szerzej:
Skoro świt w południe po spełnieniu obywatelskiego obowiązku, chytrzy i wściekli ruszyliśmy wraz z połówką co koń mechaniczny wyskoczył, w beskidzko-wyspowe lasy. W zaroślach na skraju lasu przywitał nas jeden prawdziwek. Ale potem nastała posucha. Przemierzaliśmy, góry i wądoły knieje i niewiele z tego wynikało. W końcu postanowiliśmy wracać. Po drodze napotkaliśmy jednak cudownego czarno-żółtego smoka beskidzkich lasów - salamandra Franka. I on w zamian za sesję zdjęciową wskazał nam prawdziwkową miejscówkę, gdzie rosło z 10 ich sztuk. Za sprawą Franka los się odmienił jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ostatecznie wyszliśmy z lasu zziajani ale spełnieni z koszykiem ok. 40 grzybów - głównie prawdziwków, a także z kilkoma sztukami kozaków brunatnych. Tym razem moja połówka wykazała się sokolim okiem, gdyż moje zbiory okazały się bardzo skromne.
szerzej:
nogi robaczywe. Bardzo robaczywe. Trafiliśmy za to na super rydzykowe miejsce, którego wcześniej nikt nie odnalazł. Wielka ilość rydzy, niestety większość już przerośnięta i zasiedlona. Ale i tak koszyczek udało się napełnić. Wyszły dwa słoiczki w marynacie oraz sześć słoiczków smalczyku rydzowego 😋. Ceglasi 8 ( można było więcej nazbierać, ale ślimaki jakoś je polubiły ), 2 maślaki pstre, 7 podgrzybków, 2 koźlarze babki, 5 pomarańczowo żółtych, w tym 1 gigant 😮. Kilkanaście kurek i cała orkiestra trąbek ( cześć się suszy i 1 słoiczek 😐 w marynacie - ich objętość bardzo się zmniejsza ). Do tego 1 niewielki siedzuń sosnowy. Pogoda przepiękna, jesień złota przyszła w sukni kolorowej, szeleści trenem i złoty pył w niebo unosi. Jest i łyżka dziegciu 🤣- sezon bez zjazdu, sezonem straconym - jakże brawurowy ślizg na d....😁, po zboczu pełnym jeżyn. Cała lewa ręka w kolcach ( auć ), zarwane ramię ( auć ), spodnie do prania 😅. Ale i tak zadowolona jestem, jutro świętokrzyskie - zobaczymy czym las obdarzy 🤔. Oby tylko polowania nie było ✊👿. Udanego jutra 🙂
szerzej:
Dzisiejszy wypad z moją żoną był nastawiony na zbiór rydzy, które obiecaliśmy zapracowanym niezwykle naszym dzieciom i ten cel został osiągnięty👍😀Miejscówka nie zawiodła- oochodziliśmy też w innych rejonach tego lasu i innych grzybków też trochę sie udalo zebrać-wychodzi sporo młodych borowików ktore mają robaczywe nóżki ale kapelusze w większości zdrowe. Mleczaja rydza bardzo duży wysyp w tym naszym miejscu. W drodze powrotnej jeszcze zaglądneliśmy w Rajbrocie na naszą łączkę gdzie zebraliśmy kilkanaście czubajki kani, w sumie był to udany, słoneczny dzień🍄Oozdrowienia dla grzybiarskiej braci!✋