szerzej:
Jak potem się okazało pierwsze jaskółki wiosny nie czynią, bo nastała susza która długo nas nie rozpieszczała. Pojedynczo znajdowane grzyby były zaczerwione i podsuszone. Pozostało tylko delektować się spacerami. Pierwszy zbiór którym można było się pochwalić na forum dopiero 6 sierpnia. W koszyku wylądowały maślaki zwyczajne i pieprznik jadalny. Tydzień później koszyk został wzbogacony o koźlarze pomarańczowożółte, babki i borowiki szlachetne. Wtedy serducha zaczęły bić mocniej. Ale las nadal nie był zbyt łaskawy. Skąpe ilości wyżej wymienionych grzybów lądowały w koszykach przez ponad dwa miesiące bo las wciąż błagał o więcej deszczu. Wysyp wszystkiego i wszędzie zanotowaliśmy dopiero od trzeciej dekady października. To co działo się w lesie jest nie do opisania. Grzyby były wszędzie i wszystkie. Ludzie zbierali tylko te najładniejsze i wychodzili z lasu z pełnymi koszami. I tak było do 22 listopada kiedy w nocy Dziadek Mróz przypomniał o sobie i zesłał na nas minus 6 nad ranem. Wtedy sezon zaczął wygasać dość szybko. Codzienne poranne przymrozki jakie towarzyszą nam do teraz powodowały że coraz mnie grzybów lądowało w koszykach. Tylko w dużym nasłonecznionym lesie można było coś jeszcze nazbierać. Ostatni zbiór którego nie trzeba było się wstydzić to 26 listopada. W ten sposób poprawiliśmy wynik ubiegłego roku o 13 dni kalendarzowych. A w koszyku wylądowało jeszcze 8 borowików i inne grzyby typowo jesienne. W tym roku na in plus zaliczamy pieprznika jadalnego, płachetkę zwyczajną i maślaka pstrego. Duże zbiory, a co za tym idzie spore zapasy tych ulubionych grzybów pozwalają na spoglądanie w kierunku spiżarni z dużym uśmiechem. Zresztą takiego roku w temacie maślaka pstrego to nie pamiętamy. Nie można było się obrócić, bo on już tam był i czekał. Płachetka zwyczajna miała dwa okresy swojej świetności. Pierwszy na początku października i drugi bardzo obfity na początku listopada. pieprznik jadalny, jak przystało na złoto lubuskiego był z nami od 6 sierpnia do 26 listopada. Miał swoje lepsze i gorsze chwile, ale wciąż gościł w koszykach notując najlepsze notowania od lat. Suszony, w marynacie i w solance, wyróżnia się swoją obecnością na półkach. W szczycie sezonu zbiory przekraczały 2 kg z jednego wypadu. Jeśli chodzi o pozostałe grzyby jadalne to w zasadzie rok można nazwać średnim, nie odbiegającym od norm. Na in minus natomiast zaliczam rydza oraz opieńkę miodową. Kiepskie zbiory, na dodatek najczęściej zaczerwione do niczego się nie nadające. Zapasy kiepskie. Powoli kończąc raport dodamy jeszcze że każdego roku staramy się wzbogacić naszą wiedzę o grzybach jadalnych i rozszerzyć horyzonty. W tym roku dwa nowe grzyby wylądowały w naszych koszykach. Ale o tym już w dopiskach. Pozdrawiamy D. i D. & D.
szerzej:
25. czernidłak kołpakowaty, 26. czasznica olbrzymia, 27. boczniak łyżkowaty, 28. boczniak ostrygowaty, 29. ucho bzowe, 30. lakówka ametystowa, 31. purchawka chropowata, 32. muchomor czerwieniejący, 33. sarniak dachówkowaty, 34. wodnicha późna, 35. czarcie jajo, 36. trzęsak pomarańczowożółty, 37. złotoborowik wysmukły, 38. żółciak siarkowy, 39. czubajka kania, 40. siedzuń sosnowy, 41. koźlarz grabowy, 42. borowik sosnowy, 43. płomiennica zimowa, 44. płachetka kołpakowata, 45. lejkówka wonna, 46. opieńka, 47. gąsówka fioletowawa... Ufff.
Sezon dziwny, trudny i nieprzewidywalny. Styczeń, luty, marzec, kwiecień-zimowe grzyby wpadały do koszyka:ucho bzowe, płomiennica zimowa, boczniak ostrygowaty, trzęsak pomarańczowożółty i wodnicha późna. W maju ruszył boczniak łyżkowaty, ale robaczywy na maksa i żółciak siarkowy w którym rozsmakowała się sąsiadka, ja tak nie do końca. W czerwcu dołączyły czarcie jaja, przepyszny muchomor czerwieniejący i śladowe ilości kurek. Lipiec kiepściutki był-tylko garstka pieprznika. W sierpniu pierwsze kanie, koźlarze babka, borowiki, ceglasie i siedzuń sosnowy. Cały czas rósł muchomor czerwieniejący. Z utęsknieniem czekałam na wrzesień, no i trochę się zadziało. Różności wpadały do koszyka:ceglasie, wszelakiej maści maślaki, borowiki, siedzunie, kurki,
koźlarze i mega ilości rydzy. 17 września odkryłam i wychodziłam miejsce na moje ukochane koźlarze czerwone 🤗. Ależ ja się cieszyłam i z bijącym sercem szłam na kolejne zbiory i podziwianie. Sporo koźlarzy pomarańczowych też się trafiło, a pod koniec września nieśmiało wystawiły łebki podgrzybki. Październik sypnął obficie-21 koszy darów leśnych wyniosłam w tym pierwszy raz znaleziony złotoborowik wysmukły. Początki listopada też były super-18 koszy zapełniłam.
I wracając do pierwszego zdania. Niektóre stare miejscówki zawiodły, trzeba było szukać nowych bądź podreptać kilkaset metrów dalej lub przejść przez dróżkę do innego lasu. Grzyby jak szybko się pojawiały-tak i szybko ich nie było. Takie krótkie pojawy z których korzystałam w miarę możliwości. Za podgrzybkiem trzeba było się nachodzić, rzadko rósł w gromadkach. Niestety jak i wielu z Was straciłam swoje lasy, wiadomo dlaczego.
GREJ-owa noga😁też nie zawiodła, niejednokrotnie z pozycji leżącej 😄 wypatrzyłam ciekawe znaleziska. Te w dopiskach dodam.
W sumie dobry był to sezon. Zapasy zrobione, jest czym się dzielić :).
Dziękuję wszystkim za cały rok obecności tutaj, możliwość czytania raportów, oglądania zdjęć, a czasem i pośmiania się 😄, a Adminowi za super stronę :). Życzę Wam cudownego kolejnego sezonu i czary odstawię, by sprawiedliwie obdzielił wszystkich :). Zatem do "usłyszenia"👋.