szerzej:
Koźlarzy siwych rośnie całkiem sporo ale co trzeci, czwarty zdrowy. Czerwone zdrowe jak zawsze. Z innych grzybów tylko pojedyncze sitarze i muchomory rdzawo brązowe i gołąbki wymiotne i tyle. Powodzenia i połamania koszy.
szerzej:
Postanowiłem ruszyć w rewir aby jak zwykle uzupełnić mapę grzybową na forum. Na początek kurs na zagajnik brzozowy, nadzieja na prawe ale większa na czerwońce. Efekt gorzej niż marny, jeden prawusek i dwa brzozowe kozaki ale takie że od razu zostają w krzakach. Kolejna korekta danych geograficznych i moja bryka tnie bajora w kierunku starego lasu ( a raczej tego co po nim zostało jeszcze). Wchodzę w zasadzie bez nadziei, dopiero jeden dzień posiąpiło od miesiąca, w lesie niby mokro.. No pierwsze kroki i mam już "kolegę" dla mojego solist w koszu bo jest kozak brzozowy ale dobry. Co krok to nic, wreszcie trafiam pod jodłą na malutkie prawuski, wszędzie zryte, chyba stado dzików tu przelazło ale dziki nie zostawiają obierek z prawdziwków. Idę zatem tropem tego głupca i wszędzie gdzie są obierki szukam i wszędzie znajduję prawuski pochowane to za liściem to pod gałęzią, super mapa dla mnie.
W sumie mam już dno zapełnione ale same małe. Zmieniam kierunek, lecę na swoje tajne miejsce ale niestety i tutaj ktoś już był, zabrał piękne sosnowe borowiki i prawe też, klnę pod nosem! Oram las metr po metrze, to procentuje bo w koszu jest już połowa, mam też pięć sosnowych pięknych! Ale to wciąż za mało. Ruszam zatem na "cypel ocalenia" na ceglaki. I tu jest to samo, grzyby trucjące poprzewracane a dobre wyje.. do zera. Jestem wściekły! Ile tu do cholery ludzi przeszło już że tak wszystko wszędzie wyzbierane. Ale mam jeszcze kilka miejsc, biorę namiar na najlepsze miejsca, przeryte ale szuakm dokładnie i jest nieźle, kosz się po malutku zapełnia. Wszystkie jednak grzyby są malutkie ale za to zdrowe. ceglaki się zaczynają sypać dopiero podobnie jak prawe. Trzeba poczekać ze 3-4 dni. Wracam do auta. Mam prawie kosz pełny ale jeszcze jedno miejsce mnie interesuje. W starym lesie przyjechał jakiś chętny na grzyby traktorem z psem, w drugim lesie jakiś tatuś z dzieckiem szuka po mnie, pozostaje mi spryt, czyli "najciemniej może pod latarnią"? Lecę to blisko auta. I BINGO!!! Od razu pod jodłą trafiam 5 prawych tym jeden piękny. Zatem skok w bok za pagórek i TU JEST TO! w TYM JEDNYM MIEJSCU 15 PRAWYCH I TO TAKiCH EKSTRA. Tego szukałem. teraz można wracać do domu.
Wysyp dopiero się u nas zaczyna, na razie grzyby są małe i miejscowo. Trzeba poczekać. Ja czekam na kozaki czerwone jeszcze, na razie rusza ceglak, prawy i kanie, na łące piękne cztery kapeluchy mijałem. Pojedyncze gołąbki ale nie ma na razie mleczajów. Na raazie rurkowce w natarciu, znalazłem dwa grzybce purpurowozarodnikowe, ale ich nie zbieram. Borom Cześć!!
szerzej:
Ludzi - konkurencji pełno wszędzie, nawet psy wykorzystują do wypatrzenia i grzybów, i innych grzybiarzy. Białych śladów cięcia korzeni multum, bo część grzybiarzy, pewnie "miastowych", na miejscu sprawdza zarobaczenie. Prawdziwki rosną tam od poprzedniej środy, ale i zarobaczenie też rośnie. Żal, ze robaki, ale i żal nie jechać. Oto jest dylemat.
szerzej:
Jak już zdecydowałem się iść w górę, to doszedłem w końcu na szczyt Gruszka, żeby zaliczyć jakiś sukces, jak na moją formę i zdrowie to wystarczający 😀
Schodziłem trochę lasem, trochę porośniętymi głównie sitowiem drogami. Ta mocna trawa dwa razy mnie przewróciła i ogólnie bardzo wydłużyła moje tempo. Gdy wreszcie zszedłem niżej, na liście i igły, znowu znalazłem trochę ceglasi i kolczaków. kolczaków rudawe i obłączaste. Pod jednym bukiem dwa małe, szarobeżowe kapelusiki, hymenofor kremowobiały, trzony zjedzone przez ślimaki, ale zauważyłem jasną siateczkę, to chyba górskie. Szału nie ma, z najbliższej okolicy żadnych doniesień, więc jestem zadowolony. Pozdrowienia dla wszystkich.