(0/h) Nie wiem czy słusznie wpisałam 0 na godzinę, bo jeden honorowy ceglaś znaleziony... Ale jak go podzielić na dwie osoby i na czas pobytu w lesie... Tym bardziej, że tyle wysiłku włożył, żeby się schować i w ogóle urosnąć w tej suszy.... Nie miałam sumienia go zabierać ze sobą... W części jodłowej lasu niesamowicie sucho, w bukach trochę lepiej, ale też szelest liści nie napawał optymizmem... Niby zaczęło padać, gdy wychodziliśmy z lasu, ale ten deszcz nie nasączy ściółki na tyle, by sypnęło grzybem. Nawet wynalazki grzybowe uśpione, na brązowawym mchu... Mimo to pięknie było, niebo zachmurzone
... szerzej o tym grzybobraniu ...
a buki swym dostojeństwem tworzyły klimat świątyni, takiej, gdzie czuć prawdziwą modlitwę a nie słowa powtarzane bezmyślnie. Tajemniczość tego czegoś, co tylko czasami można poczuć... Pomimo, że pięknie, nie jest beztrosko. Las poraniony wycinką, najpiękniejsze drzewa leżą pokotem, naznaczone tabliczkami z numerami. Ten widok coraz częściej staje się normą... Ale wciąż tak samo zasmuca... W jodłowej części lasu nic nie ma, jakby życie zamarło, kwiecie pojedyncze czasem szarości rozwesela. Wychodzi się z niego na pole uprawne, w tym roku zbożem obsiane. A w nim sarna patrząca na nas z niepokojem. Przywitała nas przy wejściu i przy wyjściu z lasu obserwowała. Usłyszeliśmy beczenie maluszka sarniego, więc szybko przeszliśmy na drugą stronę drogi, żeby sarniątka i mamy nie stresować. W bukach, w nagrodę, za ciche zachowanie, ów ceglaś nas przywitał. I tu drzewa pocięte, ułożone równo, na podróż w niewiadome czekają... I łzy drzewa stojąceg nad nimi... Wykwit piankowy, w pięknej kulistej formie, żółcił się na pniu, jakby na przekór wszystkiemu. Kwiaty polne mają się o dziwo dobrze, kolorami wabią owady, pysznią się odcieniami bieli, żółci i fioletu. Zabrakło mi natomiast maków i chabrów, tak kiedyś pospolitych w łanach zbóż... Wiem, niby chwasty, ale jakże piękne, takie swojskie... I na dodatek liczba rozjechanych jeży na drogach, może wystarczy tylko zwolnić trochę... Nasmęciłam, wiem, ale takie mnie refleksje naszły... Jutro nowy tydzień się zaczyna, niech będzie deszczowy, słoneczny i jaki kto chce. Dobrego tygodnia 😊
(4/h) Witajcie, witajcie!! I ja rozpoczęłam dzisiaj sezon, szału nie było ale ile uciechy, taniec radości z okrzykiem Alleluja i mocniejszym biciem serducha. Życzę wszystkim duuuzych zbiorów w tym roku. POZDRWIAM
(1/h) Pierwszy mój tegoroczny rekonesans za borowikami - pusto, cisza, nie ma jeszcze. W lesie spotkać można maślankę, czernidłaczki i drobnołuszczaki. I jeszcze żółciaka.
(1/h) Hejka moi grzybiarze i ja mam ceglasia, poćca jak go zwią to niech bedzie. Dziś kontroli bo jakoś moje wczesne prawdziwki grabowe czyli biołki się spóźniają, więc wyprawa do dużego lasu i tam staruszek czekał na mnie. To pierwszy, ale następne nie będą tak szybko może za dwa tygodnie. Grabowe usiatki wcześniej się pokażą, ale też cicho sza.
(0/h) A ja sobie chodzę i patrzę, jak "moje "boczniaki w magicznym lesie rosną, wśród dębów, buków, grabów i jesionów. W zieleni, co w oczach się mieni, kłania się i śpiewa tysiącem ptasich gardziołków. Eksplozja szmaragdów, rzuconych w błękitne niebo, niesamowity widok, stać i patrzeć można, nie oddychając prawie, by ptasich śpiewaków nie spłoszyć. Rankiem jeszcze pusto w miejskim lasku, pan na rowerze z pieskiem ( pan jechał, a piesek biegł za nim oczywiście 😁), pani i pan z kijkami i my. Poszukiwałam żółciaka, bo chcę mu dać szansę - albo sobie - tyle smakowitych dań na zdjęciach widziałam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wszystkie miejsowki ogołocone, tylko na jednym dębie rósł sobie... wysoko... I naigrywał się że mnie 😆. Wcześniej tyle ich widziałam, ale nie chciałam, a teraz chcę - to teraz on nie 😆. Czapla i żuraw 😅😂. Tajnej miejscówki z uchem bzowym nie odwiedziłam 😁, bo trawa urosła, jak krzaki wysoka, a pokrzywy jak gąszcz z puszczy amazońskiej 😆... Strach się zagłębić w tę dzunglę, tym bardziej, że te co latają i bzykają - do stołówki zapraszają 🦟🦟🦟. Roje ich wielkie, dobrze, że rano zimno było i skrzydełka im zesztywnialy 😆. No i najważniejsze - boczniaki dalej rosną, światowe ci one się stały, w internetach i w gazetach o nich napisano - te konkretne, z mojego lasku taką furorę zrobiły 😁. I choć dziś nastawiałam się na buszowanie w górskim lesie ( to lenistwo wygrało) - w przyszłym tygodniu sobie odbiję 😉, a póki co po lasku swoim buszować będę. Choć lasek to miejski, ciekawy przyrodniczo jest, piękny i dziki. Niech zielona moc będzie z Wami 💚💚💚
(5/h) Polskie wodnichy marcowe pod Babią Górą i w tym razem pokazały się choć, był to najsłabszy rok od 2017 gdy po raz pierwszy je znaleźliśmy w naszym kraju. Najpierw zimno teraz susza jakiej te okolice dawno nie pamiętają zrobiły swoje. Tydzień temu czyli 15-05 trafiliśmy na pierwsze w tym roku babiogórskie wodnichy marcowe w dwóch miejscach. 18-05 dorosły jeszcze dwa owocniki i już myśleliśmy, że to początek. Niestety dziś 22-05 były już smętne wysuszone resztki owocników z ubiegłego tygodnia. Pewnie już się więcej nie pokażą w tym sezonie. Ale cóż może w przyszłym roku.
(0/h) Wpłynęłam na suchego przestwór oceanu, Wzrok nurza się w zieloność i w zieloności brodzi, Śród fali drzew szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam plączące jeżyny i liście łopianu... I szukam grzybów jadalnych - lecz mi to nie wychodzi.... A tak na serio, bardzo, bardzo sucho... Pięknie, zielono, lecz kurz i pyłek wszędzie królują w Puszczy Niepołomickiej... Szelest liści, który cieszy jesienią, o tej porze roku nie jest pożądany... Powinno być mokro, zielono i pachnąco... Smutne to jest, że tak się na świecie dzieje... Wybrałyśmy się z Iwonką 😘 na buszing, z nastawieniem na rurkowce,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
ale też w celach rekreacyjnych, tak po prostu... Najpierw zahaczyłyśmy o lasek miejski, który jest po prostu cudem, oazą i miejscem magicznym, z tajemnymi zakątkami. Odwiedziłyśmy boczniaki ( trzeci pień obrośnięty 😄). Szukałyśmy też żółciaka ( daję mu drugą szansę 😁). Niestety, w większości znalazłyśmy nędzne resztki pozostałe po buszowaniu innych i jednego na wysokości, wielkiej wysokości 😵. Ale i tak było warto połazić 😄. W puszczy, jak już wspomniałam, bardzo sucho. Ale i tak pięknie, a wspólne buszowanie daje kolejne powody do radości 😊. Żadnych rurkowców nie znalazłyśmy, ale jakieś formy życia grzybowego udało się wypatrzeć. Wyobrażam sobie, co by się dziać mogło po deszczu i czuję ten jedyny w swoim rodzaju zapach deszczu majowego... I czekam dalej... Miłego weekendu Wam życzę 🥰
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Pierwszą żagiew w tym sezonie wypatrzyliśmy ponad tydzień temu na pniu po ściętym orzechu włoskim u mnie w pracy. Niestety, był opryskiwany herbicydami. Szkoda, bo miał być to mój pierwszy raz. Ale co się odwlecze... Dzisiaj spróbowałem i od razu zostałem jego fanem. Teksturą przypomina ceglaki, zapach przyjemny.
(3/h) znowu nie wytrzymałem i nazbierałem ten był olbrzymi bo ważył ze cztery kilogramy, ale troszkę mi fotka nie wyszła jedzenia dla pułku wojska, a ja już w wieku troszkę po poborowym
niestety grzybnięty jak widzi grzyba to nie ma siły odpuścić, to się chyba kwalifikuje jako nałóg
(2/h) Ucho bzowe częściowo podsuszone w ilości wystarczającej na kilka/kilkanaście sporych kulinarnych porcji 😉. Żółciak siarkowy w ilości próbnej konsumpcyjnej 😉 Żagiew łuskowata w ilości oszałamiającej ilością 😉 jak i wielkością egzemplarzy 😵💫😵💫😵💫
... szerzej o tym grzybobraniu ...
🪲🐞💚 Wszelki duch … leśny.. itd czyli witajcie kochani 💚 Człowiek tak się zatracił w tym sanatoryjnym, rehabilitacyjnym i lekarsko/wizytowym szaleństwie że na niewiele więcej wystarcza czasu 🤪 Nareszcie pierwszy i prawdziwie grzybowy wypad w las cudny, zielony i rozśpiewany, pierwszy po marcowej artroskopii kolana 😵💫 I jeszcze tak wspaniale że w najlepszym towarzystwie grzybnej duszy 🤗 Do tego dodatkowy bonusik że Monika zdążyła to już wszystko pięknie opisać więc ja tylko mogę się podpiąć do spijania śmietanki. 🥰 I jeszcze tylko dodam że jest to niesamowite i rozlewające się ciepłem po serduchu uczucie jak jest ktoś kto dzieli z tobą nie tylko szaloną radość w znajdowaniu leśnych skarbów czy zatraca się we wspólnych zachwytach wszech ogarniającego piękna ale czuwa aby wybrana droga przez leśny gąszcz była bezpieczniejsza i łatwiejsza dla czyichś nie najzdrowszych kolan czy troskliwie przytrzyma gałązkę aby nie trzepnęła odbiciem w oko czy ucho … 💚 dziękuję Ci więc Moniko za Twoją pomocną i piękną wrażliwość, wyrażaną nie tylko poprzez zjawiskowe zdjęcia czy opisy leśnych wędrówek … ale przede wszystkim za te najpiękniejsze i najcenniejsze drobiazgi które sprawiają że i las/świat staje się piękniejszy a wspólne wędrowanie nabiera innego, lepszego wymiaru 🥰😘💕♥️💚🐞🪲
(2/h) następne dwie piękne sztuki a następne mi już rosną żółciaki są po prostu śliczne i takie wiosenne znowu poszły do słoików gdyż na razie nie ma czasu żeby je zjadać w takiej ilości pozdrawiam wszystkich grzybniętych
(2/h) Wczoraj pobuszowałyśmy ze Smoczycą w "moim " lasku miejskim, w miejscu, gdzie tajemniczość przeplata się ze świergotem ptaków. W miejscu, gdzie słońce igrało z nami, przenikając przez gęstwinę dębów, łaskocząc nas promieniami albo złośliwie świecąc w oczy. Dęby, jesiony, buki i graby ( tudzież inne drzewa i krzewy) tworzą mikroklimat, pozwalają zachować wilgoć, ale też są schronieniem dla niezliczonej ilości komarów, żuków, ślimaków i innych stworzeń, niekoniecznie przeze mnie kochanych, ale przecież potrzebnych. Po coś są, no nie? Celem nr 1 było obfocenie boczniaków rowkowanotrzonowych,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
a nawet wzięcie jednego i zasuszenie ( dzięki Stasiu). A jakby się coś przy okazji trafiło do koszyczka, to czemu nie 😁? Lasek niby nieduży, ale buszowałyśmy w nim 4 godziny ( a jeszcze wiele do przełażenia zostało 😊). I tak: w tajemnym schowku 😁, ucha bzowe, żółciaki siarkowe, w różnych miejscach, w tym jeden za wysoko 😐- koszyk Iwonki zasilony 😘, kolonie czernidłaków, kustrzebki, które pokochałam 😍 ( nie wiem czemu - ale kto kobietę zrozumie 😆), drobnołuszczaki jelenie - w różnych stadiach, huby pospolite- olbrzymie 😶, a także żagwie łuskowate - niektóre jak żagle, błyszczały w trawie, największe wypatrzyła Iwonka - bo ja za boczniakami ganiałam - oczy na pniach skupione 😎. Więc ( na przekór gramatyce) u mnie nie jest tak źle - choć są i takie obszary gdzie widać brak wody. Są takie miejsca, w których czuje się magię - brak tylko huśtawki, roju motyli i złocistego pyłku ( chociaż ten ostatni jest 😁, wszędzie, bo pylą iglaste). Dużo lasów odwiedziłam, wszystkie uwielbiam, ale w tym czuję to coś, nieuchwytne... Być może duchy Puszczy i historii, tu mają swój dom 🤔. Do tego miłe towarzystwo, ukryte skarby 😉🤫 i można buszować, nie czując upływu czasu. Ja mam weekend rodzinny, ale Wam życzę udanych spacerów, poszukiwań i takich grzybów, jakie lubicie najbardziej 😊
(0/h) Króciutko i na temat... Wczorajsze buszowanie po drugim lasku miejskim, dało efekt w postaci: komarów, pokrzyw, kustrzebek oraz boczniaków rowkowanotrzonowych. Zeszłoroczna miejscówka boczniakowa nie zawiodła...- choć mało je mogłam wtedy poobserwować, bo ktoś je wykosił do cna... Może w tym roku będzie lepiej 😁. Na razie są maciupeńkie, ale mam nadzieję, że podrosną i uda mi się je przyzwoicie sfocić 😁 ( w odpowiednim stroju 😆). Ale na kolana powaliły mnie kustrzebki ( dzięki Madziul za upewnienie 😘). Taaakich to ja w życiu nie widziałam,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
wielkie, piękne i niesamowite... I pomyśleć, że jakieś dwa, trzy lata temu na takie cudeńka bym nie zwróciła uwagi... Wstyd i sromota 😁. Byle do piątku 😊
(25/h) Rowerowa wycieczka po wałach wiślanych została przerwana przez dostrzeżonego z dala pomarańczowego kurczaczka. Trzeba było się poprzedzierać przez las łęgowy nad Wisłą, ale za to jakie znalezisko! Mięciusi 💛
(0/h) Zielona zieleń Zielona zieleń w zielony dzień Zielenią zajaśniała. Zielona zieleń w zielony dzień Odwagi mi dodała.
Choć zieleń ta z rozumu kpi, To ją w mych pieśniach nucę. Zieleni tej do końca dni Z mych wierszy nie wyrzucę.
Bogumił Pijanowski Nie mogłam się powstrzymać 😁, zieleń porywa, zachwyca, zachęca do pozostania w lesie... Choć to mały miejski lasek, to eksplozja różnych jej barw, śpiewu ptaków i zapach pozwalają zapomnieć o tym, że jutro poniedziałek... Nie lubię poniedziałku 😁... Ale do rzeczy... Znaleziona żagiew łuskowata ( używam starej nazwy celowo, bo ładniej brzmi
... szerzej o tym grzybobraniu ...
niż żagwiak 😁), żółciak siarkowy ( na pniu pieskowym 😉) - jako, że fanką jego nie zostałam, i tak bym nie wzięła - ale oczy cieszy, drobnołuszczaki jelenie przysuszone, czernidłaki błyszczące... Ogólnie nie jest źle, Matka Natura przez dwa wieczory litościwie rośliny podlewała - a i dziś piękny, równy deszcz późnym popołudniem przeszedł 💦💦💦. Teraz bym mogła majówkę zaczynać 😉. Miłego tygodnia 😘
(0/h) Poszukiwanie ceglasi w we wczesnych miejscówkach wyzerowało się. Ale przy pięknej pogodzie pachnącej wiosną było super. Taki tylko napotkany grzybek, był nawet ładny, a i twardy tak kapelusik jak i nóżka.
(0/h) Dzień pełen wrażeń... Las jodłowy celem, bukowy odwiedzony, brzózki też dobre słowo i przytulasa dostały 🤗. Poszukiwane: kielonki 😁. Kielonki błyszczące, a nie szklane 😂. Na dzień dobry: pocięte i ułożone do wywózki drzewa, las napoczęty piłami 🤬. Miejscówka prawdziwkowa 🙄. Nie ma 🤬🤬🤬 mocnych... Na szczęście promień słońca zabłąkał się w liściach i trochę mnie rozweselił. Pierwsza w życiu kielonka błyszcząca zauważona, achom i ochom nie było końca, zdjęciom też - co zapchało mi kartę skutecznie 😁. I potem już poszło... W liściach, w mchu, małe zachodzące słoneczka - piękne,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
w żywym kolorze, po prostu marzenie. Chwilę się wahałam, czy nie są ładniejsze od czarek... Czarki jednak ukochańsze, bo przez trzy sezony szukanie. Ale kielonki zauroczyły mnie też bezapelacyjnie 🧡💛🧡... Sesjom zdjęciowym nie było końca 😊. Las po drugiej stronie drogi, z przewagą buków - zapiera dech w piersiach. Zieleń bezkresna, soczysta, szmaragd szmaragdów, toń oczu zielonych, świątynia marzeń i wyciszenia... Ptasie piano, przechodzące w symfonię... Wrażenia niesamowite 💚💚💚. I choć nie powiem, że oczy spragnione borowika nie wypatrywały albo czerwonoaksamitnego ceglasia, to i tak duszę ukoiłam i oczy nacieszyłam, pomimo niszczycielskich sił tnąco - niszczących. A potem jeszcze swój lasek miejski odwiedziłam, aby sprawdzić, jak się ma ucho bzowe. Niestety, znów przyschnięte, do pni przytulone, czeka na ożywczy deszcz 💦. Do tego drobnołuszczak jeleni, żagwiak i dywany zieleni, w żółte wzory 💚💛💚. Tu na szczęście dalej mokro, w przeciwieństwie do lasu górskiego.... I tu ptaszęta nawzajem się pozdrawiają, uszy człowieków ciesząc ( oj, sporo ich dzisiaj tu było...). Ale nic to, we wrażenia uzbrojona, w dzień jutrzejszy patrzę przychylniej 😊. Trzy dni tylko i weekend 😊. Krótkiego oczekiwania nań Wam i sobie życzę 😘
(1/h) W końcu mogliśmy sprawdzić miejscówkę na smardze, na obrzeżach pobliskiego lasu. W miejscu, gdzie rosły w ubiegłym roku tym razem pusto. Już mieliśmy wracać, gdy małżonka wypatrzyła nieco dalej 2 smardze jadalne.
(8/h) Majówka w Pieninach dzień 3. Dzisiaj sprawdziliśmy miejscówkę z zeszłego roku i został oficjalnie pobity nasz rekord: znaleźliśmy 27 smardzów na jednym stanowisku. Oprócz tego jeszcze 4 smardze w nowo znalezionej miejscówce i 2 samotne czarki.
(0/h) Mało grzybowo było... Wczoraj i dziś... Wczoraj Pieskowa Skala, trochę turystyki, trochę leśnej włóczęgi... Widoki cudne, z grzybów jedynie wrośniaki i huby - za to szczawik, plamami zieleni i bieli, las ( tu mało jeszcze zielony) rozweselał... Jakie ja mam piękne lasy w pobliżu 🤗, a jakoś mało po nich buszuję... Sama się dziwię czemu... Bajkowe po prostu i okraszone historią... Dziś już bardziej leniwie - trochę leżing ( ryby) i szukanie nowych miejscówek czeszek i mitrówek - i tu i tu marnie. Dobrze, że stara ( odkryta ostatnio) miejscówka nie zawiodła - jedna, honorowa czeszka i
... szerzej o tym grzybobraniu ...
dwie mitrówki - w stanie wskazującym na schyłek żywota ☹️. Zrobiło się już niestety sucho. Mam nadzieję, ze jednak jakiś deszcz spadnie i oczy jeszcze smardzowatymi nacieszę 😁. Dwa dni, dwa miejsca - w myśl zasady - nie siedź w domu, idź na wycieczkę. Jutro do pracy, ale tym, jak Scarlett OHara, będę się martwić jutro 😉. A we wtorek - albo odpalę miotłę na Łysą Gorę, albo lasu jodłowego będę szukać, bo wyobraźnią mą zawładnęła kielonka błyszcząca - oby to nie było takie ganianie jak za czarkami 😁. Miłej pracy albo miłego weekendu - jak tam już kto ma zaplanowane 😘
(0/h) No jestem nareszcie spełniona grzybowo, bo hahaha nam smardza, nie wiem jaki ale jest. Wypatrzyłam maleńkie i dziś poszłam, ale dzieciaki zerwały wcześniej, ale jeden się uchował. No wreszcie go zdobyłam, upragniony.
(20/h) Majówka w Pieninach dzień 2. Mnóstwo ładnych czarek, znalazłem taką miejscówkę, że nie dało się zebrać wszystkich. Bardzo duże, ładne owocniki. Do tego 4 smardze stożkowate na stanowisku znalezionym w zeszłym roku.
(15/h) Przez ostatni miesiąc bezskutecznie próbowałem znaleźć jakieś smardzowate w okolicy Warszawy i nic. Wyjeżdżam na majówkę w Pieniny i już podczas pierwszego krótkiego spacerku w dniu przyjazdu, wita mnie stanowisko z dziewiętnastoma smardzami😳😳😳 Potem jeszcze dwa w innym stanowisku, więc łącznie 21 smardzów stożkowatych podczas godzinnego spacerku w dwie osoby. (do tego 10 czarek austriackich) Miejsce: nad potokiem przy drodze prowadzącej do wycinki leśnej. Wokoło dużo wiórów z pociętych pniów (ewidentnie grzybki miały się czym pożywić), świerki, buki i lepiężniki.
(50/h) W końcu wiosna pokazała swe najpiękniejsze oblicze. Lasek miejski, dąb, jesion i inne drzewa typowe dla lasu łęgowego. Wszystko w zieleni, zapach niesamowity - jedyny taki, po deszczu. Ptaki przekrzykują się wzajemnie, ślimaki rozpoczęły wędrówki, w swoim tempie - za nic mają zwariowane życie ludzi, w pośpiechu. Pokrzywa przesyła swoją piekącą moc - niby zdrowe to, ale dość bolesne 😁, jakby miliony szpileczek wbitych w ręce. Coraz więcej trawy, zielsk - chodzenie po krzakach staje się trudniejsze. Ale nie że mną te numery. Gdzie diabeł nie może... Żagwiaki w rozkwicie - miałam zebrać,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
ale zniechęciły mnie te paskudne skorupiaki... Wiem, wiem... potrzebne, resztki roślin rozkładają, ale wygląd i liczebność skutecznie mnie odstraszyły 😁. Za to ucho bzowe przeżywa teraz uchoboom, toteż zapasy zasilone i mapa pokolorowana. Nie siedźcie w domu, idźcie w las... albo w miejskie krzaczory... Dzięki Whispi 😘 za poddanie pomysłu. Mnie tam dużo nie trzeba, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady 😉. Jakie okoliczności, takie Bieszczady 😁. Zawsze można pomarzyć, że lasek miejski, to las bieszczadzki - tylko miśków brak 😂. W perspektywie weekend majowy - a więc miłego oczekiwania na majówkę 😘
(0/h) Dziś odbyłam kontrolę w dużym lesie, no jak u wszędzie, wycinka lasu, ale coś zostaje. Moja górka jest co roku wyższa, rośnie i trudniej się wyskrabać. Na razie pustki, ale ptaszki nucą piękne serenady, i można pooddychać świeżym powietrzem. Kapelutki już koło drogi się pojawiły.
(0/h) Lasek, zagajnik, chaszcze. Olszyna, klon, brzoza. Poszukiwanie smardzowatych i nic, ale pokazują się już inne grzybki i jest nadzieja. Trochę deszczu i przyroda pieknie się rozwija. Ten maleńki grzybek to twardzioszek?
(0/h) Lasek miejski. Zieleń wszędzie, ptasie trele. Dość mokro. Znalezione uszaki bzowe - większość przysuszona - reszta mała, nie do wzięcia. Oprócz tego drobnołuszczaki jelenie, czernidlak i żagwiak łuskowaty.
(0/h) Spacer w miłym towarzystwie po chaszczach w poszukiwaniu smardzowatych i nicccccc. Ale pogoda sprzyjała choć zimno. Na mokradłach, koło lepieżników też nie rosną te moje " wypatrywane" smardzowate. Towarzystwo wnuś, psina i kot nie odstępował i musieliśmy zawrócić. Tylko ucha na klonie, lub Jaworze, bo trudno teraz rozeznać gatunek drzewa.
(0/h) Kto rano wstaje... ten majonez zbija 😁. Zbiorniki wodne niedaleko NH. Piękny poranek, tradycja zachowana 💦💧, słońce w pełni, choć śnieżek z rana poprószył... Miała być puszcza, wygrała woda... Nie na ryby, no gdzież... W zeszłym roku miałam tam pierwsze spotkanie z czeszkami... A że je polubiłam, to tym bardziej czułam pokusę 😁Najpierw stateczny spacer wzdłuż alei topoli, gęba do słońca, kwiatki kwitną, pszczółki bzyczą... Szczerze, to w obłokach trochę bujałam... I nagle jest... Pierwsza... Mitrówka... Ogary poszły w las, a właściwie we wszelkiego rodzaju chaszcze,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
poprzetykane jeżynami jak sernik rodzynkami... Wszytko w towarzystwie pięknych topoli... Nigdy wcześniej nie widziałam tylu czeszek ani mitrówek ( no, ale w zeszłym roku spotkałam je na żywo pierwszy raz, to czym się tu chwalić 😂). Smardzowate niebo, raj, eldorado a nawet piekło, jak kto woli... Rosły pojedynczo, koloniami, trójkami... Po prostu bajka... Do tego cudne słońce, ptasie śpiewy, woda, kwitnące krzewy... I... niech no tylko jeszcze zakwitną jabłonie... Pa 😘
(10/h) Sprawdzaliśmy miejscówkę na smardze, niestety jeszcze nie znaleźliśmy. Za to czarki mają się bardzo dobrze. Wśród zawilców udało się wypatrzeć twardnicę bulwiastą. Oczy chciałem sobie wypatrzeć, żeby pierwszy raz znaleźć jakieś smardzówki. Nie wierzę, że u mnie nie rosną...
(2/h) 11 napastniczek czeskich w sprawdzonej miejscówce. Trzeba poczekać jednak tydzień lub dwa na więcej, ale miło było je ponownie spotkać po roku rozstania :)
(3/h) Lasek Mogilski, czyli stare wiązy, jesiony i dęby. Szukałem śladów smardzowatych, trafiłem zamiast tego na piękne okazy drobnołuszczaka jeleniego.
(0/h) Grzyby znalezione w żurku 1 😉 🐣🐰🥕 Pozdrawiam Wszystkich serdecznie z bezgrzybnego (jak na razie 😉) sanatorium w Wysowa Zdrój ❄️❄️❄️ i Życzę Adminowi oraz Wszystkim Wam, i tym bardziej i tym mniej obecnym … 🥕🐣🐰🍄 Zdrowego Jaja, Wesołego Zająca i jędrnego grzyba w barszczu/żureczku 🍄🐣🐰🥕 Alleluja!!! 😘💕🥰
(0/h) Życzenia pięknych, radosnych Świąt Wielkanocnych 🐥🐣🐥, zdrowia, uśmiechu skladam Adminowi i Wam wszystkim. Odrobiny resetu i odpoczynku, bliskości i radości. Znajdźmy harmonię i pamiętajmy, żeby w tym biegu, usiąść i porozmawiać, pośmiać się i odetchnąć po prostu. Wesołego Alleluja 🐣🐥🐣
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Przesyłam też życzenia dla Fijajum, Fungii, Adaśka, Acera i pozostałych, którzy nie piszą - brakuje Was Kochani 😘. I żeby bylo i grzybowo - otóż - wczoraj na spacerze, w leśnym zakątku moim miejskim, drobnoluszczak jeleni, pięknie się zaprezentował ( dzięki Madziul za potwierdzenie, bo pewna nie byłam 😘), wielki, wypasiony, nic sobie z deszczu nie robił - w przeciwieństwie do mnie 😂. Nakapalo za kołnierz, buty zmoczyło, ale co tam... Zieleń z każdej strony pokazuje swe piękno, ptaki swiergoczą jak w raju, a bażant krzykiem swoją bogdankę przywołuje... Zawilce, ziaronpłony i fiołki, prześcigają się w prezentacji swych wdzięków. I choć deszcz im płatki potulił, niesamowicie wyglądają w tej zieleni - jakby malarz na palecie barwy rozmieszal... No cóż, wiosna, po prostu... I choć zima jeszcze nie chce się pogodzić z utratą korony, to jednak zmiana nastąpiła... Piękna, kolorowa wiosna, pachnąca, przyprawiajaca o zawrót głowy już jest! Jeszcze raz: wesołych świąt 🐥🐣🐥🌼🌸🌺
(40/h) Skuszona doniesieniami kolegów ze Śląska postanowiłam zajrzeć do starej miejscówki w poszukiwaniu smardzówki. Donoszę, że są! Śliczniutkie i tłuściutkie, jak zawsze😀 a na dodatek po raz pierwszy czarki i piestrzenice🥰. Reasumując 40 smardzówek, 16 czarek i 3 piestrzenice, łęg wierzbowo-osikowy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Spacerek późnym popołudniem, pogoda wymarzona, bo ciepło i bezwietrznie, dzieci wróciły ze szkoły... No to idziemy zobaczyć, czy są smardze 😀. Las dobrze znany, głównie mocno połamana przez wichury wierzba, a także osika, brzoza, zdarzają się głogi, mnóstwo jeżyn, a jeszcze więcej pralek, lodówek, odkurzaczy, opon, styropianu, folii, podpasek... Cudo jednym słowem, idealne miejsce dla rzadkich grzybów🤔. Najpierw miła niespodzianka - starszy znalazł piestrzenice. Na żywo wyglądają zupełnie inaczej niż smardze, no nie wiem, jak mogły być pomyłki i zatrucia? Potem pierwszą smardzówkę wypatrzył znów starszy, a potem już poszło 😀 trudno było dokładnie je policzyć, bo ciągle słyszałam " mama, patrz, jest kolejny! I tu! I jeszcze tu!" Mniej więcej doszliśmy do 40, co muszę przyznać, dla tej miejscówki jest słabym wynikiem, były lata, gdy dojechaliśmy do 200... Może jest za sucho? Może za zimne noce? Może zmienia się struktura lasu, jest coraz więcej próchna? Może za mało pralek? Może jeszcze za wcześnie i jeszcze będą? Kto wie🤷 No i wszem i wobec ogłaszam, że znalazłam, a raczej starszy pierwszy znalazł swoje pierwsze czarki😀. Mam nadzieję, że ktoś z was powie mi, co się z nimi robi... Wyglądają świetnie, ale jak to zjeść? W razie czego przyozdobimy stół wielkanocny 🙂 Po godzinie wróciliśmy, bo zaczęło się zmierzchać. Na koniec starszego obwołaliśmy królem grzybobrania👑
(10/h) Zielono się robi, i to już tak na prawdę zielono, soczyście, szmaragdowo 💚💚💚. Zmęczenie, przesilenie i brak czasu dają znać o sobie 🤪, a najgorszy jest ten, wiecie... niechciej 😉, bo się nic mi nie chce... Śpiewali kiedyś: bo najlepszy środek na nerwy, szara maść, szara maść... A ja uważam, że najlepszy środek na nerwy - to las 🌲🌲🌲. Tak więc do lasku miejskiego ruszyłam, ptasząt posłuchałam, oczy zielenią i kwieciem nacieszyłam... bo trzeba garściami czerpać z tej wiosny, świeżej, pachnącej delikatną nutą fiołków, uśmiechać się do ziarnopłonu wiosennego ( cóż za nazwa...) i
... szerzej o tym grzybobraniu ...
po prostu ładować baterie 🌼🌸🌺. Dęby, buki i inne drzewa i krzaki, stroją się świątecznie, gości w swe podwoje zapraszają dywanem zielonym, muzyką ptasią witają... I choć ciągle z tyłu głowy słyszysz, że masz zrobić to czy tamto, rzuć to w diabły i pozwól sobie na chwilę beztroski w leśnej katedrze 💚. Ściezka wydeptana przez sarny prowadzi do tajemnego miejsca, gdzie plantację ucha bzowego ukryłam. Niestety pomimo wilgoci, nie urosły za bardzo. Jest ich wiele, bardzo wiele, ale określić je można jako uszątka, a nie poważne uszy 😉. Niemniej jednak, koszyk ze sobą wzięłam 😁, na pusto wstyd wracać. Większe okazy więc do niego trafiły, reszta dalej w ukryciu rosnąć ma i na warunki sprzyjające czekać. Jeszcze tylko kisielnica i jeden trzesak ( ale w złej kondycji) zauważone zostały. Anemony jak ancyomy, filuternie na mnie spoglądały, drogę ku słońcu pokazując. I choć tydzień znów ciężki pewnie będzie, baterie słoneczne na pewno działać będą - być może przyjmując tryb oszczędzania, ale jednak 😄. I Wam życzę baterii dobrze naładowanych 😊
(0/h) Dziś znany las z dzieciństwa, ale ostatnio nie odwiedzany i co? Ha ha ha ma i ja czarunie, radość i spełnienie super, jeszcze smardze mnie bolą, ale mam nadzieję że znajdę. Stara miejscówka smardzowata zniszczona, a nowej nie znalazłam. Pozdrawiam
(0/h) Dziś piękna pogoda i poszukiwanie smardzy. Bez powodzenia. Ale dużo wiosny już się pojawiło jak tylko stopniał śnieg. Ucha zasuszone tylko do fotki.
(5/h) Jak ja to lubię... śnieg, deszcz i słotę, kiedy me buty ubrudzone błotem... Gdy wiatr gałęzie z trzęsakami pod nogi kładzie, a ucho bzowe w końcu odżyło... Sami powiedzcie - czy nie jest miło? Pomimo zimna ptaki śpiewają, listki zielone spod śniegu wyglądają? Zawilce lekko głowy spuściły- im chyba ziąb niespecjalnie miły... Ja wiem, że dadzą radę, bo kwiecień plecień ( no sami wiecie), słońcem niebawem obdarzy to kwiecie 😊. W lesie przyjemnie, w końcu mokro wszędzie - oj działo się za chwilę będzie. I niespodzianka mnie dziś spotkała, kisielnica mi się pokazała. Może nie smardz to czy piękna
... szerzej o tym grzybobraniu ...czarka, ja się tym cieszę jak pensjonarka. Bo po ostatnim grzybie😆 - o czym Whispi wspomniała 😁, moja cierpliwość się wyczerpała. Lecz dzisaj znów wiatru w żagle nabrałam, o czym na szybko Wam wypaplalam. I choć me rymy... hmm... pokręcone 🤣, to w końcu serce uszcześliwione 😊. Baterie trochę podladowalam i o poniedziałku na chwilę zapomniałam 🤣😆. Miłego tygodnia 😊
(0/h) Poszukiwanie czarki i zeroooo. Moja chęć znalezienia mnie zmobilizowała, ale pewnie u nas nie rosną, a one takie piękne, i kuszące. Sucho, ale będzie deszcz, to znaczy ma być, Wiosna idzie bo wiosenny wieje wiatr i znów ubyło nam lat, jak w piosence. Czekam na te prawdziwe, choć wypatruje gdziekolwiek jestem a drzewa rosną to oko kontroluje a nuż coś na drzewie rośnie. Noce są z przymrozkami do - 5. Pozdrawiam wiosennie.
(0/h) Wierzby, olchy i inne krzaki nad zbiornikiem wodnym. Hipotetycznie miejsce super czarkowe... Niestety nic nie udało się wypatrzyć... Sucho przeokrutnie. W zeszłym roku nie mogłam tam wejść, bo błoto po kolana było... Ot, przewrotność losu... Ale o mało pierwszej orzechówki mączystej nie znalazłam 🤣. Leciałam jak na skrzydłach i co? Ano tyle, że moja wymarzona orzechówka, okazała się ptasią kupą. Nawet nie wiedziałam, że ptaki tak mogą 😂. Na boku pnia drzewa... Bobrowisko zrobiło na mnie duże wrażenie 👍. Precyzyjna robota, wręcz rzeźba... No nic... Po deszczu ruszę w las. Miłego tygodnia 😊
(0/h) Wiosna się nieśmiało rozgosciła, sypnęła kwieciem. Susza jest stanem niezaprzeczalnym ( ale podobno z drugiej strony Krk pada - może i do mnie dojdzie 😉)... Niestety ani czarek, ani smardzy, tudzież innych przedstawicieli grzybów wiosennych nie ma... Wszystko właściwie jest przyczajone w oczekiwaniu na krople deszczu... Dwa popołudnia spędzone na łażeniu po krzaczorach, brudzeniu butów kurzem i zaklinaniu deszczu... Nie dla siebie, bo ja mam dostęp do wody, ale dla przyrody 🙏. Z grzybów znalezionych: stare purchawki gruszkowate, hubiaki pospolite ( olbrzymy) i inne nadrewnowe. A poza tym
... szerzej o tym grzybobraniu ...
nic, null, zero... Zastanawiałam się nawet czy chrustu nie zacząć liczyć, ale, że właściwie wszystkie drzewa i krzewy jak chrust wyglądają, byla by to robota bardzo pracochłonna... Tak więc, porzuciłam ten zamiar i wolałam posłuchać śpiewu ptaków 😂. Liczenie pozostawię bardziej zaawansowanym, a ja się skupię na poszukiwaniach grzybów i za wiosną podążać będę... Miłej niedzieli i równie miłego tygodnia 😘
(0/h) Lasek łęgowy. Słonecznie i ciepło. Sucho. Upragnionej czerwieni brak ☹️ (czarek). Namiastka czerwieni w postaci bukietków malinowych, purchawki gruszkowate, wrośniaki, rozszczepki pospolite, pniarki obrzeżone i inne nadrewnowe, które przylgnięte do konarów i pni jakoś wegetują. Trafiło się i przedszkole rozszczepek, które po ciemnej stronie mocy ( pnia) całkiem dobrze się miało - bo trochę wilgoci musiało tam się zebrać 🙄. Wiosna nieśmiało kroczy w sukience zielonej, przybrudzonej kurzem 😟. Kwiecie główki podnosi, witając buszmenów... Ptaki trele odstawiają, odwieczny
... szerzej o tym grzybobraniu ...
rytm kuszeniem partnera, zachowując - miło popatrzeć na zalecające się sójki... Spłoszony, ale i zdziwiony zając czmychnął w krzaczory, a sarna w podskokach przecięła leśną ścieżkę... Jako, że to miejski lasek, miejsce m. in. spacerów piesełów, zaraz jeden z nich trop złapał. Ale nic nie wskórał, bo choć na myśliwskiego wyglądał, to dobrze udomowiony 😉 ( czytaj zaokrąglony) był... Ogólnie rzecz ujmując - słońce, ciepło, wiosennie - ale i jakoś tak szarawo 🤔. I choć słońce cieszy, to brak deszczu smuci. Dziwne czasy nastały... Tak czy inaczej, buszing udany, pomimo, że czarki się gdzieś zagubiły... Miłego tygodnia...
(0/h) Wczoraj i dziś... Dwa słoneczne dni... Wczoraj lasek łęgowy, mało wiosenny, choć tu zieleni może trochę więcej, bo teren miejscami podmokły. Nieliczne grzyby nadrewnowe ( szczególnie wrośniaki) mają się jako tako, choć przysuszone, do pni się przytulają i wygrzewają w słońcu... Pąki na drzewach przygaszone, bez zadzioru, czekają na deszcz... Z lasku tego nie zdarzyło mi się jeszcze wyjść w butach nieubłoconych... A teraz liście smętnie szeleszczą, jakoś tak jesiennie... Czarki skutecznie się pochowały, nie błysnęły optymistyczną czerwienią... Dziś - krzaczory przy stawach, gdzie w zeszłym
... szerzej o tym grzybobraniu ...
roku naparstniczki czeskie same mi w oczy wlazły- a wcale ich nie szukałam... Teraz, gdy zaczęłam, ich nie ma... I tu sucho, szare liście trzeszczą pod butami... I na dodatek, włodarze tego miejsca, które do tej pory w nieładzie sobie było 😍, postanowili je ugrzecznić - tną krzaczory, które dla wielu stworzeń domem były... Choć słońce optymizmem napawa, jakoś teraz inaczej świeci... 🤔. Czy to te kolory traw, brak zieleni, taki obraz daje? Jedno jest pewne, jeśli nie spadnie deszcz, który jak łza duszę, kurzu i brudu nie zmyje, będziemy jeszcze musieli na zielony kolor poczekać 💚. Nawet bazie jeszcze nie pokazały się w pełnej krasie... Ale przynajmniej człowiek się dotlenił, kroki zrobił i na piękne, białe łabędzie popatrzył. Na szczęście jeszcze miło usposobione, bo bez młodych... Oj, potrafią wtedy syczeć, gonić i hałas robić 😁. Następny buszing dopiero w przyszły weekend, w środę ma padać, więc może trochę zieleń rozkwitnie 😊. Spokojnego tygodnia Wam życzę 😊😘
(0/h) 🍀🍄🍀Z okazji dzisiejszego Dnia Męższczyzny 🍻🤠🍻Zdrowia, szczęścia, pomyślności, mnóstwa grzyba i radości🍀🍄✨🍻🥳💚 Buziaki dla Wszystkich Panów 😘💕 i cieplutkie pozdrowienia oraz gremialnie podziękowania za życzenia w dniu 8 marca 🥰 😘💕💗🍀
(0/h) Czy liczyłam na zbiory? Tak, miałam nadzieję, że ucho bzowe coś wilgoci złapało... Ale nie, nie złapało... Wyschło na wiór, skurczone do granic możliwości, udawało, że go nie ma... Zlewało się z otoczeniem... Skradziona chwila ze słonecznego dnia, w lasku miejskim... Sucho... I wiosny nie widać... Szare liście prym wiodą, choć w miejscach, gdzie słońca więcej dociera ( w końcu), trawa nieśmiało zaczyna je przykrywać... Oprócz wyschniętych uszy bzowych, równie suche kisielnice, twardziak zimowy, który czas świetności ma za sobą, drewniak szkarłatny, próchnilce i opuszczone wachlarze
... szerzej o tym grzybobraniu ...
rozszczepek, skromnie przycupniętych na pniach... Po ostatnich wichurach, drzewa położone, ręką czyjąś pocięte i pozostawione na miejscu... Taki ten lasek jest... Z pniami drzew omszonymi, gałęziami w nieładzie, ale i z alejkami z betonu... Najważniejsze, że obszar właściwy ( czytaj drzewa i chaszcze) pozostają nietknięte. Pomimo słońca, zimno... Wiatr mroźny, ale za to powietrze świeże, bez smogu... Tylko zieleni mi brak, szmaragdowej, soczystej, oczy kojącej... A najbardziej mi się marzy łąka ze stokrotkami, firletkami i dzwonkami z widokiem na bieszczadzkie połoniny... Brakuje solidnych opadów, bo bardzo sucho jest, choć z reguły, nawet jak nie ma błota, ja zawsze je potrafię znaleźć i buty uszargać... A dzisiaj nic... 🤷♀️. Teraz czas na czarki ❤
(1/h) Lasek jak ostatnio. Bez Puszczy. Okolice Nowej Huty. Sza, cichosza, czas na ciszę … tego naprawdę Ci brak, … Cisza jak ta … Podejdź i zanurz się w nią … Jak na pączkowy czwartek przystało, były i pączki (z kawą) tłustoczwartkowe i pączusie na bzach i innych krzaczkach kocio/wierzbowych … Puszczają się już pięknie na badylkach … i jeszcze Nika wypatrzyła (choć ciut obsuszone) boczniaki i jeszcze na miejscówce nie zabrakło ucha bzowego (stęsknionego jak kania dżdżu) i w kolejnym mikro lasku (już o zmroku prawie) honor tegoż miejsca uratowała samotna czarka … dwa fałszywe szczęścia wcześniej …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
czerwona zakrętka i poszarpany czerwony balonik …. Przepiękny, słoneczny, pełen ciepła … i nie beztroski dzień … bo nie można było nie myśleć o tym co strasznego się dzieje … Gdybyż tylko te/ten s…ny/n radosny dzień i tylko kaloryczne szaleństwo … zepsuł/y? nieadekwatne określenie bo brak słów …
[admin - sorry, wycięto przez cenzurę, rozumiem emocje, ale od nich do histerii wojennej blisko, a od tego do podżegania itp. skutków groźnych dla zdrowia i życia, radzę ogarnąć emocje (głębokie oddechy, spacer) i starać się racjonalnie myśleć; emocjonalną literaturę zostawić sobie na spokojne i nudne czasy]
(1/h) 🤓 Las mogilski jest lasem typu łęgowego, występującego nad rzekami, a porośnięty jest głównie wiązem, dębem i jesionem. Stanowi szczątek dawnej podmokłej puszczy, która w piastowskich czasach obejmowała znaczne obszary Polski. Dodatkowo rosnące tamże bzy czarne dają spore nadzieje na znalezienie rodzimej odmiany grzybków mun czyli ucha bzowego 🤓😃 I tutaj peany na cześć Niki która potrafi znaleźć ucha bzowe w takich miejscach w których ja nigdy bym ich nie wypatrzyła 🤩
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Bo oczywiście w czasach kiedy uszów bazowych nie zbierałam, ba nie miałam bladego pojęcia że to taki fajny grzyb (zwłaszcza że lubię pichcić chińszczyznę na wszelkie sposoby i kupowałam Mun 🤦♀️) to wtedy rosły sobie widoczne jak na dłoni, i pięknie słoniowo wielkie … zdjęcia owszem były … i tyle. A teraz jak moja wiedza? urosła jak uszaki po deszczu (i zdałam sobie sprawę ile mnie ominęło dzięki 🥴 Wam również) zero „0!!!” Boczniaki tej zimy były (choć chciało by się więcej), płomiennice też, choć w śladowej ilości ale również, ale uszaki pierwsze 😵💫 teraz! Dzięki Niko!!! 🥰😘♥️
(0/h) Ależ cudny, pełen słońca, turkusu nieba i jakby luksusowo/wiosenny, dzień się przydarzył, a i do tego w super towarzystwie 😵💫 Nareszcie udało nam się wespół w zespół i bez pośpiechu, pobuszować z Niką w pięknej Niepołomickiej Puszczy, o czym już (hura! ) 🥰 Nika pięknie napisała 😍 i piękne zdjęcia pokazała 😍. Zatem tylko kilka słów i zdjęć od siebie 🤗 A jestem pełna podziwu że Nika wypatrzyła dorodne i zdrowe pniarki brzozowe. Bo choć wielka ich ilość była to tylko kilka sztuk ostało się bez zaczerwienia. Rosły na brzozie którą Nika sokolim hen wzrokiem wypatrzyła i pognała w dal i gęstwinę, …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
zwinnie jako sarna widziana wcześniej, aż straciłam ją z oczu na dłuuugą chwilę. Wróciła więc dumna z pełnym koszem (koszyczątkiem) i honor puszczy został uratowany 😁. I choć bez boczniaka i trzęsaka to warto jeszcze bardziej tak! warto było!!! A kolejny (mam nadzieję że bardzo niebawem) slow 😁 buszing będzie w Radziszowskim lesie, którego (choć tak lubiany) aż wstyd przyznać nigdy w okresie luty/marzec nie odwiedzałam. I żadne nieŁady, pity ni inne artroskopie kolan nam nie będą kłód rzucać 👍 bo kto jak nie My (wszyscy) i teraz!!! 😘💚🍀
(5/h) Buszowanie po Puszczy, w miłym towarzystwie Smoczycy 😘😊. Głownie buki, brzozy, sosny i inne krzaczory - w tym wszędobylskie jeżyny ( jeszcze w domu kolce wyciągałam 🤬). Nalewka jezynowa pyszna, sok jeżynowy pyszny - a jeżyny takie.. zadziorne. Ale niech tam - po coś te kolce mają 😆. Pogoda boska, jeszcze bez wiatrzyska - z łagodnym wiaterkiem, który czubki sosen kołysał. Cel: boczniaki (Iwonka), trzęsaki (ja). Niestety ta część Puszczy w powyższe cele nie zaopatrzona, choć i tereny mokre były...🤔. Ja na boczniaki jeszcze nie wyszkolona jestem, więc się nie wypowiadam w tym temacie.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ale trzęsaki mnie zawiodły, muszę po tych wichurach sprawdzić, czy ich nie natrzęsło 😁. Zdobycze inne były ( głównie do podziwiania), a jakże. Przede wszystkim oranżówka💪😍 ( dzięki Madziul za szybką pomoc 🥰😘), gęstoporek cynobrowy, próchnilce, kisielnice, wrośniaki, grzybówki i inne, których nazw nie chcę pomylić, więc się nie chwalę - na zdjęciach będą 😁i pórko sójki - tak do ozdoby... No, i nie tylko znalazłam, ale zabrałam trzy pniarki brzozowe, które w dość dobrej kondycji są - posłużą do tworzenia mikstur 😁. Ale najfajniejsze było lazenie po puszczu w przemiłym towarzystwie, w pięknych okolicznościach przyrody, w ciepłym blasku słońca 💛- co uwolnienie dużej ilości endorfin spowodowało 😄. W drodze powrotnej zahaczyłyśmy o Lasek Mogilski, na pewną miejscówkę ucha bzowego. Niestety, brak odpowiedniej ilości wilgoci spowodował, że ucha bzowe pousychały, pokurczyły się, a malutkie nie urosły. Ale jest potencjał i przy odpowiedniej ilości deszczu wystartują - bo całe połacie ich były 😊- trochę ich do koszyka udało się zebrać. Sporo też spotkałyśmy próchnilców maczugowatych, które dziwne kształty przybieraly i w dziwnych miejscach rosły. Wypad super udany - dziękuję Smoczyco 😘💕. A Wam i sobie życzę zelżenia wiatru i udanego weekendu - w tym też pod względem grzybowym 😊
(1/h) Przy akompaniamencie ptasiej symfonii, werblach dzięcioła, brodzenie w błocie w lesie łęgowym. Mimo, iż mroźno było rano, słońce szybko wypieralo chłód, oświetlając obiekty moich zainteresowań- powalone pnie z potencjalnymi znaleziskami 😁. O czarkach nawet jeszcze nie śmiałam marzyć, choć niektórzy już je znajdują i na pokuszenie mnie wodzą 😁. Nie śmiałam, ale mam ❤❤❤, choć nie ja je wypatrzyłam 😠... Mój małżonek lepszy był ode mnie i jeszcze perfidnie 😉 zdjęcie mi przysłał, że znalazł 😜. Ale ja pamiętliwa nie jestem, a ucieszyłam się jakby to moje znalezisko było....
... szerzej o tym grzybobraniu ...
A swoją drogą, jak to jest, łzawnik pyci pyci widzę, a czarkę, która jest większa, to już niekoniecznie 🤔. Albo kisielnicę, co na pniu ściętym rośnie i z otoczeniem się zlewa? Płomiennice już w fazie zejsciowej, młodych praktycznie brak. Ucho bzowe jedno (słownie jedno) znalezione, na miejscu zostało- ale w towarzystwie zielonych listków, które wiosnę zapowiadają 💚. Oprócz tego, jak już wspomniałam - kisielnice, łzawnik, twardziak zimowy, chyba trąbka otrębiasta - małe toto było i zdjęcie niewyraźne, grzybówki i jakieś takie pomarańczowe ( jedne do porostów trochę podobne), a drugie 🤔- jakieś takie rozlazłe, poszarpane i dziwne 😁. Zdjęcia mało wyraźne, bo raz - obiekty małe, dwa wydawało mi się, że zdjęcia ostre, a gdy ubrałam okulary, to nie do końca 😁, trzy - do niektórych trudno się było "dobrać", bo w dziwnych miejscach rosły, albo przy bajorze, albo w krzaczorach gęstych 😉. Moje buty przestają mnie chyba lubić, bo ostatnio im kąpiele błotne funduję. Wpisałam w doniesieniu 1 na godz., bo nijak nie wiem jak te czarki ująć ( tak, zebrałam je 💪, ale smak, hmm... dziwny) 😁. Ogólnie buszing super był, dzisiaj miał być drugi lasek, ale... o tym w dopiskach 😊. Jako, że jutro Walenty rozdaje prezenty, to moc czerwieni Wam przesyłam ❤. Dobrego tygodnia 😊 Aha i mobilizacja, na forum podany link do głosowania na europejskie drzewo roku ( we wpisie Wojka)- nasz dąb na razie prowadzi, ale potrzeba głosów 🙏
(25/h) Cześć i czołem! Dawno nie donosiłem, ale jakoś tak ostatnio mniej czasu. Ogólnie tej zimy zebrałem w grudniu kosz boczniaków, w styczniu nieco płomiennic, a teraz troszkę wszystkiego po trochu - głównie uszaków. Jest odwilż, powinny rosnąć.
(0/h) Witajcie Wszyscy miłośnicy przyrody: lasu i grzybów, poszukiwanie grzybów to już naług, bo w każdym miejscu gdzie są jakieś drzewa i krzaki to wypatruje, a nuż tam coś ciekawego rośnie, i choć na chwilę zapomina się o troskach. Wasze doniesienia i znajomość grzybów mnie zachwyca i powiem ze też zazdroszczę bo nie umiem wyszukać nazw moich wypatrzonych grzybów, oprócz trójcy zimowej, to dzięki Wam poznałam nazwy.
(10/h) Urokliwy miejski lasek z przewagą dębów, buków i jesionów. Miejski, z głównym alejkami z betonu, ale poza nimi dzikość naturalna 😊. Pozostawiane są wiatrołomy, pnie upadłych drzew, czasami cięte, ale nie zabierane. Niesamowicie wyglądają, całe w mchu, na których raj swój mają grzyby i owady. Oprócz tego ślady zwierząt, saren, dzików i innych, których do tej pory nie rozszyfrowalam. Bo obiektyw w telefonie jako ślad wilka i rysia wskazuje 🤣😆. Trele ptaków byly tak głośne, że to musi być wiosna, nie inaczej... 🌼🌸🌿. Nie było słońca ani mrozu 😁, więc pomimo liści
... szerzej o tym grzybobraniu ...
leżących grubym dywanem błoto dominowało 😎. Życie grzybowe ma się dobrze, sporo wrośniaków, czyreni ( w tym obserwowany przeze mnie dębowy, który co roku więcej zwalonego pnia zabiera), kisielnic, jeden malutki trzęsak, płomiennice w różnych stadiach żywota, uszaki bzowe z przewagą maluśkich i wiele innych gatunków, których nie znam. I wprost wysyp białych galaretek, które o różne pochodzenie są podejrzewane 😱. Wrodzone marzycielstwo każe mi myśleć, że z kosmosu pochodzą 🤗, rozum, który czasami się budzi 😆, bardziej przyziemne pochodzenie wskazuje ( szare zbitki kuleczek, które jak wypluwki niestrawione wyglądają, albo jajeczka jakieś 🤔). Ale dziwne, żeby jakieś stworzenie tyle innych stworzonek w jednym miejscu pochłonęło 🥴. Niebawem pewnie się dowiem, co to jest, aczkolwiek pewnie nie wypada mi o tym pisać na legalu 😎, bo nie moja będzie to zasługa 🤷♀️. Reasumując tę paplaninę, wzbogacilam się o jednego małego trzęsaczka żółtopomarańczowego ( mógł rosnąć... ale wzorem Yagi mrożę i na nalewkę zbieram 😁) i sporą garść ucha bzowego. Całe połacie zostały do podrośnięcia, a że pogodę prawie wiosenną zapowiadają w przyszłym tygodniu, mniemam, że będzie miało swoje pięć minut 😄. Tym optymistycznym akcentem kończę, życząc Wam udanego weekendu i pięknego buszowania po lasach, puszczach i krzaczorach 😊. Pa 😘
(0/h) Krótko i na temat 😉. Jak w końcu udało mi się znaleźć boczniaki, to w środku miasta... Żeby one chociaż wyżej rosły... Ale nie... Musiały się przy samym dole pnia topoli umiejscowić, zresztą jak i kępa steranej życiem płomiennicy... Ale tak czy siak, trójca zimowa zaliczona 😁. Ucieszyłam się, bo nawet nie liczyłam, że przy okazji pójścia do biblioteki na nie trafię... Co by nie powiedzieć - wolę po lesie ganiać, ale miasto też grzybem stoi 😉. I zdradzę Wam w tajemnicy, że Pani Wiosna tuż tuż... Dowód w dopisku 😊. Pa 😘
(12/h) Troszkę wiosennie i zimowo tak można podsumowac to "grzybofocenie" Kilkanaście sztuk sporych czarek austriackich w lesiełęgowym nad Wislą. Kilka maleńkich czareczek czarniutkich Pseudoplectania nigrella w sosnowym piaszczystym lesie. I ostatnie zimówki
(0/h) Cześć jak się masz? Oby nie jak ja Ostatnio nie łapie fal... No, na szczęście jednak dziś zlapałam falę, korzystając z pięknej pogody, wybraliśmy się do Puszczy... Tak, było słońce, i przysięgam, pachniało wiosną... Lubię zimę, ale jak człowiek słońce zobaczy, to od razu mu się wiosny chce... Aczkolwiek, gdzie niegdzie widać było, że śnieżynki nie próżnują i puch biały sypią ❄❄❄. Dominują jednak barwy jesienne, liście kobiercami ułożone, przy każdym kroku szeleszczą, skrzypią, jak kto woli... Ludzi... jak w mieście... ale od czego są boczne drogi ( leśne)... Kiedyś uwielbiałam
... szerzej o tym grzybobraniu ...
książkę o takim tytule... Wracając do Puszczy... Ile ja pni oglądnęłam, ile gałęzi opatrzyłam - niejedną dostając plaszczaka... Ile jeżyn złośliwych mnie opętało, chwytając jak ofiarę, w swe kolczaste macki... Ale co tam... Kilka ciekawostek znalazłam, może boczniaki znów się pochowaly, ale trzęsaki żółtopomarańczowe w końcu błysnęły barwami bursztynu i słoneczników, a jeden nawet marchekowo świecił... Pierwszy pojawił się na gałęzi, wysoko i zlosliwie - ale dałam radę.. Radość była i powędrował do siatki ( wiem, nie fajnie, ale malusieńkiego koszyczka nie mam 😞). I potem nic... Dobrze, że małżonek wypatrzył następne... I poszło...😄. Wniosek jeden, chyba zooma ( okulary) do chodzenia se sprawić muszę, bo aż boję się pomyśleć, ile ja trzęsaków przeoczyć mogłam 😱, szukając ich wcześniej... O zgrozo! A teraz mrozic je będę i na nalewkę zbierać 😄. Oprócz nich sporo wrośniaków, próchnilców, kisielnic, drewniaków szkarłtnych i innych nadrewnowych, których nazw nie znam, szukać dopiero będę. Ale oczywiście chętnie z podpowiedzi skorzystam 😄. Co dodać mogę... zdjęcia dziś marnie wychodziły 🙃, ale buszing zaliczony, las piękny, błota nie było ( no może trochę 😁). No i fale złapałam 😉i to się liczy 😄. Miłej niedzieli
(0/h) Po południu wypad do zimowej Puszczy z zamiarem namierzenia boczniaków i trzęsaków... Namierzyć można, ale tylko tropy zwierząt i ślady ludzi. Grzyby pochowane pod czapkami śniegu ( wiem jednak, że gdzieś tam są) 😉 i wiem, że jak śnieg stopnieje to je znajdę. Na razie cieszę się widokami, choć po południu już trochę ciemnawo było. Wrośniaki przykryte po uszy, czają się jak zając pod miedzą, uschnięte liście znów imitują trzęsaki żółtopomarańczowe, ale tym razem nie dałam się nabrać. Czubki drzew kolyszą się sennie w rytm delikatnych powiewów wiatru. Strumyk leniwie płynie,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
gdzieniegdzie przykryty delikatną warstewką lodu. Bagna przyczajone, niby zamarznięte, lecz lód kruchy i trzeszczy ostrzegawczo,. gdy stanie się w nieodpowiednim miejscu. Szkoda tylko, że słońca nie było, bo już widzę te pola diamentów, skrzących się w promieniach słonecznych... Przelazilam wszystkie krzaki, oglądałam pnie, ale niestety, śnieg skutecznie zasłonił wszystko, co by mnie interesowało... Nie powiem jednak, że bardzo się zmartwilam, bo mimo dość późnej pory było pięknie. Parę ciekawostek jednak znalazłam, oczy nacieszyłam, świeżego powietrza się nawdychałam... Jutro chyba park miejski przemierzę, bo jakieś sikorki o boczniakach ćwierkały 😁. Miłej niedzieli Wam życzę 😘. A, i jeszcze jedno - odzywajcie się, nawet jak nic nie znajdziecie, po lesie nie chodzicie. Tak po prostu... 😘
(0/h) Hej, czy wy wiecie, że las o poranku jest fajny nie tylko w lecie? Choć mróz w nos szczypie i para leci - co to za przeszkoda, gdy słońce zaświeci. Liście szeleszczą, szronem upudrowane, grzyby jeszcze śpiące, główkami poprzytulane. Grzybówki, widać lubią gromady, żyją sobie w zgodzie, bez żadnej swady. A kisielnice, niby takie małe - gdy podejdziesz - wyglądają okazale. Próchnilce, pniaczki sobie upodobały, razem z łycznikiem ochrowym na słońce czekały. Złoto też znajdziesz, gdy tylko chcesz - wszędzie leży - nie zastanawiaj się - bierz 😊.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Dwie sarny, sploszone, za drzewami przemykaly i jakieś placzliwe odgłosy wydawały 🤔. I powiem szczerze, gdy spojrzysz wokoło - to wcale nie jest już tak wesoło. Znaki dziwne na drzewach wymalowane, a ścięte pnie równo poukładane... 😡. Bo ja tak mam - gdy rymy klecę - albo wesołe, albo smutne me serce... I miejskie krzaczory też przetrzebione 🤬- choć nowe ptasie budki są powieszone 😔. Na smutki, żale - kubek grzybowy, kot na kanapie i relaks gotowy 😊 Miłego tygodnia 😊
(1/h) Pierwsze zbiory w tym roku lekko przymrożone ale dzięki temu mogą trochę poczekać i pierwszy raz zbierałem grzyby za pomocą siekierki
po przecovidowanym grudniu wreszcie ruszyłem na większe spacery
(5/h) Stopińdziesiontczy (w tłumaczeniu sto pięćdziesiąt trzy 😉) powodów jest coby do lasu się udać, jak cza to i na gałęzie się spindrać, tak po krakosku, z zadziorem i radością. Bo piękna pogoda w niedzielę była. Mróz szczypał w nosy, a słońce oświetlało lekko osnieżony las. Suche liście, z daleka, w promieniach słońca, udawały trzęsaki żółtopomarańczowe, a potem ukazywały swe prawdziwe, liściowate oblicze 😂. Boczniaki też się nie kwapiły, coby swe prążki pokazać... Za to biale galaretki, glutowate niewiadome, zdążyły mnie polubić 🤣. Zamarznięte na kość, dumnie swe wypukłości prężyły 💪.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Myśl mi przemknęła, żeby jedną zabrać i poobserwować, ale jak to czasami bywa, przyszła ona już w domu 😂. Za to, gdy ucho do pnia przyłożyłam ( dobrze, że nie przymarzło), usłyszałam wiele opowieści, przekazywanych "na ucho" setkom, jeśli nie tysiącom uszu - zapamiętanych przez powalone drzewo, które chętnie się że mną nimi podzieliło 💚🤎. O śniegu, co wieczorem ryzomorfy przyprószył, o zwierzakach, co po pniu wędrują i w śniegu ślady zostawiają, o ptakach, które koncerty mimo mrozu dają i wiele innych, ale jak to bywa, gdy przez wiele uszu przejdą do rangi opowieści dziwnej treści urastają.. A ostatnie dwa zdania, w skrócie brzmią - całe drzewo w uchach bzowych 😉. Czekam na odwilż i na uchokosy się wybiorę, bo tylko nieliczne oderwać się chciały, tak zmrożone biedaczki były. Oprócz tego, w starym pniu lakownica, kisielnica na kość zmarznięta - reszta mało widoczna, bo śniegiem przykryta. I znów tylko, spcery po chodnikach mi zostają, bo po południu, gdy ciemność ziemię spowija, to już niezbyt wiele w miejskich krzaczorach można wypatrzeć. Miłego tygodnia 😊
(0/h) Witajcie. W niedzielę znowu pobuszowalam, ale dopiero dziś wczesnym rankiem mam czas na wpis 🥴. Pogoda była wiosenna. Niestety ani trzęsaków ani boczniaków nie znalazłam.. Za to znowu biała galaretka, która tym razem była jakaś przybrudzona 😝. Do tego cala gama grzybów nadrewnowych, które mają się całkiem dobrze. Tony błota i uroczy ( aczkolwiek o niezbyt przyjemnym zapachu) staw. Ptaki dawały koncert, a dzięcioły wystukiwaly rytm, jakby chciały wygonić zimę. Następny budzing chyba dopiero w weekend ☹️. A teraz zbieram się do roboty... do roboty... Miłego tygodnia 😘
... szerzej o tym grzybobraniu ...
W połowie grudnia przynieśliśmy z lasu gałązki bzu zasiedlone uszakiem licząc, że uda się je zaszczepić na własnym bzie w ogródku, zawsze to lepiej mieć grzyby pod ręką. Z pięciu miejsc wystartowały cztery, jest dobrze 🙂. Po odwilży pojawiły się też różne grzybki na bukowej kłodzie w kształcie hipopotama 🦛.
(10/h) Obudzona o 6 rano przez diablicę w kociej skórze ❤, zmęczona jakbym na balu sylestrowym była, wypiłam 3 kawy. Robiłam jeszcze podejście do spania i owszem, ale nic z tego nie wyszło. W zakamarkach zmęczonego umysłu narodził się pomysł odlotowy, noworoczny - prognoza chyba na cały rok, żeby w las uderzyć. Kiedy jeszcze na przystankach, sterani całonocnym szaleństwem, panowie, z dziwnymi minami stali. W mżawce, która oczywiście w deszcz musiała się zmienić, po błocku brodziłam. Uwalana, jak 7 nieszczęść, ubłocona ponad miarę poszłam na przywitanie Nowego Sezonu w lesie. Dziś ucha bzowe twarde
... szerzej o tym grzybobraniu ...
już nie były. Mięciutko dawały się oderwać od pnia. Całe morze malutkich uszek ( zostały do podrośnięcia), wołało: tu jesteśmy. Obiecałam, że wrócę. Zebrałam tylko te większe 🤎. Dzień dobry powiedział mi też ślimak, który podążał w kierunku plomiennic. Dobrze mu z oczu nie patrzyło. Mam nadzieję, że nie był "jaskółką" sezonu... Kępki płomiennic albo malutkie, albo na pniaku pieskowym, pniak z bialą galaretką - wokół pniaka też ich sporo leżało. I chyba kisielnica, ale nie wiem jaka, pewnie kędzierzawa? Oprócz tego mnóstwo sikorek bogatek, modraszek i szarych - do zdjęć nie chciały pozować, pewnie biedulki jeszcze hukiem nocnym oszołomione 😠. Jutro ponoć ma być lepsza pogoda, więc dzień wolny trzeba wykorzystać, bo potem... Brr.. Ale jutro kalosze musowo zabrać trza... I szczęścia i zdrowia na ten Nowy Rok 😘