(15/h) Dziś w południe 6-letnia Mila znalazła w 2 godzinki 32 grzyby zdrowe: podgrzybki, prawdziwki i maślaki :) A drugie tyle niestety z robakami.... Jutro będzie jeszcze lepiej :)
(20/h) Eksperymentów z pod znaku „alternatywny las” ciąg dalszy. Poniekąd poszukiwania zostały wymuszone, bo w dolinie Brennicy nieprzebrane tłumy weekendowiczów. Rojowisko ludzi, tysiące samochodów stojących dosłownie wszędzie. Kompletnie bez planu, sądząc, że jakoś to będzie wycelowałem do Bukowej wzdłuż Połczańskiego Potoku. Wejście do górskiego lasu to zawsze wielkie przeżycie. Po kilkudziesięciu metrach powoli zasuwa się za mną jakaś niewidzialna kurtyna; najpierw z minuty na minute cichnie gwar turystów, letników i ich pociech, chwilę później znikają wszelkie oznaki cywilizacji, znakowane szlaki, pozostałości po „turystach” i „leśnikach” nawet ścieżki kończą się jak nożem ucięte. Pojawiają się za to inne dźwięki- dźwięki lasu, rozpoznaje inne ścieżki, wydeptane przez zwierzęta, i pojawia się to co Tygrysy lubią najbardziej. Grzyby. Sądząc, że jakoś to będzie – liczyłem na plan minimum, że cokolwiek wyląduje w koszyku, w końcu był to zupełnie dziewiczy dla mnie las, znów, żadnych miejscówek, znów wszystko nowe i zaskakujące. Przeliczyłem się. Breńskie lasy po raz kolejny okazały się hojne i w miejscach, przez które, w trzy godziny przeszedłem wypatrzyłem wydane na świat: 20 kilka prawdziwków, 30 kilka ceglasi, kilkanaście różnych podgrzybków, dziesiątki kolczaków, kurki, głównie górskiej odmiany, i fantastycznej wielkości cztery siedzunie, których nie zbieram, być może nie wiem co tracę. Oczywiście byli też i czarujący mieszkańcy lasu. Po wczorajszej porażce w upolowaniu obiektywem myszołowa, wybrałem dzisiaj nieco mniej ruchliwe zwierzątko, które obrechotało mnie z góry na dół, za wejście do jej mokrego rewiru ale uśmiechnąłem się do niej i przeprosiłem, za co odwzajemniła się – pozując wdzięcznie do sesji zdjęciowej. Tym samym, puszczając oko do tarnowskiego Pawła, dołączam foto Jej Trawnej Wysokości.
(1/h) W lesie mokro, ale po trzech godzinach chodzenia w 3 osoby udało się nazbierać 7 grzybów - z czego w domu trzeba było 4 wyrzucić przez robaki. Inni zbieracze nie mieli nawet tyle szczęścia....
(10/h) Tradycyjnie w sobotę wyrwałem się do lasu z małżonką, bardzo dużo młodzieży wszelakiej się kluło, coś jest na rzeczy... idzie ani chybi konkretny wysyp. Z uporem maniaka zbierałem grzyby zwane potocznie goryczakami i tu pewien zonk mam, o ile jeden na zdjęciu z grzybów jest istotnie goryczakiem to cała reszta raczej nie, smak i zapach delikatnie orzechowo-migdałowy, moim zdaniem to kozakibabki. Wypróbowałem z żoną po parę razy językowo grzyby i nic mi twarzy nie wykrzywiło. Nawet smaczne na surowo. Jeśli się mylę to proszę o korektę.... Aczkolwiek bardzo podobne do goryczaka
(15/h) 3 osoby, 4 godziny, 3 pełne kosze po ok. 5 kg każdy, grzyby bardzo duże ale o dziwo zdrowe, najwiekszy mial 52 dkg, średnica kapelusza 21 cm, wys. 26 cm - brzoziok, zreszta one przewazaly, poza tym kilka podgrzybków i prawoków, male grzybki tez byly wiec jest nadzieja ze to nie koniec eldorado...
(30/h) Las mieszany, bardzo stromo, mam wrażenie, że nikt tam nie wchodził. Wielkie kozaki czerwone, trochę kurek i maślaczków. Widać, że grzybki ruszyły.
(1/h) Kontrolna godzinka w lesie, słabiutko. W pięknych, klasycznych miejscach tylko tęgoskóry i mglejarki. Znalazłem jednego podgrzybka, ale na zdjęciu ładniej się zaprezentował jakiś żółty przystojniaczek. Ciekawe, jak się nazywa?
(8/h) Las był łaskawy a szczególnie jedna polanka na której rosło 25 czerwonych łebków :) Trafiły się jeszcze 2 maślaki -zdrowe i 6 borowików z robalami: (Będę szaleć w kuchni, oczywiście po meczu :)))
(15/h) Skąd mógłbym „donosić „ jeśli nie z Brennej, wielu z Was może dziwić takie przywiązanie do miejscowości, ale weźcie proszę pod uwagę, że breńska gmina to ponad sto kilometrów kwadratowych, czyli z grubsza biorąc więcej niż niejedno miasto wojewódzkie. Jeśli do tego dodać, że 60-70% zajmują cudne lasy, to mamy na prawdę grubo w kwestii zalesienia, a co za tym idzie „zagrzybienia”. Zacząłem nietypowo, bo i dzisiejszy spacer po górach był również nietypowy. Dolina Suchego zawsze mnie „kręciła”, może ze względu na kosmiczne 70 stopniowe skaliste stromizny pod szczytem Beskidka może ze względu na wyjątkowo dzikie ostępy w końcu może za przyczyną nie schodzonych jeszcze lasów, mniejsza o przyczynę, dzisiaj padło na Suchy Potok. Żeby nie trzymać w niepewności sedno sprawy wyłuszczę na wstępie: prawdziwki, kilkanaście sztuk idealnej młodzieży bez sublokatorów, podgrzybki nie ustepujące urodą zielonogórskiej fotce - również kilkanaście, bohaterskie ceglasie, rosnące nieprzerwanie od maja, i kurki, których mnóstwo, a do statystyk wliczam jako sztukę. Całkowicie nowe miejsca na leśnej mapie, i nieznane mi dotychczas knieje stały się moim domem na kilka godzin. Żadnych znanych miejscówek, tabula rasa, znów gorska tajga zaskoczyła mnie wyjątkowo. O grzybach już było, zresztą zdjęcie mówi za siebie, więc do rzeczy: górski las traktuje jak drugi dom, chodzę po nim, starannie, wybierając miejsce na postawienie stopy, żeby nie spłoszyć żadnego z mieszkańców; nie wiem kim byłem w poprzednim wcieleniu ale z pewnością nie kaczką ani kogutem domowym prędzej salamandrą, które podziwiam, a może ptakiem ? Spotkałem dzisiaj dwa zachwycające latające stworzenia. I choć starałem się stąpać, wyjątkowo bezgłośnie nie udało mi się ( jak Pawłowi kruka ) podejść na tyle blisko by zamieścić zdjęcia. Pierwszy z nich był myszołowem, potężnym, majestatycznym ptakiem. Był w trakcie obiadu, podjadał coś na krwistego skałach być może cateringowego tatara z jajkiem :), podszedłem na tyle blisko, że wystarczyło przełożyć obiektywy. Odpiąłem więc „grzybobiektyw” – krótką fantastyczną pięćdziesiątkę by założyć długie tele, i to był błąd. Kliknięcie zatrzasku w aparacie spłoszyło mojego modela, ale i tak jego obraz stoi mi przed oczami do teraz. I choć odfruwał dość ociężale, nie dał mi szansy by go uwiecznić na kliszy. Nigdy jeszcze tak blisko nie udało mi się podejść do drapieżcy. A kiedy już pogodziłem się z myslą, że spacer ma się ku końcowi, i zszedłem w dolinę nad spokojnie płynące wody potoku, przewrotnie nazywanego „Suchym”, myśląc sobie o niebieskich migdałach i rozdzielając w myślach fungi po znajomych, nagle znad wody uniosło się kolejne wielkie ptaszysko. Bocian czarny. Olśniewający. Nawet nie myślałem o zdjęciu, tylko odprowadziłem go wzrokiem, a on zatoczył jeszcze nade mną kółeczko jakby chciał powiedzieć: wróć tutaj. Wrócę, choćby jutro, bo dla takich obrazów gotów jestem w ogóle nie wracać do domu. Pozdrowienia Tazok
(2/h) Z pewną dozą nieśmiałości, uzbrojony w koszyk i wiaderko postanowiłem dzisiaj wyruszyć w LAS. Na pożegnanie usłyszałem od Żony pokrzepiające na duchu: żeby cię tylko wilce nie zjadły. Po wstępnym rozpoznaniu, zaatakowałem młody Lasek brzozowo-sosnowy, mając w pamięci, jak mawiają starzy górale: tam gdzie brzózki są i kózki, gdzie ślimaki tam maślaki. Posuwając się metodą "na sapera" udało się zdybać 2 śliczne czerwonogrzywe i ok. 20 maślaczków. Uznając że jeden cel na dziś został osiągnięty, przystąpiłem do realizacji drugiego. Uzbrojony w wiaderko zaatakowałem gęsto zarośnięty krzaczyskami młodnik sosnowy. Pierwszy atak został odparty. Krew się lała a straty był po obu stronach. Więc przegrupowałem siły i dozbroiłem w solidny kij. Tym razem krzaczyska ustąpiły a ja przez pięć godzin napełniałem wiaderko łupami. Gdy wiaderko było pełne, wycofałem się na z góry upatrzoną pozycję. Po powrocie do domu na widok wiaderka żona zbladła i skwitowała: że też cię wilce nie zjadły. Wycofałem się więc do kompa ciesząc się na myśl jak wspaniale będą smakowały zimą naleśniki i pierogi polane sokiem z jeżyn.
(10/h) Tazok donosi dzisiaj, zamiast sznupoka więc poetycko nie będzie :), tym niemniej prognoza na wydłużony weekend będzie konkretna. Popołudniowy zwiad w dolinie Śniegociny: lasy północne mokre, nawet te wysokie, grzybowo sprawa wygląda "średnio na jeża", za plus/minus 100 minut 1 prawdziwek śliczny, zdrowy w ciemnicy zupełnej więc ufocić była bieda, podgrzybki brunatne 4 szt wszystkie przerośnięte, ale zdrowe, kilka młodych złotawych też zdrowe co można uznać za cud. Dużo kurek 50?? zarówno tych klasycznych żółtych, jak i tej górskiej odmiany jaśniejszych i bardziej kruchych. No i oczywiście niezmordowane ceglasie, o kolorach kapeluszy od czarnego przez szarości aż po brązowe, w zależności od tego gdzie rosną. No i Kolczaki, które, z pewną nieśmiałością ( dzięki @morphe ) " na skosztowanie " również załapały się ze mną. Kolczaki zebrałem pierwszy raz w życiu, i muszę przyznać, że były pyszne, co więcej nie piszę zgłoszenia z toalety :) Pozdrowienia Tazok
(10/h) Mój raport chyba się nie załadował, dlatego piszę jeszcze raz. Znalazłem 22 grzybki w nieco ponad 2 godziny w tym jednego piaskowca modrzaka, zajączka i 20 podgrzybków brunatnych. Grzyby raczej bez robaków, zarówno młodziaki jak i wielkie kolosy. W starym lesie sosnowym prawie nic w młodym trochę lepiej. Szalony brak czasu nie pozwala mi na cieszenie się lasem tak jakbym chciał, ale jak na pierwsze grzybobranie w tym sezonie jestem zadowolony. Pozdrawiam i idę śnić o pękatych prawdziwkach:-)
(30/h) las mieszany brzózki kozaczki czerwone malutkie, pare podgrzybków, kurki, maslaczki robaczywe, i o dziwo 2 zieleniatki, 2 prawe wiaderko prawie pelne 2 godz w 2 osoby. pozdrawiam grzybiarzy!
(10/h) Borowiki, ceglasie, siedzuń sosnowy i moje ulubione kozaki czerwone :))) Pozdrawiam :) P. S. Grzybiara sprawdź swoją miejscówkę kozakową - w mojej znowu się pojawiają maluchy :)
(17/h) Jak się idzie do lasu po pracy to cudów nie ma ale jak na przechodzony las to i tak nieźle. Było trochę zgnitych i parę mocno robaczywych, których nawet nie liczę. W dwie godziny znalazłem 26 kurek, kilka podgrzybków (już pojawiły się ciemne na grubej nóżce) i 2 prawdziwki.
(40/h) Witam, byłem wczoraj miałem 40 na godzinę, dzisiaj tyle samo Kozaki Grabowe, podgrzybki, i borowiki omglone :) Niestety mam za słaby telefon na foto ale połowa koszyka była :) Mam swój szczęśliwy lasek i tak +/- od miesiąca codziennie idzie wynieść stamtąd ok. 30 kozaków grabowych i podgrzybków ładnie rosną i końca nie widać. Pozdrawiam i życzę udanych grzybobrań :)
(20/h) Sorry, zapomniałem o najważniejszej sprawie. Oto krótka historia. Mam miejscówkę ok. 3x3m gdzie rosną sobie kozaki grabowe (na zdjęciu). Ostatnio byłem tam we wtorek o 8 rano (znalazłem 3 sztuki, miejscówka sprawdzona bardzo dokładnie). We wtorek o godz. 15 była burza z gradobiciem, wczoraj lało więc dopiero dzisiaj odwiedziłem w/w zakątek i co ??? - kozaki ze śladami po gradobiciu (zobacz zdjęcie). Znaczy się, że te sztuki wyrosły między 8-mą a 15-tą we wtorek???Ktoś mi wskaże jakieś sensowne wytłumaczenie tej ciekawostki???
(20/h) Efekt dzisiejszej rowerowej przejażdżki po wtorkowej nawałnicy i gradobiciu. Jednocześnie mam pytanie do forumowych mykologów o czerwonawe grzyby u dołu fotki (wg mnie to zajączki), czy jest jakaś oficjalna nazwa tego gatunku??
(2/h) Witam. Około 10 w lesie cicho i pusto. W zaroślach puszki po piwie. Przy drodze dwa leciwe prawdiwki z lokatorami a w lesie opieńki na starych pniach. Po godzinnym spacerze w pamięci pozostały dwa stare prawdziwki. W sosnowym lesie nie ma żadnych grzybów! Sprawdzałam różne moje miejsca! Maślaki też znikły. Trzeba czekać. Darz Bór.
(1/h) Zelektryzowany informacją o grzybach 50/h, postanowiłem wyruszyć na poszukiwanie z nadzieją że i dla mnie coś zostanie. Niestety nadzieje okazały się płonne, jeśli nie liczyć starszej Pani Borowikowej z wnuczkiem, która mimo posuniętego wieku, to trzymała się nader wspaniale. Dlatego postanowiłem zaopiekować się zarówno nią jak i wnuczkiem. Ale to nie wszystko. Idąc sobie leśnym duktem, patrzę a naprzeciwko mnie stoi dorodny jeleń z rogami i patrzy na mnie zdumionym wzrokiem. Ukłoniłem mu się nisko i zapytałem; Czy widział Pan może gdzieś grzyby?. Na to ten spojrzał z politowaniem a następnie popukał się kopytkiem po rogu odwrócił się i odszedł dumnie jak Zorro w siną dal. I tak zakończyło się moje dzisiejsze grzybobranie.
(0/h) W naszym lesie pusto, ale warto załączyć jedno zdjęcie i pogratulować Panu Markowi 70.000 zgłoszeń. Pozdrawiamy S&T [admin - to się nazywa czujność i refleks :) szczerze powiem że sam bym przeoczył; dziękuję i życzę wszystkim, w całym kraju, takich grzybobrań aby w szybkim tempie licznik doniesień miał pięć zer po pierwszej cyfrze]
(10/h) suchy las bukowy: 11 młodych prawdziwków, 15 gniewusów, 5 mleczajów smacznych, trochę kurek, trochę lejkowców dętych, podgrzybki, zajączki, maślaki po 2 sztuki. Były też kolczaki obłączaste. Na zdjęciu w prawym dolnym rogu takie coś jakby brakowało korpusu od pasa w górę;)
(7/h) popołudniowe grzybobranie z samochodu, bez wychodzenia, powolna przejażdżka wśród leśnych dróg zaowocowała wypatrzeniem jednej kani, kilku podgrzybków i dorodnego ceglasia 16 cm średnicy. niby niewiele, ale na pyszną potrawkę starczyło :) tak na marginesie to pierwszy ceglastopory jakiego znalazłam w życiu, wcześniej grzyby zbierałam głównie w lubuskim, a tam ceglaka raczej ciężko spotkać. Pozdrawiam :)
(5/h) Grzyby tylko w najlepszych miejscówkach, 1 podgrzybek, 10 prawdziwków, kilka ceglastoporych, których nie zbieram. Ogólnie słabo ale czekamy na wysyp.
(10/h) Wyjadacze polskich lasów, bystrzaki, stare wygi grzybowe, szczwane lisy mykologiczne, kieruję do Was ważkie pytanie; do Ciebie roto1, z Twoim szkiełkiem i okiem, do niekwestionowanego guru portalu Marka i do każdej dobrej duszy, mogącej pomóc mi rozwiązać nurtujący problem. Oto on: Zapuściwszy się dzisiaj w kompletnie zapomnianą przez świat breńską dolinkę pod Starym Groniem poszukiwałam z Tazokiem spokoju i pogody ducha, odprężenia, więc od rana wrzuciłam moją skrzynie biegów na „luz”. Trzy godziny spaceru po stromiznach, sielskich polanach i pachnących bukowych lasach wydało plon w postaci kilkunastu ceglasi, kilkudziesięciu kurek, paru podgrzybków i osamotnionego borowika. Czyli całkiem nieźle jak na niedzielę. I byłoby całkowicie idyllicznie, gdyby Tazok nie wywęszył ( niemal dosłownie ) załaczonych na zdjęciu „ołówków” Wyglądały jak małe, kredki świecowe, dokładnie takich rozmiarów, czyli ok. 5-6 cm, kolory na zdjęciu, idealnie się odwzorowały - jak w naturze, co więcej, one ołówki, pachniały świeżo i przyjemnie – jak kompot owocowy lub oranżada. Rosły sobie w cieniu buków, w próchniczej ziemi i wyglądały zachwycająco :). A zabiły nam takiego nomenklaturowego klina, że będziemy wdzięczni za pomoc w nadaniu im nazwy, żebym w przyszłości mogła do nich mówić po imieniu, a nie per „ty grzybie „ Pozdrowienia dla wszystkich Sznupok.
(60/h) Ponowny wysyp zajączków ale jak to u tych grzybów latem bywa, część została w lesie podczas pierwszej kontroli a szczegółowe sortowanie w domu wyeliminowało jeszcze połowę.
(1/h) w ciągu 3,5 godziny 3 podgrzybki. w Miotek za Miasteczkiem Śląskim w lesie mokro a grzybów brak, napotkanych ludzi w lesie i na parkingach to samo spotkało. mieli po parę sztuk
(10/h) Tradycyjnie z żoncią podreptałem w swoje miejscówki w Straconce. W lesie bardzo mokro, parno i duszno. Pojedyńcze podgrzybki, parę maślaków, borowiki i prawdziwki w ilościach śladowych. Jeden goryczak i bardzo podobne do niego inne grzyby. Zamieściłem zdjęcia, powie mi ktoś co to za grzyby ?W zeszły weekend 1,5 kg grzybków, teraz 2,5 kg, powoli się zaczyna. Przy okazji znalazłem chyba kurkę giganta i podgrzybka słusznego wzrostu
(12/h) Witajcie. Po przeczytaniu doniesień o bezgrzybiu w moich ulubionych lasach lubliniecko - tarnogórskich postanowiłem sprawdzić sytuację i wybrałem się pierwszy raz w tym roku do Krupskiego Młyna. Las wygląda bardzo źle - mnóstwo wiatrołomów, co skutkuje zakazem wstępu do lasu w wielu miejscach o czym informują rozwieszone plakaty... Co do grzybobrania - ściółka nasiąknięta tylko powierzchniowo na ok 3 cm. Przez pierwsze 45 minut nie znalazłem kompletnie NIC. Póżniej kolonie goryczaków i blaszkowce różnej maści aż wreszcie po godzinie poszukiwań sporych rozmiarów podgrzybek brunatny przytulony do pnia sosny. Potem było już lepiej :) Generalnie wyrośnięte - ale zdrowe podgrzybki najczęsciej bezczelnie pochowane w zagłębieniach lub wyrwach po korzeniach przewróconych drzew;) Nie mniej nadzieję w serce wlała grupa młodzieży która znacznie zaniżyła wiek zdobyczy w koszyku :) Nie przyszło to łatwo bo spacer trwał 6 godzin ale wytrwałośc została nagrodzona."Szukajcie a znajdziecie" :) Pozdrawiam wszystkich wytrwałych. P. S. Przedwczoraj nie zdążyłem dodać raportu więc gwoli ścisłości - Brenna - północny stok Starego Gronia - 1,5 h - 30 podgrzybków + 10 ceglastoporych.
(20/h) Grzybów ni ma. Te co są to mokre i duże - na szczęście skończyłem je obrabiać i 95% z nich zostało co mnie mocno zdziwiło. Ogólnie sam podgrzybek - poza tym w lesie od zatrzęsienia szatanów. Niby pełne wiadro przywiozłem, ale to było ok 5 h chodzenia. Pozdrawiam
(35/h) Grzybków nie jest tak dużo jak jeszcze kilka dni temu ale można co nieco uzbierać. Do koszyka wpadło 58 młodych zajączków, 7 maślaków, 5 podgrzybków oraz cała masa Kurek. Zajączki chyba znowu się wysypią gdyż nie ma większych owocników, jedynie malutkie ledwo co wyglądające spod liści. podgrzybki w moim miejscu rosną nieprzerwanie od miesiąca. Natomiast największym zaskoczeniem dla mnie były kurki, w znanych kurkowych miejscach jest po prostu żółto, dawno w moim lesie tylu nie widziałem. W sumie duży koszyk piknikowy w 2 godziny zapełniony pod uchwyt. Kurek nie liczyłem do zbioru/h gdyż w sposób niebotyczny i przerażający zawyżyłyby wynik grzybobrania. Choć nie wiem czy powinno się pomijać kurki, w końcu to też grzyby które wszyscy zbieramy... Pozdrowienia dla grzybiarzy :)
(20/h) Generalnie grzybów brak, sporadycznie można natknąć się na prawdziwka, podgrzybka lub zajączka. Jedynym wyjątkiem jest odkryty niedawno przeze mnie borowik omglony, który rośnie sobie w najlepsze. Mam w dwóch lasach dwie miejscówki (ok. 3x3m), które odwiedzam przemiennie co dwa dni i zawsze w koszyku znajdzie się 15-20 osobników (250-300 g). Nie jest to może oszałamiające osiągnięcie ale trwa to już ponad tydzień, więc lekko licząc "wyciągam" ponad kilogram z jednej "plantacji"
(16/h) Dwie godziny pierwszego spaceru (a kilometrów ho ho) w tym roku i lipa. Ogólnie około 35 sztuk różnej wielkości z tego dokładnie 12 sztuk dobrych. Niestety trzeba czekać do pełni.
(20/h) W lesie aż głupio to zabrzmi sucho a wcześniej padało 2 dni Dużo wydeptanych szlaków, z ciętych grzybów ale coś sie udało zdrowego do domu przynieść.. Narazie nieciekawie to wygląda może sie cos ruszy..
(1/h) Lasy piękne ale puste mało jakichkolwiek grzybów. Piękny spacer. Można tylko powspominać grzybobrania jakie były przed laty. Chyba to było dawno Lasy bardzo urosły i zrobiły się widne grzyby nie mają się gdzie schowac. Ale było miło powspominać gdzie stały prawdziwki i jakie iloćci a było to w setkach!!!
(15/h) Jest w dolinie Wilczego Potoku jedno szczególne miejsce. Schodzą się w nim trzy krystaliczne strumienie: pierwszy spływa ze wschodu, głębokim, cienistym i wilgotnym wąwozem spod Smerekowca. Z południa ze żródła pod Jawierznym, kamienistą doliną wodospadów niesie swoje wody druga krynica, a z zachodu, dołącza do nich trzecia struga z podmokłego, grząskiego zbocza Gościejowa. Spotykają się na niewielkiej, niemal „kieszonkowej” polance z dziurawą, drewnianą starą kładką i ławą, na której, w cieniu, można nacieszyć się górskim lasem. Tam na szerokim siedzisku, był czas na odpoczynek, na „małą czarną „ przyniesioną w plecaku. I jeszcze mniejsze co-nie-co. Nigdzie, nawet u Juliusa Meinla we Wiedniu kawa nie ma takiego smaku i aromatu jak tam, wśród buków, nad strumykami. Po drugim łyku arabiki Tazok nachylił się do mnie i pokazał z usmiechem na dziurawy mostek. Na drugim brzegu potoku rozpychał się pod próchniejącą deską całkiem słuszny borowik na grubej nodze, a że miejsca nie było zbyt wiele, mógł spod niej wystawić tylko część kapelusza. Patrzyłam na te dziwy natury przy ledwo słyszalnym szeleście liści i szemrającej wodzie trzech strumieni, myśląc sobie w duchu: „chwilo, trwaj „. Takie właśnie zjawiskowe potrafią być Beskidy. A borowik ? - Dołaczył do gromadki wcześniej zebranych prawdziwków, rydzów i całej masy ślicznych, zdrowiutkich ceglasi. Pozdrowienia – Sznupok
(1/h) Około 3 godz. w lesie, dwie osoby, można śmiało powiedzieć, że grzybów brak te znalezione to już starsze osobniki ale zdrowe-podgrzybki, można spotkać goryczaki - piękne. W lesie mokro.
(30/h) Pierwsze grzybobranie w tym roku i taka niespodzianka. 2,5 h i cały koszyk - głównie podgrzybki ale znalazło się też kilka prawdziwków. Praktycznie brak młodych grzybów ale za to wiele dużych okazów. Last niegęsty z niską roślinności ( w wysokich jagodach prawie nic nie znalazłem). Dużo grzybów rosło przy drzewach. Dużo zostawiłem zjedzonych. Ale ogólnie jestem bardzo zadowolony - zwłaszcza jak na tę porę roku.
(6/h) Grzybów w lesie praktycznie brak zbiór 6 grzybów na 2 h chodzenia to słaby wynik. Wszystkie zebrane w jednym miejscu, chodząc po lesie znalazłem trochę starych spleśniałych podgrzybków. Młodych brak, trujaków praktycznie brak. Mimo deszczów grzybów jeszcze nie ma.
(5/h) Las mieszany. Bardzo mało młodych grzybów. Chyba w moich stronach będzie przerwa w grzybobraniu. Po kozakach w wysokich trawach zostało tylko wspomnienie. Jednak udało się wydłubać niezłego prawoka na mokradłach i to zdrowego o dziwo. Ps. dla pseudo-grzybiarzy, bo nikomu się źle nie życzy, ale życzę wam aby wasze dzieci w przyszłości znajdowały zamiast grzybów puszki po piwie co ojciec w przeszłości zostawił w lesie. Pozdrawiam
(18/h) Pierwszy dzień gdy znalazłem dużo zajonczokow ale zero młodych niektóre już nadgnile... trafiły się kozoki 3 i jeden duży prawok na skraju lasa... Zajonczoki szybko się pojawiły w tym roku ale trzeba sporo przejść
(10/h) Niedzielny wypad z małżonką do lasu, pierwszy w tym roku. W lesie mokro, parno, pachnąco, przyjemnie dla oka i nosa. W przewadze młode w 90% zdrowe podgrzybki, parę maślaków, parę wysuszonych sitarzy, dwa borowiki ceglaste i dwa cudowne borowiki białe, ludzi jak na lekarstwo. Moim zdaniem dopiero zaczyna się sezon. Grzybki rosły pojedyńczo, schowane pod krzaczkami borówek, więc schylania było co niemiara, ale ruch to zdrowie. Jak mawiają w zdrowym ciele zdrowe cielę.... Niecałe pół koszyczka w trzy godziny i w dwie osoby, dużo blaszkowatych wszelkiej maści. Ale weekend wspaniały