szerzej:
mokre stanowiska), wzbudzałyśny zainteresowanie wędkarzy 🤣. Naparstniczki, jak już wspomniałam rosły wszędzie, można by niejeden koszyk uzbierać ( moim zdaniem hasło: uwolnić smardze jest jak najbardziej na miejscu - i smardzowate też). Na terenach praktycznie miejskich i przy takiej ilości, można by wprowadzić jakiś limit zbiorów. W lasach niech będą nadal pod ochroną... Panująca cisza, przerywana łopotem skrzdeł łabędzi, krzykiem żurawi, przystanek na pomoście i miłe towarzystwo - bezcenne 🥰. Do tego wiosna, pachnąca i zielona - warto było wziąć dzień urlopu 🤗. Niestety nie udało nam się znaleźć smardzy ( a są ponoć) - to taki maly smuteczek... Jeszcze mi się żaden nie trafił - ale gdzie diabeł nie może... Znajdę je w końcu, tak czy siak... Ja, na swoją biedę, umyślalam sobie konfiturę z fiołków zrobić... I owszem, fiołków dostatek... Ale weź to zbieraj, a potem jeszcze skub... Strzał w stopę, ale za to jak bosko pachną...😂. Jak komuś wpadnie taki zamysł do głowy, to niech se lepiej w internetach albo w delikatesach słoiczek owej konfitury kupi 🤣🤣🤣. W planach miałyśmy jeszcze odwiedziny lasku mojego tajemnego i grabież 😁 ucha bzowego... I w końcu było - nasączone wodą jak trzeba, w bogatych koloniach. Nazbieralysmy sobie tyle, ile nam było trzeba ( teraz suszarka chodzi - nie sądziłam, że o tej porze roku będę grzyby suszyć 😂). Przy tym zieleń, taka najpiękniejsza, soczysta, świergot ptaków i po prostu reset.... Pola kwiecia, mało gadziny latającej ( ale kleszcza złapałam 😡) - po prostu - cudny, wiosenny dzień 🥰. Dodatkowo wyczajone: twardnice bulwiaste ( chociaż teraz zastanawiam się czy to nie sklerotka?), trzęsak pomarańczowożółty, młoda żagiew, orzechówka wiązowa, czernidłaki, drobnołuszczak jeleni, szyszkówka świerkowa i inne... To był po prostu fajny dzień 🤗. Miłego weekendu Wam życzę 😊. A Ty, Iwonka pisz resztę - bo pewnie o czymś zapomnialam 😂
szerzej:
Całe stada naparstniczek, większe, mniejsze, krzywe, proste - jakie, kto chce... Dlatego wpisuję 100 na godzinę, ale tak na prawdę, te 100 to na kilka minut 😅. To tak, jakby wpuścić małpę do gaju 😂, cieszyłam się i nie wiedziałam, którą najpierw oglądać 😆 Mogła bym tam siedzieć i patrzeć jak rosną... Albo tak, jakby dziecku dać cały kosz nowych zabawek, nie wie, którą się bardziej cieszyć 🤗. Do tego pogoda dopisała, nie było szczególnie ciepło, ale słońce co jakiś czas wystawiało swoją optymistyczną gębę. I pola, fiołkowe pola, z zapachem, jednym chyba z najpiękniejszych na świecie 💜. Takie dni ja lubię 😁. I Wam takich życzę 😊
szerzej:
na korze wygląda. Jeszcze niedawno w ogóle bym na toto nie zwróciła uwagi 😁. Tak czy siak się cieszę, bo natura wciąż zadziwia. Wiosna idzie - choć jeszcze po śladach zimy kroki stawia, widać, że już coraz pewniejsze 😊. I choć przychodzi co roku - zawsze mnie zachwyca i zadziwia - jak feniks z popiołów - tak ona z szarości powstaje i w zieleń się zmienia. Martwi mnie trochę, że sucho się robi, a jak wiadomo grzyby rosną po deszczu, kleszcze za to wkraczają do gry 🤬. Kwiecie zaczyna kolorami kusić, płatki do słońca wystawiać i owady wabić. Trzeba to w końcu powiedzieć głośno - wiosna u progu 😊. Miłego tygodnia 🙂
szerzej:
wspominać nie będę, bo i po co? Grunt, że lasek odwiedzony 😄. Jak zlapiecie chwilę, to idźcie w las - albo chociaż w miejskie krzaczory, bo tam też życie wre 🙂.
szerzej:
i dla każdego z osobna.
Niech moc będzie z Wami 😊
szerzej:
które wkrótce będą cieszyć piękną, soczystą zielenią... Czekam na tę chwilę niecierpliwie, choć przyznać muszę, że gdy wiosna zawita do nas, łażenie po zakamarkach i krzaczorach w tych laskach będzie prawie niemożliwe. Urośnie tyle różnego rodzaju "chabazi", że trzeba się będzie przedzierać 😅. No i są bardzo komarzaste 😉, ale akurat tym będę się martwić później 😂. Ziemia, zasilana wilgocią z nieba, a także chyba fakt położenia niedaleko Wisły sprawiają, że błoto trzyma się nieźle... Butów też 😂 A najbardziej lubię to, że oba laski są utrzymywane "na dziko", pomimo wytyczonych ścieżek... Wszystkie drzewa, przewrócone przez wiatry, czy obumierające z racji wieku, zostają na miejscu..... Ad rem... Znalezione - ucha bzowe, pomimo wilgoci pozwijane (winowajcą jest chyba nocny mróz), czarki w dobrej kondycji, płomiennice już zniknęły. Trąbki otrębiaste mają teraz swoje 5 minut, rosną w kępkach, pojedynczo i tam, gdzie chcą... Oprócz tego sporo nadrewnowych w różnej kondycji i kępki przebiśniegów... Pięknie wyglądają porosty, jako grzyby zlichenizowane, powinny również znaleźć się w kręgu zainteresowań grzybiarzy 😉. Tak czy siak, fajnie jest połazić po krzakach i się zresetować - czego i Wam życzę 😊
szerzej:
Czarek brak! 😞😭. Czekam na cieplejsze dni, wtedy mam zamiar wleźć porządnie, jak na tropiciela życia grzybowego przystało, w największe krzaczory 😁. Niech już będzie sobie to błoto, oby tylko cieplej było 😜🌞. Miłej niedzieli 🙂
szerzej:
Znaleźć grzyby było dość trudno, oczywiście oprócz płomiennic, które sobie kilka drzew upatrzyły, otaczając je wkoło, niczym szal... Pięknie wyglądały, z czapkami śniegu, kolorem jak płomień, wyróżniając się z otoczenia... Szkoda tylko, że słońce nie rozświetliło tej bieli, która choć piękna, trochę smutno w przymglonym, miejskim powietrzu wyglądała... Ale i tak bajecznie było, jakie to szczęście, że praktycznie w środku miasta mam takie cudne tereny... Oby tylko powszechna betonoza tego nie zmieniła... A morał z tej paplaniny taki: nie siedźcie w domu, ruszajcie na szlaki... Piękno można znaleźć wszędzie 🤗. Miłego tygodnia 🙂
szerzej:
spokojnie pochodzić, natomiast w miejscach wilgotniejszych, z mchem - no, cóż... Ręce w kieszeniach, to zły pomysł 😁😆. Ale do rzeczy: ucha bzowe w mnogiej ilości, niestety jeszcze malutkie ( zebrana tylko garstka ), sporo kisielnic, trąbek otrąbiastych, żagwi vel twardziaków zimowych... O dziwo mało płomiennic ( za to dużo śladów po buszowaniu😁) - tak to jest, jak się plantacji nie pilnuje 😉. Lubię w lasku pory roku od późnej jesieni do wiosny ( właściwie to wszystkie lubię), bo można bezkarnie połazić po miejscach, które w lecie są tak zarośnięte, że przedarcie się przez nie graniczy z cudem. No i brak komarów jest dodatkowym atutem 😁. Obserwowana od jakiegoś czasu " galaretka kosmiczna" straciła swoją sprężystą konsystencję, stając się rozwodnioną plamą... Niestety, straciła też swoją tajemniczość, bo jak się okazuje jest resztką ze stołu ptasiorów 😏... Dzika przyroda, która sprawia wrażenie, że lasek jest zaniedbany, dominuje... A ciekawscy, lubiący łazić nie tylko po wyznaczonych ścieżkach, mogą zawsze odkryć coś zadziwiającego 😇. No więc ruszajcie w lasy, do parków, na spacery i łapcie energię z drzew 💚