(30/h) Jak to u mnie bywa, doniesienie z opóźnieniem. Las jodłowo-bukowy, pojedyncze sosny, sporadycznie brzoza. To już końcówka sezonu na grzyby rurkowe, ale jeszcze można kosze zapełnić 🙂 Borowiki szlachetne, głównie większe ale i kilka młodych owocników się trafiło, podgrzyby brunatne, głównie średnie, dwa większe koźlarze pomarańczowożółte i pojedyncze maślaki pstre. Teraz króluje pieprznik trąbkowy - miejscami jest go zatrzęsienie 🙂
(3/h) Czy to ostatni prawdziwek w tym roku? Nie wiem, ale ten piękny, jędrny i młody jegomość urósł sobie na ścieżce pod jodłami, a paru jego kolegów na skraju lasu wygrzewało swoje kapelusze w jesiennym słońcu. W lesie pięknie pachnie liśćmi, zwłaszcza dębowymi, tak gorzko i wytrawnie.
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Pozdrowienia dla ekipy buszującej w Bliżynie :) może w przyszłym roku odwiedzicie starachowickie lasy? Też jest się gdzie rozpędzić, też można znaleźć wyrzynające się z ziemi skały, przypominające o tym, że jesteśmy w górach... a grzyby gdy są, to są wszędzie :)
(70/h) Wjazd do lasu koło Czarnieckiej Góry miał miejsce około 8.30- Pobuszowaliśmy w lasach około 4 h. Las nie zawiódł. Kilkanaście kilogramów podgrzybków na osobę. Jest ciepło i ma być tak do końca października zatem jeszcze grzybki urosną. W lesie jest wystarczająco wilgotno. To chyba będzie ostatnie tegoroczne spotkanie z lasami świętokrzyskimi. Już odliczam dni do wyjazdu. Pozdrawiam leśną Brać :)
(90/h) Podgrzybkowy zawrót głowy. Las sosnowy z młodnikami brzozowymi, mech, trawy, igły, a wszędzie podgrzybki. Jakieś 160 podgrzybków różnej maści, jak minąłem 100 przestałem liczyć, 20 borowików, 10 koźlarzy babka. Szybkie dwie godziny w lesie zaowocowały pełnym koszem, nawet nie dotarłem na swoje miejsce na prawdziwki. Jakby las nie chciał żeby wchodzić głębiej i wysypał grzyby już pod pierwszymi drzewami. W lesie mokro, mglisto, cudownie.
(35/h) Pożegnanie ze świętokrzyskimi lasami - część III, OSTATNIA! 🤞 Dzisiaj pierwsze skrzypce grało zarąbiste towarzystwo w składzie: 😍 z łódzkiego AgusiaN, Daggy, Łukasz K. i Sivusek81, 😍 z małopolskiego Asia H. i Piotrek D., 😍 z mazowieckiego Manowa (Asia i Marek), 😍 ze śląskiego TRIO, 😍 ze świętokrzyskiego Janek, z którym nie udało się tym razem spotkać, bo biegał przed nami i wycinał najpiękniejsze sztuki 😂
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Najpierw potężny buszing po okolicznych lasach (20 km w nogach 🚶♀️🚶♂️), a potem fajne spotkanko całej ekipy na parkingu przy dobrym jedzonku i rozgrzewających "napojach" 🤩 Nie będę się dzisiaj rozpisywała, bo po tym lekkim spacerku i dzisiejszym dyżurze do 22.00... jestem po prostu NIEŻYWA!!! 🤣🤣🤣 Zbiory cudne i było meeega Was wszystkich zobaczyć w komplecie 😘 Mam nadzieję, że równie licznie spotkamy się na zakończeniu sezonu w listopadzie 😁 Niechaj grzyb będzie z Wami 😇😍🤪 Pozdro pięć 🖐️ Tuśka 🍄🍄🍄 PS. Zorro, Serec... szkoda, że nie dotarliście. Któryś z Was chyba do mnie dzwonił, ale brak zasięgu na tym odludziu skutecznie uniemożliwiał jakikolwiek kontakt 😏
(20/h) Ten moment musiał kiedyś nastąpić. Dzisiaj pożegnanie w świetnym towarzystwie wspaniałych ludzi z łódzkiego, śląskiego i małopolskiego. Samo zbieranie grzybów zeszło na plan dalszy, ważniejsze było spotkanie i dyskusje przy naleweczce i pysznym jedzonku. Najpierw spotkanie na parkingu z częścią ekipy, później krótki, jak na te lasy, spacer za grzybami, pamiątkowe zdjęcia przy Piekielnej Bramie, a na powrocie pierwsze w życiu koszenie pieprznika trąbkowego. Znaleźliśmy około 40 sztuk prawdziwków, w tym kilka młodych, trochę podgrzybka brunatnego, kilka rydzy I mleczai jodłowych,
3 koźlarze czerwone dębowe oraz sporą miskę pieprznika trąbkowego. Dzisiejsze grzybobranie potwierdziło, że grzyby rurkowe są w tym lasach w totalnym odwrocie. Biesiada po grzybobraniu udana, pamiątkowe zdjęcie całej ekipy i w momencie wyjazdu zrobiło się trochę smutno. Z niecierpliwością będziemy czekać, co zaoferują świętokrzyskie lasy w przyszłym roku za jakieś 9 miesięcy. Pozdrawiamy wszystkich
(45/h) Las sosnowy ( taki, w którym widzę grzyby 😂) w przewadze oczywiście, bo zdarzają się cudowne o tej porze enklawy brzóz, dębów, klonów i innych drzew liściastych, o pięknie wybarwionych liściach. Wysyp odszedł do historii, lecz można trafić jeszcze na miejsca, gdzie rośnie po kilkanaście podgrzybków, przeoczonych przez złaknionych sukcesu grzybiarzy. Trzeba trochę podreptać wśród mchów zielonych 😁. Prawdziwki właściwie już nie występują, maślaki pstre w większości przerośnięte, kurki wyskakują gdzie niegdzie jak Filip z konopii, zdziwione, że jeszcze ktoś łazi po lesie.
... szerzej o tym grzybobraniu ...Koźlarze, nie do końca wiem jakie, w sosnach, ( o pomarańczowych kapeluszach- bez falbanek 🤔) wystepują nielicznie, sporo jest natomiast różnych udawaczy podgrzybków, gołąbków i muchomorów czerwonych, o wyblakłych już kolorach... Grzyby właściwie bez robaków, za to ślimaki przypuściły atak, chcąc nabrać sił na zimę ( zimują, czy jednoroczne?)...... Pora wyjąć miotłę w kącie ukrytą - pomyślała czarownica... Dawno nie latała, bo czasy teraz takie, że nikt nie wierzy w czarownice, rusałki i leśny lud, który choć niewidoczny, istnieje... Księżyc na diecie, wylegując się w pierzastych chmurach, ani myślał ustępować swemu bratu, słońcu... Czarownica, podziwiając gwiazdy, tak słabo widoczne w wielkim mieście, liczyła na spotkanie z Leszym i Dobrochoczym, którzy strażnikami lasu się zowią. Dochodziły ją słuchy, że leśne istoty miały ciężki żywot ostatnio... Pojawienie się wielkiej ilości grzybów, sprowadziło do lasów ludzi, którzy jak w amoku, krążyli wśród drzew... Lud leśny musiał w najgłębsze zakamarki borów i uroczyska się chować... Rusałki i nimfy, istoty niby złośliwe, ale tak naprawdę bardzo płochliwe, szaty Matki Natury wdziewaly, by jak najbardziej wtopić się w otoczenie. Zwierzęta wystraszone, grzyby skopane a w lasach zrobiło się głośno... Czarownica cieszyła się jednak, że może swobodnie, bez ograniczeń latać, bez ukrywania... Tak się zachłysnęła wolnością, że w znanym jej przecież lesie, zagubila się, w lekką panikę wpadając 😅... Bo i las zmienił się znacznie, tracąc drzewa wysokie, zastąpione mlodnikem... Tak, zmiany zachodzą, świat jaki znała, ukryty w wyobraźni, czeka aż dorośli znów odkryją w sobie dziecko i przypomną sobie bajania pokoleń... Jedyne, co się nie zmieniło, to licho, które, nic sobie nie robi z nowoczesności i kusi jak zawsze... A to prawdziwka w muchomora zamieni, a to ścieżki poplącze, a to koszyk gdzieś zawieruszy w lesie... Ale widziała też wirujące wiatrem liście, które, jak płatki złota, leniwie opadaly na ziemię... I jastrzębia, który kołując, pożywienia szukal... W sumie to zadowolona była, bo z leśnym ludem porozmawiała, jesień w nieograniczonej przestrzeni widziała, a przy tym i ona skarbów leśnych zaczerpnęła... I nożyk zgubiła, ale znalazła, ostatni przystanek pod dębem o liściach w kolorze burgunda, pamiętając ( uff, to ulubiony, podpisany nożyk jest).... I ja tam byłam, miód i wino piłam 😉, do domu wróciłam, grzyby obrobilam 😅🥴. Miłej niedzieli i całego tygodnia... Niech się jeszcze dzieje 😊
(30/h) Doniesienie opóźnienione z piątku. Chyba ostatnie w tym roku. Ogólnie źle nie było. 111 podgrzybków i 3 prawe. Do tego 6 koźlarzy i zajączek. Niestety wszystkie grzyby nadgryzione zębem czasu. Las przechodzi w stan zimowy. Ale zupa krem z borowików wymiatała dziś...
(20/h) borowiki szlachetne 20, podgrzybki 30, kolczaki obłączaste 10, las świerk, sosna, dąb, sporo chodzenia, grzyby w większości już stare i duże. Rano w lesie -5 stopni. Był problem z zerwaniem grzyba, raczej złamaniem:-)
(70/h) To już chyba ostatni wyjazd w tym roku :). Korzystając z słonecznej pogody - wyruszyliśmy w świętokrzyskie lasy. I tym razem nie rozczarowaliśmy się - grzyby dopisały: maślaki, podgrzybki, prawdziwki, borowiki oraz kozaki. Co wspaniałe - prawie wszystkie zdrowe, nie robaczywy - choć pogryzione przez ślimaki. Ale.. większość z nich to już średniej i dużej wielkości grzyby - kapelusze - jakby spękane.. Bardzo trudno było nam znaleźć młode, małe grzyby. Czyżby las się już wyciszał przed zimą ? czy będą jeszcze nowe grzyby ? czas pokaże..
(25/h) Dzisiejsze grzybobranie należy określić jako "dzień wielkogrzyba". Dzień wolny od pracy, pojechaliśmy w świętokrzyskie lasy. Grzybków już znacznie mniej, młodych rośnie bardzo mało, ale my zapuściliśmy się w rejony, w które rzadko ktoś zagląda, a tam nieprzebrane ilości ogromnych prawdziwków. W sumie zebraliśmy ich około 200 sztuk, z czego około 100 to małe i średnie octowe lub na sos, a reszta to średnie lub duże do suszenia. Kolejne dziesiątki wielkich prawdziwków zostawiliśmy w lesie na rozsiew. Mnóstwo prawdziwków już spleśnialych. Dodatkowo zebraliśmy około 70-80 podgrzybków brunatnych
oraz 20 rydzy i mleczai jodłowych. Drzewostan taki, co zawsze: jodła, buk, dąb. Wyraźnie da się zauważyć, że grzyby w tych lasach już się kończą. Pozdrawiamy wszystkich.
(50/h) Bór sosnowy, bogaty w borowiny i mchy, miejscami przetykany złotymi brzozami i srebrnym jałowcem. Borowik szlachetny (zbyt mało, nadal zdrowy); podgrzybek i podgrzybeczek brunatny (ten słoiczkowy) często punktowo ale również bywały i liczniejsze grupki; maślak pstry (nadal i całkiem sporo w różnych stadiach rozwoju); maślak sitarz (miejscami bardzo licznie, nie zebrany, nie liczony); maślak zwyczajny (młode nadal ale śladowo); z koźlarzy dwa szare maluchy, babki jak gąbki i piękne młode białe (zostały); pierwsze świadomie zebrane zieleniatki (będzie sosik); kanieczubajki (ostatnie już chyba)..
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… kurki i rydze (pojedynczo). W lesie już bardzo sucho, grzybki w większości lekkie jak styropian, choć jeszcze nie popękane. Cały „ubity” kosz (głównie kapelutki) ważył zaledwie 5 kg. 95% zdrowe. 🍂🍁🤎 „ Niech mówią, że to nie jest miłość. Że tak się tylko zdaje nam …” Od niebladego świtu (bo jak można nazwać coś bladym jeśli kipi od barw pastelowych jak łakomy sen dziecka, które widzi przed sobą słoje szczęścia pełne pudrowych cukierków i landryn) aż po ociekające słońcem południe, z lasem ozłoconym niczym pełna przepychu bizantyjska świątynia … wędrowaliśmy sobie jak lekko śnięta trójca, tym magicznym borem, często a nisko się kłaniając jakby w podzięce za wszystkie te małe szczęścia które szczodra natura rozrzuciła obficie i hojną ręką wokół nas … 🤎🍁🍂 Radość wielka u mnie (muszę sobie tylko zapałek dokupić 😉) już od 2.00 była 🥴 kiedy to budzik oznajmił równie radośnie co i głośno że czas najwyższy na pyszną poranną?!? kawę 🤔🤪🤣. I równie radośnie przed 4.00 powitał mnie mój pełgocik, szczęśliwy że niebawem spotka swojego większego kumpla, który szczęśliwie powiezie swoją rodzinkę i mnie na dokładkę hen daleko, w las cudny. I cały człowiek zrobił się wdzięcznie szczęśliwy 🥰😇🥰 Bo tak, tak 😆 nie dość że mnie na wyprawę cudną zabrali (a potem nie zostawili w bagażniku dla towarzystwa okratkowemu) to jeszcze nakarmili pysznie i napoili, i jeszcze się prawymi podzielili (🥰😘💕💝), a nade wszystko swoją zacną kompaniją 🤗. A i miksturami tajemnymi oprysk zrobili żeby te strzyżackie france nie zeżarły mnie doszczętnie. Ponieważ wynalazek w postaci moskitiery równie przydatny jak i uciążliwy się okazał, bo jednak i gorąco gdy jest tak upalny dzień (choć niby przewiew jest) i jednak drobiazg pod postacią brunatnych słoiczkowych mniej jakoś widoczny … zwłaszcza że brązowych innych udawaczy było wszędzie pełno. Więc po jakiejś pół godzinie, urocza woalka została „przerobiona” na coś w rodzaju szlafmycy (osłaniając czoło, włosy i kark) a na twarz spadła szałwiowa mgiełka, szczodrze i od serca pryśnięta ręką Nikuni 💕 Reasumując, szczęśliwie tylko jedno choć podwójne użarcie, które zostało potraktowane maścią przepisaną przez dermatologa, kiedy zobaczył jak wyglądają moje poprzednie ugryzienia, czyli strupy (te starsze) i sączące się bąble (te świeższe). Maść na ugryzienia, na receptę „Belogent”, wczoraj została przetestowana i pomaga! 😵💫👍 Komarów szczęśliwie było brak, a dodatkową radość sprawiły migające w oddali białe „kupry” saren i tłuściutki szarak, który chyba zbyt niefrasobliwie przysnął w kępie wysokich traw, zapewnie zwyczajnie strudzony tym nietypowym jesiennym upałem, a biedaczyna najwyraźniej pospieszył się z ubraniem zimowego futerka, więc wyprysnął nagle spod nóg i w ostatniej chwili z prędkością światła… To był cudownie piękny dzień 🥰 Dziękuję, dziękuję, dziękuję …. 🤎🍁🍂
(100/h) Prawdziwki, kozaki, vabki jak je zwa, rydze i mnostwo podgrzybka iraz płachetka
No wypad cudowny, pogoda piekna, grzybow mnostwo i byla z nami dziewczyna ktora po raz pierwszy zbierala grzyby no i moj syn. super
(50/h) Dziś wyspani 😂, bo wyjazd o. 4.30... Trza poprawkę brać, że świta później 😂. We trójkę, na lasy świętokrzyskie azymut obraliśmy.... Droga jak to droga, w ciemności mało co widać, światła oślepiają, ale naprzód się prze... Bo się marzenia ma, że w mchach zielonych czekają na nas grzybów mnogie ilości... I czekały... Już nie takie mnogie, ale jeszcze przyzwoite... Gwiazdy nas prowadziły, świt nas witał i mgły zjawiskowe, różowe, a jakże... 🤗. Las o poranku jest jak świątynia, nie powiem dumania, bo nie ma co dumać, tylko grzybów szukać. Zrobiło się sucho, mchy nadal w kolorze szmaragdów, a
... szerzej o tym grzybobraniu ...
porosty się nadal srebrzą, lecz trzask gałązek słychać i brak zapachu żywicy, po deszczu odczuwalnego... Grzyby rosną znów jak chcą i gdzie chcą... Czasem po kilka, czasem pojedyńczo... Ale kto szuka, ten znajdzie, bez większego wysiłku. Większość średniaków, trochę maluchów zamszowych, takich, co to wiecie, od razu głaskać się chce 😁. Prawdziwki pół na pół - trochę większych i trochę młodzieży. Maślaki pstre w gromadach, niektóre przerośnięte. Słońce, grzyby, strzyzaki i my... Dziś wypróbowywana mieszanka piorunująca - płyn odstraszjacy strzyzaki, szałwia, a dodatkowo Iwonka siatkę ochronną na głowę miała. Dość przyzwoicie to wszystko podziałało, nie wiem, czy z racji małej ilości tych drani, czy na skutek zabezpieczeń ochronnych 🤣😆. Wypad udany ( Iwonka 😘) grzyby nazbierane, kolory i widoki oszlamiajace... Szkoda, że jutro do pracy 😭, no i ta maruda Okratek jęczy: Od wczoraj wiedzialem, że coś się święci, latała, mruczała pod nosem, że jej kwiatki jej nie lubią, kot wiecznego focha ma, a ją ciągle coś do lasu, niby wicher, ciągle gna... Wzięła mnie i owszem, do bagażnika wsadziła. Ja się pytam, czy ciągle będę tam siedział? Nic nie widać, ale słychać za to wszystko dobrze... Wczoraj mi powiedziała, że sukienkę mi kupi 😱, czaicie system? Sukienkę!!! Bo niby farbuję jej grzyby 😁... Czerwona w białe kropki miała być!!! Gdzie tu styl i dobry smak 😝. Coś jej jednak, wiedźmie jednej nie pasowało i o kwiatach zaczęła mówić, że najpiękniejszy wzór dla mnie wybierze 😱. Aż się boję... Internet jej trza odciąć, bo głupoty jakieś wyszukuje... A, i do miotły coś gadala, że następnym razem to obie polecą... A niech lecą, nawet na Łysą Górę, tam ich miejsce 😡. I wiecie co? Ja w tym bagażniku cały czas byłem!!! A po lesie z jakimś zwykłym wikilnowym ganiała... Do mnie tylko grzyby przekładała... Ale może to i dobrze, bo nie musiałem jej śpiewu słuchać. Nie dość, że do opery to się ona nie nadaje, to jeszcze repertuar smętny wybiera 😆. Dobrze, że choć do zdjęć rodzinnych ( ale co to za rodzina... bure takie, bez koloru 😆) wyjmowala. Trochę się w słońcu wygrzałem 🌞, na świat popatrzyłem... Ale i tak fajnie było, może mnie jeszcze weźmie ze sobą ( byle by nie w sukience 😁😝). No, musiałem się trochę wyżalić, bo kto mnie zrozumie, jeśli nie Wy 😉?. Życzę Wam ( i sobie), żeby sezon jeszcze trwał, bo na kołku żaden koszyk nie lubi wisieć, nawet ten najzwyklejszy, bo kazdy z nas lubi las 😊. I takim oto marzeniem kończę... Do zobaczyska na leśnych ścieżkach 😄 Koszyk zwany Okratkowym 😘