szerzej:
Oprócz dużej ilości kolczaków obłączastych i mleczajów świerkowych był:
1 krasnoborowik ceglastopory, 1 koźlarz babka, 1 Gołąbek zielonawy, 1 kępa opieńki ciemnej, 1 maślak zwyczajny, 7 podgrzybków brunatnych, 10 kurek. Było też mnóstwo suchogrzybków złotoporych, ale wszystkie albo bardzo wyschnięte i robaczywe, albo spleśniałe.
Gołąbek zielonawy znaleziony był przeze mnie pierwszy raz w życiu i faktycznie smakuje wybitnie - bardzo polecam.
szerzej:
W lesie nadal mokro, widoki piękne, komarów niewiele, strzyżaków wcale - i z tego się cieszę 😊. Jak będzie jutro - zobaczymy, napiszemy 😉. A, i w promocji jeden kleszcz i dwie nimfy 🤬. Sytuacja opanowana. Dobrej nocki 😘
szerzej:
Miał być oczywiście tylko spokojny spacer (trzy osoby + pies), po wygodnych ścieżkach, biegnących licznie przez Uroczysko Lasu Wolskiego zwanego potocznie Laskiem Wolskim. Ale ponieważ już po kilkunastu krokach (wchodząc do lasu od strony Bielan) pojawiły się kępy mniej lub bardziej dorodnych opieniek, więc pełne zachwytu oczyska zaczęły mimowolnie błądzić nie tylko po zielonozłotych a poprzetykanych już gdzieniegdzie purpurą, przepięknych koronach drzew ale coraz to częściej po ich pniach, korzeniach czy mchach i trawach wokół nich rosnących i wypatrywać gdzie jeszcze rosną te pyszne jesienne grzybki. Czasami dorodne ich skupisko przysłaniały liście paproci, czasami rosły na pniu „zdrowego” drzewa ponad metr nad ziemią a czasami bez kamuflażu prężyły swoje małe łebki wprost z trawy. Przy okazji ich wypatrywania trafiło się kilka sztuk czubajki gwiaździstej i prawdopodobnie dwie czubajki sutkowe oraz dwa średniej wielkości podgrzybki zajączki. I tak krótki 😉 spacerek (prawie 10 km) z zaliczonym jak zwykle piknikiem w pobliżu kopca Piłsudskiego, bez koszyków a tylko z noszonymi na wszelki wypadek papierowymi torbami w plecaczku, okazał się przyjemnie obfity w grzybki 🤗 Pięknej, pełnej zdrowych grzybów jesieni wszystkim życzę 🤗🍁🍂
szerzej:
Nie planowana była ta wyprawa, ale coś mi mówiło, że pora sprawdzić jakie postępy szlachta poczyniła w przygotowaniach do wojny. Bo, że ta nastąpi, pewne było niczym pobory podatków. Mgły leniwie kołysały się nad szczytami, ciekawie zaglądając w połacie lasu. Nie przygotowałam się zbytnio do tropienia wojów, licząc na łut szczęścia. Zaopatrzywszy się w odpowiednie odzienie, sztylet i gorący napitek ( bo chłód był okrutny) ruszyłam sprawdzać, czy do bitek szlachta gotowa. Nucąc cicho: o Ela, straciłaś przyjaciela..., czujność wszakże zachowując, na boki rozglądać się zaczęłam. Wiele skromnych wojaków zauważyłam- niektórzy pokotem leżeli, skopani przez niegodziwców. Wielka złość mnie ogarnęła i słowa niegodne niewiasty z ust mych wyfrunęły, bo inaczej, jak głupotą nazwać tego znęcania nazwać nie można.... Szukałam jednak szlachciców dalej... W strachu przed zbójami i oni się w liściach okopali. W końcu jeden z nich, płową czupryną się zdradził, łupem moim się stając. Cicho przemieszczałam się dalej, czujnie rozglądając się wokół. I wreszcie trafiłam na niego, atamana, który strachu w ogóle nie okazywał. Wprawdzie w pierwszym momencie za szlachcica go wzięłam, ale wcale się nie rozczarowałam, gdy okazał się dumnym, wyprostowanym i zadziornym kozakiem. Po obfitym posiłku co prawda był, ale i tak przystojny, oczy cieszył niezmiernie. Kilkunastu giermków, którzy nie wiem czemu nieustanne zamiłowanie do żółtych gaci upodobali sobie ( dla mnie lepiej), do niewoli trafiło. Do tego czterech kozaków, w niepozornych, szarych kapotach, dwóch w pomarańczowej szacie. Byli też, paziowie chyba, którzy rydzami zwani, niestety księżycówki, albo ducha puszczy zakosztowawszy, w niewoli długo miejsca nie zagrzali, bo chromi byli... I tak brodząc w błocie, mięśnie kolan ćwicząc, szczególnie przy schodzeniu w dół, do niewoli porwałam jeszcze czterech szlachciców w jasnych żupanach, kilku wojów o mniejszej randze ( ale bardziej sercu memu miłych) w żupanach brązowych. Miejsce niewoli ogrzane dobrze jest, zimno im nie będzie, nawiew ciepłego powietrza z każdej strony - nie żaden tam ciemny i wilgotny loch.😆.. Ja strategię zaczynam obmyślać i kronikę spisywać, bo mimo, iż teren górzysty trudny do walk jest, pięknem swoim nieustannie zachwyca... A teraz księgę jakąś mądrą poczytać trzeba, bo wieczory długie i ciemne. Dobrej nocy 😊