(0/h) Sezon 2022 odszedł do historii. Jaki był? Trochę dziwny, trochę niesamowity, trochę zwariowany - jeden z wielu, lecz inny od wszystkich, bo każdy rok co innego niesie. Dla mnie sezony trwają teraz cały rok. I choć pewnie najwięcej adrenaliny dają te momenty, kiedy na kolanach, pukając się w głowę, czasem perfidnie udając, że się grzybów nie widzi 😂, Matka Natura ( i ta od grzybów) cały rok zachwyca 🤗. Czasem stajesz w zachwycie i patrzysz na mgłę, a czasem, gdy znajdziesz grzyba z krainy czarów - dla mnie to była kielonka błyszcząca ( z grafitowo-złotym pyłem), cieszysz się jak dziecko,
2023.1.2 21:56
... szerzej o tym grzybobraniu ...
które puszcza bańki mydlane, piękne i kolorowe. Rok w Małopolsce nie był specjalnie suchy ( najgorzej chyba było w marcu, kiedy stan wody w okolicznych zbiornikach wodnych znacznie się obniżył). Ilość opadów nie przełożyła się szybkie rozpoczęcie sezonu na rurkowce ( choć zdarzały się już w czerwcu). Lipiec nie darzył grzybami, sierpień był już lepszy pod tym względem. Choć były wielkie wysypy w górach - te, które odwiedzałam ja, nie wykazały zwiększonej aktywności wysypowej 😉. Wrzesień to początek "porządnego" sezonu, z kumulacją w pierwszej połowie października, gdzie dobrobyt widoczny był praktycznie wszędzie 😁. Właściwie do połowy listopada można było "nazbierać" 😉. Co było hasłem sezonu jesiennego? Zdrowe prawdziwki!!! - co w niektórych latach było cudem... Zdrowe były też moje ukochane podgrzybki, kozaki i inne grzyby - maślaki na przykład, co rzadko się zdarzało w sezonie 2021. I co było jeszcze dla mnie fajne w tym sezonie - spotkania z ludźmi, ześwirowanymi jak ja, ciepłymi i cudownymi 😘, a także łażenie po lesie i chwile resetu od codziennego życia 🤗. Życzę Wam w Nowym Roku, jak najwięcej takich chwil, momentów wyciszenia na leśnych ścieżkach, zdrowia, spełnienia marzeń małych i dużych i w ogóle wszystkiego najlepszego 😘. Niech moc grzybowa będzie z Wami 🙂
(0/h) Podsumowanie sezonu grzybowego 2022. Rok temu zacząłem podsumowanie sezonu od słów "To był bardzo DZIWNY sezon". To samo można powiedzieć o roku 2022. Można wyróżnić dwa okresy: wybitny - od 13 września do 13 listopada, gdy wracaliśmy z pełnym bagażnikiem grzybów; i pozostałą część roku gdy najczęstszym komentarzem było "****, jeszcze raz ****".
2022.12.31 22:05
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Ale od początku. Kolejny rok, w czasie którego odbyliśmy około 50 krótszych lub dłuższych wypraw „na grzyby”. Najczęściej były to dobrze znane miejscówki w południowej części woj. świętokrzyskiego, w powiecie buskim i jedna, bliżej położona, koło Kazimierzy Wielkiej. W połowie sierpnia zaczęło się prawdziwkowe eldorado w Beskidzie Wyspowym, ale tylko na południe od Limanowej. Nasza miejscówka, położona kilka km na północ, w Kamionnej, już tak łaskawa nie była, chociaż nazbieraliśmy sporo mleczai jodłowych. Sezon rozpoczęliśmy 2-giego stycznia płomiennicami zimowymi oraz uszakami bzowymi w lasie położonym blisko domu. W lutym pojawiły się czarki austiackie a w kwietniu twardnica bulwiasta na zawilcach. Na początku maja pojawiły się w tym lesie smardze jadalne. W maju pojawiły się w kilku stanowiskach żagwie łuskowate - jestem pod wrażeniem ich smaku. Dopiero 16 czerwca trafiłem na kilka borowików ceglastoporych w przydrożnym lesie w gminie Iwaniska. Na początku lipca w okolicach Kazimierzy Wielkiej wreszcie pojawiły się opady deszczu ale z grzybów były jedynie parkogrzybki czerwonawe. Kolejne próby w drugiej połowie lipca to trochę maślaków ziarnistych w pow. buskim i pierwsze prawdziwki (sporo robaczywych) w pow. bocheńskim. I-sza połowa sierpnia dalej bardzo słabo. W ulubionym lesie w powiecie kazimierskim nie było wysypu koźlarza grabowego, pojawiło się sporo muchomorów czerwieniejących o zadowalającej zdrowotności. No i bardzo miło wspominane spotkanie z Niką i Smoczycą na dożynkach w Ostrowie! We wrześniu, na początku, dalej słabo. 13.09 w okolicach Bochni przyzwoity zbiór prawdziwków, ceglaków, koźlarzy i muchomorów czerwieniejących. Dopiero 25.09 w pow. kazimierskim nazbierałem sporo kań. Październik -wynagrodził dotychczasowy słaby sezon- za każdym razem pełen bagażnik grzybów. Dopisały zwłaszcza prawdziwki i koźlarze pomarańczowożółte. Nieco mniej było podgrzybków brunatnych. W listopadzie ciąg dalszy głównie w pow. buskim - piękny urozmaicony zbiór z 13.11. Drugiego grudnia zmrożony maślak żółty w okolicach Tarnowa oraz nieco uszaków przy domu, później wszystko przykryła gruba warstwa śniegu. Życzę wszystkim szczęśliwego i obfitującego w pełne kosze grzybów nadchodzącego 2023 roku! Darz Grzyb.
(20/h) Spacer po nadwiślańskich zaroślach. Znalazłem kilkanaście stanowisk płomiennicy zimowej w rózżych fazach wzrostu. Od małych kapeluszy wielkości jednogroszówki do dużych owocników wielkości plastra pomarańczy. Zostały na miejscu. Chciałem tylko sprawdzicćczy tylko rosną na terenach gdzie zbierałem je z dziadkiem w latach 60 i 70. Sa i mają się dobrze.
(10/h) Piękna pogoda więc nie darowałem sobie i pojechałem na grzyby i decyzja była słuszna nazbierałem z 30 dkg uchów i trochę zimówek, a spacer po lesie o tej porze coś pięknego
(1/h) obserwowałem przez dłuższy czas jak rosną i dzisiaj przy pomocy drabiny ( pierwszy raz zbierałem grzyby z drabiny) zebrałem piękną sztukę niestety nie mam takiej długiej drabiny więc wyżej zostały jeszcze dwa ucha podobnej wielkości
(0/h) Kachani Grzybiarze Wszyscy którzy na tym portalu jesteście i Adminie składam Wam z serca płynące życzenia, zdrowia, zdrowia, błogosławieństwa Bożej Dzieciny, życzliwości ludzkiej, grzybów pełnych koszy, i abyśmy się spotkali na portalu w 2023 r,
(0/h) Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy, Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory. Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich, Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski. Niebo - ziemi, niebu - ziemia, Wszyscy - wszystkim ślą życzenia, Drzewa - ptakom, ptaki - drzewom, Tchnienie wiatru - płatkom śniegu. Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku. Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku. Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem. Dzień, piękny dzień, dziś nam rok go składa w darze. Niebo - ziemi, niebu - ziemia, Wszyscy - wszystkim ślą życzenia....
2022.12.23 22:12
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Życzę Wam pięknych Świąt, chwili oddechu, aby nikt nie był sam, w tym magicznym czasie. Aby wszystkie zmartwienia i smutki odeszły w zapomnienie, a uśmiech zagościł na Waszych twarzach. Gdy gwiazdka pierwsza zabłyśnie, niech spełnią się Wasze życzenia, a marzenia niech szybują w niebo i wrócą do Was jak najpiękniejsze prezenty. Wszystkiego najlepszego dla Was 😊🎄⛄🌠🎁😘
(5/h) 🌧⛄️❄️🤍🌧 cd. Adwentowy kalendarz grzybów 1️⃣2️⃣ Witajcie kochane grzyboświrki ⛄️ Dziś ostatnie okienko. Grudniowe … zleciało tak, jak i zleciał prawie cały rok … mam nadzieję że podobnie jak i ja, z przyjemnością i z rozrzewnieniem, wracaliście pamięcią do tych zwykłych i niezwykłych, zaskakujących i najpiękniejszych, leśnych chwil i miesięcznych wspomnień. Pięknie nam darzył tegoroczny las, choć były też miesiące kiedy wracało się z koszykiem inaczej pełnym 😉 …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… Przyznam że trochę poszarżowałam z tym kalendarzem grzybowo/adwentowym, bo czas przedświąteczny raczej charakteryzuje się tym że ogólnie tego czasu nie ma 😉 I choć to duża przyjemność dla mnie kiedy mogę (i czasami w nieskończoność) oglądać leśne zdjęcia, to były takie dni kiedy (jak przy październiku) po całym dniu spędzonym na przedświątecznych przygotowaniach, łapałam się za głowę z nagłym odkryciem „ożesz, jeszcze wpis na portal 🤢 a tu za chwilę następny dzień” 🙀 Ale pomimo tej grudniowej bieganiny, wyskrobałyśmy ciut czasu z Nikunią aby choć na kilka godzin zaszyć się w urokliwym podkrakowskim lasku i „zaliczyć” grudniową, zimową trójcę 😍 W tym dniu szczególnie dopisały nam ucha bzowe, ale i płomiennica zimowa, i boczniaki, były również obecne 🤗 Ponadto były liczne, inne, ciekawe grzybki których nie powstydziłaby się żadna z dostojnych Puszczy 🤩 (Nikuś, liczę na Twoje, piękne zdjęcia 🥰). Później śnieg obficie zasypał wszystkie okoliczne, podkrakowskie leśne ścieżki ❄️⛄️❄️ i na kolejnym, już krótszym spacerze tylko wysoko na drzewach było możliwe aby cokolwiek wypatrzyć, a i tam, śnieżne czapki niewidki robiły krecią (choć i urokliwą) robotę 😉 Teraz przyszła odwilż i może jeszcze przed końcem roku będzie mi dane aby zrobić choć jeden krótki leśny buszing 🙄 pożyjemy, zobaczymy 😉🌲🎄🌲 A teraz … 🍀🍄🎄🍄🍀 ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM PIĘKNYCH, PEŁNYCH RADOŚCI I SZCZĘŚLIWIE SPĘDZONYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 🥰 W ZDROWIU I PRZY SMOCZNYCH, WSZELAKICH GRZYBKOWYCH DANIACH 😀 OKRASZONYCH LEŚNYMI WSPOMNIENIAMI (O! Ten właśnie prawdziweczek z tej grzybowej 🥣 rósł sobie pod 🌲 … i był taki cudny 😵💫🤩😵💫 a jaki on smoczny teraz 😵💫😂😵💫👌 … 😉). 🌲🍄♥️⭐️🥰 W tak wielu zaprzyjaźnionych domach, na wielu wigilijnych stołach będą królować nasze grzybki 🥰 bo my wszyscy, zakręcone grzyboświrki, kochamy nie tylko zbierać te piękne i wspaniałe leśne dary ale nade wszystko dzielić się nimi z innymi ✨… i takich pięknych świątecznych radości również nam życzę ✨ 🥰⭐️♥️🍄🌲
(20/h) 🍂🐾🤎🌸🍁❄️ cd. Adwentowy kalendarz grzybów 1️⃣1️⃣ Listopad zaskoczył mnie niesamowicie pozytywnie 😵💫 Jak sięgam pamięcią nie pamietam tylu nieprawdopodobnie pięknych i licznie zebranych novemberusów 🤎😵💫🤎 Być może dlatego że tegoroczny wysyp zaczął się wyjątkowo późno 🤔 a być może dlatego że częściej niż zazwyczaj o tej porze roku odwiedzałam „swój” piękny, bajkowy, podkrakowski las 🤔 Trzy leśne wyprawy w terminie 9 do 21 listopada, zaowocowały nie tylko dorodnymi borowikami szlachetnymi 🤩 nie zabrakło również i innych fantastycznych grzybków 😍 …
2022.12.21 11:56
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… Listopadowe krasnoborowiki nabrały ciałka i dorobiły się pięknych, często ciemnobrązowych, zamszowych kapelutków 😍 podgrzybki brunatne, choć w znikomej ilości, nadal trafiały do koszyczka i były to również cudne maluchy. Ale niezaprzeczalnymi wirtuozami sezonu, 🎺🎺🎺 okazały się pieprzniki trąbkowe i podniosły wysoko poprzeczkę … rehabilitantom, zajmującym się moimi kolanami i „krzyżem” 😂😂😂 albowiem ich tegoroczny wysyp pobił wszelkie rekordy obfitości 😵💫😵💫😵💫 Do połowy listopada mogłam zbierać również dostojne kanie i siedzunie sosnowe (choć te były już na pograniczu przydatności do spożycia 😉)… Listopadowy miesiąc pełen ślicznych grzybów, kwitnących stokrotek, fiołków i drzew pokrytych białym kwieciem zamiast śniegu? Najwidoczniej nadal „są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło.“ 😉 🌸❄️🍄
(50/h) 🍃🍄🧺🍂 cd. Adwentowy grzybowy kalendarz 🔟 W październiku była kontynuacja grzybowego eldorado 😵💫🤪😵💫 Już 1 października wspólny, niezwykle udany buszing z Nikunią 🥰 i jej mężem w cudnych borach nieopodal Włoszczowej 😍😵💫😍 Tam niewątpliwie królowały podgrzybki brunatne, zwłaszcza te w ulubionej, słoiczkowej wielkości 🤩👌 Ale i na szlachetne można było liczyć a i czasem dorodny borowik sosnowy przytulił się do koszyka 😉😍 Ponadto było zatrzęsienie wszelakich maślaków 😱 w tym również szczodry wysyp pięknych maślaków pstrych 🤩 …
2022.12.19 23:28
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… Powtórka wyjazdu około połowy października przyniosła podobne zbiory, wzbogacone o dorodne kanie i pojedyncze rydze jak i większe egzemplarze brunatnych, na szczęście maluchów również nie brakowało 🤗 Pomiędzy buszingami w świętokrzyskim, były również krótsze wyjazdy w podkrakowskie lasy 😁👌 Las Bronaczowa darzył różnorodnością wszelakich grzybków. Pojawiły się pierwsze opieńki i pierwsze pieprzniki trąbkowe. Nadal można było znaleźć cudne siedzunie sosnowe i piękne borowiki szlachetne czy krasnoborowiki 😍 Jedynie kurek było jak na lekarstwo w moich lasach i to przez cały ich sezon 🤔 Nie brakowało natomiast.. 🤬🤬🤬 strzyżaków 🤬🤬🤬 do dziś pamietam jak po powrocie z lasu wyczesałam ich jeszcze ponad 20 sztuk z włosów … brrr 😡 Na szczęście inne miłe zwierzaczki również w październiku dopisały a sympatyczne jeże stołowały się na tarasie przez całą jesień 🦔🐾 Piękny i szczodry był mój październik 🤗 Lasy stroiły się w przepyszne jesienne barwy … 🍁 … suszarka nadal pracowała na pełnych obrotach, zamrażalnik wypełnił się po brzegi wszelakim grzybowym dobrem, pełne słoiki zapełniały spiżarkę 😵💫👌 a dania z grzybami już dawno przestały być rarytasem 😂😂😂 …
(0/h) Ostatnio kłopot, to moje drugie imię, więc musiałam po prostu wleźć w ten śnieg i odetchnąć mroźnym powietrzem. Lasek wygląda zjawiskowo, wszędzie biel, mieniąca się dziś w promieniach słońca diamencikami mrozu. Ślady zwierząt i moje 😂, bo jakoś nikt nie wpadł na pomysł, żeby brodzić po kolana w śniegu pomiędzy drzewami i szukać życia grzybowego. Warstwa białego puchu pomiędzy 30 a 40 cm skutecznie ukryła wszelkie grzyby, ucha bzowe niewidoczne w tym wielkim białym niebycie ❄❄❄. Boczniaki w tajnej miejscówce, dobrze ukryte, jak najskrytsze marzenia... Udało mi się jednak do nich dotrzeć,
... szerzej o tym grzybobraniu ...
choć śnieg wsypywał mi się do butów ( śniegowce to mimo wszystko fajna rzecz). Były na swoim miejscu, przytulone do pniaka, aż wyrzuty sumienia miałam, że z nich pierzynkę śniegową zdjęłam 😁. Od ostatniego razu urosły trochę... Muszę miejscówki pilnować 😉, choć ostatnio jest to bardzo trudne i takie zostanie do końca grudnia 🥴. Ale moje ci one.... Od jutra zima ma zelżeć, więc pewnie będą sobie rosły, na moją (oby😁) uciechę... Mnie jednak szkoda tego śniegu, tego piękna w nim zaklętego, tej zjawiskowej bieli, zwłaszcza, w taki dzień jak dziś, gdy promienie słońca stworzyły krainę baśni i czarów, niesamowitą, cudowną - jak w czasach dzieciństwa 🤗. Korzystajcie z jej uroków - warto 🙂
(0/h) ❄️☃️❄️ Dziś tylko krótki, popołudniowy spacer w okolice krakowskiego Kopca Kościuszki. Cudny, biały puch, skrzący się diamencikami w słońcu (choć miejscami także jak betonik i to po kolana) plus lekki mrozik 🤩 Idealna pogoda na przechadzkę. Zwłaszcza że rosną tam, na starych kasztanach piękne płomiennice zimowe. Niestety w tym roku nici. A rozglądam się za nimi już od początku listopada 🤔 Dziwne, bo przeważnie rosły tutaj dość licznie od późnej jesieni. Chyba że teraz zostały tak dokładnie zakryte przez śniegowe czapki niewidki że pozostają niewidoczne dla oczu😉 …
… Tak więc dzisiaj tylko dwa miejsca ze starymi mrożonymi boczniakami, przy głównym trakcie. Uchowały się jakieś 2 metry nad ziemią i dobrze, bo niżej w zaspach po kolana nie byłoby szansy na ich wypatrzenie. ☃️☃️☃️ W strefie marzeń pozostaje wypad do większego lasu … może pomiędzy świętami a nowym rokiem się uda. Cieplutko Was pozdrawiam ❄️☃️❄️
(20/h) 🌿🍄🫐🌿 cd. Adwentowy kalendarz grzybów 9️⃣ NARESZCIE!!! Wrześniowe grzybowe eldorado!!! Już podczas powrotu z Goczałkowickiego sanatorium (i na szczęście autem) w przypadkowo, na czuja wybranym lasku, szok pozytywny i najpiękniejszy kosz prawych w sezonie! Tylko prawych bo innych grzybów o dziwo nie było 🤭🙀😵💫 nawet psich 😉. Potem kilkudniowy wyjazd w gości do Pławnej. Tam prym wiodły krasnoborowiki, pieprzniki jadalne (choć dużo mniej niż zazwyczaj tamże, w sezonie), ale innych fajnych grzybków również nie brakowało 😁👍 …
2022.12.17 11:53
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… W efekcie koleżanka została z pokaźnym zapasem suszonych grzybów a ja zostałam podpasiona codziennymi jajecznicami z prawdziwych jaj i obficie podkręconych dużą ilością świeżych, pysznych grzybów 😵💫 Potem były jeszcze krótkie leśne buszingi w okolicy Krakowa. Wizyta w Puszczy Niepołomickiej z Nikunią 🥰 gdzie królowały piękne kanie i czarcie jaja. Czy też do ukochanego Lasu Bronaczowa który pod władanie wzięły fantastyczne siedzunie sosnowe 🤩 Reasumując, suszarka pracowała pełną parą a mnie już się kończyły pomysły na dania z grzybami 🤣🤣🤣👌
(1/h) No prawie Zawoja, a 1/h to raczej słoik/h 😊 Sztuk pewnie ze 40 lub więcej, wyglądają na sosnowe. Jeżeli nie to mnie poprawcie. Jak widać na hobby, dla innych pasji można zrobić większy lub mniejszy interes 🫨
(10/h) 🌿🍄🍃 cd. Adwentowy kalendarz 6️⃣ W czerwcu pierwsza wyprawa w poszukiwaniu rurkowców (i nie tylko) była 😵💫 Pojawiły się od dawna wyczekiwane ceglasie, cudne grubaśne maluchy ale już również było całkiem sporo dorosłych osobników. Niestety ani podgrzybki, ani prawe na moich podkrakowskich miejscówkach jeszcze nie wystartowały. Natomiast zaczynały rosnąć pieprzniki jadalne więc i pierwsza jajeczniczka na kurkach smakowała wyśmienicie 😵💫 Żółciaki siarkowe nadal rosły wszędzie (nawet w centrum Krakowa 😲) i pomimo coraz bardziej odczuwanego braku deszczu, trafiały się trzęsaki pomarańczowe. …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… Zaczęły się także pojawiać pierwsze muchomorki i leśne jagody 🤗 Właściwie więcej czerwcowych dni spędziłam nad wodą niż w lesie więc i moich grzybowych zdobyczy nie było wiele. Ale ogólnie bardzo dużo się w czerwcu działo! Bo i Smocze święto było w Krakowie, i fantastyczna kocia wystawa, którą z przyjemnością obejrzałyśmy z Niką i włóczęga po krakowskich zakamarkach zamiast kolejnej wyprawy do lasu. I pierwsze przejażdżki na moim nowo nabytym trójkołowcu 😁 …
(10/h) 🍃🌼🍃 cd. Adwentowy kalendarz 5️⃣ Maj piękny, zastał mnie jeszcze w Wysowej 🔆 Gdzie na ukwieconych łąkach, bo nagle wszystko i wszędzie wokół zaczęło rozkwitać, zaczęły się pojawiać pierwsze czernidłaki a na pniach drzew soczyście żółte żółciaki 😵💫 I właśnie żółciaki siarkowe miały się ogólnie w maju kwitnąco i obficie występowały praktycznie wszędzie, ciesząc i oczy, i podniebienie 🐥 Przypuszczam że pewne burgerowe firmy zanotowały ogromny spadek popytu na nuggetsy, ponieważ las zaczął je rozdawać gratis wszystkim którzy tylko mieli na nie ochotę 🤗 Pierwsze leśne buszingi już w okolicach Krakowa …
... szerzej o tym grzybobraniu ...
obfitowały w dorodne i licznie występujące żagwie łuskowate 😵💫 A podczas wspólnych wędrówek z Nikunią mogłyśmy podziwiać przecudne boczniaki łyżkowate 🤩😍🤩 Ucha bzowe, niestety już mocno podsuszone i maciupkie były tylko niewielkim dodatkiem i urozmaiceniem leśnych, bezkrwawych łowów 😉 Ponieważ wszystko wokół pachniało wiosną i wszelkiego rodzaju kwieciem, pojawił się również od dawna wyczekiwany zapaszek … czosnku niedźwiedziego 😂 Całe leśne polany bywały nim ukwiecone a że można go pod pewnymi warunkami zrywać w Małopolsce, w kuchni do zapachu smocznych żółciakowych nuggetsów dołączył zapach niedźwiedziego pesto 😵💫😗👌 🌱Ps. Czosnek niedźwiedzi:… „Zbiór ręczny z licznych populacji, wyłącznie na obszarze województw: śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Należy zostawić nie mniej niż 75% populacji. Nie należy uszkadzać części podziemnych.” (Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 9 października 2014 r. w sprawie ochrony gatunkowej roślin, Dz. 9 kwi 2021”🌱
(10/h) Hejka 😊. Ile może trwać buszowanie po lasku miejskim? Otóż, prawie 4 godziny chodzenia po chaszczach, liściach i błocku, którego by się bagna nie powstydziły... 😂. Pełne nadziei z Iwonką na bogate zbiory, wlazłyśmy w urocze krzaczory... Drzewostan owego lasku mieszany, dęby, buki, nieliczne topole na skraju, jawory i wiele krzaków, z których jedynie na bank bez dziki rozpoznałam... Resztę będę poznawać jak liście urosną... Na początku przebogate stanowisko kisielnicy trzoneczkowatej, oszusta pierwszej klasy, która za ucho bzowe mogła uchodzić ( i za takie, w pierwszej wersji
... szerzej o tym grzybobraniu ...
została wzięta - za przemrożone i sczerniałe 😁😂.. Potem trzęsak pomarańczowożółty zabłysnął w liściach, radość sprawiając mi wielką ( wszakże w zamrażarce jego pobratymcy czekają by w nalewce powinność swą czynić 😆). W poufnej miejscówce tajnego podsłuchu 😉, ucha się nie popisały. Nie to, że ich nie było... Były... Ale widać zbyt wiele wilgoci nie jest dla nich dobre... Formę glutów przybrały, nie zachęcając wcale do zbiorów 😝. Ale i tak znalazłyśmy sporo miejsc, gdzie piękne i jędrne ucha wprost się prosiły o zabranie 😁. A takim prośbom odmawiać nie można. Kępki płomiennic a także maciupcie boczniaki ( zostały na miejscu) pozwoliły nam zaliczyć trójcę zimową za jednym podejściem 🥰. Szwendanie się po krzakach, w tak miłym towarzystwie 😘, wypicie kawki na zimnej ławce ( Iwonka różne cuda w plecaku nosi 😁- pozwalają ogrzać nawet zimną ławkę 🙂), to czysta przyjemność 😊. Pomimo, że słońce nie dopisało ( a miało 🙁), buszing uważam za bardzo udany 😊. A ilość spotkanych grzybów ( teraz w końcu jest czas na podziwianie, ochy i achy, fotki na lajcie 😄) jest niesamowita. Kisielnice, galaretnice, żagwie, chrząstkoskórniki, wrośniaki, rozszczepki, maluśkie włośniczki, grzybówki łyczniki, próchnilce, czyrenie, hubiaki, i wiele innych, których nazw nie znam, w końcu doczekały się na swoje pięć minut 🙂. Do tego dwie reklamówki zebranych butelek ( Iwonka wie, co bym z tymi butelkami zrobiła, gdybym spotkała tych gamoni, którzy zamiast wrzucić do kosza, rzucają w lasku )... A przecież lasek poprzecinany alejkami, gdzie koszy pod dostatkiem 🤬. I myślicie, że tylko my wpadłyśmy na pomysł grzybobrania? Nie, są jeszcze inni zakręceni 😁. Jeśli buszują po portalu, to pozdrawiamy 😊. Jeśli czegoś nie napisałam - Iwonka dawaj 😉. Część zdjęć użytych do kolaży jest autorstwa Iwonki, ale skoro przesłała, to niech se dochodzi, które są które 😉😘. I mimo tego, że wyszłyśmy ubłocone jak nieboskie stworzenia, czas super spędzony 😘. Takich włóczęg życzę wszystkim. Miłego weekendu 😊
(1/h) ❄️🍃❄️ cd. Adwentowy kalendarz 4️⃣ Kwiecień plecień powitał Kraków śniegiem. A sanatorium w Wysowa Zdrój nawet śnieżną kurniawą (i to niejedną 😱) Ale tam jest specyficzny mikroklimat i chłodne, dni utrzymują się długo. Z wypatrzonych grzybków na uwagę zasługiwały piękne czarki (brak zdjęć), trzęsak pomarańczowy oraz oczywiście wszelkie inne nadrzewne typu hubiaki i wrośniaki różnobarwne, albowiem ani ucha bzowego ani boczniaków nie udało mi się znaleźć 😐 Natomiast różnych ciekawych stworzeń było mnóstwo 😵💫👌 Bobry niezrażone chłodem budowały wiosenne rezydencje, ropuchy szare odprawiały gody …
2022.12.7 16:21
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… a żmije potrafiły się jakimś cudem wygrzewać w promieniach lichego słonka…
(0/h) ❄️🪣💧 cd. Adwentowy kalendarz 3️⃣ … I jak wyglądał marzec ’22 odnośnie grzybowych i innych leśnych darów? U mnie dość kiepsko 😐 Pierwszy spacer 1 marca i tylko starowinki boczniaki, plus mnóstwo ciekawych i owszem wrośniaków różnobarwnych czy innych hubiaków … A 3 marca niestety artroskopia kolana z usunięciem łękotki i „koniec balu, panno Lalu”.. 😔 Dopiero końcem marca krótki i „małoleśny” spacerek w okolicy zalewu nowohuckiego (przynajmniej w miłym towarzystwie 😉) i podziwianie pierwszych wiosennych kwiatuszków 🤩 …
(4/h) ❄️🍂🍄🍃❄️ Lutowy las 2022 był przystrojony raczej w barwy jesieni niż zimy, przeplatane na dodatek soczyście zielonymi połaciami mchu. Śniegu w Krakowie i okolicach jak na lekarstwo (podobnie jak boczniaków). Tu zdecydowanie prym wiodły ucha bzowe, choć i te były spragnione wilgoci … Na moje szczęście znam pewną uszkową 😉 królową, która zna pewne sekretne miejsca, gdzie nawet przy odrobinie sprzyjających warunków można je zimową porą zbierać (Nikuś 🥰) A przy okazji poobserwować i inne ciekawe grzybki jak chociażby Próchnilec maczugowaty czy piękne kolorowe wrośniaki różnobarwne. ❄️🍃🍄🍂❄️
(1/h) Grudniowy maślak żółty znaleziony na trawniku przy "dyrekcji" przy okazji wyjazdu na uroczystości barbórkowe. I stadka równie zmrożonych blaszkowców, chyba jakaś wodnicha.
(4/h) 🌲🍄🎄 Adwentowy kalendarz grzybowy 🎄🍄🌲 Tak sobie wymyśliłam żeby w ramach rocznego podsumowania codziennie od pierwszego dnia grudnia do Wigilii zrobić podsumowanie każdego miesiąca jako okienko 🤓 tylko że jak wiadomo miesięcy 12 😉 więc wypadają po dwa kalendarzowe dni na każdy miesiąc. Jeśli macie ochotę na dopiski i podzielenie się zdjęciami będzie super 🎅🏼👌 Cieplutko pozdrawiam Wszystkich Grzyboświrków zakręconych z Adminem na czele 🤗 i liczę na Wasze wsparcie 🥰🌲🍄🎄 ❄️ Zaczynam od grzybków znalezionych w styczniu ’22 🤗 U mnie nie było tego wiele ale kilka leśnych spacerów udało mi się zaliczyć…
... szerzej o tym grzybobraniu ...
… 🤗 i coś na drzewach wypatrzyć 😵💫 Na podium były oczywiście boczniaki … choć te pierwsze znalezione styczniowe, starawe już były i zebrane tylko częściowo a pozostałe zostawione na rozsiew … czas pokaże jaki będzie efekt już niebawem … 😉 A jakie Wam a. d ’22 w styczniu najciekawsze czy najpiękniejsze okazy się przytrafiły??? Ps. Ilość zebranych grzybków/h średnio za każdy miesiąc … 🤗
(1/h) mam nadzieję że się nie mylę i jest to ucho bo jak nie to żegnam wszystkich grzybniętych
jutro go zjem więc jak jest trujący ( pierwszy raz ucho) to jest moje ostatnie doniesienie z grzybobrania
(0/h) Dziś krótki zwiad w zagajniku, czy pojawiły się Płomiennice, ucha też podrosły nabrały wigoru. A boczniaki na ściętym orzechu, są co rok i coraz bardziej oplatają swą grzybnią pniak orzecha. Płomiennice też doglądam w tym samym miejscu, nie wypatrzyłam jeszcze innego, a ucha pojawiają się w różnych miejscach w zagajniku, nawet na ściętym konarze na ziemi.
(1/h) Krótki spacer po lekko zmrożonej ściółce i jest... prawdziweczek zdrowy i tylko lekko zamarznięty jego trzon wskazuje na koniec jesieni. Radość ze znalezienia prawdziwka 26 listopada w zimowej prawie scenerii dodaje się do poczucia zadowolenia z wyniku meczu na który zdążyłem dojechać. Gdyby nie transmisja meczu zapewne szukałbym kolejnych okazów aż do zapadnięcia zmroku. Zastanawiam się nad jutrzejszym przedpołudniem gdyż się najwyraźniej zaszczepiłem. W dopisku zdjęcie zimowych już stoków południowych stron ziemi gorlickiej
(10/h) W morzu rudo brązowych, buczynowych liści przyprószonych śniegiem znalazł się 1 piękny, mrożony borowik szlachetny, 3 krasnoborowiki (dwa cudne grubaski) i zebrałam ponad litr mrożonych pieprzników trąbkowych (tych było więcej ale odpuściłam) rosły pół na pół w nadal cudnie zielonych mchach i rudawych liściach. Na rachitycznym drzewku znalazłam też kilka sztuk ucha bzowego pokrytego skorupką lodu a na koniec prawdopodobnie płomiennicę zimową którą zostawiłam do podrośnięcia albo dla innego jej amatora ❄️
... szerzej o tym grzybobraniu ...
❄️💙🌲💙❄️ Jechać czy nie jechać? Takie od niedzielnego popołudnia były rozważania 🤔 Każda pogodowa apka pokazywała inną pogodę i zmieniała się przynajmniej co godzinę 🤦♀️ Słońce, chmury, mgła, deszcz, śnieg … do wyboru 🤦♀️ I bądź tu człowieku mądry 🤦♀️ Rano info było podobne ale optymizm i pozytywne myślenie zwyciężyło 😉😂👍 I faktycznie było praktycznie wszystko … w umiarkowanej ilości 😂👌 Już na Zakopiance otworzył się cudowny widok na pobliskie i dalsze góry, z morzem mgieł w dolinach, przesyconych oślepiającym słońcem 🤩 Las również mnie powitał tym złocistym i skrzącym na bieli śniegu złotem, dopełnionym błękitem nieba, świergotem ptaków i jeszcze bardziej cały człowiek się ucieszył i zachwycił się 😍 Oczywiście nastawiona byłam na piękny spacer (5 h) ale czarować nie będę 😉 marzył się i prawdziwek i inne rurkowce, i chciałam zobaczyć jak się mają, i czy nadal jeszcze rosną trąbeczki. A przy braku wyżej wymienionych (pierwszy raz o tej porze roku w lesie radziszowskim) chciałam sprawdzić czy jest i czy już się pokazała trójca zimowa. Bez koszyka, bo obie ręce zajęte kurczowo trzymanymi kijkami trekingowo/podpórkowymi 😅 i słusznie! i na szczęście bo zmrożone błotko pokryte glazurą lodu na drodze tzw dojścia do miejscówek było zdradziecko śliskie, a potem mieszanka przymrożonych liści z niewielką warstwą śniegu (i ekstra śliskimi konarami, gałęziami ukrytymi) jeszcze gorsza. Zwłaszcza że wybrałam krótszą drogę przez niewielki wąwozik 😅 Czyli w dół ślizgawka i pod górę niestety też nie lepiej 😉. Dla kogoś kto ma w perspektywie endoprotezy obu kolan średnio. 🤔Oślepiające słońce po godzinie schowało się za chmurkami, potem jeszcze przez chwilę poprószył śnieg a w połowie spaceru krótko posiąpił zapowiadany deszczyk. Miejscówkę prawdziwkową ogarnęłam szybko i z grubsza, bo chciałam dojść dalej a wiedziałam że jeśli „coś” znajdę to przepadnę w szuraniu 😂 Konkurencji nie musiałam się obawiać bo żywej duszy nie było 😉 więc została na deser 😉 Pierwsze były mikro ucha bzowe, dostrzeżone przez przypadek kiedy zastanawiałam się jak pokonać dość strome, śliskie zbocze (zakosami czy zygzakiem 😉) a potem pierwszy grubaśny ceglaś w mchach 🤗 i trąbeczkowa miejscówka. Przy okazji kolejny mrożony, całkiem spory krasny i przerwa na kanapkę z gorąca herbatą 😇 Trąbek tak jak ostatnio było więcej niż się spodziewałam (czyli wciąż rosną młode pomimo mrozów bo nadal dużo jest malutkich) o wiele łatwiej i szybciej się je zbiera bo nóżki kruche od mrozu łamią się na dowolnie wybranej wysokości (odpada odcinanie ziemistych korzonków, Ci co zbierają wiedzą o co chodzi 😉) I droga powrotna, tym razem bitym traktem (czytaj koleiny od wywózki drewna) i zamierzone, dłuższe odwiedziny na prawdziwkowych hektarach liściowych. BYŁ! Jeden ale zacny! Przydeptany zapewnie wielokrotnie, bo jakiś wygibaśny korzeń z zawadiacko przekrzywionym kapelutkiem wystawił z liści ku mojej uciesze i zachwytowi ogromnemu 😍 W śniegu bym go raczej nie uwidziała ale ponieważ ten przez te trzy, cztery godziny przepadł, więc było łatwiej 🤓 Obszurałam przepisowo krąg na 10 m wokół 😂 ale samotnikiem zatwardziałym się był okazał. Jedynie nieopodal kolejny piękny i grubaśny ceglaś się objawił i zakończył zacnie dzisiejsze zbiory 🤗 Moje „śniegowce” na podeszwie dobrej, niestety mało szczelne się okazały 😕 Mniej więcej od połowy spaceru wyczuwalny i mało przyjemny chlupot jak w gumowcach do których ktoś szczodrze nalał wody 😕 Ale to nieważne było (bywało gorzej 🤣 i chyba jednak zdecydowanie wolę mokre skarpety od chmary strzyżaków ) bo te kilka godzin dało mi tyle fajnej radości i adrenaliny 😉 (zwłaszcza w miejscach przerytych totalnie i na świeżo przez dziki, na śniegu to było widać oj bardzo) i rumieńce zdrowe i krasne jak u ceglaczków 🤣 Gdybyż tylko te dni końca listopada i grudnia wydłużyć … ❄️💙🌲💙❄️
(0/h) Dziś piękna słoneczna pogoda, więc do dąbrowy. 1 godz. w lesie cisza ale grzybiarz że Śląska jest i mówił że cały listopad zbiera, co sobota przyjeżdżając do rodziny, i że były, bo nikt nie chodził za grzybami, czyli ja. Ale las już zasypia, tylko liście, liście. Dziś były mokre i śliskie. Ale piękne dywany liści, Zagladłam do kryjówki prawdziwkowej i aż serce mocniej zabiło - jest nie jeden ale 3 szt, już po terminie, ale czekały.
(0/h) No i stało się... Spadł pierwszy śnieg. We współpracy z mrozem, stworzył zimny duet w lesie... Reprezentacja grzybów blaszkowych nie zdążyła schować się pod ciepłą pierzynką liści, zmarzła na kość. Te, których nie było 😂 (rurkowce) - albo wyzbierane przez spragnionych emocji grzybiarzy, albo sprytnie ukryte w pryzmach liści... No, w każdym bądź razie, ja nie byłam ich w stanie wypatrzyć 😂. A próbowałam... Nie było to wykonalne, wszędzie biel i rudy brąz... A swoją drogą ciekawe, że blaszkowe, idealnie dopasowane kolorem do liści, widziałam bez problemu... 🤔. Nie moje miejsce, nie mój czas
... szerzej o tym grzybobraniu ...
Bo też zamiarem był relaks, naładowanie baterii przed nadchodzącym tygodniem ( ciężki on będzie... eeehhh...). Co nie znaczy, że miły dodatek, bonusik, w formie rurkowca, nie byłby chętnie widziany... Dziś był dzień szukania 😁 i podziwiania tych, które czekały na to przez cały sezon ganiania za prawuskami, podgrzybkami, kozakami i innymi jesiennymi skarbami 🙂. I wiecie co? Warto... Bo pięknie, bo spokojnie, bo można zebrać myśli, bo można się wyciszyć i po prostu połazić... Dlatego, cytując klasyka "co tam będę w domu siedzieć, informuję, że się z nim w 100 % zgadzam 🙂. Miłej niedzieli i całego tygodnia 🙂
(10/h) Dwójca z trójcy zimowej zaliczona 😁. Idą mrozy i rurkowce zmienić trzeba na zimówki 🙂. Płomiennica startuje w pięknych kępkach, ucho bzowe odrodziło się z letniego snu. Boczniakowa miejscówka jeszcze nie obrodziła🤔. Do tego całe poletko pięknych, wiosennych fiołków 😄. Pewnie, że wolałabym buszować po lesie 🥰, ale miasto też ma swoje grzybowe życie... 🙂
(20/h) Grzyby zbierane pod buczyną, dębami i jodłami. Dziś las zatopiony w mlecznej mgle, snującej się między koronami bezlistnych drzew, spadającej od czasu do czasu rzęsistym, lodowatym deszczem. Cel pieprznik trąbkowy (1,6 kg) został osiągnięty a w bardzo przyjemnym „przy okazji” do koszyka wpadło 5 zdrowiutkich, jak kamienie, borowików szlachetnych (w tym 3 maluchy), 12 cudnych (idealnej wielkości z równie „kamiennymi” zamszowymi kspelutkami) krasnoborowików +3 maluchy, 8 grubaśnych podgrzybków brunatnych wielkości słoiczkowej +1 piękny, duży, na grubaśnej nodze (rurkowce całość 1,3 kg) oraz 3 kanie
... szerzej o tym grzybobraniu ...
🍂🍁🍂 W lesie mokro i ślisko, całe mnóstwo (dziwne to 😉) łysych gałęzi w młodnikach buczynowych na wysokości oczu, których się nie dostrzega dopóki któraś nie trafi centralnie w oko 🙈 Pieprznik trąbkowy uwielbia wprost takie klimaty 😉 A gruby kobierzec z mokrych, brązowo rudych liści, idealnie przykrywa nie tylko leśne skarby ale również śliskie konary i gałęzie pozostawione po wycinkach. W lesie tym musi mieszkać przynajmniej jedno duże stado Ho-honi 🤪 bo pojawiły się bardzo liczne pułapki na nie, (Kubuś Puchatek byłby zachwycony z jaką pomysłowością i precyzją je ktoś zmajstrował 🤭). Jednakże biorąc pod uwagę że uzębienie nadal posiadam kompletne oraz nadal dwoje widzących, choć nieco załzawionych i czerwonawych oczu a przede wszystkim to że udało mi się wynieść z tego stumilowego lasu, kolejny, choć niepełny koszyk wszelakiego grzybowego dobra, sprawiło że ta (chyba już ostatnia przed śniegami) leśna wyprawa zapisała się na kartach wspomnień nad wyraz i niespodziewanie pozytywnie 😅 Oczywiście poza dzisiejszym nostalgicznym pięknem tego i po raz pierwszy w tym sezonie tak naprawdę, naprawdę późno jesiennego lasu, kiedy wszystko powyżej linii dywanów utkanych z rudo brązowych liści i nadal soczyście zielonych szmaragdem mchów, stało się monochromatyczne, jak na starych fotografiach koloru sepii lub stonowanych szarości, wyblakłych czerni rozmytych mlekiem mgły … to oczywiście kolejne pięknej urody novemberusy (nie pobiłam ostatniego cud mistera tego lasu bo dziś zdecydowanie poszło w ilość ale dwa duże były pięknie widoczne i niewyszurane) i dorównujące im krasą krasnoborowiki czy podgrzybunie brunatne dały mi tyle bezcennej radości że nawet zapomniałam o obietnicach meteorologów że dzień miał być pełnym złotego słońca i bezchmurnego nieba … Obiecanki cacanki 😝 Choć trąbek nadal nie wyzbierałam do końca (mleko mgły skróciło zdecydowanie i tak nikczemnie krótką długość dnia) to chyba już niewielkie szanse na powrót w to miejsce. O zmroku jestem ślepa jak kura (astygmatyzm) i małe są szanse żebym dotarła skoro świt na wschód słońca do tego pięknego lasu … a tyle grzybowych dzieciaków dzisiaj jeszcze było 😵💫😵💫😵💫 Może wyczuły pismo nosem że to ostatni już dzwonek na rumakowanie? A może nie będą im straszne przymrozki ni śnieg z deszczem? Zazdroszczę tym którzy mają las za płotem i miejscówki w zasięgu rzutu beretem. U mnie dziś 7 h leśnego spaceru i blisko 8 km (choć często telefon leżał przy koszyku więc nie liczył a ja choby ta fryga kręciłam się wokół donosząc kolejne porcje trąbek zbieranych w „zapasek” polara). Strzyżaki i inne latające zapadły (chyba) już w sen zimowy więc kolejny plusik tego na wpół zimowego dnia. Sarny czy inne jeleniowate śmigały białymi kuprami wysoko w górę naprędce się ewakuując, zdziwione i zaskoczone człowiekiem dzisiaj, bo dosłownie nikogo przez te bite siedem godzin nie widziałam … tylko rytm kroków nadawały postukiem dzięcioły i w oddali pokrzyk dzikich gęsi (chyba) w kluczu dopełniał ciszę … 🍂🍁🍂