szerzej:
a buki swym dostojeństwem tworzyły klimat świątyni, takiej, gdzie czuć prawdziwą modlitwę a nie słowa powtarzane bezmyślnie. Tajemniczość tego czegoś, co tylko czasami można poczuć... Pomimo, że pięknie, nie jest beztrosko. Las poraniony wycinką, najpiękniejsze drzewa leżą pokotem, naznaczone tabliczkami z numerami. Ten widok coraz częściej staje się normą... Ale wciąż tak samo zasmuca... W jodłowej części lasu nic nie ma, jakby życie zamarło, kwiecie pojedyncze czasem szarości rozwesela. Wychodzi się z niego na pole uprawne, w tym roku zbożem obsiane. A w nim sarna patrząca na nas z niepokojem. Przywitała nas przy wejściu i przy wyjściu z lasu obserwowała. Usłyszeliśmy beczenie maluszka sarniego, więc szybko przeszliśmy na drugą stronę drogi, żeby sarniątka i mamy nie stresować. W bukach, w nagrodę, za ciche zachowanie, ów ceglaś nas przywitał. I tu drzewa pocięte, ułożone równo, na podróż w niewiadome czekają... I łzy drzewa stojąceg nad nimi... Wykwit piankowy, w pięknej kulistej formie, żółcił się na pniu, jakby na przekór wszystkiemu. Kwiaty polne mają się o dziwo dobrze, kolorami wabią owady, pysznią się odcieniami bieli, żółci i fioletu. Zabrakło mi natomiast maków i chabrów, tak kiedyś pospolitych w łanach zbóż... Wiem, niby chwasty, ale jakże piękne, takie swojskie... I na dodatek liczba rozjechanych jeży na drogach, może wystarczy tylko zwolnić trochę... Nasmęciłam, wiem, ale takie mnie refleksje naszły... Jutro nowy tydzień się zaczyna, niech będzie deszczowy, słoneczny i jaki kto chce. Dobrego tygodnia 😊
szerzej:
Wszystkie miejsowki ogołocone, tylko na jednym dębie rósł sobie... wysoko... I naigrywał się że mnie 😆. Wcześniej tyle ich widziałam, ale nie chciałam, a teraz chcę - to teraz on nie 😆. Czapla i żuraw 😅😂. Tajnej miejscówki z uchem bzowym nie odwiedziłam 😁, bo trawa urosła, jak krzaki wysoka, a pokrzywy jak gąszcz z puszczy amazońskiej 😆... Strach się zagłębić w tę dzunglę, tym bardziej, że te co latają i bzykają - do stołówki zapraszają 🦟🦟🦟. Roje ich wielkie, dobrze, że rano zimno było i skrzydełka im zesztywnialy 😆. No i najważniejsze - boczniaki dalej rosną, światowe ci one się stały, w internetach i w gazetach o nich napisano - te konkretne, z mojego lasku taką furorę zrobiły 😁. I choć dziś nastawiałam się na buszowanie w górskim lesie ( to lenistwo wygrało) - w przyszłym tygodniu sobie odbiję 😉, a póki co po lasku swoim buszować będę. Choć lasek to miejski, ciekawy przyrodniczo jest, piękny i dziki. Niech zielona moc będzie z Wami 💚💚💚
szerzej:
ale też w celach rekreacyjnych, tak po prostu... Najpierw zahaczyłyśmy o lasek miejski, który jest po prostu cudem, oazą i miejscem magicznym, z tajemnymi zakątkami. Odwiedziłyśmy boczniaki ( trzeci pień obrośnięty 😄). Szukałyśmy też żółciaka ( daję mu drugą szansę 😁). Niestety, w większości znalazłyśmy nędzne resztki pozostałe po buszowaniu innych i jednego na wysokości, wielkiej wysokości 😵. Ale i tak było warto połazić 😄. W puszczy, jak już wspomniałam, bardzo sucho. Ale i tak pięknie, a wspólne buszowanie daje kolejne powody do radości 😊. Żadnych rurkowców nie znalazłyśmy, ale jakieś formy życia grzybowego udało się wypatrzeć. Wyobrażam sobie, co by się dziać mogło po deszczu i czuję ten jedyny w swoim rodzaju zapach deszczu majowego... I czekam dalej... Miłego weekendu Wam życzę 🥰
szerzej:
Pierwszą żagiew w tym sezonie wypatrzyliśmy ponad tydzień temu na pniu po ściętym orzechu włoskim u mnie w pracy. Niestety, był opryskiwany herbicydami. Szkoda, bo miał być to mój pierwszy raz. Ale co się odwlecze... Dzisiaj spróbowałem i od razu zostałem jego fanem. Teksturą przypomina ceglaki, zapach przyjemny.
szerzej:
🪲🐞💚 Wszelki duch … leśny.. itd czyli witajcie kochani 💚 Człowiek tak się zatracił w tym sanatoryjnym, rehabilitacyjnym i lekarsko/wizytowym szaleństwie że na niewiele więcej wystarcza czasu 🤪 Nareszcie pierwszy i prawdziwie grzybowy wypad w las cudny, zielony i rozśpiewany, pierwszy po marcowej artroskopii kolana 😵💫 I jeszcze tak wspaniale że w najlepszym towarzystwie grzybnej duszy 🤗 Do tego dodatkowy bonusik że Monika zdążyła to już wszystko pięknie opisać więc ja tylko mogę się podpiąć do spijania śmietanki. 🥰 I jeszcze tylko dodam że jest to niesamowite i rozlewające się ciepłem po serduchu uczucie jak jest ktoś kto dzieli z tobą nie tylko szaloną radość w znajdowaniu leśnych skarbów czy zatraca się we wspólnych zachwytach wszech ogarniającego piękna ale czuwa aby wybrana droga przez leśny gąszcz była bezpieczniejsza i łatwiejsza dla czyichś nie najzdrowszych kolan czy troskliwie przytrzyma gałązkę aby nie trzepnęła odbiciem w oko czy ucho … 💚 dziękuję Ci więc Moniko za Twoją pomocną i piękną wrażliwość, wyrażaną nie tylko poprzez zjawiskowe zdjęcia czy opisy leśnych wędrówek … ale przede wszystkim za te najpiękniejsze i najcenniejsze drobiazgi które sprawiają że i las/świat staje się piękniejszy a wspólne wędrowanie nabiera innego, lepszego wymiaru 🥰😘💕♥️💚🐞🪲
szerzej:
a nawet wzięcie jednego i zasuszenie ( dzięki Stasiu). A jakby się coś przy okazji trafiło do koszyczka, to czemu nie 😁? Lasek niby nieduży, ale buszowałyśmy w nim 4 godziny ( a jeszcze wiele do przełażenia zostało 😊). I tak: w tajemnym schowku 😁, ucha bzowe, żółciaki siarkowe, w różnych miejscach, w tym jeden za wysoko 😐- koszyk Iwonki zasilony 😘, kolonie czernidłaków, kustrzebki, które pokochałam 😍 ( nie wiem czemu - ale kto kobietę zrozumie 😆), drobnołuszczaki jelenie - w różnych stadiach, huby pospolite- olbrzymie 😶, a także żagwie łuskowate - niektóre jak żagle, błyszczały w trawie, największe wypatrzyła Iwonka - bo ja za boczniakami ganiałam - oczy na pniach skupione 😎. Więc ( na przekór gramatyce) u mnie nie jest tak źle - choć są i takie obszary gdzie widać brak wody. Są takie miejsca, w których czuje się magię - brak tylko huśtawki, roju motyli i złocistego pyłku ( chociaż ten ostatni jest 😁, wszędzie, bo pylą iglaste). Dużo lasów odwiedziłam, wszystkie uwielbiam, ale w tym czuję to coś, nieuchwytne... Być może duchy Puszczy i historii, tu mają swój dom 🤔. Do tego miłe towarzystwo, ukryte skarby 😉🤫 i można buszować, nie czując upływu czasu. Ja mam weekend rodzinny, ale Wam życzę udanych spacerów, poszukiwań i takich grzybów, jakie lubicie najbardziej 😊
szerzej:
wielkie, piękne i niesamowite... I pomyśleć, że jakieś dwa, trzy lata temu na takie cudeńka bym nie zwróciła uwagi... Wstyd i sromota 😁.
Byle do piątku 😊
szerzej:
niż żagwiak 😁), żółciak siarkowy ( na pniu pieskowym 😉) - jako, że fanką jego nie zostałam, i tak bym nie wzięła - ale oczy cieszy, drobnołuszczaki jelenie przysuszone, czernidłaki błyszczące... Ogólnie nie jest źle, Matka Natura przez dwa wieczory litościwie rośliny podlewała - a i dziś piękny, równy deszcz późnym popołudniem przeszedł 💦💦💦. Teraz bym mogła majówkę zaczynać 😉. Miłego tygodnia 😘
szerzej:
w żywym kolorze, po prostu marzenie. Chwilę się wahałam, czy nie są ładniejsze od czarek... Czarki jednak ukochańsze, bo przez trzy sezony szukanie. Ale kielonki zauroczyły mnie też bezapelacyjnie 🧡💛🧡... Sesjom zdjęciowym nie było końca 😊. Las po drugiej stronie drogi, z przewagą buków - zapiera dech w piersiach. Zieleń bezkresna, soczysta, szmaragd szmaragdów, toń oczu zielonych, świątynia marzeń i wyciszenia... Ptasie piano, przechodzące w symfonię... Wrażenia niesamowite 💚💚💚. I choć nie powiem, że oczy spragnione borowika nie wypatrywały albo czerwonoaksamitnego ceglasia, to i tak duszę ukoiłam i oczy nacieszyłam, pomimo niszczycielskich sił tnąco - niszczących. A potem jeszcze swój lasek miejski odwiedziłam, aby sprawdzić, jak się ma ucho bzowe. Niestety, znów przyschnięte, do pni przytulone, czeka na ożywczy deszcz 💦. Do tego drobnołuszczak jeleni, żagwiak i dywany zieleni, w żółte wzory 💚💛💚. Tu na szczęście dalej mokro, w przeciwieństwie do lasu górskiego.... I tu ptaszęta nawzajem się pozdrawiają, uszy człowieków ciesząc ( oj, sporo ich dzisiaj tu było...). Ale nic to, we wrażenia uzbrojona, w dzień jutrzejszy patrzę przychylniej 😊. Trzy dni tylko i weekend 😊. Krótkiego oczekiwania nań Wam i sobie życzę 😘
szerzej:
Uradowani znaleziskiem, pojechaliśmy za granicę (małopolskiego) na grzyby rurkowe...
szerzej:
dwie mitrówki - w stanie wskazującym na schyłek żywota ☹️. Zrobiło się już niestety sucho. Mam nadzieję, ze jednak jakiś deszcz spadnie i oczy jeszcze smardzowatymi nacieszę 😁. Dwa dni, dwa miejsca - w myśl zasady - nie siedź w domu, idź na wycieczkę. Jutro do pracy, ale tym, jak Scarlett OHara, będę się martwić jutro 😉. A we wtorek - albo odpalę miotłę na Łysą Gorę, albo lasu jodłowego będę szukać, bo wyobraźnią mą zawładnęła kielonka błyszcząca - oby to nie było takie ganianie jak za czarkami 😁. Miłej pracy albo miłego weekendu - jak tam już kto ma zaplanowane 😘
szerzej:
ale zniechęciły mnie te paskudne skorupiaki... Wiem, wiem... potrzebne, resztki roślin rozkładają, ale wygląd i liczebność skutecznie mnie odstraszyły 😁. Za to ucho bzowe przeżywa teraz uchoboom, toteż zapasy zasilone i mapa pokolorowana. Nie siedźcie w domu, idźcie w las... albo w miejskie krzaczory... Dzięki Whispi 😘 za poddanie pomysłu. Mnie tam dużo nie trzeba, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady 😉. Jakie okoliczności, takie Bieszczady 😁. Zawsze można pomarzyć, że lasek miejski, to las bieszczadzki - tylko miśków brak 😂. W perspektywie weekend majowy - a więc miłego oczekiwania na majówkę 😘
szerzej:
poprzetykane jeżynami jak sernik rodzynkami... Wszytko w towarzystwie pięknych topoli... Nigdy wcześniej nie widziałam tylu czeszek ani mitrówek ( no, ale w zeszłym roku spotkałam je na żywo pierwszy raz, to czym się tu chwalić 😂). Smardzowate niebo, raj, eldorado a nawet piekło, jak kto woli... Rosły pojedynczo, koloniami, trójkami... Po prostu bajka... Do tego cudne słońce, ptasie śpiewy, woda, kwitnące krzewy... I... niech no tylko jeszcze zakwitną jabłonie... Pa 😘
szerzej:
Dobrze, że mogę nacieszyć oczy Waszymi znaleziskami. Serdecznie pozdrawiam.
szerzej:
Przesyłam też życzenia dla Fijajum, Fungii, Adaśka, Acera i pozostałych, którzy nie piszą - brakuje Was Kochani 😘.
I żeby bylo i grzybowo - otóż - wczoraj na spacerze, w leśnym zakątku moim miejskim, drobnoluszczak jeleni, pięknie się zaprezentował ( dzięki Madziul za potwierdzenie, bo pewna nie byłam 😘), wielki, wypasiony, nic sobie z deszczu nie robił - w przeciwieństwie do mnie 😂. Nakapalo za kołnierz, buty zmoczyło, ale co tam... Zieleń z każdej strony pokazuje swe piękno, ptaki swiergoczą jak w raju, a bażant krzykiem swoją bogdankę przywołuje... Zawilce, ziaronpłony i fiołki, prześcigają się w prezentacji swych wdzięków. I choć deszcz im płatki potulił, niesamowicie wyglądają w tej zieleni - jakby malarz na palecie barwy rozmieszal... No cóż, wiosna, po prostu... I choć zima jeszcze nie chce się pogodzić z utratą korony, to jednak zmiana nastąpiła... Piękna, kolorowa wiosna, pachnąca, przyprawiajaca o zawrót głowy już jest! Jeszcze raz: wesołych świąt 🐥🐣🐥🌼🌸🌺
szerzej:
Spacerek późnym popołudniem, pogoda wymarzona, bo ciepło i bezwietrznie, dzieci wróciły ze szkoły... No to idziemy zobaczyć, czy są smardze 😀. Las dobrze znany, głównie mocno połamana przez wichury wierzba, a także osika, brzoza, zdarzają się głogi, mnóstwo jeżyn, a jeszcze więcej pralek, lodówek, odkurzaczy, opon, styropianu, folii, podpasek... Cudo jednym słowem, idealne miejsce dla rzadkich grzybów🤔. Najpierw miła niespodzianka - starszy znalazł piestrzenice. Na żywo wyglądają zupełnie inaczej niż smardze, no nie wiem, jak mogły być pomyłki i zatrucia? Potem pierwszą smardzówkę wypatrzył znów starszy, a potem już poszło 😀 trudno było dokładnie je policzyć, bo ciągle słyszałam " mama, patrz, jest kolejny! I tu! I jeszcze tu!" Mniej więcej doszliśmy do 40, co muszę przyznać, dla tej miejscówki jest słabym wynikiem, były lata, gdy dojechaliśmy do 200... Może jest za sucho? Może za zimne noce? Może zmienia się struktura lasu, jest coraz więcej próchna? Może za mało pralek? Może jeszcze za wcześnie i jeszcze będą? Kto wie🤷 No i wszem i wobec ogłaszam, że znalazłam, a raczej starszy pierwszy znalazł swoje pierwsze czarki😀. Mam nadzieję, że ktoś z was powie mi, co się z nimi robi... Wyglądają świetnie, ale jak to zjeść? W razie czego przyozdobimy stół wielkanocny 🙂 Po godzinie wróciliśmy, bo zaczęło się zmierzchać. Na koniec starszego obwołaliśmy królem grzybobrania👑
szerzej:
po prostu ładować baterie 🌼🌸🌺. Dęby, buki i inne drzewa i krzaki, stroją się świątecznie, gości w swe podwoje zapraszają dywanem zielonym, muzyką ptasią witają... I choć ciągle z tyłu głowy słyszysz, że masz zrobić to czy tamto, rzuć to w diabły i pozwól sobie na chwilę beztroski w leśnej katedrze 💚. Ściezka wydeptana przez sarny prowadzi do tajemnego miejsca, gdzie plantację ucha bzowego ukryłam. Niestety pomimo wilgoci, nie urosły za bardzo. Jest ich wiele, bardzo wiele, ale określić je można jako uszątka, a nie poważne uszy 😉. Niemniej jednak, koszyk ze sobą wzięłam 😁, na pusto wstyd wracać. Większe okazy więc do niego trafiły, reszta dalej w ukryciu rosnąć ma i na warunki sprzyjające czekać. Jeszcze tylko kisielnica i jeden trzesak ( ale w złej kondycji) zauważone zostały. Anemony jak ancyomy, filuternie na mnie spoglądały, drogę ku słońcu pokazując. I choć tydzień znów ciężki pewnie będzie, baterie słoneczne na pewno działać będą - być może przyjmując tryb oszczędzania, ale jednak 😄. I Wam życzę baterii dobrze naładowanych 😊
szerzej:
czarka, ja się tym cieszę jak pensjonarka. Bo po ostatnim grzybie😆 - o czym Whispi wspomniała 😁, moja cierpliwość się wyczerpała. Lecz dzisaj znów wiatru w żagle nabrałam, o czym na szybko Wam wypaplalam. I choć me rymy... hmm... pokręcone 🤣, to w końcu serce uszcześliwione 😊. Baterie trochę podladowalam i o poniedziałku na chwilę zapomniałam 🤣😆. Miłego tygodnia 😊
szerzej:
nic, null, zero... Zastanawiałam się nawet czy chrustu nie zacząć liczyć, ale, że właściwie wszystkie drzewa i krzewy jak chrust wyglądają, byla by to robota bardzo pracochłonna... Tak więc, porzuciłam ten zamiar i wolałam posłuchać śpiewu ptaków 😂. Liczenie pozostawię bardziej zaawansowanym, a ja się skupię na poszukiwaniach grzybów i za wiosną podążać będę... Miłej niedzieli i równie miłego tygodnia 😘
szerzej:
rytm kuszeniem partnera, zachowując - miło popatrzeć na zalecające się sójki... Spłoszony, ale i zdziwiony zając czmychnął w krzaczory, a sarna w podskokach przecięła leśną ścieżkę... Jako, że to miejski lasek, miejsce m. in. spacerów piesełów, zaraz jeden z nich trop złapał. Ale nic nie wskórał, bo choć na myśliwskiego wyglądał, to dobrze udomowiony 😉 ( czytaj zaokrąglony) był... Ogólnie rzecz ujmując - słońce, ciepło, wiosennie - ale i jakoś tak szarawo 🤔. I choć słońce cieszy, to brak deszczu smuci. Dziwne czasy nastały... Tak czy inaczej, buszing udany, pomimo, że czarki się gdzieś zagubiły... Miłego tygodnia...
szerzej:
roku naparstniczki czeskie same mi w oczy wlazły- a wcale ich nie szukałam... Teraz, gdy zaczęłam, ich nie ma... I tu sucho, szare liście trzeszczą pod butami... I na dodatek, włodarze tego miejsca, które do tej pory w nieładzie sobie było 😍, postanowili je ugrzecznić - tną krzaczory, które dla wielu stworzeń domem były... Choć słońce optymizmem napawa, jakoś teraz inaczej świeci... 🤔. Czy to te kolory traw, brak zieleni, taki obraz daje? Jedno jest pewne, jeśli nie spadnie deszcz, który jak łza duszę, kurzu i brudu nie zmyje, będziemy jeszcze musieli na zielony kolor poczekać 💚. Nawet bazie jeszcze nie pokazały się w pełnej krasie... Ale przynajmniej człowiek się dotlenił, kroki zrobił i na piękne, białe łabędzie popatrzył. Na szczęście jeszcze miło usposobione, bo bez młodych... Oj, potrafią wtedy syczeć, gonić i hałas robić 😁. Następny buszing dopiero w przyszły weekend, w środę ma padać, więc może trochę zieleń rozkwitnie 😊. Spokojnego tygodnia Wam życzę 😊😘
szerzej:
rozszczepek, skromnie przycupniętych na pniach... Po ostatnich wichurach, drzewa położone, ręką czyjąś pocięte i pozostawione na miejscu... Taki ten lasek jest... Z pniami drzew omszonymi, gałęziami w nieładzie, ale i z alejkami z betonu... Najważniejsze, że obszar właściwy ( czytaj drzewa i chaszcze) pozostają nietknięte. Pomimo słońca, zimno... Wiatr mroźny, ale za to powietrze świeże, bez smogu... Tylko zieleni mi brak, szmaragdowej, soczystej, oczy kojącej... A najbardziej mi się marzy łąka ze stokrotkami, firletkami i dzwonkami z widokiem na bieszczadzkie połoniny... Brakuje solidnych opadów, bo bardzo sucho jest, choć z reguły, nawet jak nie ma błota, ja zawsze je potrafię znaleźć i buty uszargać... A dzisiaj nic... 🤷♀️. Teraz czas na czarki ❤
szerzej:
czerwona zakrętka i poszarpany czerwony balonik ….
Przepiękny, słoneczny, pełen ciepła … i nie beztroski dzień … bo nie można było nie myśleć o tym co strasznego się dzieje … Gdybyż tylko te/ten s…ny/n radosny dzień i tylko kaloryczne szaleństwo … zepsuł/y? nieadekwatne określenie bo brak słów …
[admin - sorry, wycięto przez cenzurę, rozumiem emocje, ale od nich do histerii wojennej blisko, a od tego do podżegania itp. skutków groźnych dla zdrowia i życia, radzę ogarnąć emocje (głębokie oddechy, spacer) i starać się racjonalnie myśleć; emocjonalną literaturę zostawić sobie na spokojne i nudne czasy]
💛💙
szerzej:
Bo oczywiście w czasach kiedy uszów bazowych nie zbierałam, ba nie miałam bladego pojęcia że to taki fajny grzyb (zwłaszcza że lubię pichcić chińszczyznę na wszelkie sposoby i kupowałam Mun 🤦♀️) to wtedy rosły sobie widoczne jak na dłoni, i pięknie słoniowo wielkie … zdjęcia owszem były … i tyle. A teraz jak moja wiedza? urosła jak uszaki po deszczu (i zdałam sobie sprawę ile mnie ominęło dzięki 🥴 Wam również) zero „0!!!” Boczniaki tej zimy były (choć chciało by się więcej), płomiennice też, choć w śladowej ilości ale również, ale uszaki pierwsze 😵💫 teraz! Dzięki Niko!!! 🥰😘♥️
szerzej:
zwinnie jako sarna widziana wcześniej, aż straciłam ją z oczu na dłuuugą chwilę. Wróciła więc dumna z pełnym koszem (koszyczątkiem) i honor puszczy został uratowany 😁. I choć bez boczniaka i trzęsaka to warto jeszcze bardziej tak! warto było!!! A kolejny (mam nadzieję że bardzo niebawem) slow 😁 buszing będzie w Radziszowskim lesie, którego (choć tak lubiany) aż wstyd przyznać nigdy w okresie luty/marzec nie odwiedzałam. I żadne nieŁady, pity ni inne artroskopie kolan nam nie będą kłód rzucać 👍 bo kto jak nie My (wszyscy) i teraz!!! 😘💚🍀
szerzej:
Ale trzęsaki mnie zawiodły, muszę po tych wichurach sprawdzić, czy ich nie natrzęsło 😁. Zdobycze inne były ( głównie do podziwiania), a jakże. Przede wszystkim oranżówka💪😍 ( dzięki Madziul za szybką pomoc 🥰😘), gęstoporek cynobrowy, próchnilce, kisielnice, wrośniaki, grzybówki i inne, których nazw nie chcę pomylić, więc się nie chwalę - na zdjęciach będą 😁i pórko sójki - tak do ozdoby... No, i nie tylko znalazłam, ale zabrałam trzy pniarki brzozowe, które w dość dobrej kondycji są - posłużą do tworzenia mikstur 😁. Ale najfajniejsze było lazenie po puszczu w przemiłym towarzystwie, w pięknych okolicznościach przyrody, w ciepłym blasku słońca 💛- co uwolnienie dużej ilości endorfin spowodowało 😄. W drodze powrotnej zahaczyłyśmy o Lasek Mogilski, na pewną miejscówkę ucha bzowego. Niestety, brak odpowiedniej ilości wilgoci spowodował, że ucha bzowe pousychały, pokurczyły się, a malutkie nie urosły. Ale jest potencjał i przy odpowiedniej ilości deszczu wystartują - bo całe połacie ich były 😊- trochę ich do koszyka udało się zebrać. Sporo też spotkałyśmy próchnilców maczugowatych, które dziwne kształty przybieraly i w dziwnych miejscach rosły. Wypad super udany - dziękuję Smoczyco 😘💕. A Wam i sobie życzę zelżenia wiatru i udanego weekendu - w tym też pod względem grzybowym 😊
szerzej:
A swoją drogą, jak to jest, łzawnik pyci pyci widzę, a czarkę, która jest większa, to już niekoniecznie 🤔. Albo kisielnicę, co na pniu ściętym rośnie i z otoczeniem się zlewa? Płomiennice już w fazie zejsciowej, młodych praktycznie brak. Ucho bzowe jedno (słownie jedno) znalezione, na miejscu zostało- ale w towarzystwie zielonych listków, które wiosnę zapowiadają 💚. Oprócz tego, jak już wspomniałam - kisielnice, łzawnik, twardziak zimowy, chyba trąbka otrębiasta - małe toto było i zdjęcie niewyraźne, grzybówki i jakieś takie pomarańczowe ( jedne do porostów trochę podobne), a drugie 🤔- jakieś takie rozlazłe, poszarpane i dziwne 😁. Zdjęcia mało wyraźne, bo raz - obiekty małe, dwa wydawało mi się, że zdjęcia ostre, a gdy ubrałam okulary, to nie do końca 😁, trzy - do niektórych trudno się było "dobrać", bo w dziwnych miejscach rosły, albo przy bajorze, albo w krzaczorach gęstych 😉. Moje buty przestają mnie chyba lubić, bo ostatnio im kąpiele błotne funduję. Wpisałam w doniesieniu 1 na godz., bo nijak nie wiem jak te czarki ująć ( tak, zebrałam je 💪, ale smak, hmm... dziwny) 😁. Ogólnie buszing super był, dzisiaj miał być drugi lasek, ale... o tym w dopiskach 😊. Jako, że jutro Walenty rozdaje prezenty, to moc czerwieni Wam przesyłam ❤. Dobrego tygodnia 😊 Aha i mobilizacja, na forum podany link do głosowania na europejskie drzewo roku ( we wpisie Wojka)- nasz dąb na razie prowadzi, ale potrzeba głosów 🙏
szerzej:
leżących grubym dywanem błoto dominowało 😎. Życie grzybowe ma się dobrze, sporo wrośniaków, czyreni ( w tym obserwowany przeze mnie dębowy, który co roku więcej zwalonego pnia zabiera), kisielnic, jeden malutki trzęsak, płomiennice w różnych stadiach żywota, uszaki bzowe z przewagą maluśkich i wiele innych gatunków, których nie znam. I wprost wysyp białych galaretek, które o różne pochodzenie są podejrzewane 😱. Wrodzone marzycielstwo każe mi myśleć, że z kosmosu pochodzą 🤗, rozum, który czasami się budzi 😆, bardziej przyziemne pochodzenie wskazuje ( szare zbitki kuleczek, które jak wypluwki niestrawione wyglądają, albo jajeczka jakieś 🤔). Ale dziwne, żeby jakieś stworzenie tyle innych stworzonek w jednym miejscu pochłonęło 🥴. Niebawem pewnie się dowiem, co to jest, aczkolwiek pewnie nie wypada mi o tym pisać na legalu 😎, bo nie moja będzie to zasługa 🤷♀️. Reasumując tę paplaninę, wzbogacilam się o jednego małego trzęsaczka żółtopomarańczowego ( mógł rosnąć... ale wzorem Yagi mrożę i na nalewkę zbieram 😁) i sporą garść ucha bzowego. Całe połacie zostały do podrośnięcia, a że pogodę prawie wiosenną zapowiadają w przyszłym tygodniu, mniemam, że będzie miało swoje pięć minut 😄. Tym optymistycznym akcentem kończę, życząc Wam udanego weekendu i pięknego buszowania po lasach, puszczach i krzaczorach 😊. Pa 😘
szerzej:
książkę o takim tytule... Wracając do Puszczy... Ile ja pni oglądnęłam, ile gałęzi opatrzyłam - niejedną dostając plaszczaka... Ile jeżyn złośliwych mnie opętało, chwytając jak ofiarę, w swe kolczaste macki... Ale co tam... Kilka ciekawostek znalazłam, może boczniaki znów się pochowaly, ale trzęsaki żółtopomarańczowe w końcu błysnęły barwami bursztynu i słoneczników, a jeden nawet marchekowo świecił... Pierwszy pojawił się na gałęzi, wysoko i zlosliwie - ale dałam radę.. Radość była i powędrował do siatki ( wiem, nie fajnie, ale malusieńkiego koszyczka nie mam 😞). I potem nic... Dobrze, że małżonek wypatrzył następne... I poszło...😄. Wniosek jeden, chyba zooma ( okulary) do chodzenia se sprawić muszę, bo aż boję się pomyśleć, ile ja trzęsaków przeoczyć mogłam 😱, szukając ich wcześniej... O zgrozo! A teraz mrozic je będę i na nalewkę zbierać 😄. Oprócz nich sporo wrośniaków, próchnilców, kisielnic, drewniaków szkarłtnych i innych nadrewnowych, których nazw nie znam, szukać dopiero będę. Ale oczywiście chętnie z podpowiedzi skorzystam 😄. Co dodać mogę... zdjęcia dziś marnie wychodziły 🙃, ale buszing zaliczony, las piękny, błota nie było ( no może trochę 😁). No i fale złapałam 😉i to się liczy 😄. Miłej niedzieli
szerzej:
gdzieniegdzie przykryty delikatną warstewką lodu. Bagna przyczajone, niby zamarznięte, lecz lód kruchy i trzeszczy ostrzegawczo,. gdy stanie się w nieodpowiednim miejscu. Szkoda tylko, że słońca nie było, bo już widzę te pola diamentów, skrzących się w promieniach słonecznych... Przelazilam wszystkie krzaki, oglądałam pnie, ale niestety, śnieg skutecznie zasłonił wszystko, co by mnie interesowało... Nie powiem jednak, że bardzo się zmartwilam, bo mimo dość późnej pory było pięknie. Parę ciekawostek jednak znalazłam, oczy nacieszyłam, świeżego powietrza się nawdychałam... Jutro chyba park miejski przemierzę, bo jakieś sikorki o boczniakach ćwierkały 😁. Miłej niedzieli Wam życzę 😘. A, i jeszcze jedno - odzywajcie się, nawet jak nic nie znajdziecie, po lesie nie chodzicie. Tak po prostu... 😘
szerzej:
Dwie sarny, sploszone, za drzewami przemykaly i jakieś placzliwe odgłosy wydawały 🤔. I powiem szczerze, gdy spojrzysz wokoło - to wcale nie jest już tak wesoło. Znaki dziwne na drzewach wymalowane, a ścięte pnie równo poukładane... 😡. Bo ja tak mam - gdy rymy klecę - albo wesołe, albo smutne me serce... I miejskie krzaczory też przetrzebione 🤬- choć nowe ptasie budki są powieszone 😔. Na smutki, żale - kubek grzybowy, kot na kanapie i relaks gotowy 😊 Miłego tygodnia 😊
szerzej:
Myśl mi przemknęła, żeby jedną zabrać i poobserwować, ale jak to czasami bywa, przyszła ona już w domu 😂. Za to, gdy ucho do pnia przyłożyłam ( dobrze, że nie przymarzło), usłyszałam wiele opowieści, przekazywanych "na ucho" setkom, jeśli nie tysiącom uszu - zapamiętanych przez powalone drzewo, które chętnie się że mną nimi podzieliło 💚🤎. O śniegu, co wieczorem ryzomorfy przyprószył, o zwierzakach, co po pniu wędrują i w śniegu ślady zostawiają, o ptakach, które koncerty mimo mrozu dają i wiele innych, ale jak to bywa, gdy przez wiele uszu przejdą do rangi opowieści dziwnej treści urastają.. A ostatnie dwa zdania, w skrócie brzmią - całe drzewo w uchach bzowych 😉. Czekam na odwilż i na uchokosy się wybiorę, bo tylko nieliczne oderwać się chciały, tak zmrożone biedaczki były. Oprócz tego, w starym pniu lakownica, kisielnica na kość zmarznięta - reszta mało widoczna, bo śniegiem przykryta. I znów tylko, spcery po chodnikach mi zostają, bo po południu, gdy ciemność ziemię spowija, to już niezbyt wiele w miejskich krzaczorach można wypatrzeć. Miłego tygodnia 😊
szerzej:
W połowie grudnia przynieśliśmy z lasu gałązki bzu zasiedlone uszakiem licząc, że uda się je zaszczepić na własnym bzie w ogródku, zawsze to lepiej mieć grzyby pod ręką. Z pięciu miejsc wystartowały cztery, jest dobrze 🙂. Po odwilży pojawiły się też różne grzybki na bukowej kłodzie w kształcie hipopotama 🦛.
szerzej:
już nie były. Mięciutko dawały się oderwać od pnia. Całe morze malutkich uszek ( zostały do podrośnięcia), wołało: tu jesteśmy. Obiecałam, że wrócę. Zebrałam tylko te większe 🤎. Dzień dobry powiedział mi też ślimak, który podążał w kierunku plomiennic. Dobrze mu z oczu nie patrzyło. Mam nadzieję, że nie był "jaskółką" sezonu... Kępki płomiennic albo malutkie, albo na pniaku pieskowym, pniak z bialą galaretką - wokół pniaka też ich sporo leżało. I chyba kisielnica, ale nie wiem jaka, pewnie kędzierzawa? Oprócz tego mnóstwo sikorek bogatek, modraszek i szarych - do zdjęć nie chciały pozować, pewnie biedulki jeszcze hukiem nocnym oszołomione 😠. Jutro ponoć ma być lepsza pogoda, więc dzień wolny trzeba wykorzystać, bo potem... Brr.. Ale jutro kalosze musowo zabrać trza... I szczęścia i zdrowia na ten Nowy Rok 😘