(5/h) 3-godzinna wycieczka w tzw. "Dziki Las" - faktycznie jest dziki, pocięty stromymi wąwozami, gdzie niekiedy trzeba było poruszać się "na czworach" - ale ja lubię takie klimaty :). Z grzybów jadalnych garść (40 szt.) łuszczaka zmiennego i jakieś żółciaki, ale poza tym całkiem ciekawe znaleziska: piestrzenica tarczowata (prawdopodobnie) po raz drugi - tym razem ok. 10 szt., niektóre bardzo wyrośnięte (do 18 cm. średnicy), grzybówka złototrzonowa i potencjalnie ciekawe czernidłaki. Jak trafiam takie znaleziska, to wcale nie tęsknię za rurkowcami, no ale to moje "skrzywienie" :).
(1/h) Pada z przerwami od pieciu dni, mokro zdecydowanie. Chwast grzybowy w niewielkich ilosciach - pieniążki, grzybówki helmiaste, łuszczaki, łuskowce jelenie - już jest. Dosyc chłodno - nie widac więc klasycznych, szlachetniejszych grzybów/jedną majowkę, zwlaszcza w czerwcu, trudno zliczyć w rubryce sukcesów/. Fajnie natomiast pooglądac zdjecia ze Śląska/ladne i wydajne te ceglaki!: a jakie wartosciowe kulinarnie, kalorycznie i zdrowotnie - 3000 kcal z 1 kg masy grzybowej - da sie wyzyc na samych prawusach!/Pozdro.
(1/h) Krótka wycieczka po pracy. Żółciak siarkowy - stanowisko, z którego już zbierałem (co widać na zdjęciu gł.) - nic sobie z tego nie robi i odrasta jak łby hydry :). Poza tym pierwsze tegoroczne łuszczaki zmienne i pierwsza włośniczka - w dopiskach.
(1/h) Dzisiaj znowu wybraliśmy się rozejrzeć się za żółciakiem i znowu szczęście nam dopisało. Śliczny żółciak wyrósł na dębie. Las pięknie pachnie grzybnią, niedługo chyba i w moich terenach pojawią się też inne grzybki🙂
(1/h) Po kilku wędrówkach po lasach udało się dzisiaj znaleźć żółciaka siarkowego. Zebrany pierwszy raz w życiu pozytywnie zaskoczył smakiem. Sprawdzone miejscówki kurkowe, jak na razie nic tam się jeszcze nie dzieje.
(2/h) No cóż, posypały się doniesienia "Południowców" :) o krasnoborowikach, ale u mnie wciąż klimaty wiosenne - znalezione stanowisko żagwi łuskowatej (całkiem dorodne, ale jeszcze nie przerośnięte). Dodatkowo - co mnie znacznie bardziej ucieszyło, niż te żagwie - rzadka piestrzenica tarczowata, o niej w dopiskach.
(10/h) Jeden dzień - 2 wycieczki. Najpierw wizytacja miejscówek z żółciakiem - obrodziło stanowisko, które w zeszłym roku było uśpione - i rozglądnięcie się, co w lesie piszczy: znalezione nowe stanowisko grzybówki złototrzonowej, do której mam jakiś taki sentyment. A po powrocie do domu - mail od znajomego z bio-forum: w parku miejskim rosną smardze stożkowate :). Czym prędzej poleciałem - na rabatach wysypanych korą faktycznie ok. 10 smardzów stożkowatych:D. Pierwszy raz widziałem na żywo, więc to zdjęcie na głównym "po prostu im się należało" :). Największy owocnik ok. 15 cm wysokości.
(24/h) Niecała godzina w podmiejskim zadrzewieniu i zakrzaczeniu, z czego 20 min. - dojście i powrót, 5 min. - zebranie 2,5 kg żółciaka:D, a pozostałe pół godziny to wyskubywanie z ziemi gęśnicy wiosennej - na zdjęciu głównym. Wyszło 219 szt. - tak, policzyłem dokładnie, bo każdą trzeba było oczyścić z piasku i poddać kontroli antyczerwiowej :). O dziwo, mimo że sporo trzonów trzeba było odciąć, to kapeluszy wywaliłem tylko kilka sztuk. Do statystyk gęśnice dzielę przez 10, bo sporo maluszków poniżej 1 cm.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
A gdyby ktoś się dziwił, że zbieram takie maleństwa, to niech poczyta, jak chętnie gęśnica jest zasiedlana przez czerwie. Tym razem w większości zdążyłem przed nimi :). Pierwszy raz zebrałem gęśnicę w ilości pozwalającej na zrobienie jakiejś konkretnej potrawy i poczucia jej smaku - o wynikach poinformuję, na razie jeden kapelusz leży na wysyp, bo nie miałem z nią wiele do czynienia, a ostrożności nigdy za wiele.
(8/h) Wybrałem się dziś odwiedzić kurnik, z którego już podbierałem kilka dni temu... a na miejscu okazało się, że to nie kurnik, tylko prawdziwa kurza ferma:-). Na odcinku 400 m. znalazłem 7 czy 8 (zgubiłem rachubę) stanowisk żółciaka siarkowego - od całkiem małych do już trochę podstarzałych. Wszystkie na wierzbach, w większości martwych, ale jedno stanowisko niestety też na żywej. Niestety - bo dla drzewa to wyrok:-/. A jako miła niespodzianka trafiła się gęśnica wiosenna :) - zebrałem kilka większych sztuk, reszta została do podrośnięcia.
(6/h) Nastała taka pora, kiedy trudno - zwłaszcza w obecnych warunkach pogodowych - znaleźć coś innego niż żółciak siarkowy. Więc wybrałem się wczoraj i dzisiaj na moje stanowiska żółciakowe. Na głównym zdjęciu dzisiejsze znalezisko: wyrośnięte konsole pow. 25 cm. szerokości - tych nie zbierałem, choć na siłę by się dało, bo jeszcze w miarę miękkie... ale po co?, skoro tuż obok nazbierałem 1,5 kg całkiem młodych i soczystych owocników:D. Wszystkie dzisiejsze znaleziska na 2 martwych wiśniach ptasich - zauważyłem, że żółciak bardzo sobie upodobał ten substrat, przynajmniej w mojej okolicy.
(0/h) Krótki spacer rozpoznawczy. W lesie jest sucho. Jak na razie ściółka mało "zielona", widać że dopiero startuje. Znalezione grzyby na patyku brzozowym (strzelam że to może być zeszłoroczny pniarek brzozowy) i na karpie brzozowej/sosnowej/świerkowej coś wyglądającego bardziej żywotnie.
(2/h) Plan na dziś był taki: odwiedzić gnieźnika leśnego (odhaczone), poszukać twardziaka tygrysiego (nie udało się, niektóre potoczki całkiem wyschły), poszukać boczniaka topolowego na osikach (odhaczone) - no i rozejrzeć się, co tam jeszcze w chaszczach rośnie. Rośnie niewiele, ale trafił się czyreń muszlowy, a dodatkowo żółciak siarkowy, więc wyszło całkiem nieźle.
(5/h) Sprawdzalem czy moze żółciaki siarkowe wylazly. Niestety nie natknalem sie na żadnego. Przy drodze znalazlem kępke drobnołuszczak jeleni (chyba).
Krótki spacer ale przypomniał, ze za rzadko się do lasu wybieram.
(4/h) Mimo panującej suszy udało mi się znaleźć miejsce (ols), gdzie ubłociłem sobie buty po kostki :). Nie bardzo wiem, czego tam szukałem, wiem co znalazłem - żagiew łuskowata w liczbie 4 szt. na martwej wierzbie, w tym jedna ok. 25 cm. średnicy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W zeszłym roku spotykałem już tę żagiew, ale zawsze były albo za małe, albo za stare, więc nie miałem okazji spróbować. Tym razem zrobiłem - z młodszych owocników i okrajka tego dużego na zdjęciu - coś ala schabowe, no i... zjeść się dało, ale jakoś nie podbiła mojego podniebienia:-/ Może spróbuję jeszcze w wersji "flaczki", jeśli znowu znajdę.
(0/h) Idź w łęgi - mówili. Idź w chaszcze z głogiem - mówili. Tam znajdziesz smardzowate, a może i kielonkę - mówili. No to poszedłem, jak ten łoś... Smardzowatych, kielonki ani żadnych grzybów nie było... - ale były dwa inne łosie, które chyba nie szukały grzybów. Pozdrawiam :).
(0/h) Obleciałem dziś kilka mikro-miejscówek w jednej dużej miejscówce na smardzowate - i niestety nic. Z grzybów tylko podstarzała czarka i pierwsze tegoroczne czernidłaki pospolite. A na zdjęciu pokazywany już tydzień temu gnieźnik leśny - trochę podrósł i będę go nadal obserwował.
(2/h) U mnie majówka przedłużona do dzisiaj, a na deser zostawiłem sobie jedną z najlepszych miejscówek na smardzowate - i nie rozczarowałem się, przynajmniej jak na tę pogodę. Oprócz 3 smardzówek czeskich, w tym 2 zejściowych, pierwszy raz w tym sezonie trafiłem 3 malutkie mitrówki półwolne - jedna na głównym. Miejsce mocno zacienione, ale i tak mocno mnie zaskoczyło, że dały radę wyrosnąć w tej suszy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Sezon na smardzowate w tym roku tragiczny, ale cieszę się, że znalazłem każdy z gatunków (w ilościach mikrych, ale zawsze), które widziałem w zeszłym roku: naparstniczka czeska i stożkowata, mitrówka półwolna, a do tego w gratisie :) krążkówka żyłkowana.
(0/h) Żeby nie było, że ja "zawsze coś znajdę", to informuję, że przez 3 dni buszowania po łęgach, chaszczach i kłujących głogowiskach, znanych i potencjalnych miejscówkach, nie nalazłem NIC (przynajmniej ze smardzowatych). Na pocieszenie: dziś trafiłem - pierwszy raz świadomie - na gnieźnika leśnego (na głównym foto), kwiat z rodziny storczykowatych. Chyba chwilowo przeniosę moje zainteresowania na florę, bo ze smardzowatych to już w tym sezonie raczej nic u mnie nie będzie... Trudno się dziwić, skoro od początku marca były 3, może 4 dni deszczu, i to niezbyt obfitego, a temperatury już letnie...
(0/h) Witam serdecznie Wszystkich, dawno mnie tu nie było. A widzę, że doniesienia kwitną, jak wiosna za oknem. Pomyślałem, że skoro jestem pierwszy raz w tym roku w swoich ukochanych, podgrunwaldzkich lasach, to i ja coś napiszę. Nie bardzo jest o czym, bo w lesie bardzo sucho, żadnych grzybków nie widać. Słabo to wróży wczesnym, pierwszym ceglasiom i siatkusiom. No i las taki jakiś łysy, szary.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
A nie, jest jedna obserwacja. Przez zimę zniknęly kolejne miejscówki, przy drogach leżą ogromne sterty wstępnie obrobionych drzew, gotowych do wywózki. Sosna i buk dominują. Jak tak dalej pójdzie, to nie da rady jechać rowerem na grzyby, będzie zbyt daleko. Na szczęście barbarzyńcy zostawili moje wyspy bukowe, jeszcze są, widziałem je z auta. Może ostatni raz? Jakby co, nie daruję!!! Pozdrawiam Was cieplutko i życzę lepszych wrażeń z wiosennych lasów.
(1/h) Ze względu na brak nowych stanowisk smardzowatych wybrałem się na jedno z 2 stanowisk, gdzie wyrosły w tym roku smardzówki czeskie, zobaczyć, jak się mają. No i zonk, po 10 dniach w ogóle ich nie ma - uschły, sczezły albo coś je zeżarło... ALE w okolicy spotkałem pierwszą w tym roku - i jedyną - naparstniczkę stożkowatą. A jako wisienka na torcie - pierwszy raz spotkana przeze mnie krążkówka żyłkowana - na głównym foto.
(0/h) 0,5 grzyba bo były czarki, jednak ogryzione. Ślimaki już się pobudziły. Kleszcze również. Las bukowy wokół, a w dorzeczu rzeki - "Lisi Parów", leszczyna olcha, grab, czasami świerk lub sosna. Ponownie wróciliśmy na szlak rzeczny Lisiego Parowu. Szlak bez szlaku. Droga wytyczona przez rzekę i bobry. W poszukiwaniu paproci "Pióropusznik Strusi", od której nazwę wziął rezerwat "Pióropusznikowy Jar". Okazuje się, że ta paproć ma coś na kształt kwiatu. Udało się. Na głównym zdjęciu jednak najpierw grzyby, w właściwie jeden - Samotek Zmienny.
(0/h) 3 godz. w lasach liściastych z potencjałem na smardzowate - i nic. Wobec tego doniesienie bardziej florystyczno-krajobrazowe, choć jakieś grzyby też były - czarka wielkości małego paznokcia, kisielnica trzoneczkowa, błyskoporek podkorowy... No ale nie OTAKE grzyby walczyłem :). Na głównym foto aleja kasztanowców - pomnik przyrody.
(1/h) Najłatwiej teraz jest znaleźć nimfy :) Nie te mityczne, tylko nimfy kleszcza - przynoszę ich po 2-3 z każdej wycieczki i nie widzę dla nich zastosowania. Dzisiaj 2,5 h w lasach topolowo-brzozowych z głogiem, sprawdzenie kilkunastu okolicznych miejscówek na smardzowate i ogólnie - sromota. Tylko w jednym miejscu, gdzie już obserwowałem pojedynczą smardzówkę 2 tyg. temu i tydz. temu, pojawiły się 2 nowe, w tym jedna uszkodzona. W pozostałych miejscach - pustka. Na pocieszenie pod koniec wycieczki trafiła się chociaż piestrzenica kasztanowata - już trochę podsuszona (na głównym).
(1/h) Wokół las bukowy. Jednak na szlaku który prowadził korytem rzeki "Lisi Parów", olcha, leszczyna, świerk. W jednym miejscu czarki - 10 sztuk, jednak w stanie zniechęcającym do zbioru. Wiosenna susza daje fory tylko hubowatym. Rzeka kręta, przez co bobry ją polubiły. Na "zwiedzanym" odcinku naliczyliśmy osiem tam, w tym 5 czynnych. Spodziewaliśmy się w dorzeczu niedźwiedziego czosnku. Nie było ani jednego zielonego listka, za to wyjątkowo dużo przylaszczek. Skrzypkowa w końcu wyszukała Wawrzynka Wilczełyko. Pięć lat szukania i już jest. Z ptactwa, maleńki strzyżyk, pliszka żółta, i dwa bieliki.
(0/h) Dwuipółgodzinna wizytacja miejscówek smardzowatych na obrzeżach miasta. Ogólnie - słabo, tylko w jednym miejscu, gdzie już tydzień temu znalazłem 6 smardzówek czeskich dziś było ich 2 razy tyle, trochę podrośniętych, ale też niektóre już usychające. Rok temu było ich tu 250 (!), a do tego naparstniczki stożkowate i piestrzenice olbrzymie, po których teraz nie ma śladu. Niestety, przeklęta susza. Po południu zaczęło trochę siąpić (nie: padać), więc może to trochę poratuje sytuację. Mimo to widok tych pięknych grzybków podniósł mi nastrój :).
(0/h) Pozdrawiam wielkanocnie :). Nie będę lał za dużo wody (choć właściwie dzień sprzyjający ku temu), bo nowych stanowisk smardzowatych nie umiem znaleźć - zresztą przy obecnej suszy to mnie nie dziwi - a poza tym wciąż powtarzające się znaleziska: orzechówka mączysta (po obejrzeniu 100 krzewów leszczyny), błyskoporek podkorowy (po obejrzeniu 80 brzóz), jakiś niszczyk liściastodrzewny, grupka czarek (to z wczoraj). Deszcz potrzebny od zaraz.
(0/h) Prawie 3 godz. łażenia po lasach zróżnicowanych w poszukiwaniu "nie-wiadomo-czego". Miejscówka nowa i byłoby kompletne zero, gdyby nie to, że na 48. krzewie leszczyny, gdzie wypatrywałem orzechówki mączystej, trafił się grzyb znacznie rzadszy - suchogłówka korowa (Phleogena faginea) - na czerwonej liście status "E" - wymierający. Było ich ze 200-300, średnicy od 1 mm do 2,5 mm :). I pachną przyprawą maggi :)
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Tym razem mocno się "przejechałem" na mapach Lasów Państwowych BDL, bo w miejscu, gdzie miała być 70-letnia dąbrowa był malutki młodnik, do tego z masą jeżyn:-/, a w rzekomej brzezinie rosły głównie świerki...
(2/h) Zamiast zajmować się mazurkami i babami (z całym szacunkiem dla bab... tzn. Pań) wyskoczyłem na godzinkę po pracy do lasu pod pretekstem odwiedzin pomnikowego dębu Hoggo, który rośnie parę kilometrów za miastem, a dopiero ostatnio się o nim dowiedziałem (szerzej o nim w dopisku). W lesie wciąż bardzo sucho, mimo to udało się trafić przy omszonych gałęziach małe stanowisko czarek - zebrałem kilkanaście do GREJ-a i do jaj (wielkanocnych). Na brzozie znaleziony kolejny błyskoporek podkorowy, na dębowych gałęziach - kisielnica trzoneczkowa. Smardzowatych brak, choć były rokujące miejsca.
(1/h) Trochę w weekend się zaniedbałem (nie z aktywnością, ale z donoszeniem - bo co tu donosić o kolejnym stanowisku orzechówki mączystej...), ale dziś już jest o czym donieść - w łęgu topolowo-wierzbowym 8,5 smardzówki czeskiej (to "pół" dlatego, że jedna zdeptana, być może przeze mnie:-/). Pogoda u mnie nie rozpieszcza - po pięciu tygodniach suszy spadły tylko jakieś skromne opady pod koniec ub. tygodnia, wciąż w lesie sucho, więc bardzo mnie uradowały te znaleziska, zwłaszcza że już ładnie wybarwione i niektóre całkiem spore. Po drodze pojedyncze, podeschnięte trochę czarki.
(1/h) Pojechałem dziś sprawdzić, jak się mają piestrzenice kasztanowate znalezione tu 19 marca - nie wiem, jak się mają, albo się w ogóle nie mają, bo ich nie znalazłem:-/. Ale za to w okolicy, na znajomej miejscówce - wreeeszcie! - znaleziony pierwszy tegoroczny smardzowaty: malutka, średnicy 2 cm smardzówka czeska :). Może było ich więcej, ale nie szukałem za dużo, żeby nie zadeptać maluchów. Obecnie właśnie pada jakiś pierwszy konkretniejszy deszcz od kilku tygodni, więc jest nadzieja, że wystartują bardziej śmiało :).
(1/h) Krótka wycieczka po pracy w łęg topolowo-wierzbowy w poszukiwaniu smardzówek - wciąż ich nie ma:/. Kilka pojedynczych czarek. Deszcze na razie cały czas symboliczne, może jeszcze w ciągu tygodnia coś spadnie bardziej konkretnego... Na zdjęciu śledziennica skrętolistna - rozpoznanie nie moje, bo słabo się znam na roślinach, tylko Dr. Google, więc w razie czego pretensje do niego :).
(0/h) Wczoraj (niedziela) szybka wizytacja miejscówek smardzowatych - nic. W sobotę trochę dłuższa wycieczka (3,5 h) w zupełnie nieznane lasy koło Tolkmicka (ostatnio polubiłem poznawanie nowych miejsc). Czarek ani smardzowatych - choć były "rokujące" miejsca - nie było, za to znalazłem 5 gatunków GREJ-owych: niszczyk liściastodrzewny, błyskoporek podkorowy, czyreń muszlowy (po raz pierwszy :), orzechówka mączysta i Biscogniauxia repanda, więc wedle moich kryteriów wycieczka jak najbardziej udana, zwłaszcza biorąc pod uwagę porę roku i wciąż trwającą suszę. A na zdjęciu włochatka jasna :).
Od dzisiaj (poniedziałek) w prognozach sporo opadów - na razie tylko w prognozach, bo ledwie coś pokropiło...
(0/h) Las mieszany, buk, sosna, świerk i olcha. Rzeka Bauda, a raczej wycieczka wzdłuż bezimiennego jej dopływu. Nie znaleźliśmy żadnych grzybów jadalnych. Trochę nadrzewnych, ale w większości wysuszonych na wiór.
(0/h) Jak się nie ma, co się lubi (czyt.: smardzowate, których szukałem bezskutecznie cały weekend), to się... ma, co też się lubi;-). Godzinna wycieczka w lasek łęgowy wzdłuż potoku, gdzie już 3-4 tygodnie temu były niewielkie czarki, więc mimo suszy miałem nadzieję, że coś urosło/podrosło. Guzik. Czarka znaleziona - jedna (!)... mimo że w tym terenie wilgoć jakoś się trzyma. Na osłodę dość bogate stanowisko orzechówki mączystej (na głównym), która mimo, że to już moje czwarte jej znalezisko, wciąż cieszy.
Dzisiaj wg prognoz miało padać... No, padało, a jakże :), w nocy spadł śnieg, tak ok. 1 mm...
(3/h) Obrzeża bagienek i stawów leśnych oraz dorzecza leśnych strumyków, w poszukiwaniu czarek i oznak wiosny. Miejsc sporo, ale susza nawet doskwiera w podmokłych miejscach.
(0/h) Ciepła, słoneczna pogoda służy spacerom, grzybom - niekoniecznie... Ponad półtorej godziny przedzierania się przez podmiejskie chaszcze głogowe w poszukiwaniu smardzówek. Mimo szukania miejscami z nosem przy ziemi w miejscówkach, gdzie w zeszłym roku rosły - kompletnie nic. Znalazłem tylko takiego "kapelusznika" jak na głównym foto :).
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Pamiętam, jak w podsumowaniu poprzedniego sezonu pisałem o płynnym przejściu od płomiennic przez czarki do smardzowatych. W tym roku to nie działa - płomiennice skończyły się nagle i przedwcześnie, czarki też już ledwo zipią, a smardzowatych na razie nie widać. No ale czego się spodziewać po miesiącu bez opadów...
(1/h) Przy pięknej, słonecznej pogodzie niespełna 3-godzinna wycieczka w zupełnie nieznanym mi lesie w okolicach rezerwatu "Ostoja bobrów na rzece Pasłęce" i częściowo w rezerwacie. Głównym celem był niewielki bór świerkowy - a czego tam szukałem, to czytający moje doniesienia już wiedzą :) - ale pokręciłem się też po okolicznych lasach mieszanych i liściastych. Z grzybów jadalnych spotkana pierwsza w tym roku szyszkówka świerkowa (nieliczne, ale całkiem spore - na głównym foto) i kilka czarek. Wszystko zostało w lesie, bo z terenu rezerwatu. O pozostałych znaleziskach w dopiskach.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
"Ostoja bobrów na rzece Pasłęce" to rezerwat obejmujący cały bieg tej rzeki i 100-metrowy pas na obu brzegach. Na pewno nie jest to największy rezerwat w kraju, ale nie wiem, czy nie najdłuższy - źródła podają, że ma ok. 200 km długości... Tereny piękne, nie tylko w rezerwacie, do którego tylko wdepnąłem na krótko, ale też w okolicy.
(0/h) W środę szukałem czareczki czarniutkiej - znalazłem czarki (nie w świerkach, nieco dalej przy wierzbie), w piątek szukałem czareczki czarniutkiej - znalazłem czarki (tym razem w świerkach - oczywiście znalazła się tam jakaś gałąź liściastego), dzisiaj szukałem piestrzenicy kasztanowatej i smardzówek, a znalazłem... tak, czarki też były (kilka). Ale malutkie piestrzenice też udało się namierzyć, a do tego drugie moje stanowisko orzechówki mączystej, więc wycieczka udana. Martwi mnie ta susza, nie wiem, czy w ogóle smardzowate wystartują, zobaczymy...
(0/h) Wyschły na wiór, jak z diabła skóra, resztki drobniutkich zimowek i uszakow. Czarek nie brakuje. Nie zbieram gdyz nie rozróżniam makroskopowo tych chronionych czerwona listą od tych dozwolonych. Poza tym kilka lat temu sprobowalem konsumpcyjnie i nie zauważylem żadnych ich walorow. Przesylam rzadkie tu, ale wymowne widoki przedwiosnia.
(18/h) Zamiast codziennych doniesień dziś mini-relacja z ostatnich 4 dni, bo znalezisk albo nie było, albo wciąż te same (czyt: czarki). Dziś - prawie 1,5 h w podmiejskich chaszczach. Miejsce zacienione, wilgotne, więc czarki się dobrze trzymają - wyszło dokładnie 103 (na zdjęciu głównym).
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Piątek: szybka wycieczka w "czarkowy" łęg - 150 g. czarek, poza tym nic.
Sobota: najpierw 45 min. w moim "zagłębiu płomiennicowym" - pora roku i sucha pogoda podpowiadały, że nic tam nie będzie, ale skusiła mnie koleżanka, która w środku miasta znalazła kępkę małych, w świetnym stanie płomiennic. Niestety, w "Zagłebiu" tylko resztki płomiennic mocno podsuszonych, nienadających się do zbioru - za sucho, nie miały okazji dorosnąć. Potem prawie 2 godz. w miejscówce na smardzówki czeskie - nie ma; albo za wcześnie, albo za sucho, albo nie wypatrzyłem. Kilka czarek.
Niedziela: wycieczka w dość odległy i nieznany mi las w okolicach rezerwatu Pióropusznikowy Raj - 3,5 godz. przy pięknej i ciepłej pogodzie w tyleż pięknym, co wymagającym terenie, pociętym głębokimi jarami z potokami. W świerczynach zamiast poszukiwanej czareczki czarniutkiej tylko kisielnica smołowata, w buczynach - stare smoluchy bukowe.
W prognozach do końca marca nie widać deszczu... oby się nie sprawdziły.
(0/h) Tym razem krótka wycieczka w "normalny" las (buki, brzozy, graby), a nie w łęgi i chaszcze, raczej żeby się poruszać, a nie znaleźć grzyby. Ale oczywiście oczy szeroko otwarte na wszystkie pnie, szczególnie brzozy, których trochę tu rośnie, a ja od kilku miesięcy poluję na błyskoporka podkorowego (Inonotus obliquus). No i tym razem udało się - po oględzinach dziesiątek pni brzóz wreszcie go trafiłem, całkiem okazałego. Dla innych to zwykła "narośl", dla mnie kolejne ciekawe znalezisko (grzyb GREJ-owy, chroniony). Mimo że nie nazbyt urodziwy, musiał trafić na zdjęcie główne :).
(15/h) Zakrzaczenia wzdłuż strumyka, który wypływa z lasu bukowego. Zakrzaczenia to wierzba, bazie, dziki bez, czasami topola i olcha. Czarki, w miejscu gdzie zbieraliśmy 2 tygodnie temu, nielicznie - nie odrosły. Natomiast tam gdzie były pojedyncze, teraz gromadnie wyrosły. 3 godziny, jedna osoba - Skrzypkowa znowu, samodzielny zwiad wykonała.
(45/h) 2,5 godziny - celem był wypatrzony na mapie lasek świerkowy, bo nie odpuszczam czareczki czarniutkiej :). Przeszedłem go parę razy w poprzek i wzdłuż - pod dorodnymi świerkami ciemno, niewiele widać, a na pewno nie czareczki... więc szybko oddaliłem się oglądać czarne bzy i leszczyny, które rosły w okolicach. Na czarnych bzach trafiły się kępki ususzonych na wiór uszaków (wyszło z 20), na leszczynach - nic. Ale - jak zwykle - w wilgotniejszym miejscu trafiłem spore poletko czarek - zebrałem chyba 100, w większości z tego jednego stanowiska.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Jako pocieszenie na brak grzybów rzadkich trafił się kubecznik pospolity (na głównym) - niby pospolity, ale pierwszy raz go zaobserwowałem. Przypuszczam, że jest przeoczany ze względu na rozmiary - moje miały kilka mm średnicy...
(20/h) Łączone doniesienie z piątku i soboty, statystyki z dzisiaj. 3 h 15 min (tegoroczny rekord) w nieznanym lesie mieszanym ze świerkiem i różnymi liściastymi (Tp, Db, Bk, Ol). Mimo że krajobrazy piękne przy słonecznej pogodzie, to zimno jak pierun. Celem było szukanie czareczki czarniutkiej przy świerkach, a może też znalezienie orzechówki mączystej na leszczynach, których tu sporo. Czareczek nie znalazłem (tak jak i wczoraj), za to masa czarek... wyszło ok. 70 szt. zebranych - aż tyle, bo wymyśliłem sobie ich zamarynowanie (a mam osobę która się tym zajmie :).
(2/h) Las mieszany, z przewagą olchy. Rzeka Stradanka, spacer wzdłuż koryta. Miejsce okazało się zimne i ponure, bez oznak wiosny. Może dlatego że wąwóz jest dość głęboki, a rzeka płynie z południa na północ. Zrobiło się już sucho. W dwóch miejscach spotkaliśmy czarki, oraz całkiem przerośniętą płomiennice.
(5/h) Krótka wycieczka po pracy w podmiejskie chaszcze i zadrzewienia (Wb, Tp, Db, Kl). Czarki, które w tym roku znalazłem tu już 15 stycznia, mają się dobrze i jak zwykle cieszą oko. Zebrałem "trochę" większych do sałatki - w domu okazało się, że wyszło 20 szt. Poza tym nic ciekawego, uszaków brak, płomiennic już nie ma. Chłodny i - ostatnio - dość suchy okres mogą słabo wróżyć smardzowatym... ale zobaczymy.
(0/h) Wędrówka dorzeczem rzeki Baudy. Mimo że wąwóz z podmokłymi miejscami z dużą ilością prześwietleń, to żadnych krzaków bzu nie spotkaliśmy. Trochę leszczyny i olchy. Także pierwszy raz od dawna bez żadnego grzybka wróciliśmy. Za to oko w oko z orłem bielikiem. I to z całą czteroptakową rodziną. Krążąc w okolicy, w pewnym momencie, zbliżyły się do nas, przelatując tuż nad wierzchołkami buków. No i Skrzypkowa, na wysokiej skarpie wypatrzyła pierwszą kwitnąca przylaszczkę. A ja musiałem tam włazić.
(5/h) Obrzeża lasu dębowo -bukowego. Od strony pól, wierzba, topola, przy podmokłych miejscach więcej osiki. Uszaki czasami można spotkać, młode nie narastają, a stare są już poschnięte. W jednym miejscu czarki w dość dużej liczbie. Oczywiście podmokły teren z duża ilością drobnego chrustu. No i tyle.
(6/h) Godzinny spacer wzdłuż potoku Kumieli (Dzikuski) na skraju Bażantarni - Kl, Db, Wb, Os, Ol, czarny bez. Płomiennice zimowe nawet młode już podsuszone - to nie ich pora... Dodatkowo 2 stanowiska uszaka bzowego - też wysuszonego. Pojedyncza czarka.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Niestety radość ze spaceru wciąż mi zakłócał widok - w myślach - mojej kotki, która odeszła 3 dni temu... Jedno zdjęcie w dopiskach.
(10/h) Leśny strumyk i jego okolice. Spacer kontrolny, czy wiosna się podkrada w nasze okolice, zachciało się nam sprawdzić. Poszukać potwierdzenia, o czym ptaki w ogrodzie zaczynają ostrożnie ćwierkać. No i udało się trafić kiełkującego lepiężnika różowawego, na którym już komar prostował skrzydła i upatrywał pierwsza ofiarę.
(14/h) Wiatr, nie wiatr - usiedzieć w domu nie umiałem. Ostatecznie okazało się, że nie wiało aż tak mocno, momentami było całkiem spokojnie. 2 godz., skraj lasu z topolą, wierzbą, czarnym bzem. Celem było sprawdzenie, czy w tym miejscu rosną już czarki - rosną, znalazłem chyba 3 stanowiska po kilkanaście sztuk. Dość nieoczekiwanie w tym miejscu znalazłem też sporo płomiennic, głównie na topolach, jeszcze całkiem dobrych (wyszło ok. 230 szt.). Na czarnym bzie żadnych uszaków, za to znalazłem ich kępkę na kłodzie dębu, zebrałem 2, bo reszta malutka.
(10/h) Wąwóz z małą rzeczką, las wierzbowy z domieszką leszczyny i dzikiego bzu. Udało się po pracy, przed wichurą. płomiennica, uszaki i próchnilec na wierzbie.
(20/h) Las bukowy, jednak w dorzeczu rzeki Dzikuski, raczej olcha, leszczyna, Trzmielina i dziki bez. Miejscówka na ucho bzowe. Dwa tygodnie temu zostawiliśmy tu małe uszka. Niestety nie urosły. Zaschły. Na 50 krzakach bzu, jeden urodzajny był. Dodatkowo przy podmokłych zakolach rzeki, czarki. Najwięcej na leżącej jesionowej kłodzie, w podmokłym miejscu. Jedna godzina, 2 osoby.
(13/h) Niespełna godzinny wypad po pracy w podmokły ols (yyy... chyba wszystkie olsy są podmokłe :). Celem było sprawdzenie, czy są tu już czarki i ew. zebranie uszaków. Czarek nie ma - chyba w tym miejscu za wcześnie - a uszaków bzowych zebrałem okrągłe 49. Wszystkie na ledwie 3 krzakach czarnego bzu. Oznak wiosny, o których piszą inni, za bardzo nie widziałem (chociaż zapach w powietrzu już jakby taki inny...), choć tuż przed zmierzchem przeleciał klucz żurawi (?), głośno hałasując. Myślałem, że to klangor, ale jak sprawdziłem, klangor brzmi inaczej, więc może to inne ptactwo wiosenne...
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ps. Dzięki nowej funkcjonalności dodanej jakiś czas temu przez Admina - "udział gatunków w zbiorach" wykres ładnie się zaczernił :). Ale już niedługo zacznie się przebarwiać na fioletowo...
(15/h) Las bukowy, w środku lasu żadnych grzybów, natomiast na obrzeżach można trafić bardzo ładne krzaki dzikiego bzu, i oczywiście uszak bzowy na nich rosnący.
(20/h) Po trzytygodniowej przerwie odwiedziłem moje "płomiennicowe zagłębie" z dużą ilością wierzb. 2 h 20 m, miejscówka jak zwykle nie zawodzi, choć płomiennice już nie tak dorodne i piękne jak w grudniu i początkach stycznia. Pojawiło się za to sporo uszaków bzowych, których tu zwykle za dużo nie ma (czarne bzy dość nieliczne). Zbiór wyszedł dość przyzwoity - 2 kg przed czyszczeniem :). płomiennice - 400, uszak bzowy - 25, kilka słabych boczniaków. Do statystyk wszystko dzielę przez 10, bo w dużej części drobnica. Mimo że temperatura w okolicy 0 st. C, to już czuć operowanie słońca, które coraz wyżej.
(20/h) Las bukowy, starodrzew bukowy. Wąwóz rzeki Babicy. Pomiędzy starymi bukami, olcha, wierzba, ptasia czereśnia, leszczyna, i dziki bez. Ale mnie tam nie było, Skrzypkowa dziś nie była w pracy, za to sobie zrobiła skok w bok, i to w krzaki. Przyniosła uszaki. No i płomiennica się trafiła, choć już miało nie być. Grzybówka dzwoneczkowata, rosła nad rzeczką.
(6/h) Czas wycieczki: 2 min. 45 sek., dystans: 60 m., siedlisko: jeden pień starej wierzby przy drodze, efekt: 6 boczniaków, które zostały po moim poprzednim zbiorze :)
(18/h) Niespełna godzinka w wierzbowym łęgu z czarnym bzem i innymi liściastymi. Zasadniczo celem wycieczki było znalezienie rozetki wierzbowej w miejscu, gdzie masowo rośnie szczeciniak żółtobrzegi. Mimo intensywnej gimnastyki w płożących się wierzbach i znalezienia całej masy szczeciniaków, rozetki nie znalazłem (ale jeszcze znajdę :). Za to trafiło się trochę płomiennic (co ciekawe, najbogatsze stanowisko - na gł. foto - nie na wierzbie, ale na buku) i na dwóch pniach czarnego bzu całkiem obfite stanowiska uszaka bzowego. Płomiennice - ok. 100 (dzielone przez 10), uszaki - ok. 30 (dzielone przez 4)
(30/h) Las mieszany, z zawartością wierzby, topoli krzaków bzu, głogu, trzmieliny. Uszaki, Uszaki i Uszaki. Kilka czarek. 90 procent młode. Widać również bardzo małe.
(14/h) Okolice Elbląga skrai lasu las mieszany z czarnym bzem i olchą pierwszy raz zimą uszak bzowy cięzko pomylić bo innych niema 1 goz 14 sztuk polecam
(10/h) Skraj lasu dębowo-bukowego z domieszką olchy, bo przy strumyku. Skraj obfitujący w krzaki czarnego bzu. Po pracy udało się przy słonecznej pogodzie, odwiedzić podmiejski kawałek lasu. Niestety dziś nie trafiłem na młode uszaki. Były raczej wyrośnięte, lekko podsuszone i suche. Wiele zostało w lesie. Myślę, że skraj lasu południowo zachodni jest tu winny. Za mało wilgoci. Z dziwnych grzybków, dziś tylko hubowata narośl w kształcie stalaktytu. Znalezisko Skrzypkowej.
(20/h) Las nie las, bo na skraju lasu, z dla od wysokich drzew, młoda wierzba zakrzaczona głogiem i dzikim bzem. Na wierzbach troszkę płomiennicy - nie za młodej, i jedno stanowisko małego boczniaka. A tak KRÓLOWAŁO ucho bzowe. W dodatku zaobserwowaliśmy liczne małe ucha. Jeśli pogoda dopisze to niebawem wyrosną. Jedna godzina w dwie osoby.
(12/h) Trochę się ostatnio leniłem (z doniesieniami, bo nie z chodzeniem po lesie :), więc nadrabiam zaległości... Dzisiaj miał być silny wiatr, no i był... Ogólnie przy 3 st. na plusie było całkiem przyjemnie mimo wiatru, ale trzask łamanych drzew w oddali już trochę budził niepokój, a kiedy w odległości zaledwie kilku metrów spadł odłamany czubek drzewa, uznałem, że Nadia nie żartuje i mówi: "Stanisławie, udaj się do domu", więc niechętnie wziąłem nogi z pas... Tak więc wyszło tylko pół godzinki i niewielkie kępki płomiennicy (łącznie z 60) i jeden uszak.
Parę ciekawych znalezisk było w poprzednich dniach - o tych w dopiskach
(18/h) Nudy. Same płomiennice. Wyszło w ok. 1 h 40 min jakieś 300 szt. Pogoda im chyba nie służy (za sucho? za mroźno?), bo wiele pomarszczonych, podsuszonych.
(1/h) Podmiejski las bukowy, maksymalnie zakrzaczony, wzdłuż jednego z strumyków. Kilka zmęczonych płomiennic na wierzbach. Nad rzeczką, zwalone drzewo z hubowatymi, których nie mogę zidentyfikować.
(26/h) Nie chciało mi się czekać do weekendu, więc postanowiłem dzisiaj pozyskać kępę boczniaków zaobserwowanych zaraz po Nowym Roku, a ostatnio widzianych 15.01. 2022, a przy okazji zrobiłem sobie 40-minutową wycieczkę z czołówką, bo nie mogę przez 5 dni siedzieć w domu... Stanowisko (u podstawy wierzby) szacowałem ostatnio na 30 sztuk, a dziś po zebraniu okazało się w domu, że jest ich... dokładnie 70 :) - od maluchów 1 cm. do takich z 6-7 cm. średnicy. Dałbym im jeszcze podrosnąć, ale miejsce jest 30 m. od parkingu, w uczęszczanym miejscu, więc trochę obawiałem się, że ktoś mnie ubiegnie :).
Ps. Do statystyk dzielę przez 4, a czas liczę jako 40 min., chociaż dojście do nich i zebranie zajęło 2 minuty :).
(4/h) Jedna z moich stałych miejscówek na płomiennice (buczyna z dodatkiem dębu, wiązu, brzozy) w tym roku raczej zawodzi - na pniach, na których zbierałem po kilkadziesiąt owocników, teraz tylko skromne kępki po kilka. Zebrałem ok. 70 płomiennic, w większości dość małe. Ciekawych też nie było, więc jedyną radością była pojedyncza malutka czarka :).
(10/h) Las bukowy, wzdłuż strumyka - bezimienny dopływ do rz. Dzikuski, który wije się na skraju lasu, obrośniętymi olchami i dzikim bzem - stare krzaki. Na mapach google, ta część lasu ma nazwę "Pięknolas". Z jadalnych spotkaliśmy tylko uszaka. Po mrozach wygląda na przyschniętego. Nie zbieraliśmy takiego "pomrozka", choć teraz myślę że właśnie w takiej wersji spotyka się go w chińskich daniach.
(7/h) Przyjemna wycieczka (+3 st. C, słonecznie, śnieg stopniał) w jednym z moich zimowych łęgów pod miastem - wierzba, topola, klon, czarny bez. płomiennic nie za wiele, ale nigdy ich tu nie znajdowałem dużo, za to niespodzianką były pierwsze tegoroczne czarki. Niespodzianką nie dlatego, że są - bo w zeszłym roku też je tu znajdowałem w styczniu - ale że już całkiem wyrośnięte: do 3-4 cm. Zebrałem ok. 90 płomiennic i 15 uszaków. Czarki zostawiłem, aż dojrzeją (a dojrzewają długo), żeby zgłosić do GREJ :).
(1/h) Łączone doniesienie niedzielno-poniedziałkowe, bo nie bardzo jest o czym donosić. Krajobrazy malownicze, ale grzyby zimowe nawet jeśli są, to przykryte śniegową pierzynką - jak widać na głównym foto. Zebrałem jakieś skromne 2 kępki płomiennic, zaobserwowałem pojedyncze uszaki bzowe. Czekam na odwilż (już zaraz) i na późniejsze zachody słońca (to dopiero w lutym...).
(3/h) Las bukowy. Okolice rzeki Dzikuski. Dziś w końcu mroźny spacer w promieniach słońca. Uszaki tylko na jednym krzaku, z 50 namierzonych. Czyli dość słaba wydajność.
(3/h) Las bukowy, jednak ukształtowanie "Wysoczyzny Elbląskiej", mnogość strumyków płynących w krętych wąwozach, daje dużo szanse na trafienie dostojnych krzaków dzikiego bzu. Dziś po nocnych opadach śniegu, wyprawa bez nożyka i koszyka. Krzaki bzu były, ucha bzowego tylko 2 szt. Czyli znowu za daleko od miasta. 10 boczniaków i tpż - którego chyba następnym razem zbiorę, do koloru z uszakiem będzie.
(5/h) Obrzeża lasów bukowych. Można trafić ciekawe zagajniki, albo nawet laski z samym dzikim bzem. Jednak nie gwarantuje to, że rosną na nich uszaki bzowe. W ostatnich czterech zbiorach wyszło mi, że im dalej w las tym mniej uszaków, choć spotykamy bardzo ładne krzaki czarnego bzu. Lasek bzowy obok na zdjęciu, (zmieściła się 1/5 lasku) - w nim tylko jedno ucho bzowe na skraju. Fajne zbiory były na terenach bliżej miasta.
(6/h) Półtorej godziny w podmiejskim zadrzewieniu z klonem, wierzbą, dębem. Mimo bardzo wielu wierzb i wilgotnego siedliska nie znalazłem żadnych płomiennic, za to na czarnych bzach udało się nazbierać ok. 30 uszaków bzowych. Ale najważniejszym znaleziskiem i tak była - pierwszy raz napotkana - suchogłówka korowa.
(23/h) 2 godz. bez kwadransa w moim "zagłębiu płomiennicowym" (Db-Kl-Wb-Ol i inne), z którego zimą nie wraca się z pustymi rękami :). Wyszła skromna Trójca Zimowa, choć ze zdecydowaną dominacją płomiennicy. Tej naliczyłem "na oko" 300 szt. (do statystyk jak zwykle przez 10), do tego 12 uszaków bzowych i 5 średnich boczniaków.
(30/h) Wąwozy strumykowe porośnięte starym lasem bukowym, a w dorzeczach i na skrajach krzaki bzu, a nich wystartowały ucha bzowe. Dodatkowo trochę młodej płomiennicy. "Skrzypkowa" sama wypuściła się na zwiady. Wychodzi, że grzyby zimowe wystartowały. Zbiór obok.
(5/h) Niecałe 2 godz. w podmiejskim lasku wierzbowo-topolowym. Udało się namierzyć nowe stanowiska płomiennicy zimowej - dość skromne kępki, ale łącznie nazbierało się ok. 90 szt. Do tego kisielnica wierzbowa, a po drodze obiecujące stanowisko malutkich boczniaków. Wróciłem przemoczony i ubłocony, ale nie żałuję :).