szerzej:
Ciężka przeprawa przez las, ale warto :)
Rydze i maślaki w połowie odpadły przy obieraniu. Czerwone wszystkie zdrowe!
szerzej:
.... Wczoraj były wojaże po żywiecczyźnie, przy słowackiej granicy w Zwardoniu. Tam grzybowa bieda aż piszczy. Dzisiaj dla poprawienia humoru Brenna - to absolutnie niezawodne lasy - zresztą jak zwykle. Plony zostały "w ciemno" zamówione przez babcię Anię i zrealizowane z nadwyżką. Letnia pogoda, kalejdoskop kolorów w górskich dolinach, ludzi tyle co kot napłakał przełożyło się na niedzielę z cyklu "cud - miód". Młodych owocników mało, nawet bardzo mało. Z tych tzw. "świeżaków" tylko rydze, kolczaki i opieńki, widać, że sezon w górskim lesie powoli ma się ku końcowi. Reszcie rurkowców zwłaszcza kozakom i prawdziwkom - bliżej jest do hospicjum - niż na talerz. Honoru rurkowych grzybów będą jeszcze bronić - mam nadzieję - aksamitki - podgrzybki aksamitne - ale to śpiewka przyszłości. Za to oczu nie można oderwać od muchomorkowych ścieżek w młodnikach i od polanek obsypanych biedronkami w białe kropki. Z dala od ludzi rosną sobie spokojnie, a śliczne są te "amanity" jak rzadko które grzyby. Spotkaliśmy też kilku ciemnych typów;) goryczaki purpurowozarodnikowe, urodą nie odbiegających od muchomorów - więcej o "Panach Zamszowych" jak je nazywamy w pierwszym dopisku. Pozdrawiamy z cudnych jesiennych Beskidów. Duet S&T
szerzej:
Witajcie :)
Szczerze mówiąc wybierając się dziś rano do "mojego"lasu w Kostuchnie myślałem że będzie lipa. Lipy jednk nie spotkałem;) były za to dęby, brzozy i buki a do kosza wprosiły sie o dziwo najdorodniejsze prawdziwki jakie udało mi się znaleźć w tym sezonie :) Oprócz tego młode i średnie podgrzybki i kozaki. Nie spodziewałem się - bo wilgoci w ściółce mało.
Jednym słowem, cytując jednego klasyka a parafrazując drugiego można napisać: Ja uwielbiam je, one tu so i rosno dla mnie :)
A rosną... Na dodatek optymistycznie nastraja fakt że młodzieniaszki wychodzą chociaż ostatni deszcz był tydzien temu i to niezbyt obfity...
Nie traćcie wiec ducha - będzie dobrze :)
Pozdrawiam wszystkich w górach i na nizinach. Specjalne pozdrowienia dla kolegi Łukasza dzięki któremu niedawno mogłem poznać grzybowe uroki i tajemnice mikołowskich lasów :)
Miron.
szerzej:
Las mieszany nowe miejscowki nie zawiodły.
szerzej:
Nie mam nic przeciwko związkom multi-kulti, ale postanowiłam tę parkę rozdzielić, tym bardziej że dzieci jakby od innego taty;))))) albo mamy, bo pci nie rozpoznałam;)))))
Poza tym piękne rydze, na grubych nóżkach, twarde....;))))
szerzej:
Miała być wyprawa skoro świt, ale ognisko poprzedniego wieczora człowieka osłabił i początek spaceru dopiero po 9. Początkowo trafiały okazy starsze, pierwszy na zachętę wpadł prawdziwek, w tym samym miejscu gdzie wczoraj mąż znalazł jego braci, tego pewnie przeoczył;-) tu i ówdzie ukrywały się grzybki. Miejscami cudnie rosły maluszki, twarde idealne do marynaty. Spacerek krótki ale pełen kosz jest i wielki banan na twarzy i nadziej, że sezon jeszcze trwa, ciepłe noce pomogły. Jutro wracam do tej miejscówki ma potencjał. Pozdrawiam i życzę udanych grzybiarskich łowów:-)
szerzej:
To był zwiad żeby wiedzieć czy jest po co jechać popołudniu. Od 8 do 9. Po wiadomości Vincenta nie pojechałam na Dzióbka jak planowałam tylko do "dzików" przy leśniczówce. Niestety tam też nie ma jeszcze zieleniatki.
szerzej:
Po wizycie w Kobiórze, w drodze powrotnej wtsapiliśmy do w miejscówke do Żor gdzie rosną prawdziwki. Córka miała lekki wypadek w poprzednim lesie na pniu, bawiła się w leśny "parkur" i się na pniu przeliczyła i obiła, więc w następnej miejscówce zaczęła. marudzić, usiadłam na pniu i czekałam aż mąż obejdzie miejscówke. Z daleka tylko słyszałam jego zachywcony głos radości ze zdobycznej. W jego ręce wpadły 5 prawych cudownych i zdrowych grgrzybków, wszystkie ukryte w liściach i trawach. Wyszło z nich 3 słoiki, jeden wiekszy i dwa maluszki. Spacer rodzinny uważam za udany i pełen wrażeń. Takie poranki kocham.
szerzej:
Dzisiaj spacer rodzinny, w niepełnym składzie ale zawodowym, zabrakło tylko syna który poszedł na mecz swojej drużyny. Wyruszyliśmy w las oddalony od nas o 30 km, niestety dużych zbiorów nie było ale córcia sokole oko wypatrzyła cudne koźlaki. Wpadły i stare podgrzybki. Ogólnie las z potencjałem ale za sucho.
szerzej:
Grzyby się nam skryły. Pobudzone, ba ostudzone przymrozkami się pochowały. Biedne zmarzły i teraz tylko trzeba deszczu by wyszły nam na spotkanko;) Przy okazji orzeszki bukowe zbierałem. W kuchni się przydadzą. W lesie wiatr drzewa przewraca. Trzeba zważać na pochylone. Coś się udało zabrać z lasu. Na ząbek jest.
szerzej:
Przepiękny dzień na wyjście do lasu😀. Z rana jak zawsze miałem dużo obowiązków więc wybrałem się dopiero popołudniu, ale warto było. Chciałem zwiedzić, aż cztery miejsca, ale sprawdziłem tylko dwa, pierwsze, w którym kiedyś znalazłem prawdziwki, ale było stado młodych pękatych maślaków, kilka podgrzybków brunatnych i kozaczek, prawdziwków zero. Potem miałem jechać na miejscówkę koźlarzową, w miejscu gdzie ostatnio zbierałem koźlarze czerwone się skończyły, ale postanowiłem przejść się dalej i po jakichś 300 metrach trafiłem na istne eldorado😀. Kozaki czerwone w większości duże, ale były też średnie i kilka małych. Trafiło się miejsce gdzie około 15 rosło obok siebie, a potem zagajnik, w którym zebrałem około 30 sztuk. Niesamowite popołudnie, słońce szum drzew i piękne czerwone łebki😀. Zebrałem też trochę rydzów, ale tych mam już pod dostatkiem z Jaworzna. Widziałem kilka osób i każda miała albo wiaderko, albo koszyk, prawie pełny, co ciekawe niektórzy mieli same rydze, a inni same kozaki😀. Barwy w lesie liściastym przepiękne😀. Rachunek jest prosty, zostały jeszcze dwa miejsca do zwiedzenia z mojego planu😀. Pozdrawiam! Darz grzyb!!
szerzej:
Dzidek pisał, że rozkminił porządek, w jakim podgrzybki rosną :). A ja ani w ząb :). 3 stare "heble" w zaroślach, paprociach i trawach (model poglądowy na zdjęciu), jeden mały wielkości kciuka na suchej ściółce. I tak w kółko... Ale żem się nachodził, aby te 3/4 wiaderka nazbierać.. Tych pierwszych z reguły nie ruszam, po co mi osobniki w podeszłym wieku (jedynie na suszenie, a na to mam czas), bardzo małych też nie. Czyli znowu zmiana warty. Niedługo nów i ma być cieplej, zobaczymy co się urodzi. Pozdrawiam grzyboświrków :). M.
szerzej:
Dziś postanowiłem zrealizować dwa plany w jednym. Poszukać kamieni kopalnianych i skoczyć za miedzę w stronę jeziorek, o których pisał Tazok. Na grzyby specjalnie się nie nastawiałem bo pora była późna - wymarsz z osiedla Witosa o 12. Namiary na kamienia kopalniane wziąłem ze starych map. Myślałem, że GPS ułatwi zadanie. Myliłem się w lesie przy błędzie rzędu 50 metrów taki kamień jest nie do wypatrzenia więc na początku przeżyłem rozczarowanie bo we wszystkich siedmiu lokalizacjach znalazłem nic. Na pocieszenie las podarował mi jednego podgrzybka. Skoro ta część wyszła średnio postanowiłem ruszyć za miedzę czyli w kierunku wskazywanym przez Tazoka. Tam było zdecydowanie lepiej - generalnie lasy po których chodzę rosną na zboczach które opadają w kierunku zbiorników wodnych. Przekłada się to na to, że po drugiej stronie miedzy jest wilgotniej co z kolei przełożyło się na większą ilość grzybów. Daleko za miedzę nie dotarłem - do pierwszego jeziorka, które ze względu na upalne lato (albo szkody górnicze) zamieniło się w łąką. Niespodzianka czekała mnie gdy postanowiłem wracać na azymut. W pewnym momencie, zupełnie nie wiem jak, trafiłem na zupełnie inny nieoczekiwany kamień kopalniany (z roku 1855). Reasumując: za miedzą jest całkiem fajnie, kamień kopalniany się znalazł a grzybów było w sam raz na jeden mały ostowany słoiczek (mały ale za to pierwszy w mojej karierze) - to była sobota na miarę pogody - słoneczna.
szerzej:
5 szt kozaków. Las opanowany przez grzybiarzy samochody z wszystkich miast Śląska szkoda tylko źe muchomorki skopane i las pełen pozostawionych śmieci.
szerzej:
Od początku sezonu robiły na mnie wrażenie doniesienia z Katowic i Rudy Śląskiej. Szczególnie te w których chwalono się pozyskanymi prawdziwkami. Postanowiłem jechać do lasu na granicy Zabrza i Rudy, w którym do tej pory byłem dwa razy w ubiegłym roku. Jak przyjechałem na parking to było już chyba z 7 samochodów. Postanowiłem więc iść jak najdalej przed siebie i znaleźć miejsca do których konkurencja nie dotarła. I tak szedłem przez las a tu nagle przede mną góra. Ale nie taka jak w Beskidach czy Pieninach a taka Śląska - czarna z żużlu. Okazało się że był to jakiś wał po którym biegnie nieutwardzona droga. Poszedłem dalej i zacząłem zastanawiać się co ja tu robię bo przez pół godziny kompletnie nic. Wszedłem w jakieś chaszcze i wkońcu trafiły się 3 pierwsze podgrzybki. Ale chaszcze zrobiły się coraz gęstsze a na ściółce widziałem świeże ślady aktywności dzików. Zauważyłem też stary pień rozwalony w strzępy - albo przez dziki albo przez tego jelenia rozochoconego przez Grażkę 😂 Postanowiłem zbliżyć się do cywilizacji. I wtedy wszedłem w bardzo przyjemny lasek z młodymi dębami, klonami i bukami. I nagle szok - widzę pięknego prawdziwka. Myślę sobie trzeba tu trochę poszperać. I zaczęły się trafiać podgrzybki, kozaki, zajączki. Jak już myślałem, że to już koniec to znowu piękny prawdziwek w pobliżu modrzewia. Kolejne kółeczko i kolejne podgrzybki i dwa prawdziwki. To była jakaś enklawa w tym lesie. Na terenie niecałego hektara znalazłem 90 % swoich dzisiejszych zbiorów. W drodze powrotnej jeszcze tylko kilka zajączków i jeden zjedzony przez żuka ceglastopory. Las jest duży i jest w nim wiele ciekawych miejsc ale też wiele trudnych do chodzenia. Grzyby występują punktowo. Żeby nazbierać to trzeba znać ten las albo mieć trochę szczęścia, które mi dzisiaj dopisało. Ponieważ ostatnio prawdziwki znajdywałem 2 tygodnie temu jestem bardzo zadowolony 😊
szerzej:
Już widzę ten piękny obiadek. Sos śmietanowo-grzybowy z dodatkiem sera pleśniowego. Sztuczka mięsa, ziemniaczki i jakaś zielenina. Rany boskie już się zaśliniłem
szerzej:
Szlachcice pełną gębą rosły sobie jak gdyby nigdy nic w "byle jakim lasku". Niepozorne brzózki pozbawione połowy listowia, jakby trochę za przyczyną ostatniego sztormu wiejącego poniekąd nad Bałtykiem, trochę też z powodu uplywającej pory roku, skrywały w swoich trawach, rzadkich jak niepodlana grządka wiosennego szczypiorku, trzy zdrowiuśkie prawdziwki. Nigdy w tym miejscu nie rosły. Nie istotne. Nie one miałybyć w centrum uwagi. Dziś "marchewką" miały być zielone i rude blaszkowce. I tu komunikat przedwyborczy, jeżeli wybieracie się w łykend na rydze bądź zieleniatki w okolice Dzióbka, nie warto. Jeżeli natomiast zadowalają Was żółte maślaczki, to możecie mieć frajdę. Na zdjęciu bohater dzisiejszego, wczorajszego dnia.
szerzej:
Wszystkie grzyby bardzo ładne, nie wysuszone takie młode i piękne;-) Myślałam, że dzisiaj będzie tylko spacer bo po wejściu do lasu spotkałam kilku miejscowych grzybiarzy z pustymi wiaderkami. Każdy z nich mówił nie ma sensu chodzić, grzybów nie ma, były dwa tygodnie temu, szkoda czasu i takie tam... Co do grzybów mieli trochę racji bo rosną pojedynczo ukryte w liściach i trawach, ale wszystkie prima sort i bez robali :) Rośnie bardzo dużo muchomorów czerwonych, które pięknie zdobią cudowny, jesienny las. Szkoda tylko, że nie towarzyszą im prawdziwki, których w tym sezonie mam pewien niedosyt...;-) Pozdrawiam :)
szerzej:
Byłem tylko godzinke po południu, nie było czasu na wiecej, jutro rano spacerek
szerzej:
A więc zaczyna się. Pierwsza przedstawicielka zielonkawych kapeluszników pojawiła się w moim lesie. Przywitałem ją z honorami a ona odwdzieczyła się wspaniałym smakiem. Trzeba będzie przejrzeć w piwnicy słoiki bo inwazja tuż tuż 😀
A co do innych to podgrzybki dalej rosną. Zaczynam pomału rozkminiać według jakiego klucza rosną i dochodzę do wniosku że więcej ich tam gdzie trawy, paprocie i brzozy a mniej w okolicach sosen. Nie znalazłem babek i maślaków ale dość krótko chodziłem po miejscach typowych na nie. Może im nie służą zimne noce. Jak na piątek rano to sporo ludzi w lesie. Zastanawiam się czy to dzięki moim doniesieniom ten las robi się taki popularny?
szerzej:
Późny spacer po 10 w mym pobliskim lesie, przed wejściem spotkałam panów, którzy mają stawy hodowlane przed lasem, jeden z nich stwierdził: "oj nasza grzybiarko, kiepsko, grzybów brak", myślę sobie no to nieźle się zapowiada. Stwierdziłam, jak nie znajdę to przynajmniej spacer zalicze. Już wchodzę w las, a tu wychodzi grzybiarz z niego, w reklamówce parę podgrzybków. Oczywiście myśl się pojawiła, że na serio będzie tzw. lipa. Już miałam iść w stałe miejsce (na ostatnim spacerze, były tam pustki grzybowe, z uschniętymi trujakami), gdy nagle głos w mej głowie powiedział idź w prawo. Posłuchałam, rzadko tam chodzę bo zanim dojdzie się na konkretny teren trzeba przeskakiwać bagna, rzeczkę. Ogólnie las jest tam dość zarośnięty, ale opłacało się w tym gąszczu udało się zebrać co nie co, nawet jeden maluszek wpadł, dwa były prześrutowane przez lokatorów, ale reszta zdrowa. Spacer połączony z tropieniem grzybów uważam za udany, po ostatnim zerowym zbiorze, jak zobaczyłam pierwszego grzybka, aż zapiszczałam ze szczęścia:-) dzisiaj ciepło, noc zapowiadają też w miarę ciepłą, ale deszczu brak, to i grzyba brak. Życzę udanych zbiorów maniacy grzybowi:-)
szerzej:
Pierońskie podciepy, gizdy i mom recht żodne gorole. Starzyki co w kabzie afka i halba. Bryle do życi. Rotkapy szfajami nadepły, a ślimoków nie chabiły. Mom recht. Kaj nie dom gały hołda i hasiok. Szfajfusy nie do lasa i na ryby! Kaflok, ryczka i kartofle skrobać do żuru.
szerzej:
W sumie to puźno wyjechalem, bo około 10:30... i do tego na każdym miejscu było kilku grzybiarzy, więc jak na resztki to nieźle :)
Trzeba było sie nachodzić, ale dla jakecznicy z kanią i słoika z maślakami było warto.
Pozdrawiam Grzybną Brać
szerzej:
Agent leśny grazka melduje się ponownie, raport do grzybowego centrum info zdać. Nie jest źle, ale bosko też jeszcze nie. Hydrowarunki - poprawa,. świadkiem podlewania lasu byłam, jeżeli ktoś/coś przy "klimie" majstrować nie będzie i pokrętła na zero nie ustawi, powinno być lepiej, a nawet bardzo lepiej 😀 Młode osobniki podgrzybków na zwiady się wypuszczają, kilku takim w nagłym przypływie miłosierdzia życie darowałam. Co mnie tak wzięło, nie wiem, chyba to, że tacy "piękni i młodzi" byli, ich szczęście, że nie śpiewali.😁 Nieco większe, ale tylko nieco, już bez żadnego zmiłuj się ucapiłam i jako dowód przeprowadzonego rozeznania przedstawiam. Ciekawe i zastanawiające jest to, że mając do dyspozycji setki hektarów identycznie wyglądających lasów, te łajzy grzyby uwaliły się na dokładnie te same miejsca, w których znajduję je od dwóch tygodni :) Z maślakami podobnie - doparkingowa droga 5, albo więcej kilometrów ma, one zaś tylko na długości 20 kroków gniazdko se w trawie uwiły, cicho, jak przysłowiowe myszy pod miotłą siedzą. A jędrne, a grube... nadwaga, jak u ludzi, regułą się staje, dobrobyt nawet i grzyby dotyka 😁. Podsumowując... w "łykend" klawo powinno być... czego wszystkim zdrowo grzybniętym życzę 😀😀😀
szerzej:
Powtórzę za Emilem, że większość rydzy występuje na zboczach, wprost w ziemi, sporadycznie w trawach. Na typowym miejscu rydzowym- czyli trawy wśród młodych świerków - też są, ale już duże, robaczywe i smagnięte zeszłotygodniowymi przymrozkami. Wczoraj dolało, od jutra ocieplenie, więc będą dalej rosły!!
szerzej:
rydzeeeeeee. Nareszcie uskutecznił się mój plan rydzowy. A wybierałem się na nie chyba ze dwa tygodnie i zawsze coś stawało na przeszkodzie. Poniedziałek to może nie najlepsza pora, ale nie miałem wyboru. Do lasu k. Jeleśni przyjechałem o 6,30. Temperatura minusowa, samochody oszronione, myślę sobie: oj nie dobrze. Ale co tam. Łyk gorącej herbaty i w las po stromym zboczu. Nie musiałem długo szukać. Rydze wyszły mi na przeciw. Na małych łączkach z błotnistym podłożem po kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt sztuk. Mogłem przebierać i grymasić. Podobnie w parowach ze strumykami. Tam też ich nie brakowało. Po czterech godzinach miałem dwa pełne kosze. Takiego obrotu sprawy, się nie spodziewałem. Jeszcze spacer po lesie i dodatkowo ceglasie. Te, chyba nie powiedziały ostatniego słowa. Znalezione nie były większe od szpulki nici. Zajączki nie zachwycały. W lesie mnóstwo kolorowych grzybów. Tam gdzie więcej trawy i wody pełno czerwonych muchomorów. Jest się czym zachwycać. A że pogoda dopisała, mogłem sobie tylko zawołać: życie jest pięęęęęękne. E.
szerzej:
To, że sucho już nie chcę pisać, że grzybów nawet ceglasi jest coraz mniej też... ale warto przejść kilkanaście kilometrów dla takich chwil jak ta na zdjęciu:- D
szerzej:
Miejsc które chciałbym zwiedzić jest bardzo dużo, ale nie na wszystkie mam czas. Chcę niebawem zapolować na podgrzybki brunatne, ale po pracy bardzo mało czasu pomyślałem, że nie mogę jechać teraz szukać miejsc, bo jak wejdę do lasu to zaraz zrobi się ciemno i zanim zacznę będę musiał kończyć. Pojechałem więc sprawdzić czy koźlarze czerwone jeszcze rosną, żeby potem nie żałować, że dwa tygodnie temu był szczyt wysypu, a ja olałem to i szukałem grzybów gdzie indziej. Czerwone jeszcze są, ale już w większości duże, a małych coraz mniej. Było miejscami trochę wyrośniętych opieniek, których wysyp zaczął się jakiś czas temu i znowu go nie wykorzystałem, pochłonięty zbieraniem innych grzybów. Może trafię jeszcze jakieś miejsca z młodymi to nazbieram raz, a dobrze i zamarynuję😀😀 W lesie całkiem wilgotno, może jednak wyskoczą gdzieś jeszcze podgrzybki w większej ilości. Pozdrawiam😀