(0/h) Witajcie :). Chociaż jesień jeszcze mamy, a już las jest zasypany. Wszystkie grzybne kapelusze przykrył śnieżny biały puszek. Tak jak było kolorowo, tak zrobiło się zimowo. To poszliśmy w lasy w rakach, ja, małż mój i czworonóg rozrabiaka. Idę więc do mego pniaka, bo mam smaka na boczniaka. Lecz ostygły me zapały, bo kurdupel w zmarszczkach cały. W bzowe ucha więc ruszyłam, aż je w końcu zobaczyłam. I zawiodły mnie uszaki, bo malutkie nieboraki. Płomiennicą zaświtało, więc się szybko tam pognało. A to co dał tam ten dzień, to był tylko goły pień. Odwilż idzie, to znów ruszę po zimowe kapelusze.
(10/h) Weekendowy wypad do lasu z serii pofocimy mrożonki. A tak na poważnie to chodziło o spacer psa, inhalację olejkami sosnowymi i spalanie kalorii. Chyba dobra kolejność. Mrożonek w lesie na pęczki. Chętnych do zbierania brak. Fotki sami oceńcie. Na głównym opieńka miodowa.
(10/h) Jeśli ktoś poszukuje gotowych mrożonek to zapraszam w lubuskie. Wystarczy zapakować do termicznej torby i przetransportować do domowej zamrażarki. Gotowe! A tak już na poważnie, to krótki wypad do lasu na spacer aby oderwać cztery litery sprzed tv, bo kolega covid się u nas rozgościł. W lesie grzyby już zamrożone i jak widać na kolażach przykryte pierzynką śnieżną. Szkoda ich, no ale co, taki mamy klimat. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(0/h) W pierwszy kwartale w koszykach lądowało ucho bzowe i płomiennica zimowa. Trzęsaka pomarańczowożółtego tylko podziwialiśmy na gałązkach bo zapasy z poprzedniego sezonu były solidne, a nalewka już przegryziona. Kwartał ten okazał się bardzo słaby w boczniaka ostrygowatego, bo ten swój szczyt miał pod koniec ubiegłego roku, przynajmniej na naszym terenie. Ostatni zbiór ucha bzowego zanotowaliśmy 10 kwietnia. Spore zapasy ucha zresztą udało się zrobić. Potem nastąpiła długa przerwa. Sezon letni rozpoczęliśmy 6 czerwca. To wtedy w koszyku wylądowały pierwsze koźlarzebabki.
2023.11.30 09:16
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Jak potem się okazało pierwsze jaskółki wiosny nie czynią, bo nastała susza która długo nas nie rozpieszczała. Pojedynczo znajdowane grzyby były zaczerwione i podsuszone. Pozostało tylko delektować się spacerami. Pierwszy zbiór którym można było się pochwalić na forum dopiero 6 sierpnia. W koszyku wylądowały maślaki zwyczajne i pieprznik jadalny. Tydzień później koszyk został wzbogacony o koźlarze pomarańczowożółte, babki i borowiki szlachetne. Wtedy serducha zaczęły bić mocniej. Ale las nadal nie był zbyt łaskawy. Skąpe ilości wyżej wymienionych grzybów lądowały w koszykach przez ponad dwa miesiące bo las wciąż błagał o więcej deszczu. Wysyp wszystkiego i wszędzie zanotowaliśmy dopiero od trzeciej dekady października. To co działo się w lesie jest nie do opisania. Grzyby były wszędzie i wszystkie. Ludzie zbierali tylko te najładniejsze i wychodzili z lasu z pełnymi koszami. I tak było do 22 listopada kiedy w nocy Dziadek Mróz przypomniał o sobie i zesłał na nas minus 6 nad ranem. Wtedy sezon zaczął wygasać dość szybko. Codzienne poranne przymrozki jakie towarzyszą nam do teraz powodowały że coraz mnie grzybów lądowało w koszykach. Tylko w dużym nasłonecznionym lesie można było coś jeszcze nazbierać. Ostatni zbiór którego nie trzeba było się wstydzić to 26 listopada. W ten sposób poprawiliśmy wynik ubiegłego roku o 13 dni kalendarzowych. A w koszyku wylądowało jeszcze 8 borowików i inne grzyby typowo jesienne. W tym roku na in plus zaliczamy pieprznika jadalnego, płachetkę zwyczajną i maślaka pstrego. Duże zbiory, a co za tym idzie spore zapasy tych ulubionych grzybów pozwalają na spoglądanie w kierunku spiżarni z dużym uśmiechem. Zresztą takiego roku w temacie maślaka pstrego to nie pamiętamy. Nie można było się obrócić, bo on już tam był i czekał. Płachetka zwyczajna miała dwa okresy swojej świetności. Pierwszy na początku października i drugi bardzo obfity na początku listopada. pieprznik jadalny, jak przystało na złoto lubuskiego był z nami od 6 sierpnia do 26 listopada. Miał swoje lepsze i gorsze chwile, ale wciąż gościł w koszykach notując najlepsze notowania od lat. Suszony, w marynacie i w solance, wyróżnia się swoją obecnością na półkach. W szczycie sezonu zbiory przekraczały 2 kg z jednego wypadu. Jeśli chodzi o pozostałe grzyby jadalne to w zasadzie rok można nazwać średnim, nie odbiegającym od norm. Na in minus natomiast zaliczam rydza oraz opieńkę miodową. Kiepskie zbiory, na dodatek najczęściej zaczerwione do niczego się nie nadające. Zapasy kiepskie. Powoli kończąc raport dodamy jeszcze że każdego roku staramy się wzbogacić naszą wiedzę o grzybach jadalnych i rozszerzyć horyzonty. W tym roku dwa nowe grzyby wylądowały w naszych koszykach. Ale o tym już w dopiskach. Pozdrawiamy D. i D. & D.