(200/h) Wypad 3-godzinny wraz z małżonką, przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Sporo zostało w lesie ze względu na więk lub lokatorów (prawdziwki oraz kozaki) oraz rozmiar w przypadku podgrzybków. W sumie cała skrzynia prawdziwków, duży kosz kozaków czerwonych, trochę kozakówbabek oraz kosz octowych podgrzybków. Darz bór!!!
(100/h) 100% zebranych grzybów to podgrzybki, grzyby rosną jeden przy drugim, koszyk pełen w 30 min i to przebierając w grzybach - zbierając wyłącznie małe do octu i nie schylając się do dużych egzemplarzy.
(20/h) Zdecydowanie mniej grzybów, ale to raczej wynik wyzbierania, niż chłodów. W trawach, chaszczach, jeżynach, czyli tam, gdzie nie ma "tego, panie, pięknego mchu, gdzie, jak każdy wie, rosną podgrzybki" - zdrowe, ładne, wyrośnięte osobniki. Sporo zajączków, przewaga brunatnych + 1 ładny kozaczek + 1 kapciowaty maślak, który został w lesie. Na zdjęciu najpiękniejsze, choć niesmaczne, grzybki jesieni - rycerzyki czerwonozłote.
(100/h) Dziś z rana szron, słonko, czyste bezchmurne niebo, nic tylko termosik z herbatką, jakieś kanapusie i do lasu. Z rana miałam jeszcze inne zobowiązania, suma sumarum wyjazd dopiero o 11 godz, w lesie o 12. Po drodze bardzo dużo samochodów. podgrzybki wyzbierane, tylko przeoczone maluchy - octówki. Uderzamy na rydze. Szok! Takich ilości nigdy nie widzieliśmy. Rosły w skupiskach po kilka, kilkanaście sztuk. Największa rodzinka około 40 sztuk. Sporo było z robalami (25%). W sumie zebraliśmy 9 kg rydzy, 2 kg maślaków (tylko małe), 1 kg podgrzybków małych, 3 prawdziwki, 1 kozak, 1 sowa, pozdrawi
(100/h) Nieprawdopodobny wysyp! Głównie podgrzybki, maślaki i zielonki - praktycznie w nieograniczonej ilości. Zbieraliśmy tylko najładniejsze, gdybyśmy zbierali wszystko, byłoby tego kilkanaście koszy. Prawdziwki były, ale niestety nieliczne.
(100/h) Witam dzis za Obornikami w kierunku Obrzycka skręt na Podlesie za Wypalankami dla wtajemniczonych W lesie mokro i zimno rano -2 Co do grzybow wysyp podgrzybka wszystkie maluchy i sredniaki rosna wszedzie czasem to by sie lupa przydala ogolnie w trawach jezynach tylko trzeba trafić miejsce jak nikogo nie bylo to masakra jeden przy drugim jeszcze jedno jezeli znajdziesz 2,3 grzyby kolo siebie zatrzymaj sie w tym miejscu postaw koszyk i zrób kółeczko wokół niego naprawde warto bo w promieniu kilku metrow jest ich masa do statystyk wliczam kanie których samych mialem ze 100 szt Pozdrawiam
(100/h) Wypad wczesnym rankiem, zimno ale opłacało się. Bardzo dużo podgrzybka duży, średni maluchów coraz mniej, maślaków ilości hurtowe ogromne nie zbieraliśmy, ale rosną po porostu na każdym kroku, kilka zajączków oraz prawdziwków no i na skraju lasu kozak babka tez się trafił. Wypad udany 3 godziny trzech zbierających każdy po wiaderku i do domu. Ludzi w lesie bardzo dużo, ale nikt nie może narzekać wysyp w pełni.
(300/h) Prawdziwkipodgrzybkikozaki czerwone grzyby w hurtowych ilościach ale zachowanie zbierających pozostawia wiele do życzenia krzyki nawolywania przecież do lasu każdy bierze telefon tak trudno z niego skorzystać?
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wyjście z nastawieniem na znalezienie szmaciaka lub piaskowców modrzaków więc sporo zwykłych grzybów na drodze prawdopodobnie przeoczyłem.
(50/h) Raszków koło Ostrowa Wlkp. Byłem pierwszy na parkingu, 6.30 rano i tylko 0,5 st C na zewnątrz. Uderzyłem w znane mi miejscówki, w których tydzień temu nakosiłem podgrzybka.
Przeczucie mnie nie myliło, podgrzybek dalej występuje gromadnie, tylko młodzieży jakby mniej, za to pojawiły się dorodne sztuki z kapeluszami 10-15 cm. W lesie dalej mokro i wilgotno, szkoda że temperatura poszła w dół, bo zwiastuje to koniec szalonego wysypu.
Z innych grzybów ustrzeliłem dziś 1 maślaka i niestety 0 borowika.
(100/h) Czarne łebki. Takiej obfitości czarnych łebków to ja nie pamiętam. Oprócz tego kozaki pod brzozami. Maślaków dużo. Prawdziwki się pomału kończą. Wydaje mi się, że w mojej okolicy, a więc na pograniczu Wielkopolski i Śląska ten weekend to absolutny szczyt sezonu grzybiarskiego. Z racji tego, że robi się chłodniej następne wyjście do lasu nie będzie polegało na ciągłym schylaniu się. Będzie więcej spaceru :)
(300/h) Las w Miałach podgrzybków wysyp, kozaki ok 20 sztuk, rydze 19 sztuk, miodówka kilkadziesiąt sztuk, maślak wysyp zbierałem tylko te ładniejsze. Prawdziwki 4 sztuki. Podałem 300 sztuk ale jakbym zbierał wszystko toliczba by była większa. O ilości grzybów świadczy też cena w skupie w Miałach 1,50 ZŁ ZA podgrzybki.....
(250/h) Mokro i deszczowo, grzybiarzy masa, grzybów wszelkiego rodzaju nie to przerobienia, takie ilości, że człowiek wybiera te ładniejsze. Po zapełnieniu koszy reszty już nie zbieraliśmy. Na uznanie zasługuje Borowik z 15 cm kapeluszem oraz kolonia 40 wyrośnietych kozaków.
(114/h) Borowiki się kończą, podgrzybek zaczyna się duży robić, choć małe też wychodzą, a jest tego mnóstwo. Zaczyna masowo pojawiać się koźlarz babka (nie zbieram) oraz koźlarz pomarańczowożółty (zbieram tylko młode na grubych girach). Pojawia się pieprznik jadalny. W lesie zimno, mokro ale wciąż dużo grzybiarzy. Co o najbliższych dni, to kontynuacja wysypu podgrzybka, zanik borowika (zimno), pojawienie się kurek.
(300/h) Bór sosnowy Grzyb rosną rodzinami Większość podrzybkow brunatnych ale także prawdziwkisowykurkirydze i maślaki Bardzo udane grzybobranie Głęboko w lesie byłem sam
(250/h) Zdrowe młode czarne łebki stadami po kilkanaście sztuk grasują, trzeba wjechać głębiej w las - przy głównych drogach wykoszone. Trójkąt Zielonagóra Chraplewo Klempicz
bardzo wilgotno w lesie, trzeba się spieszyć
(90/h) Las mieszany z grubą sosną. Szybki wypad przed pracą. Wyzbierane mocno, ale można trafić w miejsca z podgrzybkami. Jeszcze rosną, bo sporo młodych sztuk. Dodaję +10 za opieńki - po 150 sztuk na pniakach, a pniaków w zasięgu wzroku dziesiątki.
(60/h) Las sosnowy. 95% plonu to podgrzybek brunatny, reszta to różne maślaki (zwyczajny, jakubek, sitarz) i dwa nieduże siedzunie sosnowe. Las przezbierany, sprawdzałem w 3 miejsach. Grzyby przeważnie w średnim wieku i tylko miejscami licznie - w omijakach, oraz pojedyncze przeoczone. Gdyby nie to wyzbieranie to wynik byłby 300/godzinę a tak to gdzieś w okolicy 50-80. Niemniej w 4 godziny i 6.7 km nazbierane przeze mnie dwa 12 litrowe wiaderka. Bardzo przyjemny wyjazd z mamą i sąsiadem.
(200/h) podgrzybki w mega ilościach, ale trzeba dotrzeć do dobrego miejsca. Niedaleko Obrzycka skromne zbiory, ale tuż koło Miałów wyborne. Wysyp podgrzybków w pełni.
(50/h) Dzisiaj dłużej, koło 4 godzin. Prawdziwki zniknęły (podejrzewam, że za zimno), za to było kilka kozaków i sporo podgrzybków, w tym kilkanaście przepięknych zajączków. Złotopore ścięło zimno, opieniek wciąż mnóstwo, kanie ledwie żyją (już mocno przejrzałe). Za to masa najprzeróżniejszych muchomorów, wyłażą masowo mleczaje rude. Co ciekawe, dziś podgrzybki nie w mchu, a w ściółce z liści: dębowych, brzozowych, nawet grabowych. Na podwórku dodatkowo kilkanaście pieczarek. Zdjęcia brak, bo dopiero w lesie zauważyłam, że bateria od tel. mi siadła. Sezon jesienny trwa :)
(250/h) W lesie od 14 do 16.15 od niedzieli nic się nie zmienia, dalej jest potężny wysyp podgrzybka. Na zdjęciu kosz i wiadro z dzisiaj oraz 4 pojemniki z niedzieli zebrane przez dwie osoby w 2,5 h. A na kolejnym zdjęciu kurki mutanty sprzed tygodnia. W lesie bardzo mokro, a ludzi popołudniu z lasu wygnał deszcz.
(300/h) i ta średnia wcale nie na wyrost jest podana. [admin: musiałem nieco skorygować w dół bo w bazie się nie mieści :) - serio] Zbierane same podgrzybki. Jeszcze nigdy w lesie tak nie poszalałam. Ja dziś nie byłam w lesie zresztą, a wręcz na wysypisku …………. grzybów. Waga tych co uzbierałam- na razie szacunkowa- bo część na jutro czeka- ok 24 kg. Sama nazbierałam w czasie 4 godzin. Cztery nawrotki do samochodu. Zbieranie też w lasach dosłownie w pobliżu parkingu...………….
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wczoraj znowu z moim bratem była zmowa. Jechać tak daleko, ma padać, mżyć, być chłodno mocno o pranku? I to o dziwo ja w opozycji do mojego braciszka stałam. Wiem co mu dolega, i nie chciałam z wielkiej przyjemności aby nasze grzybobranie przemieniło się w wodolanie. Ale w końcu stwierdziliśmy, że zobaczymy w trakcie wyjazdu co na niebie się będzie działo. Ranek chłodny + 5 stopni. Rosa jak się patrzy, choć niebo ciemne jak w kominie, to wyglądało całkiem, całkiem, prawie, że niezachmurzone. Wyjazd przed kogutów wstaniem, ciemną nocą, co by w lesie być jak będzie dniało. Po drodze, wycieraczki w ruch- pada, a za chwilkę leje. A miało padać dopiero za jakieś dwie godziny. Cała droga w deszczu, po drodze mijane lasy i ich parkingi puściuteńkie. No kto przy zdrowych zmysłach w deszczu do lasu się wybiera? Wjazd w nasze tereny łowieckie- kochane i sympatią darzone od lat. Jest tam wszystko czego dusza zapragnie. Szkoda tylko, że leśnicy tak szybko tam swoje robią porządki. Praca wre pełną pił parą i samochodami z lasów te cudowne sosny do tartaków są targane. Załadunek odbywał się przy naszym opuszczaniu lasów. Parking ten sam co zawsze, głęboko w czeluściach leśnych ukryty, z rzadka przez konkurencję odwiedzany. A tam na tym parkingu dorodny dąb, ławeczki, i na dobry początek mogliśmy się napić pysznej kaweczki. Tasaki i kosze w dłonie i do lasu. Już od samego samochodu gimnastyka. Skłon, wyprost, przyklęk, i tak tysiące grube powtórzeń. Już z bratem rozmawialiśmy, że takiej siłowni jak wysyp w pełni nikt jeszcze nie wymyślił. W żadnym innym przypadku nie wykonałabym tylu skłonów i wyprostów. Liczę, że dzisiaj było ich za 2000. Dosłownie w lesie grzybowa masakra. Kroku zrobić nie można było w wyproście. Kolonie największe liczyły ok 100 lub więcej grzybów. Kręciliśmy się po naszym lasku w kółko, a dodam, że mieliśmy leśne plany. Jak się później okazało do celu naszej wyprawy nie mieliśmy szans dojść. Nawet nie godzina, i do samochodu- w rękach czubaty ciężki kosz. I z powrotem- z zamiarem, że przejdziemy bokiem i dalej dojdziemy. Mowy nie było. Wyglądało to tak jakby one przez godzinę, dwie urosły. Od mikrusów maleńkich, które bez żenady mijaliśmy do wielkich podgrzybów na grubaśnych nogach, prawie czarnych, aż uśmiech na ustach na ich wido się pojawiał. Brat miał podobnie jak ja. Co w jego stronę spojrzałam, to wypięty kuper. Zrobiliśmy cztery nawrotki w lesie, od 7-30 do 12-30. Ale i tutaj jest pies pogrzebany. Nie w każdym kwartale lasu taki jest urodzaj. Na początku naszego zbieractwa obeszliśmy piękny las. Wszystko w nim było co podgrzybki kochają, - z jednym ale- rosły od czasu do czasu. Godzina zmarnowana, a na dnie nędzna garstka. W lasach w których było ich mnóstwo- część zdarzała się już zaatakowana przez muszki.- kapelusze same z grzybów spadały. Szybko określiliśmy granice skażonego terenu, gdzie skłony były wręcz niewskazane. Kręgosłupy nasze dzisiaj do wymiany, cali obolali, ale ten jeden jedyny raz po prostu chcieliśmy poszaleć. Wszystkich Was serdecznie i cieplutko pozdrawiam i zachęcam- lasy czekają, i coś dla Was mają. Ach odnośnie pogody, to znów farta mieliśmy. Po wypiciu kawy, mżyło, i dość długo, może z dwie godziny. A pod koniec zbiorów słoneczko zaświeciło. Widok mokrych łebków w jego promieniach- bezcenny- jeszcze raz pozdrawiam :))))))))))))))))) 0
(70/h) ciąg dalszy grzybobranie w lasach Chrząstowa, w lesie wilgotno, grzybów jeszcze bardzo dużo ( czarne łebki ), mniej małych, raczej średniaczki, parę dużych ale ładnych, w lesie tylko 2 zbierających i ja, nie umiem wstawić zdjęcia.
(60/h) Blisko Murowanej Gośliny, w pięknym młodniku, gęstej mgle wynurzyło się całkiem ładne stadko rydzów i maślaków :) Dwie godzinki zbierania napełniły jeden czubaty koszyk.
(60/h) Dzisiaj jak na środek tygodnia wyjątkowo dużo ludzi w lesie. Grzybów mniej niż w zeszłym tygodniu w czwartek, dużo śladów wyzbierania. Dużo sów ok 50 sztuk, kilkadziesiąt podgrzybków, gęsich pępków trochę było ale w większości duże tych nie zbierałem. kilkanaście maślaków, jedna Kozia broda. Brak prawdziwków w ubiegłym tygodniu 11 sztuk. W lesie mokro grzyby będą jeszcze długo. Las Murzynówko.
Uwaga. Doszły mnie słuchy, że w najbliższy weekend Straż Leśna z milicją będą patrolować lasy w okolicach Nowego Tomyśla (Nadleśnictwo Bolewice), zatem grzybiarze, poruszamy się po publicznych drogach leśnych, nie wjeżdżamy w boczne leśne dukty. Darz grzyb.
(200/h) Po wczorajszym pięknym zbiorze, dziś ponownie zawitałem z moją piękniejszą Połówką, od 7:30 do 9:30 mogliśmy wracać do domku z pełnymi koszykami. Byli byśmy dłużej i zbiór byłby okazalszy, ale na samym początku zbierania dopadła nas ulewa i wyglądaliśmy jak zamknięte kury. Grzybów w brud, tylko jechać i zbierać póki są i jest w miarę ciepło. Pozdrowionka dla wszystkich grzybiarzy 😁
(50/h) Pobiłem swój rekord życiowy, 108 prawdziwków i ponad 150 kozaków, głównie czerwone i pomarańczowożółte, jestem z siebie dumny, jutro wcześnie wstaję i buch do lasu, pozdrawiam grzybiarzy.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Oczywiście i dzisiaj był las. Nie lesisko, ale taki sobie lasek. Początek wspaniały, aż się śpiewać chciało, bo na samym brzegu, pod igliwiem mnie 5 borowików powitało. Widoczne były tylko znaczących rozmiarów górki, i nic ponadto. Takie małe regularne kretowiska. Po igiełek odsłonie, mym oczom po kolei się cudowne lasu dary pokazywały. Miejsca odwiedzane, znane i tam się do reszt obłowiłam. Do tego 11 koźlaków czarnych i brązowych, a w przerwach między ich zbieraniem, trafiały się dorodne podgrzybki. Spacer dość skrócony, bo po ponad godzinie z okładem w lesie mojego pobytu, nastąpiło dosłownie chmury urwanie. Deszczysko tak ulewne się zrobiło, że moment wystarczył, bym przemokła calusieńka. Oczywiście droga odwrotu ponad 15 minut trwała. Co tu dużo gadać. Nie pierwszy to i nie ostatni tej jesieni deszcz w lesie mnie uraczył. Co by tu nie pisać i tak było wspaniale. Serdecznie Was wszystkich z opadanych mych nizin pozdrawiam :) Ach jeszcze jedno- grzyby w rękawiczkach zbierałam, i jak fotkę zrobić chciałam, to nijak mój smart z rękawiczkami nie chciał współpracować. Fotka z tego względu wiele ma do życzenia: (
(130/h) Kilka prawdziwków, dwa kozaki i setki podgrzybków (same młode)
Niektóre grzyby takie małe, że trudno chwycić. Las nasiąknięty wodą jak gąbka. Wysyp trwa w najlepsze i potrwa jeszcze trochę czasu
(300/h) Jakieś 600/h na podgrzybach. W niecałą godzinę 3 kosze. Trochę więcej robaków szczególnie przy nóżkach. Strasznie mokro w lesie o cieplo. Ten Armagedon się utrzyma dłużej. Na maślaki nie patrzę nawet. Na innym miejscu trochę kozaków i kilka prawych.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Las mieszany, nieprzyjazny, ciemny. Zatrzęsienie kani, których można zebrać ile się zapragnie oraz podgrzybków złotawych, które jednak są nasiąknięte wodą jak gąbka i nie za bardzo zachęcają do zbioru. Las zasypany mokrymi liścmi. podgrzybki można znaleźć na skraju lasu oraz na wysepkach mchu. Maślaki, jak to Maślaki, w trawach. Trzeba się nachodzić
(60/h) To samo, co zwykle, tylko z okazji apelu forumowiczów fotkę zamieszczam nietuzinkową. Pojawiły się opieńki - od razu masowo :) Pozdrawiam grzybną brać!!!
(200/h) Dzisiaj w lesie poszalałam. Poszalałam z moim bratem. My jak we dwóch jedziemy, to i rozumu brakuje i z lasu wyjść nie umiemy. Psami by nas wygonić musieli. W lesie na zbieraniu 4 niespełna godzinki, trzy nawrotki do samochodu. Zebrałam 17 kg grzybów. podgrzybka 9,5 kg. Kozaka 144 w tym 20 czerwonych. A wisienką na torcie 18 pięknych borowików...…………….
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Wczoraj długo we wszystkich prognozach sprawdzaliśmy jak tam z opadami będzie. Raz już do suchej nitki przemokliśmy, i w strugach deszczu nie była by to aż taka rewelacja. Wyszukaliśmy okno pogodowe od rana gdzieś do 12. Super. Wyjazd przed świtaniem i kogutów pianiem. PO ciemnym ciemniutku. Wybraliśmy na to prawdziwe grzybobranie z naszego repertuaru lasy piękne, i stare i młode, i z zagajnikami, i z małymi sosenkami. Taki bezmiar lasów. Już po drodze dobra wieść z mijanych poboczy i parkingów. ZORO samochodów. Za to w lesie- już za dnia pięknego, pochmurnego byli wytrwali co przed nami przyjechali. Właściwie tylko dwie nasze miejscówki łupem naszym padły. Na obejście innych grzybnych ani sił nie było, ani potrzeby takiej. Po godzinie pełen kosz i marsz do samochodu. Z drugim koszem podobnie. Grzyby wszystko nam w lesie pomyliły, bo zamiary inne były, a wyszło jak chciał las i grzyby. Bez obaw - tyle podgrzybka całkiem na nic mi się zda, a więc już po drodze u przyjaciół wylądowały. Niech i inni obierają. Brat miał ilości całkiem zbliżone, może z kilogram w te czy we wte różnicy. Ramiona od targania oboje mieliśmy powyrywane. Kręgosłupy ledwie radę skłonom i przyklękom dawały. Były momenty, że sobie wzajemnie grzyby pokazywaliśmy i ze śmiechu się pokładaliśmy, bo chętnego do schylania nie było. A rosły podgrzybki stadami. Jak się sztukę, dwie zobaczyło, to wokoło całe stado zaraz wyskakiwało. Podczas całego naszego zbierania w lesie z dala dwie zauważone osoby. Cicho, chłodno, pochmurno, samotnie, bez tłoku na parkingu- tylko dwa samochody- ambrozja po prostu. A ile po drodze dorodnych grzybich ogonów pościnanych w dniach poprzednich było- szok. W ogóle wyglądało, że one dopiero się ukazują- z mchu, w gałęziach, pomiędzy szyszkami...……... Rosły gdzie by się nogi nie postawiło. Nie ukrywam- naszym celem były borowiki- ale one coś akurat nie obrodziły i daliśmy sobie z nimi spokój. Dodatkowo wszędzie rosły dorodne maślaki i sitarze. Całymi potężnymi połaciami. Obrzeża zagajników mieniły się pięknym żółtym kolorem. Tych jejmości nie zbieraliśmy. W domciu do borowiczków pięknych się poprzytulałam, popodziwiałam. Teraz to co najlepsze- krojenie jak masełka, albo troszkę zamarynowane. Ach w pięknych naszych lasach byłam, grzybów nieprzeliczone ilości zdobyłam, i w pięknej młodej kondycji, i bez robaka, i w wyglądzie cudnym. Podałam 200 na godzinę. Daję gwarancję, że przesadą, a nawet niedoszacowaniem było by 300. Ale nie to najważniejsze. Świeżuteńkie leśne powietrze, grzyb na grzybie, pustki, bez konkurencji, cudowna aura- czego chcieć więcej- ano POWTÓRKI. Pozdrowienia cieplutkie z mojej grzybolandi kieruję do Was wszystkich. :))))))))))))))))))))
(200/h) 70 prawdziwków, ponad 100 kozaków, 10 kg czarnych łebków
Dzisiaj było pięknie mimo pogody, zero ludzi w lesie, nie to co w sobotę, jutro powtórka.
(50/h) Dzisiaj także w lasach byłam i co by tam nie urosło, nieźle te lasy moje złupiłam. Jestem zachwycona- bo nazbierałam 29 borowików i 38 koźlarzy, nieco młodszych niż ostatnio. Ale takie one kruchuteńkie były, że nim do domciu wróciły niektóre nóżki pogubiły...………. podgrzybki też w tle się przeplatały, maleństwa, i troszkę dostojniejszych w łapki moje wpadło...………...
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Rankiem, jak z ciepluśkich pieleszy wstałam, to łup okiem za okno- aura bardzo mnie interesowała. Rosa- może być, pochmurno, - jak najbardziej. Wiatr taki tam sobie, jeszcze bez szału. Ale co najważniejsze za okienkiem nie padało. Co prawda przeszkoda to by była, ale jak dla mnie do pokonania. Pełna dobrych myśli i urojeń w głowie, pognałam do lasu. A tu i sosna dorodna, i pomniejsze krzaki, i mchy i igiełki sosnowe, gdzieniegdzie podłoże z samej szyszki. I Brzózki gdzie nie gdzie się pojawiały- i te leśne tereny po swojemu kolorowały. Godzinka w lesie spędzona "na sucho" bez mżawek i deszczu, później już nie tak było kolorowo, bo z nieba powolutku sobie siąpiło. A, że wiaterek przyśpieszył, to tą mżawką w twarz siekło. Ale do rzeczy. Może na początek, o tym co w koszu nie wylądowało. A były to maślaki. Rozmiary przeróżne- od mikrusów, pięknych i dorodnych, po średniaki apetyczne, aż do wielkich rozmokniętych kapci. Te ostatnie opadów nie wytrzymały, i się po prostu rozjechały. Olszówek tak ogromnych i w takich ilościach też dawno nie widziałam. Natomiast - zawsze, przy każdym pięknym muchomorku, i muchomorze jak talerz- przystawałam, i chłonęłam widok tych piękności z dziką rozkoszą. borowiki- rosną i to w stylu pięknym. Dorodne, bez farszu, jak się je w domku kroi, to nóż wchodzi jak w masełko. W miejscach koźlarzy, o dziwo dziś spotkałam borowiki. Dziwi mnie to bardzo, gdyż nigdy tam nie rosły. Koźlarze- jak to one skrzętnie pochowane. Naprawdę trzeba skłonów i pokłonów, by je w ogóle zauważyć. Widzę jednego, prawie stopą zgniatam drugiego, a po kółeczku zrobieniu- w dłoniach jeszcze trzy. Wędrując z jednego miejsca do drugiego - po drodze- spotykane podgrzybki-. Nie żeby rosły w stadach, ale coś się uzbierało. Ogólnie w lesie niecałe dwie godzinki. Jedna na sucho, a druga na mokro. Zrobiony piękny jesienny i spacerek i zbiorek. Ponad 2,6 kg.