(0/h) Wszędzie już żółciaki olbrzymy a u mnie dopiero się wykluwają. Po 3 godz i 10 km marszu wreszcie pierwszy 🐣. Jeden samotny gołąbek się trafił a tak to same drobnołuszczaki jelenie i czernidłaki. I jakieś tam śluzowce.
(0/h) Spacerek po lesie sosnowym grzybów oczywiście 0 budzą się tu dopiero jesienią, ale jakoś tak musiałem sprawdzić a nuż jakiś borowik sosnowy a są tu jesienią no ale teraz nic.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Na pocieszenie po powrocie flaczki z żagwi, które wyszły całkiem nieźle jak na moje skromne zdolności kulinarne😁. Chociaż jak dla mnie z boczniaka lepsze, żagwie mają jednak ten swój specyficzny smak.
(5/h) Po 2 tyg znów przegląd miejscówek z żółciakiem i nic, ale za to żagwie ruszyły ostro. Liczyłem na młode a tu olbrzymy a sprawdzałem te drzewa 2 tyg wcześniej i nie było jeszcze śladu grzyba. Miałem tylko godzinkę więc szybko przeleciałem znane miejsca i jeszcze gęśnica się trafiła, ale 80% zarobaczywiona. A jeszcze ucha się odrodziły po prawie 3 miesiącach.
(2/h) Poszukiwanie żółciaka🐥bez rezultatu. Przeszedłem cały ten nieduży las i tylko kisielnica na leszczynach się trafiła. I gdy myślałem, że już nic ciekawego nie zobaczę wszedłem w nieznaną mi część lasu i niespodzianka żagiew łuskowata w różnych wielkościach. Część duża przerośnięta, ale troszkę młodszych sobie zabrałem. Wczoraj wreszcie popadało, pierwszy większy deszcz od 3 miesięcy nareszcie 😃🌧️🌧️🌧️🌧️🌧️
(7/h) To znowu ja. Jak mnie nie było, to nie było, ale jak się odezwałam, to będę powracać. Dzisiaj wraz ze świecącym nisko po oczach słoneczkiem - do lasu. I są - te oczywiście następne z pierwszych- co prawda blaszkowce, ale moje pierwsze w tym sezonie pieczarki. I to z natury samej, a nie ze sklepu. Osobiście górkę piachu popękaną zauważyłam z czymś białym, a po odrzuceniu piachu - grono dostojnych 6 szt, a opodal następna........
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Muszę przyznać bez bicia, że dotychczas to tak sobie leśnymi duktami spacerowałam. Wygodne to, można popatrzeć na prawo i lewo, oczy porastającymi po bokach trawkami, zielem wszelakim nacieszyć i za bardzo się nie zmęczyć. Dzisiaj za cel sobie obrałam spacer pełnym lasem, tak po prostu pomiędzy drzewami- sosna i krzaczory- na - po poznańsku- szagę- czyli na skos. Wszystko niby takie proste. Zbaczasz ze ścieżki i do przodu, gdzie nogi poniosą. Z początku tak było. Inaczej. Ptactwo sobie śpiewa, słoneczko już nad głową, lekki wiaterek emocje studzi i - tutaj zaczynają się schody. Nie dość, że trzaski spod stóp brzmią tak, że ciarki po grzbiecie przechodzą, to jeszcze jak pod stopy spojrzeć, to się widzi tylko szarość. Szare poschnięte opadłe igliwie, troszkę ciemniejsze szyszki, mech poskręcany, zatracił gdzieś swój piękny zielony i soczysty kolor. Masakra. Aby sobie do końca nie psuć humoru, po prostu z trzaskiem uciekłam, z powrotem na drogę. Tutaj też pustynia, ale wiadomo pod stopami zawsze na duktach jest piasek, a dodatkowo nic tak przeraźliwie nie trzeszczy i skrzypi. Zawędrowałam w końcu do mojego zagajnika- tak na skrajach lasu w celu sprawdzenia wzrostu maślaczków. Nic z tych rzeczy. Trawy i inne chwasty do kolan, a adidaski suchuteńkie. Żadnej rosy. A pamięć to ja co do tam pobytów to mam dobrą. Nie raz i nie dwa wychodziłam w spodniach mokrych aż do kolan. Dzisiaj to tylko pobożne życzenia- mokra ściółka, rosa, kałuże na duktach, opadające z otaczających liści krople wody na ramiona............. marzenia. Ale tak na koniec dodam, że i tak wróciłam cała zadowolona- 7 pieczarek- połowa już skonsumowana- trzeba delicje na początku sezonu powoli dozować, reszta na jutro. I ten prosto z lasu zapach grzybów w domu- ambrozja. Serdecznie wszystkich Was pozdrawiam i tak miłych dla oka znalezisk życzę :))))))))))))
(1/h) Cudowny okres pełnego leśnego rozkwitu. Rozkwitu i aromatu na maxa. Tylko chodzić po lasach i podziwiać- widoki, aromaty. Ale oczy jak zawsze w dół skierowane, aby coś z grzybków wypatrzeć. Udało się dzisiaj pierwszy kozak wypatrzony, podziwiany i na dłłłłłłłłłłłłłłłłługo będzie on zapamiętany. Parę dni wcześniej żółciaki młodziutkie na jednym z przy ścieżkowych drzew rosnące- takie tyci - młodziutkie- widok pięknych okazów jeszcze jest przed nimi. Późno w tym sezonie wypatrzone- bo dopiero w maju- smardze i leśne- fotek brak, jak i na jednym z poznańskich osiedli rosnące. Olbrzymie okazy-
... szerzej o tym grzybobraniu ...
tak jakby nadmuchane. Dodatkowo dzisiaj piękne kępki maślanki- jedna w formie cudnego bukietu, a ta druga po pniu porozrzucana. Jest cudnie, ale sucho potwornie. W ciągu kwietnia i maja nawiedził moje tereny jeden słownie deszcz, i to wszystko. A słońce- nie można narzekać- operuje z góry i w połączeniu z wiatrami i wiaterkami dodatkowo wszystko wysusza. Mapa pogodowa- moje tereny to jedna wielka czerwona plama- stepowieją, oby deszcze spadły. Jak tak dalej pójdzie to rurkowcami za bardzo się nie nacieszę. Pogoda pięknie do spacerów dopisuje- rano lekki chłodek w lesie, zieleni po pachy, pięknej okazałej, lasu- tj jego głębi, ze ścieżek już nie widać. I tak maszeruję różnymi trasami i po miejscach różnych. Zasłuchana i zachwycona tym co dookoła. Żal z tego miejsca cudnego w objęcia miasta wracać. Dzisiaj również piękny spacer zaliczony, jak na mnie to taka norma- 6 km i ponad dwie godzinki. Szczęśliwcem zwać się mogę, bo pierwszy koźlaczek mi się przytrafił. Wyschnięty, ale dał radę na tych piachach wyrosnąć i oko nacieszyć. Oprócz pięknych leśnych woni i wszelkich zieleni aromatów wyczuwam po prostu zapach piachu,- tego co na ścieżkach, jak i wysuszonego całkowicie mchu, igliwia- jak w suszarni. Jeśli nie popada, to następne grzybki nie wiem kiedy uda mi się wypatrzeć, a w maju - jakże było by pięknie wzrok nacieszyć dodatkowo licznie rosnącymi choćby blaszkowcami. Trudno- niby coś tam o deszczach pomrukują- zobaczymy. Spacer dzisiejszy był dla mnie wyjątkowy- ten koźlaczek.................. ach brak słów. Cieplutko wszystkich rozkochanych w lasach i grzybach pozdrawiam- buziaczki :))))))))))))))
(0/h) W poszukiwaniu żółciaka przeszedłem jakieś 10 km sprawdzając jego zeszłoroczne miejsca i 🐣brak. W mieście w parku też 0 a był rok temu na 2 robiniach. Wczoraj pospacerowałem godzinkę w innym lesie gdzie nazbierałem w zeszłym roku o tym czasie gęśnice i też nic. W zeszłym roku była tu susza, ale w tym to katastrofa. Jedynie mogłem sobie pooglądać twardziaki tygrysie którym tu dobrze w środku lasu w jedynym mokrym miejscu.
(5/h) Las miejski na Dębinie blisko Warty ten sam co 2 tyg temu. Miałem 1,5 h przed pracą i wykorzystałem je na sprawdzenie zeszłorocznych miejscówek żagwi i żółciaka i 0! Wszystko tu wysuszone jak ten drobnołuszczak na zdjęciu. Jedynie śluzowce dobrze się mają. Później poszedłem w stronę Warty i przy ścieżce najpierw gąsówki dwubarwne wysuszone i robaczywe trochę dalej gęsnica w dobrej kondycji bo jeszcze młoda. A na koniec przy samym wejściu do lasu piestrzyce wysuszone bidulki nie dały rady w tym ☀️.🙏🌧️🌧️🌧️🌧️🌧️🌧️ Poszedłem też w miejscówkę czosnku dziwnego sprawdzić jak się ma i czy on to on🤔.
(0/h) Niestety nadal brak smardzowatych. Albo ich nie widzę a może mi się chowają. Poranny 2 godzinny spacer lasem przy jeziorze kórnickim. Las który zimą obdarzał uszakami, zimowkami, boczniakami później też czarkami. Po przejściu tego miejsca pojechałem jeszcze w inne gdzie same topole i osika a tam pusto grzybowo. No cóż poradzić susza.
(1/h) Kochani grzybiarze, nie wiem czy tę relację można zaliczyć do doniesienia z grzybobrania. Otóż jestem dzisiaj w ogrodzie, w środku miasta, lasy daleko bo kilka kilometrów dzielą nasz kawałek zieleni od terenów leśnych. Widzę, że coś się turla po trawie niechcący kopnięte nogą albo zahaczone kosiarką. Wzięłam to coś do ręki - pofałdowany mocno kapelusz grzyba, jasnobrązowy, a biały trzon pusty w środku. Po sprawdzeniu - w atlasie - ściętego nieszczęśnika okazało się, że to prawdopodobnie smardzówka czeska. Jeśli się mylę, proszę o poprawienie.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Nigdy wcześniej grzyb tego typu nie rósł tutaj, w ogrodzie tu i ówdzie wysypana jest kora ze sklepu, leży od ubiegłego roku. Obok miejsca znalezienia, pod starą wiśnią rośnie jeszcze czwóreczka grzybowego rodzeństwa. Zabrałam do domu ten jeden, który był już - że tak powiem - luzem, reszta pozostanie tam gdzie wyrosły. Co prawda mieliśmy chytry zamiar wyprawienia jutro do ogrodu na to grzybobranie malutkiej wnuczki, ale skoro są one taką rzadkością i pod ochroną, więc nie ma rady - niech sobie dalej wszystkie rosną … Skąd się wzięły i co je przywiało, pozostanie zagadką. W każdym razie w duszy wielka radość, po pierwsze to jedyny w życiu zobaczony na własne oczy „prawie smardz”, a po wtóre - bez wyprawienia się do lasu. Chociaż w lesie pięknie i serce ciągnie na grzyby, ale na razie ogrodnicza połówka duszy musi zwyciężyć, bo wiadomo - wiosna w ogrodzie to multum roboty 😁😁😁. Serdecznie pozdrawiam wszystkich grzybiarzy!
(1/h) Dziś las miejski w Poznaniu na Dębinie i nad Wartą. Miałem nadzieję na żagwiaki, ale niestety przejrzałem wszystkie zeszłoroczne miejscówki i niestety jeszcze nic. Miejsca w których były rok temu smardze i piestrzenica też puste. Nie powinno mnie to dziwić bo sucho strasznie a ostatnie opady w weekend okazały się mizerne. No ale nic się nato nie poradzi. Pochodziłem sobie troszeczkę wzdłuż i wszerz aż doszedłem do Warty i tak zeszło 5 godz i wyszło 17 km. Znalazłem tylko drobnoluszczaki i kustrzebki oraz kilka małych nieznanych kapelutków. Miejsca w których zimą były ucha też nic. Ale spacer zaliczony💪
(1/h) Krótki 2 godz spacerek i jedynie co udało mi się znaleźć to czernidłak błyszczący w ogromnej ilości. Sucho strasznie na dziś zapowiadają deszcz oby prognozy się sprawdziły. Nadchodzi dłuższy weekend i będzie czas na dłuższe buszingi😁.
(0/h) Krótki godzinny spacerek po lesie sosnowych ze świerkami pod którymi miałem nadzieję znaleźć szyszkówki. Były tu w zeszłym roku o tej porze, ale teraz niestety ani jednej.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Skąd one mi się wzięli nie mam pojęcia 🤔. Przez kilkanaście lat pojawiały się smardze w jednym roku kilka czasem kilkadziesiąt a był rok że tylko 1. A w zeszłym roku żadnego, ale za to pierwszy raz piestrzenice i teraz znowu.
(1/h) Kilka czarek i jedno stanowisko orzechówki na leszczynie, której w tym lesie dużo. Smardzowatych nie zauważyłem ☹️. Trochę popadało wreszcie więc powinno być lepiej.
(0/h) U mnie niestety ani śniegu ani deszczu. Ani kropli 😣 SUSZA. Ale kilka godzin sobię pochodziłem odkrywając nowe fajne miejsca w głębi lasu. Z rana mroźno -2, ale fajnie się spacerowało. Grzybów zero!
(1/h) Las mieszany, miejski. Niedzielny buszing, cel - wypatrzyć wiosenne grzybki. Pogoda super, słonecznie i ciepło. Strasznie sucho, nie padało od ponad miesiąca. Niestety żadnych grzybów nie dostrzegłam, jedynie mini suche uszaki, które tkwią od ponad miesiąca. Spacer przedni, umilony śpiewem ptaków i wiosennym kwieciem.
(1/h) Dziś krótki spacer w pobliżu jeziora 1,5 h i 5 km. Sucho grzybów brak a na pocieszenie 2 ładne wyrośnięte czarki. I pierwszy kleszcz tego sezonu łaził mi po spodniach.
(1/h) Lasek z robinią, wierzbą, topola ten sam co 2 tyg wcześniej. Sucho aż trzeszczy pod nogami. Nieliczne czarki co zostały są wyschnięte i nie podrosły. Kilka większych jedynie w miejscach zasłoniętych. Słońce ostro świeci a deszczu brak niestety. Kiepsko to wróży.
(7/h) Nie wiem, czy to się liczy: zbiory z kartonu, tj. hodowli: pieczarka leśna. Małżonek stwierdził, że świrnięta żona to taka, która się cieszy, jak jej grzyby rosną w łazience. Czuwaj!
(0/h) Piękny nieco pochmurny poranek, lekka minimalna mżawka i las. Gdy wchodzę do lasu pod te cudowne parasole sosen zapominam o całym otaczającym mnie świecie. Tu jest inaczej, dziko, zielono od mchów pod stopami, opodal szeleszczące jesienne opadłe dawno temu liście, i gdzieś tam daleko miasto, nowoczesność hałas, zgiełk........... A tu cisza, ptaki gdzieniegdzie zawodzą............
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Lubię te klimaty. Sam na sam w lesie. Niby spokój, ale jak tak dokładniej się przyjrzeć, to czasami można coś nowego wypatrzeć. Porosty, nawet mech- jeden strzępek mchu, a jak misternie utkany. Z grzybków zimowych troszkę w tym sezonie i mnie się udało zobaczyć. Stare i nowe stanowiska, nawet boczniak się znalazł. Ale i coś ciekawszego w tej szarej pokrytej nieco mocniej małymi gałązkami pozrywanymi przez wichury- ściółce udało mi się czas jakaś temu wypatrzeć. Wypatrzeć to jeszcze nic takiego nie znaczy- zawsze może się zdarzyć. Ale ja odwiedzam to miejsce regularnie i chyba jakaś przyjaźń między nami zaistniała. Pewnego dnia po tej szarej ściółce jak błyskawica smagnęło coś rudego. Dochodzenie swoje zakończyłam lokalizacją maleńkiej skrytej norki. To była nornica ruda. Powrotny spacer przebiegał oczywiście opodal. Patrzę, a na mnie spozierają maleńkie jak łebki szpilki oczka, a nad nimi sterczące uszka. Widok przeuroczy. Następnego dnia zaniosłam jej odrobinkę kaszy. Następny spacer- rozpoczęty od norki- a tam po kaszy nawet marny ślad nie został, a na mnie z norki spozierał maleńki norczy łepek. Zachwyt. Dzisiaj również spacer w rejonie mi tak dobrze znanym. Oczekiwanie,- a tu na wejściu do lasu nic na mnie nie czeka. Norka pusta. Myślę sobie: miała mnie dość i dacze zmieniła. Wracam po ponad dwóch godzinach. Norka zamieszkana, a moja, że tak powiem prywatna nornica NORI czeka grzecznie w jamce wypełnionej swoim delikatnym pyszczkiem. Widok- przepiękny. Stałam wpatrzona w nią, a ona ze mnie ślepków nie spuszczała. Udało mi się nawet zrobić piękne- jak na mnie - zdjęcie. Tak, że od teraz chodzić będę do lasu na miłe z nią spotkania. Może co niektórym wyda się to śmieszne, ale mnie wprowadza w zachwyt. Życzę wszystkim Wam tak sympatycznych i jeszcze piękniejszych spotkań w naszych cudnych lasach :) Serdecznie pozdrawiam :)
(40/h) YES!💪Czarkowy raj. Wreszcie trafiłem na super miejscówkę z czarkami. Gdzie nie spojrzeć tam czarki. Mnóstwo malutkich zostało jeszcze. Las z robinią, osiką i wierzbą oraz czarny bez. Radość moja wielka🥳.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Najpierw przeszedłem 3 km lasem po drodze znalazłem tylko 2 wysuszone kępki boczniaka i suche ucha aż doszedłem do tej części lasu trochę oderwanej od reszty na uboczu i bingo czerwony raj😁. W drodze powrotnej zachaczylem o leszczyny i orzechówka na jednej a na pniaku próchnilec.
(1/h) Uzależnienie jest chorobą. Chociaż kilka zasuszonych uszaków to człowiek musi zerwać😏. A może to chciwość i łakomstwo? Przecież w domu tyle suszu i to nie byle czego, bo przeważają prawdziwki i podgrzybki. Chyba dlatego, że w tym roku po raz pierwszy znalazłam uszaki.🤗 Pogoda i powietrze idealne na spacer, więc co w domu siedzieć, rozmyślać i niepokoić się. Dalej w las!
(1/h) Dzisiaj krótki spacer dosłownie godzinka tyle miałem czasu. Las miejski na Dębinie zimówki poznikały całkowicie a uszaka znalazłem tylko na jednym stanowisku. Czarek nie zauważyłem piestrzenic i smardzy też nie a były tu w zeszłym roku ale trochę później na koniec kwietnia.
(5/h) Rok temu o tym czasie miałem tu wysyp zimowych grzybów. A teraz jakieś resztki zasuszone uszaki, kilka zmarnowanych boczniaków, kępke płomiennic, było więcej ale wysuszone. Ale znalazłem też garstke czarek i trafiłem kłodę z boczniaczkiem pomarańczożółtym 🤔. Przeszedłem w 3 h ok. 9 km
(1/h) Nadszedł weekend to i czas w las. Więc wyruszyłem na poszukiwanie czarek i udało się je znaleźć na jednym stanowisku, ale jeszcze małe. Las podmokły głównie liściasty dużo olchy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Cały czas zakazy wejść do lasów obowiązują więc nie ma za dużego wyboru niestety i nie mogę sprawdzić mojej zeszłorocznej miejscówki z czarkami i płomiennicami.
(1/h) Dzisiejszy spacerek bardzo krótki (wiadomo tłusty czwartek, pączki trzeba było usmażyć). Uszaki zasuszone, oberwałam garstkę, dosuszę na kaloryferze, zobaczymy co z tego wyjdzie 😄. Przywlokłam "badyla" z zaschniętymi uszakami, będę spryskiwać, może odrosną😏.
(5/h) Jest 💪 nareszcie pierwsza moja tegoroczna czarka. Jedna, jedyna, ale duża😁. Trochę uszaków (80 szt) małych i garść zimówek. Lasy wokół jeziora Łękno tereny podmokłe. Szczypior wyrósł wiosna idzie. Płomiennice już na wykończeniu tylko 1 kępka młodych a reszta znalezionych już brzydka 😜
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Nie miałem dziś dużego wyboru gdzie pojechać bo od czwartku nadleśnictwo Jarocin wprowadziło zakaz wejść do lasów w moim powiecie przez wiatry dużo drzew poprzewracanych zostało w czwartek a także w wczoraj😢
(20/h) Nigdy nie wiem, ile podawać uszek, więc proszę tego nie traktować zbyt poważnie. Pełen głęboki talerz, czyli porcja na 2 solidne obiady (oczywiście jako dodatek). Poza tym spłoszony zając i po raz pierwszy w tym roku widziane toki żurawi z górki w lesie: z dość bliska, ale byłam ukryta i ich nie spłoszyłam. Słoneczko, bardzo ciepło. Poza tym kilka powalonych drzew po wczorajszej wichurze. Boję się tej dzisiejszej: trauma po wichurze, która zniszczyła nam dom 5 lat temu...
(1/h) Las miejski, straszne błocko tym samym ograniczenia w dotarciu do miejsc gdzie można znaleźć grzyby nadrzewne. Tym razem znalazłam tylko jedno stanowisko uszaka bzowego. Chłodny poranek, później trochę cieplej, słonko coraz wyżej na niebie. Na niektórych gałęziach powoli zaczynają rozwijać się pąki. Wkracza wiosna 😊
(0/h) Spacer dziś i wczoraj i przedwczoraj. Po chaszczach, czyli buszing. Nie ma zupełnie nic. Ani ucha, ani płomiennicy. Za ciepło, za sucho. Ale spacery wszystkie bardzo miłe, słonko w nos, albo w plecy. A fotka sprzed kilku dni, żeby łyso nie było :) ps. No i zapomniałam napisać najważniejsze: na Walentego kupiłam sobie pieczarkę leśną w kartonie, znaczy grzybnię i kołki boczniaka (100 szt. - uohoho!). A więc jednak grzybowo, tylko inaczej, choć ciągle z miłością. Czego i Wam, Mili, życzę!
(5/h) Dzisiejszy spacerek po podmiejskim lesie. Pogoda piękna, słoneczna. Udało się zebrać trochę uszaków bzowych. Było też stanowisko płomiennicy zimowej ale w kiepskiej kondycji. Znalazłam też (chyba) kisielnice i nie znane mi inne grzyby nadrzewne (huby i możliwe że czage).
(1/h) Dzisiaj postanowiłem przeszukać nowe obszary w głębi lasu nie odwiedzane jeszcze przeze mnie. I zaraz na początek trafiłem największego trzęsaka jakiego udało mi się znaleźć. Rósł na powalonym dębie w towarzystwie kisielnicy trzoneczkowej chyba🤔. Płomiennicy dziś tylko jedno małe stanowisko 10 szt i uszaka 30 szt w 2 tylko miejscach. I orzechówka też się dziś znalazła. Zeszło 4 h i 11 km przyjemnie się chodziło ☀️ grzało.
(10/h) Z rana -1 po godzinie +1 i ☀️. Wybrałem się dziś w miejsce gdzie dominuje czarny bez pośród olchy licząc na uszaki, ale tych za dużo nie było. Najwięcej boczniaków i troszkę płomiennicy, której tu się nie spodziewałem. W dalszej części lasu mnóstwo leszczyny, którą przeszukałem za orzechówką i gdy straciłem już nadzieję to znalazłem na jednej gałęzi. W lesie 2,5 godzinki.
(0/h) Cześć, po donosach megalo mimo niesprzyjającej aury wszedłem po drodze na chwile do lasu. Świętej trójcy brak - chyba mi nie dane. Ale Kisielnica i pniarka były. Pozdrawiam wszystkich 👍🙂
(5/h) Ucho bzowe w zaprzyjaźnionej miejscówce - niewypał. Bziki mi wycięli i tylko niedobitki znalazłam na porozrzucanych gałęziach. Ale tak naprawdę pojechałam tym razem rowerem, bo znacznie dalej, żeby sprawdzić zachaszczony, stary las osikowo-brzozowy. Przypomniał mi się znienacka jako obiecujący o tej porze roku, bo latem i jesienią to żałość tam wchodzić. Zbiorów prawie żadnych (dwa stare boczniaki, niejadalne), ale fotograficznie się wyszalałam. I byłabym wdzięczna za podzielenie się wiedzą, bo znam tylko nieliczne grzyby zimowe: czy na zdj. głównym to pniarek brzozowy????
(20/h) Liczba szacunkowa. Cała trójca: dwa małe boczniaki, dwie garście płomiennicy i garnek ucha. W sumie na oko ok. 1,5 kg świeżych, mokrych. Spenetrowałam nowe chaszcze (! :), zasadniczo olchowe i tam napotkałam niedobitki płomiennicy. Natomiast z uchem wstrzeliłam się czasowo, bo wczoraj cały dzień u nas padało. Jeśli jeszcze popada, będzie co zbierać, bo w lesie zostawiłam masę drobiazgu wielkości małego paznokcia. Pozdrawiam wszystkich serdecznie! ps. zdjęcie nieciekawe, bo zapomniałam wziąć w plener telefonu
(10/h) Dzisiaj krótki wypad do lasu. Pogoda nie sprzyjała silnie wiało i deszcz. Ale 1,5 h spędziłem na przeszukaniu znanych miejscówek. Byłem tu miesiąc temu i lekkie zdziwienie bo uszaki nic nie podrosły a większość zimówek odwrotnie skończyła żywot lekko pleśniejąc. Mimo to uzbierało się 60 płomiennic i 100 małych uszaków (dziele wszystko przez 10). Powychodziło też mnóstwo trąbek a na pniach kisielnice.
(1/h) Miało być leśne łażenie, ale na dość silny wiatr zadowolić się trzeba było spacerem po parku okalającym rzeczkę Bogdankę. Wypatrzone okienko pogodowe, słonko już dość wysoko na niebie i pomimo podmuchów wiatru całkiem przyjemnie było. Odwiedziliśmy nasze miejsce na uszaki i trochę zaskoczona jestem, bo pomimo częstych opadów deszczu uszaki są zasuszone na maksa. Trochę mnie z alejki zniosło w krzaczory, straszne błocko, więc tylko z brzegu chodziłam i mile zaskoczona jestem - garść uszaków znalazłam. Już powoli dostrzec można pierwsze symptomy wiosny, trele ptaszków coraz bardziej słyszalne...
chyba sikorek, kawki też nie próżnują, no i wszędobylskie sroki - (strasznie ich dużo), ale nie darzę ich sympatią🙄. Wiosna tuż, tuż...
(10/h) Po 3 tyg. powrót na łęgi dębińskie z tą różnicą, że teraz przedarłem się lasami do Warty. I tam nad brzegiem mnóstwo trzęsaka pomarańczowożółtego, którego nareszcie udało mi się sporo nazbierać+wcześniejsze zamrożone =nalewka😉. Sporo było też płomiennic oraz uszaków.
Zeszło mi 4 h i 12 km nadrobiłem zaległości z weekendu 😁. A po drodze nad Wartę można sobie pooglądać schrony, bunkry.
(1/h) W zaprzyjaźnionym "lasku" (za duży na "las", za mały na "zagajnik") smętne resztki zwiędłych uszaków. Nie chodzi zresztą o grzyby, ale mój lasek umiera: widać po stanie drzew, że wód gruntowych ubywa. Wiadomo, że nie umrze jutro, ale jest coraz gorzej. Zresztą nie tylko tam. Bagna, rowy i łąki z roku na rok mają coraz mniej wody, w tym roku wyschły całkowicie już dwukrotnie i na dłużej. I tak od braku polityki klimatycznej, przez politykę w ogóle doszłam myślowo do naszego forum, na którym wczoraj Kikuś otrzymał tyle ciepłych słów i przyszło mi do głowy, że to ostatnie w sieci miejsce...
... szerzej o tym grzybobraniu ...
... gdzie traktujemy się z taką bezinteresowną troską, pomagamy sobie, radzimy itd. Wiem, że tam jesteście, że nie najem się trującego paskudztwa, że ktoś mi coś poradzi tak po prostu, bo lubi dzielić się z innymi tym, co ma: umiejętnościami, wiedzą, życzliwością. Jestem dumna i szczęśliwa, że mogę tu być. I chociaż brzmi to wszystko strasznie patetycznie (czego osobiście nie cierpię), ale nie chciałam, żeby ten mój wpis miał żartobliwy charakter, bo myślę to wszystko naprawdę. Dzięki, Leśne Ludki, że jesteście :)
(15/h) Znalazłam fantastyczne chaszcze wierzbowo-olchowe, a w nim kolonie i półkolonie płomiennicy. Fantastyczna sprawa, bo ostatnio było z nią u mnie krucho. Liczba naturalnie szacunkowa, pół torby papierowej jednoosobowo w 20 minut (po odjęciu zdrewniałych ogonków wyszło 1,5 głębokiego talerza), ale stanowisko, jak wspomniałam, namierzone wcześniej. Owocniki w większości starsze, od czterech dni pojawiły się i młodsze, a jest mokro i cieplej, więc pewnie kolejne będą teraz właśnie wyłazić. Od poprzedniej mojej bytności na forum byłam jeszcze na uszakach: są, owocują, mają się dobrze. Pozdrawiam!
(5/h) Nie spodziewałem się dziś dużych zbiorów bo tydzień temu przeszedłem ten las brzegiem jeziora, ale postanowiłem zagłębić się w nim głębiej. Zależało mi na pniarku brzozowym i te znalazłem będzie wywar. Wpadło też troszkę płomiennic dużo było też podsuszonych pewnie za zimno nie rosną. Uszaki tak przypadkowo wpadło 10 szt. Pogoda się ociepla zaczęło delikatnie padać to pewnie teraz grzybki podrosną
Zeszło 3 h i 10 km. Akumulatory naładowane na tydzień 😁 (*_*)
(10/h) Spacerek lasami wzdłuż jeziora. Liczyłem na więcej płomiennic a tu większość jeszcze malutkich. Ale kilkadziesiąt udało się zebrać i podobną ilość uszaków oraz 2 kępki boczniaka 10 szt. Na pieńkach rozrośnięte galaretnice a na jednym sromotnik z 3 jajami zamarzniętymi będzie kolejna miejscówka na jaja😉.
(10/h) Dziś taka krótka wycieczka po łęgach Dębińskich przy okazji wizyty w Poznaniu. I dało się znaleźć kilka miejsc z płomiennicami a także trochę uszaków. Dużo płomiennic jeszcze malutkich muszą podrosnąć.
(20/h) Dziś wypad po uszaki. Las z mnóstwem bzu a pomiędzy nim olcha. Byłem tu 2 razy w grudniu i ucha jeszcze nie było za to nazbierałem wtedy boczniaków, które i teraz się trafiły. Ucha powychodziły i uzbierało się jakieś 100 szt a boczniaka 60 szt.
(10/h) Dziś wyprawa z rana po płomiennice na znane miejscówki i ok. 100 szt zebrałem a mniejsze zostały do podrośnięcia przy okazji trochę boczniaków też się trafiło. Uszy były ale maleńkie jeszcze zebrałem tylko ok. 20 większych. Pochodziłem ok. 2 h i 7 km 😁.
(25/h) Zeszłoroczna miejscówka na smardze dzisiaj obrodziła płomiennicami. Trafiło się też kilka uszaków ale zostały w lesie. Sezon 2022 uważam za rozpoczęty.
(40/h) Pierwsze tegoroczne grzybobranie ok. 3 h. Pojechałem z nastawieniem na płomiennice a tu wysyp uszaków. Mnóstwo ich było jeszcze maleńkich. Udało się też w drodze powrotnej w sosnach w Czarnotkach nazbierać sporo wodnichy późnej. Kilka trzęsaków udało się też trafić i łycznika udającego boczniaka😁. Wypad udany udało się coś tam nazbierać.
(5/h) Dzisiaj pogoda sprzyjała spacerom, ciepło, w godzinach popołudniowych zaczęło padać. Ale póki co okienko pogodowe wypatrzone i hopsasa. Podobnie jak podczas innych spacerów wypatrywałam Trójcy zimowych grzybów. Miejsce boczniaków było na straconej pozycji (zagospodarowanie tereu), pozostało wypatrywać płomiennicy zimowej i uszaków bzowych, których nigdy nie udało się mi znaleźć. Ale tym razem są, nie wiem na 100% czy to uszaki bo takie jakieś kędzierzawe. Zabrałam parę większych sztuk i chcę wypróbować. Proszę pomóżcie mi podjąć decyzję: jeść czy nie? Na pewno rosły na bzie. Zostało mnóstwo..