szerzej:
Las mieszany 😉 co za banał, co za płytkie określenie? Mieszany czyli jaki? Mieszać to można gin z Martini, ale nie las w Rubinowej, gdzie rośnie ze 30 gatunków drzew. Rosną u Was w lesie kasztany? Być może. A jadalne ( marony ) też ? Akacje? Może tak, a daglezje ? Jesiony? Wiązy ? A może ptasie wiśnie ( trześnie ) ??? może jodły obrośnięte ze wszystkich stron jemiołą jak zielonym kożuchem? Większość z nas postrzega mieszany las jako sosnowo brzozowy, czy jodłowo bukowy. Rubinowego lasu nie da się opisać słowami, choćby się miało wyszukane pióro Niki, albo giętkie Pań noblistek Wisławy czy Olgi. Póki nie zobaczysz rubinowego lasu – nie uwierzysz. Od września Rubinowa ku mej nieopisanej radości – dziczeje, zwłaszcza teraz, kiedy odwiedzający ją zawracają w pół drogi bo kamienne, popowodziowe zasieki skutecznie uniemożliwiają dalszą wędrówkę. Zawsze była piękna i dla mnie jedyna w swoim rodzaju. Teraz olśniewa surowością. Wierzyć się nie chce jak niewiele potrzeba by wrócić do pierwotnego piękna, do nietkniętej człowiekiem prymitywnej, ascetycznej urody. Wystarczy odrobina kondycji i siły, dobre buty żeby w nieco ponad pól godziny przenieść się ze zwykłego lasu do matecznika natury. Tam jest moje miejsce. Bo tam niczego nie musze sobie udowadniać. Nie liczę na lajki od Rubinowej, ani na skąd inąd miłe komentarze. Pokuszę się jeszcze tylko o podsumowanie w grudniu. Dziękuję Wam za nieustająco fajny odzew w ciągu całego roku, na moje raporty, i bardzo współczuję tym, którzy nie dostrzegli niczego wartościowego w tazokowych doniesieniach. Wiem, brzmi efekciarsko. Sorry. Ostatni raz raportuję w tym sezonie. I w odróżnieniu do wielu tutaj wcześniej wyartykułowanych deklaracji słowa dotrzymam. Nie znaczy to że nie będę zbierał novembrusów, i cieszył się z pełnych koszy, bo to pewne, że takie się trafią. Ale bycie tutaj powinno być przyjemnością, a nie jak niektórzy uważają - obowiązkiem przynależności. Więc wrócę w AD 2025 o ile diabli mnie nie wezmą w tzw międzyczasie 😉 Pozdrawiam ( prawie ) wszystkich Was grzyboświrów. Fajni goście jesteście. Pozdrawiamy Tazok, jego ładniejsza połowa - Sznupok i bezkonkurencyjny Rubik
szerzej:
Koniecznie muszę patent wymyślić ? nie wiem ? na trzecią, na czwartą rękę ( ale raczej nie jest to wykonalne) czy może plecy :) Piękne te borowiczki byly i na zdjeciach wychodzily ale powiedzialam STOP... koniec sesji zdjęciowych :) Nie liczyłam na takie zbiory?! Torba jednak zawsze w zapasie w plecaku jest. Zbiór mój taki, że rydze moje wspaniałe w ilości 7 sztuk ( ktos wyczyścił moje miejsce), ceglasi sztuk 27, podgrzybek 43 sztuki, borowiczki moje cudne w ilości 58 sztuk, zajączki I opieńki też koszyk wypełniły.
szerzej:
Nie powielając słów poprzedników.. dzisiaj był jeden z najlepszych dni w lesie, ZERO ludzi i ich nawoływań typu.. Baśka heej, Zeniu maam🥴 Dopiero na wyjściu z lasu dwie spotkane osoby. No nic, tyle.. i działamy z 🍄 wciaż, na głównym w dwie osoby, trzy godziny z małym haczykiem i do domku, październik prima sort jeśli chodzi o grzyby, jest pięknie..
szerzej:
Dokładnie 28 września ruszyłem na pierwsze porządne grzybobranie w tym sezonie i niemalże miesiąc później przychodzi mi zamykać pomału sezon. Ale jak zamykać to z przytupem, choć nie liczyłem na znalezienie czegokolwiek więcej niż opieńki, Rachowicki las przeszedł sam siebie i stanął obok. W trzy osoby w ciągu 4 godzin napełniliśmy koszyki, aczkolwiek było to bardzo intensywne 4 godziny. Ostatnio taką samą ilość znaleźliśmy w zasadzie na jednej polance, teraz musieliśmy zwiedzać hektary lasu żeby osiągnąć to samo. Ciągle można znaleźć świeże borowiki co napawa nadzieją na najbliższe dni.
Miłych grzybobrań wszystkim życzę w ten wyjątkowo ciepły i suchy październikowy tydzień
szerzej:
Z biedą uskubany koszyczek, mnóstwo liści.. od wypatrywania oczy niczym pimpongi 🧐🧐🧐.. Może nie są to podgrzybasy z ekstraklasy, jak Kaletnika, ale z trudem i w pocie czoła wyringowane heh.. No przecież nie będę opieńki zbierał - a było jej dużo.. od miodowej, przez ciemną, do prawie czarnej (stara).. Oooo właśnie.. teraz mi się przypomniało, że jak wyjeżdżałem już lasu, widziałem rower znajomego i reklamówkę opieniek na lichsztandze, ale chłopa ani widu ani słychu :).. pewno po kanie poleciał.. Tyle mnie, teraz ostre wymogi, więc sam musiałem sobie zafundować pucharek 😉🏆. Aże rączki uleciały ha, ha.. z dedykacją dla M. 😘
szerzej:
Chodziłam po lasach w których powinny rosnąć i prawdziwki i ceglasie i kozaki. Ale nie było ich. I nagle znalazłem idealny kawałek lasu dębowego. Myślę jak tu was nie będzie to już nie wiem. I za chwilę były. Piękne jak bułeczki zostawione w liściach. A potem znajdywałem w miarę regularnie, najczęściej po dwie sztuki. Grzyby w większości młode i zdrowe. Zadowolony wróciłem do domu. Mam nowe miejsce do zbierania 😀💪 Pozdrawiam 🙂
szerzej:
To było kompletnie zwariowane. Miałem dzisiaj super robotę w rejonie Ustronia i Wisły. Grafik napięty na maxa, i choć praca dziś była przesympatyczna, taką jaką można sobie wymarzyć - bo w terenie, na stacjach narciarskich Cieńków i Poniwiec. Praca na skraju lasu, i w lesie. Ale nijak nie dało się urwać do tego lasu, choćby na pół godzinki. Bo mam zasadę, że albo robisz coś na 100% i nie świdrujesz za grzybami, alebo lepiej tego nie rób w ogóle. No i w pracy wygrały kompetencje, dokładność – po porostu dobre rzemiosło. Ale tak cały dzień narastała we mnie boleść duszy. Nie żadna tam frustracja, czy nie daj boże deprecha – nic z tych rzeczy. Tylko niespełnienie, że masz coć na wyciągnięcie ręki, a liżesz to kurcze jak lody przez szybkę. Skończyłem pracę sporo przed 16.00, łapię za telefon. Memory Find RUBIK i wszystko jasne - Sznupok Rubik zbierajcie się jestem za 15 min. Pod Rubinową ( BIS ) tą odnogą doliny rzadziej przez nas odwiedzaną - zameldowaliśmy się plus minus 16.15. z pełną świadomością że czeka nas góra półtorej godziny dziennego światła. Jakiś zdechły koszyk ze służbowej fury też się znalazł. Cały dzień marzyłem o tym, żeby w październikowym lesie wypatrzeć choć kilka ładnych grzyboli. A to co czekało na nas było spełnieniem marzeń po przepracowanym dniu. Piękne okazy, jak w topowym sezonie, żadne suszki, czy sucharki. Jędrne, zdrowe, twarde, młodsze i starsze. Uczciwe, solidne i rzetelne jak moja dzisiejsza dniówka. Tego mi było trzeba, wystarczyłaby tylko połowa, a Ty, nasza cudna dolino jak zawsze pokazałaś, że nie jesteśmy Ci obojętni Dzięki Ci rubinowy wąwozie Tazok Sznupok i Rubik
szerzej:
Przy takiej suszy, poranne październikowe mgły, które zawsze dawały wilgoć nie dają rady.. wszystko przy prawie +20 st. w słońcu odparuje natychmiast i nie ma co wniknąć głębiej w ściółkę.. Obawiam się, że po ciepłym październiku przyjdą nocne i suche przymrozki a dalej to już sami wiecie.. jakieś resztki i zima lub jej zaczątek, hmm oby jeszcze nie.. bo pięknie jest i niech tak będzie 👍 Z grzybowym pozdrowieniem 🤗🍄