szerzej:
Brzask delikatnie otulal górę, która w rożowej pierzynce mgieł, budziła się po nocnym śnie... Promienie słońca, nieśmiało jeszcze, przenikaly przez gałęzie drzew, budząc górskich wojów, śpiących w ciepłych kryjówkach, umoszczonych w kopach liści... Stary szlachcic przeciągnął się nieśpiesznie, uśmiechając się lekko... Wiedział, że niedługo rozpocznie się najazd tych, co spragnieni są leśnych skarbów... Znał każdą sztuczkę, każdy fortel poszukiwaczy... Nadeszła pora, by rozesłać wici do pobratymców, śpiących jeszcze zapewne... Być może nocą długo okowitę spożywali, nie bacząc na to, że rankiem podchody będą musieli uskuteczniać. Zjawili się niebawem, w stanie lepszym niż się spodziewał: młodzi i starsi, odziani w kontusze, może trochę zdarte, lecz barwami dopasowanymi do otoczenia. Jeden tylko, szlachcic niepokorny, Sośniakiem 😉zwany, odzieniem się wyrózniał... Ale też zasłużonym wojem był, z rodu tych najbardziej szlachetnych... Dwóch kozaków, w kapotach burych stawiło się do podchodów, gotowość do boju wykazując... Reszta zapewne, w jamach pod liśćmi spała, śniąc o antałkach okowity... Kilku giermków, w żółtych gaciach do boju stanęło, odwagą staremu szlachcicowi dorównując.... Byli też mlodzieniaszkowie, w pomarańczowych pludrach, ale ci bardziej jako trupa aktorów wędrownych dokazywali, nie bacząc na powagę sytuacji, w mchach się tarzali - zachowując jednak pozory dobrego przygotowania do boju... Każdy techniką chciał błysnąć, i ci, co w kryjówkach się chowali, i ci co na zwiady ruszyli... I ci, co na na nich zasadzki robili... Kto lepiej się sprawi, więcej pomysłowości wykaże, ten wygra... I tak, od lat wielu lat, odwieczna zabawa w chowanego i szukanego trwa... Woje zostają wzięci do niewoli, grzejąc swe czupryny na ciepłych zapieckach... Nie jest łatwo ich ująć, po stromych zboczach się wspinać, zjazdy w dół czasami zaliczając... Czasem i w pułapkę wpaść, czasem gałęzią specjalnie naprężoną, w twarz zarobić... Ale co roku nowi woje do podchodów stają, a i tych, którzy w zawody z nimi idą nie brakuje... I tak, jak po lecie, jesień nadchodzi, tak zabawa w chowanego trwa...
szerzej:
Witajcie✋😀🍄!!! Dzis dzień wolny od zajęc z wnuczkiem😍 kung fu akademia piłkarska itp. Cóż było robić? kino, teatr?nie pojechaliśmy do lasu-dość póżno bo około godziny 11 tej🚙🤪Grzybiarzy znacznie mniej niż w niedziele ale oczywiście kilka autek było. pogoda wspaniała a las cudowny 👍🤗Ponad 14 tysięcy kroków poprawilo nam kondycje i.. apetyt😂Fajny dzionek przepełniony zapachem lasu.
szerzej:
Sytuację ratują mchy i borowiny pod igłami, gdzie nadal można wyszukać bez gubienia oczu i te słoiczkowe i większe (duże już w większości zaczerwione) podgrzybki brunatne i podobne im, jaśniejsze wersje, zwłaszcza w tych dalszych i mniej dostępnych partiach lasu. Borowiki szlachetne, (tylko dwa maluchy) nadal obecne i zdrowe (nawet te wielkoludy). Koźlarze babka, od maluchów (te nawet super jędrne i bez czerwi) po przekwitające (również zdrowe ale o konsystencji gąbki) sporadycznie w trawach przy brzozach. Mleczaj rydz nadal ma się zdrowo choć tu w śladowej ilości (mam ochotę na 🤬🤬🤬 tych którzy je wyrywają masowo i zostawiają (zdrowe!!!) lub traktują z buta … 🤬🤬🤬). Nadal rosną maślaki wszelkiej maści, lecz zdecydowana większość jest już przerośnięta i raczej funkcjonują jako food trucki dla ślimoczorów. Zdecydowanie było to już szukanie a nie zbieranie 🤪 ale i ludzi nadal sporo i tuż po weekendzie, i pora dnia lunchowo/popołudniowa, i las nieogromny, i przy głównych traktach więc raczej standartowo i bez cudów na kiju, pomijając oczywiście sam las cudny. Bo nie dość że paleta barw oszałamiająca, ozdobiona nierzadko migocąco skrzącymi się od deszczowych brylancików pajęczymi koronkami, to jeszcze ten wszechobecny, narkotyczny wręcz, zapach jesiennego lasu. A i koszyczek do połowy pełny 😉🍂🍁🕸🟤🕸🍁🍂 Strzyżaki … ich ilość pominę milczeniem 🤬🤬🤬 choć zdaje się że wylanie na głowę sporej ilości tajemnego specyfiku wynalezionego w necie przez Nikę (😘♥️) pomogło na tyle że przynajmniej nie wyczesywałam ich garściami z włosów po powrocie, ale szyję i skórę głowy pod włosami mam tak pogryzioną w bomble, że kolejne 🤬🤬🤬 będą musiały poczekać na ponowne otworzenie stołówki przynajmniej kilka dni 🤬🤬🤬 i czekać na swoją kolejkę 🥴. A ja zakupię hurtową ilość szałwii, bo ponoć jej zapachu też nie lubią (info również od Niki 🥰). No i jadę równo na rupatadynie, przynajmniej od początku „ciepłego” w temperatury sezonu grzybowego. 😱 Ponoć miłość wymaga poświęceń ♥️ zatem muszę te lasy i grzyby kochać jak nie wiem co ♥️🤦♀️ 🍂🍁