(60/h) W końcu upragniony i długo wyczekiwany niedzielny wypad z łódzkiego do kujawsko-pomorskiego!!! Pobudka punkt 6:00, na miejscu nieco po 8:00. Pogoda piękna – słońce, przejrzyste niebo i temperatura idealna. Po drodze przy lasach pełno aut, ale w mojej miejscówce żywej duszy :) Tylko ja, dwoje moich znajomych, wysokie zapałki i … grzybyyyyy!!! Z uwagi na brak deszczu i zbliżającą się pełnię księżyca, nie nastawiałam się na jakieś wielkie rewelacje oraz buszowanie na kolanach. Po lasach chodziliśmy sobie bardzo spokojnie, doskonale się relaksując, a przy tym ciachając co chwilę tu i tam grzybki. Na początku podgrzybki - pojawiały się co kilka minut po kilka sztuk obok siebie, w zależności od podłoża i nasłonecznienia jedne były jędrne i grubiutkie, inne sflaczałe i wysuszone. W międzyczasie kilkanaście prawych i kilka koźlarzy w różnych rozmiarach. Następnie przyszedł czas na miejscówkę z piaskowcami - trafiło się kilkanaście dużych i kilka mniejszych modrzaków oraz dwa kasztanowate. We wszystkich lasach panuje ponowny wysyp muchomora rdzawobrązowego. Jest także mnóstwo ogromnych sitarzy, ale prawie wszystkie nadziewane. Na koniec miejscówka z pociechami – i tutaj zapanował istny szał ciał;) Młode, starsze, małe i wielkie w skupiskach po kilkanaście sztuk – w pół godziny mój wiklinowy zapełnił się po same brzegi! Do koszyka trafiło jeszcze sporo kurek, kilkanaście saren, trzy dorodne siedzunie sosnowe i kilka młodych kani. Podsumowując: wysyp z pewnością trochę wyhamował, bo młodych łebków mniej, niż ostatnio. Jednak w trzy osoby w kilka godzin zapełniliśmy cały bagażnik, a obieranie przytarganych do domu zbiorów zajęło mi dwa ojj bardzo dłuuugie wieczory :) Aktualnie u mnie za oknem pada i z tego, co zapowiadają, to deszczowa aura ma trwać kolejne kilka, a nawet kilkanaście dni. Do tego ma być coraz cieplej, więc tylko patrzeć, jak wysyp ponownie się rozkręci :) Tym czasem łódzkie pozdrawia kujawsko-pomorskie i do zobaczenia za 2 tygodnie! Darz Grzyb!!!
(60/h) Las mieszany w okolicy Skępego. 200 grzybów w 3 i pół godziny, głównie podgrzybków, zajączków oraz kań, prawdziwków i kozaków. Grzyby w różnym wieku, stare i młode, raczej zdrowe. Miejscowi rolnicy są zajęci zbieraniem kartofli, las stoi odłogiem.
(25/h) Mniej niż tydzień temu, a jest nie tragicznie. Przewaga borowików brunatnych (czarnych łebków), poza tym pojedyncze prawdziwki szlachetne i sosnowe. Parę wysuszonych maślaków, nie zbierałem. Jeśli w ciągu tygodnia popada, a będzie, to może jeszcze nie koniec grzybów na ten rok. :)
(30/h) Koniec wysypu, podgrzybki nadgryzione, młodych niewiele. Grzybobranie uratowały kanie (sprawdzona możliwość suszenia) i po raz pierwszy napotkany siedzuń sosnowy (panierowany nie ustępuje tym pierwszym).
(40/h) Krótki wypad w pobliskie lasy. Grzybów niejadalnych całe mnóstwo, najbardziej irytują spore grupy brunatnych gąsek zmuszające do bezproduktywnego schylania się. Jadalnych jakby coraz mniej: maślaki, podgrzybki, prawdziwek, koźlarz. Wreszcie trafiły się od lat niespotykane rydze, rosły w podwiejsko-łąkowych sosnowych krzaczkach i (co za świętokradztwo) tubylcy deptali i kopali je. Trafiły do słoika zatopione w klarowanym maśle - sposób świetny, acz trochę dziś zapomniany.
(40/h) W lesie coraz bardziej sucho, podgrzybki wybrakowane, podjedzone przez ślimaki, trochę prawdziwków, rydzy, gąsek, maślaków. Tendencja spadkowa, grzybów dużo mniej niż przed tygodniem.
(140/h) Las głównie sosnowy i mieszany, z wysokimi trawami. Po krótkiej przerwie powrót do starych miejsc zaowocował zbiorem gł. średnich i większych podgrzybków (dosyć wilgotnych) i kani. W lesie zostały dla chętnych maślaki różnego typu.
(150/h) 10 rydzów, 10 prawdziwków, 10 koźlarzybabek, 1,5 kosza czarnych łepków zbierałem tylko zdrowe egzemplarze, te zbytnio obgryzione przez ślimaki i starsze zostawiałem w lesie. Nie zbierałem maślaków (po deszczu za bardzo się kleją :) ale myślę, że spokojnie dodatkowy kosz - doliczam do zbioru gdyż uważam, że ukaże to w pełni potencjał dzisiejszego wypadu.