szerzej:
Na pocieszenie po powrocie flaczki z żagwi, które wyszły całkiem nieźle jak na moje skromne zdolności kulinarne😁. Chociaż jak dla mnie z boczniaka lepsze, żagwie mają jednak ten swój specyficzny smak.
szerzej:
Zabrałem kilka mniejszych żagwi na flaki na wypróbowanie, trochę gęśnicy i ucha.
szerzej:
3 godzinki i 9 km las mieszany praktycznie wszystkie możliwe gatunki drzew liściastych +sosny, świerki, modrzewie.
szerzej:
Muszę przyznać bez bicia, że dotychczas to tak sobie leśnymi duktami spacerowałam. Wygodne to, można popatrzeć na prawo i lewo, oczy porastającymi po bokach trawkami, zielem wszelakim nacieszyć i za bardzo się nie zmęczyć. Dzisiaj za cel sobie obrałam spacer pełnym lasem, tak po prostu pomiędzy drzewami- sosna i krzaczory- na - po poznańsku- szagę- czyli na skos. Wszystko niby takie proste. Zbaczasz ze ścieżki i do przodu, gdzie nogi poniosą. Z początku tak było. Inaczej. Ptactwo sobie śpiewa, słoneczko już nad głową, lekki wiaterek emocje studzi i - tutaj zaczynają się schody. Nie dość, że trzaski spod stóp brzmią tak, że ciarki po grzbiecie przechodzą, to jeszcze jak pod stopy spojrzeć, to się widzi tylko szarość. Szare poschnięte opadłe igliwie, troszkę ciemniejsze szyszki, mech poskręcany, zatracił gdzieś swój piękny zielony i soczysty kolor. Masakra. Aby sobie do końca nie psuć humoru, po prostu z trzaskiem uciekłam, z powrotem na drogę. Tutaj też pustynia, ale wiadomo pod stopami zawsze na duktach jest piasek, a dodatkowo nic tak przeraźliwie nie trzeszczy i skrzypi. Zawędrowałam w końcu do mojego zagajnika- tak na skrajach lasu w celu sprawdzenia wzrostu maślaczków. Nic z tych rzeczy. Trawy i inne chwasty do kolan, a adidaski suchuteńkie. Żadnej rosy. A pamięć to ja co do tam pobytów to mam dobrą. Nie raz i nie dwa wychodziłam w spodniach mokrych aż do kolan. Dzisiaj to tylko pobożne życzenia- mokra ściółka, rosa, kałuże na duktach, opadające z otaczających liści krople wody na ramiona............. marzenia. Ale tak na koniec dodam, że i tak wróciłam cała zadowolona- 7 pieczarek- połowa już skonsumowana- trzeba delicje na początku sezonu powoli dozować, reszta na jutro. I ten prosto z lasu zapach grzybów w domu- ambrozja. Serdecznie wszystkich Was pozdrawiam i tak miłych dla oka znalezisk życzę :))))))))))))
szerzej:
tak jakby nadmuchane. Dodatkowo dzisiaj piękne kępki maślanki- jedna w formie cudnego bukietu, a ta druga po pniu porozrzucana. Jest cudnie, ale sucho potwornie. W ciągu kwietnia i maja nawiedził moje tereny jeden słownie deszcz, i to wszystko. A słońce- nie można narzekać- operuje z góry i w połączeniu z wiatrami i wiaterkami dodatkowo wszystko wysusza. Mapa pogodowa- moje tereny to jedna wielka czerwona plama- stepowieją, oby deszcze spadły. Jak tak dalej pójdzie to rurkowcami za bardzo się nie nacieszę. Pogoda pięknie do spacerów dopisuje- rano lekki chłodek w lesie, zieleni po pachy, pięknej okazałej, lasu- tj jego głębi, ze ścieżek już nie widać. I tak maszeruję różnymi trasami i po miejscach różnych. Zasłuchana i zachwycona tym co dookoła. Żal z tego miejsca cudnego w objęcia miasta wracać. Dzisiaj również piękny spacer zaliczony, jak na mnie to taka norma- 6 km i ponad dwie godzinki. Szczęśliwcem zwać się mogę, bo pierwszy koźlaczek mi się przytrafił. Wyschnięty, ale dał radę na tych piachach wyrosnąć i oko nacieszyć. Oprócz pięknych leśnych woni i wszelkich zieleni aromatów wyczuwam po prostu zapach piachu,- tego co na ścieżkach, jak i wysuszonego całkowicie mchu, igliwia- jak w suszarni. Jeśli nie popada, to następne grzybki nie wiem kiedy uda mi się wypatrzeć, a w maju - jakże było by pięknie wzrok nacieszyć dodatkowo licznie rosnącymi choćby blaszkowcami. Trudno- niby coś tam o deszczach pomrukują- zobaczymy. Spacer dzisiejszy był dla mnie wyjątkowy- ten koźlaczek.................. ach brak słów. Cieplutko wszystkich rozkochanych w lasach i grzybach pozdrawiam- buziaczki :))))))))))))))
szerzej:
Nigdy wcześniej grzyb tego typu nie rósł tutaj, w ogrodzie tu i ówdzie wysypana jest kora ze sklepu, leży od ubiegłego roku. Obok miejsca znalezienia, pod starą wiśnią rośnie jeszcze czwóreczka grzybowego rodzeństwa. Zabrałam do domu ten jeden, który był już - że tak powiem - luzem, reszta pozostanie tam gdzie wyrosły. Co prawda mieliśmy chytry zamiar wyprawienia jutro do ogrodu na to grzybobranie malutkiej wnuczki, ale skoro są one taką rzadkością i pod ochroną, więc nie ma rady - niech sobie dalej wszystkie rosną … Skąd się wzięły i co je przywiało, pozostanie zagadką. W każdym razie w duszy wielka radość, po pierwsze to jedyny w życiu zobaczony na własne oczy „prawie smardz”, a po wtóre - bez wyprawienia się do lasu. Chociaż w lesie pięknie i serce ciągnie na grzyby, ale na razie ogrodnicza połówka duszy musi zwyciężyć, bo wiadomo - wiosna w ogrodzie to multum roboty 😁😁😁. Serdecznie pozdrawiam wszystkich grzybiarzy!
szerzej:
Skąd one mi się wzięli nie mam pojęcia 🤔. Przez kilkanaście lat pojawiały się smardze w jednym roku kilka czasem kilkadziesiąt a był rok że tylko 1. A w zeszłym roku żadnego, ale za to pierwszy raz piestrzenice i teraz znowu.
szerzej:
Lubię te klimaty. Sam na sam w lesie. Niby spokój, ale jak tak dokładniej się przyjrzeć, to czasami można coś nowego wypatrzeć. Porosty, nawet mech- jeden strzępek mchu, a jak misternie utkany. Z grzybków zimowych troszkę w tym sezonie i mnie się udało zobaczyć. Stare i nowe stanowiska, nawet boczniak się znalazł. Ale i coś ciekawszego w tej szarej pokrytej nieco mocniej małymi gałązkami pozrywanymi przez wichury- ściółce udało mi się czas jakaś temu wypatrzeć. Wypatrzeć to jeszcze nic takiego nie znaczy- zawsze może się zdarzyć. Ale ja odwiedzam to miejsce regularnie i chyba jakaś przyjaźń między nami zaistniała. Pewnego dnia po tej szarej ściółce jak błyskawica smagnęło coś rudego. Dochodzenie swoje zakończyłam lokalizacją maleńkiej skrytej norki. To była nornica ruda. Powrotny spacer przebiegał oczywiście opodal. Patrzę, a na mnie spozierają maleńkie jak łebki szpilki oczka, a nad nimi sterczące uszka. Widok przeuroczy. Następnego dnia zaniosłam jej odrobinkę kaszy. Następny spacer- rozpoczęty od norki- a tam po kaszy nawet marny ślad nie został, a na mnie z norki spozierał maleńki norczy łepek. Zachwyt. Dzisiaj również spacer w rejonie mi tak dobrze znanym. Oczekiwanie,- a tu na wejściu do lasu nic na mnie nie czeka. Norka pusta. Myślę sobie: miała mnie dość i dacze zmieniła. Wracam po ponad dwóch godzinach. Norka zamieszkana, a moja, że tak powiem prywatna nornica NORI czeka grzecznie w jamce wypełnionej swoim delikatnym pyszczkiem. Widok- przepiękny. Stałam wpatrzona w nią, a ona ze mnie ślepków nie spuszczała. Udało mi się nawet zrobić piękne- jak na mnie - zdjęcie. Tak, że od teraz chodzić będę do lasu na miłe z nią spotkania. Może co niektórym wyda się to śmieszne, ale mnie wprowadza w zachwyt. Życzę wszystkim Wam tak sympatycznych i jeszcze piękniejszych spotkań w naszych cudnych lasach :) Serdecznie pozdrawiam :)
szerzej:
Najpierw przeszedłem 3 km lasem po drodze znalazłem tylko 2 wysuszone kępki boczniaka i suche ucha aż doszedłem do tej części lasu trochę oderwanej od reszty na uboczu i bingo czerwony raj😁. W drodze powrotnej zachaczylem o leszczyny i orzechówka na jednej a na pniaku próchnilec.
szerzej:
Cały czas zakazy wejść do lasów obowiązują więc nie ma za dużego wyboru niestety i nie mogę sprawdzić mojej zeszłorocznej miejscówki z czarkami i płomiennicami.
szerzej:
Nie miałem dziś dużego wyboru gdzie pojechać bo od czwartku nadleśnictwo Jarocin wprowadziło zakaz wejść do lasów w moim powiecie przez wiatry dużo drzew poprzewracanych zostało w czwartek a także w wczoraj😢
szerzej:
... gdzie traktujemy się z taką bezinteresowną troską, pomagamy sobie, radzimy itd. Wiem, że tam jesteście, że nie najem się trującego paskudztwa, że ktoś mi coś poradzi tak po prostu, bo lubi dzielić się z innymi tym, co ma: umiejętnościami, wiedzą, życzliwością. Jestem dumna i szczęśliwa, że mogę tu być. I chociaż brzmi to wszystko strasznie patetycznie (czego osobiście nie cierpię), ale nie chciałam, żeby ten mój wpis miał żartobliwy charakter, bo myślę to wszystko naprawdę. Dzięki, Leśne Ludki, że jesteście :)
szerzej:
maleńkich do podrośnięcia. płomiennica zimowa rosła zbyt wysoko - bez szansy na zebranie 🙄. Sezon 2022 rozpoczęty!