - niedzielnej napaści na las ściółka w iglakach rozorana, przybyło też i śmieci. Zauważyłem parę miejsc po wyjęciu dużych grzybów. Razem 23 + 3/na działce borowiki, 9 + 2/z działki/ koźlarze grabowe około 450 kurek/zapewne sporo więcej odliczyłem do 150 i to było mniej niż 1/3 / Na głównym trójca z działki
(20/h) dziś jechałem rowerem koło lasu, i wstąpiłem, nazbierałem około kilograma młodych maślaków modrzewiowych, wziołem parę lejkówek żółtobrązowych, ładnie pachną, wstawiam też zdjęcie muchomora zielonawy, ku przestrodze, widać główne cechy
(20/h) Wyszedłem posprzątać na działce miejsca w których załatwia się mój piesek. Patrzę i oczom nie dowierzam a tu pierwszy w tym roku borowik na mojej działce co prawda ślimak był pierwszy ale za bardzo nie zdążył poucztować, a w pobliżu jeszcze 2 maluchy - niestety w sezonie letnim maluchy też trzeba było zebrać bo rana mogły nie doczekać. Na głównym pierwszy znaleziony, a do kompletu wpadło jeszcze 6 młodych grabowych. Jutro z rana wypad z pieskiem do lasu
(75/h) Godzina w lesie, 9 borowików, ponad 30 kozaków i wręcz wysyp zajączków Trafilo sie rowniez pare kurek i lejkowców dętych :)
Wszystkie grzyby znalezione na skraju lasu, kozaki rosły tylko i wyłącznie w trawie, przez co były dość ciężkie do znalezienia; p