szerzej:
które puszcza bańki mydlane, piękne i kolorowe. Rok w Małopolsce nie był specjalnie suchy ( najgorzej chyba było w marcu, kiedy stan wody w okolicznych zbiornikach wodnych znacznie się obniżył). Ilość opadów nie przełożyła się szybkie rozpoczęcie sezonu na rurkowce ( choć zdarzały się już w czerwcu). Lipiec nie darzył grzybami, sierpień był już lepszy pod tym względem. Choć były wielkie wysypy w górach - te, które odwiedzałam ja, nie wykazały zwiększonej aktywności wysypowej 😉. Wrzesień to początek "porządnego" sezonu, z kumulacją w pierwszej połowie października, gdzie dobrobyt widoczny był praktycznie wszędzie 😁. Właściwie do połowy listopada można było "nazbierać" 😉. Co było hasłem sezonu jesiennego? Zdrowe prawdziwki!!! - co w niektórych latach było cudem... Zdrowe były też moje ukochane podgrzybki, kozaki i inne grzyby - maślaki na przykład, co rzadko się zdarzało w sezonie 2021. I co było jeszcze dla mnie fajne w tym sezonie - spotkania z ludźmi, ześwirowanymi jak ja, ciepłymi i cudownymi 😘, a także łażenie po lesie i chwile resetu od codziennego życia 🤗.
Życzę Wam w Nowym Roku, jak najwięcej takich chwil, momentów wyciszenia na leśnych ścieżkach, zdrowia, spełnienia marzeń małych i dużych i w ogóle wszystkiego najlepszego 😘. Niech moc grzybowa będzie z Wami 🙂
szerzej:
Ale od początku. Kolejny rok, w czasie którego odbyliśmy około 50 krótszych lub dłuższych wypraw „na grzyby”. Najczęściej były to dobrze znane miejscówki w południowej części woj. świętokrzyskiego, w powiecie buskim i jedna, bliżej położona, koło Kazimierzy Wielkiej. W połowie sierpnia zaczęło się prawdziwkowe eldorado w Beskidzie Wyspowym, ale tylko na południe od Limanowej. Nasza miejscówka, położona kilka km na północ, w Kamionnej, już tak łaskawa nie była, chociaż nazbieraliśmy sporo mleczai jodłowych.
Sezon rozpoczęliśmy 2-giego stycznia płomiennicami zimowymi oraz uszakami bzowymi w lasie położonym blisko domu. W lutym pojawiły się czarki austiackie a w kwietniu twardnica bulwiasta na zawilcach. Na początku maja pojawiły się w tym lesie smardze jadalne. W maju pojawiły się w kilku stanowiskach żagwie łuskowate - jestem pod wrażeniem ich smaku. Dopiero 16 czerwca trafiłem na kilka borowików ceglastoporych w przydrożnym lesie w gminie Iwaniska. Na początku lipca w okolicach Kazimierzy Wielkiej wreszcie pojawiły się opady deszczu ale z grzybów były jedynie parkogrzybki czerwonawe. Kolejne próby w drugiej połowie lipca to trochę maślaków ziarnistych w pow. buskim i pierwsze prawdziwki (sporo robaczywych) w pow. bocheńskim. I-sza połowa sierpnia dalej bardzo słabo. W ulubionym lesie w powiecie kazimierskim nie było wysypu koźlarza grabowego, pojawiło się sporo muchomorów czerwieniejących o zadowalającej zdrowotności. No i bardzo miło wspominane spotkanie z Niką i Smoczycą na dożynkach w Ostrowie! We wrześniu, na początku, dalej słabo. 13.09 w okolicach Bochni przyzwoity zbiór prawdziwków, ceglaków, koźlarzy i muchomorów czerwieniejących. Dopiero 25.09 w pow. kazimierskim nazbierałem sporo kań. Październik -wynagrodził dotychczasowy słaby sezon- za każdym razem pełen bagażnik grzybów. Dopisały zwłaszcza prawdziwki i koźlarze pomarańczowożółte. Nieco mniej było podgrzybków brunatnych. W listopadzie ciąg dalszy głównie w pow. buskim - piękny urozmaicony zbiór z 13.11. Drugiego grudnia zmrożony maślak żółty w okolicach Tarnowa oraz nieco uszaków przy domu, później wszystko przykryła gruba warstwa śniegu.
Życzę wszystkim szczęśliwego i obfitującego w pełne kosze grzybów nadchodzącego 2023 roku! Darz Grzyb.
szerzej:
Życzę Wam pięknych Świąt, chwili oddechu, aby nikt nie był sam, w tym magicznym czasie. Aby wszystkie zmartwienia i smutki odeszły w zapomnienie, a uśmiech zagościł na Waszych twarzach. Gdy gwiazdka pierwsza zabłyśnie, niech spełnią się Wasze życzenia, a marzenia niech szybują w niebo i wrócą do Was jak najpiękniejsze prezenty. Wszystkiego najlepszego dla Was 😊🎄⛄🌠🎁😘
szerzej:
… Przyznam że trochę poszarżowałam z tym kalendarzem grzybowo/adwentowym, bo czas przedświąteczny raczej charakteryzuje się tym że ogólnie tego czasu nie ma 😉 I choć to duża przyjemność dla mnie kiedy mogę (i czasami w nieskończoność) oglądać leśne zdjęcia, to były takie dni kiedy (jak przy październiku) po całym dniu spędzonym na przedświątecznych przygotowaniach, łapałam się za głowę z nagłym odkryciem „ożesz, jeszcze wpis na portal 🤢 a tu za chwilę następny dzień” 🙀 Ale pomimo tej grudniowej bieganiny, wyskrobałyśmy ciut czasu z Nikunią aby choć na kilka godzin zaszyć się w urokliwym podkrakowskim lasku i „zaliczyć” grudniową, zimową trójcę 😍 W tym dniu szczególnie dopisały nam ucha bzowe, ale i płomiennica zimowa, i boczniaki, były również obecne 🤗 Ponadto były liczne, inne, ciekawe grzybki których nie powstydziłaby się żadna z dostojnych Puszczy 🤩 (Nikuś, liczę na Twoje, piękne zdjęcia 🥰). Później śnieg obficie zasypał wszystkie okoliczne, podkrakowskie leśne ścieżki ❄️⛄️❄️ i na kolejnym, już krótszym spacerze tylko wysoko na drzewach było możliwe aby cokolwiek wypatrzyć, a i tam, śnieżne czapki niewidki robiły krecią (choć i urokliwą) robotę 😉 Teraz przyszła odwilż i może jeszcze przed końcem roku będzie mi dane aby zrobić choć jeden krótki leśny buszing 🙄 pożyjemy, zobaczymy 😉🌲🎄🌲 A teraz …
🍀🍄🎄🍄🍀 ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM PIĘKNYCH, PEŁNYCH RADOŚCI I SZCZĘŚLIWIE SPĘDZONYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 🥰 W ZDROWIU I PRZY SMOCZNYCH, WSZELAKICH GRZYBKOWYCH DANIACH 😀 OKRASZONYCH LEŚNYMI WSPOMNIENIAMI (O! Ten właśnie prawdziweczek z tej grzybowej 🥣 rósł sobie pod 🌲 … i był taki cudny 😵💫🤩😵💫 a jaki on smoczny teraz 😵💫😂😵💫👌 … 😉).
🌲🍄♥️⭐️🥰 W tak wielu zaprzyjaźnionych domach, na wielu wigilijnych stołach będą królować nasze grzybki 🥰 bo my wszyscy, zakręcone grzyboświrki, kochamy nie tylko zbierać te piękne i wspaniałe leśne dary ale nade wszystko dzielić się nimi z innymi ✨… i takich pięknych świątecznych radości również nam życzę ✨ 🥰⭐️♥️🍄🌲
szerzej:
… Listopadowe krasnoborowiki nabrały ciałka i dorobiły się pięknych, często ciemnobrązowych, zamszowych kapelutków 😍 podgrzybki brunatne, choć w znikomej ilości, nadal trafiały do koszyczka i były to również cudne maluchy. Ale niezaprzeczalnymi wirtuozami sezonu, 🎺🎺🎺 okazały się pieprzniki trąbkowe i podniosły wysoko poprzeczkę … rehabilitantom, zajmującym się moimi kolanami i „krzyżem” 😂😂😂 albowiem ich tegoroczny wysyp pobił wszelkie rekordy obfitości 😵💫😵💫😵💫 Do połowy listopada mogłam zbierać również dostojne kanie i siedzunie sosnowe (choć te były już na pograniczu przydatności do spożycia 😉)… Listopadowy miesiąc pełen ślicznych grzybów, kwitnących stokrotek, fiołków i drzew pokrytych białym kwieciem zamiast śniegu? Najwidoczniej nadal „są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło.“ 😉 🌸❄️🍄
szerzej:
… Powtórka wyjazdu około połowy października przyniosła podobne zbiory, wzbogacone o dorodne kanie i pojedyncze rydze jak i większe egzemplarze brunatnych, na szczęście maluchów również nie brakowało 🤗 Pomiędzy buszingami w świętokrzyskim, były również krótsze wyjazdy w podkrakowskie lasy 😁👌 Las Bronaczowa darzył różnorodnością wszelakich grzybków. Pojawiły się pierwsze opieńki i pierwsze pieprzniki trąbkowe. Nadal można było znaleźć cudne siedzunie sosnowe i piękne borowiki szlachetne czy krasnoborowiki 😍 Jedynie kurek było jak na lekarstwo w moich lasach i to przez cały ich sezon 🤔 Nie brakowało natomiast.. 🤬🤬🤬 strzyżaków 🤬🤬🤬 do dziś pamietam jak po powrocie z lasu wyczesałam ich jeszcze ponad 20 sztuk z włosów … brrr 😡 Na szczęście inne miłe zwierzaczki również w październiku dopisały a sympatyczne jeże stołowały się na tarasie przez całą jesień 🦔🐾 Piękny i szczodry był mój październik 🤗 Lasy stroiły się w przepyszne jesienne barwy … 🍁 … suszarka nadal pracowała na pełnych obrotach, zamrażalnik wypełnił się po brzegi wszelakim grzybowym dobrem, pełne słoiki zapełniały spiżarkę 😵💫👌 a dania z grzybami już dawno przestały być rarytasem 😂😂😂 …
szerzej:
choć śnieg wsypywał mi się do butów ( śniegowce to mimo wszystko fajna rzecz). Były na swoim miejscu, przytulone do pniaka, aż wyrzuty sumienia miałam, że z nich pierzynkę śniegową zdjęłam 😁. Od ostatniego razu urosły trochę... Muszę miejscówki pilnować 😉, choć ostatnio jest to bardzo trudne i takie zostanie do końca grudnia 🥴. Ale moje ci one.... Od jutra zima ma zelżeć, więc pewnie będą sobie rosły, na moją (oby😁) uciechę... Mnie jednak szkoda tego śniegu, tego piękna w nim zaklętego, tej zjawiskowej bieli, zwłaszcza, w taki dzień jak dziś, gdy promienie słońca stworzyły krainę baśni i czarów, niesamowitą, cudowną - jak w czasach dzieciństwa 🤗. Korzystajcie z jej uroków - warto 🙂
szerzej:
… W efekcie koleżanka została z pokaźnym zapasem suszonych grzybów a ja zostałam podpasiona codziennymi jajecznicami z prawdziwych jaj i obficie podkręconych dużą ilością świeżych, pysznych grzybów 😵💫 Potem były jeszcze krótkie leśne buszingi w okolicy Krakowa. Wizyta w Puszczy Niepołomickiej z Nikunią 🥰 gdzie królowały piękne kanie i czarcie jaja. Czy też do ukochanego Lasu Bronaczowa który pod władanie wzięły fantastyczne siedzunie sosnowe 🤩 Reasumując, suszarka pracowała pełną parą a mnie już się kończyły pomysły na dania z grzybami 🤣🤣🤣👌
szerzej:
… Zaczęły się także pojawiać pierwsze muchomorki i leśne jagody 🤗 Właściwie więcej czerwcowych dni spędziłam nad wodą niż w lesie więc i moich grzybowych zdobyczy nie było wiele. Ale ogólnie bardzo dużo się w czerwcu działo! Bo i Smocze święto było w Krakowie, i fantastyczna kocia wystawa, którą z przyjemnością obejrzałyśmy z Niką i włóczęga po krakowskich zakamarkach zamiast kolejnej wyprawy do lasu. I pierwsze przejażdżki na moim nowo nabytym trójkołowcu 😁 …
szerzej:
obfitowały w dorodne i licznie występujące żagwie łuskowate 😵💫 A podczas wspólnych wędrówek z Nikunią mogłyśmy podziwiać przecudne boczniaki łyżkowate 🤩😍🤩 Ucha bzowe, niestety już mocno podsuszone i maciupkie były tylko niewielkim dodatkiem i urozmaiceniem leśnych, bezkrwawych łowów 😉 Ponieważ wszystko wokół pachniało wiosną i wszelkiego rodzaju kwieciem, pojawił się również od dawna wyczekiwany zapaszek … czosnku niedźwiedziego 😂 Całe leśne polany bywały nim ukwiecone a że można go pod pewnymi warunkami zrywać w Małopolsce, w kuchni do zapachu smocznych żółciakowych nuggetsów dołączył zapach niedźwiedziego pesto 😵💫😗👌
🌱Ps. Czosnek niedźwiedzi:… „Zbiór ręczny z licznych populacji, wyłącznie na obszarze województw: śląskiego, małopolskiego i podkarpackiego. Należy zostawić nie mniej niż 75% populacji. Nie należy uszkadzać części podziemnych.” (Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 9 października 2014 r. w sprawie ochrony gatunkowej roślin, Dz. 9 kwi 2021”🌱
szerzej:
została wzięta - za przemrożone i sczerniałe 😁😂.. Potem trzęsak pomarańczowożółty zabłysnął w liściach, radość sprawiając mi wielką ( wszakże w zamrażarce jego pobratymcy czekają by w nalewce powinność swą czynić 😆). W poufnej miejscówce tajnego podsłuchu 😉, ucha się nie popisały. Nie to, że ich nie było... Były... Ale widać zbyt wiele wilgoci nie jest dla nich dobre... Formę glutów przybrały, nie zachęcając wcale do zbiorów 😝. Ale i tak znalazłyśmy sporo miejsc, gdzie piękne i jędrne ucha wprost się prosiły o zabranie 😁. A takim prośbom odmawiać nie można. Kępki płomiennic a także maciupcie boczniaki ( zostały na miejscu) pozwoliły nam zaliczyć trójcę zimową za jednym podejściem 🥰. Szwendanie się po krzakach, w tak miłym towarzystwie 😘, wypicie kawki na zimnej ławce ( Iwonka różne cuda w plecaku nosi 😁- pozwalają ogrzać nawet zimną ławkę 🙂), to czysta przyjemność 😊. Pomimo, że słońce nie dopisało ( a miało 🙁), buszing uważam za bardzo udany 😊. A ilość spotkanych grzybów ( teraz w końcu jest czas na podziwianie, ochy i achy, fotki na lajcie 😄) jest niesamowita. Kisielnice, galaretnice, żagwie, chrząstkoskórniki, wrośniaki, rozszczepki, maluśkie włośniczki, grzybówki łyczniki, próchnilce, czyrenie, hubiaki, i wiele innych, których nazw nie znam, w końcu doczekały się na swoje pięć minut 🙂. Do tego dwie reklamówki zebranych butelek ( Iwonka wie, co bym z tymi butelkami zrobiła, gdybym spotkała tych gamoni, którzy zamiast wrzucić do kosza, rzucają w lasku )... A przecież lasek poprzecinany alejkami, gdzie koszy pod dostatkiem 🤬. I myślicie, że tylko my wpadłyśmy na pomysł grzybobrania? Nie, są jeszcze inni zakręceni 😁. Jeśli buszują po portalu, to pozdrawiamy 😊. Jeśli czegoś nie napisałam - Iwonka dawaj 😉. Część zdjęć użytych do kolaży jest autorstwa Iwonki, ale skoro przesłała, to niech se dochodzi, które są które 😉😘. I mimo tego, że wyszłyśmy ubłocone jak nieboskie stworzenia, czas super spędzony 😘. Takich włóczęg życzę wszystkim. Miłego weekendu 😊
szerzej:
… a żmije potrafiły się jakimś cudem wygrzewać w promieniach lichego słonka…
szerzej:
… 🤗 i coś na drzewach wypatrzyć 😵💫 Na podium były oczywiście boczniaki … choć te pierwsze znalezione styczniowe, starawe już były i zebrane tylko częściowo a pozostałe zostawione na rozsiew … czas pokaże jaki będzie efekt już niebawem … 😉 A jakie Wam a. d ’22 w styczniu najciekawsze czy najpiękniejsze okazy się przytrafiły??? Ps. Ilość zebranych grzybków/h średnio za każdy miesiąc … 🤗
szerzej:
❄️💙🌲💙❄️ Jechać czy nie jechać? Takie od niedzielnego popołudnia były rozważania 🤔 Każda pogodowa apka pokazywała inną pogodę i zmieniała się przynajmniej co godzinę 🤦♀️ Słońce, chmury, mgła, deszcz, śnieg … do wyboru 🤦♀️ I bądź tu człowieku mądry 🤦♀️ Rano info było podobne ale optymizm i pozytywne myślenie zwyciężyło 😉😂👍 I faktycznie było praktycznie wszystko … w umiarkowanej ilości 😂👌 Już na Zakopiance otworzył się cudowny widok na pobliskie i dalsze góry, z morzem mgieł w dolinach, przesyconych oślepiającym słońcem 🤩 Las również mnie powitał tym złocistym i skrzącym na bieli śniegu złotem, dopełnionym błękitem nieba, świergotem ptaków i jeszcze bardziej cały człowiek się ucieszył i zachwycił się 😍 Oczywiście nastawiona byłam na piękny spacer (5 h) ale czarować nie będę 😉 marzył się i prawdziwek i inne rurkowce, i chciałam zobaczyć jak się mają, i czy nadal jeszcze rosną trąbeczki. A przy braku wyżej wymienionych (pierwszy raz o tej porze roku w lesie radziszowskim) chciałam sprawdzić czy jest i czy już się pokazała trójca zimowa. Bez koszyka, bo obie ręce zajęte kurczowo trzymanymi kijkami trekingowo/podpórkowymi 😅 i słusznie! i na szczęście bo zmrożone błotko pokryte glazurą lodu na drodze tzw dojścia do miejscówek było zdradziecko śliskie, a potem mieszanka przymrożonych liści z niewielką warstwą śniegu (i ekstra śliskimi konarami, gałęziami ukrytymi) jeszcze gorsza. Zwłaszcza że wybrałam krótszą drogę przez niewielki wąwozik 😅 Czyli w dół ślizgawka i pod górę niestety też nie lepiej 😉. Dla kogoś kto ma w perspektywie endoprotezy obu kolan średnio. 🤔Oślepiające słońce po godzinie schowało się za chmurkami, potem jeszcze przez chwilę poprószył śnieg a w połowie spaceru krótko posiąpił zapowiadany deszczyk. Miejscówkę prawdziwkową ogarnęłam szybko i z grubsza, bo chciałam dojść dalej a wiedziałam że jeśli „coś” znajdę to przepadnę w szuraniu 😂 Konkurencji nie musiałam się obawiać bo żywej duszy nie było 😉 więc została na deser 😉 Pierwsze były mikro ucha bzowe, dostrzeżone przez przypadek kiedy zastanawiałam się jak pokonać dość strome, śliskie zbocze (zakosami czy zygzakiem 😉) a potem pierwszy grubaśny ceglaś w mchach 🤗 i trąbeczkowa miejscówka. Przy okazji kolejny mrożony, całkiem spory krasny i przerwa na kanapkę z gorąca herbatą 😇 Trąbek tak jak ostatnio było więcej niż się spodziewałam (czyli wciąż rosną młode pomimo mrozów bo nadal dużo jest malutkich) o wiele łatwiej i szybciej się je zbiera bo nóżki kruche od mrozu łamią się na dowolnie wybranej wysokości (odpada odcinanie ziemistych korzonków, Ci co zbierają wiedzą o co chodzi 😉) I droga powrotna, tym razem bitym traktem (czytaj koleiny od wywózki drewna) i zamierzone, dłuższe odwiedziny na prawdziwkowych hektarach liściowych. BYŁ! Jeden ale zacny! Przydeptany zapewnie wielokrotnie, bo jakiś wygibaśny korzeń z zawadiacko przekrzywionym kapelutkiem wystawił z liści ku mojej uciesze i zachwytowi ogromnemu 😍 W śniegu bym go raczej nie uwidziała ale ponieważ ten przez te trzy, cztery godziny przepadł, więc było łatwiej 🤓 Obszurałam przepisowo krąg na 10 m wokół 😂 ale samotnikiem zatwardziałym się był okazał. Jedynie nieopodal kolejny piękny i grubaśny ceglaś się objawił i zakończył zacnie dzisiejsze zbiory 🤗 Moje „śniegowce” na podeszwie dobrej, niestety mało szczelne się okazały 😕 Mniej więcej od połowy spaceru wyczuwalny i mało przyjemny chlupot jak w gumowcach do których ktoś szczodrze nalał wody 😕 Ale to nieważne było (bywało gorzej 🤣 i chyba jednak zdecydowanie wolę mokre skarpety od chmary strzyżaków ) bo te kilka godzin dało mi tyle fajnej radości i adrenaliny 😉 (zwłaszcza w miejscach przerytych totalnie i na świeżo przez dziki, na śniegu to było widać oj bardzo) i rumieńce zdrowe i krasne jak u ceglaczków 🤣 Gdybyż tylko te dni końca listopada i grudnia wydłużyć … ❄️💙🌲💙❄️
szerzej:
Bo też zamiarem był relaks, naładowanie baterii przed nadchodzącym tygodniem ( ciężki on będzie... eeehhh...). Co nie znaczy, że miły dodatek, bonusik, w formie rurkowca, nie byłby chętnie widziany... Dziś był dzień szukania 😁 i podziwiania tych, które czekały na to przez cały sezon ganiania za prawuskami, podgrzybkami, kozakami i innymi jesiennymi skarbami 🙂. I wiecie co? Warto... Bo pięknie, bo spokojnie, bo można zebrać myśli, bo można się wyciszyć i po prostu połazić... Dlatego, cytując klasyka "co tam będę w domu siedzieć, informuję, że się z nim w 100 % zgadzam 🙂. Miłej niedzieli i całego tygodnia 🙂
szerzej:
🍂🍁🍂
W lesie mokro i ślisko, całe mnóstwo (dziwne to 😉) łysych gałęzi w młodnikach buczynowych na wysokości oczu, których się nie dostrzega dopóki któraś nie trafi centralnie w oko 🙈 Pieprznik trąbkowy uwielbia wprost takie klimaty 😉 A gruby kobierzec z mokrych, brązowo rudych liści, idealnie przykrywa nie tylko leśne skarby ale również śliskie konary i gałęzie pozostawione po wycinkach. W lesie tym musi mieszkać przynajmniej jedno duże stado Ho-honi 🤪 bo pojawiły się bardzo liczne pułapki na nie, (Kubuś Puchatek byłby zachwycony z jaką pomysłowością i precyzją je ktoś zmajstrował 🤭). Jednakże biorąc pod uwagę że uzębienie nadal posiadam kompletne oraz nadal dwoje widzących, choć nieco załzawionych i czerwonawych oczu a przede wszystkim to że udało mi się wynieść z tego stumilowego lasu, kolejny, choć niepełny koszyk wszelakiego grzybowego dobra, sprawiło że ta (chyba już ostatnia przed śniegami) leśna wyprawa zapisała się na kartach wspomnień nad wyraz i niespodziewanie pozytywnie 😅 Oczywiście poza dzisiejszym nostalgicznym pięknem tego i po raz pierwszy w tym sezonie tak naprawdę, naprawdę późno jesiennego lasu, kiedy wszystko powyżej linii dywanów utkanych z rudo brązowych liści i nadal soczyście zielonych szmaragdem mchów, stało się monochromatyczne, jak na starych fotografiach koloru sepii lub stonowanych szarości, wyblakłych czerni rozmytych mlekiem mgły … to oczywiście kolejne pięknej urody novemberusy (nie pobiłam ostatniego cud mistera tego lasu bo dziś zdecydowanie poszło w ilość ale dwa duże były pięknie widoczne i niewyszurane) i dorównujące im krasą krasnoborowiki czy podgrzybunie brunatne dały mi tyle bezcennej radości że nawet zapomniałam o obietnicach meteorologów że dzień miał być pełnym złotego słońca i bezchmurnego nieba … Obiecanki cacanki 😝 Choć trąbek nadal nie wyzbierałam do końca (mleko mgły skróciło zdecydowanie i tak nikczemnie krótką długość dnia) to chyba już niewielkie szanse na powrót w to miejsce. O zmroku jestem ślepa jak kura (astygmatyzm) i małe są szanse żebym dotarła skoro świt na wschód słońca do tego pięknego lasu … a tyle grzybowych dzieciaków dzisiaj jeszcze było 😵💫😵💫😵💫 Może wyczuły pismo nosem że to ostatni już dzwonek na rumakowanie? A może nie będą im straszne przymrozki ni śnieg z deszczem? Zazdroszczę tym którzy mają las za płotem i miejscówki w zasięgu rzutu beretem. U mnie dziś 7 h leśnego spaceru i blisko 8 km (choć często telefon leżał przy koszyku więc nie liczył a ja choby ta fryga kręciłam się wokół donosząc kolejne porcje trąbek zbieranych w „zapasek” polara). Strzyżaki i inne latające zapadły (chyba) już w sen zimowy więc kolejny plusik tego na wpół zimowego dnia. Sarny czy inne jeleniowate śmigały białymi kuprami wysoko w górę naprędce się ewakuując, zdziwione i zaskoczone człowiekiem dzisiaj, bo dosłownie nikogo przez te bite siedem godzin nie widziałam … tylko rytm kroków nadawały postukiem dzięcioły i w oddali pokrzyk dzikich gęsi (chyba) w kluczu dopełniał ciszę … 🍂🍁🍂