szerzej:
… że w całym tym pędzie niemal dzikom spod ryjka wyrywałam (schowały się w krzakach i dopiero po chrumkaniu się zorientowałam że jest tam życie).
Po borowikowym apogeum odkryłam, że w mojej okolicy są rydze, i to całkiem spore ilości. Z jednej strony już były boczniaki, z drugiej jeszcze można było spokojnie znaleźć pełen kosz rydzy.
Teraz co jakiś z czas zbieram boczniaki, płomiennice (uznaliśmy że lepsze niż rydze) i uszaki, które regularnie wpadają do chińszczyzny.
Poza jadalnymi, naoglądałam się mnóstwo innych, wspaniałych okazów, choć już ich wszystkich nie pamiętam (najładniejszy wylądował w zdjęciu do podsumowania).
Ogólnie świetny sezon na pierwsze poważne podejście do grzybów, czasem nie było już w co zbierać, a suszarka chodziła dzień w dzień.
Jestem bardzo zadowolona 😃
szerzej:
Na koniec 2024 roku wracam wspomnieniami do Borów Dolnośląskich, który dla grzybiarzy zapisał się koronacją dwóch grzybowych Królów. To Borowik Szlachetny i borowik sosnowy. Na wstępie należy wskazać, że o ile Jego Wysokość Król Borowik Szlachetny może poszczycić się dużo częstszymi sezonami obfitości prawdziwkowej Mości, o tyle Król borowik sosnowy tak obficie wydaje owocniki znacznie rzadziej i to głównie Jemu poświęcę ten wpis. Dodatkowo, moc grzybowych fluidów i magnetyzmu przesyłam użytkownikom portalu www.grzyby.pl Marka Snowarskiego, którzy przez wiele lat zbudowali wyjątkową społeczność grzybiarzy. Najczęściej charakteryzuje ich pochylona sylwetka i filtrowanie narządami wzroku ściółki, drzew (wtedy sylwetka jest wydłużona ku górze), oraz wyszukiwanie tego co tam rośnie spod znaku fascynującego połączenia kapelusza i trzonu.;)) Kiedy spojrzymy na Bory Dolnośląskie, które określiłem kiedyś jako nieskończoną krainę sosen osadzoną w milionach ton piachu, to co możemy o niej powiedzieć? Jak tu skąpo! Liche runo, piachy, które nawet po opadach deszczu wydają się ciągle suche i same sosny. Czasami dla urozmaicenia rosną brzozy, wrzosy i mchy. I właściwie to wszystko. Gdzie tej krainie do bogactwa żyznych grądów i łęgów, w których runo i podszyt w szacie letniej przypomina dżunglę. W Borach przez cały rok jest podobnie. Skąpo czyli po prostu ubogo, a nawet można rzec, że biednie. Kiedy kończy się zwarty bór sosnowy, zaczynają się “lasowrzosy” jak to określił Anddy z portalu Marka. Jest jeszcze bardziej biednie, bo teraz sosny są niewielkie, często rachityczne, walczące co roku z przewlekle ciągnącymi się okresami niedoboru opadów. Czasami odwiedzam te miejsca w lecie, wówczas czuję pot spływający z czoła i pleców. Jest tu gorąco jak diabli. Kilkadziesiąt minut spaceru po lasowrzosach i łeb paruje jak w piecu. Trzeba nażłopać się wody (w plecaku zawsze mam jej spory zapas) i szybko zwiać do lasu, żeby nie paść z gorąca. Kiedy jednak na wygrzane czerwcowo-lipcowo-sierpniowymi tygodniami upałów Bory, w ciągu kilku dni spada co najmniej 100 litrów deszczu na m², szykują się wielkie zmiany… Po około dwóch tygodniach lasowrzosy zaczynają zamieniać się w krainę najszczerszego grzybowego złota, co miało miejsce w tym sezonie. Wtedy to pod suchymi gałęziami można dostrzec pierwsze owocniki dwóch odmian złota lasowrzosów. Jedna odmiana jest szlachetna, druga sosnowa. W tym sezonie, obie odmiany zaczęły wykluwać swoje owocniki pod koniec września, przy czym szybciej nastąpił wysyp złota sosnowego. Początek wysypu to niezwykle emocjonująca zabawa w chowanego. Większość owocników kryje się w ściółce lasowrzosów i trzeba wytrzeszczać oczy, aby ich nie przegapić lub nie podeptać. Kiedy już przyzwyczaisz wzrok i zaczniesz reagować na subtelnie skrywające się w ściółce skrawki ciemno-brązowo-różowych barw kapeluszy, bogactwo lasowrzosów otworzy przed tobą magiczną komnatę pachnących, dorodnych grzybów. Tak właśnie było w tym sezonie. Po potężnych opadach od frontów niżu genueńskiego “Boris”, które wylały swoją zawartość w połowie września, pod koniec miesiąca rozpoczął się super sezon na borowiki szlachetne i sosnowe. Z relacji grzybiarzy wynika, że bardziej niecierpliwe były borowiki w Borach Zachodnich, które jako pierwsze wystartowały w pokazaniu swoich kapeluszy. Kila dni później, masowy wysyp zainicjowały borowiki Borów Wschodnich. Na początku października nastąpiła WIELKA KUMULACJA, podczas której kosiło się zarówno złoto szlachetne jak i złoto sosnowe. Ale jest jeszcze jedna odmiana złota lasowrzosów, o której grzechem byłoby nie wspomnieć. Jest późnojesienna i złocisto-zielona, tarzająca się w tych tonach piachu, na których rosną lasowrzosy. To oczywiście gąska zielonka, której owocniki podczas wysypu tworzą tysiące pęknięć i wypukłości w piachu. Ten sezon na borowiki szlachetne i borowiki sosnowe w Borach Dolnośląskich był wyjątkowy przede wszystkim z trzech powodów: 1) rzadko spotykana, skomasowana ilość, zarówno jednych jak i drugich. Bardzo często oba gatunki rosły obok siebie, przez co grzybiarze wpadali w hipnotyczny amok radości i szczęścia, w tym autor tego wpisu;)), 2) bardzo dobra zdrowotność obu gatunków, chociaż oczywiście trafiały się owocniki zasiedlone, jednak zdrowe grzyby zdecydowanie przeważały nad borowikami z białkiem ponad normę;)), 3) zarówno borowiki szlachetne jak i borowiki sosnowe, często zbierałem w miejscach, które przez wiele lat potrafią skąpić nawet jednego owocnika. Już tylko te punkty z grzybowej ustawy, nakazują zaliczyć sezon grzybowy 2024 w Borach Dolnośląskich jako wybitny i fenomenalny, z najwyższą szkolną oceną czyli szóstką. Super wysyp rozpoczął się około 25-26 września i w skomasowanej produkcji owocników trwał do mniej więcej połowy października. To były 3-3,5 tygodnia, które wstrząsnęły grzybiarzami, ich koszami, bagażnikami, suszarkami, słoikami, zamrażarkami, patelniami i na końcu rachunkami za prąd.;)) Po połowie października hurtowa produkcja owocników zaczęła wygasać. Wtedy to miał miejsce szczyt wysypu gąski zielonki, chociaż pierwsze większe skupiska zapiaszczonych zieleniatek znajdowałem już 5. października. W pierwszych dniach października zaczęły się pojawiać w dużej ilości podgrzybki, ale w tym sezonie coś im w Borach nie sprzyjało. Po pierwsze, były bardzo robaczywe, a po drugie, bardzo szybko skapitulowały z porządnym wysypem. Skapcaniały, przesuszyły się i wciąż trzymały robaczywy anty-fason. Moim subiektywnym okiem, do podgrzybkowego szczęścia zabrakło jednego obfitego opadu na poziomie 30/40 mm, ale to tylko moje gdybanie, tak naprawdę to grzyb jeden wie, co im dolegało. Za to boletus pinophilus czyli “Rudolf” (cytując jeszcze raz Anddyego) z portalu Marka pokazał się z najwspanialszej strony! Wykształcił tysiące przepięknych, jędrnych owocników, z których każdy to gwiazda lasu! Celebryta lasowrzosów, król runa i władca wrzosowisk! Długo będziemy wspominać ten kompletnie zaczarowany czas na lasowrzosach Borów Dolnośląskich, kiedy to Szlachcice rosły za pan brat z Rudolfami, tworząc jedną wielką borowikową rodzinę. Połowa października przynosi spektakularne efekty optyczne nad krainą borowika. To poranne zorze, które mienią się baśniowymi barwami i żonglują emocjami grzybiarzy, podkreślając jeszcze bardziej kultowość lasowrzosów. Teraz Rudolfy osiągają pełną dojrzałość. Owocniki, które nie zostały zebrane wcześniej, idealnie nadają się na susz. Są bardzo wydajne i ciężkie. Nie ma wątpliwości, że borowik sosnowy to jeden z najbardziej kultowych gatunków grzybów rurkowych i chyba jeszcze bardziej nieprzewidywalny od borowika szlachetnego. Chociaż najbardziej upodobał sobie świat sosny zwyczajnej, znajdziemy go również w bukach, zwłaszcza w lasach górskich. Jako naziemny grzyb mikoryzowy potrafi podnieść poziom szczęścia grzybiarzy pod niebiosa. W tym sezonie uczynił to w fantastyczny i niepowtarzalny sposób. To przywilej Króla Lasowrzosów. Jaki będzie sezon grzybowy na lasowrzosach w 2025 roku? Tego nie wie nikt, na razie pozostaje nam poczekać kilka miesięcy i powspominać czasy szlachetno-sosnowej jesieni 2024, która u grzybiarzy wywołała borowikowy zawrót głowy. Niech przyszły rok przyniesie grzybiarzom nie mniej emocji niż ten odchodzący do kart historii. Życzę również wspaniałego sezonu na lasowrzosach, najlepiej wśród Szlachciców i Rudolfów!
szerzej:
A przede wszystkim ucieczką z "betonowej dżungli".
W nadodrzańskich łęgach już w styczniu można obserwować malutkie czarki, kępki płomiennic i niezawodne uszaki bzowe. Jednak dopiero w lutym, dzięki sprzyjającej aurze, czarki stają się niekwestionowanym liderem łęgów💪 Te czerwone, malutkie pucharki postanawiają rosnąć wręcz setkami. I choć nie należą do grzybowych klasyków, jak prawdziwki, to już na stałe goszczą w mojej kuchni, głównie w marynacie😋
Podczas górskiej majówki dały się przyłapać jedynie mitróweczki błotne (choć po cichu liczyłam na ceglasie).
Tradycyjny sezon grzybowy zaczął się pod koniec maja w górach. Początkowo dość nieśmiało – zaledwie kilkunastoma ceglasiami i maślakami modrzewiowymi. By z czasem przeistoczyć się w mikro wysyp krasnoborowików ceglastoporych, usiatków i prawdziwków. Jedynie borowiki sosnowe nie do końca współpracowały i uplasowały się w środku tego grzybowego peletonu. Z czasem dołączyły koźlarze pomarańczowożółte, mleczaje smaczne, kurki i cała paleta różnobarwnych gołąbków.
W lipcu, mimo opadów, przyhamował. Niestety, upały skutecznie wstrzymały rozwój owocników.
Jedynie w miejskich parkach, mimo panującej suszy, jakimś cudem, pokazują się liczne wachlarzowce olbrzymie, muchomory szyszkowate i żagwiaki łuskowate. A na osiedlowych trawnikach twardziaki tygrysie i pękate modroborowiki ponure. I co najciekawsze, jeszcze nigdy nie spotkałam tych grzybów w lesie. Mieszczuchy, czy jak?
Dopiero podczas wrześniowego urlopu w Pomorskiem mogę ponownie zapełniać koszyki. A, jako że wszystkie drogi, ścieżki i trasy rowerowe wiodą do lasu, więc niemal codziennie, przez przez dwa tygodnie, kilkadziesiąt i więcej złotoborowików melduje się w koszyku. A po opadach deszczu dołączają kurki. Te rozległe i piękne lasy oferują też orzeźwiające borówki bagienne i borówki brusznice. A przede wszystkim pachnącą spokojem ciszę, wszak jest już po sezonie.
Pod koniec września, w bukowych lasach Przedgórza Sudeckiego, jako pierwsze startują prawdziwki, w brzezinach koźlarze różnobarwne, szare i białe. Z urlopu wracają też ceglasie. Klują się się pierwsze opieńki. Natomiast pod koniec października prawdziwki rosną już tylko w świerkach. I bądź tu mądry😁
Już na początku października pojawiają się podgrzybki – ponad miesiąc wcześniej niż w ubiegłym sezonie. Około 400 kilkucentymetrowych kapelusików pozwala na uzupełnienie zapasów sprzed roku. W końcu startują też pierwsze nizinne prawdziwki i koźlarze sosnowe.
Jednak najobfitsze zbiory prawdziwków mają miejsce w Borach Dolnośląskich. Anddy już pod koniec września kusi przepięknymi Eduliskami i Rudolfami. Bory pierwszy raz odwiedzamy 5-go października... Uff, nie spóźniliśmy się – pojaw prawych trwa w najlepsze. Około 200 młodych, śnieżnobiałych prawdziwków i kilkanaście sosnowych tylko zaostrza nasze apetyty. Kilka dni później podwajamy ten wynik. Rosną wszędzie, nie trzeba ich szukać. Nie pochylamy się nad licznymi koloniami różnych maślaków. Nie odpuszczamy jedynie małym, aksamitnym podgrzybkom.
A kiedy susza i przymrozki powoli zaczynają wygaszać ten kosmiczny wysyp, ich miejsce zajmują zielonki. Na drogach i przydrożach pojawiają się setki piaskowych kopczyków.
10-go listopada ostatnia leśna wyprawa i zbiór pieprznika trąbkowego, który nie dość, że pojawił się późno był też o wiele uboższy, niż w poprzednich latach. I ostatni samotny prawdziwek. Klują się pierwsze owocniki wodnichy poźnej. Las powoli udaje się na zasłużony wypoczynek. Ale to szybko zleciało....
Jakże inny był to sezon, niż w poprzednim roku, kiedy znalezienie każdego prawdziwka było nie lada sukcesem. A wiele leśnych wycieczek zapisało się pustym koszykiem. Wiadomo, każdy sezon jest inny, nieprzewidywalny i ta niewiadoma jest niezwykle ekscytująca.
Dziękuję wszystkim za piękne relacje i sympatyczne komentarze.
Życzę, aby kolejny sezon dostarczył wspaniałych i niezapomnianych wrażeń z leśnych wypraw.
Do zobaczenia na leśnych ścieżkach.
szerzej:
W maju sypnęło borowikiem usiatkowanym zwłaszcza w górach i na pogórzu. W maju mieliśmy dwa wypady jeden Góry Sowie drugi w Góry Bystrzyckie, góry Bystrzyckie wypadły blado w porównaniu do Sowich. Trafiliśmy wtedy borowiki usiatkowane, można było też nazbierać muchomorów czerwonawych. W czerwcu i na początku lipca polowaliśmy raczej na jagody, a tych było ekstremalnie mało, bo skubane zakwitły w czasie gdy złapał przymrozek. Tutaj wielkie dzięki składamy koledze Pawłowi za namiar, który uratował nam jagodowy sezon. W połowie czerwca poniosło nas na grzyby w Góry Bardzkie, tam porażka borowików było dość sporo niestety większość z lokatorami, po zmianie lokalizacji w tym samym dniu na Góry Bystrzyckie uratowaliśmy honor zbierając koszyk pięknych podgrzybków, kilka ceglastoporych, kurek i koźlarza. Pod koniec lipca tradycyjnie wyprawa na kurki w Masyw Śnieżnika zakończona sukcesem w postaci pełnego żółtego złota, koszyka o wyczynowej pojemności. Na początku sierpnia wyprawa w Góry Bystrzyckie i cały koszyk borowików plus trochę podgrzybka, w połowie miesiąca wypad w Góry Stołowe zakończona pełnym koszykiem rozmaitości (kożlarzami zwłaszcza pomarańczowymi i brązowo czarnym, podgrzybkiem, borowikiem, piaskowcem modrzakiem, maślakiem żółtym). Początek września to jeden wypad w Izery i cały koszyk borowika okraszonego kilkoma podgrzybkami i oczekiwanie na start ulubionych kapeluszy. 22 wrzesień rekonesans w górach koło Szklarskiej Poręby cienko jeden koszyczek borowików, 24 wrzesień całodniowy zwiad w Borach Dolnośląskich tutaj dwie lokalizacje oddalone od siebie ok 30 -40 kilometrów w pierwszej dość sporo podstarzałych i zasiedlonych przez czerwie borowików szlachetnych i strzał pierwsze dwa piękne borowiki sosnowe i to w miejscu gdzie nigdy ich nie spotkałem ( grasuje tutaj od 2005 roku) szybki powrót do auta i start w krainę sośniaka. W drugiej lokalizacji oprócz kilku maślaków raczej marnie dodatkowo zaczął zacinać dość mocno deszczyk, ale człowiek już wiedział, że szykuje się długo oczekiwany wysyp. 28 wrzesień start w bory i strzał w dziesiątkę z lokalizacją trafił się teren, gdzie w tym dniu jeszcze nikt nie dotarł, jak nigdy nie liczę borowików raczej je ważę tutaj policzyłem razem 444 dorodne borowiki w tym 316 sosnowych (nie liczyłem tych nielicznych zaczerwionych). 5 października w sobotę po pracy późno w lesie ok 14.30 i powrót o latarkach, bo borowiki szlachetne i sosnowe były wszędzie ok 25 kilo wpadło do koszyków, dodatkowo pojawiły się pierwsze gąski zielonki. 9 października znowu w bory i ponad 30 kilo borowików szlachetnych i sosnowych, jakaś kozia broda i trochę rydzy i maślaków. 11 październik to kumulacja sezonu ok 35 kilo grzybowego szczęścia oczywiście w borach, oprócz borowików te już przy skrajach wyzbierane dość sporo rydza, trochę zielonki, maślaka i podgrzybka –niestety ten ostatni nie dość, że zatrzymał się w tym roku w rozwoju, to jeszcze na jedna sztukę w koszyku 5-6 robaczywych. 12 października po nie przerobieniu zbiorów z dnia poprzedniego znowu wypad w magiczne bory i piękne dwa kosze borowików sosnowych i szlachetnych, podgrzybek w tych lasach miejscami prawie 100 % robak (głównie skoczogonek, a miejscami nie dużo, ale zdrowy. 19 października znowu w bory ładne rydze się trafiły, trochę zielonki, maślaków, kilka podgrzybków i duży koszyk borowików głównie szlachetnych. 20 października ponownie świt zastał nas w borach dwa pełne kosze borowika w tym kilkanaście pięknych sosnowych, maślaki zielonka i ok 7-8 kilo pięknej opieńki ciemnej wpadło do parcianek, z podgrzybkiem bez zmian cienizna. 26 października udaliśmy się w góry w poszukiwaniu podgrzybka, którego w tym roku trudno było pozyskać po przedreptaniu dobrych kilku kilometrów doszliśmy na miejscówkę i zaczęło się koszenie, mimo niskich temperatur w nocy zebraliśmy dwa pełne kosze młodego podgrzybka brunatnego, a i przy okazji jak podgrzybek aksamitny się ładny trafił też lądował w koszyku, wracając do auta nazbieraliśmy jeszcze trochę rydza i mleczaja świerkowego. 2 listopada zawitaliśmy w lasach pod Międzyborzem i tam zaskoczenie sucho w ściółce jak pieprz, a przy skrajach rosną piękne młode podgrzybki. Cały koszyk udało się zebrać. Ostatni raz wybraliśmy się na spacerek po borach 9 listopada w nocy przymrozki i niedobór opadów więc raczej spacer, nic z tych rzeczy koszyczek pięknych borowików sosnowych, kilka prawusków i trochę zielonek udało się zebrać.
szerzej:
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia
Życzę Wam i Waszym bliskim zdrowych i pogodnych
Świąt Bożego Narodzenia.
Niech ten czas spędzony w gronie najbliższych
będzie czasem spokoju i radości.
Niech błogosławieństwo Bożego Dzieciątka
towarzyszy Wam przez całe życie,
a szczere i najpiękniejsze Bożonarodzeniowe
życzenia spełniają się w każdym momencie.
Stary Wojciech