szerzej:
No i niestety stało się. Nasz pobyt na przepięknym Pomorzu Zachodnim dobiegł końca. Ale tradycyjnie urwałem się od pakowania gratów na godzinną przejażdżkę rowerową, że to niby kilka godzin siedzenia za kierownicą i troszkę ruchu nie zaszkodzi. Wiadomo, że nie liczyłem na żaden zbiór, ale należało się coś w rodzaju pożegnania. Ponadto chciałem napisać coś w rodzaju podsumowania oraz podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Niestety w tym roku grzyby wokół Złocieńca kompletnie nie obrodziły. miejsca, które w zeszłym roku obfitowały w podgrzybki świeciły pustką. Rozmawiałem z sąsiadami - twierdzili, że to przez suszę. Gdzieś w dalszej okolicy przechodziły deszcze a w najbliższej i samym Złocieńcu nic albo prawie nic. Susza to jedno, ale nie wiem czy przyczyną nie jest też trzebież lasów. W końcu to nie jest tak wielki kompleks jak w okolicy chociaż Bornego Sulinowa. Kolejną sprawą jest coraz więcej połamanych lub powyrywanych z korzeniami drzew. Nie wiem czy mamy coraz to silniejsze wichury a może drzewa osłabiają trwające susze? Następną rzeczą, o której chciałbym wspomnieć jest to, że zaobserwowałem w ogóle znaczne zmniejszenie liczby grzybów lesie. Nie chodzi tutaj rzecz jasna tylko o gatunki jadalne. Przecież bywały miejsca gdzie wręcz nie można było przejść żeby nie nadepnąć grzyba :) Popularne olszówki rosły koloniami liczącymi na pewno kilkadziesiąt owocników, było bardzo dużo kolorowych gołąbków. W lasach pod Wałczem rosły duże ilości płachetek kołpakowatych a tymczasem spotkałem tylko pojedyncze. Kurki tych nie brakowało nigdy a tym roku.... brak no prawie. Trudno tutaj wymieniać każdy gatunek grzybów. Ale dopisały tylko podgrzybki i opieńki. Pozostałych gatunków zbieraliśmy ilości raczej symboliczne. I znowu mogła załatwić temat letnia susza, ale też być może dość późna pora roku? I no koniec wiadomość bardzo optymistyczna. Przez dwa tygodnie pobytu przeszedłem grubo ponad 200 km po lasach w różnych miejscach i prawie nie spotykałem śmieci. Chciałoby się powiedzieć tak trzymać! I oby to nie był przypadek tylko jakaś trwały trend wśród odwiedzających lasy.
Niezapomnianych wrażeń na Leśnych Szlakach dla wszystkich Leśnych Ludków.
Ps.
Póki co sezonu rzecz jasna nie kończę. Być może wyskoczę jeszcze na grzybki w listopadzie.
szerzej:
Tak przy okazji, rekreacyjne spacery, niewielka ilość grzybów, aż zachęcają, by skorzystać z okazji, wziąć drugi woreczek foliowy i zebrać te parę sztuk śmieci, do czego zachęcam, wiem, że to nie ja zaśmieciłem las i że ich tam być nie powinno, ale wiem też, że od narzekania nic się nie zmieni i nie mam wpływu na zachowania innych, mogę albo się wkurzać, że jest syf w lesie, albo podnieść się leżącą puszkę i się nie denerwować jej widokiem, przy ponownej wizycie w lesie. Mnie się udało, zebrać 5 puszek, w mojej części lasu, syfu generalnie nie ma, bo zawsze zabieram napotkane śmieci, jeżeli to niemożliwe, a jeżeli jest to niemożliwe, bo akurat jestem już pełny, zabieram śmieć z lasu i kładę przy drodze głównej i zabieram przy kolejnej okazji i przynajmniej zgniatam napotkane puszki, i inne niezabezpieczone plastikowe butelki, po sprawdzeniu zawartości, pod kątem zwabionych w pułapkę owadów, akurat tych które są naturalnymi sprzątaczami lasu.
szerzej:
W dniu dzisiejszym wybrałem się na trochę do pobliskiego Bobrowa Pomorskiego. Moim celem były tym razem opieńki. Początek nie nastrajał zbyt optymistycznie. Trafiałem po zaledwie kilka opieniek i to rosnących nie na pieńkach tylko wyrastających z podłoża. Trzeba było dosłownie wejść na nie bo po prostu nie były widoczne. Poszedłem więc nad jezioro. Usiądę, podumam może coś wymyślę? Jezioro zastałem zasnute jesienną mgłą. Na dokładkę zaczęła padać mżawka. Zaraz, skoro w lesie jest kiepsko to może należy pójść właśnie bliżej brzegu jeziora, gdzie jest pod dostatkiem zbutwiałych, omszonych pni. Spacer tymi chaszczami może i do przyjemności nie należy, ale nie zawsze da się zbierać grzyby w warunkach jak np. pod Wałczem gdzie spaceruje się prawie jak po parku. Przeczucie co do opieniek nie myliło mnie. Rosło ich sporo i to jak należy na starych pniakach a nie zamaskowane w ściółce :) Nie trwało długo jak zebrałem potrzebną mi ilość grzybów, a na koniec nad brzegiem jeziora znalazłem dwie piękne kanie. Trzeba było wracać tym bardziej, że mżawka zamieniła się w dość solidny deszcz. A opieńki w tej chwili są już przerobione według przepisu otrzymanego od naszego Kolegi Pawła.
Pozdrawiam serdecznie Admina i Leśne Bractwo.
szerzej:
Witam Admina i Leśnych Ludków. Nieubłaganie zbliża się koniec urlopu. W dniu wczorajszym postanowiliśmy wybrać się, pomimo padającego deszczu do lasu. Ot coś w rodzaju pożegnania :). Krótko rozważaliśmy dwie opcje Wałcz i Borne Sulinowo. Wybór padł na Wałcz. Pojechaliśmy oczywiście w nieco inne miejsce niż zawsze. podgrzybki nie dają długo na siebie czekać ale niestety widać, że mocno zaszkodził im silny przymrozek w nocy ze środy na czwartek. Wiele owocników nie nadawało się już do zabrania. Postanowiliśmy sprawdzić młodszy i gęstszy las. Trafiliśmy chyba nawet w dwunastkę a nie w dziesiątkę. podgrzybków było tyle jakby je ktoś posiał. na dokładkę otulone mchem i gęstą trawą były znacznie lepszej jakości. W pewnym momencie postanowiłem sprawdzić pobliską brzezinę. Miejsce wyglądało bardzo kozakowo a nawet prawdziwkowo. Nic z tego. Jeden szary kozak nie nadający się do zabrania, oglądam jeszcze miejsce typowo zielonkowe - efekt zielonka sztuk jeden :) Widzę, że trzeba sobie odpuścić inne gatunki grzybów, pomagam Lepszej Połowie w zbiorze podgrzybków. Nie trwa długo jak mamy pełne naczynia i powoli, delektując się jeszcze lasem i leśnym powietrzem z żalem wracamy. Co do przyszłości grzybowej. trudno tutaj cokolwiek wyrokować. Jest teraz bardzo ciepło i mokro, ale czy grzybnia będzie jeszcze owocować? Wczoraj spotkaliśmy niewiele młodych owocników. Ale za to ładną gąsienicę celebrytkę pozującą do zdjęcia na uschniętej sośnie.
Pozdrowienia dla Admina i Leśnego Bractwa.
szerzej:
W dniu dzisiejszym zrobiliśmy sobie przerwę w zbieraniu grzybów. Korzystając z pięknej, słonecznej aczkolwiek chłodnej pogody wraz z Lepszą Połową postanowiliśmy pojeździć po lasach rowerami. Oczywiście tak całkiem bez grzybów się nie da :) Dlatego zabrałem koszyk. Zaplanowaliśmy sobie trasę przez zresztą doskonale znany nam las i jazda... Stawaliśmy sobie co jakiś czas oglądając co ciekawsze miejsca. Ale jak pisałem grzybów w okolicach Złocieńca jest mało i żeby nazbierać kosz trzeba się solidnie nachodzić :) Najwięcej podgrzybków znaleźliśmy w lesie sosnowo-świerkowym niedaleko jeziora. Tylko jest on niemiłosiernie zrośnięty malinami i jeżynami. Podejrzewam, że tych podgrzybków było tam znacznie więcej ale nie grzyby były dzisiaj dla nas najważniejsze. Podziwialiśmy piękne barwy jesieni, zrobiłem sporo zdjęć. A grzyby, może jutro pojedziemy znowu w okolice Wałcza lub Bornego :)
Serdecznie pozdrawiam
szerzej:
Żałuję, że nie pstryknąłem dziś żadnego zdjęcia. Pomyślałem o tym dopiera, gdy grzyby się suszyły i gotowały...;). Zazwyczaj grzyby do domu przynoszę prawie czyste, dziś niestety przez zmrożenie około dwie godziny w domu straciłem na czyszczeniu i odkuwaniu lodu :)
Obawiam się, że dziś był ostatni dzwonek na większy zbiór i prawdopodobnie mój ostatni w tym roku wypad na grzyby.
Pozdrawiam wszystkich leśnych ludków.
szerzej:
W dniu wczorajszym wybraliśmy się tym razem z Lepszą Połową ponownie na sprawdzoną miejscówkę w okolicach Wałcza, chociaż w nieco inne miejsce. Efekty podgrzybkowe przechodziły nasze oczekiwania. Ciekawostką jest to, że niektóre podgrzybki były zamiast barwy brunatnej, barwy ciemno żółtej. Zresztą nam to nie przeszkadzało. W tym miejscu spotykaliśmy też sporo opieniek, nie zbieranych przez nas i nie wliczonych do statystyki. Zbiór uzupełniły natomiast dwie kanie i garstka zielonek znaleziona przy dukcie na obrzeżu starodrzewiu. Byliśmy w nie odwiedzanej przez nas części lasu, w pewnym momencie natknąłem się na dwie mogiły z napisem na krzyżach "nieznany". Nie mam pojęcia kto tam może spoczywać. Domyślam się tylko, że mogą to być żołnierze I Armii Wojska Polskiego, która to Armia toczyła wczesną wiosną 1945 roku ciężkie walki na Wale Pomorskim. Cieszy fakt, że ktoś o tych mogiłach pamięta i zapala znicze. Wracając do grzybów. podgrzybki były na ogół w wieku średnim lub nawet dojrzałym. Sporo owocników z tego powodu pozostało w lesie. Spotkaliśmy bardzo mało grzybów młodych. Nie wiadomo czy grzybnia zakończyła owocowanie, czy może to jest przerwa? Dodatkowo na pewno nie będzie sprzyjał grzybom silny przymrozek z zeszłej nocy. A jak będzie zobaczymy :) Ponadto mam jeszcze trochę innych spostrzeżeń ale o nich napiszę w podsumowaniu pobytu na pięknym Pomorzu Zachodnim :)
Serdecznie pozdrawiam
szerzej:
Po dwóch dniach przerwy postanowiłem wybrać się na solidniejsze grzybobranie, niestety ponownie musiałem pojechać sam. Wobec padającego deszczu moja Lepsza Połowa zrezygnowała z wyjazdu. Zastanawiałem się chwilkę nad miejscem. Wobec nie najlepszej pogody wybór padł na sprawdzone miejsce pod Wałczem. Na miejscu wita mnie dość silna mżawka. Nic to skoro już przyjechałem... Wkładam sztormiak, plecak na grzbiet kosz w garść i nucąc "Deszcz jesienny, deszcz..." ruszam w las. Obieram nieco inny kierunek niż poprzednio, chyba tutaj nie zaglądał żaden grzybiarz. Być może ze względu na pracujące wcześniej brygady drwali. podgrzybki nie dają na siebie czekać. Rosną rodzinkami po kilka, kilkanaście owocników. Jednak dywersję robią mi ślimaczki i skoczogonki. Sporo owocników pozostało w lesie z powodu zapleśnienia. Również coraz mniej spotykałem młodych owocników. Niby jest ciepło i mokro ale być może grzybnia kończy i tak owocowanie? Ponadto jest zapowiadane silne ochłodzenie, chociaż w lesie taki krótki incydent zimna nie powinien zaszkodzić. Cóż jak to się mówi pożyjemy - zobaczymy. Być może będziemy cieszyć się zbiorami jeszcze w listopadzie.
Pozdrawiam Admina i Leśne Bractwo.
szerzej:
Zadziwiające, że podczas dwóch dni grzybobrania nie spotkałem ani jednego grzybiarza. A tylu ich tu kiedyś było, wysypywali się z pociągu całymi gromadami. Las namyśliński wyszedł z mody. Dorodne prawdziwki, nie mówiąc już o całej masie podgrzybków, rosną wprost na leśnych duktach - znak, że nikt dawno tamtędy nie przechodził. Ale nic dziwnego - las stał się mało pociągający, jest mocno przetrzebiony i pogrodzony siatkowymi ogrodzeniami. Zamontowano nawet bramę do lasu (!!!). Za tą bramą uzbierałem dwa czubate wiadra podgrzybków i jeszcze torbę (wielkości wiaderka) opieniek. Ciepło, cicho, dostojnie...
szerzej:
W dniu dzisiejszym obowiązki domowe zatrzymały nas aż do godziny 14:00, nie patrząc na późną porę wybraliśmy się na krótki spacer w okolicy Złocieńca. W końcu trzeba było wykorzystać choć kilka godzin tej pięknej, ciepłej słonecznej pogody. Być może to był ostatni tak ciepły dzień w tym roku? Wobec braku czasu postanowiliśmy po prostu obejść wokół pobliskie jezioro. Ja preferowałem wspomnianą sosnę i co jakiś czas znajdowałem podgrzybki, raczej pojedyncze. Natomiast moje Lepsza Połowa penetrowała brzezinę nad brzegiem jeziora w poszukiwaniu kozaków. Z niezłym zresztą skutkiem. Zwraca uwagę ogromna ilość maślaków sitarzy. Ich chyba nikt nie zbiera, może dlatego rosną ich całe kolonie. Niestety nawet nie zobaczyliśmy kiedy zaczął zapadać zmrok i trzeba było ogłosić odwrót. Jak to sie mówi wszystko co dobre szybko się kończy.
Pozdrowienia dla Admina i Leśnych Ludków.