szerzej:
przed lasem, ktoś już tam wcześniej urzędował ale znaku po borowikach nie było, były natomiast po zielonce, ale udało się znależć 2 miejscówki do których jegomość nie zajrzał i wpadło 22 piękne gąski zielonki na piaszczystym terenie i 5 ślicznych maślaczków, do lasu już nie wchodziłem bo dużo roboty, ale po drodze do chaty jeszcze miejscówka, gdzie w ubiegłym tygodniu naskubałem zielonki liściowatej i super decyzja 10 minut i 14 liściowatych i jedna piękna flakonowa kania i sporo roboty w domu. Na głównym koszyk z rannego wypadu
szerzej:
duże. Na miejscach, które porastała gąska kwitnie grzybnia, ale kiedy pojawią się gąski nie wiadomo. Po uzbieraniu 2 skrzynek kań wyszedłem na łączkę na miejscówkę z rydzami, a tam właśnie 4-ry osoby kończyły ją przeszukiwać zebrali 22 sztuki razem. Potem jeszcze las sosnowy gdzie rosły piękne podgrzybki i gąski. Gąsek zupełnie brak, a podgrzybki tylko na cienkich nóżkach, a tych na ogół wcale nie zbieram, ale z braku laku zabrałem koło 10 można było 3-4 razy więcej ale ilości raczej skromne, jeszcze trochę kań i leśną drogą na Mariankę. Na początek lasek podgrzybkowy i znowu podgrzybki na cienkich nóżkach można trochę nazbierać na grubiutkich tak jak by dopiero startowały. Po dłuższym łażeniu chyba ze 30 w koszyku i dalej kanie. Miejscówki borowikowe puste, czerwonogłowego brak - to do młodniaka sosnowego, a tam kolejny wysyp maślaka. Młodziutkie zdrowe Sliczniutkie - zrobiły mi takie zamieszanie w głowie, że napakowałem cały kosz. Były też duże ale mając wybór brałem mniejsze, a duże i całkiem malutkie w bardzo dużej ilości zostawiałem. Zebranie pełnego kosza zajęło niewiele ponad godzinę - dlatego do statystyki potraktowałem jak kurki. Z tego co tam było śmiało można było wynieść ponad 3 pełne kosze, ale po co mi tyle jak mam jeszcze szukać tego co najważniejsze. Przejazd na następną miejscówkę powitały mnie kanie i duże kurki rosnące pojedynczo. Wychodzę na drogę i już z daleka widzę czerwony kapelusz na swoim miejscu -jesst już dobrze, ale na pierwszej miejcówce tylko 2. No to powolutku nóżka za nózką przez wysokie obsypane listowiem jagodziny i identyfikowanie miejscówek borowika i jest pierwszy, po 10 minutach drugi za kolejne 10 min trzeci i kanie, potem siedzuń, kolejne kurki a potem to mi nogi weszły w... zatem łupy do auta, kawka, papierosek trochę odpoczynku i dalej noga za nogą po kolejnych miejscówkach i są kolejne 2 i kilka czerwonogłowych. Po drugiej stronie drogi jest lasek z pięknie rosnącymi podgrzybkami, ale brak czasu bo niedługo się będzie ściemniać. Przejazd na kolejne jagodziny i powolne dreptanie. Wydreptane jeszcze 5 novembrusów i 4 czerwonogłowe i robi się szarawo. Plan w dużej części zrealizowany co prawda liczyłem na więcej borowików i na gąskę. Dobrze, że jutro z Lublina przyjeżdż a żona z córką to będzie pomoc przy obrabianiu, tego co nie dam rady dzisiaj, a ja z rana sprawdzę przydomowe lasy.