szerzej:
a jaki wspaniały spacer po lesie gdzie warstwa liści jest taka że mięciutko jak na pierzynce, a pogoda dzisiaj dopisała słoneczko aż oślepiało
szerzej:
Kiedy wreszcie udało się namierzyć prawdziwka, okazało się, że nie nadawał się nawet do zdjęcia... chociaż nie, nadawał się do zdjęcia... czapki. żeby mu złożyć hołd, że wciąż stoi;-). Jak jest jeden prawdziwek, to są na pewno inne. Wybrałem się na skarpy, gdzie chodzę tylko jak jest sucho i nie obeszło się bez incydentów. Pierwsza pułapka w którą wpadłem powaliła mnie na łącznik pleców z nogami, więc była amortyzacja, jednak druga zasadzka była skuteczniejsza, bo poza zdartą skórą, będzie też siniak na goleniu, lecz czułem, że już jestem blisko:- P. W końcu dopadłem novemberusa, w ostatniej chwili, bo właśnie zbierał się do wyjścia, co widać na zdjęciach. Wracając "na górę" zgarnąłem po drodze 6 gniazd opieniek. Nie spodziewałem się, że pół godziny przed zachodem słońca, 7 listopada, w ciemnym jodłowym lesie jeszcze kogoś spotkam, tym czasem to była pięcioosobowa "wycieczka":- D. Na koniec "zlitowałem się" nad 8 starszymi gąsówkami fioletowawymi, bo jaki facet zostawił by w zimnym lesie nagie gąsówki, a koło samochodu jeszcze jedną roznegliżowaną kanię... jakiś Love Parade normalnie;-D