szerzej:
Od dziś zamknięte sklepy, ale na szczęście nie lasy! W lesie jest piękniej, no i zdrowiej dla ciała, duszy i portfela, a w promocji to i nawet gigantyczna kania się trafi!
szerzej:
Niezawodne Jastrzębsko jak co tydzień w tym sezonie dało obfity plon. W pięknych lasach coraz mniej ludzi a grzybków nadal obfitość. Niewielki procent robaczywych. W tym sezonie bardzo mało zielonek. Cudowna leśna aura i to rześkie powietrze wolne od wirusów wszelkiej maści. No i może najważniejsze to pełna regeneracja psychiczna. Do zobaczenia w środę lub piątek.
szerzej:
dalej w odleglejsze lasy nie ciągnie. podgrzybków już się nazbierałam. Wystarczy i dla mnie i dla wszystkich znajomych, a teraz las chcę mieć w moim własnym posiadaniu. Nie przeczę, że jak coś na drodze mej się zjawi, to skłon, wyprost i do kosza. Nawyk- nie potrafiłabym tych ślicznotek w lesie dla robali pozostawić. Dzisiaj też, przy zachmurzonym niebie- a to miało padać, a to niby, że nie?- przyjemny leśny spacerek. Wchodząc w las - zaraz od progu jestem z wielką pompą powitana. Piękne igliwie z szyszkami pod stopami, a gdzie, nie gdzie dorodny na grubym pieńku podgrzybek. Pochowane na maxa. Łebki ich ledwo co wystają z igliwia, nóżki, gdzieś zaryte w ściółce. Jak się pobieżnie popatrzy, to nie widać grzyba. Dalej, pełno krzewów rozmaitych, zwalonych w sterty gałęzi. I tu one jak nie w tych gałęziach, to w pstrokatym pochowane podłożu. Uwielbiam to po lesie ich szukanie. To już nie jest grzybobranie, ale prześciganie się w tym, kto kogo poszuka. Do tego- dzień wstaje na całego, na niebie jaśniejsza poświata i zaczyna się spektakl pod stopami. Plamy mchu zielonego, przesypane żółtymi i brązowymi już liśćmi. Dzisiaj, tak jak prawie zawsze ostatnimi czasy były zbiory, a jakże - podgrzybka 86 szt. Wszystkie z impetem w głąb już w lesie dokładnie sprawdzone. Tak piękne były, że w occie wylądowały. Znalazłam też dzisiaj- prawie oniemiałam- jednego jedynego borowika. Łepek widoczny, a nóżka cała zagrzebana. Kilka dni już nie byłam sprawdzać brzózek ukochanych- z lenistwa czystego. Dzisiaj, tak jak by coś mnie w ich stronę ciągnęło. Poszłam. Już z daleka ten widok dech zapierał, i przyprawiał o łomotanie serca. Witały mnie prawie w liściach żółtych po kapelusz dwa przepiękne, wielki koźlarze. Jeden prawie obok drugiego. Chwilkę w miejscu postałam, a wtedy dopiero resztę ich ujrzałam. W sumie 10 szt zdrowych pięknych koźlarzy pod dwoma brzózkami. Niestety- co do foto w terenie, to moje zdolności mocno kuleją, ale i tak wrzucę to foto. Dawno tak pięknych koźlarzy nie widziałam. Upojona widokiem, pięknej ordy kozackiej z bohunem na czele powolutku zaczęłam je zbierać. A w glebie zakotwiczone były mocno, prawie po kapelusze. Skończył się mój dzisiejszy piękny romans z lasem. Radość z niego i znalezisk do tej chwili przywołuje uśmiech na twarzy. Serdecznie pozdrawiam- i podobnych życzę okazów :)
szerzej:
Skrzynek jak na zdjęciu było 4 zbierane w dwie osoby. Zbiór od rana do 13:30.