szerzej:
Witajcie. Dzisiaj znów po nocnym deszczyku i znów oszałamiająca zieleń. Aczkolwiek dzisiaj odmienne spojrzenie na bagienną faunę i florę ponieważ znów "ktoś" zburzył wszystkie bobrze tamy na cieku pomiędzy bagnami. Na początku byłem jak zwykle bardzo zły z tego powodu, jednakże taka sytuacja pozwoliła mi poobserwować żyjątka wodne, które normalnie skrywają się głęboko pod wodą. A jak już trafiłem na wodną nizinną salamandrę (traszka grzebieniasta) to byłem nawet bardzo szczęśliwy. Co prawda zerkałem kątem oka, czy już gdzieś tam przypadkiem nie wykluwają się kureczki lub czerwone perełki (ruliki), ale to jeszcze nie ten dzień, pewnie jeszcze jakieś 2 tygodnie. Tymczasem upajam się tym co mam, bo te piękne chwile są równie ulotne co motyle. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Dzisiaj klimat dokładnie taki sam jak w ostatnim dniu Kwietnia, czyli po nocnym deszczyku. Przy czym wczesnoranny wypad oraz 300 mm szkiełko pozwoliły wydobyć ciemną zieleń, która z biegiem czasu i kolejnymi modelami przybierała bardziej jaskrawe kolory, a to wszystko ozdobione kropelkami życiodajnej wody. A z grzybków tylko jedno stanowisko łuszczaka zmiennego, ale to nie szkodzi, zieleń przysporzyła wrażeń z nawiązką. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Po 4 nockach z przymrozkami dzisiejsza nocka już na plusie a co najważniejsze z deszczykiem. Tak się zastanawiałem czym mnie las dzisiaj zaskoczy w przeddzień czyli wigilię Maja. I tak jak pożegnałem się już tydzień temu z czeszkami, tak dzisiaj natknąłem się na dzieńdobry z nowym meegastanowiskiem, przy czym liczebność była zaskakująca - setki (jak nie tysiące) czeszek w większości już w pozycji leżącej, aczkolwiek tych, które jeszcze stały na własnych nogach, wystarczyło na całkiem fajne focenie. Drugą niespodzianką był łuszczak, który wystartował 2 tygodnie wcześniej niż w ubiegłym sezonie, przy czym wystartował on pewnie już dużo wcześniej, skoro słoneczko zdążyło już odcisnąć na nim swoje słoneczne piętno i dokonać stosownych i charakterystycznych zmian. Trzecia niespodzianka tak jakby była planową, przy czym specyfika poranka (szybkie przejście z deszczyku w słoneczko) spowodowała, że zieleń, której co prawda się spodziewałem na bagnach, przybrała niesamowicie jaskrawy i kontrastowy kolorek. Od siebie dołożyłem 300 mm szkiełko, co "cuzamen do kupy" zakończyło się bajeczną zieloną sesją pełną niesamowitych wrażeń. A to przecież jeszcze nie Maj. Pozdrawiam i do usłyszenie w Maju.
szerzej:
Po doniesieniach w Internecie o pierwszych maślakach i koźlarzach postanowiłem że choć na krótko dokonam rozeznania co do sytuacji panującej w moich miejscowkach. Niestety nie spotkałem żadnych grzybów typowo wiosennych ani rurkowych. Przy dukcie leśnym spotkałem tylko trochę nie za pięknych maślanek. W drodze do Mlochowa na brzegu lasu znalazłem 10 pieczarek leśnych. W tym roku zamierzam bardziej poznawać inne lasy bowiem w tej okolicy miejscówki coraz bardziej poniszczone przez drwali. Na razie trzeba jeszcze trochę poczekać na pokazanie się większej ilości grzybów ale warto spacerować po lesie i podziwiać dopiero rozwijające się krzewy jagodzinowe, konwalie czy różne kwiatuszki w lesie. A jak pokazują się pieczarki to tylko patrzeć jak będą i grzyby rurkowe. Napisalem miejsce spaceru po lesie Młochów dlatego bo niedaleko już Młochowa dość blisko parku w tej miejscowości znalazłem te pieczarki.
szerzej:
Taki dzień, to po prostu zbyt wielki szok dla mojego układu nagrody. Potrzebny będzie jakiś detoks dopaminowy...
szerzej:
Witajcie. Najpiękniejszy dzień w tym roku, i nie dlatego że słoneczny bo pochmurny, nie dlatego że pierwszy raz chociaż po części tak, ale dlategóż, że pierwszy raz taka mnogość gatunków i taka ilość w poszczególnych gatunkach. I pomimo, że brak ostrego słoneczka nie pozwalał pobawić się fotografią i tak było zajefajnie. Jest moc. Niech moc będzie z Wami. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Poniedziałkowy ranek lekko nadszarpnięte samopoczucie po niedzielnej "ciężkiej" śniadanioobiadokolacji - las zawsze stawia na nogi. A jeśli do tego dołożymy piękną słoneczną pogodę i mnogość obiektów do zachwycania i fotografowania, to "uzdrowienie" następuje dosłownie w 5 minut. Dzisiejszy spacerek zaowocował znalezieniem nowego stanowiska czeskich księżniczek ale i tak najwięcej frajdy sprawiła liczna twardnica, która w promieniach słońca zawsze tworzy efektowne bajeczne przedstawienie. Kwiecień będzie przepiękny - kolejna odsłona już za kilka dni. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Z mieszanymi uczuciami startowałem do lasu - miniony tydzień obfitował w przymrozki i opady śniegu. Dzisiaj dla odmiany najpierw pobrodziłem po bagnach a na clou programu zostawiłem sobie osiny i ewentualnie piaski. Na bagnach wiosna powolutku ale do przodu, widać już trochę zieleni, ale jeszcze bez dominacji nad szarością. Anemonki bądź to gajowego bądź to żółte miejscami tworzą już zwarte kępy zieleni, ale do bezmiaru zielonego dywanu jeszcze daleko (tak pewnie ze 2 tygodnie). Jednakże zieleni było na tyle wystarczająco aby pobawić się nią w kontrastowanie z czerwienią (szczegóły w dopiskach). Kwiecie też jeszcze nieśmiało, pojedynczo, bez szału (ale oko już cieszy). Natomiast w osinach emocyjny kalejdoskop. Na start zimny prysznic - coś bezczelnie zeżarło mi pierwszą znalezioną czeską księżniczkę, po czym euforia na widok kilku kolejnych znalezionych tłustych pięknotek, po czym znów złość na roboki i ślimoki, które zdeformowały kolejne kandydatki na pięknotki, po czym euforia..., po czym okrutna złość na samego siebie po rozdeptaniu jednej z kandydatek. To nie na moje nerwy - ostrożnie wycofałem się do tyłu i udałem się na górkę piaskową, aby zwieńczyć wyprawę kasztankiem. Tak więc kwiecień uważam za udanie otwarty, zwłaszcza iż wczoraj 1-go emocje również sięgnęły zenitu po znalezieniu 3 kilo łosiowego szczęścia (szczegóły w dopisku). Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Pierwszy wiosenny tydzień przyniósł iście wiosenną pogodę. Codziennie temperatury w okolicach 15-17 stopni, a co najważniejsze codziennie moczyło aby na zwieńczenie w Sobotę pod wieczór przeszła pierwsza wiosenna burza (mruczało i błyszczało aż miło), a po burzy pierwsza wiosenna tęcza. Niedzielny poranek trochę bardziej rześki niż poprzednie a i kalejdoskop pogodowy na najwyższym levelu - z zegarmistrzowską precyzją co 5 min na zmianę słońce i deszcz. Ale nic to, na początek trafił się drugi kasztanek całkiem już ładnie wybarwiony i pofałdowany, przy tym ten pierwszy z przed tygodnia tak jakby nic nie podrósł: ( Ale wydarzenie dnia odbyło się jakieś pół godziny dalej. W jednej z naparstniczkowych miejscówek dwie młode tłuste damy pokazały sukieneczki. Boski widok. Szukałem dalej, również w innych miejscówkach, w tym w miejscówkach na olbrzymki - niestety nic więcej pofałdowanego nie znalazłem. Ale i tak petarda, zwłaszcza iż można też już popodziwiać kwiecie: zawilec żółty i gajowy, złoć i śledziennica, no i te nieśmiertelne czarki. Ledwie wróciłem do domu a już tęsknię za kolejnym weekendem, ale będzie przepięknie, a później Wielki Tydzień, ale będzie przepięknie. Pozdrawiam.
szerzej:
Kolejna wycieczka w tym roku, ale wcześniejsze bez doniesienia bo nie było czasu🙃
Tradycyjnie ze Skrzypczem wybraliśmy się na zimowe grzybki, ale pierwszy raz znaleźliśmy czarki🤩🤩🤩 I od razu w nieprzyzwoitej ilości! Nie dałam Skrzypczowi napawać się widokiem wody i marzeniami o wędkowaniu, ale w zamian zaprosiłam na czarującą miejscówkę! Aż nam się oczy świeciły! I tu, o i tu, o, patrz tam ile jest! Ochom i achom końca nie było, a finalnie doszliśmy do wniosku że kręciliśmy się w kółko na powierzchni ze 150m2🤣
Cudownie ciepły dzień, słońce, koszyczek i czerwień... Nic nam tego dnia nie chciało zepsuć 🙃
A. I królestwo dla tego co ma zaczarowany sposób na szybkie czyszczenie tych prześlicznych grzybków 😁
szerzej:
Kontynuując temat chwilowego braku możliwości weryfikacji ściółki, wpadłem na genialny pomysł weryfikacji pni i gałęzi. A że nieopodal, niespełna 10 km, zachowało się jedyne w okolicy stanowisko starodrzewu leszczynowego, wymyśliłem iż zapoluję na mityczną orzechówkę. A orzechówka obrodziła jak na starodrzew przystało i pozwoliła mi się odkuć za ranne niepowodzenie.
No i słów kilka na temat samego starodrzewu leszczynowego zlokalizowanego na terenie średniowiecznego grodziska, zwanego potocznie "wały jaćwingowskie". Otóż jak głoszą lokalne legendy, potwierdzone badaniami archeologicznymi, w miejscu tym znajdował się gród Jaćwingów. Gród ograniczony był z jednej strony rzeką a z pozostałych stron zabezpieczono go wałami, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Ponadto grodzisko było siedzibą ostatniego władcy jaćwieskiego, który posiadał przepiękną córkę Cetynię. Otóż młoda księżniczka Cetynia, w rozpaczy z niespełnienia się nieszczęśliwej miłości do lokalnego niebieskookiego rzuciła się ze skarpy w odmęty rzeki, która do dnia dzisiejszego nosi nazwę po urodziwej jaćwieskiej księżnej (Cetynia - prawy dopływ Bugu, przepływa przez Sokołów Podlaski). Przy czym jeszcze za "okupacji" Cetynia wykarmiła rybami cały Sokołów Podlaski, a w chwili obecnej ledwo wykarmi kilka par Bobrów, ale za to zbiornik retencyjny (zalew) Niewiadoma, który kradnie i gromadzi całą wodę z rzeki, piękny. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Po ubiegłowekendowym leśnym poście, dzisiaj odrobiłem z nawiązką. Odwiedziłem cztery lasy, cztery światy, i widziałem cztery.... sta najróżniejszych cudów natury. A pogoda jak w kalejdoskopie, co prawda mroźno, ale na przemian jaskrawe słoneczko dające już dużo ciepełka oraz ciemne chmurki, którym towarzyszył przenikliwy mroźny wietrzysko. I tak od lasku do laska, aż wylądowałem na nadbużańskich łęgach oraz nad samym Bugiem. A jak już tam rozkoszowałem się widokami zatęskniłem za wiosną (właśnie wiosną na przełomie maja/czerwca tamtejsze widoki są wręcz nieziemskie). Ale jeszcze troszeczkę, jeszcze tydzień, dwa i będę uganiał się za czeskimi młodymi falbankami i tarzał się z nimi bez opamiętania na miękkiej leśnej ściółce. Pozdrawiam i zapraszam na dopiskową fotowycieczkę.
szerzej:
Są to duże połączone płaty jak zamieściłam w poprzednich doniesieniach i szerokości, otacza całe drzewo dębu, ale nie bezpośrednio na nim, więc też nie żywica. Szukam nadal podpowiedzi. Dziękuję za dotychczasową pomoc...
szerzej:
Dziękuję za dopiski pod doniesieniami. Miłe i zachęcają do kolejnych. Pozdrawiam zimowych i sezonowych grzybiarzy...
szerzej:
Witajcie. Po mroźnym tygodniu sobota z odwilżą i szarą pluchą, po czym niedzielny poranek znów rześki ale i słoneczny. A lutowe słoneczko pokazuje już swoją moc i z każdą upływającą minutą rozgrzewa powietrze i topi zmarzlinę. A w lesie bajka, dzisiaj kontrastująca ze słoneczkiem pomarańczowożółta boczniaczkowa bajka. I ten krzyk żurawi. Pozdrawiam.
szerzej:
Warunki w łęgach idealne 😎 Zimno, mokro i bloto 😉 spotęgowane na każdym metrze racicam zwierzyny, również łosia i i zbuchtowaną ziemią, skrupulatnie, dogłębnie, wymieszaną ze ściółką 🙂 płomiennicy sporo we wszelkich stadiach rozwoju. Uszaki również dopisały, również w różnym stadium - od małych paznokci po wielkość połowy dłłoni, były takie akuratne, cudnie ciemnobrązowe i i były też mocno wyrośnięte, szare że starości. Od końca grudnia po raz trzeci odwiedziłem pień małego starego? drzewa z kilkudziesięcioma uszakami na 2 m długości pnia. Za pierwszym razem malutkie. W połowie stycznia podrosły widocznie, ale były zupełnie wyschnięte, skurczone i wyglądały jak zwęglone. Teraz cudownie odżyły, dojrzały i są w pełnej swojej krasie wielkości, kształtu i koloru. Zostały. Bardzo ciekawe i "na bogato" stanowisko, zbyt rozległe żeby skadrować zdjęciem. Znalezione w jednym stanowisku 4 młode boczniaki. Czarki też były i byłoby pewnie dużo więcej gdyby nie wspomniana bardzo aktywna działalność dzików 🙂 Wszystkie grzyby zmrożone z warstewką lodu. Zaczął padać gesty, mokry śnieg, kilkanaście minut i było po zawodach 🙂 W sumie ok kilograma, głównie płomiennicy, z której powstała pierwsza w życiu smaczna zupa, bo niedzielna, poranna jajecznica na plomiennicach weszła już na stałe.
szerzej:
Witajcie. Z piątku na sobotę nasypało, nasypało tyle, że pogotowie energetyczne przywróciło zasilanie w regionie dopiero o 13:00. Z tym, że niestety jak na razie jest cały czas nieznacznie powyżej zera i puchowa kołderka z każdą godziną się uszczupla. Taka pogoda nie sprzyja do brodzenia po bagnach (wolę -30) no ale cóż jak mus to mus. Brodzenie rewelka, z resztą jak zawsze, tylko jak to zwykle bywa po śniegu szanse na znalezienie ciekawych znajdek diametralnie maleją. Co nie znaczy, że się nie da, jak się chłop uprze to się da. Pozdrawiam.
szerzej:
Początek roku ciepły więc pojechałem do Cybulic Małych szukać wiosny krokiem Marszu Dąbrowskiego przechodząc koło ulicy Wiosennej. W lesie w Cybulicach Małych oprócz świeżych gąsek zielonek po terenach piaszczystych poligonu można spotkać jeszcze wodniche późną, lisówkę pomarańczową, trzęsaka pomarańczowego, purchawki, różne grzyby nadrzewne i drobne. Oznak wiosny nie widać ale bardziej słychać było śpiew jakiegoś ptaszka. W prognozach długoterminowych specjalnie Zimy nie widać i po kolejnych opadach deszczu jeszcze jakieś grzyby jesienne blaszkowe można będzie znaleźć.
szerzej:
Wczoraj spacer nad Świdrem nie przyniósł grzybowych zdobyczy. Dziś spacer w okolicach Rezerwatu Jedlina też nie przyniósł grzybowych obserwacji, nie udało się też znaleźć ucha bzowego na podmokłych terenach przy rzeczce Mieni.
Jadąc polną, gruntowa drogą, dostrzegłem pnie po ściętych, potężnych topolach. Coś mnie tknęło, by im się przyjrzeć...
No i mam pierwsze w życiu zimówki. Pierwsze boczniaki, których nie kupiłem.
Bogatego grzybowo roku życzę.
szerzej:
Witajcie. Co to się porobiło na tym świecie, co prawda jak wychodziłem o 8:00 było jeszcze "tylko" 13 stopni ale jak wracałem około 11:00 było już 17. Tak, że tego, wypociłem się trochę z nocnych nadmiarów płynów;) A w lesie bajka, nie zimowa lecz wiosenna, i co najważniejsze czerwona bajka. Zgodnie z życzeniami spod podsumowania 2022, zaczynam Nowy Rok od wysokiego "C", w nowym sezonie tanio skóry nie sprzedam no chyba że diabłowi, i obiecuję raportować na czerwono czerwonymi, tak aby wszyscy mogli się napatrzeć i naładować akumulatory pozytywną czystą energią. Tak więc na rozgrzewkę i na dobry początek dzisiejsza galeria. Pozdrawiam.