(15/h) miałem już sobie odpuścić - lecz jakoś mnie pognało w las - trochę się nachodziłem - miejscówki wycięte - zupełnie puste. Ale w sumie trochę prawdziwka i zajączka naciąłem w miejscach gdzie nawet bym się nie spodziewał.
(18/h) Niedzielny, popołudniowy spacer, w celu rozejrzenia się w lesie, do którego w tym roku nie zaglądaliśmy. Spacerek udany, 46 prawdziwków i 9 podgrzybków.
(30/h) Okolice Koniecpola. las mieszany. Jeszcze udany zbiór, ale widzę zbliżający się wielkimi krokami koniec sezonu borowikowego 2017 roku. Jeszcze przed nami sezon na gąski zielone. Pozdrawiam wszystkich RENE
(20/h) Witam... Po kilkudniowej nieobecności w lesie postanowiłem dzisiaj sprawdzić czy grzyby nadal rosną i tu miła niespodzianka pełny koszyk w 90% prawdziwki małe oraz duże o dziwo zdrowe, kilka podgrzybków, kozaków czerwonych, szarych i dwa ceglaste. Grzyby z młodników przeniosły się na duży las Z uwagi że miałem dzisiaj ograniczony czas to krótki wypad uważam za udany. W lesie sucho przydałby się deszcz
ps. Młody Walter piękny zbiór GRATULUJĘ - Pozdrawiam
(30/h) Najpierw pojechaliśmy w miejsce gdzie tydzień temu było zatrzęsienie prawdziwków i podgrzybków. Zdecydowanie mniej niż tydzień temu więc po zapełnieniu małego koszyka syna i mojego trochę większego pojechaliśmy w inne miejsce gdzie kilka lat temu znajdowałam wielkie prawdziwki. Po przejściu około kilometra w owe miejsce prawdziwków brak, jedynie jakieś 15 podgrzybków. Decyzja - wracamy do auta i wtedy co chwilę całe stada podgrzybków i w końcu prawdziwków. Nie mogliśmy wyjść z lasu bo rosły stadami:D Trafiłam na taki pas gdzie grzybiarze w ogóle chyba nie chodzili. W lesie ogólnie sucho i przydałoby się znowu sporo deszczu bo inaczej może być słabo z grzybami w następny weekend.
(60/h) Oj, Oj co tu pisać:-), a ja mówiłem, że prawdziwki będą się kończyć, że są stare,.. błąd byłem poprostu w innym lesie. Są grzybobrania, a czasem tak jak dzisiaj jest czysta magia:-). Początek był bardzo mozolny, pojechałem z kolegą, który był niecierpliwy i jak dodać do tego, że przez pierwszą godzinę poszukiwania odpowiedniego lasu i miejscówki i tylko kilka podgrzybków, to prawie już jechaliśmy gdzie indziej. Aż tu tak jak właściwie byłem pewien znalazłem swoje i wiedziałem, że to miejsce trzeba rozpatrzyć pod innym względem: spokojnie, poważnie i z konsekwencją, a prawdziwki zaczęły pojawiać się pojedynczo po dwa po trzy, pełno młodych i nawet malutkich, a na obrzeżach w trawach pojedyncze giganty, w każdym miejscu ilość wystających z ziemi nóg po prawdziwkach ogromna, myślę że 150 na godzinę jak nic gdybym był tam pierwszy i to jakich byków, no ale ja mogłem tylko zbierać to czego ktoś nie dostrzegł, aczkolwiek w końcu doszedłem do miejsca w który poprzednicy mieli może po 20 kg na łep i stwierdzili, że muszą wracać, a ja dokończyłem i zebrałem kilka rodzinek po 5 po 10 sztuk rosnących swobodnie na widoku. Dodatkowo w niektórych miejscach pełno podgrzybkowej młodzieży, takie maluszki słoiczkowe i trochę średniaczków, przyznam się szczerze, że nie zawsze miałem już siłę schylać się po te małe brązowe łepki. Kosz był czubaty i w reklamówce już dużo i trzeba było wracać. Po drodze dodam, że słyszałem niezłe komentarze ludzi, widzących to co niosę:-). A teraz krótko o drugiej stronie tej eskapady, myślałem, że to miejsce jak na uboczu a w lesie poprostu Beverly hills boulevard, na szczęście ludzie unikali mojej miejscówki, a jak nie, to starałem się dać znać, że już tam jestem, a na szczęście inni widząc mnie szli swoją drogą. Potem jeszcze na szybko inna miejscówka i tu porażka do czasu:-), do czasu aż znalazłem wielgachne prawdziwki rosnące bezczelnie:- D na środku lasu całkowicie na widoku, trzy rodzinki co jakieś 10 metrów 9,7 i 5 prawdziwków i najlepsze, że ktoś wycinał obok nich inne grzyby i chyba tego nie widział, na marginesie jeszcze, że kaniie brał kolega ale było ich mnóstwo nikt by tyle nie wziął co chwila kania, a jak potem stałem na parkingu to dużo osób jechał kwitując, że nic tu nie ma, tylko jeden miejscowy z uśmiechem na twarzy i pełnym koszem mówił, że grzybów zatrzęsienie:- D. Muszę obierać, a jestem ostro w plecy bo spotkałem się z koleżanką i mam zaległości:- D, a tu 169 prawych i ponad 200 podgrzybków czeka. No sam się w to wpakowałem. Pozdrawiam i darz grzyb!
(100/h) Trzeba trochę się pokręcić żeby trafić w dobre miejsca. Jak już się trafi to rydzów można nazbierać górkę nie do przerobienia. Ale jest też Całkiem sporo prawdziwków i podgrzybków.
(40/h) Miał był spokojny niedzielny spacer, może z kilkoma grzybami, a tu wysyp zajączków. Rosną całymi stadami pod bukami, ale przy ładnej pogodzie znaleźć nie jest łatwo, tak zlewają się z kolorowymi opadłymi liśćmi (po deszczu przynajmniej świecą się kapelusze). Grzybobranie w stylu: "wytęż wzrok i znajdź 5 grzybów w promieniu 1 m", 2 metry do przodu i powtórka, itd.
(10/h) szału nie było, mimo wszystko trochę podgrzybków trafiło do koszyka ( większość dzięki zbiorowi w jednej okolicy), mimo tego że w reszcie lasu większość starych lub spleśniałych - tam rosły głównie świeże :), trzeba po prostu znaleźć swoje miejsce, pozdrawiam
(5/h) Godzina 12 wejście do lasu licząc, iż wszyscy grzecznie po kościele jedzą rosół, a tu babcia z nastoletnimi wnukami. Było ich słychać już z daleka ale to nic. Zafuczana wnuczka idzie na samym końcu żałosnej ekipy i głośno z telefonu puszcza muzykę. Dopiero gdy zobaczyła obcą osobę to zrezygnowała z muzyki. Już coraz mniej przyjemności jest z wypraw leśnych. Sumienie mnie gryzło kiedy spłoszyłam małą sarenkę z jej kryjówki, a tu taka bezmyślność. Na pocieszenie pokazuje piękne grzybki i poprawcie mnie jeśli to nie jest łysiczka niebieskozielona. Pozdrawiam grzybiarzy!
(30/h) Witam. Wreszcie powróciłem do rodzinnego domu, po ponad miesięcznej nieobecności. Nie ma to jak własne łóżko, własna kołdra i poduszka, własny kot i żona też. Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. W radiu jakaś stacja nadaje " Noce takie są gorące, a słowiki spać nie dają" No wstawaj leniuchu. Kanapki spakowane, herbata w termosie wszystko masz w koszyku. I jeszcze sakramentalne - tylko mi nie wracaj z pustym koszykiem. Ot taka proza życia. Koszyk do bagażnika, rower na plecy i w Koski. Tydzień temu gdy tam pojechałem to nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Hordy, tabuny ludzi i sprzętu wszelakiego. Dzisiaj sytuacja diametralnie odmienna. Grzybiarzy można było policzyć na palcach jednej dłoni. Co za ulga. Las powoli wraca do swojego stanu normalności. Nareszcie można się nacieszyć zbieraniem a raczej poszukiwaniem grzybów. Pogoda piękna. Dzięcioły powróciły na drzewa i stukają aż miło. Nawet sarny wyszły z ukrycia. I tak sobie spacerowałem niespiesznie przez pięć godzin. Czego efektem było 27 borowików, 18 kozaków ale takich fajnych żółtych, pomarańczowych i brunatnych. Takie twardziele że aż miło. podgrzybków - do końca nie wiem - bo przy 150 tym zaciął mi się kalkulator w głowie, a było to gdzieś koło 2/3. Pokazały się już opieńki miodowe. Coś jakoś wcześnie latoś. Podobno to zwiastuje wczesną i mroźną zimę. Wracając do samochodu spotkałem trzy miłe Panie. Na widok mego pełnego kosza, aż zaniemówiły z wrażenie. One miały tylko kilka kani. Zaoferowałem więc im pomoc w poszukiwani grzybów. I tak w kilkanaście minut Panie znalazły dwa dorodne borowiki, kilkanaście kozaków i podgrzybków. W zamian poczęstowały mnie moimi ulubionymi Michałkami. Było bardzo miło. Kto wie czy jeszcze je kiedykolwiek spotkam, a sytuacja może być odwrotna. Po powrocie do domu wyczułem że coś jest nie tak. Z kuchni dolatywał zapach spalenizny, żona naburmuszona a w radiu " Święty Antoni, Święty Antoni serce zgubiłam pod miedzą. Oj co to będzie, oj co to będzie gdy się w rodzinie dowiedzą ooooooooooooooo.
(1/h) to fotka odnosnie mojego przepraszam za spam ale chce tylko dokladnie wiedziec co to bo jak to jest na 100% jadalne to zaraz lece po reszte rodzinki tego przysmaku
(30/h) Tym razem turystycznie;) wybraliśmy się w okolice Wapienicy podziwiać piękna polską złotą jesień, ten cudowny zapach lasu tradycyjnie oszałamiał, miało być turystycznie ale tylko się zatrzymałem na parkingu, a żona niczym ogar biegiem w las z nosem przy ziemi :) godzinny spacer i 1,5 kg grzybów przytargała... I znów kuchnia i gary :). W lesie dosyć sucho, grzybki rosną w przypadkowych lokalizacjach, ale jak znów popada to coś czuję, że przyroda nas ucieszy za parę dni ślicznymi zbiorami, co i Wam serdecznie życzę :)
(1/h) No, nie byłem w lesie, po prostu na działce w donicy z modrzewiem i trzmieliną znalazłem żółtego maślaka. Później wysadzę to wszystko do gruntu, może grzybnia się rozrośnie i będę miał swój maślaczkowy zakątek w ogródku.
(50/h) Mnóstwo podgrzybków, dwa prawdziwki, jeden maślak, dwie kanie. Grzyby zdrowej, jednak w lesie dużo spleśniałych. O dziwo konkurencji praktycznie brak.
(15/h) coraz mniej grzybów - miejscówki puste - mała rodzinka dorodnych prawych - kilkanaście pojedynczych podgrzybków w młodniku - no i kanie które już nie liczę. Poczekam na opady deszczu bo w lesie strasznie sucho - aż dziwne że wszystkie grzyby zdrowe bez lokatorów. Za to ślimaki baaardzo aktywne pożerają co tylko wyrośnie.
(100/h) Wysoki las sosnowy - idealny teren do spacerowania i zbierania podgrzybków. Spora ilość młodych, wszystkie zdrowe. W paprotnikach hegemon podgrzybków, od młodych do starych. Dodatkowo dwa prawe. Dwie osoby - każda tyle, co na fotografii + pół siatki. Koniec sezonu w śląskiem - nie wydaje mi się. Zapowiadane są opady. Przy utrzymaniu temperatury, możemy się spodziewać dobrych zbiorów.
(10/h) Wcale nie chciałem dziś jechać do lasu, miałem mnóstwo spiętrzonych prac domowych, jak zwykle w sezonie grzybowym, ale tak jakoś samo wyszło... Po obiedzie narzeczona syna (mam dwóch, ten jeszcze stanu wolnego, przynajmniej formalnie) stwierdziła, że musi się wyluzować i zaproponowała spacer po lesie. Krótka narada co do kierunku i pojechaliśmy do lasu makoszowskiego na południu Zabrza. Nawet nie odeszliśmy 50 m od parkingu, kiedy przy mocno uczęszczanej ścieżce wypatrzyłem pierwszego prawdziwka, skubany spryciarz schował się w leżącej suchej gałęzi. Idziemy ścieżką dalej, po drodze opowiadam historię tego terenu, zawdzięczającego swoją rzeźbę, charakter i urodę (o dziwo, to możliwe na Śląsku) działalności ludzi. Taki teren nazywa się antropomorficznym, w Makoszowach praktycznie wszystko jest na hałdach, zapadliskach, zwałowiskach. W międzyczasie znajdujemy kilka kolejnych prawdziwków, nadal przy samej mocno uczęszczanej ścieżce. Potem trochę włazimy w głąb lasu, ale nie szukamy grzybów, tylko podziwiamy antropomorficzny staw i drugi, który po latach znowu przestał być stawem, a kiedyś były tam piękne ryby. Po drodze tak mimochodem spotykamy kilka podgrzybków brunatnych, złotawych i kani. Spacerek przyjemny, a moja przyszła synowa zarobiła porcję grzybków za swój dobry pomysł. Zdjęcia nie zrobiłem, bo nikt jakoś nie pomyślał, żeby wziąć ze sobą telefon, nie mówiąc o aparacie, więc daję stare z sierpnia, nawet dość podobne do dzisiejszych widoków. Pozdrawiam grzyboświrków i życzę takich miłych niespodzianek, jaka mnie spotkała.
(40/h) Zachęcony wpisami o "grzybowym trókącie bermudzkim" Pławniowice, Kleszczów, Rudno tak blisko GOPu ruszyłem w nieznane.. Pierwsza część wyprawy totalna porażka -wszystko wydeptane jak w pobliżu wielkiego miasta. Rozczarowało też poszycie lasu trawy, ostręzyny Dopiero po ok 2 km coś zaczęło sie dziać, w pełni relaksu przeszkadzał jedynie szum samochodów na A4. Może ma ktoś miejscówki w tym terenie ale dla mnie to jednak miejsce zbyt bliskie dużej aglomeracji, moim zdaniem warto jednak zrobić te ponad 100 km w kierunku Olesna, Kluczborka, Nowosądeczyzny, Kielc by nie oglądąć tak zdeptanej trawy, butelek puszek. Grzybobranie dość udane 80 proc podgrzybek 10 proc borowik 10 inne
(30/h) Witam brać grzybiarską! Dzisiaj udało mi się godnie zakończyć tak udany grzybowo miesiąc wrzesień. Gdybym miał napisać, że wysyp się kończy to bym skłamał. Przynajmniej nie na Śląsku. Ale po kolei. Przyjechałem do lasu przed siódmą i jeszcze za bardzo nie było widno. Pomyślałem, że przejdę się nie wiele widząc a widno się zrobi jak dojdę do miejsc po których najwięcej sobie obiecuję. Ku mojemu zaskoczeniu, zaraz po wejściu trafiłem na jednego prawdziwka i dwa ceglaki. I to dało mi wielką pewność siebie, że dzisiaj będzie dobrze. I poszedłem dalej nie zważając za bardzo na pierwszych napotkanych ludzi bo w sumie mi specjalnie nie zależało czy mi wyzbierają czy nie. Wiedziałem, że swoje znajdę. I zacząłem znajdywać prawdziwki. Na początek duże pojedyncze, później średniaki, później zaczęły się rodzinki. Na początku szukałem, na obrzeżach w trawach ale ku mojemu zdziwieniu zauważyłem że na otwartych terenach przy bukach też rosną i to całkiem duże tak jakby nikt tam nie chodził a przecież widziałem wcześniej ludzi. I tak wolniutko od drzewka do drzewka w rytmie Despacito zbierałem sobie prawdziweczki delektując się ich jesiennymi brązami. Nie spiesząc się robiłem im zdjęcia a w szczycie mojego błogostanu przyszło mi do głowy zrobić sobie selfie z grzybkiem. Ponieważ to było moje drugie selfie w życiu to mina wyszła jakaś nie tęga. Ostatecznie po czterech godzinach zbierania trafiło do mojego kosza 60 prawdziwków, 25 ceglastoporych, ponad 20 podgrzybków i kilka kozaków babka. Pozdrowienia,
(30/h) I zaś pognaliśmy w lasy Lipnickie, boże, w życiu nie zebraliśmy tyle grzybów, dzisiaj to już chyba nasz rekord wszech-czasów, ponad 6 kg dorodnych, niezarobaczywionych grzybów.. podgrzybki, maślaki, prawe i borowiki... do koloru do wyboru. Fakt, 6 godzin łażenia i szperania w borowinie i pod każdym drzewkiem, ale efekt wspaniały, moja żona ohszczona przeze ze mnie "sznupek" jak pies posokowiec bezbłędnie znajdowała dorodne okazy jak i również malutkie mikro słoiczkowe, nie będąc dłużnym mi przypadło w udziale znajdowanie konkretnych krasnali.... Boże, co za wspaniały dzień, w życiu nie zebraliśmy naraz aż tyle, kochane lasy Lipnickie. Tylko potem te 5 godzin w kuchni dało mi popalić.... pozdrowienia dla braci grzybowej :) PS. Co to za cudo mamy po lewej ?Rydz ????
(30/h) Home, sweet home. Po żywieckich wojażach znów w najmilszej sercu Brennej. Poranna narada zakończona konkluzją: żadnych grzybów! Tylko spacer. Łatwo się mówi, trudniej wykonać, zwłaszcza jeśli wzięło się ze sobą koszyk tak na "w razie czego". Kierunek Grabowa, Salmopol i skaliste mokradła - nasze salamandrowo, byle dalej od pełnego parkingu, choć przyznać muszę, że dzisiaj mimo wielu ludzi w dolinie - tych z gatunku "krzykaczy" było niewielu. Im dalej, tym spokojniej, tym bliżej nieba. Niespieszny, rozkoszny spacer w pogodny, ostatni dzień września, w harmonii z naturą i górami. Grzyby nie odpuszczają. Czają się co chwila wypatrując przytulnego koszyka, czatują w ściółce, czyhają na nas, zastawiają inteligentne sidła, kusząc urodą i depczą nam nieustannie po piętach. Nie sposób im sie oprzeć. Prym wiodą ceglasie - to już czwarty miesiąc z rzędu, ależ one są teraz piękne, grubaśne jak pomarańcze z matowymi czekoladowymi kapeluszami, co chwila wchodzimy na ceglaste polanki po trzy, pięć a nawet kilkanaście w jednym miejscu. podgrzybki: zajączki, złotawe, aksamitne czekają następne w kolejce do przygarnięcia, rydze też nie próżnują i wystawiają z mokradeł marchewkowe buzie jakby mówiły "mnie weź, mnie!" Jednak największą radość sprawiły nam wyjątkowo rzadko spotykane w naszych lasach kozaki: Cztery czerwone śliczności i kilkanaście szarych. Prawdziwki w odwrocie jedynie trzy, kilka dorodnych kolczaków i pierwsze malusieńkie kępy opieniek. Jak zawsze za szybko minęło tych kilka godzin w górach, a biorąc pod uwagę sobotę i wielu chętnych na grzybowe smakołyki, było to wyjatkowo udane grzybobranie. Pozdrowienia Sznupok
(35/h) Nie ma to jak crossfit, bieganie przelajowe/zbieranie grzybow. glownie podgrzybki, troche kurek, oraz odkrylem nowe siedlisko grzybki borowika usitkowanego.. 10 okazow w kupie... super
(50/h) Las mieszany. Młodnik sosnowy - maślaki, głównie młode. Wysoki las sosnowy: podgrzybki, ale pojedynczo i z małą ilością młodych. Brzózki obfitowały w stojaki, a gdzieniegdzie prawe. Odczuwalne zmęczenie materiału tego wysypu, ale narzekać nie ma mowy.
(3/h) Śladem borówki bruszwicy. Las z przewagą drzew iglastych. Stanowiska borówki odnalezione (dzięki za namiary) tyle, że wyprawa spóźniona (osoby, które spotkałem mówiły, że w tych okolicach sezon zbiorów to sierpień). Grzyby (bo przecież to portal o grzybach) - cóż wszystkie napotkane osoby narzekały, że jest ich mało lub wręcz ich nie ma i fakt, początkowo nic nie dało się znaleźć. W takiej sytuacji w miarę dobrze sprawdza się algorytm: 1. masz wystarczająca ilość grzybów (tak - idź do 3, nie - idź do 2) 2. masz wystarczająco sił by wejść głębiej w las (i wrócić) i poszukać tam grzybów (tak - idź do 1, nie - idź do 3) 3. powrót do domu. Generalnie wystarczyło opuścić tereny spenetrowane przez grzybiarzy (a ruch był jak na bazarze w sobotę) i w pierwszym młodniku znalazłem 7 podgrzybków (2 zostały bo były za małe). Wracając wskoczyłem w innym młodnik i znalazłem 3 maślaki. To w zupełności wystarczy na dodatek go spaghetti więc wycofałem się do samochodu (skorzystałem z dobrodziejstwa aplikacji na telefon i według niej oddaliłem się od miejsca zaparkowania w linii prostej około 1 kilometr).
(25/h) Zdradziłam Beskidy! I to drugi raz! I chyba... się zakochałam... 😁 5 h chodzenia, ilościowo mniej niż poprzednim razem ale efekt znalezienia miejscówki - ekstaza.
(40/h) w lasach bukowym po dwa borowiki. czyli tam gdzie mają rosnąć narazie slabo. ale niespodzianka czekała w lesie brzozowym...... na odcinku może 700 metrow było pięknie, 129 szt i chodzenie na palcach😊 Pozdrawiam.
(80/h) Miałem zamówienie na podgrzybka, więc szybko po pracy i obiedzie wyskoczyłem do lasu. Przez pośpiech zapomniałem aparatu foto. podgrzybka nadal jest dużo, małych i dużych. Kozaki się powoli kończą, dużo w stanie krytycznym, nieliczne do zabrania. Prawdziwków nie ma już tak dużo jak chociażby tydzień temu, aczkolwiek trafiają się także młode. Oczywiście piszę o lesie, w którym byłem ( zachód Krupskiego Młyna ). No i tym razem ( po świetnej rekomendacji siedzuniów przez Tazoka i Sznupoka na ich blogu, polecam wszystkim) zabrałem pierwszy raz jednego siedzunia, na próbę. Porządnie wypłukałem, osuszyłem, podrobiłem na małe kawałki. Podsmażyłem na maśle z odrobiną soli, na koniec dodałem jajko. Powiem tylko tyle, REWELACJA. Pozdrawiam.
(30/h) Witam wszystkich piszę pierwszy raz Zainspirował mnie ostatni wpis Edena, jego podejście do ludzi miejscowych i innych użytkowników lasu i do zbierania grzybów tak, by wystarczało dla wszystkich… Dzięki za te słowa… Dziś wybrałem się do lasu i starałem się postępować podobnie Grzybów mimo kilku dni bez deszczu i suchości lasu jest dużo. Sporo wyzbierane przy brzegu lasu, w głębi jest dużo więcej. I ta błogosławiona cisza i słońce… Bezcenne. Mam pytanie. Na zdjęciu są dwa osobniki. Z prawej klasyczny prawdziwek. Pytanie dotyczy tego z lewej - czy to też prawdziwek? Było ich ok. dziesięciu, stare osobniki były wielkie, miały kapelusze ok. 25 cm i grube trzony. Miąższ twardy, niezmieniający koloru po krojeniu i suszeniu, niesiniejący. Na początku myślałem, że oliwkowy kolor rurek pod spodem to ze względu na starość, ale młode też były oliwkowe (tak jak na zdjęciu), niektóre wpadające w kolor podobny do maślaka pstrego, którego dobrze znam. Skąd zatem takie różnice w wyglądzie?
(25/h) Alleluja i do przodu. 3 godziny z samiutkiego rana. Ludziów w lesie jak muchomorów czerwonych. Wysypu wielkiego nie ma, ale są RYDZYKI!!! Nie mylić ze sromotnikiem z Torunia! 70 młodziutkich rydzów, kilka maślaków modrzewiowych, trafił się koźlarz czerwony i 2 zajączki. Napotkany grzybiarz pokazał mi jak wyglądają zieleniatki więc te też rosną w solidnych ilościach, ale jeszcze nie zdecydowałem się ich zbierać. Jakoś tak mam przykre wrażenie, że to niestety koniec sezonu. Ale jaki piękny to był sezon! Kłaniam się Członkiniom i Członkom Sekty Grzybowego Kultu :)
(60/h) Dziś tak od niechcenia z dozą sceptyzmu wybrałem się do mojego lasu bo już od kilku dni nie padało. Lecz co sie okazało.. podgrzybek dalej rośnie.. młody, średni, stary. Byłem w szoku bo las suchy na wiuro a co kilka kroków kolejny grzybek lub kilka w kupie. Sezon na prawdziwki sie nie skończył bo znalazłem kilka i to same młode, nawet ceglasie sie znalazły w koszyku. Byly też kozaczki szare i czerwone i piękne kanie.. a po zbiorach poszedłem na pobliskie pole gdzie pojawiły się pieczarki wiec schabowe bedzie dziś urozmaicone. Ogólnie jestem bardzo zadowolony ze zbiorów a po zważeniu okazało się że w koszyku jest 8.95 kg (a mam od wczoraj nowy koszyk o wiele większy:- P) a dodam ze grzybki suche wiec gdyby to było tydzień temu waga pokazałaby sporo ponad 10 kg. Dasz Grzyb Moi Drodzy i życze udanych i zdrowych zbiorów. Pozdrawiam wszystkich:-)
(40/h) Dzięki specyfice mojej pracy czasami można poznać ciekawe osoby. To było pierwsze w życiu grzybobranie Marcina, właściciela restauracji, uczestnika programu Top Chef, a moje pierwsze od roku poza weekendem. Zameldował się w umówionym miejscu. Kontrola wyposażenia. Kalosze-brak, nożyk-jest, kanapki i herbata-brak, koszyk- w bagażniku. Otwieram bagażnik i nie wierzę. - Jak chcesz go nosić - pytam. - Ty za jedno ucho, ja za drugie - odpowiada. O rany, on naprawdę chciał nazbierać jakieś hurtowe ilości. Tłumacząc mu, że jedziemy tylko na trzy godziny, a więc na pewno nie do Zagnańska, wyposażam go w swój koszyk, kaloszy nie chciał, trudno, ja biorę koszyk Pani Vincentowej. W lesie, mimo mokrych butów spisywał się dzielnie. - Jak to się stało, że Ty masz pełny a ja mam osiem?, spytał. - A dleczego nie zbierasz tych dużych tylko małe. - Jakich dużych? - Tych trzech po prawej. - Bo ja zbieram tylko te książkiwe- odparł z przekąsem. Poszliśmy na układ, ja mu pomogłem "dopełnić" koszyk, a on zdradził tajemną, autorską recepturę na krem borowikowy. To było fajne grzyboszperanie w fajnym towarzystwie. Tych co słyszeli wołanie "Marcin... jesteś?," bardzo przepraszam. Grzyboszperanie?, borowik w dole kolażu miał 25 cm i tyle go było widać. A krem, umm... wyszedł pyszny 😛. Podaję przepis: rozgrzewamy 3,4 łyżki oleju do bardzo wysokiej temperatury, wrzucamy borowiki i... żeby dowiedzieć się więcej musimy zabrać na grzyby Marcina albo mnie 😁 Pozdrawiam grzybniętych.
(1/h) Las głównie świerkowy. Ogólnie w lasach Beskidu Cieszyńskiego, to marność w porównaniu z innymi pokazywanymi powiatami. Tam gdzie w poprzednich latach rosło dużo grzybów i rosły jeszcze drzewa, obecnie można spotkać wyrębowiska, poręby, gołoborza i duże nieporządki leśne. Może pan Szyszko nie ma pojęcia co się dzieje w tutejszych lasach.
(80/h) Miałem jechać na grzyby po pracy w piątek, ale dzisiaj żona zadzwoniła po fajrancie, że zmiana planów i dziś mam wolne, a jutro obowiązki rodzinne. Dawno nie miałem dnia, kiedy podejmowałem tylko słuszne decyzje i dziś to właśnie taki dzień. Pierwsza decyzja: jadę do lasu. Przebiłem się przez miasto, wziąłem leśne ciuchy i obiad (bułkę z kawałkiem kiełbasy), po drodze ostatnim wysiłkiem instynktu samozachowawczego skręcam pod sklep, żeby kupić chleb (żona by mnie zabiła). Oczywiście kolejka, pani przede mną wymyśla jakieś gierki na czas, a mnie się pali ziemia pod stopami, dzień się kurczy. W końcu wyrywam z Zabrza, ale za miastem nagle wszyscy mają mój pośpiech gdzieś, maszyny zjeżdżają z pól, kierowcy tirów koniecznie muszą się włączyć do ruchu przede mną, a osobówki suną leniwie do sklepu czy gdzie tam, wlokąc w sobie zrzędliwe teściowe i zrezygnowanych swym losem zięciów. Tak przynajmniej to odczułem, wszystko przeciwko mnie. W końcu mam wolną drogę, jadę w stylu Kubicy i za kilka chwil dojeżdżam do lasu. Na parkingu 3 auta, druga słuszna decyzja to rezygnacja z kani rosnących w pobliżu, jazda na podgrzybki, więc skręcam i ląduję na następnym parkingu, tam tylko jedno auto - jest ok. Po chwili wchodzę w las, w dębowym młodniku zero, ale obok, w niewiele starszym mieszanym podgrzybek za podgrzybkiem, zbieram w tempie dobrze ponad 100 na godzinę. I to wszystko 200 m od parkingu. Idę dalej do niepozornego rowu, gdzie dwa tygodnie temu nazbieraliśmy z kuzynem sporo prawdziwków. Po drodze znajduję kanie, trzy ścinam, ale potem rezygnuję, przecież będzie z nich miazga, zabiorę w drodze powrotnej. Po godzinie mam pół kosza podgrzybków, tj. około setki, rosną bez jakiejś wyraźnej zasady, raz w świerkach, raz w sosnach, na świetle, w głębokim cieniu, albo też na odwrót, wcale ich tam nie ma. Zostaje mi godzina, zaczynam przeglądać wspomniany wcześniej rów. Robi się czerwono od muchomorów, więc może nareszcie potwierdzę teorię (i praktykę) o sąsiedztwie muchomorów i prawdziwków. Pierwsze kilkadziesiąt metrów tego nie potwierdza, znajduję z muchomorami podgrzybki, maślaki i kozaki, ale nie prawdziwki. W końcu są! Na 8 sztuk połowę muszę zostawić pod świerkiem, bo się rozlatują w rękach, ale reszta jest niezła. Za chwilę wyrośnięte ceglasie i jeszcze parę metrów spaceru rowem i okolicą i wreszcie znajduję prawdziwki co kilka kroków. Rosną w dość wysokiej trawie, nikt tu nie zaglądał od dawna, więc są dobrze wyrośnięte, albo nawet przerośnięte. Zbieram tak i zbieram, kończy mi się miejsce w koszu, więc rozwijam reklamówkę i szybko ją napełniam. Jestem w grzybiarskim niebie. Godzina 18:45 sprowadza mnie na ziemię, zaraz mi przychodzi na myśl wspomniany tu niedawno kawałek O. N. A. i mówię sobie "dość". W szarówce wracam kilometr do auta i jestem znowu w niebie, kiedy mogę trawić swój sukces. Wreszcie mogę się nie spieszyć i chłonę wzrokiem, słuchem i węchem wszystko, co namierzą moje zmysły. W domu to już nie niebo, tylko kuchnia i robota z grzybami, ale i tak jestem szczęśliwy, bo wiem, że świbski las mnie kocha tak, jak ja jego. Wchodzę w niego i nic nie muszę, a on mi daje to czego moja dusza potrzebuje. Dobra, koniec poezji, pozdrawiam i idę sprawić resztę grzybów.
(30/h) Bieg po lesie w okolicach magorki/czupla/koleb glemanskich. Niestety brak siatki spowodowal pozostawienie grzybow w lesie. Do dwoch rak zmiesily sie tylko dwa sporej wielkosci prawdziwki. Byc moze zanotowal bym wieksza ilosc, niestety obawialem sie, iz towarzyszacy mi jelen z za krzaka (ryczący w nieboglosy), zechce mnie napastowac..... dla wlasnego bezpieczenstwa dalem dyla sprintem :)
(200/h) Wyobraźcie sobie idealne grzybobranie. Czego spodziewacie się po takim wzorcu ? po pierwsze: towarzystwo najbliższej Ci osoby, która jak mała dziewczynka cieszy się i skacze z radości - mniej więcej co 15 sekund, po drugie: cudowna słoneczna, niemal letnia pogodna, po trzecie bajeczne górskie lasy z jodłą, świerkiem, modrzewiami, bukami, jagódkami, z miękkim jak gęsi puch soczysto zielonym mchem, po czwarte widoki najpiękniejszych gór świata - liźniętych już ciepłymi kolorami jesieni, po piąte zapachy i dźwięki lasu, jakby ktoś włączył Ci relaksacyjną płytę, po szóste, siódme.... dziesiąte, sto siedemdziesiąte drugie zatrzęsienie, co tam zatrzęsienie - jaskinia grzybowego AliBaby. Wyobraźcie sobie nie tknięte ludzką stopą lasy, w których muchomory mogą sobie rosnąc spokojnie, nie kopane przez ludzi. Pobujajcie na skrzydłach fantazji i przenieście się do stumilowego lasu, w którym rosną wszystkie gatunki, niemal wszędzie, jedyny stres jaki zaprząta Wasze głowy to nie rozdeptać tych prawdziwków, kozaków, rydzów, ceglasiów, podgrzybków, aksamitków, kolczaków, zdrowych jak przysłowiowe "rydze". Wyobraziliście sobie ? Teraz dodajcie do tego kawę z mlekiem, domowe ciasto z orzechami na słonecznej polanie tysiąc metrów ponad morzem. Puściliście już wodze fantazji ? Imaginujecie to sobie ?. To teraz pomnóżcie to przez dziesięć. Będziecie mieli pełny obraz tego, co dzisiaj nas spotkało w górach nad doliną Soły. A teraz hajda z powrotem na ziemię i pomóżcie nam nosić te pełniuteńkie kosze. I pożyczcie nam słoiczków. Zauroczeni dzisiejszym dniem pozdrawiają Was Sznupok I Tazok
(5/h) Trawnik około 2 metry od wejścia do mojej firmy. Było tam tego łącznie z 5 sztuk. Nie zbierałem. Zdjęcie zrobiłem, gdyż jestem ciekaw co to za grzyb (mnie wygląda jak podgrzybek, który się na słońcu wybarwił).
(30/h) Pytanie amatora :) Czy to jest gąska? Brązowo -żółty kapelusz, żółty trzon i żółte blaszki. Z góry dziękuję. (było ich sporo, ale nie brałam, bo nie jestem pewna)
(40/h) Dzisiaj znowu wypad w okolice Gliwic, tym razem krótki jak na mnie bo tylko trzy godziny:-). Grzyby zbierane w lesie bukowym, w młodnikach dzisiaj raczej kiepsko. prawdziwków już mniej, ale za to pokaźnych rozmiarów i wszystkie zdrowe, co jest niesamowite w tym roku, jeszcze nigdy nie zbierałem tak zdrowych borowików. Na początku myślałem, że kosz będzie pełny po godzinie, bo trafiały się rodzinki po 3-5 wielkich prawusów. Miałem bardzo dużą konkurencję więc chciałem wejść głębiej w las, ale za bardzo zapędziłem się w lasy sosnowo modrzewiowe, a tam było niewiele. Jak tylko wróciłem w buki prawdziwki już na mnie czekały, a inni grzybiarze odpuścili. Razem zebrałem około 75 prawdziwków kilka kani i około 50 podgrzybków, rosły brunatne obok aksamitnych w rodzinkach po 5-7 sztuk. W lesie wielkie stada muchomorów czerwonych, cytrynowych i innych, dywany z różnokolorowych grzybów w tym pełno "fioletków". Słoneczna pogoda, a las cudowny. Podczas jazdy widziałem dzisiaj wiele obiecująco wyglądających miejsc grzybowych, piękny las bukowy z przebijającymi się z liści kępami mchu, a na parkingach po 10 aut i chyba nawet cała wycieczka w jakimś busie. Myślę, że nawet nie trzeba dokładnie pisać gdzie, trzeba po prostu zatrzymać się w jednym z takich bukowych lasów i szukać tego co inni przeoczyli. Prawe pomału będą się kończyć, ale jak ktoś dobrze szuka to jeszcze przez tydzień spokojnie może uzbierać pełny kosz. Darz grzyb!
(30/h) Witajcie :) dzisiaj ponownie zdecydowaliśmy się podreptać do Lipnika tak sobie kontrolnie i w życiu nie przytargaliśmy pełnego koszyka grzybów. Grzyby zdrowe, zero robaków, ślimak jakiś przypadkowy.... Prawe, maślaki, podgrzybki, ceglastopore, cieszy jak seria z pepeszy :):) Wreszcie mamy i swój malutki sukces grzybowy... :):) Ps. 1. Mam pytanie zgoła innej beczki, macie jakieś pomysły kulinarne na zdrowe białe nogi borowików i prawych ???Na sos np ? I drugie pytanie -prośba, pomóżcie mi zidentyfikować grzyba, jaki jest po prawej stronie na zdjęciu, dziękuję
(30/h) podgrzybek brunatny w większości starsze, las dosyć suchy już mimo opadów ostatnich. Ciepło plus deszcz i jeszcze powinno być super. Pzdr dla wszystkich zakręconych grzybami.
(120/h) Las w Kamienicy Polskiej, koło częstochowy. Zarówno drzewa liściaste jak i iglaste, w szczególności sosny, buki, dęby. Mniej świerków i innych gatunków. Większość grzybów to podgrzybki i borowiki. Prawdziwki osiągające naprawdę duże rozmiary. Sporo maślaków, mniej koźlarków.
(50/h) Prawdziwki, podrzybki 3 godziny - 2 osoby i dwa kosze pełne. Ludzi mnóstwo jak na środę, leśne parkingi i wszelkie inne miejsca gdzie można wepchnąć auto pełne. Chyba nikt nie wyszedł z lasu na pusto.
(200/h) Na początku nic zapowiadało takiego wyniku. Ponieważ w Beskidzie Ślaskim grzyby w tym roku rosną, ale nie rewelacyjnie, wybrałem się w znajome miejsce w Beskidzie Żywieckim z nadzieją na rydze w świerkowym zagajniku, gdzie nie byłem od 3 lat. W znajomym zagajniku rydze wprawdzie były, ale tylko kilka sztuk. Więc poszedłem w inne miejsce, gdzie można liczyć na borowiki - owszem, były, ale jakiś tydzień temu. Mnóstwo rozpadających się brunatnych kapeluszy. Ostatnia szansa, inne miejsce borowikowe 2 km dalej w góry. Tu było podobnie, dziesiątki rozkładających się olbrzymów, na szczęście było kilka małych. I nagle w bukowo-świerkowym starodrzewiu pokazał się rydz, potem następny, potem kilkanaście następnych, kilkadziesiąt następnych i kilkaset następnych. Po udoskonaleniu techniki można było zebrać 1 rydza w 5-10 s, tak więc 200/godz. jest mocno niedoszacowane. Wkrótce trzeba było uciekać z tego rydzowego lasu i jakoś dotaszczyć urobek przez góry. W domu po zważeniu było 15 kg. W rydzowym lesie zostało jeszcze wiele kilogramów dla leśnej zwierzyny.
(10/h) Popołudniowy wypad do lasu w okolicach Miasteczka Śląskiego. Grzybów mało ok. 10-15 szt. /h. Brak nowych grzybów. Las przechodzony przez innych grzybiarzy na kilka kilometrów wgłąb. Ludzi dużo jak na środek tygodnia. Był to mój pierwszy i chyba ostatni wyjazd w tym roku na Śląsku.
(25/h) Na bank nie 400 na godzine. Fakt bylem po pracy ale liczba 50 jako ze pojawily sie podgrzybki jest najbarjdziej miarodajna do wystepowania w Bielsku. Efekt 2 godz na zdjeciu
(20/h) Pogoda piękna. Spotkane w lesie 3 osoby i pan w ciągniku. Spokojnie, cicho. w moim malutkim koszyku trochę grzybków różnych a miały być w większości prawdziwki. Są ale tylko 4. Zawsze mogę powiedzieć że coś ze wzrokiem ( chociaż dzięcioła malutkiego na wysokiej sośnie to wypatrzyłam) mąż miał duży koszyk i dużo więcej prawdziwków i dużo więcej grzybów. Spacer po lesie udany. Pozdrawiam.
(25/h) Hej, dzisiaj wyrwałam się do pobliskiego lasu na 3 godziny (wnusią zajął się dziadek Staszek) Pogoda cudowna, las piękny a grzybów jakby mniej albo wyzbierane a może już po wysypie... Prawdziwki rosną pojedyńczo duże i średnie-małych brak. Zaczynają pojawiać się podgrzybki po 2,3 sztuki, kozaki czerwone się pochowały. Ciekawa jestem co się dzieje w "moim" bukowym lesie i na polance, ale tam planuję się wybrać po 08.10. Podsumowując w koszyku zagościły borowiki-30. podgrzybki-40, kozaki czerwone-8 i 6 rydzy :) Pozdrawiam i przepraszam za brak dopisków, ale od niedzieli na pierwszym miejscu jest Vika :)
(8/h) Tak, tak, to nie pomyłka, zaznaczyłem mój kontrolny lasek zimnym kolorem. To ogłoszenie o jego agonii: ( Właśnie się dowiedziałem, że powstaje tam wielkie centrum logistyczno-magazynowe i zbliża się jego koniec, las już jest zdeptany przez budowniczych. Nazbierałem tam przez lata sporo grzybków: maślaków, kozaków, zieleniatek, nawet prawuski się zdarzały. Dzisiaj też coś znalazłem, ale nie zabierałem już tych ostatnich grzybów, niech sobie rosną, może jeszcze zdążą się wysiać i przetrwać jakiś czas. Ja się żegnam i będę szukał następnego lasku, na szczęście coś tam w pobliżu się znajdzie, pewnie nawet go pokocham, a przynajmniej polubię. Cóż, takie czasy....
(38/h) W lesie sucho, nowe prawdziwki coś słabo rosną, widocznie przydało by się jeszcze trochę deszczu. Grzybów mało, grzybiarzy dużo, a kleszczy i strzyżaków jeszcze więcej... Istny koszmar, musiałem gotować się w kurtce z założonym na głowę kapturem, bo pchały się wszędzie: ( W takim grzybobraniu nie ma żadnej uciechy. Deszczu, deszczu!
(40/h) Dzisiaj zbierałem w jednym z moich ulubionych lasów w okolicach Częstochowy. W zasadzie nie nastawiałem się na ilość a i tak uzbierał się koszyk. Najbardziej cieszy mnie to co znalazłem a było to bardzo urozmaicone grzybobranie. Było ponad 20 prawdziwków, kozaki pomarańczowo żółte, maślaki pstre, rozmaite podgrzybki i zajączki, kanie, maślaki zwyczajne i modrzewiowe, kozaczek babka, kurki. Były też rydze które wziąłem i maślaki sitaże w wielkich ilościach których nie wziąłem. A to wszystko przy świecącym słońcu, prawie bez konkurencji w ładnym lesie kolorowym od setek gatunków różnych grzybów. I na koniec niespodzianka. Jak już wyjeżdżałem zatrzymał mnie miejscowy rolnik i dał mi kilkanaście grzybów twierdząc, że on ma już tyle, że jak żona to zobaczy to mu się oberwie. No to wziąłem, podziękowałem i będę go miłe wspominał.
(30/h) można spotkać kilka różnych grzybów obok siebie ( prawdziwki, rydze, kozaki, maślaki, kurki.. ) pokazują się zieleniatki ale też trzeba trafić. można przejść dużo lasu bez jakiegokolwiek grzybka. Generalnie nie jest źle tym bardziej że grzybki zdrowiutkie!!! Pozdrowienia
(18/h) 4 godzinki w lesie i koszyk nazbierałem. W lesie sucho a grzybki widać już takie starsze. 70 szt. 1 prawok, 2 brzozoki, 4 sitoki reszta podgrzybka
(40/h) Wychylam się zza drzew, aby zdać raport "co i jak" w temacie lasu i grzybów się dzieje. Wiadomo, że grzyby są, Ameryki nie odkryłam. Fakt jest jednak taki, że nie wszędzie. Czasami trzeba się nałazić, kilometrów nabić, wyniuchać miejsce i dopiero wtedy może uda się załadować koszyk. Do tego wiadomo... konkurencja nie śpi, jest dość spora i na dodatek uciążliwa, żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie. W lasach trwa rykowisko, i bynajmniej nie o jelenie mi chodzi. Nie wiem, czy co niektórzy nie trenują swoich strun głosowych przed jakim występem np. w Opolu (ale ten już się skończył przeca). Inni uskuteczniają nowy rodzaj muzyki... gry na klaksonach, akompaniując tym ryczącym. Do tego jak się dołoży odgłosy pilarek - pełny komplet, raj dla uszu. Takie to koncerty można teraz w lesie posłuchać. Są też tacy, którzy trenują przed ważnymi meczami w piłkę nożną na "orliku" np. Kopią wszystkie grzyby, które pod nogi im się napatoczą, oczywiście oprócz tych najbardziej pożądanych czyli prawdziwków. Dostaje się nawet podgrzybkom, maślakom, że o ceglasiach nie wspomnę. Trwa też ryjowisko. Część dzików wybili "myśliwi", część wyniosła się do miast, trzeba je zatem zastąpić. A nuż jakiegoś 5 milimetrowego borowika się wyryje, będzie na jeden ząb (o ile się go jeszcze ma). Zgroza! No cóż, taką kulturę do lasu się wnosi, jaką się posiada. Ale co ja tu z kulturą, jak tu pełne wiadra są najważniejsze. Mimo tych uciążliwości, udało mi się co nieco do koszyka włożyć. Były to w większości prawdziwki, różnokolorowe, o różnych gabarytach, jakości i wyglądzie, w stanie nienaruszonym i z ubytkami, ale za to wszystkie zdrowe. Znalazły się też podgrzybki, piękne, grube, przez niektórych nazywane borowikami brunatnymi. Były też ceglasie, maślaczki zwyczajne i pstre, kozaczki czerwone i grabowe, kurki. Pierwszy raz udało mi się "dopaść" aksamitki i to co na zdjęciu - piaskowiec kasztanowaty (oględziny odbyły się w domu). Ilości nie podaję, bo nie liczyłam. "Na oko" około 250 szt. razem. Las za sprawą różnorodności grzybów i drzew, nabiera jesiennych kolorów. Do tego jak zaświeci słońce, stojąc w otoczeniu muchomorów czerwonych, można poczuć się jak w bajce, do momentu, kiedy za plecami nie usłyszysz...."Piotreeek!!!!... Tuu jesteem!!!! " Koniec bajki, przyszedł wilk i pożarł babcię. The End.
(60/h) - mój pierwszy w tym roku wypad na grzyby i to całkiem obiecujący. Pierwsza godzina - stare miejscówki nie zaowocowały udanie - zdeptane jakby stado koni przeszło. Ale za to druga godzina - sama przyjemność, pełny koszyk w niecała godzinkę - podgrzybek oraz zajączek w ilości 50% - 50%. Całość w młodniku na obszarze 30 m x 30 m
(70/h) 17- 19 pozno. Dziś dominowały prawdziwki takej ilości nie pamiętaj, na drugim miejscu kozaki 30 szt młodych i zdrowych, ok. 20 szt. podgrzybków których w tej miejscowce nie znalazłam wcześniej i maslaczek - malutkie - sloikowe. Ale się już kończą szkoda. Wiele osób ich nie zbiera Ale dla mnie są zawsze ważne :) Zdjęcie ciemne a szkoda okazy piękne :)
(60/h) Półgodzinny okołopołudniowy szybki wypad do mojego lasu pod Maczkami i zebrane 30 podgrzybków i 1 prawdziwek. Las praktycznie zadeptany przez grzybiarzy ale i tak nie są oni w stanie zebrać (ani zadeptać) wszystkich grzybów.
(25/h) Chyba odkryliśmy dzisiaj z Tazokiem nowy gatunek grzyba. Nazwaliśmy go Borowik Ażurowy, musi być smaczny bo leśny rzeźbiarz pilnował go jak oka w głowie, usadowił się na samym czubku kapelusza i łypał na nas badawczo. Oczywiście Leśnemu Michałowi Aniołowi nie podkradliśmy jego dzieła i kolacji w jednym. Zadowoliliśmy się mnogością rydzów, kilkunastoma podgrzybkami i kilkoma innymi prawdziwkami. Ale najcenniejsze dzisiejsze trofea, które w naszym sercu i pamięci zabraliśmy ze sobą to popołudniowy spacer po spokojnym lesie, szumiące wodospady i jelenie nawoływania. Bajeczne popołudnie.
(100/h) Dzisiaj po pracy szybki wyjazd do lasu w swoje ulubione miejscówki prawdziwkowe: w pierwszej miejscówce kilka prawdziwków jak z obrazka dorodne zdrowe okazy rosły na małej polance (nakręciłem filmik bo nie umiałem zrobić fotki żeby wszystkie ująć na zdjęciu) po drodze kilka kozaków czerwonych, podgrzybków. Kolejne miejscówki świeciły pustkami pozostało sporo wyciętych prawdziwków istne eldorado dla kogoś kto zbierał rano... Powoli zaczęło robić się późno pozostała ostatnia miejscówka - szybka decyzja i wchodzę a tam masakra prawdziwki duże, podgrzybki, ceglaste w ilości takiej że kosz został napełniony w kilka minut a grzybów nadal sporo w ruch poszła kurtka po chwili i ona była pełna. Do samochodu miałem jakiś kilometr i tu po kilkunastu metrach uświadomiłem sobie że chyba nie doniosę mojego zbioru i tak 20 metrów chwila postoju, krótki odpoczynek i w drogę tak dotarłem do samochodu w lesie było już ciemno... Pozdrawiam i życzę wszystkim udanych zbiorów.
(30/h) Przespacerowałem się w niedzielę pooddychać lasem. W efekcie miałem stadko pięknych borowików, podgrzybków i kani. Ja to nic :) kiedy patrzyłem z zazdrością na autochtonów wynoszących prawdziwki wiadrami z lasu, to wstyd mi było patrzeć w mój koszyk...
Ale cóż - nikt nie chce podpowiedzieć gdzie iść, chociaż grzybów wystarczy dla wszystkich... Tacy już jesteśmy - tajemnice i tajemnice... Przejeżdżam na grzyby od kilkunastu do kilkudziesięciu km. Nie chodzę po lesie codziennie w tym samym miejscu, nie wyzbieram ludziom ich grzybów... Tym bardziej szanuję osoby które mi kiedyś pomogły w zbieraniu, wskazały chociaż okolicę...
Tazok, Sznupok - do zobaczenia również w tym roku :) musimy się umówić i przyjadę z Wami pochodzić po lesie. Czy coś znajdziemy czy nie, to już nie ma większego znaczenia... Zjadłem makaron z borowikami, mam kilka słoiczków podgrzybków marynowanych, suszonego borowika na zupę grzybową na wigilię. Mnie wystarczy... Dziękuję przyrodzie, że jest taka hojna :)
(60/h) Siemanko ponownie, jak zwykle Sosnowieckie miejscoweczki (odskocznia od pracy), z Tatą łącznie ok 60 prawych, małe i duże. Do tego podgrzybka bardzo dużo:-) oraz kozaki maslaczki i Rydze:-) tata ustrzelil 12 kani w jednym miejscu, a ja tuż obok największego zebranego przezemnie Prawdziwka. Zdjęcie dodam prawdziwków moich:-) i jak się uda reszty grzybów;-)
(60/h) W lesie pięknie wilgotno i ciepło grzybów bardzo dużo wszelakich od maślaków po prawdziwki, podgrzybków najwięcej w trzy osoby 3 pełne kosze i po pół reklamówek. Jak tak dalej będzie to słoików na zaprawy zabraknie!!!!!!!! Darz Bór GRZYBNIĘCI!!!!!!!!!!
(50/h) Dziś 95% podgrzybków, kilka prawdziwków. Występują grupami w trawie przy sosnach. Duża część lasu wyczyszczona z grzybów. Trzeba mieć trochę szczęścia. Grzybiarzy jak zwykle wielu, niektórzy wbrew zakazowi wjeżdżają do lasu samochodami.
(10/h) Czas 14- 16. Grzybów bardzo mało. Las w tych miejscach gdzie byłam strasznie wydeptany. Grzybki zjedzone przez ślimaki, mokre, duże. maślakowate. Fajny spacer bez efektów grzybobrania. Pozdrawiam.
(15/h) Znaleziony dostojny Prawdziwek wielkości około 30 cm. Do tego trzy ceglasie. Oprócz tego masa podgrzybka w mchu i borowinach. Rzekomo tam bywają rysie wilki niedźwiedzie - ot niespodzianki.. Dzień udany. Na stacji PKP - grzybiarz z wiadrami - w jednym prawdziwki w drugim rydze. Zbierał gdzieś koło Żabnicy - na rozwidleniu szlaków na Słowiankę i Juszczynę. Podobno było tam masa luda. Wszędzie gdzie byłem poprzewracane grzyby - pozostawione śmieci - ludzie jak dzieci. Niszczą i śmiecą. Czy tak się traktuje dzieło Stworzenia? Niszcząc przyrodę grzeszymy - Prawda?
(150/h) Rydze. Prawie wyłącznie, ale tyle jeszcze w życiu nie widziałem. W godzinę 2 pełniutkie kosze w 2 osoby. Potem poszukiwanie tylko "słoikowych" nie większych jak 10 cm kapelusza. Nie mam wydajności tazoka z racji wieku, kręgosłup nie pozwala przyśpieszyć ale sprawny młodzik mógłby osiągnąć wydajność i 250/h. Przy okazji 10 borowików w tym 8 malutkich.
(80/h) Weekend się skończył, w lesie się trochę uspokoiło, więc wyszedłem sprawdzić co we mchu i paprociach piszczy. Niektóre miejsca wyglądały jakby trwały tam niedawno walki o Wał Pomorski. To ludzie, nie dziki jakby ktoś nie wiedział. No ale są rzeczy, na które nie mamy zbyt dużego wpływu. Takie dwudniowe ludzkie tsunami. Myślę, że szczęśliwe ludzkie tsunami. Grzybów do wyboru i koloru. Tak więc ruszyłem na poszukiwanie małych podgrzybków ( do octu). Opór, ale wolno przybywało to myślę, idę na kozaki. Co tam kozaki, to byli Kozacy. Cała banda, rosły jak jakieś opieńki, całe grupki razem. Co młodsze trafiły pod nóż. Wyszedłem z lasu patrząc w górę, żeby nie kusiło zbierać. Wracając sprawdziłem co słychać u ulubienych ceglasi. Nadal są w wysokiej formie. Kani już nie zbieram, jestem już przekaniowany, maślaków też już nie zbieram, rozbestwiły mnie prawdziwki. Podsumowując, jest pięknie, rok 2017 będzie u nas nazywany legendarnym, czego i Wam w waszych rejonach życzę.
(45/h) Jak zwykle, pierwsze na co się natknąłem to stadko emerytowanych lunatyków. Od około 5:00 z latarkami grzyby zbierali - przynajmniej tak mówili. Reklamówki mieli obciążone ale dużo tego nie nazbierali więc z czystej ciekawości poszedłem tam skąd przyszli i po godzinie stwierdziłem, że latarka nie zastąpi nikomu oczu, czyli warto było. podgrzybki około 60 (dużo maluchów do słoików), borowiki 8, kilka kurków, kilka maślaków (zwyczajne i żółte) i 2 kanie. Co ciekawe znalazłem też 11 kozaków, na co inni reagowali jakby im się bóg objawił mówiąc, "przecież teraz już kozaki nie rosną - pan je ze sobą musiał przywieźć, albo kupić po drodze" Wypad udany i to nawet bardzo - 2 godziny zbierania i powrót do domu na skrobankę :) Na zdjęciu to czego jeszcze nie zdążyłem obrobić;) Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy!!!
(100/h) Szybki wypad na stare miejscówki z towarzystwem starej znajomej. Pierwszy zagaik: 10 grzybów. Słabo. Wchodzę w nowy a tam na początku 4 podgrzybki. 100 metrów dalej na końcu normalne eldorado:ponad 20 podgrzybów każdy jak dłoń. Zaczeło to wyglądać obiecująco. kolejny zagaik był jeszcze lepszy. Brak ścieżek i wysoka trawa chyba odstraszyła szukających. Co kilka drzew po 5 podgrzybków dużych a na końcu wisienka na torcie: prawie 50 kapeluszy od 5 cm do 20 cm na kwadracie 20 na 20 m. Następny stary las zawsze golony przez miejscowych i tu kolejne kilkadziesiąt podgrzybków. Mega zbiór: 4 godziny i 12.8 kg podgrzybków, kanii i zielonych maślaczków. Żółtych nie zbierałem a było ich multum. I to wszystko w poniedziałek. Aż strach pomyśleć co będzie w środę albo w czwartek